Silvia nie za bardzo wiedziała co i jak, zwłaszcza że przeważnie Yoh służył w tym domu za szefa kuchni. Tym razem jednak Silvia musiała pokazać że nadaje się na panią domu. Wyjęła z szafki książkę kucharską i zaczęła coś gotować. Nie wyglądała na taką która wie co robi, ale starała się upichcić cokolwiek.
W tym samym czasie, Yoh w powietrzu nad ogródkiem wykonywał niewyobrażalnie szybkie uderzenia, tak dla zabicia czasu. Nie przejmował się za bardzo tym że będ.. Jest ojcem. No bo czym się tu ekscytować?
Ratowanie świata jest zdecydowanie trudniejsze od ojcostwa, tak myślał. Sam nie wiedział jak bardzo może się pomylić.. Oj nie wiedział.
Chłopak w pewnym momencie zaczął ładować potężne Kamehameha i wystrzelił je w niebo, tak by było widoczne w Eminie. W pewnym momencie teleportował się przed sam promień i przyjął pozycję obronną, to jest, zasłonił się obiema rękoma tworząc niby "X". Przez chwilę promień był zdecydowanie mocniejszy od niego samego.
Chłopak po tej chwili przyjął formę SSJ chwilowo zwiększając cholernie swój poziom mocy i odbił własną falę uderzeniową gdzieś w kosmos. Powrócił dosyć szybko do normalnej formy i otarł czoło.
- Huh.. Już dwa miesiące mamy spokój. Aż dziwne ale może to i lepiej? - powiedział do siebie i dostrzegł machającą z okna Silvię na znak że obiad jest gotowy.
Gemmei również zeszła na dół do kuchni.
OBIAD!
- Co to ma być? - popatrzył Yoh na patelnię i zapytał niepewnie.
- Mi to wygląda na jakiś makaron. - powiedziała Gemmei spokojnie.
- To.. To jest jajecznica.. - powiedziała niepewnie Silvia.
- Silvia. Kocham Cię, ale to nie wygląda na coś jadalnego. Może lepiej będzie kiedy ja.. - nie skończył, kiedy Silvia wybiegła z domu z płaczem przewracając go. // https://www.youtube.com/watch?v=KG3EpepIlK0&feature=related 1:05 //
Yoh zarwał czołem o kant stołu, ale wstał z rozwaloną głową i ściekającą krwią mając poważną minę. Gemmei zaczęła jeść "węgiel", a Yoh wybiegł z domu za Silvią.
- POCZEKAJ!! TO BYŁ ŻART! KOCHAM CIĘ!! ŚWIETNIE GOTUJESZ!! - krzyczał.
W tym samym czasie, Yoh w powietrzu nad ogródkiem wykonywał niewyobrażalnie szybkie uderzenia, tak dla zabicia czasu. Nie przejmował się za bardzo tym że będ.. Jest ojcem. No bo czym się tu ekscytować?
Ratowanie świata jest zdecydowanie trudniejsze od ojcostwa, tak myślał. Sam nie wiedział jak bardzo może się pomylić.. Oj nie wiedział.
Chłopak w pewnym momencie zaczął ładować potężne Kamehameha i wystrzelił je w niebo, tak by było widoczne w Eminie. W pewnym momencie teleportował się przed sam promień i przyjął pozycję obronną, to jest, zasłonił się obiema rękoma tworząc niby "X". Przez chwilę promień był zdecydowanie mocniejszy od niego samego.
Chłopak po tej chwili przyjął formę SSJ chwilowo zwiększając cholernie swój poziom mocy i odbił własną falę uderzeniową gdzieś w kosmos. Powrócił dosyć szybko do normalnej formy i otarł czoło.
- Huh.. Już dwa miesiące mamy spokój. Aż dziwne ale może to i lepiej? - powiedział do siebie i dostrzegł machającą z okna Silvię na znak że obiad jest gotowy.
Gemmei również zeszła na dół do kuchni.
OBIAD!
- Co to ma być? - popatrzył Yoh na patelnię i zapytał niepewnie.
- Mi to wygląda na jakiś makaron. - powiedziała Gemmei spokojnie.
- To.. To jest jajecznica.. - powiedziała niepewnie Silvia.
- Silvia. Kocham Cię, ale to nie wygląda na coś jadalnego. Może lepiej będzie kiedy ja.. - nie skończył, kiedy Silvia wybiegła z domu z płaczem przewracając go. // https://www.youtube.com/watch?v=KG3EpepIlK0&feature=related 1:05 //
Yoh zarwał czołem o kant stołu, ale wstał z rozwaloną głową i ściekającą krwią mając poważną minę. Gemmei zaczęła jeść "węgiel", a Yoh wybiegł z domu za Silvią.
- POCZEKAJ!! TO BYŁ ŻART! KOCHAM CIĘ!! ŚWIETNIE GOTUJESZ!! - krzyczał.