Anime Revolution Sprites

You are not connected. Please login or register

Idź do strony : Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 12 ... 18  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 6 z 18]

126Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Wto Mar 26, 2013 7:09 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Kiedy tylko Yoh wspomniał o zdolnościach młodzieńca, ten się uśmiechnął. Prawda, nie należał do żółtodziobów, a do grona jednych z najbardziej zaprawionych wojowników na tej planecie. W walce miałby teraz szanse wygrać nie tylko przez nabyte doświadczenie, ale też dzięki temu, czego zdołał się nauczyć w ciągu ostatnich pięciu lat. Gdy padło pytanie odnośnie pracy nad utrzymaniem maski pustego, Uruka nawet nie zastanawiał się nad swoją odpowiedzią.
- Żartujesz prawda? Przez ostatnie kilka lat korzystałem głownie z mocy pustego i Kuraisena.
Odpowiedź była dość krótkawa i wymijająca. Co prawda chłopak nie skłamał, lecz nie wspomniał nic o tym, żeby utracił już te odpowiedzialne za to byty. Może nie miał ochoty o tym wspominać albo wolał to zachować jako pewnego rodzaju "niespodziankę"? Trudno orzec. Rayem nie spuszczał wzroku z trwającego na arenie pojedynku.
- No, no... w końcu zaczyna się coś dziać - stwierdził, uśmiechając się na widok pierwszych przemian, po czym dodał ciszej. - Może uda mi się przekonać Rosę, żeby ubrała się w coś takiego...
Myśl jak najbardziej sprośna, ale czy słowne aspekty trwającego pojedynku nie brzmiały równie intrygująco? Trzeba myśleć pozytywnie. Amane spojrzał na trwającą walkę dopiero w momencie, kiedy nastąpił ogromny wzrost mocy Ayano. Samej kobiecie przyglądał się przez dłuższą chwilę. Niby ignorował jej niepewność w wypowiadaniu się, ale zdecydowanie nie ciało. Szczególnie teraz, gdy jej ubiór stał się wyjątkowo skąpy. Gdy jednak walka między nią, a Woogym się zaostrzyła, ponownie zaprzestał obserwacji starcia, od czasu do czasu robiąc krótkie wyjątki.

127Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Wto Mar 26, 2013 8:50 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Soundtrack
Dialog prowadzony podczas pojedynku przez dwójkę wojowników był co najmniej dziwny... I to właśnie podobało się Woogyemu.
- A chcesz się przekonać? - rzucił w odwecie na stwierdzenie Ayano na temat sypialni.
Duża część planu chłopaka wypaliła. Nie spodziewał się jednak, że pomimo Super Saiyana, Spirit Burst i Shiyōkena walka w zwarciu nie szła zbyt zadowalająco. Szybko został skontrowany kolankiem pod żebra, a następnie wprost na niego leciała ogromna fala energii. Musiałby otworzyć duże Mukerumon, żeby przenieść atak, a czas mu na takie zagranie nie pozwalał. Postanowił więc utworzyć Adamant Wall dokładnie go zakrywające. Ściana przez niedługi czas kumulowania energii nie była tak silna, jak może być w oryginale, ale okazało się, że wytrzymało główną falę uderzeniową. Dopiero końcówka energii uderzyła w Roleyo po uprzednim uporaniem się z osłabioną techniką obronną. Chłopak zaczął lecieć w dół. Szybko jednak wyhamował i z pełną kontrolą wylądował z powrotem na macie. Dezaktywował dodatkowe ramiona oraz aurę Spirit Burst.
- No dobra, nie ma sensu szarpać się na pierwszym poziomie. - mówiąc to zapowiedział oczywiście swoją natychmiastową transformację w Super Saiyan'jina 2. Nie miał jednak zamiaru czekać na jakiekolwiek zaproszenie - zastosował Bunshin, aby rozszczepić swoje ciało na 6 kopii. Wszystkie z ogromną szybkością ruszyły na Ayano, jednocześnie ją otaczając. W momencie, w którym miały one uderzyć - znów złączyły się w jednego Woogyego, który znajdował się za dziewczyną, trochę wyżej niż ona i wykonał silne kopnięcie w tył jej głowy. Cała akcja miała duże prawdopodobieństwo powodzenia przez element zaskoczenia, który Woogy zastosował. Ayano zaś powinna nie tylko odczuć to kopnięcie - w końcu jej przeciwnik jest teraz prawie dwukrotnie silniejszy niż na poprzednim poziomie, ale także powinna zostać trochę ogłuszona przez miejsce, w które oberwała. Następnie wystrzeliwuje kolejne Domination Rain, ażeby zadać dodatkowe obrażenia, ale także wzmóc efekt ogłuszenia.
Jeśli wszystko się powodzi, chłopak w obu rękach kumuluje negatywną energię, tworząc Eclipse Driver. Technika ta jest jedną z silniejszych w arsenale technik ki Woogyego, a w dodatku nie kosztuje wiele energii przez jej rodzaj. Rzucił twór w kierunku zapewne ogłuszonej przeciwniczki.
Jeśli coś idzie nie tak, a dziewczyna w jakiś sposób na niego naciera - tworzy Destructo Disk, który w nią posyła, jednak uważając, aby nie zadać jej śmiertelnego cięcia. Podobnie postępuje w przypadku ataku energetycznego - stara się go przeciąć i zdetonować.
(Złom gotowy, teraz tylko czekać do dogodny moment...)

Na trybunach...
- No i jeśli nie przestanie igrać z ogniem to może się to skończyć zwycięstwem estrogenu nad testosteronem.... - rzekła Mari, odpowiadając jednocześnie Lisie i Haniko, które siedziały obok niej.

128Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sro Mar 27, 2013 2:11 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Na słowa Roleyo, kobieta dość szeroko się uśmiechnęła. Nie tylko jemu podobał się dialog prowadzony przez dwójkę wojowników…
- To zaproszenie?
Kiedy fala ciemnofioletowej energii zetknęła się z „Adamant Wall” wytworzonym przez Woogyego, białowłosa zaczęła się oddalać. Na szczęście, szybko odpuściła sobie podobne działanie, kiedy dostrzegła lecącego w dół mężczyznę. Zdołał wyhamować przed uderzeniem? To bardzo dobry znak, bo walka dalej może trwać. Nagle nastąpił ogromny wzrost mocy złotowłosego – postanowił przybrać postać Super Saiya-jina 2, co znacząco zwiększało jego szanse. Zaraz po tym „rozczepił” swoje ciało na sześć kopii, które z ogromną szybkością ruszyły w kierunku Morioki. Była przygotowana na jedno – uniki. Nie spodziewała się tak wrednego zagrania, jakie zaplanował facet – gdy miały nadejść uderzenia, wszystkie kopie połączyły się w jednego Roleyo, który znajdował się za plecami kobiety, trochę wyżej niż ona – wykonując potężne kopnięcie w tył głowy białowłosej, sprawił, iż ta poleciała w dół, szybko jednak wyhamowując lot i masując się po obolałym miejscu. Z pewnością to odczuła. Nie mogło być inaczej, kiedy jej oponent stał się teraz prawie dwukrotnie silniejszy niż w przypadku poprzedniej formy. Wesołek najwyraźniej uwielbiał ostrą zabawę – po raz kolejny postanowił zastosować „Domination Rain” w celu zbombardowania Ayano setką energetycznych pocisków o dość dużej sile. Tutaj jednak nie miał tyle szczęścia co wcześniej – po pierwsze, kobieta zdążyła już poznać tą technikę. Po drugie, była nieporównywalnie szybsza – bez większych problemów zaczęła latać po niebie, wykonując dość gwałtowne i nieoczekiwane zakręty. Roleyo decyduje się na użycie „Destructo Disc”, który po utworzeniu, posyła w kierunku przemieszczającej się z ogromną szybkością Ayano, uważając jednak na to, by jej przypadkiem nie zabić – białowłosa nie spodziewała się takiej zagrywki, dlatego energetyczna tarcza niemalże nie ucięła jej lewej ręki. Zdążyła wykonać udany unik, lecz i tak zawadziła o technikę, otrzymując obrażenia. Chwyciła się za krwawiące miejsce, a następnie spojrzała na matę, na której stał Woogy.
- Pieprzony gówniarz… Evil Explosion!
Morioka wyciągnęła ręce do przodu, tworząc przed sobą ciemną kulę energii o średnich rozmiarach. Bez większego zastanowienia wystrzeliła technikę w kierunku złotowłosego mężczyzny. Wyglądała na lekko zdenerwowaną, chociaż ciężko było to dostrzec na pierwszy rzut oka. Oczywiście, jeżeli dostrzega podejrzane działanie ze strony oponenta, takie jak próba otworzenia „Mukerumon”, od razu używa… „Kai Kai” – techniki polegającej teleportacji w dowolne miejsce, której zwykli używać Kaioshinowie. Przenosząc się za Woogyego, lecz znajdując się dalej około metra nad nim, tworzy w dłoniach ponownie ciemną kulę energii, by po chwili wystrzelić potężną falę prosto w arenę i… przeciwnika.
- Soul Extinction!

Soundtrack
W budynku dla zawodników…
- Aha, to dobrze.
Atsuko z zainteresowaniem przyglądał się pojedynkowi na głównej arenie, z której prawdopodobnie znowu niewiele zostanie przy kolejnej walce.
- Zapytałem z czystej ciekawości. W końcu, szkoda byłoby gdybyś nagle stracił swoje moce, prawda? Ale!… Nieważne! Na razie skupmy się na obejrzeniu tego fascynującego starcia.
Tak, międzywymiarowy złodziej próbował celowo wymusić na swoim przyjacielu wyjawienie prawdy - nie był w stanie wyczuć jego reiatsu. To już mogło świadczyć o tym, że coś jest nie tak, jednak nie zamierzał bezpośrednio naciskać. Jeżeli Raymond zechce, sam wyjawi prawdę - jeżeli nie, wszystko wyjdzie „w praniu”, podczas jego walki.

Na widowni…
- Obydwoje walczą bardzo agresywnie… Niesamowite… Nie miałabym szans w takim starciu…
Blondynka westchnęła. Yuki natomiast uśmiechnęła się w jej kierunku – wyglądało to na próbę pocieszenia Haniko. Po kilku sekundach, kobieta odwzajemniła uśmiech. Obydwie z ogromnym zainteresowaniem obserwowały zacięty pojedynek.


//Od teraz odpiszę dopiero po ponad 24 godzinach - na tyle dzisiaj idę do pracy, a po powrocie muszę się zdrzemnąć i znowu ruszyć na nocny dyżur. Spróbuję odpisać podczas tej dwunastogodzinnej przerwy, ale nic nie obiecuję. W najgorszym wypadku odpiszę dopiero pojutrze, w południe - jak wyśpię się po nocce 9
Suzumiya damn it.//

129Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sro Mar 27, 2013 2:36 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Soundtrack
- Niezobowiązująca propozycja. - uśmiechnął się, odpowiadając dopiero po pewnej chwili.
Niedługo jednak mógł się zająć dialogiem. Akcja się rozwijała, a on za chwilę mógł spotkać się z niezbyt przyjemną kulą energii. Mając w tej formie znacznego kopa wszystkich aspektów - również szybkości, zdążył odskoczyć zwyczajnie przed pociskiem, powodując jednak tym samym pokaźną eksplozję blisko siebie. Na szczęście główna moc uderzeniowa techniki go nie dosięgnęła, za to zniszczyła prawie całą matę. Ayano najprawdopodobniej widząc, że atak nie przyniósł skutku postanowiła pojawić się za Roleyo i wystrzelić w niego Soul Extinction. Woogy nawet się nie poruszył, a fala energii uderzyła w cel. Ci bardziej doświadczeni i spostrzegawczy widzowie mogli dostrzec, że chłopak był w stanie zrobić przynajmniej minimalny unik, a jednak tego nie wykonał. Na całej arenie, a w zasadzie tego, co z niej pozostało unosiły się ogromne kłęby dymu po dwóch eksplozjach, które skutecznie zakrywały to, co się tam działo. Ponadto wielu mógł zdziwić bardzo jeden fakt - energia Woogyego diametralnie spadła, stając się ledwo odczuwalną. Czyżby to koniec? Chyba jednak nie... W pewnej chwili, gdy kurz trochę się przerzedził, choć nadal nikt poza Morioką nie miał za bardzo widoczności, dziewczyna mogła dostrzec sylwetkę Woogyego. Chłopak wyciągnął rękę, wskazując na nią palcem. Można było przypuszczać, że zaraz nadejdzie jakiś atak energetyczny, jednak nic takiego nie miało miejsca. W pewnej chwili wszystkie wcześniej utworzone przez Woogyego metalowe obiekty o najróżniejszych kształtach zaczęły z zawrotną prędkością lecieć w stronę jego przeciwniczki. Oczywiście była to technika Magnet Point. Bardzo możliwe, że mimo wszystko ta ich uniknie, jednak z pewnością musi poświęcić im większość swojej uwagi. Zaraz potem energia szatyna znów drastycznie się powiększyła - ponownie wskoczył na formę SSJ2 doładowując się jeszcze Spirit Burst, które działało na podobnej zasadzie co znany Kaioken. Był to najwyższy poziom mocy, jaki reprezentował podczas całej tej walki. Mając odpaloną dużą, złotą aurę - błyskawicznie zaczął lecieć wysoko w niebo. Teraz już wszyscy mogli dostrzec jego liczne zadrapania i rany po przyjęciu potężnej techniki energetycznej oraz konkretnie zniszczone ubranie - koszulka praktycznie już nie istniała, a jedynie pojedyncze skrawki materiału wisiały przy pasie, odsłaniając cały tors chłopaka. W tym samym czasie, gdy Roleyo przemieszczał się na górę - metalowe obiekty uniemożliwiały Ayano podążanie za nim, niektóre z nich pozamieniały się w kolce techniki Spike' Cannon, cały czas zagrażając wojowniczce. Gdy sam Magneto, jak niektórzy znajomi określali przez jego umiejętności Woogyego, znalazł się na odpowiedniej wysokości rozłożył ręce w charakterystyczny sposób i rozpoczął zbieranie energii. Przy Ayano natomiast większość metalowych obiektów połączyło się w jeden duży - Breaking Meteor, który na prawdę poważnie mógł ją poturbować. Gdy Ayano jest atakowana przez metalową kulę, Woogy składa ręce w trójkąt i wystrzeliwuje w dół potężną falę energii. Jest to nic innego jak niszczycielskie Kikōhō. Dodatkowego kopa tej technice daje fakt, że wykonujący przebywa na SSJ2 i Spirit Burst. Samo pole rażenia techniki ze szkoły żurawia obejmuje całą powierzchnię areny, nie zagrażając jednak publice.
Jeśli Roleyo widzi, że dziewczyna znacznie osłabła od samego ataku przez metalowe obiekty - odpowiednio osłabia technikę. Nie chce jej w końcu zabić, ani wyrządzić wielkiej krzywdy. Wie jednak, że w tej formie tylko tak potężne techniki mogą ją znokautować.
Jeśli natomiast oponentka nie odczuwa ataku tak bardzo, jak zamierzał - powtarza Kikōhō odpowiednio dużo razy - maksymalnie jednak 5. W końcu przy zbyt dużej liczbie powtórzeń może ona zagrażać zdrowiu użytkownika.

Na trybunach...
- Walczą na prawdę ostro... Żadne nie daje taryfy ulgowej drugiemu. Myślę, że żadna z nas albo i obie na raz nie miałybyśmy szans.

130Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Czw Mar 28, 2013 2:56 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Kiedy Woogy zdążył odskoczyć przed ciemną kulą energii, jaką białowłosa w niego wystrzeliła, technika zetknęła się z matą, niszcząc ją niemalże w całości – pozostały jedynie pojedyncze kafelki oraz skalne bloczki. Na twarzy Ayano pojawił się szyderczy uśmiech – postanowiła użyć „Soul Extinction”, trafiając mężczyznę bezpośrednio w plecy. Fala energii spowodowała niemały wybuch, który wzburzył jeszcze większe ilości dymu wokół pola walki, niż technika „Evil Explosion”.

Gdy Woogy wykonał unik przed ciemną kulą energii, jaką białowłosa w niego wyrzuciła, ta zetknąwszy się z matą, spowodowała ogromny wybuch, niszcząc ją niemalże w całości – pozostały jedynie pojedyncze kafelki oraz skalne bloczki… w których Roleyo umieścił metalowe fragmenty. Przypadek? Ciężko powiedzieć. Na twarzy Ayano pojawił się szyderczy uśmiech – kiedy wesołkowi udało się pomyślnie uniknąć pierwszego ataku, przeniosła się za niego i postanowiła wystrzelić „Soul Extinction”, trafiając mężczyznę bezpośrednio w plecy. Fala energii spowodowała niemały wybuch, który wzburzył jeszcze większe ilości dymu wokół pola walki – teraz oglądanie pojedynku było możliwe tylko dla naprawdę doświadczonych wojowników, którzy potrafili po energii wyczuwać, kto i gdzie się przemieszcza.

Soundtrack
Wnet, poziom mocy potomka Saiya-jin dość drastycznie się zmniejszył, będąc ledwo wyczuwalnym. Można byłoby pomyśleć, że to koniec, czyż nie? Owszem, ale byłoby to błędem i niedocenieniem umiejętności bojowych Woogyego. Kiedy dym trochę opadł, Morioka dostrzegła sylwetkę swojego przeciwnika. Kiedy miała na niego ruszyć by zakończyć to starcie, stało się coś nieoczekiwanego – wszystkie metalowe obiekty jakie wcześniej utworzył na arenie, zaczęły z zawrotną szybkością lecieć w stronę kobiety. Pierwszy obiekt okazał się największym zaskoczeniem – trafił bezpośrednio w prawą stronę twarzy Ayano. Kolejnych zaczęła bez większych problemów unikać. Wtedy też Roleyo ponownie wskoczył na formę Super Saiya-jin 2, zwiększając swój potencjał bojowy jeszcze za pomocą „Spirit Burst”, które działało na podobnej zasadzie co słynny „Kaio-ken”. Mężczyzna błyskawicznie wyleciał ponad chmurę dymu, stając się teraz doskonale widocznym dla wszystkich uczestników oraz widzów – rany jakie odniósł podczas tego starcia dawały jasno do zrozumienia, iż białowłosa kobieta nie jest przeciwniczką, którą można lekceważyć. Kobieta cały czas męczyła się z nieprzyjemnymi, metalowymi obiektami – dodatkowo, niektóre z nich przybrały zupełnie inny kształt, jeszcze bardziej zagrażając jej życiu, po bezpośrednim trafieniu. Wiedziała doskonale, że jej oponent coś knuje – nie miała jednak możliwości zareagowania w żaden sposób. „Magneto” rozłożył ręce na boki, rozpoczynając zbieranie energii – po kilkunastu sekundach złożył dłonie w taki sposób, by utworzyć romb – bez najmniejszych oporów wystrzeliwuje w kobietę potężną falę energii. Przy wzmocnieniu złotowłosego, nie ma możliwości, a żeby owa technika okazała się słabą. Nastąpiło pierwsze uderzenie. Metalowe obiekty zostały po prostu zniszczone, zaś Morioka z ogromną siłą uderzyła o pozostałości ringu. Atak działał na całej powierzchni areny, nie zagrażając widzom w żaden sposób. Kobieta wstała bez większych problemów, próbując wybić się w powietrze – na jej ciele były widoczne liczne zadrapania i pomniejsze rany. Nic poważnego. Drugie uderzenie – przewróciwszy się na kolana, odczuła drugie „Kikōhō” znacznie bardziej, niż to pierwsze. Rany się powiększyły, niektóre były już naprawdę głębokie. Pomimo tego, z szyderczym uśmiechem spojrzała na swojego przeciwnika – miała użyć jednej ze swoich technik, podnosząc prawą rękę w górę i zbierając w niej nieznaczne ilości energii. Trzecie uderzenie zupełnie przybiło ją do gleby – atak spowodował powstanie naprawdę głębokiej dziury o kształcie kwadrata. Ayano znajdowała się na samym dnie – jej przejęcie po prostu zniknęło. Kobieta straciła przytomność.

W budynku dla zawodników…
- Niesamowite… Wytrzymała aż trzy uderzenia od wzmocnionego „Kikōhō”…
- Wiedz, że to nie jest jej pełna moc.
Atsuko ze zdziwieniem spojrzał na Gemmei. Silvia również przewróciła wzrok w jej kierunku.
- Skąd ta pewność?
- W piekle przejęła dusze trzech demonów.
- W piekle?!
Gemmei milczała, dając do zrozumienia rodzinie Atsuko, że nie wszystko muszą wiedzieć. Każdy miał jakieś sekrety, których nie zamierzał zdradzać nikomu do pewnego momentu. Dla Morioki „ten moment” nastąpił podczas turnieju, a i tak okazało się, że nie jest to cała moc jaką skrywa. Czym jest trzecie, a zarazem ostatnie przejęcie? Czas pokaże. Pewnym jest, że Ayano się zmieniła przez minione pięć lat – stała się znacznie potężniejsza, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.

Na widowni…
- Musiał aż tak bardzo się wzmocnić, żeby zwyciężyć… Plus zastosowanie dość sprytnego planu, który zakładał odwrócenie uwagi Ayano od tego co najbardziej niebezpieczne… Niesamowita walka!
- Ekstra!
- Muszę zapamiętać, żeby nie wyprowadzić jej z równowagi. Przegrała, ale tak dokopać Woogyemu…
- Teraz będzie walczył braciszek Ray!
Blondynka spojrzała na Yuki z lekkim zdziwieniem malującym się na jej twarzy. Braciszek?
- Ta…tak. To również może być ciekawa walka… Będziemy kibicować Raym-… braciszkowi Rayemowi.



Ostatnio zmieniony przez Yoh dnia Czw Mar 28, 2013 4:10 pm, w całości zmieniany 1 raz

131Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Czw Mar 28, 2013 3:11 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
C: Strasznie lubią niszczyć areny.
- Za bardzo chcą się popisywać swoją mocą, szczególnie, jeśli byłaby jeszcze świeża.
- Mówi ktoś, kto zrobił Dynamic Entry tuż po uzyskaniu zbroi Quantaxa.
- I tak to było rozplanowane, to po pierwsze, a po drugie, sytuacja miała miejsce w przestrzeni kosmicznej.
F: Właściwie, wy dwaj wiecie, że tam na dole jest budynek dla zawodników, prawda?
- Wiemy. I co?
- Tu jest klima i napoje.
E: Klima? Przecież cała ściana Epsilona jest otwarta.
- No właśnie. Tu na górze jest przyjemny wiaterek.

//Btw... Ręce w kształt trójkąta, trójkątna dziura w ziemi. Ktoś tu nie oglądał Dragon Balla, czy co?

Ręce są złożone tak, że palce są pod kątem prostym do kciuka i kciuki i palce wskazujące stykają się końcami, ale dłonie nie leżą w jednej płaszczyźnie, przez co tworzy się nie trójkąt, a deltoid (przy patrzeniu z dołu [a Tien jakoś często wystrzeliwał Kikōhō z góry] może to dawać romb lub nawet kwadrat). To nawet widać na screenie danym przez Ługieja, jak są ułożone ręce. Ułóżcie je tak samo i zobaczycie.
przykład 1 przykład 2 przykład 3 przykład 4 (przykład 4 z DBZ: Infinite World. Minigierka z ostrzeliwaniem Cella z Shin Kikōhō, trochę wkurzająca, ale nawet fajna)
A dziura w ziemi jest kwadratowa.
przykład 5

The more you know~//

//Dzięki, poprawiłem : P//

132Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Czw Mar 28, 2013 7:37 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
//V, dzięki, w zasadzie nigdy na to nie zwróciłem uwagi, a faktycznie trójkąt to to nie jest.//

Soundtrack
Choć można było się tego spodziewać, Woogy był pod pewnym wrażeniem, że w przy takim doładowaniu musiał trzykrotnie powtarzać Kikōhō, aby znokautować swoją przeciwniczkę. Gdy wszystko się rozstrzygnęło - dezaktywował Spirit Burst i i zszedł z poziomu SSJ2. Odetchnął z ulgą. Owszem, była to również dla niego ostra walka, jednak on był do takich przyzwyczajony - zwyczajnie to lubił i nie przejmował się dużym wyczerpaniem. Dopiero gdy zaczął zlatywać dotarło do niego co zrobił... Stwierdzenie, że arena nie istnieje to za mało. W jej miejsce powstał głęboki prostokątny krater. Oczywiście podrapał się po głowie i zaśmiał, jak to miał w zwyczaju.
- Ooops, chyba trochę narobiłem bałaganu!
Cóż, najwidoczniej organizatorzy byli świetnie przygotowani na szybką naprawę areny, ale czy na zakopanie gigantycznej dziury w ziemi także?
- Chyba sobie jakoś poradzicie, co? - powiedział, dalej się uśmiechając i zwracając w stronę sędziego głównego.
Tak czy siak, gdy ogłoszono jego zwycięstwo, podleciał do swojej niedawnej przeciwniczki. Wziął ją na ręce i zaczął lecieć w kierunku sektora medycznego. Gdy miał już odlecieć - dostał centralnie w głowę jakimś brązowym woreczkiem. Oczywiście była to Mari, która postanowiła oddać fasolki swojemu lokatorowi. Roleyo je podniósł i schował do kieszeni.
- Dzięki! - krzyknął w stronę blondynki.
- I tak przegrasz!
- Cóż za wsparcie...
- dopowiedział ciszej, pod nosem.
Za chwilę wraz z dziewczyną, zniknął i pojawił się w punkcie medycznym. Rozmawiając z tutejszymi pracownikami, organizuje jej miejsce i wszystko, co niezbędne do wypoczynku. Gdy wszystko jest już gotowe, a dziewczyna leży w łóżku - kładzie na szafce koło niej jedną fasolkę senzu i znika, tym razem pojawiając się w budynku dla zawodników.
(W sumie to słabe, że nie znam żadnych technik leczących... Trzeba by to kiedyś zmienić)
Sam na razie nie miał zamiaru brać fasolki, pomimo sporych obrażeń. Uznał, że dopiero jeśli nie będzie się czuł na siłach przed swoim kolejnym pojedynkiem to może weźmie jedną. Na razie tylko za pomocą techniki Tsu'gen'tsu zmaterializował na sobie nowe ubranie. Było ono jednak różne od tego, które miał wcześniej. Najwidoczniej to jego strój treningowy...
Główna Arena - Page 6 75517275
Z pomocą tej samej techniki w jego rękach pojawiło się także mp3. Usiadł pod ścianą, założył słuchawki, zamknął oczy i zaczął się relaksować...

Na trybunach, Mari dalej siedziała obok Haniko, małej Yuki i Lisy.
- Faktycznie, Woogy dawno nie przechodził na tak wysoką formę. Musiał mocno odczuć jej opór.

133Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Pią Mar 29, 2013 12:34 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Gdy organizatorzy i cała publika zobaczyła ogromną wyrwę w ziemi, wszyscy zaniemówili. Zapadła grobowa cisza na całej arenie, którą dopiero po kilku chwilach przerwali kibice - głośne brawa, krzyki, wiwaty znów były słyszalne w całym obiekcie. Najwyraźniej widzowie byli zachwyceni pierwszym pojedynkiem dzisiejszego dnia i liczyli na więcej.
- Eeee... Proszę Państwa, zwycięzcą jest Woogy Roleyo i to właśnie on awansuje do kolejnej rundy Tenkaichi Budokai! Wielkie brawa za ten genialny pojedynek!
Organizatorzy znów przez dłuższą chwilę się nie odzywali. Musieli się naradzić co zrobić z takim fantem. Faktycznie, obserwując poczynania terrańskich wojowników, świetni przygotowali się na zniszczenie areny. Ale ogromnej dziury w jej miejscu nie przewidzieli... Na szczęście sytuację uratował znów Helix, który najwyraźniej najlepiej zdawał sobie sprawę z tego, co tu się wydarzyło i co może wydarzyć. Ogłoszono 10 minut przerwy, jednak podczas której przeciętni widzowie nie mogli się nudzić - mogli bowiem podziwiać niesamowity pokaz umiejętności Nameczanina współpracującego z organizatorami. Po skoncentrowaniu wystarczającej ilości energii i gwałtownym ruchu obiema rękami w górę spowodował coś w stylu spiętrzenia, podniesienia się gruntu w miejscu, gdzie znajdował się ogromny krater. Żeby jednak wyrównać poziom terenu musiał tą sekwencję powtórzyć kilkukrotnie. Sami mężczyźni w pomarańczowych kimonach i sędzia główny byli zaszokowani tym, co miało teraz miejsce. W końcu teren był równy, a Helix w pozostałych czasie ułożył nowe kafelki od nowa. Kim on jest? Skąd oni go wzięli? Te pytania mogło zadawać sobie wielu świadków tego spektaklu. Trzeba było przyznać jedno - okazał się niezastąpioną i nieocenioną pomocą na tych zawodach.
Po upływie 10 minut, komentator znów mógł stanąć swobodnie na arenie i wyczytać kolejnych zawodników.
- Panie i Panowie. W kolejnej walce zmierzą się ze sobą... Arceb oraz Raymond Uruka! Serdecznie zapraszamy!

Stwierdzenie, że Rayem w eliminacjach miał ciężkie pojedynki byłoby głupotą, gdy obejrzy się tą walkę. Arceb już od początku był bardzo groźnym potencjalnie przeciwnikiem, pomimo niższego poziomu mocy niż większość terrańskich wojowników. Natomiast po zaabsorbowaniu potężnego Saiyanina Sakijuro Kajitaniego stał się istną maszyną do zabijania. Jego energia gwałtownie wzrosła, a w połączeniu z naturalnymi zdolnościami to straszliwa broń. Fakt, że mógłby się wzmocnić jeszcze bardziej może przerażać. I tu się zacznie problem. Wprawdzie Raymond zna technikę zdolną do niszczenia ciała Arceba, jednak nie zapominajmy, że przy tak wysokim poziomie technika ta musi trafić. Uruka będzie miał mnóstwo problemów w tym pojedynku, a szczególnie jeden... Arcebowi uda się go wchłonąć. Jednak dzięki tarczy, którą Rayem może się osłonić nie zostanie w pełni zaabsorbowany - podobnie jak Vegetto w znanym uniwersum Dragon Balla. Jednak będzie w zdecydowanie trudniejszym położeniu, gdyż musiał wydostać się z organizmu przeciwnika w przeciągu 10 sekund! Bowiem po ich upływie zwycięstwo będzie należało do demona - zasady mówią, że wojownik nie może zniknąć z oczu sędziego na dłużej niż ten określony czas.
Jeśli mu się to uda - będzie w stanie wygrać, lecz ponosząc bardzo duże obrażenia.

134Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Pią Mar 29, 2013 11:13 pm

Max

Max
Human Interface
Human Interface
Max pomimo, że specjalnie usiadł na przeciw wyjścia na arenę by móc obserwować walkę, szybko się zamyślił i przestał zwracać uwagę na to co dzieje się na zewnątrz. Wiedział, że w następnej walce Rayem zmierzy się z Arcebem, a zwycięzca zostanie jego przeciwnikiem. Rozważał więc z kim wolałby się zmierzyć. Rayem był potężniejszy od Max'a jednak wydawał się łatwiejszym przeciwnikiem. Natomiast Arceb, pomimo że był słabszy, miał w zanadrzu pewnie wiele sztuczek, był także niezwykle niebezpieczny, jak z resztą każdy Majin. Z zamyślenia wyrwało go dopiero głośne uderzenie. Była to prawdopodobnie Ayano, która z dużą siłą uderzyła o matę. Max wstał z ławki i podszedł do wyjścia, by móc się lepiej przyjrzeć temu co dzieje się na arenie. Technika, którą zaprezentował Woogy, była mu dobrze znana. Widział ją nie raz w czasie podróży pomiędzy wymiarami. W tym momencie Max, wiedział już kto będzie zwycięzcą tego starcia. Po chwili komentator ogłosił zwycięstwo Woogy'ego. Hatsutoku oddalił się od drzwi. Ogłoszono przerwę w czasie, której arena do walk została naprawiona przez pewnego Nameczanina. Max w tym czasie przeszedł się do sklepiku w celu zakupienie jakiegoś napoju. Nie śpieszył się. Kiedy wrócił, akurat ogłaszali następną walkę. Iester zastanawiał się czy nie teleportować się na trybuny by stamtąd obejrzeć to widowisko.

Hanako oglądała z zaciekawieniem całą walkę. Nie mogła się zdecydować komu z uczestników kibicować. W pewnym momencie Kimura zapytał z kim Arisa ma dziecko. Dziewczynka chciała już odpowiedzieć, że to oczywiste i na pierwszy rzut oka widać, że z Max'em. Powstrzymała się jednak. Po chwili Woogy zrobił ogromną dziurę w ziemi i na całych trybunach zapadła grobowa cisza. W tym momencie Hanako wstała, zaczęła klaskać i wiwatować na cześć zwycięzcy pojedynku. Kiedy skończyła, usiadła i spojrzała na Akiego.
-To jak? Odwiedzisz nas po turnieju?
Przeniosła wzrok na Arisę.
-Chyba nie masz nic przeciwko, że go zapraszam?

135Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 4:20 am

Rayem

Rayem
KOX
KOX
//Nigdy więcej się czegoś takiego nie podejmuję, a bynajmniej nie w tak długim formacie. Dobrze, że przynajmniej byłem wyspany...
Miłej lektury 47 //

Soundtrack
- Ta, faktyczne byłoby szkoda...
Byłby to ostatnie słowa Uruki w rozmowie z Yohem. Chwilę potem nastąpił gwałtowny postęp w pojedynku Royelo oraz Morioki, przez co walka dobiegła końca.
- Niesamowity pojedynek! Ayano stała się naprawdę potężna dzięki swoim nowym mocom - stwierdził zachwycony.
Ogłoszono 10 minut przerwy na naprawienie wyrządzonych przez Woogyego szkód. Choć nie zrobił tego na złość organizatorom, jego Kikōhō spowodowało całkiem niezły bajzel. Ten, którego zwano Magneto, miał już za sobą swój pojedynek, zaś wolny czas postanowił wykorzystać na odpoczynek i relaks. W zupełnie innej sytuacji był Rayem, którego czekała właśnie walka z potężnym Majinem - Arcebem. Gdy minął czas poświęcony na przerwę, wywołano kolejną parę uczestników. Jako pierwszy do wyjścia udał się demon, który spoglądając w kierunku swego oponenta, szyderczo się uśmiechnął i opuścił pomieszczenie.
- No, to idę! Widzimy się potem - rzekł wesoło do rodzinki Atsuko oraz kuzyna.
Ray wyszedł i spokojnym, pewnym krokiem zmierzał na arenę turniejową. Nie miał jeszcze pojęcia, że walka, która go czeka, będzie znacznie trudniejsza, niż samemu przypuszczał...

Tymczasem na widowni...
Rose i Horor z niecierpliwością czekali na rozpoczęcie zbliżającego się starcia. Poprzedni pojedynek dostarczył niesamowitych emocji, lecz tym razem do walki stanie dużo bliższa im osoba.
- Jak sądzisz, kto wygra?
- Aniki oczywiście!
- Tak... też mam taką nadzieję...


Soundtrack
Nastąpiło uderzenie w gong, dając sygnał do rozpoczęcia starcia. Arceb momentalnie odbił się od maty i ruszył w stronę Raymonda, próbując wymierzyć bezpośrednie uderzenie w twarz. Nie trafił; młodzieniec uchylił się przed atakiem, jednocześnie podpierając z tyłu ręką i w końcu wykopując demona w powietrze. Chciał ruszyć za nim, lecz ten go wyprzedził, odpowiadając wystrzelonym z ręki promieniem Ki o różowej barwie. Brunet ponownie uniknął obrażeń, odskakując kawałek dalej. Majin zaczął obniżać swoją wysokość, aż sam stanął ponownie na betonowych płytach.
- Spodziewałem się, że biorąc udział w Tenka'ichi Budōkai prędziej, czy później natrafię na sławnych obrońców planety - zaczął z uśmiechem, po czym kontynuował - Słyszałem o waszej mocy, a także o tobie, Raymondzie Uruko. Pokaż mi swoją siłę. Siłę, która będzie w stanie kolidować z moją!
Nie czekając na odpowiedź, zaczął obracać szyją, wprawiając w ruch charakterystyczny, długi wyrostek na swojej głowie. Nagle wykonał nim silny zamach przed siebie, wyrzucając ścianę niemal niewidocznej dla oka energii. Ray nie wiedząc, co dokładnie szykuje przeciwnik, zdołał się całe szczęście zasłonić w ostatniej chwili. Spory fragment areny spowiły kłęby kurzu i pyłu. Po rozproszeniu się dymnej zasłony, oczom wszystkich tu obecnych ukazał się ogrom zniszczenia, jaki spowodował ten pozornie niespecjalny ruch; płyty tworzące matę uległy poważnym uszkodzeniom, a gdzieniegdzie zostały zupełnie oderwane od konstrukcji lub też zniszczone. Sam złotowłosy młodzieniec odniósł poważne rany, a jego ubiór zniszczeniu. Spojrzał na demona, po czym upadł na kolano, łapiąc oddech.

Amane, początkowo uważający starcie za niewarte uwagi, teraz spoglądał z powagą na to, co działo się na arenie. Ciężko było uwierzyć, jaką mocą dysponował obecnie Arceb i choć zapewne nie zagrażałby jeszcze najsilniejszym obrońcom Terry, robił ogromne wrażenie. Mężczyzna miał świadomość tego, że powinien się mu dokładniej przyjrzeć, lecz nasilający się ból głowy momentami mu to utrudniał.

Soundtrack
- Interesujące. Oberwałeś moim Destructive Ki Wave i wciąż jesteś przytomny. Zaprawdę zaskakujące, biorąc pod uwagę, że korzystasz jedynie z formy Super Saiya-jina. Ale! Czy okażesz się na tyle wytrzymały, by przetrzymać kolejną z moich potężniejszych technik?
Arceb nie oczekiwał wcale na odpowiedź młodzieńca. Poważniejąc, pochylił się do przodu, krzyżując ręce na wysokości krocza, a następnie gwałtownie wyprostował.
- Javelin Rain!
Z jego ciała momentalnie wyleciały dziesiątki, jak nie setki złotych pocisków, które łukiem pomknęły w kierunku Uruki, mając na celu zwyczajnie go zbombardować do utraty przytomności. Zapewne tak też by się stało, gdyby nie użycie przez niego Miracle Steps, dzięki którym uciekł z deszczu pod rynnę, a dokładniej zaskoczonego owym faktem Majina. Podczas, gdy spadające pociski dosłownie niszczyły trafianą przez nie powierzchnię maty, Rayem przeszedł do ofensywy, zasypując oponenta gradem ciosów. Niestety, zdecydowana większość została zablokowana, bądź uniknięta. Kiedy to miał nastąpić przełom, a demon przejść do kontrataku, jego brzuch został niespodziewanie rozerwany na strzępy.
- Co... Co to je-?... - w tej chwili to jego głowa została zniszczona.
Rayem stał przed uszkodzonym ciałem Arceba, opuszczając wyciągniętą w jego stronę rękę. Nastała cisza; widownia oraz sędziowie na moment zamarli, widząc, co się dzieje. Po chwili jednak Majin odtworzył swoją głowę oraz załatał dziurę w swoim cele, lecz tylko częściowo. Był zły, a także sprawiał wrażenie zmęczonego. Po jego niedawno odtworzonej twarzy zaczynały spływać krople potu.
- Męczące, co? To teraz ciekawostka: czy wiedziałeś!, że potrafię niszczyć wasze ciała za pomocą techniki, której twoja rasa sama mnie nauczyła?
- Ty... Zapłacisz za to.

Rozgniewany demon momentalnie rzucił się do bezpośredniej walki z Rayem, która tym razem przebiegała nieco łagodniej dla super wojownika. Kiedy to Uruka zaczął korzystać ze swojej "tajnej broni", Arceb szybko zrozumiał, że jego przewaga z początku starcia staje się już zaledwie przeszłością. Odnosząc kolejne uszczerbki na ciele, nagle wyrzucił z siebie spore ilości energii, odpychając od siebie oponenta. Przy pomocy wyrastającej z jego głowy "macki", wystrzelił w niego iskrzącą, różową wiązkę. Ku zaskoczeniu obserwatorów i uczestników Rayem został zamieniony w... czekoladkę! Sędziowie i organizatorzy znowu nie wiedzieli, co się dzieje. W jednej chwili jeden z walczących został zastąpiony przez słodycze. Rodzina Uruki była chyba w największym szoku. Stało się to, czego najbardziej obawiali się w tym pojedynku. Arceb jako jedyny zaczął się śmiać i w sumie nic dziwnego. Zadowolony z siebie i swojego Henka Beam, wykonał ręką odpowiedni gest, który spowodował, że twór ruszył w jego stronę, a sam otworzył szeroko buzię, by go pochłonąć.
Soundtrack
Wówczas stało się coś niespodziewanego. Czekoladka zamiast wlecieć wprost do ust Majina, z impetem uderzyła w jego oko. Demon momentalnie przyłożył rękę do trafionego miejsca, lecz gdy chciał zorientować się w sytuacji przy pomocy drugiego oka, to również zostało zaatakowane. Arceb przez chwilę miotał się jak szatan na prawo i lewo, głośno przy tym krzycząc. Kiedy w końcu mógł bezpiecznie spojrzeć na okolicę, dostrzegł latającą przed nim czekoladkę.
- I co się gapisz, jak łysy na grzebień?
To pytanie zszokowało nie tylko Majina, ale także pozostałych tu zebranych. Sam fakt, że cukierek był w stanie wypowiedzieć te słowa wprawiał w niebywałe zdumienie.
- Ty... ty wciąż możesz się ruszać? - spytał niepewnie.
- A ty gadasz z jedzeniem i kto tutaj jest dziwniejszy?
- Zaraz cię zjem!
- warknął rozdrażniony.
Arceb chciał złapać czekoladkę, lecz nie udało mu się to. Ponowił on swoje starania, lecz niewielkie rozmiary i nowa forma Raya znacznie mu to utrudniały. W pewnym momencie okazało się, że macha rękami na ślepo.
- Zmęczony?
- Cicho!
- A może tak najpierw mnie złapiesz?

Cukierkowy Rayem odleciał kawałek od nerwusa i co ciekawsze - odpalił nawet swoją własną, złotą aurę!
- Hoo hoo yeah! Jestem najpotężniejszym łakociem we wszechświecie!
Tak, ta sytuacja stawała się z każdą chwilą coraz dziwniejsza i komiczna. Najciekawszy okazał się fakt, że ten niezwykły cukierek ruszył do ataku, uderzając ciało Majina z taką prędkością i siłą, że biedak nie był on w stanie nic zrobić. Część publiczności zaczęła się chichotać i śmiać się. W tym także Rose i Horor. Trudną się było zresztą dziwić takiej, a nie innej reakcji, gdy ogląda się osobę, pokonywaną przez słodycze. Ten spektakl najmniej podobał się właśnir Arcebowi. Zły i upokorzony, postanowił odczarować Urukę ponownym użyciem Henka Beam. Samo trafienie zajęło chwilę, lecz w końcu się udało, a Raymond powrócił do swych ludzkich kształtów, wciąż pozostając w formie SSJ.
- Hę? Jestem znów sobą? Szkoda, zaczynało mi się podobać sianie mordu w roli cukierka.
Zajęty analizowaniem swojego dawnego ja, Ray nie zauważył, że demon rozciągnął swoje ciało i próbował rzucić niego, w całości go otaczajac. Młodzian odpalił swoja aurę i właściwie była to ostatnia czynność, którą zdołał wykonać, bowiem ciało Majina zaczęło wracać do swojej pierwotnej postaci. Nigdzie nie było śladu po Uruce. Jego energia także przestała być wyczuwalna, za to poziom mocy jego przeciwnika podniósł się do niesamowitego poziomu. Czyżby potomek bogów i saiyan faktycznie miał w sobie aż tak wielkie pokłady energii? Któż jednak by się nad tym teraz zastanawiał, skoro został on zaabsorbowany w środku walki turniejowej? Arceb wylądował spokojnie na poniszczonej macie i sprytnie zaczął pozorować, że rozgląda się za przeciwnikiem. Sędzia postanowił zacząć odliczanie...

Rayem tkwił gdzieś we wnętrzu Majina. Dzięki otoczeniu się aurą, która zadziała jak bariera, uniknął całkowitego wchłonięcia przez Arceba. Pozostawał teraz jeden, poważny problem - co teraz? Oczywistym było, że musi się stąd wydostać, lecz nie miał pojęcia, gdzie dokładnie się obecnie znajduje, ani jak zaleźć drogę ucieczki w przeciągu kilku sekund? To oczywiste, że szukanie wyjścia w formie wycieczki było głupim pomysłem, bowiem mógł przeznaczyć na to mniej niż 10 sekund!
(Heh. No to skoro nie mogę szukać wyjścia, to sam je sobie zrobię. Rosa zabroniła mi używania fal uderzeniowych, ale o TEJ technice, nic nie wspominała.)
Uruka stanął w lekkim rozkroku, cofając przy tym lewą rękę. W dłoni zaczęła się gromadzić energia w postaci zielonej kuli, a wszystkiemu towarzyszył charakterystyczny świst. Po upływie zaledwie 6 sekund technika była już gotowa do użycia.
- Posmakuj sobie tego! Final Shine! - krzyknął, wystrzeliwując potężny promień energii w najbliższą ścianę.

Soundtrack
Sędzia zdołał doliczyć już do ośmiu, kiedy to z brzucha Arceba wystrzelił cieniutki promień energii, a po chwili przerodził się w coś znacznie większego, co pozostawiło dość sporą, widoczną dziurę w ciele różowego demona. Sędzia przerwał odliczanie, widząc, że coś się dzieje. Z utworzonej luki w torsie Arceba wyleciał jakiś drobny obiekt i wylądował na jednej z płyt budujących matę. Sekundę potem okazało się, że był to nie kto inny jak Raymond, który powrócił do swych pierwotnych rozmiarów. Korzystając z tego, że Majin wciąż był najwyraźniej w szoku po jego nagłej ucieczce, postanowił jeszcze na trochę zignorować swoje rany i zmęczenie, by zaatakować z takim kalibrem, a żeby w końcu zakończyć ten pojedynek. Chłopak momentalnie odbił się od maty i wzleciał kilkanaście metrów nad arenę, unosząc palec ku niebu.
(Bez jaj, że ten kretyn chce tego tu użyć!)
Po chwili nad Rayem utworzyła się kula ognia o czterokrotnie większych rozmiarach niż kiosk ruchu.
- Supernova! - krzyknął, wykonując zamach ręką.
Kula pomknęła wprost na stojącego niżej demona, który już całkiem pogubił się w zaistniałej sytuacji. Technika trafiła w cel, wgniatając go coraz głębiej w podłoże. Najpierw nastąpił błysk, potem eksplozja i huk. Każdy odczuł falę uderzeniową, jaką spowodował wybuch czegoś takiego. Całe szczęście nie stanowiło to zagrożenia dla publiczności, a jedynie uszkodziło okalające trybuny mury. W miejscu, gdzie wcześniej wbijała się wielka kula ognia, znajdował się teraz krater. Całe szczęście nie był on głęboki, gdyż to mata przyjęła na siebie większą część mocy. Na jego dnie leżał nieruchomo Arceb. Rayem z lekkim niepokojem przyglądał się temu, co się właśnie stało.
(Cholera, a myślałem, że to Woogy przesadził. Dobrze, że użyłem Supernovy z mniejszą mocą, bo źle by się to skończyło.
Jeden z sędziów odważnie podbiegł do wgłębienia, jakie pozostało po niedawno odbudowywanej konstrukcji i po chwili ogłosił zwycięstwo Uruki poprzez nokaut. Po dłuższej chwili swobodnego unoszenia się w powietrzu, chłopak gwałtownie zaczął tracić wysokość, aż upadł przy przytomnym, acz leżącym w bezruchu Arcebie.
- Jesteście jakimiś potworami...
- Taa... słyszałem to już kiedyś.

Obaj wojownicy przez jakiś czas znajdowali się w jednej pozycji, łapiąc oddech i zbierając siły. Jako pierwszy powstał Arceb, który to z kolei pomógł wstać Uruce. Obaj udali się do pomieszczenia dla uczestników, pożegnani gromkimi brawami za to jakże zaskakujące i nieprzewidywalne widowisko.

- Tu mnie możesz zostawić. Odpocznę sobie pod tą ścianą.
- Jak wolisz.
- Hej, Arceb
- odezwał się, gdy już siedział oparty o ścianę - To była świetna walka.
- Tak, to prawda. Nie powtarzajmy tego nigdy więcej...

Po tej ostatniej wymianie zdań, Majin udał się bezpośrednio do sektora medycznego, gdzie miał szansę wypocząć. Ray spojrzał na kuzyna, który zdawał się go ignorować. Na ten widok uśmiechnął się i zamknął oczy, sprawiając wrażenia, jakby zasnął. W rzeczywistości chciał jedynie odpocząć i zebrać siły. Poziom mocy oraz włosy także zaczęły wracać do pierwotnego stanu. Teraz podobnie jak Woogy potrzebował tylko spokoju i być może jakiejś specjalnej fasolki na odniesione w boju rany.

Tymczasem na trybunach chowaniec "opiewał" zwycięstwo swego pana.
- A widzisz? Mówiłem! Mówiłem, że to Aniki wygra!
- Tak, miałeś rację. Jednak... jakoś.

Rose wyglądała na szczęśliwą, że to już koniec. Miała zamiar udać się do pomieszczenia dla uczestników i podać chłopakowi senzu, ale wolała z tym poczekać bynajmniej aż ogłoszą jakąś przerwę.

136Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 7:43 am

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
//Prosi, żeby mu podesłać listę technik Arceba.
Nie wykorzystuje ani jednej (Henka Beam się nie liczy, to ma każdy Majin).
Główna Arena - Page 6 96791924085062837418
//
- Pokonał Arceba.
- Arceb z tego świata jest jakiś słaby. Nasz Arceb w ogóle by się nie musiał uciekać do absorpcji. Tego byś nawet ty pokonał, Ali.
- "Nawet ja"... Dzięki wielkie...
D: Kto jest następny?
E: Chyba Gemmei. W sumie, w pewien sposób Gemmei jest twoim odpowiednikiem w drużynie Yoha, Ali, tylko jest sil... ups.
- I ty Emi przeciwko mnie?...
Alister podszedł do krawędzi, rozłożył ręce i zaczął spadać. Nie zdążył za bardzo nabrać prędkości, bo Viego aktywował Clock Up, złapał go, przytaszczył z powrotem do Epsilona, odwrócił twarzą do góry i go rozpędził. Gdy Viego wrócił na miejsce, a Clock Up zostało wyłączone, Alister przypieprzył twarzą w sufit Epsilona.
- Nigdzie nie lecisz. I tak spadek z tej wysokości by ci niewiele zrobił, bądźmy szczerzy. (Viego wziął łyk napoju ze swojej szklanki) Dobrze udajesz, ale się przyznaj, masz w zanadrzu coś, czego nawet nam nie powiedziałeś.
- Hm? Skąd ten pom-
- Bo ja owszem. Z resztą, czyj Battlizer widziałeś więcej niż dwa razy? Przecież dobrze wiesz, że są dwie zasady prowadzące do sukcesu. Po pierwsze, nigdy nie mów wszystkiego, co wiesz.
F: Viego co się zebrał na morały.
- Ali jest następny w kolejce do prac w Mieście. Miałbym mu pozwolić wyskoczyć? Przyznaj się, co planujesz?
- Yūsha-Ō Tanjō.

//Rozumowanie Emi: Gemmei się zachowuje jak maszyna, Alister jest połączony z technologią. Czyli właściwie, dokładnie odwrotnie w pewnym sensie. Przy czym Alister ma moce wzorowane na Tetrisie, więc już ma więcej punktów.//

137Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 12:21 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Gdy Rayem stwierdził, że Ayano stała się naprawdę potężna dzięki swoim nowym mocom, na twarzy Yoha pojawił się niewielki uśmiech. Nie chciał nikomu nic mówić, lecz doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nawet on sam miałby problemy z pokonaniem kobiety – dodatkowo, w grę wchodzi również kwestia tego, czy zamierzałby bezpośrednio atakować przedstawicielkę płci pięknej. Po walce Morioki oraz Roleyo, na arenę wywołano kolejnych zawodników – Raymonda Urukę oraz Arceba, który zwiększył swoje szanse w turnieju poprzez absorpcję poprzedniego, dość potężnego przeciwnika.
- Rayem nie powinien mieć większych problemów, nawet jeżeli to majin.
Po kilku sekundach od rozpoczęcia starcia, demon zaczął zyskiwać widoczną przewagę. Uruka w tym momencie polegał bardziej na szczęściu, niż własnych umiejętnościach. Poza tym, dlaczego korzysta cały czas z formy Super Saiya-jina?
- Też to zauważyłeś?
Silvia spojrzała z dość dużą powagą na swojego męża, który przyglądał się aktualnemu starciu ze znacznie mniejszym zainteresowaniem, niż poprzedniej walce.
- Tak. Będę musiał z nim zamienić słówko.
(Doskonale wie, że w bezpośredniej konfrontacji z takim oponentem, musi od samego początku dać z siebie wszystko. Polegając tylko na podstawowej formie Super Saiya-jina, nic nie zyska. Z jego mocami jest zdecydowanie coś nie tak i jestem pewien, że nie tylko ja to zauważyłem.)
Nagle demon zamienił swojego przeciwnika w cukierka. Można byłoby przypuszczać, że to już koniec – nic bardziej mylnego. Czekoladowa kuleczka zaczęła… walczyć z Arcebem. Cała sytuacja do czasu odmienienia mężczyzny wyglądała naprawdę komicznie, zwłaszcza dlatego, że łakoć z powodu swojego rozmiaru miał ogromną przewagę w bezpośredniej walce.
- Hahaha! Ray musi mieć naprawdę gigantyczne pokłady energii, skoro jest w stanie poruszać się jako cukierek!
- Co masz na myśli?
- Pewien wojownik, nazywający się Vegetto był wynikiem fuzji za pomocą kolczyków Potara, dwóch naprawdę potężnych Saiya-jin. Też potrafił dokopać demonowi typu majin w postaci czekoladowego cukierka. Ale bardziej zmasakrował różowego.
- Przy naszych poziomach mocy, prawdopodobnie większość zawodników miałaby takową możliwość. Ale nie można zaprzeczyć, to było naprawdę zabawne.
Silvia zaczęła chichotać – w tym momencie Raymond został zaabsorbowany przez Arceba, znikając z pola widzenia sędziego i komentatora. Tym razem nikomu nie było już do śmiechu. Yoh zacisnął pięści, natomiast jego żona zaczęła obserwować pojedynek ze znacznie większą powagą. Nastąpiła chwila ciszy w której nikt nie miał zielonego pojęcia, co się dzieje. W pewnym momencie, z brzucha demona wystrzelił cienki promień złotej energii, który dość szybko przybrał postać znacznie większej fali energetycznej. Z powstałej dziury wyskoczyło coś niewielkiego, co po chwili okazało się Uruką. Technika jaką mężczyzna postanowił zastosować była naprawdę zaskakująca. Jeszcze bardziej zadziwiający okazał się fakt, że różowy stwór przegrał walkę – ogłoszono to, gdy kłęby dymu opadły, a na środku areny widoczny był pokaźnych rozmiarów krater. Helix będzie miał co naprawiać. Ciekawe czy zostanie za to w jakikolwiek sposób wynagrodzony.

W budynku dla zawodników…
- Skubaniutki… Kochanie, wracam za kilka minut.
- Dobrze, dobrze.
- Hej, Gemmei. Twoja kole-…
Kiedy wampirzyca odwróciła się do kobiety, okazało się, że blondynki już tam nie ma – bez większego zastanowienia zaczęła iść w kierunku zniszczonego ringu.

Yoh podszedł do rannego Uruki, uśmiechając się. Po chwili usiadł obok niego.
- Po pierwsze, jak potrzebujesz pomocy, to wal śmiało do Silvii. Wiesz, że jej umiejętności lecznicze stoją na niezwykle wysokim poziomie, nie?
Twarz złodziejaszka przybrała nagle nieco poważniejszy wyraz.
- A teraz, między nami. Dlaczego korzystałeś podczas walki tylko z podstawowej formy Super Saiya-jina? To, że nie potrafię od ciebie wyczuć reiatsu, to jedno. Ale doskonale wiedziałeś z kim masz do czynienia.

Soundtrack
- Proszę o pozwolenie na użycie kodu „CE.TPOS.ART.PE6008” w celu zmodyfikowania struktury obiektu „AEA.999182”.
- Pozwolenie uzyskano. Code: CE.TPOS.ART.PE6008.
Nagle zawodnicy oraz widzowie mogli obserwować coś naprawdę niesamowitego. Cały ring został otoczony przez błękitną barierę energii, wewnątrz której… czas zaczął się cofać. Uderzenia oraz zniszczenia powstałe na skutek walki Arceba oraz Rayema zaczęły zwyczajnie znikać, cofając wygląd całej areny do pierwotnej postaci – takiej, jaką stworzył Helix za pomocą swoich umiejętności. Gdy już wszystko było gotowe, blondynka bez większego namysłu weszła na matę, oczekując na swoją przeciwniczkę.

138Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 5:28 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Helix widząc ponownie wielki krater w miejscu, gdzie znajdować miała się arena, skrzywił minę. Owszem, zobowiązał się naprawy takich szkód, ale jak często będzie się to powtarzać?
- Do następnej rundy przechodzi Raymond Uruka! Gratulujemy obydwu zawodnikom tej niezwykłe i pełnej niespodziewanych zwrotów akcji walki!
Owszem, dla zwykłego widza, który niewiele miał pojęcia o tym, co się tu dzieje ta walka mogła się wydawać jeszcze bardziej pokręcona niż wszystkie poprzednie. To jednak coraz bardziej zadowalało publikę - zapowiadało się, że całe to przedsięwzięcie będzie bardzo pozytywnie oceniane przez wszystkich jego uczestników. Nawet dla przeciętnych widzów potężne techniki, wyrwy w ziemi i niesamowite transformacje zaczynały być naturalnym widokiem, zwłaszcza na tym turnieju. nagle z budynku dla zawodników wyszła Gemmei, która momentalnie przywróciła ring do stanu używalności. Ludzie z trybun nieszczególnie zwrócili uwagę na to, że akurat ona tego dokonała - skąd mieli wiedzieć, że nie jest od organizatorów tak, jak Helix? Oni natomiast byli w niemałym szoku widząc całe to zajście. Jedynie Helix po chwili się uśmiechnął - odpowiadało mu to, że nie on musi się męczyć z naprawą areny.
Sędzia widząc, że blondynka weszła już na matę, rozpoczął zapowiedź pojedynku...
- Do następnej walki stawią się... Gyokusho Hashimoto i Gemmei Nobunaga!
Nim skończył mówić, na macie, naprzeciwko Gemmei pojawił się Gyokusho.

To będzie niezwykła walka z wielu przyczyn. Po pierwsze, Gemmei jest jedną z najbardziej tajemniczych wojowniczek na Terrze, po drugie ona oraz jej przeciwnik pochodzą z Gidayu - Hashimoto jednak należał do Tesseraktu, po trzecie - zarówno teraz jak i podczas eliminacji od Hashimoto nie można wyczuć absolutnie żadnej energii, natomiast swoje pojedynki wygrał bez najmniejszego wysiłku. Temu wszystkiemu smaczku nada kolejny fakt... Gemmei jako pierwsza dowie się, że Gyokusho stał się... androidem! A to tłumaczy niewyczuwalność jego mocy. Jak się okaże, stał się niewyobrażalnie silny. Na tyle, by spowodować kolejny nieoczekiwany zwrot akcji - Nobunaga przegra swój pojedynek! Oczywiście, to zarówno dla niego jak i dla niej będzie straszliwa mordęga, jednak to właśnie dawny członek Tesseraktu zostanie ogłoszony zwycięzcą. Niestety nie będzie chciał wyjawić swojej historii, która wydarzyła się po pokonaniu całego Gidayu.

139Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 8:27 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Gemmei spokojnie stała na ringu oczekując na swojego oponenta, który pojawił się chwilę po wywołaniu przez sędziego. Nic nie stało na przeszkodzie, by stoczyć kolejny pojedynek. Przeciwnicy wpatrywali się w siebie do czasu usłyszenia gongu, informującego zawodników o rozpoczęciu walki.

Gyokusho nie zamierzał przystąpić do ataku jako pierwszy – uczyniła to więc blondynka. Odbijając się od podłoża, przemieściła się z niewiarygodną szybkością do swojego przeciwnika, próbując wymierzyć mu cios w twarz. Niestety, spotkała się ze skutecznym unikiem z jego strony oraz wykonaniem kopnięcia z kolanka w jej brzuch – pod wpływem owego ataku, bezwładnie upadła na ziemię, chwytając się za brzuch i łapiąc oddech.
- Nie mów mi, że tylko na tyle cię stać, Gem-…
Wnet, kobieta wykonała kopnięcie w podbródek nieco zdezorientowanego faceta. Co więcej, od razu utworzyła w prawej dłoni pocisk energii o średniej sile, który wbiła w brzuch odlatującego wojownika. Nastąpiła pierwsza, dość pokaźnych rozmiarów eksplozja, która jednak nie uszkodziła znacząco ringu – z dymu powstałego na jej skutek wyleciał Hashimoto, zatrzymując się dopiero kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Wyciągając obydwie ręce przed siebie, utworzył średniej wielkości kulę energii, którą od razu posłał w kierunku Nobunagi. Nad Ludzkim Interfejsem nagle utworzyły się cztery energetyczne okręgi.

Soundtrack
- Czteropoziomowy krąg Kigen, Lustrzane odbicie.
Kiedy technika zbliżyła się do blondynki, powstała przed nią dość szeroka i wysoka bariera od której atak zwyczajnie się odbił, lecąc ponownie do swojego twórcy, który bez problemu zdołał wykonać unik przesuwając się w bok. Spokojnie zerknął na odlatującą technikę, uśmiechając się i wracając wzrokiem na oponentkę.
- Stałaś się naprawdę potężna, od czasu naszego ostatniego pojedynku.
- Dlaczego nie jestem w stanie wyczuć twojej energii?
- Na odpowiedź trzeba sobie zasłużyć. Zawsze Ci to powtarzałem, tym razem nie może być inaczej.
- Przejdź do walki na serio, Gyokusho.
Mężczyzna nieco się skrzywił. Czyżby od początku nie dawał z siebie wszystkiego?
- Zawodnicy z którymi miałem styczność podczas eliminacji, nie byli dla mnie specjalnym wyzwaniem. Ty, to coś zupełnie innego.
Kobieta milczała – nagle jej prawą dłoń otoczyła złota energia, która dość szybko przybrała kształt ostrza, wydłużając się mniej więcej do stóp blondynki. Mężczyzna niespecjalnie się tym przejął, dlatego kontynuował wypowiedź.
- Znam większość twoich sztuczek. Naprawdę sądzisz, że jesteś w stanie walczyć na równym poziomie z kimś takim jak ja?

Soundtrack
Po chwili, Gemmei zniknęła. Pojawiając się przy rozgadanym mężczyźnie, wykonała cięcie „Ki Swordem” w okolice pasa – pomimo tego, że atak nie odniósł takiego efektu jaki planowała, tak czy siak udało się jej zranić swojego przeciwnika w okolicy żeber – zasługa nieprawidłowo wykonanego uniku. Chcąc poprawić swój atak, wymierzyła kolejne cięcie – tym razem, Hashimoto zablokował technikę… za pomocą jednej ręki.
- Dobrze więc. Zastosuję się do twoich słów…
Energia tworząca ostrze zaczęła zanikać – blondynka od razu dezaktywowała technikę, odlatując kilka metrów dalej. Niestety, okazało się to naprawdę nieskuteczną zagrywką. Wojownik teleportował się za kobietę, wykonując kopnięcie z kolanka w jej kręgosłup – gdy Gemmei miała odlecieć, została chwycona za dłoń i ściągnięta ponownie do swojego przeciwnika, który w dłoni miał już przygotowaną energetyczną kulę o średniej sile. Wbijając ją w twarz niespodziewającej się niczego oponentki, wywołał dość dużą eksplozję – z góry dymu, dołem wyleciała właśnie Nobunaga, uderzając z dużym impetem o kafelki z których zbudowany był ring. Szybko doszła do siebie…
- Energia tworząca ostrze została zaburzona… Czyżby on-…
Hashimoto z dużą szybkością zaczął lecieć w dół, zamierzając po prostu wbić się w swoją przeciwniczkę. Kobieta przesunęła się w prawo, po czym szybko odskoczyła, wykonując tym samym naprawdę skuteczny unik. Wojownik spowolnił lot, lądując spokojnie na macie.
- Zajęło ci to trochę więcej niż sądziłem.
- Dlaczego?
Gyokusho nieco się skrzywił, spoglądając w ziemię.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
Gemmei wykorzystała chwilę nieuwagi swojego przeciwnika, przybierając dziwną pozycję – wykonała dość duży rozkrok. Prawą rękę uniosła w górę, lewą natomiast opuściła do dołu. Po chwil zaczęła wykonywać nimi powolny ruch zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Nad wyspą zebrały się ciemnofioletowe chmury, które dość szybko utworzyły ogromny krąg z masą wyładowań elektrycznych o złotej barwie.
- Co do-…
- Sema.
Wnet, wyładowania elektryczne zebrały się w jednym punkcie, tworząc kulę, która następnie zniknęła.
- Technika chyba się nie uda-…
W mężczyznę nagle uderzył złoty piorun o naprawdę pokaźnych rozmiarach. Nie tylko ring został poważnie uszkodzony, ale również widzowie oraz reszta zawodników mogli odczuć lekkie porażenie prądem, który na chwilę sparaliżował ich ciała. Moc „Semy” tak czy siak została skutecznie ograniczona do minimum. Jednak, nawet pomimo tego okazała się ona niewyobrażalnie potężnym atakiem. Hashimoto upadł na kolana z dość poważnymi poparzeniami, widocznymi na całym ciele. Nie mógł uwierzyć w to, że pomimo bycia androidem, technika oparta na elektryczności spowodowała w jego przypadku tak wielkie obrażenia.
- Ja-…jak, kurwa?
Gemmei milczała. Odbijając się od podłoża, z ogromną szybkością zbliżyła się do swojego przeciwnika wymierzając mu bardzo silne uderzenie w twarz, pod wpływem którego zwyczajnie odleciał kilkanaście metrów dalej, mało nie wypadając poza ring. Zdołał wyhamować tuż przy krawędzi, wzdychając. Blondynka zamierzała wykonać kolejne uderzenie, zbliżając się do wojownika – tym razem role się jednak odwróciły. Bez większego problemu wykonał unik, odskakując w prawo i wystawiając przed siebie obydwie ręce. Przed nimi szybko utworzył energetyczną, ciemną kulę wokół której co chwila pojawiały się niewielkich rozmiarów wyładowania elektryczne o czerwonej barwie. Podczas ładowania techniki pojawił się również charakterystyczny świst.
- Electro Eclipse Bomb!

Soundtrack
Kula pomknęła w kierunku kobiety stojącej na ringu. Wystawiwszy przed siebie prawą rękę, utworzyła w niej średniej wielkości błękitną kulę energii, którą następnie rzuciła wprost w zbliżający się atak. Wiedziała, że nie może zrobić nic więcej. Nastąpiła gigantyczna eksplozja, która dosłownie zrównała z ziemią cały ring… oraz nieznacznie uszkodziła lewe skrzydło budynku dla zawodników. Blondynka wisiała w powietrzu z naprawdę poważnymi ranami, widocznymi na całym ciele. Na dobrą sprawę, intymne części jej ciała były zakryte przez pozostałości zniszczonego stroju – męska część zawodników oraz widowni miała na co popatrzeć.
- Ty… naprawdę to wytrzymałaś…
- Poddaję się.
Owe stwierdzenie mogło zaskoczyć wszystkich – blondynka była pierwszą, która się poddała. Nie zamierzała jednak walczyć do utraty przytomności. Nie była osobą, której za wszelką cenę zależałoby na zwycięstwie.
- Nie, moment. Nie możesz!
Nobunaga nie zamierzała się jednak przejmować słowami nieco zdezorientowanego oponenta. Zamiast ringu, w ziemi znajdowała się ogromna dziura, a kawałek budynku dla zawodników został poważnie uszkodzony. Kontynuacja tej walki przyniosłaby więcej strat, niż to warte. Kobieta wylądowała na ziemi, a następnie udała się powolnym krokiem do sektora medycznego. Nie zwracała większej uwagi na swój strój, w przeciwieństwie do mężczyzn znajdujących się na arenie - oni tylko czekali, aż kawałek pozostałości po stroju w końcu się zsunie z jej zgrabnego ciała. Gdy tylko dotarła do budynku dla zawodników, Silvia od razu do niej zeszła, dając blondynce jakieś ubranie na zmianę.

Soundtrack
- Dlaczego się poddałaś? Przecież miałabyś jeszcze szanse na zwycięstwo.
- Zważając na to, że jest androidem i posiada niewyobrażalne zasoby energii, moje szanse wynosiły mniej niż 10%. Wolałam się poddać niż unicestwić wyspę.
Silvia wyglądała na zaskoczoną tym stwierdzeniem. Postanowiła dalej nie drążyć tematu. Pozwoliła Ludzkiemu Interfejsowi przejść spokojnie do sektora medycznego, zaś sama udała się ponownie na pierwsze piętro, do reszty swoich przyjaciół oraz męża.

Na widowni…
- Wow! To była super walka! Szkoda tylko, że ciocia Gemmei przegrała…
- Szkoda? Jeżeli chodzi o mnie to jestem raczej zadowolona z tego powodu, patrząc na techniki, jakich zaczęli obydwoje używać. To cud, że wyspa jeszcze istnieje...

Hoshigo natomiast westchnął, wylądował i udał się za swoją przeciwniczką do sektora medycznego – pomoc nie była mu potrzebna, ale chciał po prostu pogadać z blondynką, która jak się chwilę później okazało, miała go zwyczajnie gdzieś.

//Mam nadzieję, że nie masz mi za złe NPC, iż w taki sposób to rozwiązałem.//



Ostatnio zmieniony przez Yoh dnia Sob Mar 30, 2013 9:26 pm, w całości zmieniany 2 razy

140Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 9:13 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
//Widzisz, nawet gdy nie masz nic do roboty gubisz czasowniki i zamknięcia tagów. Dlatego coraz trudniej ci będzie sprzedać wersję z byciem zmęczonym po pracy, bo nie widać tak naprawdę różnicy.//
W momencie, gdy Sema //którego btw nie opisałeś na wiki// uderzyło, rozbłysk światła sprawił, że cała szóstka T-Major musiała zasłonić na krótką chwilkę oczy. Gdy je odsłoniły, zobaczyły, że Viego siedzi jak gdyby nigdy nic, a Alister ma ciemne okulary. Obaj wsuwali chipsy.
- Głupek, nie?
- Ta, dokładnie.
D: Ale o kim mówicie?
- Przeciwnik Gemmei.
E: Co w nim takiego głupiego?
- Dziwi się, że mocniej oberwał piorunem.
C: Nie do końca rozumiem.
- Wyczułeś to, nie Ali?
- Tak, gościu jest androidem. Oczywiście pracującym na bazie elektromagnetyzmu.
- Spotkaliśmy jakąkolwiek maszynę stricte jądrową czy grawitacyjną?
- Damensaya ogranicza korzystanie z elektromagnetyzmu, więc może.
G: Ale chwila, po kolei.
- Gościu jest androidem. Androidy, z resztą tak jak i ludzie, działają w oparciu o sygnały elektryczne przesyłane systemami nerwowymi.
- Czyli androida łatwiej tym przeciążyć i sfurać. Musiałby mieć pod skórą klatkę Faradaya i to solidnie odporną na jakiekolwiek przebicia.
//Bo wiesz, Yoszu, nie kupuję twojej logiki z "android musi być odporny na elektryczność". Androidy właśnie by były bardziej na nią podatne, jeśli by nie miały odpowiedniego opancerzenia. I tak nawet, jeśli ładunek by się nie przedostał, powinien bezproblemowo go wyindukować.
W Pokémonach stalowe są nieefektywne przeciwko elektrycznym, a elektryczne neutralne przeciwko stalowym, btw//

Pod koniec walki...
- Spodziewałeś się tego?
- Nie. Tego, że to ubranie się wciąż na niej trzyma, też się nie spodziewałem... Patelnia, prawda?
- Tak. Emi, odłóż tę patelnię. Fis, Gima, to też zostawcie na swoim miejscu. Daia, nie gryź go.
Alister wolał się jednak dalej nie obracać i nie upewniać co do tego, co się działo za jego plecami.
- Długo jej zajęło zauważenie, że to android, nie?
- Nie wszyscy mają takiego nosa do maszyn. Dobrze, że Gemmei się poddała. W takim tempie jeszcze by wyszło na to, że musielibyśmy rannych i ofiary przenosić Epsilonem, bo mamy go najbliżej. Zobaczmy, czy naprawią jeszcze raz arenę.
- Emm... Viego, nie ty masz następną walkę?
C: No tak, jest rozpisane, Viego Insyendar kontra Silvia Sawako.
- A rzeczywiście. Ale najpierw popatrzmy, jak naprawiają znowu arenę. Ciekawe, kiedy im się znudzi i po prostu narysują kwadrat na zemi.

141Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 9:33 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Wszyscy zebrani na trybunach z zaciekawieniem oglądali wszystkie walki. Mała Mayu była pod wrażeniem poziomu reprezentowanego przez dorosłych wojowników. Każda potężniejsza technika szokowała ją. Dziewczynka nie przypuszczała, że sekcja dorosłych będzie aż tak różnić się od sekcji młodzików i to już w "przedwalkach". W jej głowie rodziło się na chwilę obecną tylko jedno pytanie - Co będzie musiało się dziać w finale? Dziewczynka była zaskoczona tym, że Gemmei się poddała. To w końcu ona była jedną z trenerek Mayu. Blondynka była bardzo pomocna podczas sparingów z Yuki i Yamato. Córka Nakatonich znała blondynkę i wiedziała na co ją stać. Nie sądziła, że przegra z jakimś nołnejmem, o którym większość nigdy nie słyszała. No cóż... cały ten turniej pełen jest niespodzianek.
Arisa również z zaciekawieniem oglądała wszystkie walki. Lekko zarumieniła się, gdy Aki zadał jej pytanie dotyczące ojca dziecka.
- Max... - wymamrotała cicho, jakby wstydząc się tego faktu.
W końcu nie wiedziała jaką opinię o księciu Iesterii mieli inni wojownicy. Mogli myśleć o nim to samo co rodzina. Niestety w rodzinnym gronie Hatsutoku uważany był za czołowego idiotę, więc dziecko z kimś takim powinno być powodem do wstydu. Jednak wcale tak nie było. Arisa kochała Maxa, pomimo jego sposobu życia. Prawda, nie jednokrotnie razem z Shigeru i Sandrą dogryzali mu lub zwyczajnie się z niego naśmiewali, jednak teraz był dla niej tym jedynym.
- Ojcem tego dziecka jest Max. - powiedziała już znacznie pewniej i głośniej.
Teraz miała gdzieś, kto co myśli o Maxie. Dla niej był jedną z najważniejszych osób na świecie.

Sandra dalej stojąc obok rodziny Atsuko oglądała z zapartym tchem wszystkie walki. Największym szokiem dla niej było to, że Gemmei się poddała. Wiedziała, że przeciwnik, z którym będzie musiała się zmierzyć prawdopodobnie ją pokona. Nie zniechęcało to jej wcale. Od początku chciała dać z siebie wszystko i teraz nic się nie zmieniło.
Shigeru dość obojętnie przyglądał się wszystkim walkom. Jedynie walka Ayano i Woogy'ego wywarła na nim jakieś większe wrażenie. Niestety też po tej walce zrozumiał, że teraz każdy będzie pokazywał jakieś nowe sztuczki. Dlatego też niezbyt się wszystkim przejmował.
Kiedy Rayem w formie cukierka zaczął walczyć z Arcebem chłopak głośno westchnął. Widział już tą scenę w wykonaniu innych aktorów i w innej scenerii. Zastanawiało go jedno... dlaczego znowu cukierek? Majin mógł równie dobrze wchłonąć Rayema swoim ciałem, lub częścią. Zamiana w czekoladę też była by lepsza. Czekolada aż tak by go nie obiła. No cóż...
Kiedy Gemmei poddała się, Iester tylko spojrzał na swoją żonę stojącą kilka metrów z przodu.

142Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 10:05 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
//Chciałem kilka wykorzystać, no na prawdę! Ale same opisy zmiany kształtów zajęłyby o wiele dłużej niż tradycyjna walka. Poza tym potrzebowałem wymyślić techniki, które zrobią spory 'damage' i do tego trafią, no co mogłem innego zrobić? XD//

W czasie, kiedy niemal natychmiastowo ogłoszono rozpoczęcie kolejnej walki, do rannego Raya dołączył Yoh, który usiadł obok niego pod ścianą. Młodzieniec na moment otworzył oczy i zerknął, co się wokół niego dzieje, po czym ponownie wrócił do "udawania śpiącego".
- Tak, wiem. Po prostu nie chcę jej zawracać głowy tym, że nie potrafię się dostatecznie dobrze obronić. No i przecież mogę w każdej chwili wstać, więc nie jest aż tak źle - w tym momencie podparł się po bokach rękami. Sam fakt, że zaczął nieco napinać mięśnie sugerował, że faktycznie próbuje wstać. Nie zrobił jednak tego i ponownie rozluźnił kończyny, układając je w najwygodniejszej dla siebie pozycji. - Muszę sobie tu tylko jeszcze troszkę posiedzieć...
Kolejne pytanie nie było już dla Uruki powodem do żartów. Jego przyjaciel miał rację praktycznie ze wszystkim, w dodatku najwyraźniej nie miał zamiaru toczyć z nim jakiejś otwartej dyskusji, w którą mogłyby się wtrącić osoby postronne. Lekki uśmiech zniknął z jego twarzy, co ostatnimi czasy było dość rzadkim widokiem nawet w walce.
- Wiem, że to była głupota, ale... innych możliwości nie miałem - zaczął dość intrygująco. - Nie mam już mocy visoreda ani shinigami. Okazało się, że ich obecność uniemożliwia mi powrót "dawnych sił" i musiałem z nich zrezygnować. To przykre, wiem. Też tak myślałem, kiedy Ertrot mi to wyjaśniał, dlatego też przez te ostatnie lata korzystałem z nich tak często, jak tylko mogłem. Żeby niczego nie żałować... No i stało się...
Mniej więcej w tym momencie doszło do uderzenia "Semy", którego moc mógł odczuć każdy. Sam Rayem zdawał się jednak nie zwracać na nie większej uwagi i kontynuował swoją odpowiedź:
- Moje ciało nie pamięta starych transformacji i choć mogę je ponownie odblokować "po raz pierwszy", szczerze się tego obawiam. Mam teraz zdecydowanie za duże pokłady energii na to. Nie chcę, żeby ucierpiał na tym kontynent... albo planeta...
Chłopak otworzył znowu oczy i spojrzał przed siebie, widocznie nad czymś rozmyślając.
- To chyba wszystko.
Ostatnie słowa brzmiały zdecydowanie pewniej od jego całego wywodu. Chłopak odpiął od paska Burst Decoder i zaczął mu się przyglądać. Tak, wciąż nosił go przy sobie, choć pozostawał uszkodzony, o czym świadczyło chociażby pęknięcie na ekranie urządzenia.
(Dlaczego nie byłem w stanie cię naprawić? Co ja dokładnie zbudowałem? Nie... Czym to się stało?)

Podczas, gdy Ray rozmawiał z Yohem, pozostali członkowie rodziny uważnie oglądali trwającą walkę. Zainteresowany nią był nawet Amane, który w większości zdawał się nie przejmować przebiegiem tego turnieju. Dwie potężne techniki wywołały nawet uśmiech na jego twarzy, a co ciekawsze zadziałały jak lek na jego ból głowy. Chyba nie musiał się aż tak ograniczać, skoro inni tego nie robią. Właśnie ta myśl spodobała się mężczyźnie. Po zakończeniu starcia szybko jednak spoważniał, a jego utrapienie powróciło, znacząco się nasilając. Ta migrena z pewnością nie była czymś, co minie samo i co spowodowane jest zwyczajnymi objawami.

143Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sob Mar 30, 2013 10:54 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Gdy Rayem w końcu zdecydował się powiedzieć swojemu przyjacielowi prawdę, ten odetchnął z ulgą. Międzywymiarowy złodziej spoglądał przed siebie, uśmiechając się.
- Każdy z nas ma własne powody, dla których walczy.
Zadziwiająco przemyślana wypowiedź jak na takiego idiotę, czyż nie?
- Przypomnij sobie nasze wcześniejsze walki o losy Terry. Czy tak naprawdę przejmowaliśmy się tym, co będzie działo się wokół? Nie. Zawsze staraliśmy się walczyć o to, by osoby na których nam zależy, miały jakąkolwiek przyszłość. Nie twórz sobie muru, który będzie skutecznie blokował drogę do dalszego rozwoju, stawania się silniejszym. Nie na tym polega bycie wojownikiem.
Kolejna zadziwiająco mądra wypowiedź.
- Jeżeli upadniesz, przyjaciele i rodzina pomogą ci wstać. Jeżeli przegrasz, wszyscy staną w twojej obronie. Jeżeli przestaniesz się kontrolować, znajdą sposób na to, by przywrócić cię do normalności.

W tym momencie do Yoha podeszła Silvia.
- Twoja kolej, co, kochanie?
- Tak…
- Nie martw się. Po prostu tam wyjdź i skop mu dupę, pokazując innym, że nie jest niepokonany.
- Sądzisz, że mam szanse?
- Jasne! Pamiętaj, że nasza córka będzie cię oglądała.
Na twarzy kobiety pojawił się uśmiech. Po chwili uklęknęła przy swoim mężu by naprawdę namiętnie go pocałować. Tak, złodziejaszek nie miał zielonego pojęcia co się dzieje, ale nie zamierzał się opierać. Jeżeli chodzi o wampirzycę, ta chwila mogła trwać wiecznie. Po kilku sekundach, oderwała swoje delikatne wargi od ust męża. Poprawiając włosy, uśmiechnęła się i wstała – poszła w kierunku wyjścia na ring, aczkolwiek cały czas czekała na jego zrekonstruowanie. Yoh przez chwilę spoglądał na swoją odchodzącą żonę, następnie wrócił wzorkiem na Raymonda.
- Zobacz. Nie dam skrzywdzić tego anioła, dlatego muszę stawać się coraz silniejszy. A na widowni jest drugi aniołek, którego za wszelką cenę obydwoje będziemy chronić.

144Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Pon Kwi 01, 2013 4:24 pm

Aki

Aki
Jounin
Jounin
Gdy Woogy zniszczył arenę, przy okazji robiąc wielką dziurę w ziemi, było już wiadome, kto jest zwycięzcą. Zapadła cisza. W tym samym momencie co Hanako również Aki zaczął krzyczeć, wiwatując na cześć wygranej swojego przyjaciela. Cieszył się z jego wygranej, w sumie Ayano praktycznie nie znał. Po ogłoszeniu werdyktu Arisa odpowiedziała Kimurze na pytanie o ojca, początkowo na twarzy chłopaka można było ujrzeć lekkie zdziwienie.
-Max? - powtórzył po dziewczynie w lekkim zamyśleniu, po chwili jednak się szeroko uśmiechnął. - Nie znam go zbyt dobrze, ale wydawał się naprawdę dobrym i troskliwym człowiekiem. Mam nadzieję, że wam się ułoży.
Po chwili Hanako zadała pytanie, czy Quincy by do nich nie wpadł po turnieju.
-Z miłą chęcią. - uśmiechnął się. - Oczywiście jeśli żadne z was nie ma nic przeciwko. - zwrócił wzrok na Arisę. Chłopak, mówiąc "żadne", miał oczywiście na myśli już nie tylko ją, ale i Maxa.

Lisa z wielką uwagą obserwowała walkę Woogy'ego i Ayano, mimo że głośno dopingowała Moriokę, tak naprawdę nie przeszkadzała jej zbytnio wygrana sąsiada. Jedynie głośno westchnęła, widząc, jaki bałagan zrobił Roleyo.
Następna walka rozgrywała się pomiędzy Rayemem, a Arcebem. Ten drugi był dość ciekawy ze względu na swoje unikalne zdolności jako Majin. Choć trzeba było przyznać, że poziom Super Saiyana Uruki był również godny pochwały, transformacja była wytrenowana niemalże do perfekcji. Co poniektórzy na pewno zauważyli, że na tej samej przemianie Woogy dysponował mniejszym poziomem mocy. Większość jednak zadziwiło bardziej to, co się stało po walce niż sam pojedynek. Blondwłosa dziewczyna przywróciła ring do stanu przed walką, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że było to spowodowane cofnięciem czasu. Lisa była zaciekawiona Gemmei już od początku eliminacji i to właśnie jej kibicowała podczas tej walki. Sam pojedynek był na najwyższym poziomie, nie można było zaprzeczyć temu, że już od początku tego dnia większość uczestników ukazywała swój ogromny potencjał. Była lekko zawiedziona tym, że dziewczyna przegrała, jednak sama pochwalała to, że dziewczyna poddała się, analizując swoje szanse na wygraną - w końcu tak samo postąpiła sama Brown.

Takeda obserwował wszystkie walki z wielkim zaciekawieniem. Dwoje z trzech zawodników, którym kibicował przeszli dalej - jedynie Gemmei, która i tak niesamowicie popisała się swoją mocą, odpadła z turnieju. Chłopak zastanawiał się, jak będzie wyglądał finał, skoro same przedwalki stoją na takim poziomie.

145Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Pon Kwi 01, 2013 7:01 pm

Max

Max
Human Interface
Human Interface
Max z zaciekawieniem obejrzał ostatnie dwie walki. Musiał przyznać, że był pod wrażeniem siły Rayema. Zastanawiało go czy wszyscy Majini mają w zwyczaju zamieniać swojego wroga w cukierka. Cukierka, który zawsze daje im ostro po dupie. Kiedy Hatsutoku będzie walczył z Uruką, będzie musiał bardzo uważać, jeśli chce wygrać. Walka Gammei też była niezwykle ciekawa. Niestety dziewczyna poddała się. Najwyraźniej zrozumiała, że nie ma szans wygrać ze swoim przeciwnikiem, a to znaczyło, że posiada on niezwykłą siłę. Nie dało się wyczuć jego poziomu mocy co było cechą charakterystyczną dla androidów. Max chwilę się zastanowił. Jeśli dobrze się orientował, to następną przeciwniczką Gyokusho, będzie Sandra Nakatoni. Chłopak trochę się martwił jak może potoczyć się ta walka i zapewne nie tylko on. Podszedł do jednej z ławek i usiadł na niej. Następną walkę mieli stoczyć Viego i Silvia. Trudno było przewidzieć wynik tego starcia. Hatsutoku postanowił, że w tej walce będzie kibicował Insyendar'owi. Otworzył swoje wcześniej kupione picie, o którym całkowicie zapomniał i wziął duży łyk. Posiedział tak kilka minut sącząc picie, aż w końcu wstał i podszedł do Shigeru.
-Co sądzisz o nadchodzącej walce? Jak myślisz kto wygra? - spytał przyjaciela. Chciał wiedzieć na kogo on postawił, choć pewnie Shigeru nie miał tu swojego faworyta. Nie zaszkodziło jednak spytać, być może tym razem było inaczej.

Hanako była niezwykle zadowolona z walk, które zobaczyła. Dostarczały dużo rozrywki, a zapewne jeszcze więcej zwykłym ludziom. Dla nich było to coś niezwykłego, coś czego na co dzień nie widzieli. Dziewczynka nie mogła doczekać się kolejnej walki. Miała też nadzieję, że może dla odmiany w tej walce ring nie ulegnie zniszczeniu. Byłaby to ciekawa odmiana. Cieszyła się również, że Aki zgodził się ich odwiedzić, pozostało tylko dowiedzieć się co na ten temat sądzi Arisa. Max'a nie trzeba było pytać bo i tak na pewno nie będzie miał nic przeciwko. Rzadko odwiedzał ich ktoś inny niż rodzina Nakatonich. Być może to dlatego, że tylko z nimi utrzymywali tak bliskie stosunki. Hanako sięgnęła do paczki by wyciągnąć z niej kolejną czekoladkę, niestety okazało się, że paczka jest już pusta. Zgniotła paczkę, po czym wstała.
-Idę po jeszcze coś do jedzenia. Wam też coś przynieść?
Jeżeli ktoś "złoży zamówienie" lub też i nie, dziewczynka oddala się w stronę wyjścia.

146Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Pon Kwi 01, 2013 7:17 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
- Proszę Państwa! Zwycięzcą zostaje Gyokusho Hashimoto i to on przechodzi do kolejnej rundy!
Faktem było to, że wiele osób, które nie zdawały sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie niosła by ze sobą dalsza walka tych dwojga zawodników, była zdziwiony i niekiedy zawiedzionych tym, że blondynka postanowiła się poddać. Na szczęście męskiej części publiczności rekompensował to widok, który zafundowała im Gemmei w "resztkach" swojego ubrania. Słychać było gwizdy i krzyki na znak aprobaty. Jeżeli chodzi o całość publiki - wszyscy byli zadowoleni i choć nadal było to jak najbardziej widoczne, podobnie jak nie raz zaskoczenie, to widać także było, że publika zaczyna przyzwyczajać się do tych niezwykłych widoków nadzwyczajnych pojedynków dzisiejszego dnia. Było co oglądać...
Helix wiedział, że tym razem na Nobunagę liczyć raczej nie będzie mógł. Zrobił więc to, co do niego należało, lecz tym razem mało kto zwrócił na niego uwagę - no, może kilka kobiet, które nie były zainteresowane widokiem półnagiej Gemmei.
- W kolejnej walce zmierzy się Viego Insyendar z Silvią Atsuko! Zapraszam na matę!

//Pojedynek między graczami.
Btw, sorry, że to się przedłużało.

Wybaczcie też słabą jakość posta, ale trochę mi się spieszy.//

147Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Pon Kwi 01, 2013 11:37 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Soundtrack

Arisa siedziała spokojnie. Promienie słońca, które przebijały się przez nieliczne chmurki znajdujące się na niebie co chwile raziły ją w oczy. Przy okazji oświetlały jej delikatną twarz powodując, że wyglądała naprawdę uroczo. Blondynka zmrużyła oczy, odgarnęła włosy za ucho. Po chwili zasłoniła oczy ręką, by ustrzec się przed promieniami słońca. Wyglądała na lekko zamyśloną. Odrobinę żałowała, że nie może wziąć udziału w turnieju i pokazać, czego nauczyła się przez ostatnie pięć lat. Jako wojowniczka stała teraz na naprawdę wysokim poziomie. W końcu opanowała Shikai jak i Bankai. To nie wszystko. Doszły do tego również nowe techniki. Oczywiście istniała by szansa, że odpadnie już w eliminacjach, w końcu znajduje się tu wielu bardziej utalentowanych wojowników. Jednak spróbować nigdy nie zaszkodzi. Blondynka przeniosła wzrok na Akiego i delikatnie się uśmiechnęła.
- Nie widzę przeszkód, byś nas odwiedził. Rób to tak często, jak masz na to ochotę. - powiedziała ciepłym głosem.
Mogłoby się wydawać, że Arisa jest teraz zupełnie inną osobą. Kiedyś zimna i nieczuła, teraz miła i uśmiechnięta. Niestety był to stan przejściowy. Dziewczyna nadal potrafiła dogryźć komuś, lub się nad nim poznęcać. Oczywiście cały czas starała się to w sobie zmienić. W końcu niebawem będzie miała dziecko. Musi być dla niego jak najlepszym wzorem. Toteż zmiana jest konieczna. Tomoyuki przeniosła wzrok na budynek dla zawodników. Wtedy Hanako zadała pytanie.
- Ja poproszę coś do picia. Najlepiej wodę. I jeśli to nie problem mogłabyś kupić jakiegoś banana i rogalika.
Blondynka zaczęła przeczesywać ręką włosy małej Rin, siedzącej jej na kolanach. Nie mogła się doczekać, kiedy w końcu będzie miała swój malutki skarb. Malutki? Ten malutki skarb będzie jej całym światem.
Mayu siedziała spokojnie czekając na kolejną walkę.
- Mogę też iść z Hanako? Kupiłabym sobie jakiegoś loda. - zapytała uśmiechając się przy tym.
Dziewczynka była nieśmiała i trochę peszyła ją obecność Akiego, który de facto był dla niej obcy. Wiedziała jednak, że Arisa i Hanako go znają, toteż chciała upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Droga do stoiska z jedzeniem byłaby też czasem na dowiedzenie się czegoś na temat nieznajomego.
- W sumie, czemu nie... Tylko uważajcie. A ty, Aki, coś chcesz?
- Akiosek, Akiosek! - zaczęła Rin.
Najwidoczniej imię młodego Quincy bardzo jej się spodobało. Gdy Hanako i Mayu udały się w stronę stoiska Arisa spojrzała jeszcze raz na Akiego.
- Może to nie moja sprawa... ale ty z Lisą nic nie planujecie? - zapytała trochę nieśmiało.
Czekała w milczeniu na odpowiedź Kimury.

Shigeru stał spokojnie w budynku dla zawodników. Miał złożone ręce i opierał się o ścianę. Wcale nie interesował go widok półnagiej Gemmei. Miał żonę, wiec dlaczego oglądałby się za inną? W przeciwieństwie do niektórych nie był zwykłym zbokiem. Stał samotnie, aż do momentu, gdy podszedł do niego Max. Hatsutoku zadał mu pytanie dotyczące walki, która miała się zaraz odbyć. Wojownik tylko spojrzał na przyjaciela.
- Nic nie sądzę. Będzie taka jak poprzednie. Każdy pokaże coś nowego i w efekcie wygra lepszy. Kogo ja obstawiam? Viega. Jakby nie patrzeć jest bardziej doświadczony. Prawda, Silvia jest potężna i podobnie jak Yoh dysponuje wieloma rodzajami energii. To właśnie daje ej jako taką przewagę nad Viegiem, jednak wierzę, że da on sobie radę. Ty powinieneś martwić się bardziej o siebie. Walczysz z Rayemem. - powiedział spokojnie.
Chłopak zamkną oczy i czekał, aż wojownicy pojawią się na arenie.

148Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 02, 2013 7:27 pm

Aki

Aki
Jounin
Jounin
-Ja też poproszę wodę. - powiedział z lekkim uśmiechem do Hanako.
Gdy mała Rin zaczęła wymawiać zdrobniale imię Akiego, ten się do niej szeroko uśmiechnął. Wydawała się słodka. Kimura lubił dzieci, wydawały się takie prawdziwe i nieskażone złem tego świata. Zawsze mówiły, co czują i nie zastanawiały się nad tym oraz okazywały emocje niezależnie od tego, co kto o nich pomyśli. Zapatrzenie w najmłodszą z Nakatonich, przerwała Arisa pytaniem, czy Lisa i chłopak nie myśleli już o dzieciach.
-Nie, nawet jeszcze nie było okazji, by o tym porozmawiać. Zresztą wydaje mi się, że byłoby to dla nas zbyt szybko. - stwierdził.
Tak naprawdę Quicy chciał mieć dziecko... kiedyś. Może nawet nie w tak dalekiej przyszłości, ale nie teraz.
-A ta urocza kruszynka, to pewnie młodsza pociecha Nakatonich? - spytał, ponownie spoglądając na małego berbecia.

Dziewczyna siedziała spokojnie, zastanawiając się nad czymś. Panna Brown zauważyła, że z teraźniejszym poziomem mocy, nawet po licznych treningach przez te pięć lat nie dorównuje nawet trochę Terrańskim Obrońcom. Zamyślona, szukała sposobu na wzmocnienie się aż w końcu przypomniała jej się pewna historia. Kilka lat wstecz wojownicy dowiedzieli się o miejscu zamieszkania Ziemskiego Boga - Kamiego - a ona sama słyszała również różne opowieści o pewnym pomieszczeniu, które się tam znajduję. Jeden rok w nim spędzony to tak naprawdę był jeden dzień poza nim. Dodatkowo panowały tam trudne warunki, a przyciąganie było znacznie większe niż na Terze. Samej jednak byłoby dziwnie tam iść, mogłaby poprosić o towarzyszenie Kazuo czy Akiego, ale jakoś nie odpowiadało jej to. W końcu skierowała swój wzrok na swoją sąsiadkę.
-Hej, Mari... Pomyślałam, że... - zaczęła trochę niepewnie. - Nie udałabyś się ze mną do RoSaT, gdy już skończy się turniej? - zapytała już znacznie pewniej. - Chciałabym się trochę wzmocnić, a tam będą najlepsze do tego warunki.

149Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sro Kwi 03, 2013 11:50 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Kiedy żona międzywymiarowego złodziejaszka dostrzegła jak Helix rekonstruuje matę, westchnęła. Wiedziała, że od samego początku będzie musiała dać z siebie wszystko – Viego nie jest przeciwnikiem z którym należałoby się bawić, a żeby sprawdzić jakimi umiejętnościami dysponuje przed prawdziwym starciem. Po kilku minutach wszystko było gotowe. Wampirzyca nadgryzła koniuszek swojego palca wskazującego, a następnie wzbiła się w powietrze, lecąc w kierunku ringu. Lądując obok sędziego, który właśnie wywołał zawodników, ciemnowłosa oczekiwała na Insyendara.

Soundtrack
Gdy oponent pojawi się na ringu, zaś walka zostanie uznana za oficjalnie rozpoczętą, kobieta od razu przechodzi do działania. Rozpoczyna od „shunpo”, przemieszczając się po całej macie z niewyobrażalną szybkością, pozostawiając za sobą masę powidoków. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakie zdolności może posiadać Viego – nagle zatrzymała się z prawej strony „gorącego faceta”…
- Bakudō #63. Sajo Sabaku!
Jeżeli zaklęcie wiążące zadziałało, wampirzyca tworzy w prawej dłoni jasną, energetyczną lancę – bez chwili zastanowienia wbija ją pod żebra przeciwnika, odskakując i obserwując efekty swojego działania. Jeżeli jednak technika wykorzystywana przez Shinigamich nie odniosła żadnego skutku, ciemnowłosa zaciska pięść, tworząc w dłoni ciemnoczerwoną kulę energii. Przechodzi do bezpośredniego starcia – kiedy jednak dostrzega, że mężczyzna coś planuje, otwiera dłoń, detonując technikę przy głowie Insyendara – tak czy siak odskakuje, by obserwować efekty swojego działania. Nie walczy ze słabeuszem, a wojownikiem, którego większość zawodników uznaje za najniebezpieczniejszego.
Jeżeli Viego planuje wykonać jakiś atak z dystansu lub użyć potężniejszej techniki, kobieta bez chwili zastanowienia używa „shunpo” do ucieczki lub ewentualnych uników przed większą serią ataków.

Na widowni…
- Nieźle! Od razu przechodzi do ofensywnego działania.
- Pan Viego jest bardzo mocnym przeciwnikiem. Mama musi dać z siebie wszystko od samego początku.
- A no właśnie. Czy jednak jej działania będą na tyle przemyślane i skuteczne, by wyrządzić mu jakąkolwiek krzywdę?...
Dziewczęta z ogromnym zainteresowaniem przyglądały się początkowi starcia. Yuki starała się wypatrywać również swoją przyjaciółkę, Mayu.

Ayano odzyskiwała przytomność w sektorze medycznym. Kiedy dostrzegła na szafce jedną fasolkę Senzu, uśmiechnęła się i wtuliła do poduszki – po kilku minutach ponownie zasnęła. Dla niej był to już koniec uczestnictwa w turnieju – teraz pozostało tylko wypoczywać. Nie żałowała jednak niczego – cieszyła się, że zaszła tak daleko. Uświadomiła coś nie tylko innym, ale również i sobie.
Gemmei leżała na jednym z łóżek, niedaleko Ayano – nie zwracała na szatynkę większej uwagi. Czytała jakąś książkę, nie interesując się choćby w najmniejszym stopniu wydarzeniami na głównej arenie.
Yoh nie zamierzał czekać na odpowiedź Raymonda. Chłopak potrzebował najwyraźniej chwili spokoju, by to wszystko przemyśleć, odpowiednio poukładać. Złodziejaszek wstał, po czym spokojnym krokiem z rękoma w kieszeniach wyszedł przed budynek dla zawodników. Opierając się o ścianę, postanowił pooglądać pojedynek swojej żony z nieco bliższej odległości – przy okazji, dokładniej przyjrzy się Viegowi.
- To na niego nie zadziała… Przejdź od razu do prawdziwego starcia.
Po wyszeptaniu tych słów do siebie, Atsuko nieznacznie się uśmiechnął… Naprawdę wierzył w to, że jego partnerka może zwyciężyć. Będzie to dla niej oczywiście cholernie ciężka próba, lecz kto wie...

150Główna Arena - Page 6 Empty Re: Główna Arena Sro Kwi 03, 2013 12:27 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Woogy dalej siedział w pomieszczeniu dla zawodników, przez chwilę tylko podnosząc wzrok i orientując co się dzieje. Resztę czas jednak spędził z opuszczoną głową i zamkniętymi oczami.
(Może byś tak poobserwował potencjalnych przeciwników zamiast siedzieć samemu w kącie?)
(Potencjalnych przeciwników? Oni są na drugim końcu tabeli.)
(No to co?)
(Do finału droga za daleka na moje nogi)
(No co jak co, ale jeśli o Ciebie chodzi, to z nogami to kiepska metafora.)
(Oj tam oj, wiecie co mam na myśli.)
(Taki optymista i tak mówisz?)
(Optymista, optymista. Przecież nie twierdzę, że to coś złego przegrać przed finałem.)
(Ale nie wierzysz, że możesz wygrać.)
(Wierzę.)
(No to o co chodziło z tym, że za daleka droga?)
(No dobra, po prostu nie chce mi się wstawać!)
(...)


Tymczasem na trybunach Mari, siedząc obok Lisy obserwowała kolejną walkę.
- Następny chyba znów walczy Woogy. Chyba, że będzie jakaś przerwa.
Po chwili Lisa znów się odezwała do blondynki.
- RoSaT? - spytała zdziwiona. Po chwili dopiero domyśliła się, o co chodzi jej przyjaciółce.
- Ach, tak! Chodzi o Komnatę Ducha i Czasu! Woogy wspominał mi coś kiedyś o tym. Wiesz... Nigdy o tym nie myślałam, ale... może to i dobry pomysł. Dość mocno odstajemy od reszty naszych znajomych, a taki trening mógłby sporo wnieść.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 6 z 18]

Idź do strony : Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 12 ... 18  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 

© 2009-2018 Anime Revolution Sprites. All rights reserved.
Design by Yoh. Thanks for Zbir and Safari.