Anime Revolution Sprites

You are not connected. Please login or register

Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 16 z 18]

376Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Sro Cze 19, 2013 2:28 pm

Michass

Michass
Lieutenant
Lieutenant
Michass widząc, że Viego utworzył swoje kopie, szybko podleciał do kopii stojącej naprzeciw chłopaka i wykonał silne kopnięcie w twarz, następnie wystrzelił w pozostałe po jednym pocisku ki. W tym samym momencie prawdziwy Insyendar zaczął pikować w dół i zamierzał uderzyć powiększonym ramieniem w Maikeru. Michass w ostatnim momencie przeniósł się w górę i uniknął ataku. Kiedy pięść jego przeciwnika wróciła do normy, Saiya'jin wylądował na arenie i zszedł z poziomu Super Saiya'jina.
- Dzięki za walkę ale poddaje sie.
Kiedy sędzia ogłosi wygraną Viega, Maikeru wraca do pokoju dla zawodników.
// znowu krótko ale nie mam czasu dzisiaj a i tak mieliśmy zakończyć walkę, co do Saiya'jina to wziąłem to od Yoha, jak jest źle to napisz jak powinno być poprawnie ;p //

377Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Sro Cze 19, 2013 2:41 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
//Dat laziness. Czy ja naprawdę się spodziewałem, że to zajmie jeszcze może ze dwa posty?...

Btw, tak się właśnie spodziewałem, że wziąłbyś to od Yoha nawet się nie zastanawiając. To takie typowe.//
Po oficjalnym zakończeniu walki Viego, ukłoniwszy się widowni, odlatuje do Epsilona.
- No, to mamy z głowy, tylko że wciąż mam jeszcze za dużo do roboty. Idę ustalić kurs. Fis jeszcze nie ma?
C: Wciąż u Silvii.
- I tak nie znajdzie więcej chętnych niż Ayano. Woogy, powodzenia.
Viego poszedł do Latającego Miasta.

378Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Czw Cze 20, 2013 12:17 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Choć widowisko było zadowalające, szybko się skończyło, co znów niekoniecznie usatysfakcjonowało publikę. Tym razem jednak w przeciwieństwie do pierwszej ćwierćfinałowej walki, przegrany zwyczajnie oznajmił, iż się poddaje. Mimo wszystko, obaj zostali nagrodzeni brawami.
- Do następnej rundy przechodzi Viego Insyendar, gratulacje!
Tymczasem jeden z organizatorów w kimonach wszedł do pomieszczenia dla zawodników
i poszukał wzrokiem Woogyego oraz Shigeru. Gdy ich odnajduje, zadaje pytanie:
- Czy obaj jesteście gotowi do walki, czy może potrzebujecie jeszcze chwili odpoczynku? Dłuższa przerwa na pewno odbędzie się przed finałem.

Jeśli obaj są gotowi, mężczyzna daje znak sędziemu, a też ogłasza kolejny pojedynek.
- Proszę Państwa! Rozpoczynamy półfinały! Obaj zawodnicy są gotowi, zatem serdecznie zapraszam na pierwszy, z pewnością ogromnie emocjonujący, półfinał Tenkaichi Budokai! W walce zmierzą się... Woogy Roleyo oraz Shigeru Nakatoni! Niech wygra lepszy!
Gdy obaj wchodzą na arenę, spotykają się ogromnym wiwatem. Okrzyki fanów Woogyego mieszają się z okrzykami fanów Shigeru, co jest powodem powstania ogromnego hałasu na terenie całego obiektu.

Jeśli któryś potrzebuje czasu - organizatorzy dają mu go, a dopiero po jego upływie ogłaszają pojedynek j/w.

//Standardowo//

379Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Czw Cze 20, 2013 5:24 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru stał spokojnie w budynku dla zawodników przyglądając się walce Michassa z Viegiem. Pojedynek nie trwał zbyt długo. Nakatoni wiedział, że po tej walce ponownie będzie musiał stanąć na macie. Zanim jeden z organizatorów wszedł do budynku Iester udał się po swoje Senzu. Wyciągnął woreczek z szafki i otworzył go. Grzebiąc chwilę ręką wyciągnął jedną fasolkę, którą zjadł. Jego rany znikły, a energia powróciła do normalnego stanu. Chłopak chciał wziąć także jedną dla Woogy'ego. Stwierdził jednak, że skoro wojownik znajduje się w Epsilonie to V-Team już dawno się nim zajął. Nakatoni prawie nie znał swojego przeciwnika i jego stylu walki. Widział Roleyo w akcji tylko podczas zaledwie kilku pojedynków. Nie wiedział czego się spodziewać. Podczas rozmyśleń szatyna do budynku wszedł mężczyzna w pomarańczowym kimono. Na zadanie pytanie Nakatoni tylko kiwnął głową na znak potwierdzenia. Niestety organizator nie mógł otrzymać odpowiedzi od drugiego zawodnika, gdyż znajdował się on gdzieś nad areną w Epsilonie. Shigeru wyszedł z budynku i wzniósł się w powietrze zbliżając się do latającego busa. Będąc już wystarczająco blisko zatrzymał się i jeśli drzwi są otwarte zajrzał do środka. Jeśli nie, czeka aż ktoś z załogi je otworzy. Wita się ze wszystkimi skinieniem głowy, po czym spogląda na Alistera.
- Świetna walka Alister. Poprzednia zresztą też. Szkoda, że odpadłeś.
Po chwili przenosi wzrok na Woogy'ego.
- Jesteś gotowy, czy potrzebujesz jeszcze chwili? - pyta spokojnie.
Jeśli Woogy stwierdzi, ze jest w stanie walczyć już teraz Iester ląduje, ściąga swój zniszczony bezrękawnik i zostawia go przy schodkach prowadzących na matę. Jednak jeśli Roleyo poprosi o jeszcze chwilę odpoczynku Nakatoni ląduje i wraca do budynku dla zawodników, gdzie czeka na znak gotowości swojego oponenta. Wychodzi z budynku, ściąga swój bezrękawnik i zostawia go przy schodkach. Będąc już na macie przyjmuje pozycję bojową i czeka na rozpoczęcie walki.

W tym samym czasie dziewczyny siedzące na trybunach podziwiały walkę pomiędzy ostatnimi zawodnikami ćwierćfinałów. Arisa cały czas trochę niepokoiła się o Maxa. Uważała, że magiczna fasolka byłaby o wiele lepsza niż pomoc medyczna. Liczyła, że Shigeru zainteresuje się losem przyjaciela. Nie wzięła jednak pod uwagę tego, że Nakatoni wiedząc, iż życiu Maxa nic nie grozi 'poskąpi' mu Senzu. Hatsutoku nie musiał wyzdrowieć natychmiastowo. Medycyna stała na bardzo wysokim poziomie, a istniały także techniki leczące. Gdy walka pomiędzy Viegiem a Michassem dobiegła końca Sandra skierowała wzrok na budynek dla zawodników, w którym znajdował się jej mąż. Była zaskoczona, że dotarł tak daleko, pomimo tego, iż nie chciał wcale brać udziału. Początkowo sądziła, że nie weźmie udziału nawet w eliminacjach, albo wycofa się przed pierwszą walką prawdziwego turnieju. Wyszło na to, że jest w stanie ją jeszcze zaskakiwać. Wampirzyca uśmiechnęła się, po czym zaczęła rozglądać po trybunach w poszukiwaniu Kravena, Erica i Amelii. Nagle poczuła, jak coś ciągnie ją za rękaw. Była to Mayu, której oczy aż świeciły się z radości.
- Tata wygra cały turniej, prawda? - zapytała z ogromną nadzieją.
Sandra tylko się uśmiechnęła.
- Niczego nie możemy być pewni. Zostali sami najlepsi. - odpowiedziała.
- Ale przecież tata jest najsilniejszy. - tłumaczyła.
Arisa położyła rękę na główce dziewczynki.
- Wygra. - pocieszyła dziewczynkę.
Blondynka również bardzo wierzyła w Nakatoniego. Domyślała się na co go stać i podczas poprzedniej walki zauważyła jego determinację. Na twarzy Mayu pojawił się szeroki uśmiech. Dziewczyny czekały na rozpoczęcie pierwszej półfinałowej walki. Nawet Rin skupiła swój wzrok na macie, jakby wiedząc co ma się za chwile wydarzyć.

380Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Czw Cze 20, 2013 6:04 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Gdy Alister się odezwał, Woogy się uśmiechnął.
- Dobrze sobie radziłeś, Ali. Może następnym razem Ci się uda.
Chwilę później Viego zakończył zwycięsko pojedynek z Michassem i pojawił się w Epsilonie.
- Dzięki. To co, Viego, do zobaczenia w finale?
Już miał opuszczać Epsilona, gdy Shigeru wzleciał na ich wysokość i przywitał się ze wszystkimi.
//Nie jestem pewny, ale tam chyba nie ma całej jednej frontalnej ściany, nie?//
Za chwilę Nakatoni zadał pytanie Woogyemu. Ten jeszcze spojrzał na dół widząc, że organizatorzy go najwyraźniej szukają.
- Ja już jestem gotów.
Chwilę po tym jak jego przeciwnik zleciał, stanął na krawędzi Epsilona po czym rozkładając ręce na boki, bezwładnie zaczął spadać na powierzchnię maty. Dopiero kilka metrów nad nią wyhamował i z pełną kontrolą wylądował pokazując tym samym sędziom, że nigdzie się nie zmył i gotów jest do pojedynku. Spojrzał na White Kinga, z którym właśnie miał rozegrać walkę.
- No, wreszcie będziemy mogli sobie wszystko wyjaśnić.
Uśmiechnął się dość ironicznie. Wiedział, a przynajmniej domyślał się, że Nakatoni go zignoruje.

Tymczasem na trybunach, Mari widząc rozpoczynającą się walkę zrobiła lekko zmartwioną minę. Wiedziała jakie zdanie na temat Shigeru miał Woogy i z jakim nastawieniem może podejść do walki z nim, choć w duchu miała nadzieję, że zachowa zdrowy rozsądek. W końcu wzięło się to z bardzo dawnego wydarzenia, gdzie przede wszystkim ucierpiała ona, a nie sam Roleyo. Cóż, najwidoczniej jest on wyjątkowo pamiętliwy i ma swoje powody przez które niekoniecznie wybacza Nakatoniemu to przewinienie. Samej Sakai ciężko było pojąć niektóre zachowania jej przyjaciela - pozornie wielki lekkoduch i wesołek, a tymczasem wielokrotnie wykazuje skłonność do tak skrajnych zachowań.
Mari jeszcze poszukała wzrokiem jakichś swoich znajomych, choćby sąsiadów z Heavenly, ażeby nie denerwować się tą walką samej. Spojrzała na Lisę będącą na dachu jednego z budynków i dopiero za chwilę spuszczając wzrok, być może dając jej tym samym znak, że jest trochę zdenerwowana.

Gdy walka się rozpoczęła, Woogy nie zwlekając postanowił sam przeprowadzić ofensywę. Korzystając z 7th Sense przemieścił się na wysokość nóg przeciwnika z zamiarem wymierzenia bolesnego kopnięcia w jego kolana. Bez względu na to, czy akcja się powiodła, mężczyzna odbija się od maty obiema rękami i wyskakuje wysoko w powietrze wystrzeliwując w cel Razor Hurricane. Na tym jednak na razie kończy, chcąc zobaczyć jak się to rozwiąże i jak z tej akcji wyjdzie Shigeru. W końcu Woogy nigdy z nim nie walczył. Poza tym, miał plan, jednak chciał rozpocząć jego realizację dopiero za chwilę, po sprawdzeniu oponenta.

//Sry za jakość, ale jestem w W-wie i nie bardzo mam teraz czas na pisanie czegoś ambitniejszego.//

381Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Czw Cze 20, 2013 6:36 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru słysząc słowa Woogy'ego nie bardzo wiedział co mieliby sobie wyjaśniać. Nie przejął się tym zbytnio, jednak postanowił dowiedzieć się o co chodzi. Nim zdarzył zapytać usłyszał gong rozpoczynający walkę. Pomimo swojej szybkości Nakatoni nie był w stanie uniknąć pierwszego ataku ze strony przeciwnika. Otrzymawszy kopnięcie w kolana klęknął podpierając się ręką o podłoże. Uśmiechnął się, będąc zadowolonym, że ściągnął obciążenie przed rozpoczęciem walki. Pomimo znacznego wzrostu szybkości, tak naprawdę szanse na dorównanie Roleyo nie wzrosły prawie wcale. Nie ważne jak szybki Shigeru by nie był, nigdy nie będzie w stanie poruszać się z prędkością światła. Gdy Iester klęczał jego oponent wybił się w powietrze i wystrzelił w jego stronę Razor Hurricane. Wojownik widząc zbliżający się atak uniósł rękę i natychmiastowo wystrzelił w jego kierunku Celestial Comet. Plan był prosty - pociski miały się zderzyć i tym samym wzajemnie zneutralizować.  Nastąpiła eksplozja. Shigeru w międzyczasie wstał i zgromadziwszy energię wysłał w stronę Roleyo serię pocisków KI. Hail of Bullets, bo własnie tej techniki użył Iester, miało za zadanie odwrócić uwagę oponenta. Szatyn teleportował się za Woogy'ego z zamiarem wymierzenia potężnego kopnięcia w jego kark.


