Dziewczyna nie spodziewała się takiego pytania w takim momencie. Wyglądała na przestraszoną ale i zarumienioną. Spojrzała na Maxa. Wpatrywała się w niego spory czas. Właściwie nie wiedziała co powiedzieć. Nagle jej wyraz twarzy się zmienił, ale rumieńce nie znikły.
- Co cię wzięło na takie pytania?! Nie masz nic lepszego do roboty? - Krzyczała.
Keiji stojąc z rękami w kieszeniach usłyszał krzyki Arisy. Odwrócił się w ich stronę. Popatrzył przez chwilę po czym zignorował dalej szukając energii Ami.
Arisa trzymana przez Maxa zaczęła uderzać go pięściami w klatę. Przez jej zakłopotanie ataki nie były zbyt silne nawet jak dla zwykłego człowieka. Dziewczyna ponownie spojrzała na Maxa, ponownie z innym wyrazem twarzy.
- Ale... to nie tak... że nie chce... dziecka. Po prostu... nie jestem jeszcze gotowa... nie spotkałam tego jedynego. Poza tym... jestem jeszcze zbyt... młoda. Ja, ja naprawdę chciałabym...
Keiji ponownie odwrócił się w stronę Arisy. Ta nagle poczerwieniała, przerwała wypowiedź i przytuliła się do klatki piersiowej Maxa. Gdy Keiji odwrócił wzrok dziewczyna stanęła na własnych nogach.
- Może byś tak pomógł szukać ośmiornicy? - Zmieniła temat.

-O już wyzdrowiałaś. - Max cicho się śmiał, po chwili jednak postanowił jakoś wywabić Ami z jej kryjówki.
-Hej Ami! Amuś! Amulka, wyjdź proszę! Chcę się zaprzyjaźnić! Jak będziesz grzeczna to cię adoptujemy!
Chłopak wołał Ami jeszcze przez krótką chwilę, aż w końcu zrezygnowany odwrócił się do Arisy.
-Chyba mnie nie lubi. - Spróbował zrobić smutną minę.
-Hej Ami! Jak wyjdziesz to pójdziemy na lody!
Odwrócił się do Arisy.
-O właśnie lody, jak to wszystko się skończy to pójdziemy na lody, co ty na to?

Gdy chłopak zaczął krzyczeć po czym się odwrócił dostał piękną bułę na twarz.
- Bądź poważny. - Powiedziała.
Max zaczął krzyczeć o lodach. Keiji miał już go dość. Był zażenowany jego zachowaniem, jednak się nie odzywał i skupił na zadaniu. Arisa miała ponownie mu przywalić gdy ten zadał jej pytanie. Była zaskoczona.
- Ta... jak to się skończy... może pójdziemy na lody.

//Miło, że tak żwawo odpisywaliście również wcześniej, gdy trzeba było na parę osób czekać, żeby zamknąć kolejkę. Wy nie śpicie w nocy, czy co?//

Nagle zdało się słyszeć głuchy dźwięk, jakby naprawdę mocna przyssawka odczepiała się od ściany i różnica ciśnień wyrównywała z wielkim impetem. Z ostrzelanego miejsca wyleciała Ami, bez obrażeń. Jej macki zwinęły się do pleców - nie trzymała już planety.
- Hm, moi idioci się dzielnie spisali, zatrzymując was. Niby miałam nadzieję, że ktoś z was jeszcze zginie, ale widać muszę to robić sama. Ale pozwolicie, że przebiorę się w coś wygodniejszego.
Otoczył ją wir energii, z którego powoli wysuwały się dziwne twory, podobne do poprzednich macek, ale większe i bardziej... dziwaczne. Po rozwianiu się było widać stwora, który ma mackowate, szerokie skrzydła (dwie pary, podobne do tych Aizena), zamiast nóg długi, wężowaty ogon, z pleców, spomiędzy skrzydeł wyrastały dziesiątki macek. Twarz była pokryta czymś w rodzaju łusek. Oczy również się zmieniły, a dolna szczęka otwierała się również w połowie na boki.
//Nie mam obrazka przez fail twórców tej sagi, którzy choć chcieli, żeby ta dotychczasowa forma była tą przyjętą teraz, dali jej obrazek na samym początku w sekcji podpisanej "rozdział 1".//
Jej głos był dużo mroczniejszy, z lekkim gadzim syczeniem.
- Oho, rozstaliście się z mrocznym sprzymierzeńcem? No cóż, bywa. Macie jakieś pomysły na atak?

