Yoh spokojnie wylądował przy tablicy z różnymi zleceniami. Niestety, było ich coraz mniej, a co za tym idzie, wybór był mocno ograniczony. Wiele zadań było zwyczajnie nieopłacalnych do wzięcia, ale ktoś musi je wykonać. Misja dotycząca rozłączenia fuzji Potara dotyczyła prawdopodobnie bezpośrednio młodzieńca, jednak stwierdził on, że staruszek jest zabawniejszy w swojej aktualnej postaci – w żaden konkretny sposób nie zamierzał wpływać na fuzję, która miała miejsce miliony lat temu, jeżeli nie lepiej. Obok chłopaka nagle pojawiła się Ayano, która wyglądała na wyraźnie zaskoczoną obecnością męża Silvii.
- Ale… Co Ty tutaj robisz? Nie miałeś walczyć w Zaświatach? – stwierdziła pytająco dziewczyna.
- Nie wspominaj mi nic o tej walce, okej? – odpowiedział, cały czas mając w głowie obraz Toshiego, który został zabity w sposób dość żałosny, ale jednak. Pozostawił swoją rodzinę, polegając podczas walki. Nie miał zielonego pojęcia w jaki sposób ma przekazać wieść o śmierci Akamury jego dziewczynie, bądź też żonie. Dodatkowo, właśnie tego od zawsze obawiał się on sam – że zostawi Silvię, Yuki, Ayano i Gemmei, nagle umierając.
- Do… Dobrze. Przepraszam… – dziewczynie było głupio, że zadała w ogóle pytanie. Nie spodziewała się takiej chłodnej reakcji zawsze wesołego chłopaka.
- Mało tych zadań, nieprawdaż? – stwierdził młodzian, chcąc nieco odbiec od przykrego tematu. Starał się też choć na chwilę przepędzić z głowy myśli dotyczące Toshiego.
- Trochę… Chciałam jakieś wykonać, ale widzę, że zwyczajnie nie ma ich zbyt wiele. – skomentowała krótko zawartość tablicy.
- Nazywajmy rzeczy po imieniu… Większości z tych zadań zwyczajnie nie opłaca się wykonywać ze względu na to, jak błahych spraw dotyczą. Patrz chociażby na zlecenie staruszka… – wskazał palcem zadanie dotyczące rozłączenia fuzji Potara.
- Ten stary dziad myśli, że ruszę mu z pomocą, żeby przywrócić jego piękne, młode ciało. – stwierdził Atsuko. - A taki chuj. – dodał. Ayano wybuchła śmiechem, ale właśnie takiej reakcji oczekiwał młodzieniec. Nie chciał by ludzie byli przy nim smutni, nawet pomimo tego co czuł on sam.
- Wracamy do domu? Głodny jestem. – chłopak pomasował się po brzuchu z nieco zawiedzioną miną. Od dawna nic nie jadł i mimo tego, że głodem nie przymierał, to zamierzał się dzisiaj najeść do syta.
Ayano przytaknęła, dalej się śmiejąc. Po chwili Yoh chwycił ją za ramię – obydwoje zniknęli.