//Wybaczcie tą zwłokę, ale wzięło mnie choróbsko i, jak to już komuś pisałem, myślenie przychodziło mi równie ciężko, co Chińczykowi strawienie bigosu. Nie pytajcie skąd to porównanie.//
Soundtrack
Roleyo nie wdawał się w dalszą polemikę z przeciwnikiem. Tym razem to on postanowił zignorować słowa Shigeru tak, jak on sam robił to na początku walki w stosunku do Woogyego.
Cała seria ciosów powiodła się, w sumie po 12 atakach, Nakatoni padł na matę. Choć rycerz nic nie widział, domyślał się, że to już koniec. 12 ukłuć Scarlet Needle to i tak dużo. Jak się jednak okazało, Shigeru znów zaczął wstawać. Woogy to oczywiście rozszyfrował po jego energii. Był pod wrażeniem tego, że Iester wciąż chce walczyć. Wie, że jest na straconej pozycji, tak naprawdę już przegrał walkę, a jednak się nie poddaje. To chwilę zastanowiło Roleyo. Znał powód swojej determinacji, jednak jaką miał jego oponent?
Chwilę później, odczuwalny był silny podmuch lodowatego powietrza. Był to oczywiście White King, który uwolnił ogromne zasoby energii. Było to tym bardziej imponujące, że jego stan absolutnie nie wskazywał na to, że będzie do tego zdolny. Robiąc chwiejne kroki, wymierzył w kierunku rycerza potężne Aurora Thunder. Choć Woogy się zasłonił, zamyślenie, w jakim chwilę temu był, spowodowało, że lodowe odłamki zraniły dość wyraźnie jego ciało, a na zbroi pojawił się zarysowania. Woogy dostrzegając to, ponownie poczuł się zaskoczony. Atak musiał być na prawdę silny. Ponadto hełm znajdujący się na jego głowie, zleciał pod wpływem ataku i upadł gdzieś za areną. Roleyo nie mógł zbyt długo myśleć nad tym, jak to się stało, gdyż za jego plecami pojawiła się energia Nakatoniego. Rycerz poczuł jego rękę na plecach i zechciał wykonać prosty unik. Element zaskoczenia jednak i tym razem okazał się na rękę dla Iestera. Choć Woogy zdołał się częściowo uchylić przed lodowym kolcem, jaki stworzył, to szpikulec zdążył go zranić - przebił lewe ramię na wylot, tym samym przedzierając się przez złoty naramiennik.
[A jednak! Zero bezwzględne.]
W gniewie, pomimo ogromnego bólu, jaki towarzyszył mężczyźnie, obrócił się w miejscu, gdy tylko szpikulec zniknął. I chwilkę ładując energię w palcu, wykonał jeszcze dwa Scarlet Needle w przeciwnika, zwiększając tym samym ich ilość do 14 - czyli maksymalnej, dla której w ogóle możliwe jest przeżycie pomimo utraty zmysłów. Zaraz potem odskoczył kilka metrów i ponownie uniósł rękę ze szkarłatnym paznokciem.
- Przez chwilę Twoja determinacja mnie zastanowiła. Tymczasem Ty zechciałeś wbić mi w plecy kolec. Mimo wszystko, gratuluję. Udało Ci się przebić przez zbroję.
Z rany w ramieniu obficie ciekła krew, a ból, którego Woogy starał się nie okazywać sprawiał, że mimowolnie na jego twarzy widoczny był grymas.
- Jednak to stawia sytuację w całkowicie innym świetle. Skoro Ty nie zawahałeś się przy próbie pozbawienia mnie życia, ja również tego nie zrobię. Wiesz czym jest Antares? To ostateczny, 15. cios serii Scarlet Needle, wymierzony w samo serce i powodujący bezwzględną śmierć przeciwnika. Jego nazwa wzięła się od największej gwiazdy w konstelacji Skorpiona. Będziesz pierwszą osobą, na której tego użyję.
