Kiedy Shigeru poprosił o chwilę przerwy, Max był trochę zdziwiony. Nie sądził, że jego przyjaciel będzie chciał przerywać pojedynek choćby na chwilę. Hatsutoku zdjął maskę i wylądował na macie. Usiadł naprzeciw Shigeru, który zaczął się rozbierać. Max wiedział, że Nakatoni nosi dociążane ubranie dlatego szybko domyślił się co też jego oponent knuje. Szatyn zaczął się rozciągać i wyprowadzać niezwykle szybkie ciosu pokazując swoją szybkość. Max wyglądał na niewzruszonego lecz w głębi był zaskoczony jak bardzo zmieniła się prędkość z jaką jego przyjaciel atakował. Musiał przemyśleć czy samemu nie zacząć nosić dociążanego ubrania. W końcu Shigeru skończył popisy i zajął miejsce na przeciw Max'a. Hatsutoku wstał i przywdział maskę, a następnie przyjął pozycję bojową. Shigeru ruszył na Max'a, napierał z niesamowitą prędkością. Max pomimo szybkości otrzymanej dzięki przywdzianiu maski miał problemu z blokowaniem ciosów przyjaciela. Do tego doszły też nowe ciosy, których Nakatoni nie używał wcześniej. W pewnym momencie Shigeru wystrzelił Celestial Beam. Max pod wpływem uderzenia odleciał na pewną odległość lecz nie wypadł z maty. Zauważył, że Shigeru ponownie na niego naciera. Zebrał więc energię elektryczną w prawej dłoni, w postaci kuli. Kiedy przeciwnik był już przy nim, Max wyskoczył nad oponenta i wbił mu energetyczną kulę w plecy. Następnie szybko przemieścił się w powietrze i zaczął szykować kolejną technikę zwaną Double Flashing Breaker. Kiedy Shigeru będzie chciał ponownie przystąpić do walki, Max teleportuje się za niego i wystrzeliwuje wcześniej skupioną technikę.
352 Re: Główna Arena Nie Cze 09, 2013 5:36 pm
Mr.Bercikovsky
KOX
Soundtrack
Strategia Nakatoniego znów się sprawdziła. Zdjęcie bezrękawnika dało mu możliwość dorównania szybkością Maxowi w formie Vizarda. Shigeru zaczął nacierać na przyjaciela. Przez pewien czas wszystko szło zgodnie z planem. Niestety oponent wykorzystał fakt ciągłego napierania do wyprowadzenia efektywnego ruchu. Kiedy Max przeskoczył nad przyjacielem wbijając mu energetyczną kulę w plecy Nakatoni zwyczajnie wgniótł się w podłoże. W arenie powstała dość duża dziura - o wymiarach przybliżonych rozmiarom ludzkim. Dodatkowo kafelki znajdujące się nieopodal uległy zniszczeniu. Szatyn leżał wbity twarzą w matę. Atak był bolesny, jednak nie tak, by zakończyć walkę. Pomimo tego, że Nakatoni mógł wstać, postanowił chwilę poleżeć i przemyśleć kolejny ruch. Leżąc wyczuł, że Max przemieścił się w powietrze. Iester wiedział, że gdy tylko się podniesie najprawdopodobniej otrzyma jakiś potężny, energetyczny cios w geście przywitania. Zakrwawiony odwrócił się na plecy po czym spojrzał na Maxa. Udając problemy z podniesieniem się zaczął wykonywać pieczęci. Jednocześnie zyskiwał na czasie oraz odwracał uwagę od swoich dłoni. Pieczęci wykonywał dyskretnie, by Max tego nie zauważył, choć i tak szanse były małe z takiej wysokości. Nakatoni przyjął pozę bojową. Ruszył z niesamowitą prędkością na oponenta. Wtedy ten teleportował się za Nakatoniego wystrzeliwując w niego falę energii. Chłopak czując zbliżająca się falę teleportował się, zostawiając powidok, który nadal leciał w kierunku , gdzie chwilę temu znajdował się Max. Ostatecznie zniknął w fali energetycznej. W tym czasie z góry Max otrzymał potężne kopnięcie w kark od... samego siebie. Nakatoni wstając aktywował Frost Curse - lodowe lustro, które stworzył w przestworzach jakiś czas temu. Lodowy klon Hatsutoku miał na twarzy maskę Vizarda. Fałszywka zaczęła okładać oryginalnego Maxa szybkimi i silnymi uderzeniami. W tym czasie Shigeru pojawił się za swoim tworem z lekkim uśmiechem. Na chwilę tylko się przyglądał walce miedzy dwoma Maxami. W pewnej chwili fałszywka wystrzeliła w swój pierwowzór Cero. Nie dając chwili wytchnienia ponownie naciera na oryginał. Nakatoni natomiast przelewa energię do koniuszków palców tworząc na ich czubkach lodowe kolce imitujące szpony. Nie chcąc czekać również włączył się do walki. Teraz Hatsutoku musiał odbierać ataki dwóch wojowników, którzy o dziwo świetnie ze sobą współpracowali. Klon często zachodził Maxa od tyłu, gdy Shigeru przejmował inicjatywę od frontu. W ten sposób białowłosy był atakowany nonstop niemal z każdej strony. Nakatoni co jakiś czas wyprowadzał pchnięcia chcąc ranić przyjaciela kolcami. Kiedy walka już trochę trwała klon chwycił Maxa od tyłu chwytając go, tak aby nie uciekł przed zbliżającym się końcem walki. Nakatoniego otacza błękitna aura, a on sam wystawia otwartą dłoń przed siebie.
- Ice... - z nieba zaczyna padać śnieg.
Chłopak zaciska pięść, powodując, że płatki śniegu zmieniają się w lodowe lance. Nakatoni daje chwilę Maxowi na poddanie się, jeśli ten tego nie zrobi szatyn kontynuuje.
- Coffin! - wypowiedziawszy drugi człon techniki wojownik powoduje, że wszystkie lance ruszają na Maxa i lodowego klona.
Lance wbijają się w obu raniąc tak naprawdę tylko oryginał. Po chwili aktywuje się prawdziwy efekt, który na celu ma zamrożenie oponenta. Lód zaczyna przybierać kształt trumny, która utrzymuje się w powietrzu. Jeżeli to zakończy walkę Nakatoni ląduje na macie i czeka na werdykt sędziego.
Strategia Nakatoniego znów się sprawdziła. Zdjęcie bezrękawnika dało mu możliwość dorównania szybkością Maxowi w formie Vizarda. Shigeru zaczął nacierać na przyjaciela. Przez pewien czas wszystko szło zgodnie z planem. Niestety oponent wykorzystał fakt ciągłego napierania do wyprowadzenia efektywnego ruchu. Kiedy Max przeskoczył nad przyjacielem wbijając mu energetyczną kulę w plecy Nakatoni zwyczajnie wgniótł się w podłoże. W arenie powstała dość duża dziura - o wymiarach przybliżonych rozmiarom ludzkim. Dodatkowo kafelki znajdujące się nieopodal uległy zniszczeniu. Szatyn leżał wbity twarzą w matę. Atak był bolesny, jednak nie tak, by zakończyć walkę. Pomimo tego, że Nakatoni mógł wstać, postanowił chwilę poleżeć i przemyśleć kolejny ruch. Leżąc wyczuł, że Max przemieścił się w powietrze. Iester wiedział, że gdy tylko się podniesie najprawdopodobniej otrzyma jakiś potężny, energetyczny cios w geście przywitania. Zakrwawiony odwrócił się na plecy po czym spojrzał na Maxa. Udając problemy z podniesieniem się zaczął wykonywać pieczęci. Jednocześnie zyskiwał na czasie oraz odwracał uwagę od swoich dłoni. Pieczęci wykonywał dyskretnie, by Max tego nie zauważył, choć i tak szanse były małe z takiej wysokości. Nakatoni przyjął pozę bojową. Ruszył z niesamowitą prędkością na oponenta. Wtedy ten teleportował się za Nakatoniego wystrzeliwując w niego falę energii. Chłopak czując zbliżająca się falę teleportował się, zostawiając powidok, który nadal leciał w kierunku , gdzie chwilę temu znajdował się Max. Ostatecznie zniknął w fali energetycznej. W tym czasie z góry Max otrzymał potężne kopnięcie w kark od... samego siebie. Nakatoni wstając aktywował Frost Curse - lodowe lustro, które stworzył w przestworzach jakiś czas temu. Lodowy klon Hatsutoku miał na twarzy maskę Vizarda. Fałszywka zaczęła okładać oryginalnego Maxa szybkimi i silnymi uderzeniami. W tym czasie Shigeru pojawił się za swoim tworem z lekkim uśmiechem. Na chwilę tylko się przyglądał walce miedzy dwoma Maxami. W pewnej chwili fałszywka wystrzeliła w swój pierwowzór Cero. Nie dając chwili wytchnienia ponownie naciera na oryginał. Nakatoni natomiast przelewa energię do koniuszków palców tworząc na ich czubkach lodowe kolce imitujące szpony. Nie chcąc czekać również włączył się do walki. Teraz Hatsutoku musiał odbierać ataki dwóch wojowników, którzy o dziwo świetnie ze sobą współpracowali. Klon często zachodził Maxa od tyłu, gdy Shigeru przejmował inicjatywę od frontu. W ten sposób białowłosy był atakowany nonstop niemal z każdej strony. Nakatoni co jakiś czas wyprowadzał pchnięcia chcąc ranić przyjaciela kolcami. Kiedy walka już trochę trwała klon chwycił Maxa od tyłu chwytając go, tak aby nie uciekł przed zbliżającym się końcem walki. Nakatoniego otacza błękitna aura, a on sam wystawia otwartą dłoń przed siebie.
- Ice... - z nieba zaczyna padać śnieg.
Chłopak zaciska pięść, powodując, że płatki śniegu zmieniają się w lodowe lance. Nakatoni daje chwilę Maxowi na poddanie się, jeśli ten tego nie zrobi szatyn kontynuuje.
- Coffin! - wypowiedziawszy drugi człon techniki wojownik powoduje, że wszystkie lance ruszają na Maxa i lodowego klona.
Lance wbijają się w obu raniąc tak naprawdę tylko oryginał. Po chwili aktywuje się prawdziwy efekt, który na celu ma zamrożenie oponenta. Lód zaczyna przybierać kształt trumny, która utrzymuje się w powietrzu. Jeżeli to zakończy walkę Nakatoni ląduje na macie i czeka na werdykt sędziego.
353 Re: Główna Arena Pon Cze 10, 2013 9:07 pm
Jata
Moderator
Niedługo po tym, jak walka pomiędzy Shigeru, a Maxem rozpoczęła się, Woogy postanowił wyjrzeć na arenę. W końcu jeden z nich miał się okazać przeciwnikiem Roleyo w następnej rundzie. On sam nie bardzo wiedział którego wojownika wolałby mieć ze oponenta - do Maxa nie żywił takiej urazy i nie czuł do niego niechęci, natomiast gdyby zawalczył z Shigeru, być może w końcu mogliby sobie wszystko wyjaśnić i temat ten byłby zamknięty. Wyglądając przez jedno z okien, przyglądał się walce starając się co nieco zapamiętać ze stylu walki każdego z zawodników.
Mari także bacznie obserwowała toczący się na macie pojedynek. Podobnie jak większość walk na podobnym poziomie, ta również robiła wrażenie na Sakai. Odróżniało ją jednak to, że żaden z walczących do niedawna nie korzystał prawie w ogóle z technik energetycznych, a pojedynek opierał się głównie na atakach fizycznych.
Choć rodzinka Kimurów pojawiła się na terenie obiektu jeszcze przed trwającą walką, Mari wyczuła ich energię tak naprawdę dopiero teraz - wcześniej była po prostu zbyt pochłonięta obserwacją. Uśmiechnęła się, dostrzegając ich na dachy jednego z budynków, lecz błyskawicznie zmieniła minę na lekki niepokój, gdy Lisa znokautowała Kazuo. Po chwili jednak znów się uśmiechnęła widząc, że wszystko gra. Znów zaczęła przyglądać się pasjonującej walce.
Woogy po chwili przemyśleń coś sobie przypomniał. Wyszedł z budynku dla zawodników, przez chwilę ciągle spoglądając na toczącą się walkę. Chwilę później spojrzał w niebo - jak się okazało, w kierunku Epsilona, w którym urzędował cały V-Team. Wzbił się w powietrze i zatrzymał dopiero przez pojazdem //rozumiem, że jednej ściany nie ma, tak?//.
- Siemka wszystkim! - uśmiechnął się i pomachał na znak powitania wszystkim, którzy byli tu zebrani. Następnie stanął na powierzchni Epsilona.
- Hej, Viego. Przemyślałem Twoją propozycję tej małej wycieczki.
//Nnoooo, uznajmy, że Woogy wtedy na tym zebraniu coś tam odpowiedział Viegowi, że się nad tym zastanowi xd. Bo byłem wtedy na tyle roztrzepany, że zapomniałem o tym napisać w poście .//
- Piszę się na to. Są planety, które chciałbym odwiedzić, a tutaj i tak nie mam nic do roboty. Tylko... Na bal po turnieju zostajemy, nie? - przy ostatnim zdaniu, typowo dla siebie wyszczerzył zęby i podrapał się z tyłu głowy. Był raczej typem osoby, która chętnie brała udział w tego typy wydarzeniach.
Mari także bacznie obserwowała toczący się na macie pojedynek. Podobnie jak większość walk na podobnym poziomie, ta również robiła wrażenie na Sakai. Odróżniało ją jednak to, że żaden z walczących do niedawna nie korzystał prawie w ogóle z technik energetycznych, a pojedynek opierał się głównie na atakach fizycznych.
Choć rodzinka Kimurów pojawiła się na terenie obiektu jeszcze przed trwającą walką, Mari wyczuła ich energię tak naprawdę dopiero teraz - wcześniej była po prostu zbyt pochłonięta obserwacją. Uśmiechnęła się, dostrzegając ich na dachy jednego z budynków, lecz błyskawicznie zmieniła minę na lekki niepokój, gdy Lisa znokautowała Kazuo. Po chwili jednak znów się uśmiechnęła widząc, że wszystko gra. Znów zaczęła przyglądać się pasjonującej walce.
Woogy po chwili przemyśleń coś sobie przypomniał. Wyszedł z budynku dla zawodników, przez chwilę ciągle spoglądając na toczącą się walkę. Chwilę później spojrzał w niebo - jak się okazało, w kierunku Epsilona, w którym urzędował cały V-Team. Wzbił się w powietrze i zatrzymał dopiero przez pojazdem //rozumiem, że jednej ściany nie ma, tak?//.
- Siemka wszystkim! - uśmiechnął się i pomachał na znak powitania wszystkim, którzy byli tu zebrani. Następnie stanął na powierzchni Epsilona.
- Hej, Viego. Przemyślałem Twoją propozycję tej małej wycieczki.
//Nnoooo, uznajmy, że Woogy wtedy na tym zebraniu coś tam odpowiedział Viegowi, że się nad tym zastanowi xd. Bo byłem wtedy na tyle roztrzepany, że zapomniałem o tym napisać w poście .//
- Piszę się na to. Są planety, które chciałbym odwiedzić, a tutaj i tak nie mam nic do roboty. Tylko... Na bal po turnieju zostajemy, nie? - przy ostatnim zdaniu, typowo dla siebie wyszczerzył zęby i podrapał się z tyłu głowy. Był raczej typem osoby, która chętnie brała udział w tego typy wydarzeniach.
354 Re: Główna Arena Pon Cze 10, 2013 9:39 pm
Versil Perihelion
Site Admin
- To jest jakiś bal po turnieju? Dobrze wiedzieć. Będziemy na nim świętować zwycięstwo Alistera.
- Jesteś aż za bardzo optymistą...
G: A ci znowu swoje.
Emi wzruszyła ramionami.
- Nie musisz brać ze sobą nic poza jakimiś osobistymi pierdółkami, z którymi nie lubisz się rozstawać. W końcu bierzemy ze sobą całe miasto. Zrób tylko listę planet, które chcesz odwiedzić, najlepiej z jakimiś informacjami o nich i daj przed startem Damensayi.
- Najlepiej, żeby dało się na ich podstawie ustalić kurs. I tak się okaże, że obrałbyś sobie akurat cele jak najbardziej rozrzucone po galaktyce, jeśli w ogóle w jej obrębie.
E: Skąd ty się tu wzięłaś tak nagle?
- Muszę odpowiadać?
F: Tak właściwie, gdzieś konkretnie i po coś konkretnego lecimy?
- Na wycieczkę.
- Oprócz tego Viego ma jakieś dyplomatyczne sprawy do załatwienia.
- Nic szczególnego, tylko dokładnie to, co Beralza robi cały czas - kontakt z innymi cywilizacjami i nawiązywanie współpracy. Jakoś tak się złożyło, że teraz jestem bardziej "dyplomatą" niż "zwiadowcą".
D: Dyplomatą? Zwiadowcą?
- Czasami na tych podróżników, którzy tylko skaczą po światach, robiąc jedynie poglądowe rozeznanie, często w obrębie jednej planety...
- ...tej, na której właściwie w każdym świecie coś się dzieje bo pole chaosu tu świruje...
- ...mówi się "zwiadowcy". Niektórzy znajdują sobie świat, w którym chcą pozostać, jednak rozpoczynają eksplorację tego uniwersum, w którym się osiedlają, kontaktując się z mieszkańcami innych planet i proponując wymianę technologiczną ze Wspólnotą Erfelańską.