//Tak dla pewności. Woogy jest ubrany w swój fioletowy strój treningowy, czy w zbroję? Bo wydaje mi się, że normalny ubiór raczej odpada, nie?//

382Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Czw Cze 20, 2013 8:38 pm

Aki

Aki
Jounin
Jounin
Siedząc na dachu, trójka oglądała następujące po sobie walki. Były naprawdę pasjonujące, nawet walka pomiędzy Michassem a Viegiem wydawała się interesująca, mimo że ten pierwszy postanowił się w pewnej chwili poddać. Kimura znał wielką moc Insyendara, pozostali nie aż tak bardzo, jednak wydawało się Quincyemu, że Maikeru chociażby ze względu na saiyańskie geny nie podda walki tak łatwo. 
W końcu nadszedł czas na półfinałową walkę Shigeru - Woogy. Cała trójka mocno kibicowała Roleyo - nic w tym zresztą dziwnego, w końcu mieszkali obok niego od kilku lat, zdążyli się już zżyć i zaprzyjaźnić z szatynem i jego blondwłosą współlokatorką. 
-Zabawne, że akurat spotkali się w tym turnieju. - stwierdził Kimura.
Znał on nastawienie Woogyego do Nakatoniego, nawet podczas ostatniego spotkania w domu na Heavenly był poruszony temat White Kinga. 
-I dobrze. Czasem najlepiej wyjaśnić sobie wszystko poprzez walkę. - stwierdziła.
Gdy walka się rozpoczęła, pierwszy cios zadał Woogy i to do tego celny - szybkość Roleyo była naprawdę niesamowita.
-Chcę zobaczyć tę walkę z trybun. - orzekła Lisa po chwili od rozpoczęcia starcia i zniknęła. 
Po tym jak Kimura zauważył, gdzie się pojawiła Brown - obok Mari - i on użył Hirenkyaku, zajmując miejsce obok dziewczyn i uśmiechnął się do Sakai w geście powitania. Kazuo tylko westchnął i poczynił to samo co reszta. 
-Tylko nie nawal! - krzyknęła na całe gardło rudowłosa zaraz po znalezieniu się na trybunach - słowa oczywiście kierowane były do Roleyo. 
-Dajesz, Woogy! - zawtórował Kimura. 
I Kazuo co jakiś czas wykrzykiwał imię Saiyana, dopingując go.

383Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Pią Cze 21, 2013 12:09 am

Jata

Jata
Moderator
Moderator
//Yup, Woogy jest w swoim stroju treningowym, ale...//

Mari uśmiechnęła się i w duchu odetchnęła zauważając, że zarówno Lisa jak i Aki oraz Kazuo, dosiedli się do niej. Najwyraźniej spojrzenie w ich kierunku zostało przez nich prawidłowo odebrane. W sumie nic w tym dziwnego - Mari oraz Lisa przyjaźniły się i świetnie dogadywały pomimo pozornych sporych różnic charakterów. W międzyczasie, gdy wszyscy kibicowali Woogyemu, Mari zwróciła się do sąsiadów.
- Trochę się boję tego, jak postąpi Woogy. Z jednej strony ma dość lekkie i z dystansem podejście do życia, a z drugiej strony wielokrotnie udowodnił, że potrafi popadać w skrajności... Nie wiem, to jakieś dziwne przeczucie.
W końcu Sakai spojrzała się bezpośrednio na Akiego.
- Zresztą, sam wiesz o co mi chodzi. Sam byłeś świadkiem podobnego zachowania z jego strony. - oznajmiła, nawiązując oczywiście do sytuacji, w której terrańscy wojownicy dyskutowali co zrobić z Shifterem po jego pokonaniu. Roleyo właśnie wtedy głosował za pozbawieniem go życia.

Tymczasem na arenie bój już trwał. Woogy z powodzeniem wymierzył kopnięcie na wysokości kolan Shigeru. Razor Hurricane spotkał się jednak z kontrofensywą powodując sporą eksplozję. Zaraz po niej Nakatoni wystrzelił mnóstwo pocisków. Tego jednak Roleyo mógł się spodziewać, toteż większość z nich została zwyczajnie odbita, a może tylko pojedyncze trafiły w szatyna, nie wyrządzając mu jednak większych szkód. Jednak pojawienie się za jego plecami i wymierzenie silnego kopnięcia w kark przez oponenta jak najbardziej poskutkowało. Młodzieniec odleciał w kierunku areny pod jego wpływem, robiąc przy tym kilka obrotów w powietrzu. Wylądował jednak na obu nogach, podpierając się jedną ręką, a drugą masując trafione miejsce. Za chwilę jednak wstał i pokręcił trochę głową we wszystkie strony, aby rozruszać kark.
- Dobra, Nakatoni. Teraz będzie bez litości.
W tym momencie tuż przy arenie pojawiło się złote pudło z obrazem przedstawiającym skorpiona //środkowe ofc//. Nie minęła chwila, gdy to otworzyło się ukazując Złotą Zbroję Skorpiona w formie totemu. Ta z kolei się rozświetliła, a jej części samoistnie założyły się na ciało Woogyego ukazując go w zbroi //nie jestem na swoim kompie, więc nie mam opara aktualnego, sry xd//.
Po minie Woogyego można było poznać, że jest zdeterminowany. Wykorzystując ewentualny element zaskoczenia, ponownie z pomocą 7th pędzi na przeciwnika. Nie atakuje go jednak frontalnie, a mija go z prędkością światła i w jego plecy wykonuje podwójne Scarlet Needle. Bez względu na efekt, wykonuje Hemorrhage Blast, również w plecy. Po wszystkim ląduje na arenie i w momencie, gdy Shigeru już będzie stał, odbija się od niej, czego skutkiem jest zniszczenie kilku kafelków, i leci do oponenta wywołując walkę wręcz, w której na obecną chwilę powinien mieć przewagę.

Na trybunach...
- Właśnie o tym mówiłam... Idzie na całość, choć walka właściwie dopiero teraz się rozpoczęła. A może tylko chce się pochwalić swoją nową mocą?

//
Yup, Woogy jest w swoim stroju treningowym, ale...
...już w zbroi.
//

384Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Sob Cze 22, 2013 6:48 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru wisząc w powietrzu prychnął słysząc słowa przeciwnika na temat litości. Nadal do końca nie rozumiał co Woogy chciał wyjaśniać. Podejrzewał jedynie, że chodzi o kogoś bliskiego Roleyo. Iester miał jedynie prześwity sytuacji sprzed pięciu lat. Woogy miał wtedy o coś do niego pretensje, jednak nie on jeden, więc kto by to pamiętał? Szatyn przyzwyczaił się już do tego, że nie jest specjalnie lubiany przez większość wojowników. Właściwie, było mu to na rękę. Nie chciał jedynie, by przez jego opinię cierpiała rodzina - zwłaszcza córki. Najśmieszniejsza wydawała mu się jednak postawa Yoha, który był głównym celem Shigeru podczas tamtej sytuacji. Pomimo tego Atsuko nadal traktował Iestera jak przyjaciela, wczoraj rodzina Nakatonich dostała nawet zaproszenie na wspólny piknik. Jednak jak widać Woogy nadal odczuwał żal. Nic w tym dziwnego. Postanowił podwyższyć poprzeczkę i przywdziać swoją Świętą Zbroję. Nakatoni był pod wrażeniem. Wprawdzie widział już złotych rycerzy  w innych wymiarach, jednak sekwencja zakładania zbroi ciągle go zadziwiała. Wojownik widząc determinację na twarzy przeciwnika podniósł gardę. Kolejny raz Woogy używając swojej szybkości był w stanie wykonać swój plan. Rycerz minął Iestera, po czym wykonał w jego plecy Scarlet Needle. Nakatoni pod wpływem ataku odleciał w przód. Nim zdążył zareagować otrzymał kolejny energetyczny atak w plecy. Hemorrhage Blast dość mocno poraniło jego odsłonięte plecy oraz odepchnęło go jeszcze bardziej. Chłopak zatrzymał się i wyprostował. Była to krótka chwila na namysł. Roleyo cały czas na niego napierał, w dodatku skutecznie. Shigeru musiał szybko coś wymyślić, by nie przegrać walki. W tej chwili oponent wybił się z maty rozpoczynając walkę wręcz. Dopiero teraz Iester odczuł efekty Scarlet Needle. Obraz zaczął mu się rozmazywać przed oczami. Tłum również jakby ucichł. Nakatoni nie znał tej techniki, więc nie jest w stanie stwierdzić skąd wzięły się problemy ze wzrokiem i słuchem. Wojownik starał się blokować i unikać ataków Woogy'ego. Wyprowadzał również kontry, jednak na chwilę obecną to Roleyo miał przewagę - zresztą jak od początku walki. W pewnym momencie Nakatoni przelał energię do dłoni, stosując tym samym technikę Cold Hands Warrior. Miało to w jakimś stopniu wyrównać przebieg walki. Oczywistym było jednak, ze zbroja noszona przez Roleyo była skuteczną obroną. Chłopakowi nie zostało na chwilę obecną nic innego jak trwać w walce wręcz i czekać na odpowiedni moment. Gdy takowy się nadarzy Shigeru odpycha przeciwnika lodowym podmuchem i korzystając z chwili materializuje w dłoni sporych rozmiarów miecz, po czym naciera na rycerza. Oczywiście przez problemy z wzrokiem i innymi zmysłami nie jest w stanie wymierzać aż tak celnych ciosów. Wykonując cięcia i pchnięcia mieczem przelewa do niego energię chcąc zadać jak największe obrażenia w przypadku trafienia.

385Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Sob Cze 22, 2013 9:52 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Woogy poczuł się jeszcze pewniej, gdy cała przeprowadzona przez niego ofensywa powiodła się. Wiedział doskonale, że dzięki każdemu trafionemu atakowi z pakietu technik Rycerza Skorpiona zacznie zyskiwać coraz większą przewagę wraz z upływem czasu. Ponadto Woogy od razu poznał, że Shigeru ma problemy przede wszystkim ze wzrokiem, na co się uśmiechnął. Dziwnym było w przypadku Roleyo uczucie, które teraz go dotknęło - czuł bowiem dużą satysfakcję i zadowolenie z tego, jak zadaje rany Nakatoniemu. Nie tracąc jednak czasu, nawiązał walkę wręcz, w której musiał mieć przewagę. Shigeru ją lekko zmniejszył, stosując Cold Hands Warrior. Jednak większość ciosów wykonywał właśnie Rycerz. Ponadto nie odczuwałby prawie żadnego wymierzonego przez oponenta, dzięki dużej odporności zbroi. Jednak dzięki przelaniu do niej energii - były one efektywniejsze. W końcu, po dłuższej chwili Woogy został skutecznie odepchnięty przez podmuch zimnego powietrza. Musiał także bronić się przed nacierającym Shigeru z mieczem //to jest taki lodowy miecz, tak?//. Widząc problemy z celowaniem przeciwnika, Woogy po prostu wykonywał uniki przed cięciami i pchnięciami. Może parę razy został draśnięty, jednak prawdziwe trafienie było dopiero przy ostatnim zamachu - mroźna energia uderzyła w napierśnik zbroi i odrzuciła wojownika na sporą odległość. Cios było wyjątkowo silny, dlatego też pomimo solidnej ochrony, zadziałał on w ten sposób.
- Niska temperatura nie robi wrażenia na mojej zbroi. Musiałbyś osiągnąć zer... A, zresztą. Po co ja Ci to mówię.
Widząc, że Nakatoni najwyraźniej nie zamierza zatrzymywać na dłużej ofensywy mieczem - Woogy przyjmuje kolejny cios na zbroję rozpalając energię cosmo i niwelując trochę siłę rażenia broni, jednocześnie uważając, żeby nie był to atak na głowę - w takiej sytuacji blokuje go małą tarczą na przedramieniu w ten sam sposób. Gdy mimo wszystko zostanie odrzucony lekko przez atak - odlatując do tyłu wykonuje kolejne dwa Scarlet Needle za pomocą promienia wykorzystując moment, w którym przeciwnikowi ciężko jest się bronić. Następnie zatrzymuje się na macie.
- Coś nie tak? Jeśli chcesz faktycznie stawić mi opór, musisz się bardziej postarać. No dalej, nie mów mi, że to wszystko. Bo Twoje zmysły długo nie pociągną. Widzę, że masz problemy ze wzrokiem. A teraz przyjdzie kolej na pozostałe...
Widać było, że Roleyo czerpie dziwną satysfakcję z tej walki i nie zamierza odpuścić. Nie wiedział także, jak dużo Scarlet Needle wytrzyma jego oponent. Wiedział, że przeciętny wojownik padłby już po czterech, jednak aktualny rywal do nich z pewnością nie należy. Mógł nawet przypuszczać, że Nakatoni wytrzyma całą serię 14 ciosów, co byłoby nie lada sukcesem nawet dla kogoś takiego jak on.
Ponownie rozpalając swoją energię kosmiczną //cosmo ofc// powiększył swój poziom mocy jeszcze bardziej. Następnie z pomocą 7th Sense przemieszcza się znów za plecy przeciwnika, wykonując potężne kopnięcie okrężne w jego kark, odpłacając mu się tym samym pięknym za nadobne. Wykonuje ten cios tak, aby poleciał w kierunku najbliższej granicy maty, jednak gdyby się już do niej zbliżał i miał wypaść - pojawia się przy nim i chwytając za nogę wyrzuca wysoko w powietrze. Tym samym daje do zrozumienia, że nie chce pozwolić, aby ta walka zakończyła się w tak błahy sposób. Następnie znów przemieszcza się do niego i wykonuje tornado kicka w jego kość policzkową, a gdy pod jego wpływem znów zostanie odrzucony, kolejny raz się pojawia koło niego i kolejny raz wykonuje tornado kicka - i tak z 5-6 powtórzeń. Gdyby Shigeru nie miał wylecieć za matę - Woogy po prostu do niego podlatuje i stara się zrobić to samo.
Na koniec próbuje go wbić uderzeniem oburącz w ziemię i leci za nim, aby po raz kolejny wykonać brutalną technikę Scarlet Needle w jego plecy. Tym razem jednak pojedynczą.