Na trybunach zapadła cisza. Głośne wiwaty i krzyki zaczęły cichnąć już w momencie pierwszej groźby pozbawienia życia - gdy Shigeru przebił lodowym szpikulcem Woogyego. Teraz, gdy wiele osób usłyszało jego słowa, przekazało je dalej, a ostatnie hałasy zostały zastąpione cichymi szeptami. Z krótką chwilą jednak i one ucichły i wszyscy tylko przyglądali się, co się stanie.
Soundtrack
Słowa dotarły także do Mari, która wyjątkowo przeżywała to, co się działo na macie. Ona doskonale znała Woogyego i prawdopodobnie najlepiej ze wszystkich wiedziała, że to nie jest jego normalne zachowanie. Gdy dostrzegła cierpienie rodziny Nakatoniego, a przede wszystkim płacz jego dwóch małych córek, omal nie pękło jej serce. Wszyscy tylko przyglądali się temu, co się ma zaraz stać, a płacz małej Rin był jedynym, co można było usłyszeć na całej arenie. Oczy samej Sakai również zrobiły się szklane, choć łzy nie spływały jeszcze po jej policzkach.
- Woogy, Ty kretynie!!! Co Ty wyprawiasz?! Uspokój się! Uspokójcie się obaj! Shigeru, poddaj się! Przestańcie!
Z nerwów, Mari aż ciężko oddychała. Z pewnością przykuła swoją uwagę części osób na trybunach.
Woogy, choć nie utracił słuchu, nie słyszał żadnych wiwatów i krzyków przed ucichnięciem trybun, ani nawet płaczu małej córeczki Nakatoniego, gdy cisza już zapadła. Dopiero krzyki jego przyjaciółki, zwróciły jego uwagę. Odwrócił głowę w kierunku, z którego owe krzyki dochodziły. Jego wzrok był pusty, co spowodowane było jego utratą. Mimo wszystko, czerwona energia zaczęła kumulować się przy palcu wskazującym.
- Scarlet...
W pewnej chwili, gdy również Mari zamilkła, rycerz w końcu usłyszał płacz małej córeczki Nakatoniego. Znów odwrócił głowę, tym razem w stronę głośnego płaczu tak, jakby chciał ujrzeć jego źródło. Oczywiście nie mógł. Jednak pomimo utraty wzroku, płacz małej sprawił, że w głowie Woogyego pojawił się jej obraz. Obraz małej dziewczynki płaczącej na widok cierpienia swojego ojca. Za chwilę ujrzał jeszcze Mayu z oczami pełnymi łez. Choć nie widział, jak to na prawdę wygląda - obraz pojawiający się w jego głowie był niemal idealnym odzwierciedleniem tego, co działo się na prawdę. Pojawiła się także Sandra ze smutnym wyrazem twarzy. Roleyo doskonale pamiętał ją i jej wypowiedź zaraz po śmierci jej męża, ponad 5 lat temu. Wtedy właśnie wydała mu się wyjątkowo ciepłą i dobrą osobą, bardzo kontrastującą z wizją Shigeru, którego Woogy miał za wyjątkowo oziębłego i bezwzględnego. Wtedy też Woogy obdarzył Sandrę wielkim szacunkiem.
Pojawiła się także Arisa, która z wiąrą patrzyła na to, co się dzieje. Po drugiej stronie obrazu w głowie rycerza znalazła się także Mari, Lisa, Aki i Kazuo, których energie wyczuł w jednym miejscu. Mari miała przerażoną i smutną jednocześnie minę. Na środku widoku stał Shigeru z opuszczonymi rękami i pochylonym tułowiem, cały zakrwawiony.
Energia skumulowana w dłoni rycerza rosła. Co poniektórzy mogli się domyślić, że przekroczyła ona już poziom wymagany do wykonania ataku.
- Dosyć tego! Trzeba go powstrzymać! - w głosie Mari słychać było mimo wszystko niepewność, o czym mógł świadczyć chociażby fakt, że powiedziała to dość cicho. Już miała się podnieść z krzesełka, gdy...
[Nie.]
Blondynka się zatrzymała i rozejrzała wokół siebie. Nikt jednak do niej nie przemawiał, a dosłownie przed chwilą usłyszała głoś, który się zwrócił z pewnością do niej.