//Taa... Spróbuj zrobić coś takiego co napisałeś w lsw //

Matsu popatrzył jak brzydka zamienia się się w jeszcze brzydszą paskudę:
- Nosz ja pierdziele...
Więcej nic nie mówił tylko pojawił się niedaleko niej i wystrzelił Giant Kamehameha.

//Ketsu, po tej rundzie twój ruch, w końcu...//

-Fuzjo, takie "atakowanie z zaskoczenia" chyba nic nie...
Nie skończył, Matsu juz wystrzelił atak w Ami.\
-No tak.
Podszedł do Rayema i poklepał go po plecach.
Już niedługo skończymy, musimy tylko uporać się z tą dziwną ośmiornicą.
Spojrzał na ciało stwora.
-Myślę że najlepszym rozwiązaniem będzie najpierw pozbawić jej macek. Viego tu chyba musimy liczyć na ciebie.
Oczywistością było iż niebywała szybkość Viega i możliwość zatrzymywania czasu przez jego partnerkę były w tym momencie niesamowicie przydatne.
//Tak V. wyciagaj miecz i siekaj !//
Chłopak rozstawił nogi lekko przykucając, prawą rękę wysunął przed siebie, lewą natomiast cofnął. W tej pozycji miał możliwość szybkigo ataku jak i bloku. Jak na razie czekał na rozwój wydarzeń.

Ray wstał.
- Dobra, jak ktoś nie bije dziewczyn, to teraz nie ma nic, co by go ograniczało, bowiem potwory i mutanty bijemy. Bez obrazy Yoh... - powiedział z głupim uśmieszkiem i spojrzał na moment na nieprzytomnego Yoha.
Następnie wyjął z kieszeni jakąś zieloną kulkę i połknął ją. Po chwili chłopak dosłownie wyszedł z ciała.
- Ty! Pilnuj, żeby cię nie trafiła! - krzyknął, wskazując palcem na swoje ciało, którym sterował obecnie tzw. King.
- Co ja gadam? Przecież głupi i tak ma szczęście...
King jedynie zasalutował i stał spokojnie, gapiąc się na Ami. Ray podrapał się po głowie i po chwili strzelił Face Palma.
- Eh... No dobra... Naite, Kuraisen! - krzyknął, uwalniając swoje ShiKai.
Nie zamierzam się z tobą bawić głupim ShiKai. Poćwiartuję cię i wracam do domu, bo mi się sikać chce.
- Ban-! Kai!
Nastąpił wybuch reiatsu, a Ray stał spokojnie, trzymając w ręku swój miecz. Natychmiast zniknął i dodatkowo powielając się spróbował nie tyle poucinać macki Ami, co samą ją pociąć.