Jeśli akcja się powodzi i w razie, gdyby Shigeru zechciał pomimo skutków ataku od razu wykonać jakąś technikę energetyczną - Rycerz ma przygotowane Protective Zone, aby zablokować atak i posłać go z powrotem w użytkownika.

386Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Sob Cze 22, 2013 10:59 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
//Miecz zwyczajny, ale załóżmy, że skoro przelałem do niego moc, to lodowy. Blade of Soul, innego nie mam.//

Shigeru nacierał na Woogy'ego. Jego agresywność wzrastała z każdym chybieniem. Roleyo bez większych problemów unikał ataków mieczem, co powodowało, że Nakatoni uderzał już praktycznie na oślep. Przy ostatnim zamachu wreszcie coś poskutkowało. Szkoda, że efekt został osiągnięty w akcie desperacji.
- Właśnie, może lepiej już nic nie mów. - skomentował słowa przeciwnika na temat jego zbroi.
Chłopak ponownie ruszył na oponenta, który najzwyczajniej przyjął cios. Kiedy rycerz został odepchnięty Nakatoni ruszył za nim chcąc go chwycić. Niestety Woogy ponownie wykonał Scarlet Needle. Shigeru został odepchnięty i znów narażony na działanie techniki. Jego zmysły osłabiały się z każdym trafieniem. Chłopak praktycznie już nie widział. Pozostałe zmysły były również w opłakanym stanie. Oczywiście smak i węch nie były mu teraz najpotrzebniejsze. Najmniej ucierpiał dotyk. Chłopak zdematerializował Blade of Soul.
- Spokojnie. Wszystko w jak najlepszym porządku. Miało być bez litości. - odpowiedział lekko dysząc.
Chłopak zamknął oczy. Skoro i tak prawie nic nie widział, nie było potrzeby się wysilać.
- Przynajmniej nie muszę już na ciebie patrzeć. Wciąż wyczuwam twoją energię i to mi wystarczy. Skoro o energii mowa... - stanął w lekkim rozkroku.
Wojownik napiął wszystkie mięśnie. Otoczyła go błękitna aura. Jego włosy zaczęły się unosić a kafelki w pobliżu drżeć. Poziom mocy znacząco wzrósł. Na odpowiedź Roleyo nie musiał czekać długo. Rycerz zwiększył swój poziom mocy kosmicznej. Nim Nakatoni zdążył zareagować przeciwnik znów używając niesamowitej prędkości pojawił się za jego plecami. Kopniecie w kark posłało Iestera na kilka dobrych metrów. Oponent natychmiastowo pojawił się przy nim i wyrzuca w powietrze. Shigeru cały czas ma zamknięte oczy i stara się skupić na energii oponenta. Gdy Roleyo zamierza wyprowadzić kolejne kopnięcie Nakatoni unosi rękę na wysokości głowy zwyczajnie je blokując. Drugą ręką uderza rycerza w twarz. Następnie uwalniając energię całym ciałem odpycha oponenta niewidzialną falą.
- Pozbawiając mnie zmysłów zmniejszasz moje odczuwanie bólu, mylę się? - stwierdza niedoskonałość techniki.
Nadal mając zamknięte oczy pokrywa swoje ręce lodem i naciera na Woogy'ego. Celuje w twarz. Atakuje bez przerwy, by w pewnym momencie użyć techniki Arcitc Blaze. Przemieniając konsystencję lodu na rękach stara się szybkim ruchem trafić jasną cieczą w oczy rycerza. Tym ruchem stara się odpłacić za stratę wzroku. Bez względu na skutek wojownik zaczyna poruszać się z niesamowitą szybkością okrążając oponenta. Jeżeli wcześniejsze zagranie się nie powiodło zostawia za sobą powidoki, jednak jeśli Woogy również stracił możliwość korzystania z wzroku powidoki są zbędne. Początkowo zachodzi rycerza z każdej strony, by powrócić na pozycję, gdy będzie już przy nim. Jest to identyczna strategia jaką zastosował podczas walk z Amane i Maxem. Różni się tylko tym, że teraz okrąża oponenta, a nie rusza na niego z różnych stron. W pewnym momencie pojawia się przed Woogy'ym.
- Suck It! - mówi kopiąc przeciwnika w podbródek i wysyłając go tym samym w powietrze.
Shigeru natychmiast pojawia się za oponentem i chwyta go za tył głowy. Trzymając, z ogromną prędkością zbliża się do podłoża. Wgniata jego twarz w matę niszcząc przy tym kafelki. Jeśli cała sekwencja się powiedzie chłopak zaczyna deptać głowę, jeszcze bardziej wbijając ją w matę. Po prostu ją miażdży, bo na tym właśnie polega Skull Crushing Finale.
- Nie muszę cię widzieć, by z tobą wygrać. - mówi, po czym, jeśli Woogy sam nie powstrzymał Nakatoniego, przestaje deptać głowę oponenta.
Shigeru odskakuje i przyjmuje poze bojową będąc gotowym na atak ze strony oponenta. Zdaje sobie sprawę, że bezmyślne nacieranie w tej chwili na nic się nie zda. Iester coraz bardziej odczuwa skutki techniki. Jego zmysły są coraz słabsze, a poprzednie akcje były najprawdopodobniej ostatnim zrywem.

387Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Nie Cze 23, 2013 1:15 am

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Gdy Shigeru stwierdził, że nie musi teraz patrzeć na Woogyego, ten uśmiechnął się. Czekał, aż uda mu się sprowokować przeciwnika do jakiejś odpowiedzi.
Później wszystko zapowiadało, że kolejna akcja rycerza powiedzie się, jednak stało się inaczej. Dzięki skupieniu po przyjęciu ciosu, Nakatoni zdołał zablokować tornado kicka Woogyego. Nastolatek był pod wrażeniem, że dokonał tego z takim spokojem. Niejednokrotnie przeciwnicy nie doceniali jego technik nożnych, które swoją drogą były jego kartą atutową. Tym razem to Woogy nie docenił przeciwnika i został dodatkowo odepchnięty.
- Może i tak. Ale w końcu całkowicie stracisz kontrolę nad swoimi zmysłami i staniesz się bezbronny. Nawet brak uczucia bólu nie uratuje Cię przed faktycznym działaniem techniki.
Widząc, że jego przeciwnik zamierza nawiązać walkę wręcz, uśmiecha się. Dochodzi do zwarcia, w którym Woogy dostrzega, że Shigeru zdaje sobie sprawę z wytrzymałości zbroi i celuje w tak naprawdę jedyną niezasłoniętą powierzchnię - twarz. Jednak właśnie dzięki temu, Roleyo nie ma problemów z blokowaniem czy unikaniem większości ciosów - wystarczą nieduże ruchy głową. Nie przewiduje jednak Arctic Blaze, które trafia prosto w jego oczy. Sytuacja teraz wygląda na nietypową - obaj wojownicy pozbawili się wzajemnie wzroku. Będąc trochę zaskoczonym i rozkojarzonym nagłą jego utratą, Woogy daje się bezproblemowo trafić kopnięciem w podbródek, co wysyła go jeszcze wyżej w powietrze. Nie czekając ani chwili, Shigeru pojawia się za nim i łapiąc za tył jego głowy leci prosto na arenę, aby za moment wbić twarz rycerza w kafelki. Mało tego, Nakatoni zechciał dobić jeszcze swego oponenta, wbijając nogą jego głowę w matę. Udaje mu się to jednak tylko raz, gdyż zaraz przed drugą próbą, Woogy uwalnia z całego ciała potężną falę energii cosmo, która nawet jeśli nie odrzuciła oponenta (a powinna) to utworzyła sporą wyrwę w podłożu uniemożliwiając kontynuowanie wbijania twarzy w podłoże, gdyż zwyczajnie tego podłoża pod twarzą już nie było. Ponadto mnóstwo kafelków pod wpływem fali uderzeniowej odleciało we wszystkie strony, omal nie narażając na rany widzów. Jedynie murek oddzielający ich od maty zatrzymał uderzenia płytek. Sam Woogy zleciał na sam dół wyrwy i odbił się od niej, lądując przy jej granicy, naprzeciwko Shigeru.
- Ja mam jeszcze sześć, a Ty? - stwierdził, nawiązując oczywiście do zmysłów. Ma na myśli to, że oprócz wzroku są jeszcze cztery pozostałe podstawowe zmysły. Ponadto za szósty uważa się intuicję, natomiast najprawdopodobniej jako jedyny spośród terrańskich wojowników, Woogy wytrenował siódmy zmysł, który pozwala mu się poruszać z prędkością światła i rozpalać swój kosmos do maksimum. 
- Nie widzę przeszkód, abyśmy obaj walczyli bez wzroku. - dodał, sucharząc.
Woogy cały czas namierzał energię przeciwnika, aby zachować czujność w razie ataku. W razie jego nadejścia używa zwyczajnie 7th Sense, aby go uniknąć.
 W końcu jednak sam decyduje się na ruch. Tworząc zwyczajną kulę energii cosmo w dłoni, rzuca ją w stronę przeciwnika //nie mam takiej techniki w karcie, ale to coś jak zwykły ki blast, tylko że cosmo blast xd; mam nadzieję, że to nie problem 9//. Sam przemieszcza się z prędkością światła tak, aby stać po prawej stronie przeciwnika, jednak w tej samej odległości i rzuca kolejną kulą. Sekwencję powtarza kilkukrotnie, przemieszczając się z różnych stron i ogromną szybkością i rzucając kolejne kule energii. Strategia jest podobna do tej, którą zastosował chwilę temu Shigeru, jednak Woogy imituje przemieszczenie się wyrzucając kolejne pociski cosmo utworzone z jego własnej energii. W końcu sam rusza za jednym z pocisków i stara się wykonać kopnięcie w bardzo bolesne miejsce - czyli nerki, bowiem nawet jeśli Nakatoni odczuwa teraz mniejszy ból, to silne kopnięcie w wykonaniu "Tae Saesonga" w to miejsce musi być odczuwalne. Bez względu na to, jak akcja się potoczy - następnie ma zamiar znów nawiązać walkę wręcz. W międzyczasie wplata w niektóre ataki technikę Hemorrhage, aby zadać krwawiące rany przeciwnikowi. Ponadto po chwili trwania takiej wymiany, Woogy zaczyna stosować przede wszystkim techniki nożne, aby sprytnie ukryć przygotowani do następnego Scarlet Needle. W momencie, w którym to głównie nogi biorą udział w walce, paznokieć w palcu wskazującym prawej ręki wydłuża się i nabiera szkarłatnej barwy. Chwilę później, rycerz wykonuje atak - piąte już Scarlet Needle.  Na tym jednak nie poprzestaje. Zaraz po ataku stosuje Restriction, aby sparaliżować oponenta i wykonuje raz jeszcze podwójne Scarlet Needle. W sumie trzy brutalne ataki, jeden po drugim.
Jeśli cała akcja się udaje, odpycha White Kinga frontalnym kopnięciem w brzuch i dodatkowo wystrzeliwuje w niego kilka pocisków energii cosmo.
Jeśli nie, tworzy wokół siebie niewielką obszarową zamieć - Sharp Torment, aby ranić przeciwnika i oddala się, jednocześnie powiększając obszar zamieci, starając się nie wypuścić z niej Shigeru. Sam po chwili znów odbija się od kafelków i dezaktywując działanie techniki stara się dokończyć poprzednią sekwencję.

388Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Nie Cze 23, 2013 12:58 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Kiedy cała akcje się powiodła Nakatoni zaczął wgniatać twarz przeciwnika w matę. Nie trwało to jednak długo, gdyż Roleyo odepchnął go uwalniając swoją energię cosmo. W powierzchni maty powstała sporych rozmiarów wyrwa. Odrzucony Iester stanął gdzieś z boku czekając na przeciwnika, który wylatując z wyrwy stanął naprzeciw. Nim Woogy zdążył zadać pytanie Shigeru postanowił odpowiedzieć mu na poprzednie stwierdzenie. 
- Być może, jednak pozbawienie mnie zmysłów nie sprawi, że będę całkowicie bezbronny. Ty jedynie ułatwiasz sobie sprawę obniżając moją zdolność do obrony. Jednak nigdy nie osiągnie ona zera. Przeszedłem już kiedyś coś podobnego. Nie posiadam energii cosmo, czy zmysłu szamana, a jednak przeżyłem bez zmysłów. Było to dawno temu... - zaczął mówić.
Wtedy Woogy pochwalił się, że pomimo utraty wzroku zostało mu jeszcze sześć zmysłów. Nakatoni odebrał to jako dziecinne przechwałki typu "Mój zabawkowy samochód ma otwierane drzwi, a twój?".
- A ja mam Semmies. - odpowiedział chcąc zirytować przeciwnika.
Oczywiście był to blef. O którym niekoniecznie ktokolwiek mógł wiedzieć. Jedynie Shigeru znał możliwości tego urządzenia. Mógł na bieżąco odtwarzać obraz, ale na powierzchni oka lub powierzchni płaskiej. Tym zdaniem jednak zasugerował oponentowi, że urządzenie połączone jest z jego układem nerwowym i przesyła obraz prosto do mózgu. Oznaczałoby to tyle, że pomimo utraty wzroku i słuchu chłopak mógłby nadrobić to przy pomocy Semmies. Na cale szczęście słuch jeszcze jakoś się trzymał.
- Ale przecież ty masz swoją złotą zbroję. - dodał usprawiedliwiając swoje blefowane użycie Semmies - Bez której... jesteś nikim. Zasłaniasz się nią jak żółw, który chowa się w swojej skorupie. Twoja moc pochodzi od niej, a nie ty napełniasz ją energią. - prowokował oponenta.
Rycerz zdecydował się na ruch. Stworzył w dłoni kulkę energii. //Nie mam nic przeciwko, sam często stosuje ataki bazujące na lodzie, których nie mam w karcie. Chyba logiczne, ze skoro władam lodem to mogę zrobić z niego praktycznie wszystko. w twoim przypadku jest to Cosmo.// Gdy rycerz posłał kulę w stronę szatyna ten uskoczył zwyczajnie jej unikając. niestety nadział się na drugą, z prawej strony. Roleyo ponownie użył prędkości światła nie dając Shigeru szansy na unik. Po chwili Iester wpada w pułapkę, podobną do tej, którą sam do tej pory stosował. Zostaje zasypywany gradem pocisków z wszystkich stron. Za jednym z pocisków ruszył Woogy, który bez problemu wymierzył celne kopnięcie w nerki przeciwnika. Shigeru nie zdążył nawet zareagować, a ponownie nawiązała się walka wręcz. Pomimo utraty wzroku przez obu doskonale radzili sobie w zwarciu. Oczywiście Nakatoni miał nieco gorzej, przez co to rycerz zyskał przewagę. Iester oberwał kolejnym Scarlet Needle i po chwili został sparaliżowany. Nie mogąc się ruszyć nie był w stanie uniknąć kolejnego Scarlet Needle. Pomimo tego, ze od pewnego czasu Shigeru miał zamknięte oczy, wiedział, ze jeśli teraz by je otworzył już kompletnie nic by nie widział. Otrzymał potężne kopniecie w brzuch, które odesłało go gdzieś na brzeg maty. Nim zdążył się podnieść został ostrzelany jeszcze jedną serią pocisków. Od początku walki był na straconej pozycji. Z wielkim trudem podniósł się. Był cały zakrwawiony. Krew powoli spływała po jego ciele i kapała na kafelki, z których stworzona była mata. Wojownik praktycznie nic już nie słyszał. Pomimo, że na arenie panował taki hałas on słyszał jedynie jakieś ciche szumy. Oznaczał to, że stracił dwa najcenniejsze w walce zmysły. Stał z opuszczonymi rękami, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nic już nie czuł. Był w bezkresnej pustce. Głuchej ciemności. Jedyne co utwierdzało go w tym, że jeszcze żyje to energie ludzi. Skupił się jednak na jednej, należącej do Woogy'ego.
- Mieliśmy sobie coś wyjaśnić. Szkoda tylko, że teraz nic już nie usłyszę... Podejrzewam jednak, że chodzi o tą akcję sprzed pięciu lat. Przeżyłeś, prawda? Więc do końca nie wiem o co te pretensje. O to, że byłem bezlitosny? W tym przypadku jesteśmy podobni. Niemal na początku walki poinformowałeś mnie, że będzie bez litości. - chłopak zamilkł.
- Zabiłem kogoś ci bliskiego? Teraz wiesz, jak ja się czułem. Robisz teraz to samo co ja, tylko na mniejszą skalę... To ta blondynka, prawda? - uśmiechnął się lekko.
Pomimo, ze sprawiał wrażenie człowieka, którego nie interesuje życie innych był całkiem dobrym obserwatorem.
- Podejrzewam, że nie ma do mnie takich pretensji jak ty. Mam rację? Zupełnie jak Sandra... Miała większy zal do mnie, przez to co zrobiłem niż do człowieka, który doprowadził mnie do takiego stanu. Heh. Kończmy tę walkę. - powiedział przyjmując pozycję bojową.
Czekał na ruch przeciwnika, wiedział, że po ośmiu trafieniach Scarlet Needle - bo tylu się doliczył - będzie mu łatwiej się bronić niż atakować.

389Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Nie Cze 23, 2013 1:34 pm

Aki

Aki
Jounin
Jounin
Cała trójka przysłuchiwała się słowom Mari. W tym wszystkim najmniej wtajemniczony był Kazuo, co prawda Kimura opowiadał mu już kiedyś przebieg walki z Shifterem czy cały ten amog, w który wpadł Shigeru siedem lat temu, lecz bycie bezpośrednim świadkiem takich sytuacji, a jedynie znanie ich z opowieści robi różnicę. 
-Może Woogy jest pajacem, ale ma swoje zasady. Shigeru przesadził, zabił bliską dla niego osobę. - stwierdziła, zmieniając tor wzroku z areny na Mari. - Niełatwo jest przebaczyć coś takiego. 
Lisa w tym wypadku stała za szatynem murem. Rozumiała antypatię Woogyego do jego przeciwnika. Miała jednak nadzieję, że turniejowe starcie nie przerodzi się w walkę na śmierć i życie.  
Kimura zrozumiał aluzję do walki między wojownikami a Shifterem, jednak nic nie odpowiedział. Dopiero gdy Roleyo przywdział złotą zbroję, odezwał się.
-Lepsze to niż forma Jokera.
Quincy naprawdę nie lubił tej transformacji. Podczas niej zmiana charakteru Woogyego była drastyczna, stawał się psychopatą i wszystko uznawał za żarty. Zbroja Skorpiona za to zdumiewała - moc, jaką wydobywała z Roleyo była niesamowita, nawet jej przywdziewanie i wygląd robiły wrażenie.
Walka toczyła się na najwyższym poziomie, co było spowodowane tym, że obaj zawodnicy potraktowali ją bardzo serio. Roleyo pozbawiał stopniowo zmysłów swojego wroga, ale i ten nagle odebrał wzrok złotemu rycerzowi. Teraz oboje kierowali się głównie umiejętnością wyczuwania energii. Zaraz po odebraniu wzroku Shigeru wbił Woogyego w matę - dobicie go nogą wyglądało dość brutalnie, na szczęście Roleyo wytworzył olbrzymie pokłady kosmicznej energii, odpychając przeciwnika i wytwarzając krater, wylądował spokojnie na jego dnie. Teraz i cała trójka zamknęła oczy, by śledzić przebieg walki poprzez wyczucie aur zawodników.

390Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Nie Cze 23, 2013 5:09 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
- Niełatwo, wiem. Ale powinien wziąć pod uwagę czynniki, które kierowały Shigeru. Nie znam tej sytuacji dokładnie, ale wiem jak do tego doszło. A świat nie jest albo czarny albo biały. On mógł zrobić coś strasznego, ale to nie znaczy, że jest zły.
Pomimo, że widziała, że jej najlepsza przyjaciółka poniekąd popierała, a na pewno rozumiała zachowanie Woogyego, Mari nie do końca umiała tak to postrzegać.
Gdy Aki wspomniał o formie Jokera, Mari w duchu przyznała mu rację. Niewiele razy miała okazję spotkać się z tą transformacją, jednak wydawała się ona wyjątkowo nieznośna i nieprzyjemna.
- Walczą bardzo brutalnie, obaj. Jednak czy pamiętają, że to turniej?
Sakai ponadto doskonale wiedziała, że Shigeru ma rodzinę. Poszukała jej wzrokiem, aby sprawdzić jak oni odbierają ten pojedynek. Zwłaszcza obawiała się o dzieci Nakatoniego, które mogły bardzo źle znosić taki widok.

- Nie słyszałem nigdy o Semmies, a nie wygląda na to, żeby w jakikolwiek sposób teraz Ci pomagało. Żółw korzysta ze swojej skorupy, tak jak tygrys ze swoich kłów i pazurów. Zbroja jest częścią mnie na tej samej zasadzie, wybrała mnie, bo stałem się odpowiednio silny bez niej. Nie sprowokujesz mnie. A ja Ci udowodnię jak bardzo się pomyliłeś pozbawiając się możliwości transformacji. Bo nie widzę innego wyjaśnienia, dlaczego jeszcze nie użyłeś jednej z nich pomimo sytuacji, w jakich się znalazłeś.
Woogy wykonał kolejną udaną akcję i oddalił się tuż po niej.
- Ja wyrównuję tylko rachunki. Ty nie miałeś co wyrównywać. Zwłaszcza z Mari. - odpowiada, potwierdzając przypuszczenia White Kinga.
Roleyo po raz kolejny rozpalił swoją energię cosmo, tym razem niemal do maksymalnego poziomu, pokazując tym samym prawdziwą moc Złotego Rycerza. W efekcie, niebo nieco ściemniało i doszło do tak silnych podmuchów wiatru, że przeciętnych widzów omal nie wyrwało z krzesełek. Kafelki na całej arenie zaczęły drżeć, niektóre nawet się unosiły, a jeszcze inne zwyczajnie pękały lub całkowicie się rozrywały. Wokół samego rycerza ulatniała się obfita, złota aura. Jego paznokieć w placu wskazującym znów się wydłużył przybierając szkarłatny kolor.
- Jak sobie życzysz, zakończmy.
Pomimo, że Roleyo cały czas miał przewagę nad oponentem, co było widoczne zapewne dla każdego, jego gniew rósł coraz bardziej. Nie było tego widać po jego minie, czy słowach, które wypowiadał, jednak to, co mówił rywal jeszcze bardziej go denerwowało. Nie mógł znieść, że Shigeru nie okazuje ani trochę skruchy za to, co zrobił. A przynajmniej tak się wydawało rycerzowi.
Widząc, że Nakatoni nie radzi sobie z prędkością światła, tym bardziej w tym stanie, Woogy zaczyna kolejne natarcia z pomocą Scarlet Needle. Zdając sobie jednak sprawę z umiejętności przeciwnika, nie atakuje poruszając się po prostej linii, co mimo wszystko mogłoby być błędem, a dzięki wykorzystaniu 7th Sense, zmienia błyskawicznie swoje położenie w nieregularnych odstępach czasu i odległościach tak, by energia, którą z pewnością teraz wyczuwa Shigeru, zmieniała swoje położenie i nie pozwalała mu przewidzieć, gdzie pojawi się Woogy. W ten sposób kontynuuje ataki Scarlet Needle. Ma zamiar dobić aż do 12 bezlitosnych ciosów, jednocześnie dbając o to, aby przeciwnik nie wyleciał pod ich wpływem za matę. Nie ma zamiaru odbierać sobie szansy na odbicie sobie za dawne lata. Ponadto z każdym trafionym atakiem wie, że kolejny ma jeszcze większą szansę powodzenia. Obserwatorzy, którzy choć trochę znali Woogyego mogli odnieść słuszne wrażenie, że wojownik wpadł w jakiś trans. Każdy atak wykonywał z coraz większą zaciekłością i determinacją. To nie było normalne w jego przypadku.
Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, znów ląduje naprzeciwko Shigeru z uniesionym palcem ze szkarłatnym paznokciem.
- A może zechcesz się poddać? Oszczędzisz sobie cierpienia, a mi fatygi. Wiesz, nie dbam o ten turniej. Przestało mi na nim zależeć. Fakt, że odpłacisz mi za swoje winy może mi zrekompensować dalszy udział. A wiesz, co się stanie po 14 atakach?
Nie bardzo zwracał uwagę na to, czy Shigeru w ogóle go słyszał. Mogło się zdawać, jakby mówił do samego siebie.