- Kosmiczni Jehowi...
D: Kto to są "Jehowi"?
- Nieważne. Na tych, którzy siedzą na Beralzie i rozwijają nasze własne podwórko mówi się "architekci". Klasy postaci. Massive Multiversum Online RPG. Ja pakuję swoje staty w inteligencję, szybkość i energię.
//Fourth Walljump//
- Tym razem jak będziemy lecieć, może omijajmy mniejsze obiekty. Pamiętasz tamtą sondę?
- Tę, na którą wpadliśmy w jednym świecie raz przy wylocie i raz wracając? Tak, że kilka razy ogłaszali na rodzimej planecie, że opuściła ich układ słoneczny?
- Tak, tamto żelastwo. Wtedy jeszcze lecieliśmy Tryglavem. Teraz nawet byśmy nie zauważyli czegoś tak malutkiego.
//Wcale nie chodzi o Voyagera. Wydaje wam się.//
G: Serio, ktoś jeszcze używa obciążonego ubrania?
- Żebyś wiedziała. Szkoda, że nie widziałaś drugiej wersji zbroi Tetro, ważyła jakieś 100 kg, gdyby nie Silnik Tesli, to Alister by się nawet nie podniósł. A niektórzy Saiyanie trenowali z kilkutonowymi odważnikami.
- Skąd ty właściwie wytrzasnąłeś tak szybko wtedy Silnik Tesli...
- Jeśli się pomaga naprawiać czerwone, chodzące, kilkudziesięciometrowe czołgi, to da się podpatrzeć kilka rozwiązań.
//Wcale nie Alt Eisen Riese, wydaje wam się.//
- Jesteś aż za bardzo optymistą...
G: A ci znowu swoje.
Emi wzruszyła ramionami.
- Nie musisz brać ze sobą nic poza jakimiś osobistymi pierdółkami, z którymi nie lubisz się rozstawać. W końcu bierzemy ze sobą całe miasto. Zrób tylko listę planet, które chcesz odwiedzić, najlepiej z jakimiś informacjami o nich i daj przed startem Damensayi.
- Najlepiej, żeby dało się na ich podstawie ustalić kurs. I tak się okaże, że obrałbyś sobie akurat cele jak najbardziej rozrzucone po galaktyce, jeśli w ogóle w jej obrębie.
E: Skąd ty się tu wzięłaś tak nagle?
- Muszę odpowiadać?
F: Tak właściwie, gdzieś konkretnie i po coś konkretnego lecimy?
- Na wycieczkę.
- Oprócz tego Viego ma jakieś dyplomatyczne sprawy do załatwienia.
- Nic szczególnego, tylko dokładnie to, co Beralza robi cały czas - kontakt z innymi cywilizacjami i nawiązywanie współpracy. Jakoś tak się złożyło, że teraz jestem bardziej "dyplomatą" niż "zwiadowcą".
D: Dyplomatą? Zwiadowcą?
- Czasami na tych podróżników, którzy tylko skaczą po światach, robiąc jedynie poglądowe rozeznanie, często w obrębie jednej planety...
- ...tej, na której właściwie w każdym świecie coś się dzieje bo pole chaosu tu świruje...
- ...mówi się "zwiadowcy". Niektórzy znajdują sobie świat, w którym chcą pozostać, jednak rozpoczynają eksplorację tego uniwersum, w którym się osiedlają, kontaktując się z mieszkańcami innych planet i proponując wymianę technologiczną ze Wspólnotą Erfelańską.
- Kosmiczni Jehowi...
D: Kto to są "Jehowi"?
- Nieważne. Na tych, którzy siedzą na Beralzie i rozwijają nasze własne podwórko mówi się "architekci". Klasy postaci. Massive Multiversum Online RPG. Ja pakuję swoje staty w inteligencję, szybkość i energię.
//Fourth Walljump//
- Tym razem jak będziemy lecieć, może omijajmy mniejsze obiekty. Pamiętasz tamtą sondę?
- Tę, na którą wpadliśmy w jednym świecie raz przy wylocie i raz wracając? Tak, że kilka razy ogłaszali na rodzimej planecie, że opuściła ich układ słoneczny?
- Tak, tamto żelastwo. Wtedy jeszcze lecieliśmy Tryglavem. Teraz nawet byśmy nie zauważyli czegoś tak malutkiego.
//Wcale nie chodzi o Voyagera. Wydaje wam się.//
G: Serio, ktoś jeszcze używa obciążonego ubrania?
- Żebyś wiedziała. Szkoda, że nie widziałaś drugiej wersji zbroi Tetro, ważyła jakieś 100 kg, gdyby nie Silnik Tesli, to Alister by się nawet nie podniósł. A niektórzy Saiyanie trenowali z kilkutonowymi odważnikami.
- Skąd ty właściwie wytrzasnąłeś tak szybko wtedy Silnik Tesli...
- Jeśli się pomaga naprawiać czerwone, chodzące, kilkudziesięciometrowe czołgi, to da się podpatrzeć kilka rozwiązań.
//Wcale nie Alt Eisen Riese, wydaje wam się.//
355 Re: Główna Arena Pon Cze 10, 2013 10:03 pm
Jata
Moderator
- Hej, Alister. To może spotkamy się w finale? - uśmiechnął się do Zeynova.
- Wystarczy, że zmieciesz tego całego Gyokusho, później Viega, ewentualnie Michassa, a ja rozwalę Shigeru albo Maxa. Pestka.
Chwilę później przysłuchiwał się dialogowi prowadzonemu przez załogę Latającego Miasta, a był on dość zabawny - przynajmniej dla Woogyego. Choć ten typ nie potrzebuje wielu powodów, aby się cieszyć, czy śmiać.
- No a wracając do podróży... To w zasadzie mam tylko dwa cele. No i nie za wiele informacji na ich temat. Jeden to planeta Saiyan. Wiem, że dawno temu nazywała się Legoma, jednak prawdopodobnie została zniszczona, a Ci, którzy przeżyli mogli osiedlić się na nowej. Druga to planeta Fertan, która z kolei kiedyś nazywała się Adarean. Jej również groziła katastrofa, jednak nie wiem czy do niej w ogóle doszło.
- Wystarczy, że zmieciesz tego całego Gyokusho, później Viega, ewentualnie Michassa, a ja rozwalę Shigeru albo Maxa. Pestka.
Chwilę później przysłuchiwał się dialogowi prowadzonemu przez załogę Latającego Miasta, a był on dość zabawny - przynajmniej dla Woogyego. Choć ten typ nie potrzebuje wielu powodów, aby się cieszyć, czy śmiać.
- No a wracając do podróży... To w zasadzie mam tylko dwa cele. No i nie za wiele informacji na ich temat. Jeden to planeta Saiyan. Wiem, że dawno temu nazywała się Legoma, jednak prawdopodobnie została zniszczona, a Ci, którzy przeżyli mogli osiedlić się na nowej. Druga to planeta Fertan, która z kolei kiedyś nazywała się Adarean. Jej również groziła katastrofa, jednak nie wiem czy do niej w ogóle doszło.
356 Re: Główna Arena Pon Cze 10, 2013 10:50 pm
Versil Perihelion
Site Admin
//"Legoma". Idealna nazwa, biorąc pod uwagę imiona Saiyan. Bonus dla tego, kto odgadnie motyw, jakim nazwałem moich Majinów, Arceba i Bluss, oraz ich planetę. >PBF Wiki.//
- Okej. Saya, masz coś w kronikach Akashy? //Bo do tego się w sumie sprowadza Biblioteka Quinta. Nie, Ray, to określenie starsze niż Devil Survivor 2.//
- Planeta Saiyan i planeta Fertan?
Oczy Damensayi zmieniły wygląd na taki, jaki przybierają oczy Viega w trakcie Worldwide Reading.
- Na pewno na tej drugiej grają najlepszy metal we wszechświecie.
- Nie są za bardzo oddalone od siebie, nawet jak na standardy konwencjonalnego napędu. Zrozumiałe, bo Saiyanie musieli się jakoś na Adarean dostać, skoro Woogy istnieje. Z tego samego powodu nie są daleko od tej planety. Konwencjonalne napędy, które nie są absurdalnie przestarzałe, potrzebowałyby czasu rzędu dwóch tygodni na dotarcie stąd na Aldarean. Napęd grawitacyjny dwóch dni, napęd nadprzestrzenny minut potrzebnych na zlokalizowanie celu. Niestety, mam tylko dane kosmograficzne, brakuje historycznych. Wygląda na to, że nikt dalej nie spisał historii.
//Furtka dla NPC żebyśmy nie znali z góry rezultatu, nie ma za co. Nie, Quinta nie jest pisana tylko przez Podróżników, ale przez sam wszechświat. Podróżnicy jedynie dodają do tego swoje spostrzeżenia dla innych Podróżników.//
- Okej. Saya, masz coś w kronikach Akashy? //Bo do tego się w sumie sprowadza Biblioteka Quinta. Nie, Ray, to określenie starsze niż Devil Survivor 2.//
- Planeta Saiyan i planeta Fertan?
Oczy Damensayi zmieniły wygląd na taki, jaki przybierają oczy Viega w trakcie Worldwide Reading.
- Na pewno na tej drugiej grają najlepszy metal we wszechświecie.
- Nie są za bardzo oddalone od siebie, nawet jak na standardy konwencjonalnego napędu. Zrozumiałe, bo Saiyanie musieli się jakoś na Adarean dostać, skoro Woogy istnieje. Z tego samego powodu nie są daleko od tej planety. Konwencjonalne napędy, które nie są absurdalnie przestarzałe, potrzebowałyby czasu rzędu dwóch tygodni na dotarcie stąd na Aldarean. Napęd grawitacyjny dwóch dni, napęd nadprzestrzenny minut potrzebnych na zlokalizowanie celu. Niestety, mam tylko dane kosmograficzne, brakuje historycznych. Wygląda na to, że nikt dalej nie spisał historii.
//Furtka dla NPC żebyśmy nie znali z góry rezultatu, nie ma za co. Nie, Quinta nie jest pisana tylko przez Podróżników, ale przez sam wszechświat. Podróżnicy jedynie dodają do tego swoje spostrzeżenia dla innych Podróżników.//
357 Re: Główna Arena Wto Cze 11, 2013 11:50 am
Jata
Moderator
//Yeah, byłem dumny z siebie, gdy udało mi się ją wymyślić w dodatku w miarę dobrze brzmiącą xd. Well, zwłaszcza biorąc po uwagę, że ja nie mam do takich rzeczy daru za grosz .
A Majinów z tego co pamiętam (a pewny nie jestem) brałeś chyba od nazw jakichś broni. Nie pamiętam jednak szczegółów.//
Roleyo zaśmiał się, chyba jako jedyny, gdy Viego powiedział suchar o metalu na Adareanie. Mogło to ewentualnie wynikać z tego, że nie wszyscy wiedzieli czym charakteryzowała się rasa zamieszkująca tą planetę.
- No widzisz, Saya, a tak we mnie wątpiłaś! Poza tym słyszałem kiedyś o planecie Malchior7, podobno mają tam dobry mahoń.
//a co!//
- A tak swoją drogą, ktoś jeszcze oprócz Was wyraził chęć na taką małą podróż?
A Majinów z tego co pamiętam (a pewny nie jestem) brałeś chyba od nazw jakichś broni. Nie pamiętam jednak szczegółów.//
Roleyo zaśmiał się, chyba jako jedyny, gdy Viego powiedział suchar o metalu na Adareanie. Mogło to ewentualnie wynikać z tego, że nie wszyscy wiedzieli czym charakteryzowała się rasa zamieszkująca tą planetę.
- No widzisz, Saya, a tak we mnie wątpiłaś! Poza tym słyszałem kiedyś o planecie Malchior7, podobno mają tam dobry mahoń.
//a co!//
- A tak swoją drogą, ktoś jeszcze oprócz Was wyraził chęć na taką małą podróż?
358 Re: Główna Arena Wto Cze 11, 2013 12:20 pm
Versil Perihelion
Site Admin
//yup, arkebuz i garłacz. A nazwa planety Majinów... Ktoś powinien zauważyć, że też o touhoudzi.
...teraz to zbyt oczywiste, nieprawdaż?//
- Malchior-7 nie istnieje w tym świecie. Znamy jednak siedem światów, w których istnieje. I występują tam drzewa mahoniowe.
- Osiem. Mam zahibernowaną sadzonkę.
- Serio? Możesz mi zrobić biurko?
- One rosną kilkaset lat. Nie doczekałbyś biurka. Z resztą, potrzebny jest magiczny rytuał, a nasza technologia emulująca magię nie jest jeszcze tak dobra.
- Ale nad tym pracuję. Mamy przecież kod źródłowy programu symulującego magię przyzwań opartą na spalaniu Magnetitu.
//Nie żeby nazwa Magnetite (oprócz bycia prawdziwym, istniejącym surowcem) cokolwiek komukolwiek mówiła, prawda, Max, Ray, Darkey? Max, może czytałeś dokładnie mini-tutorial od Dissemination Machine.//
C: Magnetite? Czy to nie ma po prostu właściwości-
F: Niech zgadnę?
- Pole chaosu.
- Przewidywalne, nie?
F: Hej, jakiś czas temu słyszałam o wyjaśnianiu wszystkiego mechaniką kwantową. Dałoby się zgadnąć.
D: Mechanika kwantowa?
E: Nie próbuj zrozumieć.
- Silvia chyba mówiła, że mogłaby znaleźć kogoś chętnego. Jeszcze jest czas.
- Tylko że zwiała, gdy jej pomoc była potrzebna.
- Nie była.
- Szczegóły.
//No właśnie, Yoszu, po tym stanie wzmożonego focha w obrębie twoich postaci, what now.//
...teraz to zbyt oczywiste, nieprawdaż?//
- Malchior-7 nie istnieje w tym świecie. Znamy jednak siedem światów, w których istnieje. I występują tam drzewa mahoniowe.
- Osiem. Mam zahibernowaną sadzonkę.
- Serio? Możesz mi zrobić biurko?
- One rosną kilkaset lat. Nie doczekałbyś biurka. Z resztą, potrzebny jest magiczny rytuał, a nasza technologia emulująca magię nie jest jeszcze tak dobra.
- Ale nad tym pracuję. Mamy przecież kod źródłowy programu symulującego magię przyzwań opartą na spalaniu Magnetitu.
//Nie żeby nazwa Magnetite (oprócz bycia prawdziwym, istniejącym surowcem) cokolwiek komukolwiek mówiła, prawda, Max, Ray, Darkey? Max, może czytałeś dokładnie mini-tutorial od Dissemination Machine.//
C: Magnetite? Czy to nie ma po prostu właściwości-
F: Niech zgadnę?
- Pole chaosu.
- Przewidywalne, nie?
F: Hej, jakiś czas temu słyszałam o wyjaśnianiu wszystkiego mechaniką kwantową. Dałoby się zgadnąć.
D: Mechanika kwantowa?
E: Nie próbuj zrozumieć.
- Silvia chyba mówiła, że mogłaby znaleźć kogoś chętnego. Jeszcze jest czas.
- Tylko że zwiała, gdy jej pomoc była potrzebna.
- Nie była.
- Szczegóły.
//No właśnie, Yoszu, po tym stanie wzmożonego focha w obrębie twoich postaci, what now.//
359 Re: Główna Arena Wto Cze 11, 2013 4:27 pm
Max
Human Interface
Promień wystrzelony przez Max'a trafił tylko w powidok. Chłopak był z tego powodu nieco niezadowolony. Nagle otrzymał potężne kopnięcie w kark. Poleciał kilka metrów do przodu, zatrzymał się, a następnie odwrócił. To co zobaczył bardzo go zaskoczyło. Stał przed nim jego klon. Od razu zrozumiał, że jest to sprawka Shigeru. Nie czekając dłużej, rzucił się na klona, chcąc się go jak najszybciej pozbyć. Doszło do niezwykle szybkiej wymiany ciosów, w której niestety fałszywy Max miał większe szanse ze względu na to, że nie był zmęczony wcześniejszą walką. Max złapał lodowego klona za głowę i uderzył go z całej siły kolanem odrzucając przy tym na pewną odległość. Fałszywka nie chciała pozostać dłużna, dlatego też od razu wystrzeliła Cero. Max nie widząc szans na ucieczkę również użył tej techniki. Chciał w ten sposób chociaż częściowo zneutralizować obrażenia. Plan podziałał ale w trochę mniejszym stopniu niż przewidywał białowłosy Iester. Klon natychmiast przystąpił do dalszego natarcia, a Max'a coraz bardziej zaczynało niepokoić, że Shigeru nie uczestniczy w walce. Na pewno szykował coś co miało go wykończyć. Max starał się odpierać ataki fałszywki, kiedy nagle do walki wkroczył Nakatoni. Doszło do trochę nierównego starcia, w którym znaczną przewagę mieli Shigeru i fałszywy Max. Aby nadążyć za przeciwnikami, Max zmienił się w formę Sparkling Evolution, co trochę ułatwiło sprawę. Mógł teraz kontratakować, a nie tylko bezsensownie zasłaniać się przed ciosami. Wyjątkowo zaskakujące było to, jak Shigeru i klon świetnie ze sobą współpracowali. Nakatoni zawsze wolał walczyć samemu.
