Kiedy w rękach Shigeru nagle znalazł się dużych rozmiarów miecz, dzieciak uśmiechnął się jeszcze bardziej niż wcześniej; teraz raczej przypominał uśmiech psychopaty, mordującego swoją ofiarę z wyjątkową radością. Kiedy Iester wysłał w bachora falę energii, zbliżoną wyglądem do Getsugi Tenshō, ten już zamierzał ją odbić. Ba! Nawet machnął ręką, kiedy technika znajdowała się tuż przy nim, jednak ta nagle podzieliła się na cztery, nieco mniejsze części, uderzając z równie dużą mocą - nastąpiła niewielka eksplozja. Shigeru wykorzystał tą chwilę na wyleczenie swojej rany. Następnie założył maskę na twarz i jedyne co zobaczył przez otwory na oczy to dłoń. Dłoń, która z dużą siłą pchnęła go w dół; na tyle mocno, że chłopak ozdobił ulice miasta podobnym kraterem co Toshi. Gdy wstał i zamierzał użyć Sonido, nagle coś po prostu poszło nie tak. Dzieciak, który przed chwilą był w powietrzu, już miał gotową, naładowaną kulkę energii w ręku - wbił ją prosto w maskę pustego, znajdującą się na twarzy Shigeru. Oczywiście, by było jeszcze weselej, nastąpiła dosyć duża eksplozja, która zniszczyła dobrych kilka budynków mieszkalnych, z których na szczęście zdążyli ulotnić się ludzie.
Iester z rozsypującą się maską, stoi w dosyć dużym kraterze.
#3: Chciałeś walczyć na serio, spodziewałem się po Tobie nieco więcej.
Rany:
Poważnie rozwalony łuk brwiowy, uniemożliwia patrzenie; krew po prostu za bardzo leje się na jedno oko. Dodatkowo, wybite dwa zęby i duże krwawienie z jamy ustnej za sprawą właśnie tego. Poza tym jakieś lekkie zadrapania. Lekkie zachwiania równowagi. Kawałki maski jeszcze znajdują się na twarzy. Jednak, tylko kawałki.
__________
Toshi widząc, iż ludzie i tak w większości przypadków po prostu ulotnili się z miasta, postanowił wykorzystać ten jakże istotny fakt, do zwiększenia poziomu swojej walki. Ni stąd, ni zowąd, nastąpił złoty błysk energii, który przez chwilę oślepił nawet znajdujących się wokół wojowników; wrogów jak i przyjaciół. Z błysku tego wyleciał Toshi w formie Super Saiya'jin 2, dosłownie wbijając się w brzuch swojego oponenta. On nie był zwyczajnie w stanie tego zauważyć przy tak jasnym błysku; jednak miało to swoje minusy w innej walce, o czym za chwilę. Nastolatek zaczął okładać z niesamowitą szybkością i siłą swojego, młodego przeciwnika. Kiedy chciał mu zafundować niesamowicie potężny cios w podbródek, dzieciak się osłonił i skontrował atak. W lewą rękę przekazał nieco więcej energii, zamachując się porządnie, wymierzył cios w twarz Toshiego. Kiedy ten kawałek odleciał, bachor znajdował się tuż nad nim, mając nogę wysuniętą w górę - po zaledwie sekundzie, Toshi poczuł niesamowicie potężne kopnięcie w brzuch, które wysłało go w głąb miasta; na jego nieszczęście, uderzył w jedną z większych wież znajdujących się w nim. Oczywiście, żeby znowu nie było zbyt kolorowo i wesoło, natknął się na pomieszczenie, w którym znajdował się gaz. Przebił zbiornik uderzając o niego, wywołując niesamowitą eksplozję gdzieś przy ostatnich piętrach budynku. Młodzieniec szybko wyleciał z ognia, który ledwo ugasił.
#2: Hę? Jesteś Toshi i co dalej, bo chyba niedosłyszałem...
Rany:
Poparzenia pierwszego stopnia obejmujące właściwie całe ciało. Poparzenia drugiego stopnia obejmujące lewą część twarzy oraz tył głowy. Brak włosów. Lekkie zachwiania równowagi.
