Shiro skierował twarz ku niebu w wewnętrznym świecie.
-To już nie to samo...- Gdy wyszeptał zdanie, odwrócił sie do Sameya.
Sameyaro widząc to zrobił krok w tył i wystawił Zanpakuto przed siebie. Po chwili chwycił go oburącz i czekał na ruch przeciwnika. Shiro przez moment nic nie robił, po prostu stał , dopiero po chwili lekko się zgarbił, ręce skierował do tyłu i je podgiął, lewą nogę także zgiął w tył. Wyglądał jakby opierał się o ścianę, po chwili energicznie odepchnął się od powietrza i z niewiarygodną prędkością poleciał w kierunku Umagiego. Zwolnił lekko przed chłopakiem, zamachując się lewą nogą i wykonując kopnięcie w kierunku jego twarzy, które jednak go nie dosięgło. Zamiast tego, potężny podmuch wiatru który niósł ze sobą kopniak posłał go kilkadziesiąt metrów dalej.
Wylądowawszy przyklęknął na jedno kolano podpierając się ręką o ziemię, spróbował złapać oddech i przejść do ofensywy. Jednakże Shiro nie zwlekał i nie dając mu chwili wytchnienia ponownie przystąpił do ataku.
Pochylił głowę w dół, ręce wystawił przed siebie, lekko je zginając. Pstryknął palcami, wraz z tym czynem z góry poleciało pięć średnich trąb powietrznych, które zaatakowały Sameyara z prawej, lewej, przodu tyłu oraz góry, odcinając mu drogę ucieczki, zgniotły go miażdżąc górną część zbroi, pozostawiając jedynie prawą rękawicę. Chłopak splunął krwią, spojrzał wkurzony na Shira.
-Heh, to teraz na gołe klaty, co leszczu? He..hehe...- Powiedział pół żartem pół serio i rzucił się na niego zamachując się po drodze mieczem.
-Co za wkurzający dzieciak, nienawidzę takich zarozumialców.- Klasnął w dłonie i tym samym wbijając Sameya w podłogę za pomocą filaru wiatru który zleciał prosto z góry na chłopaka, tworząc tym samym małej wielkości krater.
Shiro w końcu otworzył oczy, spojrzał na leżącego przed nim Umagiego.
-To na tyle, muszę skończyć tamtą walkę, pusty sobie widocznie nie radzi...- Zamknął oczy z powrotem i odwrócił się do niego plecami, zaczął iść przed siebie. Gdy Shiro szedł nagle poczuł, że został przecięty na plecach, jednak rana nie była poważna.
-A jednak zostało ci jeszcze siły.- Powiedział nawet nie odwracając się.
-Kreeetyn! Kto powiedział, że opadam z sił? Udawanie słabego, czasem się przydaje, sprawiło to, że opuściłeś gardę i teraz mam przewagę.- Uśmiechnął się z pewności siebie.
-Racja opuściłem gardę... po raz pierwszy i ostatni, ale jeśli myślisz że taka gówniana rana ci pomoże, to nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz...- Wystawił lewą rękę przed siebie, celując w Sameya. Wokół tej ręki zaczęło wirować powietrze oraz miejscami pojawiały się wyładowania elektryczne, po chwili został wystrzelony sporej wielkości promień energii otoczony wiatrem i błyskawicami.
Mimo iż atak był szybki, Sameyowi udało się zrobić unik, zaraz po nim przeszedł do ofensywy. Pojawił się z boku Shira i wymierzył mu kopniaka prosto w głowę, lecz tuz przed uderzeniem shiro złapał jego nogę i rzucił nim w powietrze, dodatkowo posyłając w niego pocisk sprężonego powietrza. Pocisk trafił w Umagiego, lecz nie odniósł większych efektów bo został zablokowany jego przez jego Zanpakuto.
Sameyaro stojąc w powietrzu patrzył na Shira z góry, aż w końcu krzyknął:
-Te, tak w ogóle o co chodzi ci z tymi zamkniętymi oczami?