Max otrzymał kilkanaście bolesnych cięć kolcami znajdującymi się na końcach palców Shigeru. W pewnym momencie został potężnie uderzony w twarz, a następnie złapany od tyłu przez klona. Hatsutoku domyślał się, że Nakatoni teraz użyje techniki, którą postanowił wcześniej przygotować, ale co to za technika? Max patrzył na przyjaciela otoczonego niebieską aurą, wiedział, że zaraz prawdopodobnie walka się zakończy. Shigeru wypowiedział pierwszą część nazwy techniki po czym przerwał jakby zastanawiał się czy na pewno ma jej użyć. Max uśmiechnął się kiedy zrozumiał, że ten daje mu chwilę czasu na poddanie się. Nie zamierzał tego zrobić. W tym momencie Nakatoni dokończył nazwę techniki, a lodowe lance, wytworzone chwilę temu, poleciały w stronę Max'a. Białowłosy Iester nie próbował nawet się wyrywać. Lance przeszyły Hatsutoku. Chłopak wrzasnął czując ogromny ból. Po chwili aktywował się prawdziwy efekt techniki - Max zaczął zamarzać. Po kilku sekundach chłopak już cały znajdował się w lodzie, który imitował trumnę. Osoby mogące czuć energię mogły wyraźnie zauważyć, że energia białowłosego chłopaka powoli zanika.
Przez pewien czas nic się nie działo, kiedy nagle lód otaczający Max'a zaczął pękać oraz można było wyczuć gwałtowny skok energii. Nastąpił wybuch. który całkowicie zniszczył lodową trumnę. Max wisiał w powietrzu emanując niesamowicie silną energią. Lodowy klon znajdujący się zaraz za chłopakiem dosłownie się rozpadł na kilkaset tysięcy maleńkich, lodowych kawałeczków. A słup, który wydobył się z ciała Max'a prawdopodobnie naruszył lustro znajdujące się wysoko w chmurach. Po chwili, Hatsutoku wylądował na macie. Powrócił do normalnej postaci. Był cały zakrwawiony i ciężko dyszał. W tym stanie na pewno długo nie będzie mógł walczyć. Uniósł głowę i spojrzał na Shigeru. Powoli podniósł rękę wystawiając w stronę przyjaciela uniesiony kciuk. Stał tak kilka sekund po czym padł na matę tracąc przytomność. Był wykończony po walce z Shigeru, a następnie swoim własnym klonem. Technika Nakatoniego jeszcze bardziej go osłabiła, a energia, którą wyzwolił by uwolnić się z lodowej pułapki zabrała z niego resztki sił.
Max otrzymał kilkanaście bolesnych cięć kolcami znajdującymi się na końcach palców Shigeru. W pewnym momencie został potężnie uderzony w twarz, a następnie złapany od tyłu przez klona. Hatsutoku domyślał się, że Nakatoni teraz użyje techniki, którą postanowił wcześniej przygotować, ale co to za technika? Max patrzył na przyjaciela otoczonego niebieską aurą, wiedział, że zaraz prawdopodobnie walka się zakończy. Shigeru wypowiedział pierwszą część nazwy techniki po czym przerwał jakby zastanawiał się czy na pewno ma jej użyć. Max uśmiechnął się kiedy zrozumiał, że ten daje mu chwilę czasu na poddanie się. Nie zamierzał tego zrobić. W tym momencie Nakatoni dokończył nazwę techniki, a lodowe lance, wytworzone chwilę temu, poleciały w stronę Max'a. Białowłosy Iester nie próbował nawet się wyrywać. Lance przeszyły Hatsutoku. Chłopak wrzasnął czując ogromny ból. Po chwili aktywował się prawdziwy efekt techniki - Max zaczął zamarzać. Po kilku sekundach chłopak już cały znajdował się w lodzie, który imitował trumnę. Osoby mogące czuć energię mogły wyraźnie zauważyć, że energia białowłosego chłopaka powoli zanika.
Przez pewien czas nic się nie działo, kiedy nagle lód otaczający Max'a zaczął pękać oraz można było wyczuć gwałtowny skok energii. Nastąpił wybuch. który całkowicie zniszczył lodową trumnę. Max wisiał w powietrzu emanując niesamowicie silną energią. Lodowy klon znajdujący się zaraz za chłopakiem dosłownie się rozpadł na kilkaset tysięcy maleńkich, lodowych kawałeczków. A słup, który wydobył się z ciała Max'a prawdopodobnie naruszył lustro znajdujące się wysoko w chmurach. Po chwili, Hatsutoku wylądował na macie. Powrócił do normalnej postaci. Był cały zakrwawiony i ciężko dyszał. W tym stanie na pewno długo nie będzie mógł walczyć. Uniósł głowę i spojrzał na Shigeru. Powoli podniósł rękę wystawiając w stronę przyjaciela uniesiony kciuk. Stał tak kilka sekund po czym padł na matę tracąc przytomność. Był wykończony po walce z Shigeru, a następnie swoim własnym klonem. Technika Nakatoniego jeszcze bardziej go osłabiła, a energia, którą wyzwolił by uwolnić się z lodowej pułapki zabrała z niego resztki sił.
360 Re: Główna Arena Czw Cze 13, 2013 4:01 pm
NPC
NPC
Zadowolona z walki publika krzyczała i wiwatowała, gdy pojedynek pomiędzy Shigeru, a Maxem zakończył się. Oczywiście Ci, którzy kibicowali Hatsutoku nie byli tak zadowoleni, ale samo widowisko mogło być dla nich niemałym pocieszeniem.
- A zatem znamy kolejnego półfinalistę! Walkę wygrywa Shigeru Nakatoni i spotka się w następnej rundzie z Woogym Roleyo! Gratulacje!
Chwilę później przybyli medycy z noszami i zabrali Maxa do swojego sektora, gdzie podjęto odpowiednie kroki ku temu, aby wojownik odzyskał siły - położono go na wolnym łóżku i podłączono kroplówkę.
Gdy mata się zwolniła, do akcji sandardowo wkroczył także Helix, który naprawił wyrządzone przez zawodników szkody sprawiając, że arena znów była w całej swojej okazałości.
(Po prostu... nigdy więcej...)
- A teraz zapraszamy na trzecią walkę ćwierćfinałową! Wystąpią w niej Gyokusho Hashimoto oraz Alister Zeynov! Zapraszam i życze powodzenia!
Część widzów zdążyła polubić Gyokusho - jego styl bycia wywierał na nich wrażenie bycia "rasowym twardzielem". Oczywiście prawie nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, kim on jest. A co gorsza, nawet terrańscy wojownicy nie wiedzą jaki ma cel udziału w tym turnieju - czyżby naprawdę chciał po prostu sprawdzić swoje umiejętności?
Alister jednak również zyskał licznych kibiców pomimo widocznej przewagi jego przeciwnika w poprzedniej walce. Jego duch walki wręcz przysporzył mu nowych fanów w tym nierównym starciu.
Nowe umiejętności Alistera okażą się bardzo przydatne podczas walki z androidem. Zeynov znów się wykaże podczas walki z silniejszym oponentem i popisze się swoimi niebanalnymi zdolnościami oraz strategią. Niestety, ostatecznie okaże się, że i to za mało. Gyokusho w końcu przerwie dobrą passę Alistera w tej walce i pokona go w dość brutalny sposób. Choć trzeba będzie przyznać, że dzięki najnowszym umiejętnościom to właśnie Alister stawił największy opór Hashimoto i był dla niego najtrudniejszym jak dotąd przeciwnikiem w turnieju.
- A zatem znamy kolejnego półfinalistę! Walkę wygrywa Shigeru Nakatoni i spotka się w następnej rundzie z Woogym Roleyo! Gratulacje!
Chwilę później przybyli medycy z noszami i zabrali Maxa do swojego sektora, gdzie podjęto odpowiednie kroki ku temu, aby wojownik odzyskał siły - położono go na wolnym łóżku i podłączono kroplówkę.
Gdy mata się zwolniła, do akcji sandardowo wkroczył także Helix, który naprawił wyrządzone przez zawodników szkody sprawiając, że arena znów była w całej swojej okazałości.
(Po prostu... nigdy więcej...)
- A teraz zapraszamy na trzecią walkę ćwierćfinałową! Wystąpią w niej Gyokusho Hashimoto oraz Alister Zeynov! Zapraszam i życze powodzenia!
Część widzów zdążyła polubić Gyokusho - jego styl bycia wywierał na nich wrażenie bycia "rasowym twardzielem". Oczywiście prawie nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, kim on jest. A co gorsza, nawet terrańscy wojownicy nie wiedzą jaki ma cel udziału w tym turnieju - czyżby naprawdę chciał po prostu sprawdzić swoje umiejętności?
Alister jednak również zyskał licznych kibiców pomimo widocznej przewagi jego przeciwnika w poprzedniej walce. Jego duch walki wręcz przysporzył mu nowych fanów w tym nierównym starciu.
Nowe umiejętności Alistera okażą się bardzo przydatne podczas walki z androidem. Zeynov znów się wykaże podczas walki z silniejszym oponentem i popisze się swoimi niebanalnymi zdolnościami oraz strategią. Niestety, ostatecznie okaże się, że i to za mało. Gyokusho w końcu przerwie dobrą passę Alistera w tej walce i pokona go w dość brutalny sposób. Choć trzeba będzie przyznać, że dzięki najnowszym umiejętnościom to właśnie Alister stawił największy opór Hashimoto i był dla niego najtrudniejszym jak dotąd przeciwnikiem w turnieju.
361 Re: Główna Arena Pią Cze 14, 2013 5:02 pm
Versil Perihelion
Site Admin
- No, jedziesz.
- Chyba tym razem mam jakby większe szanse, nie?
- Pomijając fakt, że to wiceimperator Gidayu, jasne.
- Dajcie spokój...
C: Nie no, dasz sobie radę.
G: Pamiętaj: pięść, twarz. Pięść, twarz. Powtarzaj to sobie od czasu do czasu.
- Bądź tylko dobrym królikiem doświadczalnym i daj zebrać mnóstwo danych.
- ...co?
Viego wypchnął Alistera z Epsilona. Ten zdążył złapać się jedną ręką krawędzi i dopiero z takiego zwisu zeskoczył na arenę, gdzie już stał jego przeciwnik.
- No siema, kolejny android, co? Przynajmniej nie Saiyan.
- Człowiek, który był na tyle szalony, by prowokować Yoha Atsuko i na tyle fuksiarski, że to przeżył. Może być ciekawie.
Alister skrzyżował przed sobą ręce, przywołując obie części Arkadera. Po krótkim obracaniu się zatrzymały się one na czerwonym i zielonym, a Alister, rozkładając ręce na bok, przełączył się w Segonar Fusion, jednocześnie przyzwał oba swoje pistolety. Skierował ręce w przód i ruszył w bok. Zaczął okrążać przeciwnika, ostrzeliwując go. Gyokusho jedną ręką zasłonił twarz i przyjął wszystkie pociski na ciało, nie wyrządziły mu widocznych szkód. Alister jednak wykorzystał ten moment, by zmniejszyć dystans, obrócić jeden z pistoletów i wbić ostrze pod żebra przeciwnika... a przynajmniej taki miał zamiar, albowiem ostrze zatrzymało się na powierzchni ciała.
- Przykro mi, ale jestem trochę wzmoc-
Alister od razu po nieudanym ataku zdematerializował oba pistolety i przełączył się w Tenuzar Fusion, by drugą pięść wpakować androidowi prosto w twarz T-Spinem. Był wykonany natychmiast, więc nie miał za dużo mocy, ale wystarczył, by odrzucić zaskoczonego Gyokusho na mały kawałek i mieć krótką chwilę na poprawienie kopnięciem z półobrotu prosto w podbródek.
G: O tym właśnie mówiłam! Co tak długo!?
Android odbił się od areny i wyskoczył w stronę Alistera, wywiązując bezpośrednią wymianę ciosów. W formie Tenuzar Fusion Tetro był w stanie dotrzymywać kroku przeciwnikowi. W pewnym momencie jednak android zmienił strategię i blokując ciosy Alistera uwolnił jedną rękę i przybliżywszy się naładował w niej kulkę energii z zamiarem wbicia jej Evoluderowi w brzuch. Ten zdążył zrobić unik i kopnąć przeciwnika kolanem.
- Co-
- Tak po prostu, ja twoją energię wyczuwam.
- Wyczuj to.
Gyokusho zebrał dwa pociski w rękach i wystrzelił je w Alistera. Ten je strącił swoimi własnymi, jednak wywołało to rozbłysk, przysłaniający na chwilę widoczność. Android wykorzystał ten czas do naładowania i wystrzelenia większej kuli energii. Zniknęła ona w błysku światła bez dźwięku uderzenia w cokolwiek. Gdy natężenie się wystarczająco zmniejszyło, dało się zauważyć Alistera w Idegar Fusion, z dziurawą w środku, migającą tarczą w lewej ręce.
- Clear Block.
Sprowadził do drugiej ręki lancę, migającą identycznie, jak tarcza.
- Clear Scan.
Wykonał zamach lancą, posyłając podmuch energii prosto w Gyokusho.
Ciekawe, zazwyczaj nie udaje mi się tak szybko zmieniać form. Co ta Damensaya mi zrobiła, jak wręczała mi leczenie? ]] //tak, WRĘCZAŁA. tudumtsss//
Alister zrekonstruował tarczę i zaczepił ją na końcu lancy, rozpoczynając proces transmutacji oręża w młot. Ponieważ jednak był za bardzo skupiony na pytaniu, zadawanym sobie w myślach, nie zauważył, że podirytowany Gyokusho zdążył do pewnego stopnia naładować Electro Eclipse Bomb. Zorientował się dopiero, gdy młot był gotowy i podniósł go do ataku. Niestety, nie miał już tarczy, ale instynktownie wystawił przed siebie lewą rękę, gdy wystrzelony atak już się do niego zbliżał. Co zaskoczyło nawet Alistera, atak się zatrzymał na jego ręce. Tetro otworzył oczy i zobaczył, że w jakiś sposób się obronił.
Co- Zaraz, co to jest? ]]
Alister zauważył wtedy dziwny symbol na grzbiecie swojej lewej ręki.
G-Stone? Serio? ]]
Uniósł głowę i spojrzał w stronę Epsilona, cały czas trzymając bombę.
- Serio?!
Damensaya, stojąca przy krawędzi pojazdu, tylko wzruszyła ramionami, uśmiechając się z zamkniętymi oczami. Alister westchnął.
Jego włosy zrobiły się białe //Cross Fusion// i silnym pchnięciem odbił Electro Eclipse Bomb w jej twórcę. przez ten czas symbol na jego ręce jasno świecił, a Arkader się spontanicznie pojawił, obracając się w szybkim tempie.
- Equip!
Pojawiająca się chmura pikseli otoczyła Alistera, generując na nim dość aerodynamiczną zbroję.
- No, chodź, panie android.
Gyokusho dochodził do siebie po oberwaniu własnym atakiem i przypaleniach na dużej powierzchni ciała. Podniósł się z przyklęku i ruszył w stronę Alistera, który machnął od boku młotem prosto w przeciwnika. Ten z kolei zatrzymał broń oburącz i kontynuował zbliżanie, ślizgając się ramieniem po rękojeści młota. Alister zamknął oczy i otworzył je dynamicznie - na ułamek sekundy zaświeciły. Zaraz później z powierzchni jego ciała wyemitowany został podmuch pikseli, który spowolnił i w końcu zatrzymał napastnika. Wtedy Tetro rozłożył młot na materię pikselową i zgromadził między dłońmi, po czym od razu wystrzelił jako Pixel Kamehameha. Gyokusho przyblokował i rozproszył atak, jednak Alister już szykował kolejny - symbol znów zaświecił na jego ręce. Tetro wykonał nią zamach i uderzył w powietrze. Wygenerowana została kolejna chmura pikseli, która uformowała się w wielką pięść i pomknęła w Gyokusho, uderzając go praktycznie wszędzie jednocześnie.
G: Jeszcze lepiej!
C: Gima, usiądź, jeszcze wypadniesz na are-
F: I jeszcze jeden!
D: I jeszcze raz!
B: Dawaj Ali!
Zobaczywszy, że nawet Bilim się ożywiła, Celia w końcu dołączyła do reszty dziewczyn, kibicujących Alisterowi. Viego, Kaylin i Damensaya pili sok i obserwowali spokojnie.
- Wsadziłaś mu w rękę G-Stone?
- Tak. Jak widać.
- Właściwie, on już jest Evoluderem.
- I właśnie to chciałam sprawdzić. Mam tylko jedną obawę.
- Dopiero to aktywował i może tego nie opanować?
- Tak. Wprawdzie G-Stone może pomóc spontanicznie wygenerować duże ilości energii, ale Alister musi utrzymywać konkretny stan mentalny. To wzmocnienie pojawiło się, bo go potrzebował. Jednak chyba dobrze widziałeś jeden szczegół.
- Zamknął oczy. Trochę się bał.
- Tak.
Alister kontynuował natarcie, jednak kolejne ataki robiły się nieznacznie słabsze. W pewnym momencie zrobił sobie przerwę, żeby zobaczyć, jak tam jego przeciwnik. Miał w wielu miejscach zdartą skórę lub poszycie, wystawało wiele części mechanicznych, które iskrzyły. Gyokusho próbował łapać oddech.
Tetro podszedł do niego spokojnie.
- Widzę części. Jednak masz w sobie elektronikę. A to oznacza, że mogę ją przejąć. No, panie android. Podnieś się i zejdź z areny.
Zielonkawa aura otoczyła Gyokusho i jego ciało samo przeszło do postawy wyprostowanej.
W tym momencie jednak Alister kaszlnął. Gdy odsunął rękę od ust, zobaczył na niej krew.