Na trybunach Mari miała coraz bardziej zmartwioną minę widząc, co się dzieje. To już nie był ten sam Woogy, którego znają wszyscy.
- Kretynie, co Ty wyrabiasz?... Co Ty mówisz...?
Mówiła to jednak raczej cicho, a Roleyo jej z pewnością nie usłyszał. Tym bardziej przez krzyki, które wciąż towarzyszyły wydarzeniu.

391Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Nie Cze 23, 2013 7:15 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Soundtrack

Kiedy Woogy odpowiedział na oskarżenia Nakatoniego dotyczące zbroi chłopak prychnął.
- A może stwierdziła, że jesteś na tyle słaby, iż potrzebujesz jej pomocy? - dalej prowokował przeciwnika.
- Nie używam transformacji, bo nie są mi potrzebne do pokonania kogoś takiego jak ty. Nie zależy mi na turnieju... więc przegrana nic nie zmieni.
Cała wypowiedź była kłamstwem. Zarówno wzmianka o transformacjach jak i o wygranej turnieju. Na resztę słów przeciwnika nie odpowiedział, gdyż nie był w stanie ich usłyszeć. Powód był prosty - Roleyo mówił już po tym, jak zmysł słuchu został niemal całkowicie zatracony przez Iestera. Shigeru czuł uwolnioną energię rycerza. Wiedział czym spowodowane są emocje przeciwnika i na czym teraz najbardziej mu zależy.
- Jesteś tak samo słaby jak ja kiedyś. - nie chodziło mu bynajmniej o poziom mocy.
Pomimo tego, że nie słyszał Woogy'ego, cały czas mógł do niego mówić. Nakatoni tylko stał czekając na prawdopodobnie ostateczny cios ze strony przeciwnika. Cały czas skupiony był na jego energii, by być w stanie uniknąć natarcia. Rycerz kolejny raz użył prędkości światła zmieniając co chwilę swoje położenie. W taki sposób dotarł do Nakatoniego i potraktował go Scarlet Needle zwiększając ilość trafień do dwunastu. Shigeru nawet się nie opierał, nie był w stanie. Woogy trafiał za każdym razem. Całość wyglądała jakby atakował manekina, lub osobę nieprzytomną. Czas jakby zwolnił. Nakatoni czuł jakby był tak uderzany od dłuższego czasu. Podobne wrażenie odniosły osoby mu bliskie, które nie mogły patrzeć na jego cierpienie. Sandra nie chciała na to patrzeć, czekała aż Woogy skończy natarcie. Wydawało jej się, że uderzanie Scarlet Needle trwa wieczność. Po skończonej serii ciosów Shigeru padł na matę. Nie był tego do końca świadomy, przez brak swoich zmysłów. Czuł jednak energię oponenta co pomogło mu w określeniu własnego położenia. Wojownik nieudolnie zaczął się podnosić. Stał zgarbiony i pochylony do przodu, jego ręce swobodnie zwisały. Był cały zakrwawiony. Krew spływała po rękach, by na końcu drogi kapać na białe kafelki. Wszystko wskazywało na to, że to Woogy wygra ten pojedynek. Nakatoni otworzył oczy. Jego wzrok był pusty, bez życia. Puste tęczówki, bez naturalnego blasku, zaczęły drżeć. Straciły także swoją naturalną barwę, stały się bardziej szare niż niebieskie. Pomimo odniesionych ran i stanu, Iester nadal chciał walczyć. Nie zamierzał się poddać. Widok ten mógł budzić litość, jednak nie u Woogy'ego i to nie dlatego, że w obecnej chwili nie był on wstanie dostrzec czegokolwiek. Shigeru głośno dyszał i cały się trząsł. Z wielkim trudem utrzymywał się na nogach, a pomimo tego był gotów wstawać za każdym razem. Determinacja była tym, co jeszcze trzymało go na nogach. Miał cel, dla którego był gotów na tak wiele. Z jego ciała zaczęła wydobywać się energia. Otoczyła go błękitna aura, która wręcz się z niego wylewała.

Dziewczyny znajdujące się na trybunach nie mogły zrozumieć dlaczego Shigeru się jeszcze nie poddał. Nie mogły także patrzeć na jego cierpienie. Mayu i Rin zaczęły płakać. Choć Rin nie do końca wszystko rozumiała czuła atmosferę bólu i żalu. Płakała dość głośno. Starsza robiła to w ciszy, jedynie łzy spływały po jej policzkach. Chciała wylecieć na matę, by przerwać walkę, jednak Arisa w porę chwyciła ją za rękę. Blondynka wierzyła w Shigeru i w to, że nadal jest w stanie wygrać. Wiedziała także, że nie byłby on zadowolony z takiego obrotu sprawy. Właściwie to może by się nawet nie dowiedział, że walka jest zakończona. Nie mógł w końcu usłyszeć decyzji komentatora. Można śmiało powiedzieć, że dziewczyny cierpiały widząc ból Nakatoniego. Była to tylko walka turniejowa, a mimo to obaj wojownicy dawali z siebie aż tyle. Podobnie było podczas walki z Amane. Sandra domyślała się, czym spowodowana jest determinacja Woogy'ego, jednak nie miała pojęcia na czym zależy jej mężowi. Wiedziała, że Shigeru przysporzył Roleyo wiele bólu, dlatego teraz on odpłaca się tym samym. Nie miała o to do niego żalu. W końcu każdy musi odpokutować swoje grzechy. Szkoda tylko, że Shigeru robi to już któryś raz z kolei. Nie miała też rycerzowi za złe tego, że to ona cierpi bardziej niż jej mąż musząc patrzeć na to wszystko. W Arisie walka nie obudziła takich emocji. Oczywiście przejęła się ona losem przyjaciela, jednak wiara w niego powodowała, że przyglądała się wszystkiemu jak wspaniałemu pojedynkowi.

Shigeru nadal ledwo stał emanując energią, która wyglądała jakby pochodziła z niewiadomego źródła. Jego Aura była spokojna, zresztą jak on sam.
- Nie... przegram... - powiedział, po czym jego moc dosłownie eksplodowała.
Nastąpił błysk, a dotychczas spokojna aura wzrosła. Mata wokół niego zamarzła. Wojownik emanował energią, która pochodziła jakby z niewytłumaczalnego źródła. Widać było lodowe smugi rozchodzące się od Nakatoniego. Podobna sytuacja miała miejsce podczas ratowania Mayu i Yuki z innego wymiaru. Wtedy on i Yoh uwolnili ogromne pokłady energii, które przewyższały znacząco większość transformacji pozostałych wojowników. Teraz energia była znacznie mniejsza, ale jej źródło podobne. W jej uwolnieniu pomógł także trening w RoSaT, podczas którego chłopak pozbył się swoich transformacji zwiększając moc formy bazowej. Chłopak stawiając chwiejne kroki ruszył w stronę oponenta. Z każdym krokiem odłamki kafelek zaczęły się unosić. Idąc zostawiał za sobą lodowy ślad, zupełnie jak ślimak zostawia śluz. Wojownik uniósł ręce nad głowę i wyprostowując je posłał w stronę Woogy'ego potężne Aurora Thunder. Lodowy podmuch powinien znacznie odepchnąć oponenta,a lodowe odłamki w jakimś stopniu zranić odkryte części ciała i być może wyrządzić szkody zbroi. Iester nie przejmując się tym, że może kolejny raz zostać trafiony Scarlet Needle teleportuje się za oponenta. Przykłada otwartą rękę do jego pleców i stara się przebić oponenta lodowym szpikulcem o temperaturze zera bezwzględnego. Bez względu na to czy akcja się powiedzie, czy nie chłopak nadal stoi za rycerzem otoczony lodową aurą.

392Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Wto Cze 25, 2013 3:09 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
//Wybaczcie tą zwłokę, ale wzięło mnie choróbsko i, jak to już komuś pisałem, myślenie przychodziło mi równie ciężko, co Chińczykowi strawienie bigosu. Nie pytajcie skąd to porównanie.//

Soundtrack
Roleyo nie wdawał się w dalszą polemikę z przeciwnikiem. Tym razem to on postanowił zignorować słowa Shigeru tak, jak on sam robił to na początku walki w stosunku do Woogyego.
Cała seria ciosów powiodła się, w sumie po 12 atakach, Nakatoni padł na matę. Choć rycerz nic nie widział, domyślał się, że to już koniec. 12 ukłuć Scarlet Needle to i tak dużo. Jak się jednak okazało, Shigeru znów zaczął wstawać. Woogy to oczywiście rozszyfrował po jego energii. Był pod wrażeniem tego, że Iester wciąż chce walczyć. Wie, że jest na straconej pozycji, tak naprawdę już przegrał walkę, a jednak się nie poddaje. To chwilę zastanowiło Roleyo. Znał powód swojej determinacji, jednak jaką miał jego oponent?
Chwilę później, odczuwalny był silny podmuch lodowatego powietrza. Był to oczywiście White King, który uwolnił ogromne zasoby energii. Było to tym bardziej imponujące, że jego stan absolutnie nie wskazywał na to, że będzie do tego zdolny. Robiąc chwiejne kroki, wymierzył w kierunku rycerza potężne Aurora Thunder. Choć Woogy się zasłonił, zamyślenie, w jakim chwilę temu był, spowodowało, że lodowe odłamki zraniły dość wyraźnie jego ciało, a na zbroi pojawił się zarysowania. Woogy dostrzegając to, ponownie poczuł się zaskoczony. Atak musiał być na prawdę silny. Ponadto hełm znajdujący się na jego głowie, zleciał pod wpływem ataku i upadł gdzieś za areną. Roleyo nie mógł zbyt długo myśleć nad tym, jak to się stało, gdyż za jego plecami pojawiła się energia Nakatoniego. Rycerz poczuł jego rękę na plecach i zechciał wykonać prosty unik. Element zaskoczenia jednak i tym razem okazał się na rękę dla Iestera. Choć Woogy zdołał się częściowo uchylić przed lodowym kolcem, jaki stworzył, to szpikulec zdążył go zranić - przebił lewe ramię na wylot, tym samym przedzierając się przez złoty naramiennik.
[A jednak! Zero bezwzględne.]
W gniewie, pomimo ogromnego bólu, jaki towarzyszył mężczyźnie, obrócił się w miejscu, gdy tylko szpikulec zniknął. I chwilkę ładując energię w palcu, wykonał jeszcze dwa Scarlet Needle w przeciwnika, zwiększając tym samym ich ilość do 14 - czyli maksymalnej, dla której w ogóle możliwe jest przeżycie pomimo utraty zmysłów. Zaraz potem odskoczył kilka metrów i ponownie uniósł rękę ze szkarłatnym paznokciem.
- Przez chwilę Twoja determinacja mnie zastanowiła. Tymczasem Ty zechciałeś wbić mi w plecy kolec. Mimo wszystko, gratuluję. Udało Ci się przebić przez zbroję.
Z rany w ramieniu obficie ciekła krew, a ból, którego Woogy starał się nie okazywać sprawiał, że mimowolnie na jego twarzy widoczny był grymas.
- Jednak to stawia sytuację w całkowicie innym świetle. Skoro Ty nie zawahałeś się przy próbie pozbawienia mnie życia, ja również tego nie zrobię. Wiesz czym jest Antares? To ostateczny, 15. cios serii Scarlet Needle, wymierzony w samo serce i powodujący bezwzględną śmierć przeciwnika. Jego nazwa wzięła się od największej gwiazdy w konstelacji Skorpiona. Będziesz pierwszą osobą, na której tego użyję.
Na trybunach zapadła cisza. Głośne wiwaty i krzyki zaczęły cichnąć już w momencie pierwszej groźby pozbawienia życia - gdy Shigeru przebił lodowym szpikulcem Woogyego. Teraz, gdy wiele osób usłyszało jego słowa, przekazało je dalej, a ostatnie hałasy zostały zastąpione cichymi szeptami. Z krótką chwilą jednak i one ucichły i wszyscy tylko przyglądali się, co się stanie.

