Soundtrack
Kiedy przeniosłeś się do dziewczyny, a żeby pomóc jej wstać, ta jedynie prychnęła i sama sobie poradziła. Wiedziała, że jesteś zdecydowanie potężniejszy od niej oraz potwora z którym walczycie. Mimo to, Twoja pewność siebie zwyczajnie ją denerwowała – i to dość poważnie. Kiedy wspomniałeś o „zniszczeniu ubranka”, twarz dziewczyny nieco się zarumieniła, Ty zaś otrzymałeś potężne uderzenie z otwartej dłoni w uśmiechniętą jeszcze twarz. Szybko jednak doszedłeś do siebie, uśmiechając się niczym cwaniak z gangsterskiego filmu. Być bitym przez młodą, czerwono-włosą piękność z nadprzyrodzonymi mocami? Z pewnością nie byłeś masochistą, lecz w tym przypadku zwyczajnie chciałeś otrzymać jeszcze jedno uderzenie – poczuć gorącą, rozpędzoną dłoń na jednym z policzków. Nagle spojrzałeś na monstrum. Po chwili na Twojej twarzy pojawił się niewielki uśmieszek, i wystrzeliłeś ze słowami: ‘Spokojnie. Możesz już mu zacząć śpiewać Requiem’. Spodziewałeś się czegoś… spodziewałeś… spodziewałeś… i nic z tego. Kiedy się odwróciłeś, z szerokimi oczyma spojrzałeś na odchodzą nastolatkę, która jedynie Ci machała prawą ręką, nie odwracając się.
- Daj znać, jak sobie poradzisz, zboczeńcu. – stwierdziła, zatrzymując się kilkaset metrów dalej i wyjmując ku Twojemu zaskoczeniu przedmiot podobny do tego, który posiadali Yoh, Silvia, Viego oraz Kaylin – Worldwide Data Gatherer. Ostatecznie jednak postanowiłeś nie zwracać większej uwagi na obrażoną dziewczynę. Pomimo sprzeciwów ze strony swojego partnera w spodniach, wróciłeś do walki z przeciwnikiem. Wykorzystując „shunpo”, przemieściłeś się kilka razy w taki sposób, a żeby przeciwnik stracił orientację. Wiedziałeś, że taka kreatura zwyczajnie nie będzie potrafiła zlokalizować Twojej energii, która dość szybko znikała z jednego miejsca, pojawiając się w drugim – zatrzymałeś się dopiero nad głową rozglądającego się potwora, „kucając” na suficie. W pewnym momencie mocno zacisnąłeś rękojeść swojego zanpakutō, nagle ruszając prosto na czaszkę olbrzyma. Kiedy wypowiedziałeś nazwę techniki jakiej planowałeś użyć, ku zdziwieniu siedzącej dalej dziewczyny, przeszedłeś na formę Super Saiya-jin co znacząco wpłynęło na wzrost Twojego poziomu mocy oraz aspektów fizycznych.
'Super Saiya-jin?... W tym świecie?... Dodatkowo używając broni Shinigami?!' – pomyślała, wstając i będąc wyraźnie podenerwowaną. Nie wiedziała co się tutaj dzieje. Trafiła do jakiegoś świata, w którym nie tylko istnieją bogowie śmierci, ale również wojownicy, którzy podczas pełni księżyca przybierali postacie gigantycznej małpy. Chłopak na którego trafiła reprezentował obydwie te grupy.
Z ogromną szybkością wbiłeś się całym ciałem w głowę wielkoluda, który zaczął się szamotać na wszystkie strony i wrzeszczeć niczym opętany przez jakiegoś potężnego demona. Wewnątrz czaszki goliata, uwolniłeś nie tylko wcześniej zebrane na ostrzu reiatsu, ale również ku swojemu własnemu zdziwieniu połączyłeś ową energię z innym typem – Ki. Plan jednak nie poszedł w taki sposób, jak początkowo zakładałeś. Owszem, wielkie cielsko oponenta padło na ziemię bezwładnie, niczym puszczona przez dziecko zabawka nie posiadająca podstawki. Teraz jednak szybko domyśliłeś się, dlaczego Yoh nie chciał mieszać ze sobą poszczególnych typów energii – powodem tego nie tylko było wystąpienie zjawiska zwanego Seven Swell, ale również eksplozja na którą użytkownik nie miał żadnego, choćby najmniejszego wpływu. W pewnym momencie z Twoich dłoni zaczęła jakby wypływać złota Ki, pomieszana z błękitnym reiatsu. Kiedy tylko kilka kropli zetknęło się z ziemią, wykonałeś w duchu pokerface’a, podsumowując sytuację pięknym i dobrze znanym dosłownie we wszystkich światach słowem: ‘Kurwa’. Nastąpiła eksplozja energii, której fala uderzeniowa była w stanie odepchnąć nawet ogromne, martwe truchło. Dziewczyna siedząca kilkaset metrów dalej, prawie że nie odleciała wraz z powietrzem, które uszło przez wejście do ruin niczym spaliny z ruchy wydechowej auta. Kiedy wszystko minęło, stałeś ze zdziwioną miną, nie bardzo wiedząc o co w ogóle chodzi. Co miało miejsce przed chwilą? Nie miałeś ochoty się nad tym rozwodzić – pod tym względem byłeś identyczny jak Max i Yoh – po co myśleć, skoro można skutecznie działać i bez tego? Stanąłeś w lekkim rozkroku, unosząc ręce do góry, i po chwili je uginając. Powiedziałeś: ’Porażające zwycięstwo w stylu Uruki!’ – po czym spojrzałeś się przed siebie, zerkając czy truchło wielkoluda nie blokuje dalszej drogi – można było się przedrzeć. Ale to była to dobra informacja jedynie dla dziewczyny, która cały czas nie mogła uwierzyć w to co widziała i czego doświadczyła. Co więcej – dałeś jej swoim zachowaniem jasno do zrozumienia, że jesteś konkretnym debilem, podobnie jak pewien Saiya-jin z innej przestrzeni. Szkoda, że nie wiedziała, iż poza Tobą jest tu jeszcze dwóch takich samych. Choć, może to i lepiej?... Wykonując kilka skoków, szybko się do Ciebie zbliżyła, nie odzywając się nawet słowem.