- Co się-
Zielonkawa aura zniknęła. Android poczuł, że znów ma nad sobą kontrolę i potężnym ciosem w brzuch sprawił, że Alister zgiął się w pół.
- Chyba skończyła ci się para. Wiesz, gdyby nie to, może i byś wygrał. Jednak w tej sytuacji...
Gyokusho wymierzył kopnięcie w podbródek Tetro, podobne do tego samego, którym on sam oberwał na początku walki. Alister pruł przez powietrze. Ogarnął się jednak i zdołał wylądować... Gyokusho jednak był już tuż przed nim z kolejnym ciosem. Zeynov jednak to zdołał przewidzieć i utworzył małą tarczę w ręce. Zablokowawszy nią atak, wprowadził ją w ruch wirowy i odrobinę wycofał na brzegach, formując ją w wirujący stożek. Odpalił wokół siebie aurę, która połączyła się z tarczą, zamierzając wykonać Spiral Rend. Jednakże, skończyło się tylko na szparze przez środek ręki Gyokusho, oddzielającej palec środkowy od serdecznego. Android uśmiechnął się złośliwie. Złapał Alistera za szal //pozostały z płaszcza w Bravo Cross Equip. Nie chce mi się tego edytować we wcześniejszej części płaszcza. To coś podobne do Wind Stabilizera w formie CycloneJoker Kamen Ridera Double bądź szal w Motor Drive, Viega lub Emi. Jakie Motor Drive, co ja gadam, takie coś nie istnieje, nikt tego nigdy nie widział// i uderzył go w głowę własnym czołem.
Tak zdezorientowany Alister próbował złapać równowagę, jednak nie dostał takiej okazji. Gyokusho już wyprowadzał serię naprawdę silnych ciosów. Wiedział, że Tetro nie będzie chwilowo mógł blokować czy unikać, więc mógł sobie pozwolić na potężne ataki. Po chwili Alister leżał na arenie, zakrwawiony i solidnie poturbowany. Próbował się jeszcze podnieść, żeby kontynuować walkę.
Jednak android podszedł i solidnym kopnięciem wywalił go z areny i wbił w ścianę budynku. Walka była skończona. Gyokusho zszedł z areny i udał się w sobie tylko znanym kierunku.
Cała ekipa T-Major była zszokowana takim obrotem spraw.
F: Naprawdę liczyłyśmy... że może jednak tym razem nie macie racji w swoich komentarzach.
- Niestety, Damensaya się myli rzadziej ode mnie. Zaraz wracam, mam sprawę. Alistera też przyniosę przy okazji.
Viego Clock-upnął się na powierzchnię ziemi. Podszedł do Alistera. Spojrzał w niebo i zagwizdał.
- Tekquan!
Latająca deska Viega pojawiła się znikąd.
- Wybacz, że nie miałeś za wiele do roboty. Nie gniewasz się?
Deska obróciła się parę razy.
- Dzięki. Weź Alistera do Epsilona.
Viego położył Tetro na desce.
- Okej, Ali, przyznaję się. Masz większego pecha ode mnie.
- Przecież... mówiłem... Potem macie mi to wyjaśnić...
- Spoko.
Tekquan odleciał, zabierając Alistera do Epsilona. Stamtąd Damensaya go przejęła, a drony zabrały do sektora medycznego na szybki przegląd.
Viego zaś poszedł do Michassa. //jeśli nie ma go w budynku dla zawodników, po prostu go szuka, znajduje i idzie do niego//
- Michass, mam istotną sprawę. Czy uważasz, że na pewno jesteś w stanie pokonać Gyokusho lub przynajmniej masz większe szanse ode mnie? Jeśli tak, zrobimy krótką pokazówkę i poddaję ci walkę. Jeśli nie, musisz liczyć, że będę poważny.
Viego sięgnął do kieszeni i wyjął jakieś małe opakowanie cukierków, zjadł sobie jednego.
- Bo widzisz, mój oryginalny plan był taki: wyeliminować z turnieju wszystkie istoty zbyt potężne, żeby turniej był naprawdę bezpieczny. Mam na myśli Yoha, Silvię, siebie i Kaylin. Zostałem tylko ja do wyeliminowania i prędzej czy później bym się wycofał. Jeśli Alister by przeszedł, to poddałbym walkę jemu. Po prostu, byłem ciekaw tego, jak by sobie poradził. Niestety teraz sytuacja się zmieniła. Gyokusho to wiceimperator Gidayu, słabszy tylko od Trenza. //Michass, szczerze, nie pamiętam, czy byłeś na PBF w trakcie wojny z Gidayu. Załóżmy, że twój OC mógł o nich co najmniej słyszeć, jeśli nie walczyć// Teraz i on dołączył do grona istot zbyt niebezpiecznych. Raz, że jest silny, dwa, że jest nieprzewidywalny. Nie wiemy, po co się tu pojawił. A skoro osobnicy z Gidayu wciąż są aktywni, można się spodziewać czegoś nieprzyjemnego. Decyzja należy do ciebie. Ktoś musi go pokonać. Ty, ja, Woogy, Shigeru, nieważne. Byle to zrobić. Co zatem wybierasz? A, sorry.
Wyjął jeszcze raz opakowanie z cukierkami.
- Chcesz jednego?
//Na szczęście Silvia Atsuko nie chce mnie zabić za tamtą część planu. Aczkolwiek skoro ją wyeliminowałem, a mimo to sam dalej chcę kontynuować obecność w turnieju, mogłoby to ją nieco zirytować.
Rany, w cholerę mi zajęło napisanie, a jeszcze więcej wymyślenie przebiegu.
A NAJLEPSZE, ŻE PRAWIE STRACIŁEM TEGO POSTA, BO PO ZOBACZENIU PODGLĄDU PRZYPADKIEM NACISNĄŁEM NA LOGO.//
- Chyba tym razem mam jakby większe szanse, nie?
- Pomijając fakt, że to wiceimperator Gidayu, jasne.
- Dajcie spokój...
C: Nie no, dasz sobie radę.
G: Pamiętaj: pięść, twarz. Pięść, twarz. Powtarzaj to sobie od czasu do czasu.
- Bądź tylko dobrym królikiem doświadczalnym i daj zebrać mnóstwo danych.
- ...co?
Viego wypchnął Alistera z Epsilona. Ten zdążył złapać się jedną ręką krawędzi i dopiero z takiego zwisu zeskoczył na arenę, gdzie już stał jego przeciwnik.
- No siema, kolejny android, co? Przynajmniej nie Saiyan.
- Człowiek, który był na tyle szalony, by prowokować Yoha Atsuko i na tyle fuksiarski, że to przeżył. Może być ciekawie.
Alister skrzyżował przed sobą ręce, przywołując obie części Arkadera. Po krótkim obracaniu się zatrzymały się one na czerwonym i zielonym, a Alister, rozkładając ręce na bok, przełączył się w Segonar Fusion, jednocześnie przyzwał oba swoje pistolety. Skierował ręce w przód i ruszył w bok. Zaczął okrążać przeciwnika, ostrzeliwując go. Gyokusho jedną ręką zasłonił twarz i przyjął wszystkie pociski na ciało, nie wyrządziły mu widocznych szkód. Alister jednak wykorzystał ten moment, by zmniejszyć dystans, obrócić jeden z pistoletów i wbić ostrze pod żebra przeciwnika... a przynajmniej taki miał zamiar, albowiem ostrze zatrzymało się na powierzchni ciała.
- Przykro mi, ale jestem trochę wzmoc-
Alister od razu po nieudanym ataku zdematerializował oba pistolety i przełączył się w Tenuzar Fusion, by drugą pięść wpakować androidowi prosto w twarz T-Spinem. Był wykonany natychmiast, więc nie miał za dużo mocy, ale wystarczył, by odrzucić zaskoczonego Gyokusho na mały kawałek i mieć krótką chwilę na poprawienie kopnięciem z półobrotu prosto w podbródek.
G: O tym właśnie mówiłam! Co tak długo!?
Android odbił się od areny i wyskoczył w stronę Alistera, wywiązując bezpośrednią wymianę ciosów. W formie Tenuzar Fusion Tetro był w stanie dotrzymywać kroku przeciwnikowi. W pewnym momencie jednak android zmienił strategię i blokując ciosy Alistera uwolnił jedną rękę i przybliżywszy się naładował w niej kulkę energii z zamiarem wbicia jej Evoluderowi w brzuch. Ten zdążył zrobić unik i kopnąć przeciwnika kolanem.
- Co-
- Tak po prostu, ja twoją energię wyczuwam.
- Wyczuj to.
Gyokusho zebrał dwa pociski w rękach i wystrzelił je w Alistera. Ten je strącił swoimi własnymi, jednak wywołało to rozbłysk, przysłaniający na chwilę widoczność. Android wykorzystał ten czas do naładowania i wystrzelenia większej kuli energii. Zniknęła ona w błysku światła bez dźwięku uderzenia w cokolwiek. Gdy natężenie się wystarczająco zmniejszyło, dało się zauważyć Alistera w Idegar Fusion, z dziurawą w środku, migającą tarczą w lewej ręce.
- Clear Block.
Sprowadził do drugiej ręki lancę, migającą identycznie, jak tarcza.
- Clear Scan.
Wykonał zamach lancą, posyłając podmuch energii prosto w Gyokusho.
Ciekawe, zazwyczaj nie udaje mi się tak szybko zmieniać form. Co ta Damensaya mi zrobiła, jak wręczała mi leczenie? ]] //tak, WRĘCZAŁA. tudumtsss//
Alister zrekonstruował tarczę i zaczepił ją na końcu lancy, rozpoczynając proces transmutacji oręża w młot. Ponieważ jednak był za bardzo skupiony na pytaniu, zadawanym sobie w myślach, nie zauważył, że podirytowany Gyokusho zdążył do pewnego stopnia naładować Electro Eclipse Bomb. Zorientował się dopiero, gdy młot był gotowy i podniósł go do ataku. Niestety, nie miał już tarczy, ale instynktownie wystawił przed siebie lewą rękę, gdy wystrzelony atak już się do niego zbliżał. Co zaskoczyło nawet Alistera, atak się zatrzymał na jego ręce. Tetro otworzył oczy i zobaczył, że w jakiś sposób się obronił.
Co- Zaraz, co to jest? ]]
Alister zauważył wtedy dziwny symbol na grzbiecie swojej lewej ręki.
G-Stone? Serio? ]]
Uniósł głowę i spojrzał w stronę Epsilona, cały czas trzymając bombę.
- Serio?!
Damensaya, stojąca przy krawędzi pojazdu, tylko wzruszyła ramionami, uśmiechając się z zamkniętymi oczami. Alister westchnął.
Jego włosy zrobiły się białe //Cross Fusion// i silnym pchnięciem odbił Electro Eclipse Bomb w jej twórcę. przez ten czas symbol na jego ręce jasno świecił, a Arkader się spontanicznie pojawił, obracając się w szybkim tempie.
- Equip!
Pojawiająca się chmura pikseli otoczyła Alistera, generując na nim dość aerodynamiczną zbroję.
- No, chodź, panie android.
Gyokusho dochodził do siebie po oberwaniu własnym atakiem i przypaleniach na dużej powierzchni ciała. Podniósł się z przyklęku i ruszył w stronę Alistera, który machnął od boku młotem prosto w przeciwnika. Ten z kolei zatrzymał broń oburącz i kontynuował zbliżanie, ślizgając się ramieniem po rękojeści młota. Alister zamknął oczy i otworzył je dynamicznie - na ułamek sekundy zaświeciły. Zaraz później z powierzchni jego ciała wyemitowany został podmuch pikseli, który spowolnił i w końcu zatrzymał napastnika. Wtedy Tetro rozłożył młot na materię pikselową i zgromadził między dłońmi, po czym od razu wystrzelił jako Pixel Kamehameha. Gyokusho przyblokował i rozproszył atak, jednak Alister już szykował kolejny - symbol znów zaświecił na jego ręce. Tetro wykonał nią zamach i uderzył w powietrze. Wygenerowana została kolejna chmura pikseli, która uformowała się w wielką pięść i pomknęła w Gyokusho, uderzając go praktycznie wszędzie jednocześnie.
G: Jeszcze lepiej!
C: Gima, usiądź, jeszcze wypadniesz na are-
F: I jeszcze jeden!
D: I jeszcze raz!
B: Dawaj Ali!
Zobaczywszy, że nawet Bilim się ożywiła, Celia w końcu dołączyła do reszty dziewczyn, kibicujących Alisterowi. Viego, Kaylin i Damensaya pili sok i obserwowali spokojnie.
- Wsadziłaś mu w rękę G-Stone?
- Tak. Jak widać.
- Właściwie, on już jest Evoluderem.
- I właśnie to chciałam sprawdzić. Mam tylko jedną obawę.
- Dopiero to aktywował i może tego nie opanować?
- Tak. Wprawdzie G-Stone może pomóc spontanicznie wygenerować duże ilości energii, ale Alister musi utrzymywać konkretny stan mentalny. To wzmocnienie pojawiło się, bo go potrzebował. Jednak chyba dobrze widziałeś jeden szczegół.
- Zamknął oczy. Trochę się bał.
- Tak.
Alister kontynuował natarcie, jednak kolejne ataki robiły się nieznacznie słabsze. W pewnym momencie zrobił sobie przerwę, żeby zobaczyć, jak tam jego przeciwnik. Miał w wielu miejscach zdartą skórę lub poszycie, wystawało wiele części mechanicznych, które iskrzyły. Gyokusho próbował łapać oddech.
Tetro podszedł do niego spokojnie.
- Widzę części. Jednak masz w sobie elektronikę. A to oznacza, że mogę ją przejąć. No, panie android. Podnieś się i zejdź z areny.
Zielonkawa aura otoczyła Gyokusho i jego ciało samo przeszło do postawy wyprostowanej.
W tym momencie jednak Alister kaszlnął. Gdy odsunął rękę od ust, zobaczył na niej krew.
- Co się-
Zielonkawa aura zniknęła. Android poczuł, że znów ma nad sobą kontrolę i potężnym ciosem w brzuch sprawił, że Alister zgiął się w pół.
- Chyba skończyła ci się para. Wiesz, gdyby nie to, może i byś wygrał. Jednak w tej sytuacji...
Gyokusho wymierzył kopnięcie w podbródek Tetro, podobne do tego samego, którym on sam oberwał na początku walki. Alister pruł przez powietrze. Ogarnął się jednak i zdołał wylądować... Gyokusho jednak był już tuż przed nim z kolejnym ciosem. Zeynov jednak to zdołał przewidzieć i utworzył małą tarczę w ręce. Zablokowawszy nią atak, wprowadził ją w ruch wirowy i odrobinę wycofał na brzegach, formując ją w wirujący stożek. Odpalił wokół siebie aurę, która połączyła się z tarczą, zamierzając wykonać Spiral Rend. Jednakże, skończyło się tylko na szparze przez środek ręki Gyokusho, oddzielającej palec środkowy od serdecznego. Android uśmiechnął się złośliwie. Złapał Alistera za szal //pozostały z płaszcza w Bravo Cross Equip. Nie chce mi się tego edytować we wcześniejszej części płaszcza. To coś podobne do Wind Stabilizera w formie CycloneJoker Kamen Ridera Double bądź szal w Motor Drive, Viega lub Emi. Jakie Motor Drive, co ja gadam, takie coś nie istnieje, nikt tego nigdy nie widział// i uderzył go w głowę własnym czołem.
Tak zdezorientowany Alister próbował złapać równowagę, jednak nie dostał takiej okazji. Gyokusho już wyprowadzał serię naprawdę silnych ciosów. Wiedział, że Tetro nie będzie chwilowo mógł blokować czy unikać, więc mógł sobie pozwolić na potężne ataki. Po chwili Alister leżał na arenie, zakrwawiony i solidnie poturbowany. Próbował się jeszcze podnieść, żeby kontynuować walkę.
Jednak android podszedł i solidnym kopnięciem wywalił go z areny i wbił w ścianę budynku. Walka była skończona. Gyokusho zszedł z areny i udał się w sobie tylko znanym kierunku.
Cała ekipa T-Major była zszokowana takim obrotem spraw.
F: Naprawdę liczyłyśmy... że może jednak tym razem nie macie racji w swoich komentarzach.
- Niestety, Damensaya się myli rzadziej ode mnie. Zaraz wracam, mam sprawę. Alistera też przyniosę przy okazji.
Viego Clock-upnął się na powierzchnię ziemi. Podszedł do Alistera. Spojrzał w niebo i zagwizdał.
- Tekquan!
Latająca deska Viega pojawiła się znikąd.
- Wybacz, że nie miałeś za wiele do roboty. Nie gniewasz się?
Deska obróciła się parę razy.
- Dzięki. Weź Alistera do Epsilona.
Viego położył Tetro na desce.
- Okej, Ali, przyznaję się. Masz większego pecha ode mnie.
- Przecież... mówiłem... Potem macie mi to wyjaśnić...
- Spoko.
Tekquan odleciał, zabierając Alistera do Epsilona. Stamtąd Damensaya go przejęła, a drony zabrały do sektora medycznego na szybki przegląd.
Viego zaś poszedł do Michassa. //jeśli nie ma go w budynku dla zawodników, po prostu go szuka, znajduje i idzie do niego//
- Michass, mam istotną sprawę. Czy uważasz, że na pewno jesteś w stanie pokonać Gyokusho lub przynajmniej masz większe szanse ode mnie? Jeśli tak, zrobimy krótką pokazówkę i poddaję ci walkę. Jeśli nie, musisz liczyć, że będę poważny.