Soundtrack
Słowa dotarły także do Mari, która wyjątkowo przeżywała to, co się działo na macie. Ona doskonale znała Woogyego i prawdopodobnie najlepiej ze wszystkich wiedziała, że to nie jest jego normalne zachowanie. Gdy dostrzegła cierpienie rodziny Nakatoniego, a przede wszystkim płacz jego dwóch małych córek, omal nie pękło jej serce. Wszyscy tylko przyglądali się temu, co się ma zaraz stać, a płacz małej Rin był jedynym, co można było usłyszeć na całej arenie. Oczy samej Sakai również zrobiły się szklane, choć łzy nie spływały jeszcze po jej policzkach.
- Woogy, Ty kretynie!!! Co Ty wyprawiasz?! Uspokój się! Uspokójcie się obaj! Shigeru, poddaj się! Przestańcie!
Z nerwów, Mari aż ciężko oddychała. Z pewnością przykuła swoją uwagę części osób na trybunach.

Woogy, choć nie utracił słuchu, nie słyszał żadnych wiwatów i krzyków przed ucichnięciem trybun, ani nawet płaczu małej córeczki Nakatoniego, gdy cisza już zapadła. Dopiero krzyki jego przyjaciółki, zwróciły jego uwagę. Odwrócił głowę w kierunku, z którego owe krzyki dochodziły. Jego wzrok był pusty, co spowodowane było jego utratą. Mimo wszystko, czerwona energia zaczęła kumulować się przy palcu wskazującym.
- Scarlet...
W pewnej chwili, gdy również Mari zamilkła, rycerz w końcu usłyszał płacz małej córeczki Nakatoniego. Znów odwrócił głowę, tym razem w stronę głośnego płaczu tak, jakby chciał ujrzeć jego źródło. Oczywiście nie mógł. Jednak pomimo utraty wzroku, płacz małej sprawił, że w głowie Woogyego pojawił się jej obraz. Obraz małej dziewczynki płaczącej na widok cierpienia swojego ojca. Za chwilę ujrzał jeszcze Mayu z oczami pełnymi łez. Choć nie widział, jak to na prawdę wygląda - obraz pojawiający się w jego głowie był niemal idealnym odzwierciedleniem tego, co działo się na prawdę. Pojawiła się także Sandra ze smutnym wyrazem twarzy. Roleyo doskonale pamiętał ją i jej wypowiedź zaraz po śmierci jej męża, ponad 5 lat temu. Wtedy właśnie wydała mu się wyjątkowo ciepłą i dobrą osobą, bardzo kontrastującą z wizją Shigeru, którego Woogy miał za wyjątkowo oziębłego i bezwzględnego. Wtedy też Woogy obdarzył Sandrę wielkim szacunkiem. 
Pojawiła się także Arisa, która z wiąrą patrzyła na to, co się dzieje. Po drugiej stronie obrazu w głowie rycerza znalazła się także Mari, Lisa, Aki i Kazuo, których energie wyczuł w jednym miejscu. Mari miała przerażoną i smutną jednocześnie minę. Na środku widoku stał Shigeru z opuszczonymi rękami i pochylonym tułowiem, cały zakrwawiony.
Energia skumulowana w dłoni rycerza rosła. Co poniektórzy mogli się domyślić, że przekroczyła ona już poziom wymagany do wykonania ataku.

- Dosyć tego! Trzeba go powstrzymać! - w głosie Mari słychać było mimo wszystko niepewność, o czym mógł świadczyć chociażby fakt, że powiedziała to dość cicho. Już miała się podnieść z krzesełka, gdy...
[Nie.]
Blondynka się zatrzymała i rozejrzała wokół siebie. Nikt jednak do niej nie przemawiał, a dosłownie przed chwilą usłyszała głoś, który się zwrócił z pewnością do niej.
[Zostaw go... Sam musi stawić temu czoło.
Sakai znów usłyszała głos dochodzący nie wiadomo skąd.
[Co się dzieje?]
[Spokojnie, pochodzę z Twojej podświadomości. Teraz jednak nie czas na dyskusję...]

Mari widocznie się na chwilę zamyśliła. Czyżby jej świat wewnętrzny w końcu się obudził? Najwidoczniej tak. Jednak za chwilę musiała się wyrwać z zamyślenia i obserwować dalej to, co dzieje się na macie.

Woogy dalej stał z uniesioną ręką, a wszystko wydało mu się spowolnione. Sam wpadł w zamyślenie.
[A może... może jednak. Kieruje mną to, czym sam gardzę. Zemsta za wszelką cenę. Sam już nie wiem dlaczego to robię. Czy to coś zmieni? Daję się ponieść zgubnym emocjom. Staję się tym, co chciałem pokonać. Straciłem kontrolę nad samym sobą, a przecież... przecież jeszcze chwilę temu wzgardziłem tym, który nad sobą nie zapanował. Jestem hipokrytą. W dodatku zadaję cierpienie tym, którzy na nie nie zasłużyli chcąc osiągnąć własną zemstę. Nie mogę iść po trupach do celu. Nie mogę dać się kierować emocjom. Muszę zapomnieć. Nie wolno mi patrzeć do tyłu, bo nie idę w tym kierunku... Muszę...]

Soundtrack
Wokół Woogyego znów pojawiła się ogromna, tym razem szalejąca złota aura.
- ANTARES!!!
Wystrzelił jak rakieta w kierunku przeciwnika. Mari wstrzymała oddech. Już miał wykonać ostatni cios, gdy zatrzymał się może metr przed Shigeru, a z wyciągniętej ręki wystrzelił strumień czerwonej energii prosto w... ziemię za areną. Pomimo, że atak nie służy do bombardowania - spowodował zniszczenie skrawka podłoża za matą. W pewnej chwili aura Woogyego się uspokoiła, a on sam stanął luźno. Podszedł powolnym krokiem do Nakatoniego i wyciągnął do niego rękę. Nie chodziło mu jednak o uścisk dłoni. Wyciągnął palec wskazujący, na którym nie było już szkarłatnego, długiego paznokcia. Następnie, spokojnym ruchem ucisnął kilka punktów na jego ciele, przelewając do tego swoją energię. Nie przeszkadza mu w tym nawet brak wzroku. Jak się okazuje, była to technika Stop Bloodflow, dzięki której Woogy zniwelował działanie trucizny po 14 atakach Scarlet Needle. Oczywiście nie mógł w ten sposób przywrócić utraconej przez Shigeru energii, czy też uleczyć jego ran, jednak samo przywrócenie zmysłów było sporym uzdrowieniem. Po wszystkim, Woogy znów odskakuje do tyłu i jeśli widzi, że z Nakatonim wszystko w porządku, zwraca się do niego.
- Nie myśl jednak, że to wiele między nami zmieni. Robię to ze względu na szacunek do Twojej rodziny.
Oczywiście nie do końca mówił prawdę, bowiem był to po prostu jeden z czynników, który wpłynął na jego decyzję, nie natomiast jedyny. Za chwilę jego zbroja znów zaczyna świecić, aby za chwilę została całkowicie zdjęta. Razem z hełmem, który leżał kawałek dalej, znów utworzyła totem, który powrócił do złotej skrzyni z wizerunkiem skorpiona.
Roleyo stanął w lekkiej pozycji bojowej. Za chwilę całe jego ciało pokryło się metalem, a rana na ramieniu zasklepiła. Oczywiście było to tymczasowe - dopóki przebywa w Meta Form.
- Zaczynamy od nowa. Gotów?
Nie przejmował się nawet za bardzo tym, że nadal nic nie widzi.

Mari na trybunach wyjątkowo głośno odetchnęła, gdy wszystko się uspokoiło. Położyła rękę na piersiach i regulowała swój oddech.
- Nienawidzę go... Jak to przeżyje to go zabiję...

393Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Sro Cze 26, 2013 2:08 pm

Aki

Aki
Jounin
Jounin
-Ludzie są zbyt skomplikowani, by jednoznacznie stwierdzić, czy ktoś jest zły, czy dobry, jednak Nakatoni musi ponieść konsekwencje swojego czynu. - odpowiedziała swojej przyjaciółce, gdy ta stwierdziła, że pomimo tego, iż Shigeru postąpił źle, nie oznacza, że on sam taki jest.
Walka trwała w najlepsze, o ile można tak to ująć. Wojownicy walczyli z całych sił - w jednym trzeba było się zgodzić z Mari, był to bardzo brutalny pojedynek. To już nie było turniejowe starcie, tu chodzi o coś więcej - o wyrównanie porachunków. Od strony, z jakiej pokazał się w tej walce Woogy, praktycznie nikt go nie znał - z każdym ukłuciem swojego przeciwnika przez Scarlet Needle był coraz bliżej jego śmierci. W pewnym momencie i Shigeru zrewanżował się Złotemu Rycerzowi, przebijając mu bark na wylot.
-Musimy coś zrobić zanim będzie za późno! - krzyknął w końcu Kazuo, nie mogąc patrzeć i na cierpienie Mari, która również krzyczała do zawodników, by się pohamowali, i na amok, w który wpadł jego przyjaciel.
-Woogy musi poradzić sobie z tym sam, bo inaczej cała ta rzeź nic nie da. - stwierdziła dziewczyna, przypatrując się pojedynkowi.
Jedynie Kimura nie odzywał się. Tak naprawdę z wielką chęcią przerwałby całą tę krwawą walkę, jednak w duchu zgadzał się ze swoją dziewczyną. To Woogy musi stawić czoło sobie samemu, by zrozumieć, czy zemsta jest tym, czym chce się kierować w życiu.
Roleyo podczas całego pojedynku zapominał o tym, że zemsta zadaje więcej cierpienia tym, którzy nie są niczemu winni niż osobie, na której się mścimy. Tak naprawdę to Mari, Sandrze czy córkom Iestera ta walka sprawiała więcej bólu niż Naktoniemu.
Ciche słowa Sakai o chęci powstrzymania dobiegły uszu Lisy. Rudowłosa zwróciła wzrok na swoją przyjaciółkę, która wyglądała trochę na nieobecną. Po chwili blondynka najwidoczniej zrezygnowała z wcześniejszego postanowienia. Rudowłosej było szkoda swojej najlepszej przyjaciółki, jak i rodziny Nakatoniego, mimo że po części popierała Woogyego. Po chwili skierowała wzrok na matę, gdzie Złoty Rycerz wystrzelił śmiertelny cios... poza arenę. Na ustach każdego z trojga przyjaciół zagościł uśmiech. Szatyn opamiętał się. Zrozumiał, że zemsta tak naprawdę niczego nie daje. Sakai odetchnęła, a na jej wypowiedź, Brown zwróciła się ponownie w jej stronę i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

394Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Nie Cze 30, 2013 10:55 am

NPC

NPC
NPC
NPC
//
Bercik - ten, który najgłośniej narzekał, że turniej tak długo trwa. Masz czas na odpowiedź do końca dnia dzisiejszego (tj. do godziny 00:00).
Tym samym proszę obu zawodników o regularne odpisywanie. Zresztą kieruję to do wszystkich graczy. Przypomnę jeszcze raz - co innego, jeśli robicie coś tylko w związku ze sobą, a co innego, jeśli blokujecie również innych.
Pozdrawiam.
//

395Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Nie Cze 30, 2013 12:02 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
//O przepraszam, że miałem pewne problemy, które były ważniejsze niż pbf... Jak wspomniałem wczoraj na CB - zwyczajnie nie miałem do tego głowy. Poinformowałem Woogy'ego, że zrobię to dzisiaj. Szkoda też, że zauważyłeś moją przerwę w odpisywaniu a nie to, iż podczas walk z Maxem czy Woogym wysypywały się po dwa posty dziennie. Pozdrawiam.//

