Anime Revolution Sprites

You are not connected. Please login or register

Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 12 z 18]

276Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 3:18 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
"Alister" zdążył rozpocząć wykonywanie uniku, odchylając się do tyłu, jednak łokieć Yoha zdążył mu zahaczyć o nos. Odchylony przeszedł do mostka, zapierając się rękami o matę i wybił z rąk, lecąc z kopnięciem w stronę Yoha. Czy trafił, czy nie, ląduje tuż obok i próbuje zadać uderzenie pięścią w brzuch, po czym robi dość nietypowy unik - spada do tyłu i ląduje prawie plecami na macie - zatrzymuje się minimalnie nad nią //latając// i jak poduszkowiec odjeżdża kawałek, po czym wstaje i ręką ściera z nosa odrobinę krwi oraz przywraca narządowi węchu normalny kształt ze słyszalnym lekkim chrupnięciem.
= Tylko tyle?
"Alister" wyrzucił kilka Ki Blastów i ruszył zaraz za nimi, jednak zanim doleciał do Yoha wykonał blok obydwiema rękami i odsunął się w bok, po czym którą ręką miał wygodniej, tą wymierzył cios na twarz Yoha.

277Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 4:38 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Gdy Alister zaczął lecieć z kopnięciem w kierunku Yoha, ten cicho westchnął – wykonał szybki unik, pozostawiając za sobą powidok, w który to również Zeynov trafił po chwili. Złodziejaszek odleciał kilka metrów dalej, szurając nogą po macie, by dać przeciwnikowi znać gdzie przebywa. Po kilku sekundach po prostu wyhamował i wylądował, krzyżując ręce.
- Ciebie powinienem zapytać o to samo.
W tym samym momencie, przeciwnik wysłał w kierunku mężczyzny kilka Ki Blastów, ruszając zaraz za nimi. Ciemnowłosy wojownik nie zastanawiał się długo nad tym, co może zrobić – używając „The World” zatrzymał upływ czasu wokół siebie i zwyczajnie przeszedł na środek maty.
- Soshite toki wa ugoki desu.
Czas ruszył ponownie. Międzywymiarowy podróżnik spokojnie obserwował swojego przeciwnika z lekkim grymasem zwątpienia na twarzy. Cały czas miał skrzyżowane ręce, bo... dlaczego nie?
- Pokaż coś ciekawszego, Ali.

278Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 4:57 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
Już się zaczyna. Muszę go nieco bardziej sprowokować. ]]
- Rajd Dakka! // http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/MoreDakka Tak, musiałem z tego zrobić suchar.//
"Alister" kontynuował jakże fascynującą i efektywną strategię obrzucania przeciwnika Ki Blastami.
- Tym razem ci się nie uda zatrzymać czasu... na czas!
Kogo ja oszukuję, jasne że mu się uda. A, tak. Jego oszukuję. ]]
"Alister" znów ruszył w tłumie pocisków, jednak wyskoczył w górę i miał zamiar zaatakować Yoha kopnięciem spadając.

Oczywistym jest, że byłoby wielkim świętem, gdyby ten atak poskutkował, jednak to jest częścią planu Alistera. Pociski wszakże nie rozpływają się w powietrzu //no dobra, normalnie tak się dzieje, ale nie od razu// - wyskok miał na celu jedynie danie sobie odrobinę lepszej pozycji do wypatrzenia Yoha po uniku. Gdy tylko to zrobi, posyła wystrzelone pociski prosto w niego, po czym ląduje i zaczyna gromadzić energię.
- Skoro jeszcze żyję, to mogę nawet cię załatwić. Boisz się odpalić czegoś naprawdę mocnego, co? Spoko, jakoś to przeżyję, nie mam zamiaru cię dyskwalifikować w taki głupi sposób. No, dawaj. Spróbuj mnie rozwalić jednym ciosem.
...i to szybko, kopia nie może istnieć zbyt długo i spamować za mnie atakami. Nie jeśli jestem tak daleko. ]]
"Alister" złożył ręce do Kamehameha, uśmiechając się.

279Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 5:18 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Kiedy „Alister” kontynuował obrzucanie międzywymiarowego złodziejaszka za pomocą Ki Blastów, ten jedynie westchnął. Naprawdę liczył na pokaz jakichś ciekawszych zdolności. Zeynov powtórzył swoje wcześniejsze zagranie, lecz tym razem zwyczajnie wyskoczył w górę. Atsuko bez chwili zastanowienia utworzył przed sobą dość grubą, czarną ścianę z którą zderzyły się wszystkie pociski wysłane przez kopię Alistera.
- Skoro jeszcze żyjesz?
Twór wytworzony z energii Azaza zwyczajnie pękł, kiedy członek drużyny Viega wylądował na macie, składając następnie ręce tak jakby chciał wykonać „Kamehameha”.
- Nie to, że się boję, a po prostu nie chcę. Zamierzam sprawdzić, jak silny się stałeś przez te pięć lat, dlatego daję ci wolną rękę przy większości ataków. Gdybym walczył „serio”, leżałbyś poza matą kilka sekund po rozpoczęciu pojedynku.
Mężczyzna najwyraźniej postanowił zignorować fakt, że kopia Alistera zbiera energię do wystrzelenia ataku energetycznego. A może... miał już plan przeciwko temu działaniu?

280Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 5:27 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
- To widać, że nie walczysz serio. Skoro nie chcesz mnie zmotywować, to ja cię zmotywuję do tego, żebyś mnie zmotywował.
"Alister" dalej zbiera energię.
//Ale tego, że ją wykorzysta do autodestrukcji, to poza OOC wam nie powiem.//

281Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 8:45 pm

Aki

Aki
Jounin
Jounin
Kimura wyczekiwał walki swojej koleżanki - Sandry. Chłopaka intrygowało jedynie to, kim tak naprawdę jest Gyokusho. Wiedział, że nie jest to człowiek, skoro nie wydziela energii. Ba, nawet miał domysły, że jest to android, trochę o nich słyszał i czytał, ale nigdy żadnego nie spotkał. Pojedynek można było nazwać nawet wyrównanym, głównie rany odnosił Hashimoto, jednak po jego zachowaniu można było się domyślić, że tak naprawdę ukazuje jedynie małą część swojej mocy. Quincy głośno dopingował znajomą, niestety dziewczyna przegrała - można by powiedzieć, że przegrana była naprawdę głupia. Nie obchodziło to jednak Sandry. Dziewczyna dalej była wesoła. Kimurze podobała się postawa Nakatoni. W końcu to dalej był tylko turniej. Możliwe, że dużo osób o tym zapomniało, jednak wygrana nie była tutaj najważniejsza, to nie starcia na śmierć i życie. Co prawda fajnie byłoby wygrać i zgarnąć nagrodę, ale jednak liczyła się dobra zabawa.
Gdy na dachu jednego z budynków pojawił się Hioku, Kazuo skierował na niego wzrok. Zastanawiał się, czy Camotaru przywlokła tutaj chwilę temu objawiona mroczna aura Amane, czy może po prostu chęć obejrzenia walk. Tak czy inaczej białowłosy uśmiechnął się i powrócił wzrokiem na matę, na którą właśnie stawiło się dwoje zawodników do kolejnego pojedynku. Takeda co prawda nie znał wampirzycy, jednak podobnie jak Aki to właśnie jej kibicował. Nie wiedział, na jakim poziomie stoi dziewczyna, a android w poprzednim starciu wykazał się naprawdę dużymi umiejętnościami. Niestety dziewczyna przegrała, lecz jej pozytywna postawa, dała do zrozumienia Takedzie, że nie ma co się martwić.