Viego sięgnął do kieszeni i wyjął jakieś małe opakowanie cukierków, zjadł sobie jednego.
- Bo widzisz, mój oryginalny plan był taki: wyeliminować z turnieju wszystkie istoty zbyt potężne, żeby turniej był naprawdę bezpieczny. Mam na myśli Yoha, Silvię, siebie i Kaylin. Zostałem tylko ja do wyeliminowania i prędzej czy później bym się wycofał. Jeśli Alister by przeszedł, to poddałbym walkę jemu. Po prostu, byłem ciekaw tego, jak by sobie poradził. Niestety teraz sytuacja się zmieniła. Gyokusho to wiceimperator Gidayu, słabszy tylko od Trenza. //Michass, szczerze, nie pamiętam, czy byłeś na PBF w trakcie wojny z Gidayu. Załóżmy, że twój OC mógł o nich co najmniej słyszeć, jeśli nie walczyć// Teraz i on dołączył do grona istot zbyt niebezpiecznych. Raz, że jest silny, dwa, że jest nieprzewidywalny. Nie wiemy, po co się tu pojawił. A skoro osobnicy z Gidayu wciąż są aktywni, można się spodziewać czegoś nieprzyjemnego. Decyzja należy do ciebie. Ktoś musi go pokonać. Ty, ja, Woogy, Shigeru, nieważne. Byle to zrobić. Co zatem wybierasz? A, sorry.
Wyjął jeszcze raz opakowanie z cukierkami.
- Chcesz jednego?
//Na szczęście Silvia Atsuko nie chce mnie zabić za tamtą część planu. Aczkolwiek skoro ją wyeliminowałem, a mimo to sam dalej chcę kontynuować obecność w turnieju, mogłoby to ją nieco zirytować.
Rany, w cholerę mi zajęło napisanie, a jeszcze więcej wymyślenie przebiegu.
A NAJLEPSZE, ŻE PRAWIE STRACIŁEM TEGO POSTA, BO PO ZOBACZENIU PODGLĄDU PRZYPADKIEM NACISNĄŁEM NA LOGO.//
362 Re: Główna Arena Pią Cze 14, 2013 10:32 pm
Jata
Moderator
- No to szkoda. Ale jestem pewien, że Saya znajdzie równie ciekawe planety, co ta mahoniowa.
Po krótkiej chwili Kaylin odpowiedziała również na pytanie o ewentualnych kompanów podróży.
- Można popytać ludzi. Macie te swoje hiper-nowoczesne palmtopy, możecie rozesłać wiadomość. No, chyba że jest ograniczona liczba miejsc.
W końcu walka pomiędzy Maxem, a Shigeru zakończyła się. Woogy niestety przegapił sam finał przez to, że się zagadał. Zobaczył dopiero, jak Max uwalnia się z bryły lodu i traci przytomność.
(A więc jednak Shigeru... Będzie ciekawie.)
Za chwilę także wywołano Alistera.
- No, do dzieła, brachu. Skop mu rzopę.
Na czas walki Zeynova, Woogy pozostał w Epsilonie wraz z V-Teamem. Szczerze miał nadzieję na zwycięstwo Alistera w tej walce - zwyczajnie darzył tego gościa sympatią. Niestety, pomimo widocznej przewagi przez większość walki, faworyt Roleyo odpadł. Spojrzał na zszokowane T-Major.
- Kurcze, szkoda, że przegrał. Ktoś musi w końcu skopać ten żelazny tyłek Gyokusho, gość wyeliminował już trójkę naszych.
Gdy Viego odleciał, a Alister został przeniesiony do sektora medycznego, Woogy spojrzał na Kaylin i Damensayę.
- Viego ma zamiar walczyć do końca? Szkoda by było, gdyby zechciał zrezygnować z jakichś tam swoich powodów. Swoją drogą... Chętnie bym się z nim zmierzył.
Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego jak tak na prawdę niebezpiecznym przeciwnikiem może być Insyendar, jednak Woogy ma zdecydowanie duszę wojownika - lubi wyzwania nawet, jeśli stoi na przegranej pozycji.
Po krótkiej chwili Kaylin odpowiedziała również na pytanie o ewentualnych kompanów podróży.
- Można popytać ludzi. Macie te swoje hiper-nowoczesne palmtopy, możecie rozesłać wiadomość. No, chyba że jest ograniczona liczba miejsc.
W końcu walka pomiędzy Maxem, a Shigeru zakończyła się. Woogy niestety przegapił sam finał przez to, że się zagadał. Zobaczył dopiero, jak Max uwalnia się z bryły lodu i traci przytomność.
(A więc jednak Shigeru... Będzie ciekawie.)
Za chwilę także wywołano Alistera.
- No, do dzieła, brachu. Skop mu rzopę.
Na czas walki Zeynova, Woogy pozostał w Epsilonie wraz z V-Teamem. Szczerze miał nadzieję na zwycięstwo Alistera w tej walce - zwyczajnie darzył tego gościa sympatią. Niestety, pomimo widocznej przewagi przez większość walki, faworyt Roleyo odpadł. Spojrzał na zszokowane T-Major.
- Kurcze, szkoda, że przegrał. Ktoś musi w końcu skopać ten żelazny tyłek Gyokusho, gość wyeliminował już trójkę naszych.
Gdy Viego odleciał, a Alister został przeniesiony do sektora medycznego, Woogy spojrzał na Kaylin i Damensayę.
- Viego ma zamiar walczyć do końca? Szkoda by było, gdyby zechciał zrezygnować z jakichś tam swoich powodów. Swoją drogą... Chętnie bym się z nim zmierzył.
Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego jak tak na prawdę niebezpiecznym przeciwnikiem może być Insyendar, jednak Woogy ma zdecydowanie duszę wojownika - lubi wyzwania nawet, jeśli stoi na przegranej pozycji.
363 Re: Główna Arena Sob Cze 15, 2013 7:26 am
Versil Perihelion
Site Admin
C: Już popytaliśmy. Viego rozrzucił informację, jednak informatorka się fochnęła i poszła sobie przez pewnego złodzieja.
- On i tak pewnie teraz wygadał swój poprzedni plan Michassowi, więc... Viego miał zamiar wyeliminować z turnieju zbyt niebezpieczne dla jego przebiegu istoty. Yoha, Silvię, siebie i mnie, bo do innych zwyczajnie nie miał dostępu w tej drabince eliminacyjnej. Gdyby Alister wygrał, poddałby walkę jemu. Jeśli by przegrał z Yohem, pewnie by spróbował jak najszybciej wygrać z nim przez ring-out. Teraz sytuacja się zmieniła - mamy tu wiceimperatora pieprzonego Gidayu, który zaszedł troszkę za daleko w turnieju. Ktoś musi go pokonać. Ty, Shigeru, Viego, Michass, to nie jest istotne. Dlatego teraz Viego rozmawia z Michassem i pyta go, który z nich jego zdaniem lepiej sobie poradzi z Gyokusho. Wiesz, Viega ten turniej aż tak nie obchodzi. Przyszliśmy tu tylko dlatego, że nas zaproszono i nie mieliśmy nic lepszego do roboty.
D: Tylko tym razem musimy czekać na Viega, żeby przygotować wylot.
E: Emm... I na Woogy'ego. Tak jakby już jest w półfinale.
D: Ano tak, zapomniałam.
G: Chwila, do czego ty się chcesz przygotowywać? To wcale nie jest tak, że wszystkie nasze rzeczy są na pokładzie Miasta. Bo wiesz, my tam mieszkamy.
D: Ano tak, zapomniałam.
F: Ludzie, litości... Wiecie co? Może skoczę tam do Silvii i reszty? Zapytam, czy któraś z nich się zdecyduje.
- Proszę bardzo. Niech zgadnę, potrzebujesz transportu.
F: Czy ja wyglądam, jakbym miała możliwość lotu?
E: Masz lotnię w swoim hammerspace.
F: Lotnia. Stąd do Eminy. Brawo.
- Przecież nauczyliśmy was latać.
F: My. Stąd do Eminy. Brawo.
Damensaya się znów pojawiła znikąd.
- Avis-1, nazwa kodowa Nightwing. Autonomiczne skrzydło z własnym napędem. Ma wbudowany Mirror Coating. Można je trzymać, zaczepić na plecach lub stać na nim. Chcesz przetestować?
F: Pewnie. Jak tam nasz władca klocków?
- Dostał solidnie, ale to nic, czego nie da się naprawić w kilka minut. Gdyby nie był w jednym kawałku, wtedy tak. Wyjdź na dach, sprowadziłam już Avis-1.
F: Dzięki. Powiedzcie mi, jak się zacznie walka. Jeśli się zacznie.
- Jeszcze jedna istotna rzecz. Oni nie mieszkają w Eminie.
F: Nie? Przecież wszyscy mieszkają w Eminie.
- Noitulover, Green District 2. Duża willa, rozpoznasz.
F: Dziękować.
Fis podskoczyła, złapała się górnej krawędzi i rozbujała, by obrócić się i wskoczyć na dach. Aktywowała swój strój bojowy i wyciągnęła rękę w górę. Gdy Avis-1 nad nią przelatywał, złapała za uchwyt, który został zaraz po tym zabezpieczony na wypadek puszczenia go. Poleciała w stronę Noitulover.
C: Avis-1 był przetestowany, prawda?
- W wirtualnej rzeczywistości.
D: Wygląda jak zrobiony specjalnie dla niej. My też takie dostaniemy?
G: Ty masz swój Battlizer...
D: Ale to jest fajne!
E: Gima, żeby unieść ciebie w twoim Battlizerze trzeba chyba dwóch Tesla Drive.
G: Ciesz się, że dodałaś fragment o Battlizerze.
- On i tak pewnie teraz wygadał swój poprzedni plan Michassowi, więc... Viego miał zamiar wyeliminować z turnieju zbyt niebezpieczne dla jego przebiegu istoty. Yoha, Silvię, siebie i mnie, bo do innych zwyczajnie nie miał dostępu w tej drabince eliminacyjnej. Gdyby Alister wygrał, poddałby walkę jemu. Jeśli by przegrał z Yohem, pewnie by spróbował jak najszybciej wygrać z nim przez ring-out. Teraz sytuacja się zmieniła - mamy tu wiceimperatora pieprzonego Gidayu, który zaszedł troszkę za daleko w turnieju. Ktoś musi go pokonać. Ty, Shigeru, Viego, Michass, to nie jest istotne. Dlatego teraz Viego rozmawia z Michassem i pyta go, który z nich jego zdaniem lepiej sobie poradzi z Gyokusho. Wiesz, Viega ten turniej aż tak nie obchodzi. Przyszliśmy tu tylko dlatego, że nas zaproszono i nie mieliśmy nic lepszego do roboty.
D: Tylko tym razem musimy czekać na Viega, żeby przygotować wylot.
E: Emm... I na Woogy'ego. Tak jakby już jest w półfinale.
D: Ano tak, zapomniałam.
G: Chwila, do czego ty się chcesz przygotowywać? To wcale nie jest tak, że wszystkie nasze rzeczy są na pokładzie Miasta. Bo wiesz, my tam mieszkamy.
D: Ano tak, zapomniałam.
F: Ludzie, litości... Wiecie co? Może skoczę tam do Silvii i reszty? Zapytam, czy któraś z nich się zdecyduje.
- Proszę bardzo. Niech zgadnę, potrzebujesz transportu.
F: Czy ja wyglądam, jakbym miała możliwość lotu?
E: Masz lotnię w swoim hammerspace.
F: Lotnia. Stąd do Eminy. Brawo.
- Przecież nauczyliśmy was latać.
F: My. Stąd do Eminy. Brawo.
Damensaya się znów pojawiła znikąd.
- Avis-1, nazwa kodowa Nightwing. Autonomiczne skrzydło z własnym napędem. Ma wbudowany Mirror Coating. Można je trzymać, zaczepić na plecach lub stać na nim. Chcesz przetestować?
F: Pewnie. Jak tam nasz władca klocków?
- Dostał solidnie, ale to nic, czego nie da się naprawić w kilka minut. Gdyby nie był w jednym kawałku, wtedy tak. Wyjdź na dach, sprowadziłam już Avis-1.
F: Dzięki. Powiedzcie mi, jak się zacznie walka. Jeśli się zacznie.
- Jeszcze jedna istotna rzecz. Oni nie mieszkają w Eminie.
F: Nie? Przecież wszyscy mieszkają w Eminie.
- Noitulover, Green District 2. Duża willa, rozpoznasz.
F: Dziękować.
Fis podskoczyła, złapała się górnej krawędzi i rozbujała, by obrócić się i wskoczyć na dach. Aktywowała swój strój bojowy i wyciągnęła rękę w górę. Gdy Avis-1 nad nią przelatywał, złapała za uchwyt, który został zaraz po tym zabezpieczony na wypadek puszczenia go. Poleciała w stronę Noitulover.
C: Avis-1 był przetestowany, prawda?
- W wirtualnej rzeczywistości.
D: Wygląda jak zrobiony specjalnie dla niej. My też takie dostaniemy?
G: Ty masz swój Battlizer...
D: Ale to jest fajne!
E: Gima, żeby unieść ciebie w twoim Battlizerze trzeba chyba dwóch Tesla Drive.
G: Ciesz się, że dodałaś fragment o Battlizerze.
364 Re: Główna Arena Sob Cze 15, 2013 11:19 pm
NPC
NPC
Pojedynek był niezwykły - jak wiele innych podczas całego tego przedsięwzięcia. Ostatecznie jednak zwyciężył Gyokusho, po dość nieoczekiwanym zwrocie akcji. Przez większość walki bowiem wydawał się zyskiwać coraz większą przewagę Alister. Oczywiście widzowie podzielili się na tych, którzy cieszyli się z wyniku i na tych, którzy niekoniecznie. Tak czy siak, walka mogła się podobać - wszystkim, bez względu na ich faworytów. Jedynie dość brutalna końcówka sprawiła, że niektórzy odrywali wzrok od areny.
- Do kolejnej rundy przechodzi Gyokusho Hashimoto! Gratulacje! A tymczasem zapraszamy na ostatnią walkę ćwierćfinałową! Zmierzą się w niej... Viego Insyendar oraz Michass Maikeru! Zapraszamy!
Po standardowym zabiegu naprawy - arena była gotowa na kolejną walkę.
//Wiadomo//
- Do kolejnej rundy przechodzi Gyokusho Hashimoto! Gratulacje! A tymczasem zapraszamy na ostatnią walkę ćwierćfinałową! Zmierzą się w niej... Viego Insyendar oraz Michass Maikeru! Zapraszamy!
Po standardowym zabiegu naprawy - arena była gotowa na kolejną walkę.
//Wiadomo//
365 Re: Główna Arena Nie Cze 16, 2013 10:15 am
Michass
Lieutenant
Kiedy Viego znalazł Michass'a i zaczął mu tłumaczyć swój plan, szatyn tylko słuchał. Kiedy wspomniał o wiceimperatorze Gidayu, chłopak lekko się zmartwił.
- To oczywiste, że masz większe szanse, więc powalczymy chwilę i albo wygrasz normalnie albo sam się poddam.
Gdy Insyendar zapytał Michass'a czy chce cukierka, ten się uśmiechnął.
- Ta, dzięki - odpowiedział po wzięciu cukierka.
Po skończonej rozmowie, szatyn ruszył na arenę gdzie czekał na rozpoczęcie pojedynku.
Gdy wojownik usłyszał gong rozpoczynający walkę, od razu ruszył do ataku. Z ogromną szybkością zaczął lecieć w stronę swojego przeciwnika, będąc niedaleko od Insyendar'a, używa techniki Rankyaku i posyła w oponenta kilka fal powietrza. Następnie teleportuje się nad Viega i znów używa Rankyaku. Jeśli Viego uniknie fal powietrza, Michass teleportuje się przed niego i używa Taiyoken aby oślepić na chwilę przeciwnika. Gdy już to zrobi, nawiązuje walkę wręcz i zaczyna go okładać ciosami, na końcu sekwencji wykonuje silne kopnięcie z pół obrotu i wykopuje swojego przeciwnika na drugą stronę areny. Gdy Insyendar będzie w locie, Maikeru używa Renzoku Energy Dan i zaczyna ostrzeliwać oponenta mnóstwem pocisków ki. Gdy atak się skończy, szatyn staje w rozkroku, zgina ręce w łokciach i podnosi je do góry. Poziom chłopaka zaczyna się zwiększać, włosy się unoszą i zmieniają barwę na złotą, dodatkowo otoczony jest dużą złotą aurą. Maikeru po chwili stoi przemieniony w Super Saiya'jina i czeka na ruch przeciwnika.
- To oczywiste, że masz większe szanse, więc powalczymy chwilę i albo wygrasz normalnie albo sam się poddam.
Gdy Insyendar zapytał Michass'a czy chce cukierka, ten się uśmiechnął.
- Ta, dzięki - odpowiedział po wzięciu cukierka.
Po skończonej rozmowie, szatyn ruszył na arenę gdzie czekał na rozpoczęcie pojedynku.