Yoh pojawił się z ręką którą pokrywała czarna materia i dziewczynami niedaleko Rayema, który właśnie aktywował Bankai.
- Ładnie.. Dobra, mniejsza o to.. - młodzieniec wyciągnął z kieszeni kapsułkę, po której naciśnięciu, w jego dłoni pojawił się Smoczy Radar. Podszedł do Viega i dał mu go.
- Trzymajcie. Mam jeszcze tego masę.. W każdym razie, wybaczcie za moje wcześniejsze zachowanie i za to że tym razem Wam nie pomogę. Dziewczyny też jeszcze nie wiedzą o czym mówię.. - kiedy Viego wziął radar, chłopak odsunął się kawałek. Używając ręki którą pokrywała ciemna materia, skoncentrował się i otworzył Door of the World. Początkowo technika wyglądała jak normalny, międzywymiarowy portal. Jednak po chwili całość zaczęła falować, zmieniając swoją barwę na czarną. Yoha zaskoczyło to jeszcze bardziej niż dziewczyny które nie mogły uwierzyć w to co widzą.
- Wampir miał rację.. Ominąłem pieczęć za pomocą mocy Nightmare Lorda - przynajmniej raz się na coś przydała. - młodzieniec spokojnie podszedł do portalu i sprawdził czy jest bezpieczny. W pewnym momencie wystrzeliła z niego czerwona macka, która była skierowana w jednego z wojowników. Młodzieniec szybko ją jednak złapał w połowie i dosłownie urwał będąc całkiem poważnym - nie zdenerwowanym.
- Widać że mówił też prawdę jeżeli chodzi o niebezpieczeństwo.. Dziewczyny, idziemy. Trzymajcie się jak najbliżej mnie, zrozumiano? - to nie było pytanie na które miały odpowiedzieć. To był pewnego rodzaju rozkaz.
- Oo.. Nie.. Ja tam nie wejdę!
- Interesujące.
- Nie zapominaj o dziecku..
Młodzieniec zrobił facepalma.
- Wejdziesz. Tak, zaiste ciekawe, Gemmei. Nie zapomniałem. Nie zamierzam Was tam pchać na śmierć - chcę byście się wzmocniły i żebym nie musiał się tak o Was martwić jak teraz. - chłopak czekał na decyzję każdej z dziewczyn. Chwilę to trwało, ale ostatecznie każda z nich się zgodziła. Chłopak jeszcze czekał na słowa Viega, Kaylin lub innych towarzyszy - być może ostatnie słowa. Nie chciał ruszać bez wybaczenia swoich przyjaciół - dziewczyny już przyjęły jego przeprosiny - nie mógł iść jednak być może na pewną śmierć bez wiedzy o tym że to co zrobił, zostało mu choćby w małej mierze wybaczone.

Sameyaro widząc nową formę przeciwniczki niemal wybuchnął śmiechem a zarazem zrobiło mu się nieco nie dobrze. Otrząsnąwszy się otworzył schowek i wyjął Zanpakuto i przeszedł w formę Ban Kai, jak na razie tylko czeka trzymając gardę.

Keiji nadal stał z rękami w kieszeni. Spokojnie przyglądał się transformacji Ami i temu co działo się później. Gdy pojawił się Yoh chłopak tylko lekko się uśmiechnął. Arisa stała niedaleko Maxa i również tylko się przyglądała.

- Hej, ten świat powinien być zapiecz...
Viego powstrzymał Kaylin przed dokańczaniem. Zaraz po tym odsłonił wizjer hełmu.
- Yoh, wróćcie niedługo. Po zabiciu jej i przywróceniu planety do porządku zrobimy kolejny biwak, a przy okazji, jeszcze nie wypróbowałeś jak należy swojego Linkera. Ale pamiętaj...
Wyjął kartę JigenRide: Yoh Atsuko.
- Mamy cię cały czas na oku.
Schował kartę i rzucił radar gdzieś nieuważnie do tyłu, gdzie Kaylin otworzyła na jego drodze przejście do ich magazynu.
- Tak właściwie, to też ich parę tam mamy, ale im więcej, tym lepiej.
Założył z powrotem hełm.
- Viego, czy mamy strategię?
- Dobre pytanie, nie wiem. Może za chwilę się okaże. Jaki mamy czas?
- Czas chaotycznych ataków?
Viego wyjął miecz i przelał energię światła, tworząc wielkie ostrze.
- Bingo. Hyper Clock Up.
HYPER CLOCK UP
Zbroja się rozsunęła, z paneli na plecach wyszły skrzydła, ale średniej wielkości. Viego już ruszył. Kaylin jeszcze na odchodnym powiedziała do dziewczyn:
- Dziewczyny, mówiłam. Sprawdzone w ponad pięciuset światach.
//Post nr 13 w Centrum Sukui//
- The World.
Kaylin ruszyła za Viegiem. Jako że ruszyli osobno, nie doszło do połączenia efektów w jakiś wyższy poziom Worldwide Timebreakera, Viego sam miał taką szybkość - względnie wyższą niż światło, więc Ami zostałaby zaatakowana zanim w ogóle by zauważyła, że Viego zmienił położenie. Kaylin zaś chciała jakoś mu dotrzymać kroku.
Viego zajął się siekaniem macek, Kaylin rozstawiała Hotaruyoru wycelowane w typowo słabe punkty istot antropomorficznych.