Lisa przyglądała się walce, choć nie miała wybranego swojego faworyta. Żadnego z dwojga nie znała, ani nie miała jakichś szczególnych odczuć co do obojga zawodników. Jedynie Hashimoto wydawał jej się interesujący z tego względu, że nie wydzielał energii.

Cała trójka czekała z równym zaciekawieniem na walkę Yoha. Wydawał im się jednym z faworytów tego turnieju. Jedynie Brown była trochę zdenerwowana na niego z powodu tej błazenady z poddawaniem się i powracaniem do turnieju. Gdy się jednak pojedynek zaczął wydawał się być walką jakichś niskopoziomowych wojowników. Atsuko się ograniczał, a o Alisterze Aki miał mniemanie, że stać go na o wiele więcej. Wydawałoby się, że pojedynek toczy się od niechcenia.

282Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Czw Maj 02, 2013 2:47 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Yoh wzruszył ramionami, jak gdyby nie przejmował się ani trochę ładowaną przez przeciwnika falą energii.
- Skoro nalegasz…

Soundtrack
Mężczyzna pstryknął palcami – na jego twarzy zmaterializowała się wszystkim znajoma maska pustego. Unosząc prawą rękę, wystawił palec wskazujący w kierunku Alistera. Przed palcem powstała niewielka, czerwona kulka energii. Jeżeli Zeynov zdąży wystrzelić falę uderzeniową w kierunku Yoha, ten wykorzystuje największą zaletę swojej formy – szybkość. Przemieszczając się po całej arenie, tworzy za sobą powidoki, nie przerywając jednak ładowania techniki. Sam efekt jest więc naprawdę niesamowity. Podczas przemieszczania się z ogromną szybkością, oczywiście używa „Cero”. Jeżeli natomiast przeciwnik nie zdąży z wystrzeleniem fali uderzeniowej, mężczyzna od razu wystrzeliwuje w jego kierunku energetyczny atak. Atsuko wystrzelił technikę pod takim kątem, by nie pomknęła bezpośrednio w publiczność, ale uderzyła w matę. Niezależnie od powodzenia akcji, używa „Shunpo” by przemieścić się do oponenta i nawiązać walkę wręcz w której będzie miał znacznie większe szanse niż Alister – nie tylko ze względu na różnicę mocy, ale również formę Visoreda.



Ostatnio zmieniony przez Yoh dnia Czw Maj 02, 2013 6:05 pm, w całości zmieniany 1 raz

283Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Czw Maj 02, 2013 7:16 am

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
Ce- okazja! ]]
"Alister" wyskakuje odrobinę w powietrze widząc, że Cero jest wystrzeliwane, ale nieskutecznie - zostaje złapany w obszar wybuchu i wyrzucony nieco w powietrze. Szczęśliwie, Yoh zdecydował się zmniejszyć dystans. "Alister" przyjmuje na siebie kilka ciosów, po którychna powierzchni jego ciała dałiby się z bliska wypatrzyć ubytki po wybitej klockowatej materii. W pewnym momencie na całej powierzchni ciała //oprócz płaszcza// pojawia się sześcienna siatka i kopia, używając zgromadzonej energii, eksploduje z jasnym błyskiem światła.

Tuż przed tym prawdziwy Alister zaczyna pikować w dół. Zaraz po eksplozji podlatuje do Yoha, łapie za ubranie i stara się nim cisnąć poza arenę, w tym kierunku, w którym ma bliżej, korzystając z elementu zaskoczenia. Niezależnie od tego, czy zakończyło to walkę //mało prawdopodobne, bądźmy szczerzy//, czy nie, zaraz po tym Alister łapie swój płaszcz i go zakłada.
- Jak na razie wszystko...
Alister generuje na twarzy ciemne okulary.
- ...się układa.
W tym momencie z pokładu Epsilona zdało się słyszeć zapewne dość znajomy dźwięk.
W przypadku, gdyby Yoh zaczął kontratakować, okulary się rozpływają w powietrzu, a Alister przechodzi w Idegar Fusion i blokuje tarczą.

284Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Pią Maj 03, 2013 2:38 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Kiedy nastąpił jasny błysk światła, Yoh nie bardzo wiedział co się dzieje. Zaraz po tym, został chwycony za ubranie i dosłownie wyrzucony poza arenę, gdzie jednak dość szybko zatrzymał się zanim jeszcze opuścił teren ringu. Widząc swojego oponenta, uśmiechnął się – niestety, Alister nie mógł tego dostrzec przez maskę znajdującą się w dalszym ciągu na jego twarzy.
- Niezłe zagranie…
Atsuko wystawił przed siebie prawą rękę, otwierając dłoń i wystrzeliwując w Zeynova serię energetycznych pocisków o słabej sile. Chodziło mu tylko i wyłącznie o wzburzenie wokół przeciwnika dość dużej ilości kurzu oraz dymu. Następnie, mężczyzna przemieszcza się za oponenta dzięki technice „Shunpo” wykonując zagranie zwane „Texas Ranger” – potężne kopnięcie wymierzone z pół-obrotu w twarz. Nawet jeżeli członek zespołu Viega osłaniał się przed atakiem nadchodzącym od frontu, nie powinien spodziewać się ataku z zaskoczenia. Z drugiej strony, jeżeli wykona unik lub zablokuje kopniaka za pomocą swojej tarczy, złodziejaszek używa „The World” – szuka w obronie przeciwnika choćby najmniejszych luk, wymierzając uderzenie w odsłonięty punkt. Następnie anuluje działanie techniki, przywracając prawidłowy bieg czasu. Niezależnie od tego, czy akcja powodzi się w całości czy tylko po części, mężczyzna odskakuje wysoko w powietrze, oczekując na ruch swojego przeciwnika. Wiedział, że takie zagranie nie wyrządzi Alisterowi „zbyt dużej” krzywdy. O to mu przecież chodziło – nie szybkie pokonanie, a sprawdzenie zdolności Zeynova.

285Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Pią Maj 03, 2013 7:52 am

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
//'Cause the eyes of Ranger are upon you
Everything you do he's gonna see
When you're in Texas look behind you
'Cause that's where the Ranger's gonna be

...źle ze mną, że to znam? Czy dlatego, że widzę w tym potencjał, żeby to brzmiało bardzo, bardzo niewłaściwie?

Btw, weź daj mi zdążyć dojść do Yggdrasila w Strange Journey, może wpadnę na pomysł, jak walczyć z czymś, co zatrzymuje czas, samemu tego nie umiejąc.//

Alister instynktownie podniósł tarczę w momencie, gdy Yoh zaczął ostrzał, jednocześnie chowając głowę za nią. Spodziewał się jednak ataku z innej strony z zaskoczenia, jednak przez zatrzymanie czasu nie był w stanie nic z tym zrobić, nawet dostrzec. //szukałeś luk w obronie, a tarcza zasłaniała góra 90 stopni kątowych (pomijając wymiar góra-dół, nikt tutaj nie ogarnia steradianów, mijałoby się to z celem). WELL.//
Po ciosie Alister odleciał na kawałek, jednak na jego szczęście twarzą w dół - zdołał bowiem wyciągnąć przed siebie tarczę i na niej stanąć, ślizgając się w ten sposób po arenie i zatrzymując.
- Czy ja chcę ci zrobić tę przyjemność i zacząć bić ci Bravo... //pun obviously intended// Moooooożeeeee... nie.
Alister utworzył dodatkowo lancę i razem z tarczą wyciągnął przed siebie. Oba elementy uzbrojenia zaczęły świecić jasnym światłem i zmieniać kształt. Alister włożył rękę w to światło i zaczął wyciągać długą rękojeść, zaraz po tym ze światła się wynurzyło to, co było na drugim jej końcu - wielki, pikselowaty młot.
Oprócz tego, Tetro jednak znów użył na krótką chwilę Bravo Cross-Fusion, znów w tym samym celu. Jego kopia dostała zadanie dzierżenia młota, zaś oryginał... schował się wewnątrz młota i zaczął ładować Rasengan.
Kopia od razu się zamachnęła z wyskoku i zaczęła wykonywać Line Clear: Gravity Crash.
= Hammertime!
Spodziewając się, że Yoh coś znowu zrobi, żeby uniknąć tak żałośnie oczywistego ataku, prawdziwy Alister wypatruje, dokąd zmierzy Atsuko. Kopia ma machać młotem tak długo, aż Yoh znajdzie się blisko młota bądź kopia zostanie zniszczona - wtedy Alister wyskakuje z młota wirując, ze świdrowatą aurą energii wokół niego - wykonuje Spiral Rend.