Gdy wojownik usłyszał gong rozpoczynający walkę, od razu ruszył do ataku. Z ogromną szybkością zaczął lecieć w stronę swojego przeciwnika, będąc niedaleko od Insyendar'a, używa techniki Rankyaku i posyła w oponenta kilka fal powietrza. Następnie teleportuje się nad Viega i znów używa Rankyaku. Jeśli Viego uniknie fal powietrza, Michass teleportuje się przed niego i używa Taiyoken aby oślepić na chwilę przeciwnika. Gdy już to zrobi, nawiązuje walkę wręcz i zaczyna go okładać ciosami, na końcu sekwencji wykonuje silne kopnięcie z pół obrotu i wykopuje swojego przeciwnika na drugą stronę areny. Gdy Insyendar będzie w locie, Maikeru używa Renzoku Energy Dan i zaczyna ostrzeliwać oponenta mnóstwem pocisków ki. Gdy atak się skończy, szatyn staje w rozkroku, zgina ręce w łokciach i podnosi je do góry. Poziom chłopaka zaczyna się zwiększać, włosy się unoszą i zmieniają barwę na złotą, dodatkowo otoczony jest dużą złotą aurą. Maikeru po chwili stoi przemieniony w Super Saiya'jina i czeka na ruch przeciwnika.
366 Re: Główna Arena Nie Cze 16, 2013 12:30 pm
Versil Perihelion
Site Admin
- No szlag. Liczyłem, że nie będę musiał ryzykować dostania się do finału...
Gdy Michass poszedł już na arenę, Viego się niekoniecznie spieszył. Szedł powoli, szukając czegoś w swoim WDG. Wpatrywał się w ekran aż do stanięcia na swoim miejscu na polu walki po czym jak gdyby nigdy nic go schował do kieszeni.
- Czyli tak, ze dwa miliony Rayemowi na spłatę długu, reszta na tę organizację charytatywną... Nie, Michass, mówię do siebie. Nie przejmuj się tym.
Przybrał jakąś luźną postawę i czekał na rozpoczęcie walki.
Gdy Michass wyprowadził pierwsze ataki, Viego uważnie obserwował, by swobodnie uniknąć pierwszych Rankyaku, jednak przeciwnik zdążył się teleportować i posłać kolejne powietrzne ostrza, którym Viego pozwolił się przeszyć. Nie było jednak tego widać na pierwszy rzut oka, szczególnie że Michass postanowił spowić obszar bardzo jasnym światłem. Ciosy i kopnięcie trafiły, jednak w powietrze poleciał tylko korpus - kończyny i głowa przemieściły się za Michassa. Ostrzał pociskami energetycznymi rozbił korpus na wystarczająco małe fragmenty, że szybko się rozpłynęły w powietrzu. Zaraz po tym, jak Michass się przemienił, jedna ręka zahaczyła się wokół szyi Saiyana, druga zablokowała mu jedną rękę za plecami.
- Także tego... Mam się spodziewać całego Rokushiki?
Nogi obróciły się, podcinając Michassa, po czym wszystkie pięć części zebrało się i w fali ognia odtworzył się korpus. Gdy Michass się podniósł...
- Emulacja. Garu.
Zamachnięciem ręką Viego posyła tnącą falę powietrza po czym korzysta z nabytego momentu pędu by się za sprawą bezwładności obrócić i pod koniec obrotu posłać drugą. Następnie podbiega i wchodzi do wślizgu obok przeciwnika, od dołu wystrzeliwując kilka pocisków ognia w jego korpus i próbując go jeszcze raz podciąć.
C: Kaylin, nie mów, że ustawiliście Soul Forward na taką walkę.
- Nie, on po prostu wciąż pozostawił sobie trochę moich informacji. A Garu jest na tyle proste, że mógł nawet sam to wykonać za moimi nieświadomymi sugestiami.
E: Ataki przesyłane torrentami.
- Bardziej chmura.
Gdy Michass poszedł już na arenę, Viego się niekoniecznie spieszył. Szedł powoli, szukając czegoś w swoim WDG. Wpatrywał się w ekran aż do stanięcia na swoim miejscu na polu walki po czym jak gdyby nigdy nic go schował do kieszeni.
- Czyli tak, ze dwa miliony Rayemowi na spłatę długu, reszta na tę organizację charytatywną... Nie, Michass, mówię do siebie. Nie przejmuj się tym.
Przybrał jakąś luźną postawę i czekał na rozpoczęcie walki.
Gdy Michass wyprowadził pierwsze ataki, Viego uważnie obserwował, by swobodnie uniknąć pierwszych Rankyaku, jednak przeciwnik zdążył się teleportować i posłać kolejne powietrzne ostrza, którym Viego pozwolił się przeszyć. Nie było jednak tego widać na pierwszy rzut oka, szczególnie że Michass postanowił spowić obszar bardzo jasnym światłem. Ciosy i kopnięcie trafiły, jednak w powietrze poleciał tylko korpus - kończyny i głowa przemieściły się za Michassa. Ostrzał pociskami energetycznymi rozbił korpus na wystarczająco małe fragmenty, że szybko się rozpłynęły w powietrzu. Zaraz po tym, jak Michass się przemienił, jedna ręka zahaczyła się wokół szyi Saiyana, druga zablokowała mu jedną rękę za plecami.
- Także tego... Mam się spodziewać całego Rokushiki?
Nogi obróciły się, podcinając Michassa, po czym wszystkie pięć części zebrało się i w fali ognia odtworzył się korpus. Gdy Michass się podniósł...
- Emulacja. Garu.
Zamachnięciem ręką Viego posyła tnącą falę powietrza po czym korzysta z nabytego momentu pędu by się za sprawą bezwładności obrócić i pod koniec obrotu posłać drugą. Następnie podbiega i wchodzi do wślizgu obok przeciwnika, od dołu wystrzeliwując kilka pocisków ognia w jego korpus i próbując go jeszcze raz podciąć.
C: Kaylin, nie mów, że ustawiliście Soul Forward na taką walkę.
- Nie, on po prostu wciąż pozostawił sobie trochę moich informacji. A Garu jest na tyle proste, że mógł nawet sam to wykonać za moimi nieświadomymi sugestiami.
E: Ataki przesyłane torrentami.
- Bardziej chmura.
367 Re: Główna Arena Pon Cze 17, 2013 12:58 pm
Jata
Moderator
//Mówisz, że Majorki potrzebują czasu antenowego xd?//
- No spodziewałem się tego, że Was ten turniej rajcować nie będzie jakoś szczególnie. Ale teraz, jeśli Viego przejdzie do finału to chyba nie odda walki walkowerem, nie? Bo wiecie, wśród nas są wojownicy, dla którzy walkę lubią. No nie wspominając już o Saiyanach. A Viego mógłby nam tą walkę zapewnić w takie sytuacji, skoro już bierze udział. Wiem, bo sam mam w sobie coś z Saiyana i niekoniecznie bym się ucieszył, gdybym dostał się do finału, a Viego by zrezygnował lub zechciał tylko chwilę powalczyć i się poddać.
Gdy w końcu ostatnia ćwierćfinałowa walka rozpoczęła się, Woogy wyjął z kieszeni w spodniach czekoladowego batonika.
- Ktoś się skusi? - skierował pytanie do wszystkich zebranych. Jeśli się ktoś chętny znajdzie - podaje tej osobie smakołyk. Jeśli jest ich więcej, wyjmuje kolejne i podaje - kto wie, ile ten gość ich ma. Sam w końcu wyjmuje jednego dla siebie i po otwarciu pałaszuje, obserwując pojedynek.
- No spodziewałem się tego, że Was ten turniej rajcować nie będzie jakoś szczególnie. Ale teraz, jeśli Viego przejdzie do finału to chyba nie odda walki walkowerem, nie? Bo wiecie, wśród nas są wojownicy, dla którzy walkę lubią. No nie wspominając już o Saiyanach. A Viego mógłby nam tą walkę zapewnić w takie sytuacji, skoro już bierze udział. Wiem, bo sam mam w sobie coś z Saiyana i niekoniecznie bym się ucieszył, gdybym dostał się do finału, a Viego by zrezygnował lub zechciał tylko chwilę powalczyć i się poddać.
Gdy w końcu ostatnia ćwierćfinałowa walka rozpoczęła się, Woogy wyjął z kieszeni w spodniach czekoladowego batonika.
- Ktoś się skusi? - skierował pytanie do wszystkich zebranych. Jeśli się ktoś chętny znajdzie - podaje tej osobie smakołyk. Jeśli jest ich więcej, wyjmuje kolejne i podaje - kto wie, ile ten gość ich ma. Sam w końcu wyjmuje jednego dla siebie i po otwarciu pałaszuje, obserwując pojedynek.
368 Re: Główna Arena Pon Cze 17, 2013 1:42 pm
Versil Perihelion
Site Admin
//Właśnie od tego jest ta wycieczka w kosmos. Czwórka kapitanów będzie załatwiać sprawy dyplomatyczne z przywódcami odwiedzonych zamieszkałych planet, a cała reszta może iść sobie pozwiedzać. Chociaż... Alister też pójdzie pozwiedzać.//
- Tylko że jego zupełnie nie obchodzi ten turniej. Jakby nie to, że Yoh nas zaprosił, było tu dość niebezpiecznie i teraz jest jeszcze Gyokusho, to by to całkowicie olał. Pewnie naprawdę liczył na Michassa, żeby nie musiał się bawić w finał. Saya, możesz sprawdzić, czego szukał na WDG?
- Nie muszę, łączył się przez mój serwer. Szukał organizacji charytatywnych, którym mógłby oddać nagrodę w razie gdyby wygrał turniej.
G: To tu jest jakaś nagroda pieniężna? Nigdzie o niej nie wspominają.
- A myślisz, że o czym tak tam Amane i Shigeru dyskutowali ze sobą i z sędziami? Wiesz, Rayem też ma willę. A nie przypominam sobie, żeby wygrał na loterii.
C: Jak duża jest ta nagroda?
- Dziesięć milionów. Niekoniecznie się starali, żeby to ukryć, było na ich serwerze, na widoku, tylko za trzema firewallami.
E: Nie obchodzi cię za bardzo etyka, prawda?
- Jestem neuronową sztuczną inteligencją jedynie opartą na wzorcu ludzkim. Samej z siebie mnie nie ciągnie do typowych ludzkich zabijaczy czasu i nie potrzebuję snu. Coś muszę sobie znaleźć do roboty, żeby się nie nudzić. Przyswajanie informacji, na przykład w formie czytania, odpada, bo idzie mi zbyt szybko. Rozpracowałam już tysiąc dwieście szesnaście gier karcianych opisanych przez Viega i Kaylin w ich podróżach, łącznie ze wszystkimi możliwymi sytuacjami.
D: A kiedy zaczęłaś?
- Przedwczoraj. Na razie po prostu przeprowadzam różne symulacje w WORLD. Dzisiaj w planach mam testowanie zakresu stosowalności teorii jedenastowymiarowej supergrawitacji.
E: Nie mam więcej pytań.
- Woogy, naprawdę, nie spodziewaj się, że Viego będzie chciał walczyć na poważnie, jeśli nie zachodzi taka absolutna konieczność. Gdyby nie to, że testował w ten sposób nowy model miniaturowego silnika słonecznego, nie zbudowałby nawet swojej ulubionej broni.
E: Mankaitō jest zasilane bateriami słonecznymi?
- Nie, jest zasilane jego własną energią. Jest identyczna.
D: Dostaniemy takie?
- Kiedy będzie potrzeba wyprodukowania kilku egzemplarzy każdej GaiaMemory jaką mamy. Bo same z siebie nie utworzycie ostrza.
B: Nie trzeba. Mam mnóstwo swoich.
G: Hej, Bilim mówi.
Bilim zignorowała uwagę i poprosiła Woogyego o batona.
D: Ej, też chciałam.
Gdy jednak Woogy wyjął kolejnego... i kolejnego...
E: A ty co, ukradłeś Fis kieszenie?
//Weźmy jednak pod uwagę fakt, że tylko Woogy Roleyo nie wie, jaki która z nich ma Battlizer. Może za wyjątkiem Daii i Emi, może mieć jakieś tam pojęcie, bo przecież robiły za posłańców przy walce z Ramielem, to mógł wypatrzyć przynajmniej, że jedna miała więcej skrzydeł niż on ramion, a druga miała zbroję odrzutową. Fis? Niby stąd odleciała, ale użyła tylko stroju bojowego, żeby jej za bardzo nie wiało.
Wciąż czekamy na odpowiedźŚwiebodzina Michassa.
Wiesz co, Michass? Może będziesz rywalizował z Yohem o dumny zaszczyt noszenia ksywy Świebodzin. Bo czekamy na twoją odpowiedź. Wprawdzie musisz jeszcze poprawić rezultaty, zanim Yoha dogonisz, ale jesteś dość blisko.//
- Tylko że jego zupełnie nie obchodzi ten turniej. Jakby nie to, że Yoh nas zaprosił, było tu dość niebezpiecznie i teraz jest jeszcze Gyokusho, to by to całkowicie olał. Pewnie naprawdę liczył na Michassa, żeby nie musiał się bawić w finał. Saya, możesz sprawdzić, czego szukał na WDG?
- Nie muszę, łączył się przez mój serwer. Szukał organizacji charytatywnych, którym mógłby oddać nagrodę w razie gdyby wygrał turniej.
G: To tu jest jakaś nagroda pieniężna? Nigdzie o niej nie wspominają.
- A myślisz, że o czym tak tam Amane i Shigeru dyskutowali ze sobą i z sędziami? Wiesz, Rayem też ma willę. A nie przypominam sobie, żeby wygrał na loterii.
C: Jak duża jest ta nagroda?
- Dziesięć milionów. Niekoniecznie się starali, żeby to ukryć, było na ich serwerze, na widoku, tylko za trzema firewallami.
E: Nie obchodzi cię za bardzo etyka, prawda?
- Jestem neuronową sztuczną inteligencją jedynie opartą na wzorcu ludzkim. Samej z siebie mnie nie ciągnie do typowych ludzkich zabijaczy czasu i nie potrzebuję snu. Coś muszę sobie znaleźć do roboty, żeby się nie nudzić. Przyswajanie informacji, na przykład w formie czytania, odpada, bo idzie mi zbyt szybko. Rozpracowałam już tysiąc dwieście szesnaście gier karcianych opisanych przez Viega i Kaylin w ich podróżach, łącznie ze wszystkimi możliwymi sytuacjami.
D: A kiedy zaczęłaś?
- Przedwczoraj. Na razie po prostu przeprowadzam różne symulacje w WORLD. Dzisiaj w planach mam testowanie zakresu stosowalności teorii jedenastowymiarowej supergrawitacji.
E: Nie mam więcej pytań.
- Woogy, naprawdę, nie spodziewaj się, że Viego będzie chciał walczyć na poważnie, jeśli nie zachodzi taka absolutna konieczność. Gdyby nie to, że testował w ten sposób nowy model miniaturowego silnika słonecznego, nie zbudowałby nawet swojej ulubionej broni.
E: Mankaitō jest zasilane bateriami słonecznymi?
- Nie, jest zasilane jego własną energią. Jest identyczna.
D: Dostaniemy takie?
- Kiedy będzie potrzeba wyprodukowania kilku egzemplarzy każdej GaiaMemory jaką mamy. Bo same z siebie nie utworzycie ostrza.
B: Nie trzeba. Mam mnóstwo swoich.
G: Hej, Bilim mówi.
Bilim zignorowała uwagę i poprosiła Woogyego o batona.
D: Ej, też chciałam.
Gdy jednak Woogy wyjął kolejnego... i kolejnego...
E: A ty co, ukradłeś Fis kieszenie?
//Weźmy jednak pod uwagę fakt, że tylko Woogy Roleyo nie wie, jaki która z nich ma Battlizer. Może za wyjątkiem Daii i Emi, może mieć jakieś tam pojęcie, bo przecież robiły za posłańców przy walce z Ramielem, to mógł wypatrzyć przynajmniej, że jedna miała więcej skrzydeł niż on ramion, a druga miała zbroję odrzutową. Fis? Niby stąd odleciała, ale użyła tylko stroju bojowego, żeby jej za bardzo nie wiało.
Wciąż czekamy na odpowiedź
Wiesz co, Michass? Może będziesz rywalizował z Yohem o dumny zaszczyt noszenia ksywy Świebodzin. Bo czekamy na twoją odpowiedź. Wprawdzie musisz jeszcze poprawić rezultaty, zanim Yoha dogonisz, ale jesteś dość blisko.//
369 Re: Główna Arena Pon Cze 17, 2013 2:35 pm
Jata
Moderator
//Mylą mi się jeszcze te Majorki, muszę je sprawdzać na wiki xd.
Btw, myślę, że więcej Świebodzinów by się u nas znalazło. Spójrz, ile ja czekałem na odpowiedzi Sameya .//
- Dziesięć milionów... Grubo. To byłoby jakieś... Chwileczkę... Muszę policzyć... A, no tak. Dziesięć milionów batoników. - uśmiechnął się, pokazując tym zdaniem swoją "moc obliczeniową".
//W sumie nie wiem jak tu się prezentuje waluta, więc zakładam ceny porównywalne z polskimi. Tak, 0.99zł za batonika z lidla - podróba twixa, snickersa albo marsa. Ostatnio się też pojawiła podróba snickersa z karmelem, w zielonym opakowaniu. Dobry jest. Co, zmieniam temat?//
- No nie musi iść na całość. Przecież wiadomo, że większość z nas, gdyby poszła na całość to z tej wys...- konty...- planety wiele by nie zostało. No nieważne, zobaczy się. Może jednak Michass zwycięży. Bo na Gyokusho nie liczę, oby mu stopili stalo... właśnie, z czego on tak w ogóle jest zbudowany? Ma jakieś metalowe części?
Po tym, jak rozdał batoniki.
- A co, ona też lubi batony? To jej zostawię jednego...