-Hah, kiedyś zrozumiesz...a może nie.
-Tch.- Chwyciwszy miecz oburącz wykonał zamach posyłając w niego Tensame Shirokibę.
-Shirokiba? Proszę cię...- Złapał atak jedną ręką i go zniszczył. Po tym, on sam w prawej dłoni stworzył czarną kulę energii.
- Jigosame Kurokiba.- Ręką w której trzymał kulę energii wykonał zamach, wraz z nim energia w formie łuku poleciała na Sameya z dużą szybkością. Sameyaro zatrzymał atak swoim ostrzem, przez chwilę się zmagał z atakiem, ale ostatecznie udało mu się go odeprzeć. Miał już zamiar ruszyć na Shira kiedy to zorientował się, że nie może się ruszyć i stoi w miejscu.
Shiro się uśmiechnął i powoli podchodził do niego.
[Co jest grane?! Nie mogę się ruszyć! Czemu?]
Dopiero po chwili zorientował się o co chodzi, jego ciało było unieruchamiane przez wiatr, który naciskał na jego ciało zewsząd z taką siłą że uniemożliwiła mu poruszanie się. Shiro powoli podchodził do uwięzionego chłopaka.
- Walczyłeś przyzwoicie, widać poczyniłeś jakieś postępy od ostatniego razu, ale to wciąż za mało. Tu i teraz nastąpi twój koniec, jakieś ostatnie słowa?.- Spytał się, lecz nie uzyskał odpowiedzi ponieważ chłopak milczał.- Zatem, żegnaj, Sameyaro Umagi.- Stojąc kilka metrów od niego, wystrzelił Cero Tiburon celując w głowę. Żółty promień energii przykrył Sameya i pomknął jeszcze kilkadziesiąt metrów dalej, gdy Cero zniknęło, Shiro otworzył oczy i ku jego zdziwieniu Sameyaro stał dalej przed nim nie tknięty w ogóle przez Cero.
-Ja żyję!?- Krzyknął ze zdwiwieniem, zorientował się także, że mógł juz swobodnie się poruszać. Shiro domyślał się, że to sprawka Primevala i miał rację.
-Eh, co za utrapienie. Słuchaj nie mam czasu, teraz już na serio, zakończmy to jednym atakiem ok?- Przyjął pozycję do ataku, wystawiając prawą rękę przed siebie.
-Dla mnie ok, mam coś specjalnego na tą okazję.- Chwycił ponownie Zanpakuto oburącz, oddalił się na jakieś 40 metrów i wykonał zamach w tył. Oboje zaczęli podnosić poziom swojej energii, tym samym krusząc podłoże wokół. Po chwili nabierania energii Shiro ponownie wystrzelił promień energii otoczony błyskawicami i wirującym powietrzem, tyle, że tym razem większy i o wiele potężniejszy niż poprzednio. Sameyaro nadal nie zaatakował, czekał do ostatniego momentu i wykonał szybki zamach.
-Samegami no Tenga!- Wystrzelił strzał energii w formie łuku, który pomknął na atak Shira przebijając się przez niego i lecąc prosto w jego stronę. Zderzenie wywołało sporą eksplozję, jednak Shiro zdołał zminimalizować obrażenia, sama jego technika osłabiła atak lecz dodatkowo postawił ścianę powietrza przed sobą.
Energia oboju była na wykończeniu, lecz nie byli jakos wybitnie zranieni. W pewnym momencie zostali przeniesieni do Primevala i Reszty bytów, którzy znajdowali się przed wrotami za którymi był zapieczętowany Shiro.
-Shiro, zgodnie z zasadami, które z resztą sam ustaliłeś, przegrany w tego typu pojedynku zostaje zapieczętowany i niedopuszczony do kontrolowania tego ciała na okres dwóch miesięcy, masz coś do powiedzenia zanim cię odeślemy?
Shira spętały bandaże, które wyleciały z wnętrza komnaty w której miał byc zapieczętowany, związały go i powoli zaciągały do środka.