Po takiej serii zatrzymują się, zbroja Viega się zsuwa z Linkerem oznajmującym
HYPER CLOCK OVER
- Tesah agita. //erf. czas rusza//

Max przyglądał się transformacji, gdy skończyła, chwycił swoje zanpaktou, przeszedł w formę Bankai i założył maskę. W lewej ręce ładował Cero, na razie czekał na dobry moment by zaatakować.

No więc drogi Yohu.-pojawił się przed nim z założonymi rękoma.
-Takie numery są niedopuszczalne. Uwierz mi, nie zawahamy się zaatakować nawet ciebie jeśli będzie trzeba. Ale mam nadzieję że nie dasz się znów przejąć temu gnojowi.
Jednak jako że chłopak nie potrafił długo się obrażać, wybaczył Yohowi.

Chłopak się nie odzywał. Jedynie się uśmiechnął i wraz z dziewczynami, wszedł do „zapieczętowanego” wymiaru. Portal się zamknął, aczkolwiek wyglądało to dziwnie. Bardziej podobnie do Garganty niźli normalnego zamknięcia Door of the World.

Gdy tylko portal Yoh'a się zamknął, chłopak ruszył na Ami zasypując ją skomplikowaną sekwencją ciosów kataną, w końcu z lewej ręki wystrzelił cero prosto w twarz przeciwniczki. Chłopak nadal atakuje, jest także gotowy by odeprzeć atak ze strony przeciwnika lub zrobić unik.

Gdy Matsu mówił, Ami miała wystarczająco czasu, by przejrzeć jego atak. Ze swoich macek utworzyła przed sobą coś w rodzaju tarczy, na którą przyjęła Giant Kamehameha i rozproszyła je na boki. Zaraz po tym zaczęła z końców macek zasypywać Matsu seriami szybkich pocisków.

Musiała jednak przerwać ostrzał, który odrobinę zranił fuzję, by tymiż mackami parować cięcia Rayema. Jak na razie macek jest więcej niż kopii Rayema, więc Ami nie ma się zbytnio czym przejmować.

W Hyper Clock Up Viego dość łatwo siekał macki, dając dodatkowe okazje do ataku dla Rayema. Sporo macek odpadło, ale wszystkie odcięte, jakby same z siebie, ruszyły na Viega, Rayema, Matsu i Kaylin, przyczepiając się do nich i wybuchając. Zaraz po tym macki odrastają. Jedynie Rayem jest lekko poturbowany, Matsu ma skórę Overcome Demona, Viego i Kaylin mają swoje zbroje, które przejęły część ataku. Ataki Kaylin nie zdały się na zbyt wiele. Fakt, że Ami jednak nie nadąża za Hyper Clock Up był mimo to pożyteczną informacją. Ami z drugiej strony wiedziała, czego ma się spodziewać.

Cięcia Maxa również nie zdały się na zbyt wiele, Ami wyczytała złożoność sekwencji i w tym czasie przygotowała się również na Cero dzięki małym kolcom, które wyszły spomiędzy łusek na twarzy i rozproszyły atak. Ami rozłożyła macki na wszystkie strony i wystrzeliła z nich salwę strumieni energii, które zadały obrażenia każdemu, kto był w ich zasięgu.

- Co jest, myślałam, że jesteście silniejsi. Jak chcecie w takim wypadku chociażby przetrwać zbliżający się wybuch tej planety?
//Tak, teraz się dowiadujecie dopiero o wybuchu.//
- No co? Myślicie, że da się tak ładniutko wyssać energię z planety? Niby tak, ale tylko jeśli planeta was nie obchodzi. Ale fajerwerki są zawsze przepiękne.

