______

Boski Pałac - to właśnie tutaj mieszka Wszechmogący. Znajduje się on wysoko ponad wieżą Karina, gdzie można nabyć magiczne fasolki Senzu. Z ziemi jest niezauważalny, gdyż znajduje się zbyt wysoko. Miejsce to jest doskonałe do treningów zwłaszcza z powodu umieszczonego tutaj przejścia do Hyperbolic Time Chamber.
______

Wylądowaliście pojazdem i wysiedliście. Nie widzieliście jednak żywej duszy. Chcieliście się rozejrzeć, ale podszedł do Was niekoniecznie wielki, ale dosyć puszysty, ciemny 'dżin'.
- Witać nowi przybysze. Ja być Mr. Popo, sługa Wszechmogącego. Wszechmogący na Was czekać, Wy pójść za mną.
Popo zawrócił i poszedł w stronę znajdującego się w środku całej 'wieży', pałacu. Ruszyliście za nim i po chwili spotkaliście 'Boga' we własnej osobie. Tak jak się spodziewaliście, był to nameczanin.
- Witajcie.

//Nie przesadzasz z tą stereotypomurzynizacją Popo?

stereotypomurzynizacja - nadawanie postaci cech, które przypisuje się poprzez stereotypy rdzennej ludności Afryki na południe od Sahary, np. prymitywności mowy

Tak, wymyśliłem to słowo chwilę temu.//

- Witam, Wszechmogący Terry. Pewnie już nieraz nas obserwowałeś, ale mimo wszystko: jestem Viego Taimatsu, to Kaylin Cemineya i Alister Zeynov, ze Wspólnoty Erfelańskiej na Beralzie. To Rayem Uruka i Sameyaro Umagi, z tej Terry. Jak już zapewne wiesz, dwa razy nam się zdarzyło skorzystać z pomocy Zamarada, a nieuchronnie zbliża się czas walki o przyszłość. Wiemy, że każde nasze życzenie odkłada negatywną energię w Kulach. Dlatego chcieliśmy zapytać, jaka jest twoja opinia na temat ukrycia Kul w celu zachowania ich w razie konieczności i dania czasu na rozproszenie negatywnej energii, by nie dodawać Smoków Cienia do puli problemów.
Kaylin szturchnęła Viega i coś mu szepnęła na ucho.
- A, i tak przy okazji. Jesteś współczesnym Podróżnikiem czy przedstawicielem cywilizacji z Anteques? Namek w tym wymiarze nie została jeszcze znaleziona, a język erfelański i mowa Nameczan mają pewne wyraźne różnice.

Sameyaro wyszedł z pojazdu, i rozejrzał się wokół, az zobaczył jakiegoś czarnego typka, który przedstawił im się jako Popo. Poszedł za nim do pałacu, gdzie przywitał ich twórca smoczych kul.
-Witam, całkiem fajny masz ten pałac, no i miłego lokaja...

Od momentu opuszczenia pojazdu, chłopak czuł się dziwacznie. Znajdowali się w naprawdę nietypowym miejscu. Kiedy Popo kazał grupce pójść za nim, chłopak rozglądał się po drodze. Gdy dotarli na miejsce, Viego zaczął wszystkich przedstawiać. Chłopak jedynie kiwnął głową na w geście powitania.
- Dobry.
Ray zerknął jeszcze na moment na służącego Nameczanina. Nagle poczuł, że przechodzą go ciarki, więc ponownie wrócił szybko wzrokiem na Wszechmogącego.
(Ten koleś bardziej mnie przeraża od Nightmare Lorda...)

//Cholera, zapomniałem o tym motywie xd//

- Ja nie widzę przeszkód w tym, a żebyście 'ukryli' smocze kule. To bardzo dobra decyzja.
Kiedy Viego zapytał o to, czy Wszechmogący jest przedstawicielem dawnej cywilizacji Anteques czy może współczesnym podróżnikiem, ten się odwrócił i spojrzał w górę.
- To trochę długa historia. W skrócie jednak prezentuje się to tak...
- Jestem współczesnym Jigen Tankenka, jednak od kilku lat zamieszkuję tą planetę. Powodem tego jest fakt, że jestem również bezpośrednim potomkiem jednego z mieszkańców Anteques.

Mr. Popo przyglądał się na Raymonda.

- Czyli Anteques sprawowało się podobnie co Agisya i już wtedy różne nacje podróżowały. Wiesz może, czemu ówczesny język Podróżników jest tak podobny do erfelańskiego, skoro tenże stworzyliśmy kilka lat temu na pokładzie Agisyi?
- Wracając do Kul... Ile właściwie zajmuje rozproszenie negatywnej energii?