-Wygrałeś tylko dzięki Primevalowi, ale tym razem odpuszczę ci, jeszcze nie nabrałem pełni sił po przebudzeniu. Lecz jeśli kiedykolwiek nadarzy się okazja, wiedz, że ponownie przejmę kontrolę, ale odzyskać ci jej nie pozwolę.
Gdy Shiro został wciągnięty do środka, wrota się zamknęły.
-Sameyaro, czeka na ciebie jeszcze jedna walka w świecie realnym, niestety w walce z Shiro doprowadziłeś swoje moce Shinigami na skraj możliwości. Zatem pozwalam ci użyć mojej mocy, nie musisz się obawiać efektów ubocznych, później ci co nieco wyjaśnię. Teraz idź, a pustym się nie przejmuj, zajmę się tym.
Za Sameyem w podłodze pojawił się wir wodny, odwrócił się do niego i wskoczył tym samym wracając do świata zewnętrznego.
Świat Zewnętrzny.
Pusty kontrolujący Sameyaro miał się szykować do ataku, lecz zatrzymał się nagle a substancja, która pokrywała ciało zaczęła pękać i się rozpadała odsłaniając tym samym Umagiego, był on w stanie w jakim był w wewnętrznym świecie, lecz resztki zbroi się rozsypały pozostawiając jedynie materiał spod zbroi.
Sameyaro spojrzał na Arrancara i powiedział.
-Yo, Arrancarze.
[Gotowy?]
]Śmiało zaczynaj.]
Zamknął oczy i rozłożył ręce na boki, i zaczął świecić wyblakło-zieloną aurą, jego włosy zmieniły kolor na niebieski a na jego klacie pojawiła się mała wyrwa, z której wyleciały bandaże, lecz nie były one zwykłe, które owinęły ciało Umagiego pozostawiając jedynie górną część twarzy wolną od bandaży.
Sameyaro przyjął pozycję do walki i czekał na ruch przeciwnika.
-To już nie to samo...- Gdy wyszeptał zdanie, odwrócił sie do Sameya.
Sameyaro widząc to zrobił krok w tył i wystawił Zanpakuto przed siebie. Po chwili chwycił go oburącz i czekał na ruch przeciwnika. Shiro przez moment nic nie robił, po prostu stał , dopiero po chwili lekko się zgarbił, ręce skierował do tyłu i je podgiął, lewą nogę także zgiął w tył. Wyglądał jakby opierał się o ścianę, po chwili energicznie odepchnął się od powietrza i z niewiarygodną prędkością poleciał w kierunku Umagiego. Zwolnił lekko przed chłopakiem, zamachując się lewą nogą i wykonując kopnięcie w kierunku jego twarzy, które jednak go nie dosięgło. Zamiast tego, potężny podmuch wiatru który niósł ze sobą kopniak posłał go kilkadziesiąt metrów dalej.
Wylądowawszy przyklęknął na jedno kolano podpierając się ręką o ziemię, spróbował złapać oddech i przejść do ofensywy. Jednakże Shiro nie zwlekał i nie dając mu chwili wytchnienia ponownie przystąpił do ataku.
Pochylił głowę w dół, ręce wystawił przed siebie, lekko je zginając. Pstryknął palcami, wraz z tym czynem z góry poleciało pięć średnich trąb powietrznych, które zaatakowały Sameyara z prawej, lewej, przodu tyłu oraz góry, odcinając mu drogę ucieczki, zgniotły go miażdżąc górną część zbroi, pozostawiając jedynie prawą rękawicę. Chłopak splunął krwią, spojrzał wkurzony na Shira.
-Heh, to teraz na gołe klaty, co leszczu? He..hehe...- Powiedział pół żartem pół serio i rzucił się na niego zamachując się po drodze mieczem.