Nagle na polu walki pojawiła się Ayami.
Ketsu!Nasza technika, pamiętasz!? - krzyczała kobieta w stronę fuzji, gdyż myślała, że to kolejna transformacja chłopca.
Matsu popatrzył na dziewczynę.
Zaraz..technika..przewidywanie ruchów..Ami! - powiedziała fuzja.
Ayami! Szybko! - krzyknął Matsu.
Kobieta pojawiła się przy nim, a on złapał ją nićmi, którymi może kontrolować umysł.
Dobra, zaczynaj! - powiedziała spokojnie fuzja chłopców.
Ayami zaczęła czytać w myślach Ami.Ketsu, dzięki temu, że był z nią połączony techniką, także znał myśli Ami.Pojawił się przy niej, i robił takie kombinację ataków, żeby ona nie przewidziała tego i w miarę mocno dostała.

Keiji nadal tylko stał. Nie myślał nad żadną techniką, w końcu czego by nie wymyślił ona i tak by to przewidziała. Arisa także stała. //NPC, ona jest zdolna do walki czy nie za bardzo?//

Ray zatrzymał się gdzieś na uboczu.
- Cholera, tej sztuczki z mackami nie przewidziałem...
Mógłbym zwiększyć liczbę moich kopii, ale te macki i tak by nas atakowały... Cholera... Co robić? Co robić?
Ray zmienił swoje położenie - tak dla bezpieczeństwa.
Najlepiej byłoby zaatakować bezpośrednio Ami lub jej macki, ale od razu je niszcząc.
Ray chwilę stał, zastanawiając się co robić. Niestety nic mu nie przyszło do głowy, prócz kolejnej dywersji. Ponownie zmienił swoje położenie. Przejechał dłonią po twarzy i założył maske pustego. Po okolicy ponownie zaczęły się biegać kopie z tym, że było ich teraz ponad 2 razy więcej i każda miała na twarzy maskę. Kiedy te rozpraszały Ami swoją ilością i prędkością, Rayem zniknął i pojawił się jak najbliżej niej, kiedy była najsłabiej osłonięta. W pysku miał już załadowane porządne Cero i nie tracąc czasu natychmiast je wystrzeliwuje w to "coś".

Max wylądował niedaleko Arisy.
(To nie ma sensu, ona może przewidzieć nasze ruchy)
Chłopak stał i czekał na rozwój wydarzeń.

Sameyaro szybko zakłada maskę Hollowa. Zyskując ogromną szybkość, za pomocą Sonido przemieszcza się w ogół potwora, tak szybko jak się tylko da i spróbuje wyczaić moment gdy będzie odsłonięta na atak w tors za pomocą Umiba Megalodona by zamienić przeciwnika w bryłę lodu.

W razie jakiegokolwiek ataku macki, Sameyaro nie tnie jej a jedynie przebija by zamieniła się w lód, być może przy odrobinie szczęścia przeciwnik się nie zorientuje i obróci się w lód wraz z macką.

Gdyby sytuacja była poważniejsza rezygnuje z ataku i utrzymuje dystans atakując z daleka za pomocą wszelkiego rodzaju Cero bądź Kido.

//Uwaga - będę odpisywał co parę postów, nie czekając na wszystkich. Z resztą, >10 osób nie rzuci się w jednym momencie na jedną osobę, bez szans. Ci, którzy nie odpowiedzieli w danej kolejce, po prostu w tym jednym momencie nie ruszają do ataku, nie ma żadnej natychmiastowej śmierci czy czegoś. Pewnie i tak byście się domyślili, ale wolałem uprzedzić.

Bercik, średnio. Stan lepszy, ale różnica poziomów mocy powinna być zauważalna, nawet jeśli nie podałem dokładnego power levela Ami.//
__________

//Ketsu, nie wiem, jak czytanie jej w myślach miało czemukolwiek zapobiec.//
Matsu i Ayano, wszedłszy do umysłu Ami, zauważyli tam... ich własne myśli, odczytywane przez Ami. Jedyne, co dała ta technika to 100% pewność, że Ami czyta w myślach. Matsu widział w umyśle Ami swoje kombinacje tuż przed tym, jak je wykonał. Wszystkie ciosy były blokowane. Po wystrzeleniu w fuzję fali energii połączenie z umysłem Ami się przerwało.