Sprawdził kieszeń.
- Zresztą już tylko jeden mi został. Trzeba się wybrać na zakupy.
Btw, myślę, że więcej Świebodzinów by się u nas znalazło. Spójrz, ile ja czekałem na odpowiedzi Sameya .//
- Dziesięć milionów... Grubo. To byłoby jakieś... Chwileczkę... Muszę policzyć... A, no tak. Dziesięć milionów batoników. - uśmiechnął się, pokazując tym zdaniem swoją "moc obliczeniową".
//W sumie nie wiem jak tu się prezentuje waluta, więc zakładam ceny porównywalne z polskimi. Tak, 0.99zł za batonika z lidla - podróba twixa, snickersa albo marsa. Ostatnio się też pojawiła podróba snickersa z karmelem, w zielonym opakowaniu. Dobry jest. Co, zmieniam temat?//
- No nie musi iść na całość. Przecież wiadomo, że większość z nas, gdyby poszła na całość to z tej wys...- konty...- planety wiele by nie zostało. No nieważne, zobaczy się. Może jednak Michass zwycięży. Bo na Gyokusho nie liczę, oby mu stopili stalo... właśnie, z czego on tak w ogóle jest zbudowany? Ma jakieś metalowe części?
Po tym, jak rozdał batoniki.
- A co, ona też lubi batony? To jej zostawię jednego...
Sprawdził kieszeń.
- Zresztą już tylko jeden mi został. Trzeba się wybrać na zakupy.
370 Re: Główna Arena Pon Cze 17, 2013 4:29 pm
Versil Perihelion
Site Admin
//
Roczne zużycie energii przez ludzkość w 2008 roku wynosiło 143,851 PWh, czyli petawatogodzin. Petawatogodzina to 10^12 kilowatogodzin. 143,851 PWh to 5,179*1020 J, jeśli ktoś lubi przedrostki, 517,9 EJ. EJ to eksadżul.
Zgadnijcie, ile Słońce wypromieniowuje energii w sekundę.
3,9*1026 J. W przedrostkach to 390 YJ (jottadżul) lub 390.000.000 EJ, czyli eksadżuli, takich samych jak w poprzednim przykładzie.
Słońce w jedną sekundę wypromieniowuje tyle energii, co (zakładając zużycie z 2008) ludzkość by zużyła w 753041 lat.
Umownie (do przedstawiania równoważnika trotylowego) jedna tona TNT daje energię 4,184 gigadżuli (4,184*109 J).
Bardzo często używana do porównań bomba Little Boy zrzucona na Hiroshimę miała równoważnik trotylowy 15 kiloton, czyli energię 6,276*1013 J, czyli 62,76 TJ (teradżuli).
Najsilniejsza bomba atomowa, Car Bomba, miała równoważnik 50 megaton. Odpowiada to energii 2,092*1017 J, czyli 209,2 PJ (petadżuli).
Jeden eksadżul (EJ) to 1000 petadżuli (PJ). Petadżul to 1000 teradżuli (TJ).
Genriron używany przez Viego Insyendara pozwala przejąć całą energię, jaką Słońce wypromieniowuje "w danym momencie". "Moment" tutaj to na pewno mniej niż jedna pełna sekunda. Trzeba by dopiero zmniejszyć ten czas do nanosekundy, żeby dojść do tego samego rzędu wielkości, co energia Car Bomby. Dlatego właśnie Insyendar nie trzyma energii w sobie, ale absorbuje ją na bieżąco w zależności od potrzeb. Dlatego sam z siebie ma mniejsze zasoby energii od większości Terro-rystów, ale licząc Słońce, do którego ma dostęp, znacznie większe. Wada? Zależy to w pewnym stopniu od pory dnia, a żeby nawiązać Genriron potrzeba ośmiu minut, chyba że a) Ardha Genriron, który jest natychmiastowy (poprzez Puerta del Mundo) lub b) wszystkie nieużyte nici są zaczepiane w Latającym Mieście i służą za zasoby energii dla statku. Można je oczywiście stamtąd zabrać.
Ekhm. Także tego. Jeśli dobrze się znasz na fizyce, to wiesz, gdzie szukać źródeł energii.
Skoro już się tak rozpisałem OOC i pewnie i tak nikt tego nie przeczyta, to sprawdzę jeszcze jedną rzecz. A nagroda, o której napisałem pod koniec, jest pośrodku poziomej kreski. Na razie to się wydaje całkowicie wyjęte z kontekstu, ale zrozumiecie za pół posta. Ale najpierw wcisnę Preview, bo by mnie szlag trafił, jakby mi to się skasowało. I dobrze zrobiłem, bo przypadkiem nacisnąłem przycisk, który w Firefoxie wraca do strony głównej.
Załóżmy, że Słońce jest izotropowym źródłem energii, tj. wysyła ją równomiernie w każdą stronę. Oczywiście, to nie jest prawda. Ale nie chciałoby mi się liczyć ze wszystkimi zaburzeniami zależnymi od czasu. Po prostych obliczeniach (całkowita energia wysyłana przez Słońce w sekundę podzielona przez pole sfery o promieniu równym jednej jednostce astronomicznej), których dałoby się uniknąć jeśli sprawdziłbym wartość stałej słonecznej przed włączeniem kalkulatora, w odległości takiej, jak od Słońca do Ziemi, Słońce napieprza jakieś 1,37 kilodżula na sekundę na każdy metr kwadratowy powierzchni prostopadłej do promieni słonecznych.
Przeciętny promień Ziemi to 6371000 metrów. Jej przekrój czynny ma zatem 1,27516*1014 m2.
Po prostym przemnożeniu daje to jakieś 1,75*1017 J (175 PJ) energii odbieranej przez Ziemię w każdej sekundzie. Niewiele mniej od energii Car Bomby.
Oczywiście sporo tej energii się rozprasza w atmosferze. Jeśli chodzi jednak o same rzędy wielkości, to 1000 razy mniej niż ludzkość zużywa w rok (ile zużyła w 2008, ale whatever). A cały czas mówię o sekundzie.
I serio ludzie mają większy wpływ na klimat niż Słońce?
__________________
Widzicie, to właśnie tracicie całkowicie mnie ignoru... aha, ok, już znam waszą motywację. A dla tych, którzy przeczytali całość, gdzieś w poście ukryłem małą nagrodę. I również gdzieś w tekście jest informacja, gdzie ona jest.
A, ciekawostka dla Maxa, Bercika, Rayema i Darkeya, jeśli którykolwiek z nich by czytał tego posta.
Istnieje pewna już nieużywana jednostka siły, równa 10-5 N, czyli w przybliżeniu ciężarowi jednego miligrama czegokolwiek. Ta jednostka to dyna, po angielsku dyne. Tak, to się właśnie stąd wzięło. Od tak malutkiej jednostki.
Woogy, skoro Rayem potrzebuje koło miliona na spłatę długu za willę, to bym powiedział, że ta waluta tutaj byłaby zbliżona rzędem wielkości właśnie do złotego, dolara czy innych takich pierdół. Nie jak w Pokémonach, gdzie rower kosztuje milion. Tamta waluta ma bliżej do jena. Co ma sens, bo pierwsze cztery regiony są wzorowane na Japonii. Jednak piąty (Unova) jest na USA, a szósty (Kalos) na Francji, ceny w piątym są takie same, w szóstym pewnie też tak będzie (pomińmy na razie Orre. I tak nikt go nie kojarzy).
Wniosek? Świat w Pokémonach to nasz, ale po globalnej recesji.
I btw, jak Yoszu oceniał moje postępy w pracach nad oparkami T-Major (które to prace i tak się zdały na nic), to mu wymyśliłem na poczekaniu wierszyk, z celowo umieszczoną aliteracją, żeby mu ułatwić zapamiętanie. Niestety, nie pomogło.
//
- Jeśli on czy ktokolwiek go składał jest w miarę rozumny, to zastosował różne materiały. Całość metalu by sprawiała, że byłby ciężki i podatny na moce magnetyczne. Całość tworzyw sztucznych by sprawiała, że mógłby być podatny na wpływ temperatury. Myślę, że ma mieszaninę jednego i drugiego, w zależności od potrzeb danej części ciała. Metal mimo wszystko jest dobry jako przewodnik, a było widać iskry w jego walce. To i tak słabszy pomysł niż to, z czego ja sobie zbudowałam ciało, ale da się z tego korzystać.
C: Wiesz, dopóki nie zaczniesz mówić takich dość dziwnych rzeczy, da się nawet zapomnieć, że nie jesteś człowiekiem.
- Może są dziwne dla was. Ale przez chwilę się zastanówcie, z czego wy jesteście zbudowani.
- Węgiel, woda, śladowe ilości innych pierwiastków, orzechów arachidowych i mistycznych kamieni z innej planety z innego świata, jak się okazuje.
Alister się pojawił w przejściu z Latającego Miasta.
E: O, już jesteś. Jak tam?
- W porządku, ale Saya ma mi sporo do wyjaśnienia.
- Nieprawda. Sam już powinieneś był do tego dojść.
- Chodzi mi o ten nagły spadek mocy pod koniec walki.
- Przypomnij sobie, co dokładnie G-Stone zamienia w energię. A zaraz po tym sobie przypomnij, że nie bardzo się kwapiłeś do przyjęcia na siebie tamtego ataku.
- Co miałem zrobić, nie miałem swojej tarczy i nie wiedziałem ŻE NA MNIE EKSPERYMENTOWALIŚCIE.
- Przesadzasz. Viego eksperymentując z Quantum Firestorm technicznie rzecz biorąc się zabił, bo jego ciało zostało całkowicie zniszczone. No risk, no fun.
- Dobra, ale mogliście mi powiedzieć przed walką. Może bym nawet wygrał.
- Tylko Saya wiedziała.
Alister usiadł na fotelu i westchnął.
- Przestaję pojmować...
//Nie, Alister nie zmieni nagle koloru włosów na niebieskozielony i nie założy kaptura.//
Ciekawostka:Przecież wiadomo, że większość z nas, gdyby poszła na całość to z tej wys...- konty...- planety wiele by nie zostało.
Roczne zużycie energii przez ludzkość w 2008 roku wynosiło 143,851 PWh, czyli petawatogodzin. Petawatogodzina to 10^12 kilowatogodzin. 143,851 PWh to 5,179*1020 J, jeśli ktoś lubi przedrostki, 517,9 EJ. EJ to eksadżul.
Zgadnijcie, ile Słońce wypromieniowuje energii w sekundę.
3,9*1026 J. W przedrostkach to 390 YJ (jottadżul) lub 390.000.000 EJ, czyli eksadżuli, takich samych jak w poprzednim przykładzie.
Słońce w jedną sekundę wypromieniowuje tyle energii, co (zakładając zużycie z 2008) ludzkość by zużyła w 753041 lat.
Umownie (do przedstawiania równoważnika trotylowego) jedna tona TNT daje energię 4,184 gigadżuli (4,184*109 J).
Bardzo często używana do porównań bomba Little Boy zrzucona na Hiroshimę miała równoważnik trotylowy 15 kiloton, czyli energię 6,276*1013 J, czyli 62,76 TJ (teradżuli).
Najsilniejsza bomba atomowa, Car Bomba, miała równoważnik 50 megaton. Odpowiada to energii 2,092*1017 J, czyli 209,2 PJ (petadżuli).
Jeden eksadżul (EJ) to 1000 petadżuli (PJ). Petadżul to 1000 teradżuli (TJ).
Genriron używany przez Viego Insyendara pozwala przejąć całą energię, jaką Słońce wypromieniowuje "w danym momencie". "Moment" tutaj to na pewno mniej niż jedna pełna sekunda. Trzeba by dopiero zmniejszyć ten czas do nanosekundy, żeby dojść do tego samego rzędu wielkości, co energia Car Bomby. Dlatego właśnie Insyendar nie trzyma energii w sobie, ale absorbuje ją na bieżąco w zależności od potrzeb. Dlatego sam z siebie ma mniejsze zasoby energii od większości Terro-rystów, ale licząc Słońce, do którego ma dostęp, znacznie większe. Wada? Zależy to w pewnym stopniu od pory dnia, a żeby nawiązać Genriron potrzeba ośmiu minut, chyba że a) Ardha Genriron, który jest natychmiastowy (poprzez Puerta del Mundo) lub b) wszystkie nieużyte nici są zaczepiane w Latającym Mieście i służą za zasoby energii dla statku. Można je oczywiście stamtąd zabrać.
Ekhm. Także tego. Jeśli dobrze się znasz na fizyce, to wiesz, gdzie szukać źródeł energii.
Skoro już się tak rozpisałem OOC i pewnie i tak nikt tego nie przeczyta, to sprawdzę jeszcze jedną rzecz. A nagroda, o której napisałem pod koniec, jest pośrodku poziomej kreski. Na razie to się wydaje całkowicie wyjęte z kontekstu, ale zrozumiecie za pół posta. Ale najpierw wcisnę Preview, bo by mnie szlag trafił, jakby mi to się skasowało. I dobrze zrobiłem, bo przypadkiem nacisnąłem przycisk, który w Firefoxie wraca do strony głównej.
Załóżmy, że Słońce jest izotropowym źródłem energii, tj. wysyła ją równomiernie w każdą stronę. Oczywiście, to nie jest prawda. Ale nie chciałoby mi się liczyć ze wszystkimi zaburzeniami zależnymi od czasu. Po prostych obliczeniach (całkowita energia wysyłana przez Słońce w sekundę podzielona przez pole sfery o promieniu równym jednej jednostce astronomicznej), których dałoby się uniknąć jeśli sprawdziłbym wartość stałej słonecznej przed włączeniem kalkulatora, w odległości takiej, jak od Słońca do Ziemi, Słońce napieprza jakieś 1,37 kilodżula na sekundę na każdy metr kwadratowy powierzchni prostopadłej do promieni słonecznych.
Przeciętny promień Ziemi to 6371000 metrów. Jej przekrój czynny ma zatem 1,27516*1014 m2.
Po prostym przemnożeniu daje to jakieś 1,75*1017 J (175 PJ) energii odbieranej przez Ziemię w każdej sekundzie. Niewiele mniej od energii Car Bomby.
Oczywiście sporo tej energii się rozprasza w atmosferze. Jeśli chodzi jednak o same rzędy wielkości, to 1000 razy mniej niż ludzkość zużywa w rok (ile zużyła w 2008, ale whatever). A cały czas mówię o sekundzie.
I serio ludzie mają większy wpływ na klimat niż Słońce?
__________________
Widzicie, to właśnie tracicie całkowicie mnie ignoru... aha, ok, już znam waszą motywację. A dla tych, którzy przeczytali całość, gdzieś w poście ukryłem małą nagrodę. I również gdzieś w tekście jest informacja, gdzie ona jest.
A, ciekawostka dla Maxa, Bercika, Rayema i Darkeya, jeśli którykolwiek z nich by czytał tego posta.
Istnieje pewna już nieużywana jednostka siły, równa 10-5 N, czyli w przybliżeniu ciężarowi jednego miligrama czegokolwiek. Ta jednostka to dyna, po angielsku dyne. Tak, to się właśnie stąd wzięło. Od tak malutkiej jednostki.
Woogy, skoro Rayem potrzebuje koło miliona na spłatę długu za willę, to bym powiedział, że ta waluta tutaj byłaby zbliżona rzędem wielkości właśnie do złotego, dolara czy innych takich pierdół. Nie jak w Pokémonach, gdzie rower kosztuje milion. Tamta waluta ma bliżej do jena. Co ma sens, bo pierwsze cztery regiony są wzorowane na Japonii. Jednak piąty (Unova) jest na USA, a szósty (Kalos) na Francji, ceny w piątym są takie same, w szóstym pewnie też tak będzie (pomińmy na razie Orre. I tak nikt go nie kojarzy).
Wniosek? Świat w Pokémonach to nasz, ale po globalnej recesji.
I btw, jak Yoszu oceniał moje postępy w pracach nad oparkami T-Major (które to prace i tak się zdały na nic), to mu wymyśliłem na poczekaniu wierszyk, z celowo umieszczoną aliteracją, żeby mu ułatwić zapamiętanie. Niestety, nie pomogło.
//
- Jeśli on czy ktokolwiek go składał jest w miarę rozumny, to zastosował różne materiały. Całość metalu by sprawiała, że byłby ciężki i podatny na moce magnetyczne. Całość tworzyw sztucznych by sprawiała, że mógłby być podatny na wpływ temperatury. Myślę, że ma mieszaninę jednego i drugiego, w zależności od potrzeb danej części ciała. Metal mimo wszystko jest dobry jako przewodnik, a było widać iskry w jego walce. To i tak słabszy pomysł niż to, z czego ja sobie zbudowałam ciało, ale da się z tego korzystać.
C: Wiesz, dopóki nie zaczniesz mówić takich dość dziwnych rzeczy, da się nawet zapomnieć, że nie jesteś człowiekiem.
- Może są dziwne dla was. Ale przez chwilę się zastanówcie, z czego wy jesteście zbudowani.
- Węgiel, woda, śladowe ilości innych pierwiastków, orzechów arachidowych i mistycznych kamieni z innej planety z innego świata, jak się okazuje.
Alister się pojawił w przejściu z Latającego Miasta.
E: O, już jesteś. Jak tam?
- W porządku, ale Saya ma mi sporo do wyjaśnienia.
- Nieprawda. Sam już powinieneś był do tego dojść.
- Chodzi mi o ten nagły spadek mocy pod koniec walki.