//Nie przesadzajmy, nawet mimo że pełne możliwości Alistera są niezgodne z regułami turnieju, wciąż musi się odrobinę trzymać.
Przejście od razu w BCF lub BCE oznacza dla niego natychmiastową przegraną, bo musi użyć pełnej mocy, gdy przeciwnik jest na swojej najsłabszej formie. Nie licząc maski Hollowa. Bo hej: spory zakres Super Saiyana, Sage Mode, Jinchūriki, coś z Eichiro i na koniec pieprzony Azaz.

Alister będzie moralnym zwycięzcą turnieju. Jak tylko go zeskrobią z areny.//

286Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sob Maj 04, 2013 10:19 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Alister jest wojownikiem mającym talent do zaskakiwania znacznie potężniejszych wojowników od siebie, dzięki czemu może zyskać nawet mało prawdopodobną przewagę – choćby na chwilę. To jedna z jego najlepiej zauważalnych zalet.
Po prawidłowym ciosie wymierzonym przez Yoha, mężczyzna odleciał kilka metrów dalej. Miał duże szczęście, bowiem zdołał się zatrzymać bez większych problemów – przynajmniej z perspektywy międzywymiarowego złodziejaszka. Szybko przeszedł do kontrofensywy, co bardzo spodobało się jego aktualnemu przeciwnikowi. Szczerze powiedziawszy, Atsuko był naprawdę zaskoczony, kiedy Zeynov pojawił się przed jego oczyma z wielkim, pikselowatym młotem w ręku – wyraz twarzy skutecznie zakrywała jednak maska pustego. W pewnym momencie, „członek zespołu Taimatsu” wykonał zamach z wyskoku, nacierając na wojownika. Oczywistym było, że złodziej przejdzie do uników – przez kilkanaście sekund na głównym ringu nie działo się więc nic specjalnego. Dopiero gdy Yoh znalazł się blisko młota, nastąpiło coś, czego nie mógłby się spodziewać. Alister wyskoczył z broni, otoczony świdrowatą, wirującą aurą. Mąż Silvii w ostatniej chwili zdołał wykonać odskok w prawo, lecz nie uchronił się przed obrażeniami. „Spiral Rend” mogło go równie dobrze przeszyć na wylot - oderwało „jedynie” lewą rękę, do łokcia. Atsuko zaczął krzyczeć z bólu, od razu skupiając swój wzrok na Zeynovie. Maska znajdująca się na twarzy mężczyzny po prostu pękła, ukazując jego naprawdę wściekły wyraz twarzy. Krew została dość szybko zatamowana dzięki czarnej materii, która była charakterystycznym elementem tworzącym ciało Azaza. Ból był naprawdę ogromny – cały czas doskonale odczuwalny.
- Wszystkiego się mogłem po tobie spodziewać…
Yoh uwolnił znacznie większe pokłady swojej energii, które przez innych były doskonale wyczuwalne jako naprawdę silny podmuch powietrza. Pod stopami mężczyzny powstało dość duże wgniecenie, zaś płytki zwyczajnie popękały. Ich kawałki unosiły się wokół wściekłego obrońcy planety, któremu najwyraźniej skończyła się cierpliwość.
- Ale nie takiego pieprzonego podstępu, kurwa!

Soundtrack
Atsuko przez chwilę nie robił zupełnie nic. Po prostu stał.
Jeżeli jego przeciwnik zamierza jednak wypowiedzieć magiczne słowa – „Poddaję się” – automatycznie używa techniki „The World” w celu zatrzymania upływu czasu wokół siebie. Następnie, podchodzi do Zeynova i przewracając go na ziemię, zaczyna uderzać za pomocą wektorów leżącego wojownika – siła jest naprawdę ogromna. W międzyczasie dezaktywuje działanie techniki zatrzymującej czas, by każdy widział co dzieje się na ringu. Nagle przerywa szaleńcze atakowanie za pomocą niewidzialnych kończyn – trzy z nich wykorzystuje do przytrzymania ledwo przytomnego wojownika. Za pomocą czwartej odrywa jego rękę, wyrzucając ją poza matę. Po udanej akcji, niezależnie od tego co powie sędzia, wojownik po prostu schodzi z ringu. Gdy jest poza nim, odwraca się patrząc z pogardą na Zeynova.
- Oko za oko, ząb za ząb.

Walka do pewnego momentu była naprawdę mało ciekawa. Dopiero po tym, jak Yoh utracił rękę, przybrała znacznie brutalniejsze obroty. Wszystkie dziewczęta poza Gemmei, które mieszkały w rezydencji Atsuko, po prostu odwróciły wzrok. Dopiero kiedy Alister „przypieczętował” swój los, Silvia spojrzała na to, co dzieje się na ringu. Bezwładnie stojący, międzywymiarowy złodziej oraz wojownik, który prawdopodobnie zaraz będzie chciał się poddać. Niestety, nie dano mu takowej okazji. Mężczyzna w ciemnoczerwonej kamizelce szybko przewrócił swojego przeciwnika, wbijając w niego masę potężnych uderzeń za pomocą wektorów – on jedynie stał, obojętnie przyglądając się temu co robi.
- Przestań debi-…
Gdy wampirzyca dostrzegła rękę Alistera w powietrzu, która po chwili wylądowała poza matą, zwyczajnie zamknęła oczy, przekręcając głowę nieznacznie w prawo. Nie mogła dalej na to patrzeć. Zresztą, prawdopodobnie nie tylko ona. Dość dużym zaskoczeniem okazało się nagłe zejście jej męża z ringu – był zdenerwowany i prawdopodobnie nie miał już ochoty na dalszy udział w turnieju. Nie poddał jednak walki, a niezależnie od decyzji sędziego wyskoczył poza ring. Ciemnowłosa kobieta poszła spokojnie za nim, zdając sobie sprawę z tego, że tak czy siak będzie musiała przywrócić swojemu mężusiowi utraconą kończynę – a dokładniej, jej kawałek.



Ostatnio zmieniony przez Yoh dnia Sob Maj 04, 2013 10:51 am, w całości zmieniany 1 raz

287Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sob Maj 04, 2013 10:33 am

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
//
Eh.
Jeżeli jego przeciwnik zamierza jednak wypowiedzieć magiczne słowa – „Poddaję się” – automatycznie używa techniki „The World” w celu zatrzymania upływu czasu wokół siebie. Następnie, ble ble ble ble ble ble ble
Czyli to wszystko tam dalej, jeśli Alister zamierza się poddać.

...a co, jeśli nie zamierza? Bo well, jeszcze nie miałem zamiaru tego zrobić. A teraz nie wiem.