-Co za wkurzający dzieciak, nienawidzę takich zarozumialców.- Klasnął w dłonie i tym samym wbijając Sameya w podłogę za pomocą filaru wiatru który zleciał prosto z góry na chłopaka, tworząc tym samym małej wielkości krater.
Shiro w końcu otworzył oczy, spojrzał na leżącego przed nim Umagiego.
-To na tyle, muszę skończyć tamtą walkę, pusty sobie widocznie nie radzi...- Zamknął oczy z powrotem i odwrócił się do niego plecami, zaczął iść przed siebie. Gdy Shiro szedł nagle poczuł, że został przecięty na plecach, jednak rana nie była poważna.
-A jednak zostało ci jeszcze siły.- Powiedział nawet nie odwracając się.
-Kreeetyn! Kto powiedział, że opadam z sił? Udawanie słabego, czasem się przydaje, sprawiło to, że opuściłeś gardę i teraz mam przewagę.- Uśmiechnął się z pewności siebie.
-Racja opuściłem gardę... po raz pierwszy i ostatni, ale jeśli myślisz że taka gówniana rana ci pomoże, to nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz...- Wystawił lewą rękę przed siebie, celując w Sameya. Wokół tej ręki zaczęło wirować powietrze oraz miejscami pojawiały się wyładowania elektryczne, po chwili został wystrzelony sporej wielkości promień energii otoczony wiatrem i błyskawicami.
Mimo iż atak był szybki, Sameyowi udało się zrobić unik, zaraz po nim przeszedł do ofensywy. Pojawił się z boku Shira i wymierzył mu kopniaka prosto w głowę, lecz tuz przed uderzeniem shiro złapał jego nogę i rzucił nim w powietrze, dodatkowo posyłając w niego pocisk sprężonego powietrza. Pocisk trafił w Umagiego, lecz nie odniósł większych efektów bo został zablokowany jego przez jego Zanpakuto.
Sameyaro stojąc w powietrzu patrzył na Shira z góry, aż w końcu krzyknął:
-Te, tak w ogóle o co chodzi ci z tymi zamkniętymi oczami?
-Hah, kiedyś zrozumiesz...a może nie.
-Tch.- Chwyciwszy miecz oburącz wykonał zamach posyłając w niego Tensame Shirokibę.
-Shirokiba? Proszę cię...- Złapał atak jedną ręką i go zniszczył. Po tym, on sam w prawej dłoni stworzył czarną kulę energii.
- Jigosame Kurokiba.- Ręką w której trzymał kulę energii wykonał zamach, wraz z nim energia w formie łuku poleciała na Sameya z dużą szybkością. Sameyaro zatrzymał atak swoim ostrzem, przez chwilę się zmagał z atakiem, ale ostatecznie udało mu się go odeprzeć. Miał już zamiar ruszyć na Shira kiedy to zorientował się, że nie może się ruszyć i stoi w miejscu.
Shiro się uśmiechnął i powoli podchodził do niego.
[Co jest grane?! Nie mogę się ruszyć! Czemu?]
Dopiero po chwili zorientował się o co chodzi, jego ciało było unieruchamiane przez wiatr, który naciskał na jego ciało zewsząd z taką siłą że uniemożliwiła mu poruszanie się. Shiro powoli podchodził do uwięzionego chłopaka.
- Walczyłeś przyzwoicie, widać poczyniłeś jakieś postępy od ostatniego razu, ale to wciąż za mało. Tu i teraz nastąpi twój koniec, jakieś ostatnie słowa?.- Spytał się, lecz nie uzyskał odpowiedzi ponieważ chłopak milczał.- Zatem, żegnaj, Sameyaro Umagi.- Stojąc kilka metrów od niego, wystrzelił Cero Tiburon celując w głowę. Żółty promień energii przykrył Sameya i pomknął jeszcze kilkadziesiąt metrów dalej, gdy Cero zniknęło, Shiro otworzył oczy i ku jego zdziwieniu Sameyaro stał dalej przed nim nie tknięty w ogóle przez Cero.