Shigeru uwolniwszy pokłady energii wykorzystał zaskoczenie oponenta do przebicia go lodowym szpikulcem. Na początku posłał w jego kierunku Aurora Thunder, które dało mu czas na teleportowanie się za Roleyo. Pomimo spekulacji większości ludzi, temperatura zera bezwzględnego miała przyczynić się do jego zamrożenia, a nie zabicia. W końcu Nakatoni nie chciał odpaść z turnieju. W ostatecznym rozrachunku Iester przebił tylko ramię rycerza niszcząc przy tym część zbroi. Chłopak starał się wyczuć po energii, czy trafione miejsce obrosło lodem, niestety nie był w stanie tego stwierdzić. Nadal emanując potężną, lodową energią chłopak naraził się na kolejne dwa użądlenia Scarlet Needle. Tym samym wszystkie jego zmysły całkowicie zanikły. Chłopak leżał podpierając się na łokciach. Z jego ciała nadal ulatywały mroźne smugi energii. Nakatoni starał się podnieść. Cały się trząsł. Było to dla niego ogromny wysiłkiem i wydawało się, że mu nie podoła. Nie słysząc przemowy przeciwnika cały czas starał się wstać. W tym czasie Woogy szykował się do ostatecznego użądlenia. Shigeru cały czas starał się kontynuować walkę. Jego determinacja mogła wyglądać dość żałośnie. Pomimo przegranej pozycji, braku szansy na wygraną cały czas starał się wstać. Został poniżony, jednak wcale się tym nie przejmował. Od zawsze nie obchodziło go to, co ludzie myślą, lub mówią na jego temat. Miał swoją dumę, która była jego pancerzem. Nie ulegała zniszczeniu od słów ludzi. Nikt nie mógł podeptać jego dumy. Jedyną osobą, którą mogła zniszczyć jego godność był on sam. W końcu Shigeru się podniósł. Stał na chwiejnych nogach, a ręce zwisały mu wzdłuż ciała. Nadal w pewnym stopniu emanował wyzwolą wcześniej energią. Nigdzie nie uleciała, cały czas mroźne smugi wydobywały się z niego. Wszystko wyglądało jednak na to, ze za chwilę otrzyma ostateczny cios, który zakończy walkę jak i jego żywot. Coś jednak tknęło Roleyo i wystrzelił on ostateczny cios poza matę. Większość osób odetchnęło z ulgą. Niekoniecznie wszyscy martwili się o Shigeru, jednak o Woogy'ego, którego ta decyzja mogłaby wiele kosztować. Nakatoni nadal wyczuwając energię rycerza był zaskoczony takim obrotem spraw. Chciał wymierzyć kolejny cios, korzystając z chwili, jednak przeciwnik był szybszy. Roleyo używając Stop Bloodflow zdjął efekt wszystkich trafień Scarlet Needle. Iester był zaskoczony. Powoli zaczął odzyskiwać zmysły. Obraz powoli zaczął się pojawiać przed jego oczami, które przestały drżeć i odzyskały dawny blask. Początkowo widział jak przez mgłę, jednak dość szybko ostrość powróciła. Chłopak żałował, że on nie jest w stanie przywrócić wzroku oponentowi. Chciał coś powiedzieć, jednak ponownie ubiegł go Woogy. Na słowa rycerza Nakatoni prychnął.
- Kodeks rycerski? Szkoda, że dopiero teraz... Wybacz, że ja nie jestem w stanie przywrócić ci wzroku. Po walce przemyj oczy wodą, powinno jakoś pomóc, a przynajmniej przyspieszyć proces odzyskiwania tego zmysłu. Efekt zazwyczaj utrzymuje się przez godzinę... - odezwał się.
Po chwili Woogy zdjął swoją zbroję, co było kolejnym zaskoczeniem dla Iestera. Nakaotni nie musiał jednak czekać długo, by ujrzeć kolejną z mocy przeciwnika. Roleyo pokrył swoje ciało metalem. Sigeru lekko się uśmiechnął. Pomimo ran, również przyjął pozycję bojową. Ulatujące smugi zaczęły zamarzać tworząc na całym jego ciele coś na wzór lodowej zbroi. Forma wyglądem przypominała jedną z dawnych transformacji wojownika. Tę samą, w której razem z Yohem pokonał Cella. Pomimo podobieństw, różnic było więcej. Najważniejsza było to, że nie jest to transformacja, a tylko coś na wzór Hands of God Ice, tylko, że na całym ciele. Lód pokrywający jego ciało błyszczał. Pomimo, że pokryty był cały, istniały miejsca, w których lodu było więcej. Chłopak znacząco pokrył głowę, barki, ręce, nogi i w pewnym stopniu tors. Całość wyglądała imponująco. Podobnie jak w przypadku Woogyego wszystkie rany Shigeru się zasklepiły - również chwilowo. Chłopak stał w lodowej zbroi spoglądając na oponenta.
- Chciałeś mojej transformacji... Gotów. - postanowił kolejny raz blefować.
Przelewał swoją energię do lodu, wiec jeśli Woogy widzi obraz energii, a nie tylko ją wyczuwa, powinien zauważyć zmianę w wyglądzie Nakatoniego. Shigeru nie miał najmniejszych problemów w poruszaniu się ze starą prędkością pomimo lodu pokrywającego jego ciało. Natychmiastowo ruszył na oponenta rozpoczynając walkę w ręcz. W miedzy czasie zamraża także podłoże starając się przytwierdzić szatyna do podłoża.
- Uważaj, żeby nie zardzewieć.
Chłopak cały czas kontynuował swoja strategię.

Dziewczyny znajdujące się na trybunach odetchnęły z ulgą widząc jak Woogy wystrzeliwuje ostatnie użądlenie poza matę. Sandra uśmiechnęła się widząc jak dodatkowo zdejmuje efekt poprzednich trafień z jej męża. Rin czując spokój matki również się uspokoiła i przestała płakać. Mayu natomiast cały czas spoglądała w kierunku maty, a po jej policzkach spływały łzy.

396Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Pon Lip 01, 2013 7:55 am

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
Fis doleciała na miejsce i wylądowała na dachu Epsilona.
F: Ty wciąż tu? Ale się opieprzacie.
- Przesadzasz. Woogy i Shigeru sę nigdzie nie spieszą. Szczególnie z tą całą akcją ze Scarlet Antares.
C: Hej, skąd ty się tu wziąłeś? Mówiłeś, że idziesz ustawić kurs.
- Już to dawno zrobiłem. Fis, jacyś pasażerowie?
F: Ayano. Jest gotowa, powiedziałem, że ją powiadomimy, jak będziemy gotowi do odlotu. A właśnie, Saya.
- Tak?
F: Zatrzymuję sobie Nightwinga. I od teraz to Vesper.
- Ależ proszę bardzo.
F: Nie powstrzy- czekaj, serio?
- Jasne. To był prototyp maszyn, które dla was projektujemy.
E: Dla nas?
- Tak. Ja mam całą flotę Arbavayów, Kaylin ma moje Final FormRide i całą flotę Arbavayów, Alister ma Tetvarina, Damensaya cały statek. Uznałem, że przydałoby się wam wyposażenie dodatkowe do Battlizerów. Oczywiście dopasowane do każdej z was osobno. Ninja oczywiście dostaje nocne skrzydło. I podoba mi się nazwa Vesper.
C: A co my dostaniemy?
- Ty dostaniesz samobieżny rydwan, nazwa kodowa Remuelter. Reszta jest wciąż projektowana.
D: Jeszcze się okaże, że moje skrzydła staną się bezużyteczne.
- Bo jeszcze nie wiesz, co planujemy dla ciebie.

//Przydadzą się w eksploracji kilku planet.//

397Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Pon Lip 01, 2013 1:11 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
- Nie przejmuj się. Wzrok to nie wszystko. - odpowiedział na słowa Shigeru dotyczące utraconego zmysłu.
Chwilę później, przeciwnik utworzył na sobie coś na wzór lodowej zbroi twierdząc, iż to jego transformacja.
(Jego poziom mocy nieszczególnie wzrósł. Czyżby coś na wzór mojego Meta Form?)
Nie minęła chwila, gdy walka rozpoczęła się właściwie od początku. Nakatoni ruszył pełną prędkością na Woogyego, wywołując walkę wręcz. Pomimo braku wzroku, Roleyo całkiem nieźle radził sobie w zwarciu, wykorzystując przy tym swoje atutowe kopnięcia. W pewnej chwili jednak coś się zmieniło. Magneto wyczuł niską temperaturę na podłożu, jednak nim zdążył zareagować, obie nogi zostały przytwierdzone z pomocą lodu. Fakt, że głównie ich wojownik używał do walki fizycznej sprawił, że na moment się zatrzymał. Ta krótka chwila wystarczyła, aby zostać zbombardowanym serią silnych uderzeń w cały tułów. Jednak po paru sekundach bycia workiem treningowym, Woogy musiał jakoś wyjść z tej sytuacji. Postanowił wykorzystać umiejętność manipulowania swoim ciałem w tej formie i zmieniając się w gęstą ciecz, rozproszył się we wszystkie strony, czyniąc tym samym ataki Shigeru nieskutecznymi. Następnie uformował się za plecami oponenta, wracając do pierwotnego stanu skupienia i kształtu, jednak z wyciągniętą ręką. W mgnieniu oka utworzył spory, kulisty metalowy pocisk - Breaking Meteor - i posłał go w stronę przeciwnika. Sam wyskoczył w górę i stamtąd rozpoczął wystrzeliwanie Domination Rain, które było swoistym ulepszeniem Renzoku Energy Dan. Przy tym wszystkim, Woogy zaczynał ciężej oddychać. Fakt, że miał jeszcze sporo źródeł energii - korzystał do tej pory tylko z cosmo, a w zanadrzu ma jeszcze energię pobieraną z metali, własną energię ki oraz Jokera - nie ratował go przed fizycznym zmęczeniem, które może sprawić, że nie będzie już w stanie korzystać z żadnej energii.
Na końcu falangi pocisków, Magneto teleportuje się przed przeciwnika i atakuje go Razor Hurricanem.

398Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Pon Lip 01, 2013 5:09 pm

Max

Max
Human Interface
Human Interface
Świat zewnętrzny:
Niedługo po rozpoczęciu walki między Shigeru a Woogy'm, Hanako zrezygnowała z dalszego oglądania. Nie odczuwała przyjemności z patrzenia na to co działo się na arenie oraz była wstrząśnięta zachowaniem Roleyo. Postanowiła wykorzystać chwilę przerwy by sprawdzić co dzieje się u jej brata. W końcu nikt, oprócz lekarzy, do niego nie zaglądał od czasu zakończenia jego walki. Martwiła się o jego zdrowie. Wstała więc z trybun i ruszyła w stronę przejścia do skrzydła szpitalnego.
Kiedy weszła do pomieszczenia, w którym znajdowały się łóżka dla pacjentów, szybko zlokalizowała swojego brata. Nadal był nieprzytomny. Medycy podłączyli go do różnego rodzaju aparatur monitorujących jego stan zdrowia. Po pomieszczeniu kręcił się również jeden z lekarzy i zdawał się nie zwracać uwagi na dziewczynkę. Hanako podeszła do łóżka brata i usiadła na stojącym obok krześle. Miała ochotę podać mu fasolkę senzu, jednak nie posiadała takowej, a poza tym był on nieprzytomny. Cały zapas senzu Max trzymał w swoim magicznym schowku, który tylko on potrafił otworzyć. Będzie musiała go poprosić przynajmniej o jedną tak na wszelki wypadek. W tym momencie podszedł do niej lekarz, który wcześniej kręcił się po pokoju. Wyjaśnił, że Maxowi nic nie grozi i niedługo powinien odzyskać przytomność, po czym opuścił pokój. Ta informacja uspokoiła Hanako. Przeniosła wzrok na brata i siedziała w ciszy. Czekała, aż chłopak się obudzi.