- Jak powiedziałem, jestem jedynie potomkiem jednego z mieszkańców Anteques.
W pewnym momencie do Wszechmogącego podszedł Mr. Popo.
- Ja móc coś zaproponować?
- Tak. Słucham?
Rayem spodziewał się w tym momencie jakiegoś pomysłu związanego bezpośrednio z nim. Czuł pewną obawę i lęk kiedy Mr. Popo przyglądał się jego osobie. Aż ciarki przechodziły po plechach... Nastolatek jednak się pomylił. 'Dżin' spojrzał na Viega - teraz to jego przeszły ciarki.
- Może ja się mylić, ale być możliwa podróż w czasie przez jakiś przedstawiciel Twoja rasa?
- Wiem co Ci chodzi po głowie, Popo. Cofnięcie się w czasie do początków powstania Anteques przez współczesnego Jigen Tankenka. To ciekawa teoria, jednak myślę, że nie jest prawdziwa.
Mr. Popo odszedł podlewać kwiatki, natomiast Wszechmogący podszedł do Kaylin oraz Viega.
- To zależy od 'skali' życzenia. Począwszy od kilku miesięcy, a skończywszy na kilkunastu latach.
- Przepraszam Was, ale na wiele pytań nie potrafię Wam odpowiedzieć. Jestem jednak święcie przekonany, że znajdziecie te odpowiedzi, których będziecie naprawdę poszukiwać.

- Cofnięcie w czasie? Cóż, to jest dość karkołomne, łamie kilka zasad fizyki klasycznej, nietrudno zrozumieć, dlaczego uważasz to za niemożliwe... Kaylin, kiedy ostatnio to robiliśmy?
- 527.
- Em... Ja dobrze słyszałem pytanie i odpowiedź?
- Oj tam parę razy się po czasie poskakało. Kilka razy ze znajomymi Crono, parę razy z Trunksem...
- Przyznaj, mój pomysł na uniemożliwienie przeładowania Bram był świetny.
- No, był. Ej, tak właściwie... Gdy zabierałem się z Unicronem za budowanie Latającego Miasta, Yoh dał mi trzy kapsułki. W jednej był statek, z którego zrobiliśmy moduł główny, z drugiego okręt Friezy, przerobiony na moduł dokowy. Mam wrażenie, że mogłem mu tej trzeciej nie oddać...
- A co takiego w niej było?... Nie. Powiedz, że się mylę.
Viego i Kaylin odwracają się w stronę Alistera i wyciągają w jego stronę po jednej ręce.
- (razem) Worldwide Reading.
Zaraz po ty opuszczają ręce i kiwają głowami, potwierdzając przypuszczenia Alistera.
- O jasny szlag. Ale chyba nie zamierzacie...
- Raczej nie. Kaylin, kiedy ostatnio byliśmy w jakimś świecie, gdzie byli Dio Brando i Enrico Pucci?
- 573.
- Dlatego właśnie na razie wystarczy... Pomimo że mamy ponad rok opóźnienia. Ale co tam, wyrobimy się.
- A ile właściwie wam daje to spowolnienie metabolizmu w Korytarzu? Bo ja tam nie zauważyłem, żeby... Powiedzcie proszę, że tym razem się mylę.
Viego i Kaylin znów weszli w umysł Alistera, odczytując jego myśli.
- Absolutnie nie wiem...co takiego masz na myśli.
Viego i Kaylin wykonali brofista //naprawdę nie lubię polskiej nazwy na to. Chyba że znacie lepszą//, a Alister się prawie że załamał.
- A właśnie, przychodzą nam na myśl jeszcze dwa pytania. Czy masz właściwie jakieś imię, którym powinniśmy się do ciebie zwracać? I czy to nie ty byłeś tym głosem, który usłyszałem będąc pierwszy raz w Anteques?
- Wyłączylibyście na chwilę swoją synchronizację? Nie nadążam z percepcją.
Viego i Kaylin się jeszcze raz odwrócili do Alistera i z uśmiechem mu jednocześnie odpowiedzieli:
- Nie.

Gdy Kaylin oraz Viego się zschynchronizowali, Wszechmogący jedynie się uśmiechnął. Dostrzegł jaki 'problem' sprawia to Alisterowi. Kiedy jednak para zadała pytanie, spoważniał.
- Owszem, wtedy usłyszałeś właśnie mnie.
- Zwracajcie się do mnie po prostu Kami.

- I wolałeś się nie ujawniać? Wpadłeś tam tylko na chwilę czy tam mieszkałeś i niedawno dostałeś posadę?

