Silvia spojrzała na kota.
- Słodki.. - powiedziała, choć widać było że martwiła się o Yoh'a. Mimo to, chciała jakoś złagodzić to uczucie.

Smok przykucnął nabrał trochę eniergii z otoczenia i znikł, rozpłyną się.

-Miaaał !
(To teraz mnie pogłaszcz)

//To do Silvii//

Ray skończył swój "trening". Niestety, tak się wciągnął, że nie zauważył nikogo, dopóki nie skończył. Zauważył Silvię i kilka nowych postaci.
- Um? A co wy tu..? - nie dokończył, bo poczuł 2 ogromne źródła wibracji.
//3 nie mógł, bo C17 jest androidem.//
- Co za energia... Cholera...
Chłopak spojrzał poważnie w kierunku gór.
- Tam walczy tylko 1 osoba. Mam nadzieję, że reszta wytrzyma nim go nie zlikwiduję...
Ray specjalnie użył słowa "likwidować". Między innymi po to tyle trenował i podróżował po obcych planetach.
Chłopak odwrócił się w stronę Silvi.
- Silvia... Przygotuj tyle senzu ile dasz radę, najlepiej nie opuszczając statku. Będzie nam potrzebne jak cholera...
Po tych słowach chłopak sięgnął do kieszeni.
- 4 senzu... Muszą wystarczyć... - po czym wyjął rękę z kieszeni i przyłożył 2 palce do czoła.
- Trzymajcie kciuki... Mecz się zaczął... - powiedział, po czym teleportował się do gór dzięki Instant Transmission.

Słysząc słowa Raya dziewczyna zaczęła się jeszcze bardziej martwic o Shigeru i Maxa.

Dziewczyna miała w kieszeni kapsułkę z szafą Yoh'a. Było tam multum Senzu, ale nie to ją teraz martwiło.
Wszędzie rozpozna energię Yoh'a, dlatego zdziwiła się i jeszcze bardziej zaczęła martwić gdy uwolnił jej dość dużo by to poczuć.
- Głupek.. - powiedziała do siebie.
- Yoh, ty głupku.. - dodała ponownie, dość cicho, martwiąc się o chłopaka.

Chłopak wszedł na pokład, rozejrzał się poczym usiadł pod ścianą i rozmyślał.

Dziewczyna poczuła moc Yammy'ego i po prostu podbiegła do okna w którym można było zobaczyć potwora i.. wyczuć energię Yoh'a.
Upadła na kolana, a w jej oczach pojawiły się łzy. Kiedy wyczuła energię Viega lecącego w tamtą stronę, trochę poprawił się jej humor.
- Nie umierajcie.. Proszę.. - powiedziała do siebie, siedząc na podłodze.

//Żałoba, wszyscy siadają pod ścianą//
Dziewczyna wyczuwała energię Yoha i Yammy'ego. Mimo iż były ogromne nie zwracała na nie uwagi, martwiła się o przyjaciół. Siedziała cicho od czasu kiedy odpyskowała Smokowi.

Nagle całe miasto się zatrzęsło.
To przez energię arrancara, Yammy'ego który uwolnił jej niezwykle dużo.

Silvia przestraszyła się nagłego przechylenia całego statku, co nie było do niej podobne. Naprawdę musiało boleć ją to że Yoh i Viego ruszyli na misję samobójczą. Jak inaczej to nazwać, skoro przeciwnik jest 20x większy od nich i emanuje energią zdolną przechylić statek...
Kiedy Ayano wbiegła na główny pokład, rozejrzała się. Nie zauważyła Rayem'a, ale widziała Silvię.
- Hej, nic Ci nie jest? - zapytała Silvii.
- Nie.. Tylko martwię się o tego głupka.. - odpowiedziała smutnie na pytanie dziewczyny.

Wprawdzie obie nie były zadowolone z tego że Yoh takim głupim sposobem ruszył do walki z Arrancar'em. Ale ktoś musiał je chronić. Była masa innych silnych wojowników, mimo to one pamiętały słowa Yoh'a. Mówił że nie da ich skrzywdzić i tak też było.

Toshi powiedział cichym głosem
I tak nic mu nie będzie.
Za to przypuszczam że Ketsu i Rayem mają mały problem. Zwiększyli swoją moc do 100% a wiec to oznacza że sobie nie radzą.
Powiedział z miną jakby chciał lecieć im pomóc ale coś by go powstrzymywało.

Nagle wszyscy na statku/w mieście poczuli 70% mocy Yoh'a, ogromną moc Yammy'ego, ogromną moc piątej formy Freezy, prawie 100% mocy Rayem'a i 100% mocy Ketsa. W Lesie Selvas pojawiła się także jakaś mroczna, aczkolwiek nie nastawiona źle do wszystkich energia..

Cały scenariusz nie był zbyt ciekawy.

Dziewczyna spojrzała na przybyłą postać.
(A to co? Czuję ogromną moc wszystkich walczących na ziemi ale nie Shigeru i Maxa. Nie wiem czy to dobrze czy wręcz przeciwnie.)