__________
Kiedy Raymond leciał w stronę swojego przeciwnika, ten się po prostu zamachnął; nie trafił jednak w oryginalne ciało, a zwykły powidok. Oryginał znajdował się tuż za nim ładując jedną z potężniejszych technik. Jak to bywa w większości serii anime, tak i tutaj oponent okazał się zbyt głupi by zwyczajnie zaatakować człowieka ładującego jakąś niebezpieczną technikę. Oczywiście, kiedy dzieciak zdał sobie sprawę ze swojego położenia, poleciał w stronę Rayema; ten w ostatniej chwili zniknął, pojawiając się po jego prawej stronie. Wystrzeliwszy falę uderzeniową, przeciwnik nie miał zbyt dużego pola do popisu, w ostatniej chwili po prostu się zasłonił, tworząc przed sobą prowizoryczną osłonę z energii, która miała go niby osłonić przed działaniem ataku. Nic z tego.
Nastąpiła niewyobrażalnie wielka eksplozja, która zmiotła z powierzchni ziemi kilka budynków znajdujących się nad walczącymi Rayemem oraz Haito. Fala energetyczna była ustawiona tak by pomknęła w kosmos, i tak też się stało. Dzieciaka przez chwilę nie było widać, jednak Raymond szybko zdał sobie sprawę z tego że to nie koniec. Młodziak pojawił się dosyć zdenerwowany za nim, z dosyć poważnymi zadrapaniami na całym ciele. Nie było czasu na to by obmyślać jakąkolwiek strategię, po prostu zaczął atakować na tak zwany „żywioł”. Najpierw Ray otrzymał potężnego kopniaka z kolanka w kręgosłup szyjny, lekko się przechylając pod wpływem tegoż uderzenia do tyłu; następnie, otrzymał niesamowicie mocne uderzenie z buta w twarz, wlatując w najbliższe kilka budynków i lądując gdzieś na ulicy po uprzednim przebiciu ich na wylot. Przeciwnik mimo że był przed chwilą w powietrzu, kiedy młodzieniec zamierzał wstać, był już przy nim z naładowanymi dwoma kulami energii w dwóch dłoniach - złożył je w jedno i szybko wystrzelił w postaci potężnej fali energetycznej, zmiatając z powierzchni ziemi połowę miasta. Rayem ponownie znalazł się w jednym z budynków, przysypany skałami; kawałek cegły upadł mu nawet na głowę i okazało się to dosyć denerwujące.
Rany:
Lekkie zadrapania na całym ciele. Poparzenia drugiego stopnia na rękach, przez udaną próbę osłony głowy przed oberwaniem. Złamany nos.
Stan miasta:
Gdyby oceniać stan Eminy w skali liczbowej od 1 do 10, wypadałoby dać za Waszą sprawą około 6. Miasto nie jest zniszczone w całości, jednak na pewno kilka ważnych budynków oraz domów obróciliście w proch; niewykluczone, że w niektórych z nich byli ludzie.
Epilog - walka:
Kiedy byliście cholernie zdenerwowani zniszczeniami, nagle poczuliście że wszystkie energie w domu Yoha osłabły, z daleka natomiast było widać tam poważnie wyglądający wybuch. Energia tajemniczej kobiety zniknęła, a wraz z nią niewielkie energie Yuki oraz Mayu.
Wasi przeciwnicy widząc wybuch po prostu się uśmiechnęli. W jednym miejscu na niebie otworzył się fioletowy portal, taki sam jakim tutaj przybyły te dzieciaki.
#3: Jeżeli chodzi o Nas to na tyle.
#1: Wybaczcie, ale nie skończymy tych wyraźnie dopiero rozwijających się walk.
#2: Idioto, jeszcze ich spotkamy. Za kilka lat. Spokojnie... A tymczasem, na razie. Wzmocnijcie się bo walczycie jak cioty.
#3: Nie przesadzaj. Mają swoje dobre strony. Ale i tak trenujcie. Nie zamierzam się powstrzymywać na początku walki tylko dlatego że nie jesteście zbyt silni.
Chłopcy weszli do portalu i zniknęli. Zaraz za nimi, ten się zamknął.