[Zostaw go... Sam musi stawić temu czoło.
Sakai znów usłyszała głos dochodzący nie wiadomo skąd.
[Co się dzieje?]
[Spokojnie, pochodzę z Twojej podświadomości. Teraz jednak nie czas na dyskusję...]
Mari widocznie się na chwilę zamyśliła. Czyżby jej świat wewnętrzny w końcu się obudził? Najwidoczniej tak. Jednak za chwilę musiała się wyrwać z zamyślenia i obserwować dalej to, co dzieje się na macie.
Woogy dalej stał z uniesioną ręką, a wszystko wydało mu się spowolnione. Sam wpadł w zamyślenie.
[A może... może jednak. Kieruje mną to, czym sam gardzę. Zemsta za wszelką cenę. Sam już nie wiem dlaczego to robię. Czy to coś zmieni? Daję się ponieść zgubnym emocjom. Staję się tym, co chciałem pokonać. Straciłem kontrolę nad samym sobą, a przecież... przecież jeszcze chwilę temu wzgardziłem tym, który nad sobą nie zapanował. Jestem hipokrytą. W dodatku zadaję cierpienie tym, którzy na nie nie zasłużyli chcąc osiągnąć własną zemstę. Nie mogę iść po trupach do celu. Nie mogę dać się kierować emocjom. Muszę zapomnieć. Nie wolno mi patrzeć do tyłu, bo nie idę w tym kierunku... Muszę...]
Soundtrack
Wokół Woogyego znów pojawiła się ogromna, tym razem szalejąca złota aura.
- ANTARES!!!
Wystrzelił jak rakieta w kierunku przeciwnika. Mari wstrzymała oddech. Już miał wykonać ostatni cios, gdy zatrzymał się może metr przed Shigeru, a z wyciągniętej ręki wystrzelił strumień czerwonej energii prosto w... ziemię za areną. Pomimo, że atak nie służy do bombardowania - spowodował zniszczenie skrawka podłoża za matą. W pewnej chwili aura Woogyego się uspokoiła, a on sam stanął luźno. Podszedł powolnym krokiem do Nakatoniego i wyciągnął do niego rękę. Nie chodziło mu jednak o uścisk dłoni. Wyciągnął palec wskazujący, na którym nie było już szkarłatnego, długiego paznokcia. Następnie, spokojnym ruchem ucisnął kilka punktów na jego ciele, przelewając do tego swoją energię. Nie przeszkadza mu w tym nawet brak wzroku. Jak się okazuje, była to technika Stop Bloodflow, dzięki której Woogy zniwelował działanie trucizny po 14 atakach Scarlet Needle. Oczywiście nie mógł w ten sposób przywrócić utraconej przez Shigeru energii, czy też uleczyć jego ran, jednak samo przywrócenie zmysłów było sporym uzdrowieniem. Po wszystkim, Woogy znów odskakuje do tyłu i jeśli widzi, że z Nakatonim wszystko w porządku, zwraca się do niego.
- Nie myśl jednak, że to wiele między nami zmieni. Robię to ze względu na szacunek do Twojej rodziny.
Oczywiście nie do końca mówił prawdę, bowiem był to po prostu jeden z czynników, który wpłynął na jego decyzję, nie natomiast jedyny. Za chwilę jego zbroja znów zaczyna świecić, aby za chwilę została całkowicie zdjęta. Razem z hełmem, który leżał kawałek dalej, znów utworzyła totem, który powrócił do złotej skrzyni z wizerunkiem skorpiona.
Roleyo stanął w lekkiej pozycji bojowej. Za chwilę całe jego ciało pokryło się metalem, a rana na ramieniu zasklepiła. Oczywiście było to tymczasowe - dopóki przebywa w Meta Form.
- Zaczynamy od nowa. Gotów?
Nie przejmował się nawet za bardzo tym, że nadal nic nie widzi.
Mari na trybunach wyjątkowo głośno odetchnęła, gdy wszystko się uspokoiło. Położyła rękę na piersiach i regulowała swój oddech.
- Nienawidzę go... Jak to przeżyje to go zabiję...