Niestety przekazywanie energii cosmo Gensaiowi nie dało do końca takich skutków, na jakie mieliście nadzieje. Owszem, stan Saiyanina odrobinkę się poprawiał, jednak było to zupełnie nie adekwatne do ilości energii, jakie przekazywał mu nastolatek.
W pewnej jednak chwili, dosłownie znikąd, za plecami Sary i Boiana pojawił się... kot szablozębny. Właściwie kocica - dokładnia ta sama, która towarzyszyła Stogniwowi przy pobudce na obrzeżach lasu. Co było dodatkowym szokiem dla chłopaka, miała w pysku plecak, którego ten zapomniał zabrać.
Sara, która zmartwiła się pojawieniem dzikiego zwierzęcia w takiej chwili, została uspokojona przez nowego znajomego. Kocica położyła plecak na ziemi obok Boiana, zaś ten niepewnie położył rękę na jej głowie i pogłaskał. Szblozębna zamruczała, jednak zanim ktokolwiek zdążył jakoś zareagowac podeszła do Saiyanina i położyła łapę na jego klatce piersiowej. Zbliżyła swój pysk do jego rannego ciała, po czym oddechem spowodowała powstanie srebrzystej, energetycznej mgiełki, która objęła całe ciało Gensaia. Trwało to kjakąś chwilę, a nikt właściwie nie wiedział co jest grane. Gensai krótko tylko zapewnił, że wszystko jest w porządku, nie mając jednak siły wyjaśniać o co chodzi. Dopiero po paru minutach do wszystkich dotarło co tu ma miejsce - rany wojownika zaczęły się powoli goić, a jego energia stopniowo wracała. Gdy w końcu jedyne rany, jakie pozostały nie były zbyt poważne, a energia pozwalała na swobodne poruszanie się, kocica się odsunęła. Położyła się na ziemi i ponownie mruknęła. Tym razem jednak w sposób jasno dający do zrozumienia, że jest zmęczona. Najwyraźniej ten proces leczenia wymagał od niej sporego wysiłku.
W pewnej jednak chwili, dosłownie znikąd, za plecami Sary i Boiana pojawił się... kot szablozębny. Właściwie kocica - dokładnia ta sama, która towarzyszyła Stogniwowi przy pobudce na obrzeżach lasu. Co było dodatkowym szokiem dla chłopaka, miała w pysku plecak, którego ten zapomniał zabrać.
Sara, która zmartwiła się pojawieniem dzikiego zwierzęcia w takiej chwili, została uspokojona przez nowego znajomego. Kocica położyła plecak na ziemi obok Boiana, zaś ten niepewnie położył rękę na jej głowie i pogłaskał. Szblozębna zamruczała, jednak zanim ktokolwiek zdążył jakoś zareagowac podeszła do Saiyanina i położyła łapę na jego klatce piersiowej. Zbliżyła swój pysk do jego rannego ciała, po czym oddechem spowodowała powstanie srebrzystej, energetycznej mgiełki, która objęła całe ciało Gensaia. Trwało to kjakąś chwilę, a nikt właściwie nie wiedział co jest grane. Gensai krótko tylko zapewnił, że wszystko jest w porządku, nie mając jednak siły wyjaśniać o co chodzi. Dopiero po paru minutach do wszystkich dotarło co tu ma miejsce - rany wojownika zaczęły się powoli goić, a jego energia stopniowo wracała. Gdy w końcu jedyne rany, jakie pozostały nie były zbyt poważne, a energia pozwalała na swobodne poruszanie się, kocica się odsunęła. Położyła się na ziemi i ponownie mruknęła. Tym razem jednak w sposób jasno dający do zrozumienia, że jest zmęczona. Najwyraźniej ten proces leczenia wymagał od niej sporego wysiłku.