Świat wewnętrzny:
Max otworzył oczy. Znajdował się w ruinach jakiegoś wielkiego miasta. Poza nim rozciągały się ogromne pustkowia, a w oddali można było dostrzec góry. Cały świat wyglądał jakby został zniszczony jakąś apokalipsą. Kiedy Max pierwszy raz tu trafił, otoczeniu wyglądało trochę inaczej. Było bardziej zielono, ciepło i przyjemnie. Większość terenów byłą pokryta łąkami, a niewielka część lasami. Teraz, postapokaliptyczny krajobraz był tutaj normą.
Na pobliskim budynku siedział elektryczny wilk i przyglądał się Hatsutoku z zaciekawieniem. Po chwili zeskoczył i wylądował obok Max'a. Iester spojrzał na towarzysza.
-Dlaczego mnie tu ściągnąłeś?
-Mam dla ciebie pewien sposób na zwiększenie twojej mocy. Chcesz usłyszeć?
-Mów.
-Poproś.
-Nie denerwuj mnie.
Wilk zaśmiał się wrednie.
-Na środku tego świata rośnie pewne drzewo. Jeśli uda ci się zjeść z niego owoc, zostanie ci udostępniony dość duży zasób mocy. Co za tym idzie, dostaniesz również nową transformację.
-Brzmi trochę zbyt łatwo.
-To nie jest wcale łatwe. Przy drzewie będą czekać na ciebie wszystkie twoje byty wewnętrzne. Aby dostać owoc, będziesz musiał nas pokonać. Jeśli przegrasz choć z jednym z nas, drzewo umrze i nie będziesz miał następnej szansy.
-Już nie raz was pokonałem, mogę to zrobić ponownie.
Wilk lekko zmrużył oczy i wyszczerzył kły, patrząc na niego wydawało się, że wrednie się uśmiecha.
-Mylisz się. Pokonałeś tamtą dwójkę, a ze mną jeszcze ani razu nie walczyłeś. Nie znasz mojej mocy. Nie wiesz czego po mnie możesz się spodziewać.
Max zacisnął usta. Raiden miał rację. Jeszcze nigdy nie stoczyli razem walki. Max nawet nie wyobrażał sobie jej za bardzo. Nie popierał też znęcania się nad zwierzętami. Co do mocy i zdolności wilka, Hatsutoku mógł mieć tylko przypuszczenia. Wiedział na pewno, że byt może korzystać z każdej techniki Iestera, która jest oparta na mocy elektryczności. Od samego Raidena jakiejś niezwykle potężnej mocy nie mógł wyczuć, a dokładniej była ona niewiele większa od energii Hatsutoku. Czyżby wilk specjalnie zmniejszył swój poziom mocy by później pokazać na co go stać w czasie walki? Prawdopodobnie tak było. Jeżeli dojdzie do starcia między nimi, Max będzie musiał naprawdę uważać.
-To nie ma znaczenia. Ich mogłem pokonać, więc pokonam także ciebie.
Raiden odwrócił się i odszedł kilka kroków. Max usłyszał ciche westchnienie.
-Idąc od tego miejsca w kierunku południowym, na pewno znajdziesz drzewo. Łatwo je rozpoznać. Znajduje się na niewielkim wzniesieniu, no i oczywiście jest jedynym drzewem w tym świecie. Sama podróż nie jest w cale taka długa jak mogłoby się wydawać.
Wilk odwrócił się do Iestera. Zaczął powoli się rozpływać.
-Wróć kiedy uznasz, że jesteś gotowy i odnajdź drzewo. Będziemy na ciebie czekać.
Kiedy skończył wypowiedź, całkowicie się rozpłynął zostawiając Max'a samego. Chłopak stał chwilę patrząc w miejsce, w którym przed chwilą znajdował się byt wewnętrzny. Myślał nad szansą jaką chwilę temu dostał. Dziwiło go również trochę, że wilk nie wspomniał ani słowem o walce stoczonej z Shigeru, ani o samym turnieju. Najwyraźniej nie bardzo go to interesowało.
Max rozmyślał jeszcze krótką chwilę, aż w końcu uznał, że musi wracać. Na zewnątrz pewnie się o niego martwią. Nie wiedział ile czasu minęło od kiedy stracił przytomność.

Świat zewnętrzny:
Max otworzył oczy. Leżał na miękkim łóżku w sterylnie białym pomieszczeniu. Rozejrzał się po pokoju. Przy jego łóżku siedziała dobrze mu znana dziewczynka. Uśmiechnęła się do niego. Iester odwzajemnił uśmiech.
-Co słychać?
-Woogy próbuje zabić Shigeru.
-Słodko. Chciałem obejrzeć tą walkę od początku. No cóż.
Max dźwignął się do pozycji siedzącej. Wszystko go bolało. Będzie musiał zjeść jedną z fasolek. Zaczął odpinać się od aparatur, do których został podłączony. Kiedy skończył, wstał z łóżka. Otworzył portal prowadzący do magazynu i włożył do niego rękę. Pogrzebał chwilę i wyciągnął jeden zestaw zapasowych ubrań oraz jedną fasolkę, którą natychmiastowo zjadł. Wszystkie rany i zadrapania na ciele chłopaka się zasklepiły. Wróciły także jego siły. Zamknął swój magazynek.
-Wracaj na trybuny. Przebiorę się i do was dołączę.
Hanako skinęła głową. Mogła odetchnąć z ulgą widząc, że jej bratu nic nie jest. Być może za bardzo się wcześniej martwiła. Wyszła ze skrzydła szpitalnego i udała się na trybuny.
Max ruszył natomiast w stronę szatni. Musiał zmienić ubrania, ponieważ nadal miał na sobie ciuchy, które zostały dość mocno zniszczone w czasie walki z Shigeru. Nim jednak to zrobił, opłukał się trochę pod prysznicem. Szybko przywdział nowy strój różniący się od poprzedniego tylko tym, że nie był podarty i brudny od krwi, i kurzu.
Hatsutoku wyszedł z szatni i udał się na trybuny. Nie widział już sensu by siedzieć w budynku dla zawodników, gdyż jak sama nazwa wskazywała był on przeznaczony dla osób biorących udział. Max już nie był jednym z nich.
Uniósł dłoń w powitalnym geście podchodząc do rodzinki. Zajął jedno z miejsc i zajął się oglądaniem toczącej się walki.

399Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Pon Lip 01, 2013 6:04 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Początkowa strategia Iestera zadziałała. Złapał on przeciwnika w zasadzkę. Korzystając z faktu, że Woogy jest przytwierdzony do maty zaczął okładać go pięściami. Gdy miał wykonac już jakiś potężniejszy, energetyczny cios Roleyo zwyczajnie zmienił swój stan skupienia. Taki obrót sprawy całkowicie zaskoczył Nakatoniego. Zrozumiał teraz, na czym polega ta transformacja. Początkowo uważał, że wojownik jedynie otoczył się warstwą metalu - w podobny sposób jak on zrobił to z lodem. Korzystając z chwili nieuwagi Woogy zaszedł szatyna od tyłu i wystrzelił w niego dużą, metalową kulę. Atak odrzucił go spory kawałek niszcząc przy tym tylną cześć lodowego pancerza. Kiedy Nakaotni koziołkował po macie odrzucony Breaking Meteorem inne części również uległy zniszczeniu. Chłopak podniósł się z podobnym trudem jak do tej pory robił to po użądleniach Scarlet Needle. Błyskawicznie spostrzegł oponenta znajdującego się w powietrzu. Szybkość reakcji pozwoliła mu w pewnym stopniu ograniczyć siłę rażenia Domination Rain. Widząc nadlatujące pociski Iester wystrzelił w ich stronę Hail of Bullets. Znaczna ilość zwyczajnie się ze sobą zderzyła, jednak niektóre bezpośrednio trafiały Nakatoniego odrzucając go nieznacznie w tył i niszcząc lodową zbroję. Chłopak był wyczerpany, stąd nietrwałość pancerza. Nagle Woogy pojawił się przed White Kingiem atakując go Razor Hurricane. Nakatoni ponownie odleciał kilka dobrych metrów w tył padając na matę. Pojawiło się coraz więcej zniszczeń i prześwitów w lodowym pancerzu. Wojownik leżał na plecach ciężko dysząc. Wyciągnął lewą rękę do góry zasłaniajac słońce, którego promienie i tak przelatywały mu przez palce. Zmrużył lekko oczy.
- Frost Curse jeszcze działa? - burknął pod nosem pytając sam siebie.
Niestety nie był w stanie wyczuć energii lustra, które prawdopodobnie zostało zniszczone przez uwolnioną moc Maxa. Cały obolały ponownie się podniósł. Spojrzał na oponenta, po czym zregenerował ubytki w lodowym pancerzu. Sprawnym ruchem ręki spowodował, że lód znajdujący się na powierzchni maty wystrzelił w górę w postaci lodowych odłamków. Korzystając z faktu, że oponent może być przez chwilę skupiony na tym co własnie się stało rusza na niego z ogromna prędkością. Zwyczajnie mija go, chcąc ponownie odwrócić jego uwagę. Kiedy Roleyo odwróci się w kierunku Nakatoniego, ten kolejnym szybkim gestem powoduje, że lodowe odłamki wyrzucone chwile temu w powietrze lecą wprost na Magneto. Iester odskakuje w górę, gdzie kolejny raz korzysta z chwili, ze oponent jest zajęty czymś innym. Błyskawicznie tworzy ogromny, lodowy młot, do którego przelewa swoją energię.
- Stop. Ban Hammer Time! - atakuje z góry.
Niestety atak ten nie jest tak zaplanowany jak Hammertime Alistera podczas walki z Yohem. W przeciwieństwie do członka V-Teamu Nakatoni postawił na zwykłą siłę i brutalność. Było to zagranie bardziej podobne do tego wykonanego przez Yoha, które miało miejsce podczas eliminacji, w trakcie walki z Haniko. Shigeru jednak nie miał zamiaru się powstrzymywać. Lodowy młot po prostu miał zakończyć walkę. Jeżeli Woogy będzie w stanie kontynuować walkę po tym manewrze Nakatoni przelewa moc do pancerza, który zaczyna świecić aż w końcu "eksploduje" i w postaci napełnionych energią, lodowych kolców naciera na przeciwnika. Pozbawiony lodowej zbroi wojownik chwyta się za klatkę piersiową starając się złapać oddech. Cały czas krwawi od ciosów zadanych przed pokryciem ciała lodem. Stoi i czeka chcąc zobaczyć skutek swoich ataków.

400Główna Arena - Page 16 Empty Re: Główna Arena Wto Lip 02, 2013 4:12 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Wyczuwając, że lodowe odłamki, które do tej pory znajdowały się na powierzchni maty, wzleciały w powietrze, Woogy zwrócił na nie uwagę. Spodziewając się ataku z ich strony, wyczuł jednak przemieszczającego się w jego kierunku Shigeru. Pomyślał więc, że Nakatoni zechciał wykorzystać skoncentrowanie się na czym innym, aby samemu przeprowadzić atak. Woogy schował się za gardą, gdy ten zwyczajnie go minął. Ledwo zdążył się odwrócić, gdy przed chwilą powstałe odłamki w końcu na niego ruszyły. Woogy postanowił odpowiedzieć w podobny sposób, jak chwilę temu jego przeciwnik na Domination Rain. Rozstawił lekko na boki ręce i nogi i z całej powierzchni ciała wystrzelił naprzeciw lodowych pocisków Spike' Cannon. Niestety fakt, że Magneto zabrał się za to później sprawił, że nie był w stanie wytworzyć wystarczająco dużej ilości kolców. Wiele metalowych pocisków zderzyło się z lodowymi, jednak sporo także uderzyło w ciało pokrytego metalem wojownika. Dodatkowo, Shigeru świetnie mógł wykorzystać fakt, że Woogy jest teraz zupełnie odkryty - utworzył więc ogromny, lodowy młot, którym zadał potężny cios, dodatkowo wzmocniony energią użytkownika. Roleyo został zwyczajnie wgnieciony w ziemię pod wpływem brutalnej siły. Powstała kolejna dziura w podłożu, na której dnie znajdował się właśnie Woogy. Był jednak przytomny, a uwalniając spore pokłady energii ki, wystrzelił jak rakieta i wylądował po drugiej stronie wgniecenia. Pomimo zamiarów Shigeru, to nie był jeszcze koniec walki. Woogy odniósł ciężkie rany, jednak chciał walczyć dalej. Ciężko dyszał i choć na powierzchni metalicznego ciała nie było widać ran, był już na skraju wyczerpania. Jednak seria morderczego Scarlet Needle musiała go również wykończyć. Za chwilę zbroja Shigeru eksplodowała i w postaci lodowych kolców wystrzeliła w Woogyego. Ten zechciał wyjść im naprzeciw i z pomocą 7th Sense przemieszczać się pomiędzy nimi, by w końcu dotrzeć do Nakatoniego. Niestety się przeliczył - falanga pocisków była zbyt gęsta i został trafiony. Technika okazała się na tyle silna, że będąc w powietrzu Roleyo wyleciał za granice areny, a nie chcąc wylądować na ziemi, uderzył w murek oddzielający walczących od publiczności i odbijając się od niego wzleciał nad publiczność, gdzie dopiero odzyskał kontrolę lotu.
(Huh, to było niezłe. Zignorowałem jego młot, nie wiedząc, że doładuje go bezpośrednio energią. Jeśli chcę wygrać, muszę to zakończyć teraz. Inaczej padnę z wyczerpania. Cholerne Scarlet Needle...)
Wiedząc, że przeciwnik również jest już zmęczony, chciał postawić wszystko na jedną kartę. Teleportował się z powrotem na matę. Mocno się skoncentrował. Miało to na celu wykonanie dość nietypowego i raczej niespodziewanego ruchu. Chciał zmaterializować na nadgarstkach, kostkach i szyi przeciwnika metalowe obręcze. Następnie utworzył za jego plecami, za granicą maty spory i ciężki, metalowy obiekt. Z pomocą techniki Magnet Point sprawił, że metale te zaczęły się przyciągać. Jednocześnie siłą woli starał się utrzymać obiekt za areną w miejscu, aby to Shigeru został do niego przyciągnięty i tym samym dotknął podłoża za matą. Całe to zagranie miało jednak sporą wadę. Jeśli White King zdoła się oprzeć działaniu techniki, Woogy stanie się podatny na atak z jego strony.
Tak, wszystko prawdopodobnie rozstrzygnie się już za chwilę.

//Pozostawiam Ci wolną rękę 9.
Btw, wiem, że post jest zdeka słaby. Sry, dzisiaj jakoś nie mam do tego głowy.//

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 16 z 18]

Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 

© 2009-2018 Anime Revolution Sprites. All rights reserved.
Design by Yoh. Thanks for Zbir and Safari.