I popatrz no, przedłużasz tę walkę o jeszcze jedną niepotrzebną turę tylko przez swoje afczenie. Nawet bym tego posta tak tu nie pisał, jakbyś mi odpowiedział na gg.

Ale no cóż, skoro tak chciałeś to zrobić, no to poczekamy pewnie jeszcze parę dni.
//

288Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sob Maj 04, 2013 10:55 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
//Na GG bym ci chętnie odpowiedział - oj, uwierz. Pojawił się jednak pewien, mały, tyci, tyci problemik... Taki, który również mnie wku-... zdenerwował, gdy zorientowałem się o co chodzi. Krótkie wyjaśnienie wysłane.

Inna sprawa - jeżeli zamierza się poddać, wykonuje ruch.
Jeżeli nie - tak samo. Głupi błąd w tekście, który już poprawiłem. Tak, jestem niewyspany. Tak, mógłbym się położyć spać. Ale - nie, bo nie zamierzam marnować dnia wolnego na spanie. Myśl sobie co chcesz - dwa dni wolne, po takiej robocie to wspaniała sprawa. Nie zamierzam robić sobie tylko jednego dnia w całości wolnego.
//

289Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sob Maj 04, 2013 1:45 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
//Well, ja mam teraz 5 miesięcy wolnego. Z przerwami na maturę i olimpiadę.

Dlatego mówię - inne komunikatory też obsługują gg.//

- To twoje bycie Saiyanem i Azaz ci kompletnie w dupie poprzewracały, skoro myślisz, że ktoś pójdzie bezmyślnie na pewną śmierć tylko dla samej niby-honorowej walki.
- Plus pięćdziesiąt do reputacji dla tego pana tam! Łoszlag, Al-
Viego nie zdążył ostrzec kolegi, bo Yoh zatrzymał czas. W tym momencie Insyendar już zdał sobie sprawę, że Alister go nie usłyszy, więc jakby odruchowo przerwał w połowie słowa. Zanim zdecydował, czy powinien zaatakować dopóki czas jest zatrzymany, Yoh anulował technikę, by wszyscy mogli obserwować jest szaleństwo.
Alister nie miał szans na obronę, jednak zdążył w jakiś sposób nieświadomie przejść w wersję Equip swojej formy i odrobinę zmniejszyć obrażenia, ale tylko odrobinę - wciąż był w katastrofalnym stanie, pozwoliło mu to jedynie przynajmniej zachować przytomność.
D: A-Ali?
E: Co się stało? Znowu zatrzymany czas?
F: On nie wygląda dobrze.
G: Jak go dorwę, powyrywam mu te nadprzestrzenne nogi z jego nadprzestrzennej dupy i wsadzę mu w jego nadprzestrzenne gardło!

Gdy Yoh schodził z areny, Alister zdołał resztkami sił się podnieść i przejść w Bravo Cross-Fusion. Zrobił to tylko po to, by ze swojej pikselowatej materii odtworzyć sobie rękę, jednak karykaturalnie większą od normalnej i złożył ją w gest środkowego palca, wymierzony prosto w swojego oponenta.
- Właśnie dlatego... takie ścierwo jak ty... nie powinno być ani w turnieju... ani gdziekol-
Alister osunął się na ziemię, a sztuczna ręka zaczynała znikać od miejsca jej połączenia z resztą ciała - tak, że uniesiony środkowy palec jeszcze przez chwilę był widoczny.
C: Ali!
- Zostańcie tutaj. Ewentualnie powiadomcie D-
- Czasami zapominasz, kim ja jestem. Kapsuła z roztworem z Senzu będzie w pełni gotowa za dziesięć sekund.
Viego i Kaylin wyskoczyli z Epsilona. Kaylin zabrała odseparowaną rękę Alistera, zaś Viego całą resztę - wziął Alistera pod ramię i chciał już się unosić, ale najpierw odwrócił w stronę Silvii.
- Chyba już pojmujesz, dlaczego tak planowałem.
Poleciał do Epsilona. Tuż za nim leciała Kaylin, która tylko zatrzymała się, by powiedzieć sędziemu, że jeśli byłaby potrzeba (np. uznano by zejście Yoha z areny za jego dyskwalifikację, a nie uznano w ten sposób wypadnięcia poza jej obręb uciętej ręki //WELL, niezbadane są wyroki sędziowskie, nie panie Webb?//), Alister powinien być w stanie brać dalszy udział.
- No, Ali, zrobiłeś niezły pokaz. Teraz daj nam się poskładać.
- Znaleźliście rękę?... Kuźwa, a już miałem nadzieję... że zostanę cyborgiem...
- Nie na mojej warcie.

W Epsilonie Viego i Kaylin musieli aż włączać swoją ognistą aurę, żeby dziewczyny zrobiły im przejście do portalu. W Mieście Damensaya od razu przejęła pacjenta i został natychmiast przetransportowany do sektora medycznego i wrzucony do kapsuły. Pani Kapitan cały czas monitorowała sytuację będąc tam na miejscu, żeby przeanalizować, czy będzie się dało zespoić uciętą rękę z resztą ciała, czy będzie konieczna całkowita regeneracja.
Większość personelu statku była w lobby sektora mieszkalnego, gdzie oglądali turniej na wielkim ekranie. Od razu popędzili do głównego korytarza, gdy zobaczyli, że Viego i Kaylin zabierają Alistera do portalu.
Cała szóstka dziewczyn z T-Major cały czas siedziała przy kapsule czekając, aż Alister odzyska przytomność. //nie chciało mi się tam pisać, ale ją znów stracił po tej jego gadce o cyborgu//
Viego, Kaylin i Celia pomagały Damensayi w monitorowaniu sytuacji. Bilim była cicha i siedziała na uboczu, Daia była stanowczo zbyt głośna, Gima była wkurzona, a Emi i Fis po prostu siedziały.

Jeśli sędziowie dadzą werdykt w sprawie walki, ktoś z personelu, kto obserwował dalej wydarzenia na stadionie przybiega do sektora medycznego i przekazuje wiadomość.

//Alister, The Awesome.//

290Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sob Maj 04, 2013 2:27 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru siedział na jednej z ławek znajdujących się w budynku dla zawodników. Niezbyt interesowała go tocząca się walka. Może przez to, co Atsuko zrobił wcześniej? Cała ta heca z zebraniem wszystkich na turniej, by potem się poddać i ponownie wrócić do turnieju. Ta walka już straciła swój sens. Iester miał jedynie nadzieje, że Alister skopie dupsko Yohowi. W końcu nie był tak słaby, jak wszyscy przypuszczali, a w dodatku jego największym atutem był spryt. Niestety walka toczyła się jak toczyła. Między-wymiarowy złodziej patrzył z góry na oponenta. Taka postawa z jego strony? Wychodziło na to, że Keiji miał trochę racji. Może ci lepsi, najpotężniejsi patrzą na innych z góry? Może spychają ich na drugi plan? Drwią z nich i poniżają. Nakatoniemu nie spodobała się końcówka pojedynku, w której to Yoh zdecydowanie przesadził. Poniosły go emocje. Shigeru tylko podniósł się z ławki, by lepiej widzieć co z Alisterem. Wiedział, że V-Team odpowiednio się nim zajmie. Wojownik prychnął najwyraźniej zniesmaczony zachowaniem Atsuko. Wychodziło na to, że każdy członek tej rodziny nie wytrzymuje psychicznie w walce z członkami V-Teamu. No cóż. Iester spojrzał tylko na Maxa, po czym wyszedł tylnym wyjściem. Udał się do sektora medycznego, gdzie znajdowała się jego żona. Właściwie to Sandrze nic nie było, jednak postanowiła na wszelki wypadek oddać się w dobre ręce. Nakatoni widząc dziewczynę leżącą na jednym z łóżek przypiętą do woreczka z krwią jedynie się uśmiechnął.
- Wolałabyś doustnie, co? - zażartował.
Dziewczyna straciła trochę krwi, gdy przeciwnik zaczął uderzać ją w brzuch. Nic dziwnego, że lekarze woleli nie ryzykować i przeprowadzić transfuzję.
- Kiedy przebywam w formie bazowej nie odczuwam zbytniego głodu. Dlatego praktycznie nie piję krwi. - odpowiedziała.
- Taa. Choć jakby nie patrzeć Amelia i Eric trochę się od ciebie różnią. Nie?
- Tak, jestem wyjątkowa. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Wiem kochanie, jesteś jedyna w całym Omniversum. I za to cię kocham.
- Nie o to mi chodziło, ale dziękuję. Chodzi o to, że jako jedyna potrafię przebywać w ludzkiej formie.
- A Silvia i Yoh?
- Yoh nie jest wampirem, a Silvia pochodzi z innej rodziny. Mówię o tym, że ani Amelia, ani Eric nie potrafią przybrać ludzkiej formy, w której ja się teraz znajduję. Tak samo nikt nie potrafi stać się łowcą wampirów.
- To znaczy, że... - nie skończył, gdyż ubiegła go dziewczyna.
- Tak. Vampire Hunter, nie jest moją pełną mocą, a jedynie jej cząstką.
- Ale jak to się stało, że jesteś w ludzkiej formie?
- Prawdopodobnie ma to związek z wydarzeniami sprzed utraty pamięci. Bardzo prawdopodobne, że ktoś zablokował moją moc. Ja byłam w stanie wyzwolić tylko jej część stając się łowczynią.
- Czyli...
- Dokładnie. Będę starała się odzyskać dawną moc... Co powiesz na wspólny trening niebawem?
- Chętnie ci pomogę. Zastanawia mnie jednak jeszcze jedno. Dlaczego nikt się nie zdziwił widząc cię w ludzkiej formie? Każdy rozpoznał cię bez problemu, gdy znaleźli cię na pustyni.
- To pewnie dzięki Victorowi. Przewidział taką możliwość. Nie czuł mojej energii, więc oznaczało to tyle, że albo jest zablokowana... albo ja umarłam. Gdy uwolniłam jej nieznaczną część zmieniając się w łowczynię od razu ją wyczuli.
Chłopak usiadł na krześle stojącym obok łóżka. Wziął dziewczynę za rękę i się uśmiechnął. Nie widział potrzeby oglądania kolejnej walki. Wolał posiedzieć z żoną, dopóki lekarze jej nie wypuszczą. A przynajmniej do rozpoczęcia kolejnej rundy turnieju.

W tym samym czasie wszyscy zebrani na trybunach byli zniesmaczeni zachowaniem Yoha. Wprawdzie Arisa uśmiechnęła się lekko widząc jak to obaj wojownicy pozbawiają się kończyn, jednak jej uśmiech szybko zniknął, gdy Atsuko zszedł z maty. Mayu natomiast odwróciła wzrok podczas całego zdarzenia.

291Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sob Maj 04, 2013 9:19 pm

Max

Max
Human Interface
Human Interface
Max stał przy wejściu do budynku dla zawodników i obserwował odbywające się walki. Nie był zdziwiony z wyniku starcia Sandry z Gyokusho. Cieszył się za to, że wampirzycy nic poważnego się nie stało. Android był dużo potężniejszy od żony Shigeru. Dziewczyna dobrze trzymała się na macie. Miała nawet okazję wygrać kiedy wbiła Hand Sonic w ciało przeciwnika. Dla Max'a był to idealny moment by użyć czwartej wersji tejże techniki. O ile oczywiście u Sandry wyglądała tak samo jak u dziewczyny z pewnego wymiaru. Czwarta wersja przemieniała ostrze w coś przypominającego ogromny kwiat. Użycie tego w tej walce mogło przechylić szalę zwycięstwa na stronę Sandry, o ile oczywiście nie zabiłoby jej przeciwnika. Gyokusho był silnym i niebezpiecznym przeciwnikiem, istniała duża szansa, że to właśnie on będzie zwycięzcą turnieju. Kiedy Sandra wracała do budynku, Max uśmiechnął się do niej, choć dziewczyna raczej tego nie dostrzegła. Hatsutoku spojrzał na trybuny w miejsce gdzie siedziała reszta jego rodziny. Hanako nie wyglądała na zadowoloną z wyniku walki. Widocznie duże nadzieje pokładała w Sandrze. Podobnie do niej wyglądała Mayu. Arisa natomiast wyglądała jakby od samego początku znała wynik walki i najwyraźniej tak też właśnie było. Białowłosy Iester przeniósł wzrok na komentatora, który właśnie zaczął zapowiadać kolejną walkę. Mieli się w niej zmierzyć Alister i Yoh. Max pokładał duże nadzieje w członku drużyny Viega. Zeynov nie należał do słabych wojowników, do tego był także bardzo spryty co bardzo zwiększało jego szanse na wygraną. Walka się rozpoczęła, a Max oglądał ją zaciekawieniem. Wszystko jakoś się toczyło, aż w końcu Alister pozbawił Yoha ręki. Max uniósł ze zdziwienia brwi.
(-Tego jeszcze nie było.)
(-Coraz więcej drastycznych scen, robi się naprawdę ciekawie.)
Atsuko nie wyglądał na zadowolonego. Wił się z bólu i krzyczał. W końcu rzucił się na biednego Alistera jak oszalały. Po chwili można było dostrzec rękę Zeynova wypadającą poza matę. Max jeszcze szerzej otworzył oczy. Za chwilę zaczną latać nogi, a jeszcze później głowy.
Yoh postanowił opuścić arenę, a Alister podnieść się na nogi, pokazać mu środkowy palec, trochę powyzywać i osunąć się na ziemię.
(-Ale mu powiedział!)
Hatsutoku, podobnie jak większość tu zgromadzonych, był zniesmaczony zachowaniem Yoha. Odwrócił się i dostrzegł Shigeru wychodzącego z budynku. Najwyraźniej postanowił pójść do Sandry przebywającej teraz w skrzydle szpitalnym. Niedługo miała odbyć się następna walka, a Max nie bardzo miał ochotę ją oglądać, pomimo, że brało w niej udział dwóch niezwykłych, na swój sposób, wojowników. Nie miał nic do roboty więc postanowił odwiedzić trybuny. Teleportował się. Pojawił się za rzędem, w którym siedzi jego rodzinka, a także Aki i Kazuo. Było tu kilka wolnych miejsc. Najwyraźniej kilka fanek Yoha uciekło z płaczem kiedy dowiedziały się, że nie ma on zamiaru brać dalej udziału w turnieju i już nie wróciły. Max zajął jedno z miejsc i pochylił się trochę do przodu by swobodnie móc rozmawiać z rodziną. Nie musiał pytać co sądzą o walce Yoha z Alisterem, gdyż można było to wyczytać z ich min.
-Hej. Jak tak dalej pójdzie to będą musieli wprowadzić kilka nowych podpunktów w regulaminie turnieju.
Hanako odwróciła się do brata. Nie miała okazji rozmawiać z nim od czasu ostatniej przerwy.
-Udało ci się pokonać Rayema. Gratulacje. Myślisz, że z Shigeru też masz szansę wygrać?
Max słysząc słowa siostry, uśmiechnął się.
-Dzięki. Szanse na pewno jakieś mam ale nie sądzę, żebym wygrał.
-Zniszczy cię jednym ciosem. Wiesz o tym, prawda?
-O, dzięki za słowa otuchy.
Hanako zaczęła się śmiać. Lubiła czasami dogryzać swojemu bratu. Z resztą podobnie jak Arisa. Prawdopodobnie nauczyła się tego od niej. Białowłosy Iester tylko westchnął.

292Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Sob Maj 04, 2013 11:08 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Siedząc sobie pod ścianą budynku dla zawodników, Woogy z zaciekawieniem oglądał pojedynek Yoha i Alistera. Darzył sympatią obydwu zawodników, a walka wydawała mu się ciekawa, gdyż Alister, korzystający głównie ze sprytu i elementu zaskoczenia musi sobie poradzić z Yohem - który po prostu dysponuje bardzo wysokim poziomem mocy.
- Auć. - mruknął pod nosem, gdy dostrzegł, jak Alister pozbawił ręki Yoha. Za chwilę jednak Atsuko zemścił się na swoim rywalu. Roleyo podniósł brwi i zmarszczył czoło ze zdziwienia.
- Przesadza... Omal nie zostać przebitym na wylot to nie koniec świata...
Następnie Atsuko zszedł po prostu z maty, na nic nie czekając. Szatyn ciekaw był, jak potraktuje to sędzia, który najwidoczniej będzie miał z tym problem. Gdy Alister pokazał odchodzącemu Yohowi środkowy palec, Woogy się zaśmiał. Nie bardzo przejmował się utratą rąk przez obydwu. Wiedział, że obojgiem na się kto zająć i wszystko wróci do normy.
Sam szał Yoha nie zniesmaczył Woogyego. Zdecydowanie gorsze wydawało mu się to, jak Atsuko traktował swojego przeciwnika przez całość pojedynku. Wywyższał się i poniekąd drwił. Chciał się "bawić" z Alisterem, a gdy poniósł tego konsekwencje - utratę ręki - nie potrafił zrozumieć swojego błędu. Wpadł w szał i chciał się zemścić na rywalu. Cóż, doświadczony wojownik, taki jak on powinien zdać sobie sprawę z tego, że to on się pomylił i zapanować nad nerwami. No cóż, pod tym względem Woogy lekko się zawiódł na złodziejaszku.

Mari była w szoku, gdy ujrzała zachowanie Atsuko po tym, jak utracił rękę. Już wtedy, gdy Alister pozbawił kończyny rywala, musiała odwrócić wzrok, a następne sceny były jeszcze brutalniejsze. Po wszystkim, spojrzała z lekkim przerażeniem na Lisę.
- Chyba trochę przegiął...
Zdecydowanie Yoh Atsuko stracił w oczach u blondynki. Być może nie na długo - wśród wojowników, takich jak oni, mogą zdarzać się takie spięcia, jednak na chwilę obecną - Yoh nie budził w niej sympatii, jak jeszcze kilka chwil temu.

293Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Nie Maj 05, 2013 12:16 am

Aki

Aki
Jounin
Jounin
Walka zaczynała się rozkręcać, Takedzie i Kimurze podobały się sprytne zagrywki Alistera. Jego przeciwnik był o wiele silniejszy, więc Zeynov mógł bazować w większości tylko na sprycie. Yoh przez całą walkę był za to zarozumiały i zbyt pewny siebie, co nie podobało się wojownikom. Gdy w końcu złodziej się doigrał i stracił rękę wpadł w jakiś amok.
Kimura zmarszczył brwi, przyglądając się całej tej chorej sytuacji.
"Nie takiego go zapamiętałem."
Kazuo za to nie znał praktycznie Yoha, już wcześniej przy walce z Toshim jego energia podczas transformacji wydawała się strasznie mroczna, jednak dopiero teraz brunet zgorszył się w jego oczach.
Z zamyślenia nad postawą Atsuko wyrwało ich pojawienie się Maxa w rzędzie za nimi. Zwrócili na niego wzrok.
-Kazuo Takeda, miło mi. - białowłosy podał rękę, zdobywając się na nikły uśmiech pomimo sytuacji, która miała miejsce chwilę wcześniej.
Quincy siedział w milczeniu.

Lisie w zasadzie podobała się walka Zeynova z Atsuko, a najbardziej zagrywki Aliego. Wszystko jednak zaczęło się psuć w momencie, gdy Yoh wpadł w szał. Dalszych wydarzeń Brown się ani trochę nie spodziewała, gdyby ktoś przepowiedział takie zdarzenie, ona by nie uwierzyła. To w końcu ten sam złodziej uratował ją siedem lat temu przed trzema wojownikami, a teraz dał się tak ponieść gniewowi. Brown by jeszcze zrozumiała, gdyby drugi zawodnik był kimś dla Atsuko zupełnie obcym lub wrogim, ale nie w takiej sytuacji. Gdy Mari odezwała się do Lisy, ta przez chwilę jeszcze siedziała w milczeniu, przyglądając się wojownikowi w czerwonej kamizelce.
-Ten turniej... Jeśli tak dalej pójdzie, poróżni on większość Obrońców. Zaczynam żałować, że ktoś wpadł na jego pomysł.

294Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Nie Maj 05, 2013 12:11 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Po zakończeniu tego brutalnego starcia, Atsuko nie miał choćby najmniejszego zamiaru przejmować się spojrzeniami czy komentarzami innych. Przecież zamierzał się poddać już wcześniej – nikt nie chciał do tego dopuścić. Niektórzy zawodnicy również spoglądali na niego wtedy jak na tchórza. Czy to była odpowiednia nauczka dla nich wszystkich? Międzywymiarowy złodziej nie był stabilnym psychicznie wojownikiem – każdy powinien zdawać sobie z tego doskonale sprawę. Bardzo łatwym zadaniem jest wyprowadzenie go z równowagi, co pokazała walka z Alisterem. „Tetro” powinien się cieszyć, że na odchodne nie otrzymał jakiegoś bolesnego pożegnania za ten nieszczęsny „środkowy palec”.
W budynku dla zawodników, żona Yoha rozpoczęła proces odnowy utraconej kończyny. Po jej twarzy było widać, że jest zawiedziona. Słowa Insyendara dodatkowo ją dobiły. Szczerze mówiąc, nie takiego końca się spodziewała.
- Co? Też się na mnie zawiodłaś?
Wampirzyca starała się nie przyglądać na twarz złodziejaszka. Skupiała wzrok na kończynie, która już w połowie została zregenerowana.
- Nie chodzi o to… Od początku tej walki się wywyższałeś. Traktowałeś go jak dziecko, które dopiero zaczyna przygodę ze sztukami walki.
- Skończyłaś?
- Chwila…
Na twarzy bruneta pojawił się niewielki uśmiech. Nie był osobnikiem, który długo się denerwował chociaż w tej sytuacji powinno być inaczej. Postanowił nieco zmienić temat rozmowy.
- Ciekawe, czy Shigeru zdecyduje się na ten piknik?...
- Zamknij się już, do cholery!
Pomimo tego, że Silvii udało się przywrócić kończynę swojego partnera, nie zakończyła jeszcze procesu regeneracji – ręka nie została pokryta w całości skórą. Nie zważając na to, Atsuko ją zabrał, wstając i wykonując kilka kroków do tyłu.
- Najlepiej zrobicie, jak wszyscy dacie mi święty spokój. Strach? Nienawiść? Zawiedzenie? Brak zaufania? Teraz już mnie to naprawdę nie obchodzi.
- Co ty mówisz?... Jeszcze nie zakończy-…
- Zamknij się! Wszyscy traktujecie mnie jak potwora, którym starałem się nie być. Przez siłę jaką posiadłem, bałem się skrzywdzić Alistera, ale przecież z waszego punktu widzenia, wywyższałem się. Przesadziłem ze zdenerwowaniem, gdy odciął mi rękę. No tak, kurwa. Przecież tak nie zachowują się ludzie. Pieprzyć to wszystko.
Mężczyzna w ciemnoczerwonej kamizelce spojrzał w górę, uśmiechając się.
- Yoh, ty chyba nie zamierza-…
- Przymknij się, kotku…
Wokół międzywymiarowego złodzieja nagle powstała dość duża, ciemna aura. Bez najmniejszego zastanowienia wystrzelił w górę, przebijając się przy tym przez cały budynek dla zawodników i odlatując z wyspy Hakane. Kto wie co tym razem chodziło mu po łbie. Po kimś takim jak on, można spodziewać się przecież wszystkiego.

Ayano zastanawiała się, co wstąpiło w osobę z którą mieszkała tyle czasu. Oczywiście, łatwo było wyprowadzić Yoha z równowagi, ale nie do takiego stopnia. Nagle usłyszała za sobą niewielki wybuch – gdy wstała, jej oczom ukazał się odlatujący mąż Silvii. Nie miała zielonego pojęcia, o co chodzi. Dostrzegając na dachu stojącą Gemmei, podleciała do niej. Złodziej wyleciał tuż przy leżącej blondynce, przez co musiała dość szybko zareagować, by uniknąć nagłego spadnięcia lub ewentualnych obrażeń.
- O co chodzi?...
- Nie wiem.
- Nie polecimy za nim? Coś musiało się stać, że tak nagle opuścił wyspę, prawda?
- Niekoniecznie.
Ludzki Interfejs z obojętnym wyrazem twarzy wskazał na dziurę w dachu. Kiedy dym opadł, Silvia była doskonale widoczna na dole ze łzami w oczach, które ciągle wycierała. Kiedy Morioka zamierzała zlecieć na dół, została zatrzymana przez Gemmei, która chwyciła ją za ramię. Nie musiała nic mówić – to w jaki sposób przyglądała się na piersiastą szatynkę, mówiło samo za siebie.
- Co on tym razem zrobił?... YOH, DEBILU!!

Haniko oraz Yuki nie miały zielonego pojęcia co się dzieje w budynku dla zawodników - jakieś zamieszanie z udziałem międzywymiarowego złodziejaszka? Dziewczynka widząc odlatującego ojca wymknęła się blondynce, po czym poleciała za nim, zmniejszając swoją energię do minimalnego, możliwego poziomu.

295Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Nie Maj 05, 2013 12:46 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Woogy słysząc krzyki Yoha dochodzące z budynku dla zawodników, obejrzał się. Najwidoczniej ten osobnik kontrolował się słabiej, niż można było przypuszczać. W pewnej chwili cały budynek się zatrząsł, a Atsuko robiąc dziurę w dachu, odleciał z wsypy. Najgorsze jednak było to, że tuż po tym za nim poleciała mała Yuki.
(Powinieneś lecieć za nim! A jak planuje zrobić coś głupiego?!
(Wtedy będzie głupi. Nie mam zamiaru droczyć się z niestabilnym emocjonalnie elementem. Jeśli zrobi coś, czego nie powinien, zapewnimy mu konsekwencje.
(Stary, poleciała za nim jego córka. A jeśli...
Nie sądzę, bez przesady.
To by było zabawne.
Lepiej chyba temu zapobiec, niż później pluć sobie w brodę i musieć to naprawiać?
Wielka moc to wielka odpowiedzialność. Musi się tego nauczyć. Nie zawsze będziemy w stanie chronić całe jego otoczenie.
A jeśli się nie nauczy?
Wtedy my go nauczymy.)

Dyskusja w głowie Wooogyego na temat tego, co powinno się zrobić trwała, jednak on sam na razie nie ruszał się z miejsca. Przykro tylko było mu patrzeć i słyszeć, jak Silvia płacze i przeżywa to wszystko, co nabroił Atsuko.

Mari siedząc na trybunach znów nie mogła uwierzyć własnym oczom. Atsuko po prostu wyleciał z budynku, pozostawiając za sobą dziurę w dachu. Mari siedziała akurat tak, że widziała tylko dyskusję Ayano i Gemmei oraz Silvię przeżywającą najwidoczniej to, co się stało.
- Chyba najlepszym pomysłem byłoby wycofanie się wszystkich naszych... Zaczyna się robić dziwnie... Co najmniej dziwnie...

296Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Nie Maj 05, 2013 1:51 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
- Whatevah. - skomentował już obojętnie, słysząc odpowiedź Nakatoniego.
Po walce Amane i Shigeru doszło do kolejnej walki członka rodziny Nakatoni. Tym razem było to starcie Sandry z byłym członkiem Gidayu. Choć żona Iestera z początku zdawała się zdobyć sporą przewagę ciągłymi atakami, ostatecznie okazało się, że dla androida nie był to najmniejszy problem, by szybko zmienić oblicze pojedynku. Cóż, Sandra przegrała w nieco głupkowatym stylu. Nie wyglądała jednak na taką, która przejmowała by się wynikiem swojej walki.
Zarówno Ray, jak i Rose oglądali przebieg starcia. Nie wywołało ono co prawda efektu 'WOW!', lecz okazało się dobrą odskocznią od bardziej zaciętych pojedynków, jakie miały miejsce niedawno.
Następna była walka między Yohem, a Alisterem. Już na pierwszy rzut oka było widać, że brunet nie walczy na poważnie, a wręcz bawi się z oponentem, prowokując go do działania. Raymond wykorzystał chwilę, by udać się do sektora medycznego i sprawdzenia, w jakim stanie obecnie znajduje się jego kuzyn. Wchodząc do sektora medycznego zobaczył małżeństwo Nakatonich. Nie zamierzał jednak się do nich odzywać, ani do nich podchodzić. Nie trudno było spostrzec, że wolą teraz spędzić czas we dwoje. Uruka udał się do łóżka, na którym leżał jego kuzyn. Obok stał lekarz, przeglądający kartę pacjenta. Z odpowiedzi odnośnie stanu zdrowia Saiya-jina można było dowiedzieć się następujących informacji: jego stan był obecnie stabilny, lecz sam potrzebował teraz dużo odpoczynku, by organizm nabrał sił; kiedy go tu sprowadzono, potrzebna była natychmiastowa resuscytacja, gdyż nie było żadnych oznak pracy serca - sam proces odratowania zakończył się porażką, lecz kiedy lekarze mieli już zapisać godzinę zgonu, wszystko samo wróciło do normy. Rayem podrapał się po głowie i spojrzał na śpiącego Amane. Horigome będzie miał sporo do tłumaczenia, kiedy tylko się obudzi. O ile sam wiedział, co się tak naprawdę z nim działo. Lekarz zalecił, by jak najszybciej wysłać mężczyznę na szczegółowe badania, kiedy tylko turniej dobiegnie końca, po czym poszedł sobie. Raymond postał jeszcze chwilę przy łóżku kuzyna i sam opuścił sektor medyczny.