Każda z kopii Rayema znała ustalony przez niego plan, więc nawet jeśli pojedyncza kopia byłaby zbyt szybka, żeby ją namierzyć na wystarczająco długo, ich ilość pozwoliła Ami odczytać zamiary Rayema. //jak plik na torrencie z kilku seedów// "Najsłabiej osłonięta" wciąż znaczyło "wystarczająco". Po przyjęciu Cero z niewielką ilością obrażeń na ręce (ledwie małymi poparzeniami), Ami trzasnęła Rayema swoim masywnym ogonem.

Sameyaro, widząc, jak Rayemowi się nie udawało, postanowił się nie zbliżać i tylko ostrzeliwać Ami z dystansu. Miało to podobny skutek, co atak Rayema.

Mężczyzna zamknął oczy i użył Jigoku Eda no tsumi. Efekt pojawienia się ostrza był identyczny co na równinach. Liczne, niewidzialne cięcia dosięgły Ami. Chłopak stał nadal z zamkniętymi oczami. Trwało to dłuższą chwilę. Nagle otworzył oczy w tym samym momencie wyzwalając spore pokłady energii. Dało to efekt tak jakby przy samym otwarciu oczu jego energia się zwiększyła. Chciał najzwyczajniej zastraszyć przeciwniczkę. Uniósł rękę z ostrzem do góry ustawiając je pionowo w dół. Ostrze zaczęło błyszczeć. Tak samo jak na równinach chłopak posłał z niego fale energii kształtem przypominającą Getsugę.
[Masz zamiar wracać, to zrób to...]
Chłopak spojrzał prosto w oczy Ami. Ponownie chciał ją zastraszyć. To o czym myślał... Ten o kim myślał... przewyższał ją znacznie. Chłopak myślał o Nightmare Lordzie. W jego myślach pojawił się obraz transformacji Yoha.
[Dobrze wiesz, że on przybędzie. Potężniejszy. Ten skurwiel się nie patyczkuje. Pierdoli go czy ktoś jest po jego stronie czy przeciwko niemu. Sukinsyn nie ma litości!]
Miał nadzieje, że przez zdekoncentrowanie jej da szanse na ataki innym. W tym momencie nie myślał o tym czy się uda, myślał tylko o Nightmare Lordzie.

Smok przez dłuższą chwilę stał w bezruchu. - Może wymieniajmy się osobowościami ? Ja będę intensywnie myślał, ty zaś działał i tak co chwilę. W końcu jesteśmy jedną osobą i nie ma dostępu do twoich myśli. /Smok atakuję pięściami, nagle zmienia taktykę strzelając kulami ki. //To tak, jakby zmieniać kanały w telewizorze, 1-2-1-2...itd.//

//Smoku, takie coś było w Yu-Gi-Oh!u. Nazywali to "tasowaniem myśli", żeby Pegasus nie mógł czytać im w myślach XD//

Gdy chłopak się otrząsnął po uderzeniu ogonem, spojrzał na Ami.
Huh? Czyli jednak da się ciebie zranić... Hehehe...
Ray momentalnie zniknął i stanął przy Kingu.
- Wypluj to.
King posłusznie wypluł kulkę, a bezwładne ciało zaczęło opadać, trzymając ją w dłoni. Ray wszedł szybkim ruchem w swoje ciało, nim to jeszcze upadło. Po chwili młodzieniec otworzył oczy i wstał.
- Psia krew... Nie zamierzam bezczynnie stać i patrzeć jak ona przyczynia się do eksplozji planety tylko dlatego, że czyta w myślach!
Ray wzbił się w powietrze. Rozkładając ręce na boki jednocześnie przybrał formę Mega Wojownika. Zaczął skupiać ogromne pokłady energii. Ami nie jest nietykalna, a zamiast bawić się z jej mackami, chce ją całą skasować z tego świata. Tak jest... szukuje Final Flasha.
- Tylko wiecie... osłaniajcie mnie jak nic nie robicie... - zwrócił się na moment do reszty, a potem dalej obserwował Ami.