Silvia siedziała na podłodze, martwiąc się o Yoh'a.
Kiedy poczuła że jego energia wzrasta zaczęła się jeszcze bardziej martwić. Miał naprawdę ważny powód ku temu by zwiększać moc prawie do maksimum na normalu. A mimo to, nie mógł pokonać swojego przeciwnika nawet z pomocą.
[Mam nadzieję że nic mu nie jest..]

- Hej.. Czy.. Was też zostawili tutaj by nic się Wam nie stało? - zapytała wszystkich w pomieszczeniu. Wprawdzie odpowiedź była oczywista, mimo to dziewczynie zależało na tym by ją usłyszeć. Może przestałaby się mniej martwić.
- Toshi? Co Ty tu robisz? Nie walczysz..? - zapytała zdziwiona, chłopaka który siedział jako jedyny pod ścianą.

Ayano wiedziała że Silvia wie co ona powie. Wolała więc siedzieć cicho.

Sandra spojrzała na Silvię.
- Ta... ale to, że jestem tu i martwię się o nich jest gorsze niż walka z nie wiadomo czym. Przynajmniej Shiranui jest ze mną.

Nagle wszyscy poczuli jeszcze jedną energię, gdzieś na równinach. Walczyli z nim Shigeru i Ryuuzaki.

W głównym pokładzie pojawił się wyczerpany Smok - Posiada może ktoś Senzu ? Proszę... i upadł na dupsko //XD//

Sandra wyczuła energię Ryuu i Cella. Oczywiście moc Shigeru zrosła odrobinę.
(Shigeru nie ma zamiaru najwidoczniej walczyć, jak to on. Ale czyja jest ta trzecia energia? I gdzie jest Max?)

Nagle statek dosłownie się przechylił. Była to wina energii Yammy'ego, którego bez problemu można było zobaczyć wyglądając przez okno.
Energia Yoh'a zniknęła.

Chłopak wleciał na główny pokład. Był zaje**ście poharatany i miał porozrywane ubranie. A dokładniej tą część z kombinezonu. Chłopak stanął na podłożu i zaczął iść w stronę Sylvii.
- Hej, Silvia. Zebrałaś kilka senzu? - zapytał dość spokojną miną.
Jednak co parę sekund zerkał w stronę gór. Martwił się, co z Yoh'em.

Ketsu wleciał na statek za Rayemem.Także miał poszarpane ubranie i blizny po ranach.
Uff..- sapnął.

Kiedy energia Yoh'a całkowicie zniknęła, dziewczyna zaczęła płakać. Nie tylko ona, bo i Ayano także.. Nie wiedziały czy Yoh zginął czy wyciszył energię.
Gdy Rayem się pojawił wraz z Ketsem, Silvia wstała i dała im po jednym Senzu.
- A co z Yoh'em?! - zapytała Silvia. Ayano także wyglądała tak jakby chciała znać odpowiedź na to pytanie.

-Ja ? Ja nie zostałem tu aby być chronionym, w sumie i tak nie mam nikogo kogo obchodziła by moja śmierć, jestem samotnikiem, może to dlatego że zabiłem swoją rodzinę, może nie. A zostałem tu ponieważ jak zapewne zauważyłaś jestem słaby moja moc to kilka marnych jednostek.-powiedział patrząc na Sylvię.
Popatrzył na Rayema i Kestu poczym złapał się za głowę i rozmyślał.

Podczas Clock Up przybywa do Latającego Miasta, jest pod modułem grawitomaszynowym //czyt. dawnym statkiem Friezy, w którym przypomnę: znajdują się mechanizmy pozwalające statkowi swobodnie poruszać się i zawisać w bezruchu także w polu grawitacyjnym//.
- Clock Over. Nsaya-chan, otwórz. Kod czerwony, pilne leczenie.
Już się robi.
Otwiera się wejście, przez które Viego wlatuje z Yohem. Na miejscu hologram Damensayi czeka z lewitującymi noszami.
- Weź go do kapsuły medycznej. Przy okazji, odpal silniki. Dla bezpieczeństwa Latające Miasto musi na jakiś czas opuścić atmosferę. I zostań tutaj, to nie koniec.
Tak jest.
Nosze pognały w stronę sektora medycznego.
- Podczep do kapsuły medycznej Yoha generator HF. Kiedy zarejestrujesz choćby minimalną ilość energii czy jakiś ruch, katapultuj kapsułę do atmosfery, tylko wyceluj w miejsce, gdzie jest Yammy Riyalgo. I sprowadź Silvię Sawako do sektora medycznego na czas leczenia Yoha. Pamiętaj - najdrobniejszy ruch czy choćby kwant energii odczuwalny lub - oby nie na pokładzie - początek metamorfozy i katapultujesz kapsułę. Zero wahania się. Ja muszę już lecieć.
Powodzenia.
Viego wyleciał dolnym włazem, a Latające Miasto zaczęło zwiększać wysokość.
//to też będzie nadawanie na cały statek, tym razem przez Damensayę//
Uwaga wszyscy na pokładzie Latającego Miasta! Mówi Damensaya. Ze względów bezpieczeństwa opuszczamy atmosferę Terry. Jeśli ktoś chce opuścić statek, niech przyjdzie na mostek. Silvię Sawako proszę o jak najszybsze przybycie do sektora medycznego. To naprawdę pilne.