Nastolatek przysłuchiwał się rozmowie, jaką Viego i Kaylin przeprowadzali z Wszechmogącym. W sytuacji jaka miała miejsce chwilę temu, czuł się podobnie jak Alister. Po chwili jednak cicho westchnął. W porównaniu do Viega, nie miał tylu pytań, a właściwie przybył tutaj z 2 powodów: wiedzieć, gdzie w razie czego znajduje się pałac i spotkać się z dawnym towarzyszem. Ray, nie chcąc zakłócać przebiegu rozmowy, spokojnie i po cichu opuścił pomieszczenie, udając się na zewnątrz. Wychodząc zauważył Popo, przez co znowu przeszły go ciarki po plecach. Pomijając jednak ten fakt, stanął niemal przy samej krawędzi pałacu.
(Ta miejscówka jest naprawdę ciekawa. Wysoko, z dala od osób postronnych... W sumie jest stąd też całkiem niezły podgląd na świat.)
Chłopak spojrzał na dół. Przez chwilę próbował się skupić, jakby próbując coś dostrzec, lecz ostatecznie skończyło się na tym, że zaczął o czymś rozmyślać.

Wszechmogący się uśmiechnął. Nie odpowiedział na pytanie Viega.
Pewne informacje wolał prawdopodobnie zachować dla siebie. Odwrócił się i odszedł.
Zniknął w bramie wejściowej do 'pałacu'. Udał się do pomieszczenia w którym mógł spokojnie siedzieć i rozmyślać na pewne tematy. Mr. Popo dalej podlewał kwiatki.

- Kami chyba ma już nas dość, co, Mr. Popo? No cóż, miło było poznać.
Strażnicy planet jakoś rzadko są super-przydatni, co? ]]
[Zależy od Strażnika.]
Czekaj, właściwie twoja planeta ma kogoś takiego? ]]
["Moja planeta"?]
Nie Beralza. Planeta, z której jesteś. ]]
[Jeśli był tam jakiś Strażnik, to był do dupy. A jeśli jakiś się pojawił, domyślam się, kto może nim być.]
Powiedz. ]]
[Na moje oko, pewnie Am...]
- To co, skoro gospodarz nas zbył, mamy coś jeszcze tu do roboty?

- Wszechmogący pójść odpocząć. On obserwować Wasze poczynania z góra od czasu walka z Iester.
Jak na 'dżina' i służącego Kami-samy, Mr. Popo wydawał się być całkiem dobrze poinformowany o tym co robił jego pan. Mimo wszystko, cały czas podlewał kwiatki - wyglądało na to, że sprawia mu to radość.

Słysząc słowa Popo, chłopak na moment wyrwał się z zamyślenia i odwrócił głowę w jego stronę.
(Skoro nic już tutaj nie ma do roboty, to czas poszukać tej cholery od Beyblade...)
Chłopak nagle rzucił się na dół, niczym Asasyn wykonujący skok wiary. Wykonał salto w powietrzu, po czym zapalając aurę, poleciał gdzieś w głąb kontynentu Alesvo.

Viego wyciągnął mały pilot z kieszeni i nacisnął przycisk, przyleciał Arbavay Xi, zatrzymując się na powierzchni pałacu z charakterystycznym dla odblokowywanego samochodu dźwiękiem.
- Xi, kombinacja 131.
Dwa boczne segmenty odłączyły się i przyczepiły jedno miejsce dalej, tworząc plus.
- Samey, lecisz z nami czy wolisz na piechotę?
Kaylin wsiadła do modułu po lewej, Alister pośrodku, Viego podchodził powoli do przedniego. Prawy byłby ewentualnie dla Sameyaro, Xi został specjalnie po to przestawiony, by niepotrzebny moduł znalazł się wyraźnie z tyłu.

-Nie dzięki, wolę "na piechotę".- Podszedł do krawędzi pałacu i skoczył przed siebie, przez chwilę swobodnie spadając w dół. Po pewnym czasie spadania zatrzymał się w powietrzu, obrał kierunek i z dużą szybkościa poleciał w stronę kontynentu gdzie mieszkał.