- Przypomnij sobie, co dokładnie G-Stone zamienia w energię. A zaraz po tym sobie przypomnij, że nie bardzo się kwapiłeś do przyjęcia na siebie tamtego ataku.
- Co miałem zrobić, nie miałem swojej tarczy i nie wiedziałem ŻE NA MNIE EKSPERYMENTOWALIŚCIE.
- Przesadzasz. Viego eksperymentując z Quantum Firestorm technicznie rzecz biorąc się zabił, bo jego ciało zostało całkowicie zniszczone. No risk, no fun.
- Dobra, ale mogliście mi powiedzieć przed walką. Może bym nawet wygrał.
- Tylko Saya wiedziała.
Alister usiadł na fotelu i westchnął.
- Przestaję pojmować...
//Nie, Alister nie zmieni nagle koloru włosów na niebieskozielony i nie założy kaptura.//
371 Re: Główna Arena Pon Cze 17, 2013 5:33 pm
Mr.Bercikovsky
KOX
Shigeru widząc Maxa pokrytego lodem czekał już tylko na upływ określonego czasu. Spojrzał na komentatora jakby zmuszając go do odliczania. Nim jednak regulaminowe dziesięć sekund upłynęło lód zaczął pękać. Nakatoni uśmiechnął się nieznacznie widząc jak jego przyjaciel się wzmocnił. Przyjął pozę bojową będąc gotowym na kontynuowanie walki. Max emanował energią, jednak nie wywarło to na nim żadnego wrażenia. Niejednokrotnie czuł wyższe poziomy energii, niż ten. W dodatku była to już resztka mocy Maxa po walce. Iester wiedział, że walka nie potrwa już długo, nie spodziewał się jednak, że natychmiastowo zakończy. Kiedy oponent uniósł rękę wystawiając kciuk Shigeru prychnął. Zaczął lądować również wystawiając kciuk i uśmiechając się tylko z szacunku do przyjaciela. Normalnie nie zrobiłby czegoś takiego. Kiedy Max zemdlał Nakatoni podleciał do krawędzi maty i podniósł swój obciążony bezrękawnik. Nim zdążył go założyć i podlecieć do nieprzytomnego oponenta przy Hatsutoku była już grupka medyków. Szatyn stwierdził, że nie ma sensu się produkować. Zszedł z maty zanim jeszcze medycy znieśli z niej Maxa. Stanął w budynku dla zawodników i przyglądał się temu, co dzieje się na arenie. Pomimo, że jego bezrękawnik był poniszczony wojownik postanowił nie kłopotać już nameczanina. Nie wziął nawet Senzu pomimo ran i strat w energii. W zasadzie dlatego, że zostawił je w szafce, do której nie chciało mu się teraz iść.
Dziewczyny były zadowolone z tej walki. Początkowo chciały sprawdzić co z Maxem, jednak zrezygnowały z tego pomysłu na rzecz kolejnej walki.
Dziewczyny były zadowolone z tej walki. Początkowo chciały sprawdzić co z Maxem, jednak zrezygnowały z tego pomysłu na rzecz kolejnej walki.
372 Re: Główna Arena Pon Cze 17, 2013 9:08 pm
Michass
Lieutenant
Kiedy korpus Viega rozbił się na części i zablokował Michassa, ten próbował się uwolnić jednak został szybko podcięty. Gdy ciało Insyendara znów się połączyło i jego przeciwnik wysłał dwie fale powietrza, Maikeru uskoczył przed atakiem, lecz nie zauważył Viega, który pojawił się obok niego i podhaczył Saiya'jina. Kiedy Michass upadał, zobaczył że jego przeciwnik wystrzelił w jego stronę kilka pocisków ognia, tym razem jednak szatyn zdążył zareagować i teleportował się kawałek dalej, unikając ataków.
Michass ruszył na Viega, co chwile teleportując się w inne miejsca, żeby choć lekko zdezorientować przeciwnika, w pewnym momencie pojawia się przed Insyendarem i wykonuje silne kopnięcie z kolanka w podbródek, jeśli atak nie poskutkował szatyn znów się teleportował i pojawił za Viegiem, próbując go podhaczyć. Kolejnym atakiem był oburęczny cios w kręgosłup szyjny oponenta, doprawiony prostym kopnięciem w plecy. Jeśli Viego choć na chwilę się zachwiał, Maikeru pojawia się nad nim i łapiąc go za tył głowy próbuje wbić go w ziemie. Drugą ręką ładuje energie ki i wysyła w swojego przeciwnika kilka pocisków. Po zakończonym ataku, odskakuje kawałek i czeka na kontratak swojego przeciwnika.
// sory, nie miałem kiedy odpisać. mam nadzieję, że przy następnym poście pójdzie mi to szybciej //
Michass ruszył na Viega, co chwile teleportując się w inne miejsca, żeby choć lekko zdezorientować przeciwnika, w pewnym momencie pojawia się przed Insyendarem i wykonuje silne kopnięcie z kolanka w podbródek, jeśli atak nie poskutkował szatyn znów się teleportował i pojawił za Viegiem, próbując go podhaczyć. Kolejnym atakiem był oburęczny cios w kręgosłup szyjny oponenta, doprawiony prostym kopnięciem w plecy. Jeśli Viego choć na chwilę się zachwiał, Maikeru pojawia się nad nim i łapiąc go za tył głowy próbuje wbić go w ziemie. Drugą ręką ładuje energie ki i wysyła w swojego przeciwnika kilka pocisków. Po zakończonym ataku, odskakuje kawałek i czeka na kontratak swojego przeciwnika.
// sory, nie miałem kiedy odpisać. mam nadzieję, że przy następnym poście pójdzie mi to szybciej //
373 Re: Główna Arena Wto Cze 18, 2013 11:50 am
Versil Perihelion
Site Admin
//
Nawet nie wiecie, jakie to fajne uczucie dać się świadomie zrickrollować.
Znalazłem to, nie chciało mi się oglądać, zamykając kartę zauważyłem coś o rickrollu. prawy przycisk myszy → przywróć zamkniętą kartę
Hah.
//
Gdy Michass się teleportuje po całej arenie, Viego wodzi za nim wzrokiem, patrząc, co kombinuje. Gdy się pojawił tuż przed nim odruchowo zrobił matrixowy unik w tył, wisząc swobodnie w powietrzu w takiej pozycji. Wtedy zorientował się, że przeciwnik jest już za nim.
- Jak raz mi się ud-
Michass jednak zdążył odpowiedzieć tą samą sztuczką i poprawić kopnięciem w plecy, nie dając Viegowi dokończyć zdania.
//Viego zrobił unik, przechylając się w tył. Michass go podciął. Zatem Viego musi spadać na plecy, bo tak ma ustawiony środek ciężkości. Dlatego nie było miejsca w czasie na cios w szyję oraz złapanie za tył głowy będąc nad nim.//
Tuż po kopnięciu Viego złapał równowagę, kołysząc się na nodze Michassa.
//Wybacz, ale odrobinkę podmienię twoją wersję, na sposób neutralny.//
Viego już zebrał trochę energii na pociski do wystrzelenia w podtrzymującego go przeciwnika, więc Michass przyspieszył swój atak i obaj odpalili je jednocześnie, posyłając się nawzajem na pewien kawałek. Viego tę drogę przebył ślizgając się w powietrzu w tej samej pozycji leżącej, w której balansował po kopnięciu. Dlatego też musiał sam hamować, żeby nie wylecieć za obszar areny.
- Wiesz, chętnie bym jakieś parę swoich większych sztuczek wykorzystał, ale co by zostało na potem. Z drugiej strony za duże sztuczki byłyby nieadekwatne.
Aktywował Kōsoku, przemieszczając się po prostej po skosie nad Michassa. //Jak dawno nie było normalnego Kōsoku zamiast Clock Up...// Zebrał trochę energii w rękach.
- Meet the Pyro!
...i wystrzelił ją jako oburęczne Jitsuhō centralnie w dół.
Nawet nie wiecie, jakie to fajne uczucie dać się świadomie zrickrollować.
Znalazłem to, nie chciało mi się oglądać, zamykając kartę zauważyłem coś o rickrollu. prawy przycisk myszy → przywróć zamkniętą kartę
Hah.
//
Gdy Michass się teleportuje po całej arenie, Viego wodzi za nim wzrokiem, patrząc, co kombinuje. Gdy się pojawił tuż przed nim odruchowo zrobił matrixowy unik w tył, wisząc swobodnie w powietrzu w takiej pozycji. Wtedy zorientował się, że przeciwnik jest już za nim.
- Jak raz mi się ud-
Michass jednak zdążył odpowiedzieć tą samą sztuczką i poprawić kopnięciem w plecy, nie dając Viegowi dokończyć zdania.
//Viego zrobił unik, przechylając się w tył. Michass go podciął. Zatem Viego musi spadać na plecy, bo tak ma ustawiony środek ciężkości. Dlatego nie było miejsca w czasie na cios w szyję oraz złapanie za tył głowy będąc nad nim.//
Tuż po kopnięciu Viego złapał równowagę, kołysząc się na nodze Michassa.
//Wybacz, ale odrobinkę podmienię twoją wersję, na sposób neutralny.//
Viego już zebrał trochę energii na pociski do wystrzelenia w podtrzymującego go przeciwnika, więc Michass przyspieszył swój atak i obaj odpalili je jednocześnie, posyłając się nawzajem na pewien kawałek. Viego tę drogę przebył ślizgając się w powietrzu w tej samej pozycji leżącej, w której balansował po kopnięciu. Dlatego też musiał sam hamować, żeby nie wylecieć za obszar areny.
- Wiesz, chętnie bym jakieś parę swoich większych sztuczek wykorzystał, ale co by zostało na potem. Z drugiej strony za duże sztuczki byłyby nieadekwatne.
Aktywował Kōsoku, przemieszczając się po prostej po skosie nad Michassa. //Jak dawno nie było normalnego Kōsoku zamiast Clock Up...// Zebrał trochę energii w rękach.
- Meet the Pyro!
...i wystrzelił ją jako oburęczne Jitsuhō centralnie w dół.
374 Re: Główna Arena Wto Cze 18, 2013 5:10 pm
Michass
Lieutenant
Kiedy Viego użył Kosoku, Maikeru zgubił z oczu swojego przeciwnika. Ten pojawił się nad nim i wystrzelił w chłopaka Jitsuho. Michass w ostatnim momencie odskoczył, jednak Jitsuho lekko zahaczyło o lewą rękę i nogę szatyna, podpalając skrawek spodni i parząc Saiya'jina.
Maikeru postanowił skontrować i naładował szybko w prawej ręce Masenko, które po chwili wystrzelił w Insyendar'a. Teleportował się za przeciwnika i naładował kolejne, tym razem oburącz. Wystrzelił je i przeniósł się tak by być po prawej stronie oponenta, używając Rankyaku wystrzelił dwie fale powietrza.
Kiedy atak się zakończył Maikeru wylądował na arenie i przystąpił do transformacji na drugi poziom Super Saiya'jina. Włosy się wydłużyły, aura zwiększyła oraz pojawiły się wyładowania elektryczne w okół chłopaka. Saiya'jin zaczął lecieć do swojego przeciwnika, w trakcie lotu naładował w prawej ręce Rasengana i teleportował się przed Viega próbując wbić mu kule w brzuch. Po skończonym ataku Michass, odskakuje kawałek dalej i czeka na ruch przeciwnika.
Maikeru postanowił skontrować i naładował szybko w prawej ręce Masenko, które po chwili wystrzelił w Insyendar'a. Teleportował się za przeciwnika i naładował kolejne, tym razem oburącz. Wystrzelił je i przeniósł się tak by być po prawej stronie oponenta, używając Rankyaku wystrzelił dwie fale powietrza.
Kiedy atak się zakończył Maikeru wylądował na arenie i przystąpił do transformacji na drugi poziom Super Saiya'jina. Włosy się wydłużyły, aura zwiększyła oraz pojawiły się wyładowania elektryczne w okół chłopaka. Saiya'jin zaczął lecieć do swojego przeciwnika, w trakcie lotu naładował w prawej ręce Rasengana i teleportował się przed Viega próbując wbić mu kule w brzuch. Po skończonym ataku Michass, odskakuje kawałek dalej i czeka na ruch przeciwnika.
375 Re: Główna Arena Wto Cze 18, 2013 6:16 pm
Versil Perihelion
Site Admin
//Wyjaśnij mi sens pisania "Saiya'jin". Jestem ciekawy, a Yoh jest Świebodzinem i szanse, że od niego się dowiem, są żadne.//
Widząc ładowane Masenkō Viego odpowiedział wyrzuceniem kolejnego Jitsuhō do skontrowania, po czym obrócił się w lewo, robiąc unik przez drugim Masenkō.
- Daj spokój, akurat to już robisz drugi raz.
Zaraz po tym wyemitował podmuch ognia sferycznie z całego ciała.
- A to trzeci. Ja się na razie nie staram, a ty?
Wtedy Michass zszedł na arenę i zainicjował swoją transformację.
- No, teraz tak.
Widząc, że w locie, przed teleportacją Michass ładuje Rasengana, Viego utworzył kulę ognia w ręce i gdy Michass zniknął mu z oczu, przesunął ją przed swój brzuch i wprawił w ruch wirowy.
//Teoretycznie Insyendar dostał ten zwój i umie wykonać Rasengan. Dodatkowo, widział go mnóstwo razy w trakcie podróży. Praktycznie jednak chyba go nie wpisałem w kartę postaci, więc użyję takiego substytutu nie nazywając tego Rasenganem.//
Kula ognia, wirująca przeciwnie do Rasengana Michassa, zablokowała jego atak i spowalniała ruch wirowy.
- Błąd numer jeden: dałeś mi zobaczyć, jaki atak wykonujesz. Błąd numer dwa: bądźmy szczerzy, czy ktokolwiek, kto używa Rasengana, robi to inaczej niż wbijając go w brzuch przeciwnika?
Jeśli Michass jeszcze przez chwilę próbuje się siłować, obczajając, co się dzieje, Viego zieje ogniem z ust, zmuszając przeciwnika do wycofania się. Zaraz po tym zmniejsza dystans i serwuje Enken Renzoku. Po zadaniu kilkudziesięciu ciosów odskakuje na bok i zaczyna tworzyć iluzje. Ustawia cztery obrazy samego siebie, stojące wokół Michassa, czekające na jego ruch. Sam, używając Clock Up, przenosi się wysoko w górę i wisząc tam oczekuje aż jego przeciwnik zaatakuje którykolwiek z prowokujących go miraży. Gdy tak się stanie, pikuje w dół i przenosi gromadzoną energię do ramienia, zwiększając wyraźnie wielkość i nieco zmniejszając gęstość. Uderza tak powiększonym ramieniem, rozkładając siłę uderzenia na niemal połowę powierzchni maty, objętych przez pięść. Po ciosie energia się rozprasza wywołując lekką falę uderzeniową rozchodzącą się po arenie i ziemi za nią oraz odsłaniając ramię normalnej wielkości.
//Emulacja: Gigant Pistol.//
Widząc ładowane Masenkō Viego odpowiedział wyrzuceniem kolejnego Jitsuhō do skontrowania, po czym obrócił się w lewo, robiąc unik przez drugim Masenkō.
- Daj spokój, akurat to już robisz drugi raz.
Zaraz po tym wyemitował podmuch ognia sferycznie z całego ciała.
- A to trzeci. Ja się na razie nie staram, a ty?
Wtedy Michass zszedł na arenę i zainicjował swoją transformację.
- No, teraz tak.
Widząc, że w locie, przed teleportacją Michass ładuje Rasengana, Viego utworzył kulę ognia w ręce i gdy Michass zniknął mu z oczu, przesunął ją przed swój brzuch i wprawił w ruch wirowy.
//Teoretycznie Insyendar dostał ten zwój i umie wykonać Rasengan. Dodatkowo, widział go mnóstwo razy w trakcie podróży. Praktycznie jednak chyba go nie wpisałem w kartę postaci, więc użyję takiego substytutu nie nazywając tego Rasenganem.//
Kula ognia, wirująca przeciwnie do Rasengana Michassa, zablokowała jego atak i spowalniała ruch wirowy.
- Błąd numer jeden: dałeś mi zobaczyć, jaki atak wykonujesz. Błąd numer dwa: bądźmy szczerzy, czy ktokolwiek, kto używa Rasengana, robi to inaczej niż wbijając go w brzuch przeciwnika?
Jeśli Michass jeszcze przez chwilę próbuje się siłować, obczajając, co się dzieje, Viego zieje ogniem z ust, zmuszając przeciwnika do wycofania się. Zaraz po tym zmniejsza dystans i serwuje Enken Renzoku. Po zadaniu kilkudziesięciu ciosów odskakuje na bok i zaczyna tworzyć iluzje. Ustawia cztery obrazy samego siebie, stojące wokół Michassa, czekające na jego ruch. Sam, używając Clock Up, przenosi się wysoko w górę i wisząc tam oczekuje aż jego przeciwnik zaatakuje którykolwiek z prowokujących go miraży. Gdy tak się stanie, pikuje w dół i przenosi gromadzoną energię do ramienia, zwiększając wyraźnie wielkość i nieco zmniejszając gęstość. Uderza tak powiększonym ramieniem, rozkładając siłę uderzenia na niemal połowę powierzchni maty, objętych przez pięść. Po ciosie energia się rozprasza wywołując lekką falę uderzeniową rozchodzącą się po arenie i ziemi za nią oraz odsłaniając ramię normalnej wielkości.
//Emulacja: Gigant Pistol.//
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach