Po naprawdę długiej rozmowie, Silvia i Yoh wiele sobie wyjaśnili. Chłopak dodatkowo powiedział dziewczynie o wszystkim czego się nauczył i co widział podczas swojego treningu. Dlaczego zachowywał się wcześniej tak, a nie inaczej i dlaczego teraz znowu zaszła w nim zmiana. Silvia na to wszystko poznała odpowiedzi.
- No.. Dobrze. Rozumiem większość, ale dalej mnie zastanawia po co Ci technika która zabije każdego, jednak stracisz po jej użyciu moc.. - zapytała z ciekawości dziewczyna. Było to jedno z tych pytań na które odpowiedź bardzo ją interesowała.
- Właśnie po to co Ci powiedziałem wcześniej. Zamierzam Was chronić. - odpowiedział krótko młodzieniec, drapiąc się po głowie. Dziewczyny nie usatysfakcjonowała taka odpowiedź.
- Taka odpowiedź mnie nie zadowala.. Co Ci po ochranianiu Nas, kiedy stracisz swoje moce, co? - zapytała nieco surowszym tonem. Oczekiwała szczerej odpowiedzi na to pytanie.
- Silvia, zrozum że teraz pokonujemy przeciwników na przysłowiowym farcie.. Jedynie przy Hydrze polegaliśmy na własnych umiejętnościach i Nam się udało. - odpowiedział spokojnie Yoh.
- Nie rozumiem. Jak to "na farcie"? - zapytała Silvia.
- Gidayu ostatecznie pokonał Viego z zaskoczenia. Gdyby nie to, Gemmei wykończyłaby Nas wraz z przyjaciółkami. Przy Shigenie Nasze moce skakały. Ostatecznie pokonał go Bóg Wojny. Bez tego byli byśmy udupieni. Dowódców Gidayu nie pokonaliśmy. Zamieszkali na Terrze gdy dowiedzieli się co planuje Trenz. Tego z kolei zabiliśmy na farcie przy moim poświęceniu. Brollyego pokonaliśmy tylko przez rozkojarzenie go przy Gigantic Meteorze. Hirudegarn zginął poprzez poświęcenie Toshiego. I teraz mi powiedz, czy w tych walkach odnieśliśmy sukces przy pomocy własnych umiejętności? - wyjaśnił, po czym zapytał szczerze dziewczynę. Ta mimo wszystko siedziała cicho, nie potrafiła udzielić odpowiedzi na to pytanie. W głębi serca wiedziała że gdyby nie szczęście lub dziwne i nieoczekiwane wydarzenia, planeta dawno by zniknęła. Jak na złość, słyszała to jeszcze Gemmei i Ayano, które zdecydowały się podsłuchać rozmowę, słysząc z góry jakieś głosy na dole.
- Chcesz mi powiedzieć że chciałam zabić Ciebie i zniszczyć tą planetę? - mimo że Gemmei jak reszta, miała przebłyski tego jak wyglądało jej poprzednie życie w Gidayu, to nigdy nie przypuszczałaby że chciała zniszczyć całą Terrę. Kojarzyła to że chciała zabić Yoha, Rayema, Viega czy innych wojowników, ale zniszczenie tej planety nie wchodziło w grę. Ta informacja ją zszokowała.
- Czyli mówisz że te wszystkie walki wygraliśmy na farcie? Nie było w tym nawet najmniejszej zasługi z Naszej strony? - powiedziała z oburzeniem Ayano, starając się w jakiś sposób pocieszyć Gemmei.
- Nie chodzi mi o to.. W każdej walce staraliśmy się ze wszystkich sił, mieliśmy w nich wszystkich ogromy udział. Ale zauważ, że tylko na szczęściu udało Nam się wygrać z każdą z tych przeszkód. Jeżeli chodzi zaś o Gemmei to nawet jeżeli chciała zniszczyć planetę, teraz jest całkiem inną osobą i nic tego nie zmieni. - wypowiedział się spokojnie Yoh. Zaczęło od niego emanować zimno. Nie żadne KI czy Reiatsu.. Zwykłe zimno, moc którą posiadał od najmłodszych lat. Manipulowanie wodą i lodem.
- Tego prawdopodobnie nikt nie zmieni, ale od tej pory zamierzam dawać w walkach o tą planetę z siebie wszystko. Nie użyję Ostatecznej Getsugi na chwilę obecną ze względu na Was i większe niebezpieczeństwo niż ten cały brat Smoka.. - dodał.
- Pamiętaj że nie jestem małą dziewczynką którą należy wciąż ochraniać. Jeżeli tylko będę w stanie, zawsze Ci pomogę nie zważając na cenę. - odezwała się Silvia. Jej głos tym razem był szczery jak nigdy.
- Ty i Rayem mnie uratowaliście od życia w samotności, od cierpienia jakie sobie serwowałam. Zawsze Wam pomogę, nie zważając na cenę. - dodała od siebie Ayano. Wyglądało na to że nie tylko Silvii zebrało się na szczerość.
- Pomimo tego kim byłam kiedyś, mam nadzieję że teraz się zmieniłam. Choćbym miała zginąć, będę chronić tą planetę i Was.. - dodała z kolei tym razem Gemmei. Yoh jedynie się uśmiechnął po czym wstał. Przyłożył dwa palce do czoła i uśmiechnął się do dziewczyn. Te już dobrze wiedziały o co mu chodzi. Wyrusza na trening.. Nie powstrzymywały go więc po prostu zniknął.