- No patrzcie no...
- Viego, ale zdajesz sobie sprawę, że skoro wszyscy umiemy latać, korzystanie z Arbavayów nie jest niezbędne?
- Ale jest fajne.
- Tetvarin!
Po kilku sekundach koło Alistera wylądował jego pojazd, Ali przesiadł się z Xi do niego.
- To może mały wyścig? Tylko maszyny dozwolone.
- No to ja biorę Xi. Viego?
Viego wyciągnął WDG.
- Saya, daj mi tutaj Lao 2.
- 10 sekund.
- Lao 2? Odtworzyłeś tego rupiecia?
- Od razu rupieć. Pierwszy Arbavay, którego zbudowałem. Z resztą, daję wam fory. Przecież mam jeszcze mój ulubiony motocykl. Pamiętasz, nie Kaylin?
- Perun?
- Dokładnie. Startujcie, dam wam kilka sekund przewagi.
- Chciałbyś. Tetvarin, Slide Mode.
Pojazd Alistera uległ rekonfiguracji, przechodząc w dużą, latającą deskę z lekkim uzbrojeniem.
- Do startu, gotowi...
- Xi, Scolopendra.
Wszystkie segmenty ułożyły się w jednej linii z luźnymi połączeniami między nimi, dając coś na kształt segmentowego robaka //nazwa gatunkowa tychże to właśnie Scolopendra// z miejscem Kaylin na przodzie.
- Start!
Alister ruszył, za nim Kaylin z Xi wijącym się w powietrzu. Viego odwrócił się jeszcze do Popo.
- Do zobaczenia.
...i zeskoczył z pałacu w dół. Gdy spadał, przechwycił go jego myśliwiec-kabriolet, Arbavay Lao. Viego złapał stery, usiadł wygodnie i odpalił dodatkowy napęd, goniąc Kaylin i Alistera.

Ryu pojawił się w dziwnym dla niego miejscu, nie widział gdzie konkretnie jest ale wyczuwał cel swoich poszukiwań. Podszedł do czarnego mężczyzny, spojrzał na niego i zapytał:
- Szukam Yoh'a Atsuko, czy wiesz gdzie on obecnie przebywa...?
Młodzieniec nie wyglądał w tej chwili na osobę cierpliwą.

Mr. Popo spojrzał na przybysza, któremu nie było do śmiechu.
- Ty wybaczyć, ale ja nie wiedzieć o co chodzi.
Cóż, od sługi Wszechmogącego nie wyciągniesz zbyt wielu informacji na konkretny temat. Nie wiedziałeś jednak kim 'dżin' tak naprawdę jest.

- Zapytam jeszcze raz, czy widziałeś faceta, ciemne włosy, czerwona kurtka, niebieskie spodnie, dość wysoki...
- Mieszka tu ktoś jeszcze, od kogo mógłbym wyciągnąć informację?!
Ryu wyczuł energię jeszcze jednej osoby, powolnym krokiem zaczął kierować się w kierunku pałacu.

- Ty poczekać!
Kiedy Mr. Popo próbował Cię w jakiś sposób powstrzymać przed udaniem się do pałacu, wyszedł z niego młody Nameczanin z drewnianą laską.
- Ja próbować go powstrzymać, ale...
- Popo, nic się nie stało. Z tym wojownikiem nie miałbyś zbyt wielkich szans w walce. Jeżeli chodzi o Twoje pytanie, Ryu Ikawagashii...
Wszechmogący powolnym krokiem podszedł do Ciebie i spojrzał w oczy. Lekko się zaniepokoił, zaś po chwili podszedł do krawędzi pałacu i zamknął oczy. Skoncentrował się. Niekoniecznie wiedziałeś co teraz robi i kiedy już zamierzałeś udać się w jego stronę, odwrócił się.
- Yoha Atsuko nie ma w tym świecie. Nie mogę w żaden sposób wyczuć jego obecności. To samo dotyczy jego żony i dziecka... Naprawdę mi przykro. Możesz tu zostać i potrenować dopóki nie wróci.
W rzeczywistości, Kami-sama planował poddać Cię takiemu treningowi, który sprawi, że 'zło', które posiadłeś w sercu przez te wszystkie podróże, choć trochę się zmniejszy. Decyzja jednak należała do Ciebie.

- Dobra, ale najpierw powiedz mi kim jesteś i czy jesteś na tyle silny by dać mi dobry trening?! Powiedział z szyderczym uśmiechem,
-...zaraz, skąd znasz moje imię i nazwisko?
Ryu nagle wyczuł masę energii gdzieś na pustyni, jak narazie nie miał zamiaru interweniować. Jakby nie interesowało go owe zagrożenie, o ile nim były.

Wszechmogący jedynie się uśmiechnął.
- To ja stworzyłem Smocze Kule. Jestem opiekunem tej planety.
- Nazywają mnie Wszechmogącym.
Kiedy zapytałeś o to, skąd Nameczanin zna Twoje imię i nazwisko, Kami podszedł do krawędzi pałacu i zamknął oczy.
- Obserwuję Was stąd. Jak mogę nie znać imion wojowników, którzy tak wiele razy ratowali tą planetę przed całkowitym zniszczeniem?

- ...skoro "opiekujesz" się planetą, to dlaczego nie pomogłeś nam podczas bitew?! Dobra, nie zamierzam Cię obwiniać, lecz nie wiem czy zasłużyłeś na ten tytuł.
Ryu podszedł bliżej wszechmogącego.
- Ten twój trening, co konkretnie ma na celu? Co chcesz mi zaoferować?
Stał spokojnie i czekał co odpowie opiekun.