-Ja żyję!?- Krzyknął ze zdwiwieniem, zorientował się także, że mógł juz swobodnie się poruszać. Shiro domyślał się, że to sprawka Primevala i miał rację.
-Eh, co za utrapienie. Słuchaj nie mam czasu, teraz już na serio, zakończmy to jednym atakiem ok?- Przyjął pozycję do ataku, wystawiając prawą rękę przed siebie.
-Dla mnie ok, mam coś specjalnego na tą okazję.- Chwycił ponownie Zanpakuto oburącz, oddalił się na jakieś 40 metrów i wykonał zamach w tył. Oboje zaczęli podnosić poziom swojej energii, tym samym krusząc podłoże wokół. Po chwili nabierania energii Shiro ponownie wystrzelił promień energii otoczony błyskawicami i wirującym powietrzem, tyle, że tym razem większy i o wiele potężniejszy niż poprzednio. Sameyaro nadal nie zaatakował, czekał do ostatniego momentu i wykonał szybki zamach.
-Samegami no Tenga!- Wystrzelił strzał energii w formie łuku, który pomknął na atak Shira przebijając się przez niego i lecąc prosto w jego stronę. Zderzenie wywołało sporą eksplozję, jednak Shiro zdołał zminimalizować obrażenia, sama jego technika osłabiła atak lecz dodatkowo postawił ścianę powietrza przed sobą.
Energia oboju była na wykończeniu, lecz nie byli jakos wybitnie zranieni. W pewnym momencie zostali przeniesieni do Primevala i Reszty bytów, którzy znajdowali się przed wrotami za którymi był zapieczętowany Shiro.
-Shiro, zgodnie z zasadami, które z resztą sam ustaliłeś, przegrany w tego typu pojedynku zostaje zapieczętowany i niedopuszczony do kontrolowania tego ciała na okres dwóch miesięcy, masz coś do powiedzenia zanim cię odeślemy?
Shira spętały bandaże, które wyleciały z wnętrza komnaty w której miał byc zapieczętowany, związały go i powoli zaciągały do środka.
-Wygrałeś tylko dzięki Primevalowi, ale tym razem odpuszczę ci, jeszcze nie nabrałem pełni sił po przebudzeniu. Lecz jeśli kiedykolwiek nadarzy się okazja, wiedz, że ponownie przejmę kontrolę, ale odzyskać ci jej nie pozwolę.
Gdy Shiro został wciągnięty do środka, wrota się zamknęły.
-Sameyaro, czeka na ciebie jeszcze jedna walka w świecie realnym, niestety w walce z Shiro doprowadziłeś swoje moce Shinigami na skraj możliwości. Zatem pozwalam ci użyć mojej mocy, nie musisz się obawiać efektów ubocznych, później ci co nieco wyjaśnię. Teraz idź, a pustym się nie przejmuj, zajmę się tym.
Za Sameyem w podłodze pojawił się wir wodny, odwrócił się do niego i wskoczył tym samym wracając do świata zewnętrznego.
Świat Zewnętrzny.
Pusty kontrolujący Sameyaro miał się szykować do ataku, lecz zatrzymał się nagle a substancja, która pokrywała ciało zaczęła pękać i się rozpadała odsłaniając tym samym Umagiego, był on w stanie w jakim był w wewnętrznym świecie, lecz resztki zbroi się rozsypały pozostawiając jedynie materiał spod zbroi.
Sameyaro spojrzał na Arrancara i powiedział.
-Yo, Arrancarze.
[Gotowy?]
]Śmiało zaczynaj.]
Zamknął oczy i rozłożył ręce na boki, i zaczął świecić wyblakło-zieloną aurą, jego włosy zmieniły kolor na niebieski a na jego klacie pojawiła się mała wyrwa, z której wyleciały bandaże, lecz nie były one zwykłe, które owinęły ciało Umagiego pozostawiając jedynie górną część twarzy wolną od bandaży.
Sameyaro przyjął pozycję do walki i czekał na ruch przeciwnika.