Tymczasem Rose cały czas obserwowała przebieg trwającej walki. W końcu doszło do sytuacji, w której Yoh stracił kończynę, za co srogo zemścił się na Alisterze. Dziewczyna odwracała wzrok widząc "latające ręce". Co innego siedzący na dachu Horor, któremu taki widok podobał się jeszcze bardziej niż łamanie ręki Amane. W końcu Yoh sam zszedł z maty, udając się do budynku dla zawodników, zaś Ali trafił pod opiekę V-Teamu. Yoh zdecydowanie wywarł złe wrażenie na wszystkich obrońcach Terry. Tym, jak się zachował po utracie ręki i jak "ukarał" za to przeciwnika, przesadził. Rose ozięble spoglądała na schodzącego z maty bruneta.
Po jakimś czasie i sprzeczce z żoną, Atsuko wyleciał przez dach, zostawiając sporą dziurę w suficie. Ray akurat wychodził z sektora medycznego. Pierwszym, co zobaczył były kłęby opadającego z góry dymu oraz obraz płaczącej Silvii. Rosa szybko wbiegła do środka, nie widząc, co się dzieje. Prędko podeszła do swojego chłopaka, pytając, czy widział, co się stało.
- Nie. Dopiero co przyszedłem.
- Co on sobie wyobraża? Najpierw-
- Dajże spokój
- kiwnął głową w kierunku żony Yoha, dając tym samym do zrozumienia, że to nie czas, ani miejsce na tego typu słowa.
Dziewczyna zamilkła. Dopiero po chwili wznowili rozmowę, lecz tym razem ciszej.
- Przegrał walkę, że się tak wkurzył?
- Żebyś tylko to widział... Najpierw przez Alistra stracił rękę, a potem bezlitośnie go za to zmasakrował. Wyobrażasz to sobie? Nawet jak na niego, to gruba prze-
- Aha, czyli to nie Yoh zaczął?
- "Nie Yoh"? Słyszysz sam siebie? Widziałeś początek walki, widziałeś, że się wywyższał. Sam się prosił o coś takiego, a ty go jeszcze bronisz?
- ...
- No dalej, powiedz coś. Może jednak niektórzy dobrze mówią, określając was mieniem po-

Rayem spojrzał na Rosę poważnym wzrokiem. Całe szczęście dziewczyna w porę się uciszyła, nim powiedziała coś, czego mogła by żałować. Rozmowa znowu stanęła w miejscu.
- Zamierzasz lecieć za nim?... - spytała niepewnie po chwili.
Raymond podszedł bliżej do miejsca, nad którym rozciąga się spora dziura w suficie. Przez chwilę spoglądał w ciszy w niebo.
- Nie. Nie teraz.
Chłopak dobrze wiedział, że obecnie Yoh musiał ochłonąć i przemyśleć kilka spraw, a do tego potrzebował samotności i spokoju. Ciekawe na jak długo go otrzyma, skoro zaraz za nim ruszyła jego córka? Czy to w ogóle bezpieczne?

Kiedy Yoh wystrzelił jak rakieta, Horor zleciał z dachu i spadł na ziemię, uderzając głową o podłoże. Po paru sekundach przymusowego stania na głowie, samoistnie opadł, przewracając się na brzuch. Chwilę poleżał tak, nie wiedząc, co tak przed się przed chwilą stało. W końcu podniósł się z trawy i podrapał po plecach. Spojrzał na miejsce w którym siedział, a w którym obecnie znajdowała się sporych rozmiarów dziura w dachu.
- Co u licha?...
Chowaniec kątem oka dostrzegł odlatujący punkcik na niebie. Była to mała Yuki, która zaniepokojona zachowaniem ojca, postanowiła lecieć za nim. Horor przez moment obserwował, jak owy punkcik znika gdzieś na niebie. Miał już zmienić się w błyskawice i czuwać nad bezpieczeństwem dziewczynki, kiedy nagle poczuł zapach spalenizny. Kiedy tylko odwrócił wzrok, dostrzegł ogień na swoim ogonie. Chowaniec zaczął panikować, biegać w kółko, tarzać się po ziemi, dmuchać - robił wszystko, co mógł by ugasić palący się ogon. Kiedy w końcu mu się to udało, padł na ziemię i zaczął szybko łapać oddech, jakby właśnie ukończył bieg w jakimś maratonie.

297Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Nie Maj 05, 2013 2:38 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Gdy Haniko zorientowała się, że Yuki poleciała za swoim ojcem, już nic nie mogła zrobić. Silvia, Ayano oraz Gemmei także nie zamierzały się w to mieszać. Wszystkie doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że mężczyzna nie zrobi dziewczynce krzywdy. Morioka miała nawet nadzieję, że małej uda się przemówić swojemu tacie do rozsądku. Po kilku minutach na niebie można było dostrzec… dwóch Yohów. Pierwszy leciał swobodnie w kierunku budynku dla zawodników, drugi trzymał nieprzytomną córkę.
- Co do?...
Silvia spokojnie wzbiła się w powietrze, podlatując ze łzami w oczach do złodziejaszków. Doskonale wiedziała co się stało. Od jednego z nich zabrała dziewczynkę, od drugiego otrzymała notesik, którego jedna strona została wyraźnie zaznaczona. Nie odzywając się nawet słowem, po prostu poleciała ze swoim dzieckiem na rękach w kierunku głównego kontynentu.
- Co się do ciężkiej cholery dzie-…
Nagle dwóch złodziejaszków zwyczajnie zniknęło, zamieniając się w chmurki dymu. Haniko podleciała do zdezorientowanej Ayano oraz Gemmei, skupiając swój wzrok głównie na blondynce.
- Czy to oznacza to, o czym właśnie pomyślałam?
- Yoh opuścił ten wymiar.
- Nawet jeżeli, to wróci za kilka godzi-…
- Nie.
Nobunaga zacisnęła pięść. Kiedy obydwie jej przyjaciółki to dostrzegły, wolały się już nie odzywać. Kobieta poleciała za żoną Yoha, natomiast Haniko i Ayano zostały na dachu nieco zniszczonego budynku dla zawodników.
- Sądzisz, że powinnyśmy zostać? Czy może wracamy z nimi?
- Wybacz, ale ja muszę przemyśleć to wszystko w domu, na spokojnie.
Blondynka także poleciała za wampirzycą oraz Ludzkim Interfejsem. Rzeczywiście, nie miała zielonego pojęcia co sądzić na ten temat. Yoh na pewno tutaj wróci, ale nie nastąpi to w ciągu kilku godzin, dni czy nawet miesięcy… Morioka rozejrzała się po zdezorientowanych widzach oraz zawodnikach, których wzrok spoczął głównie na niej – przynajmniej teraz.

298Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Nie Maj 05, 2013 7:06 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Pomimo tego, że walka początkowo nie była zbyt ciekawa, jej końcówka sprawiła, że większa część widzów po prostu odwróciła wzrok – jedynie fani naprawdę brutalnych zagrywek wygwizdali obydwu zawodników. Yoh Atsuko stracił w oczach swoich fanów, a także większości przyjaciół. Alister Zeynov natomiast został szybko przetransportowany na latające miasto, gdzie rozpoczęto skomplikowany proces leczenia ciężkich obrażeń, jakie mężczyzna otrzymał. Organizatorzy także nie wiedzieli, co sądzić na temat tej walki. W kolejnej edycji turnieju, zasady z pewnością ulegną zmianom.

Zabrakło jakichkolwiek braw. Niektórzy jedynie uśmiechnęli się, widząc Alistera pokazującego przeciwnikowi środkowy palec, kiedy ten nie przebywał już na arenie. Inni obawiali się, że to może być koniec leżącego wojownika, zważając na to, co stało się z nim teraz. Na szczęście, nie doszło do żadnych nieciekawych sytuacji. Atsuko od razu udał się do budynku dla zawodników.

- To… to było naprawdę brutalne zagranie… Zabrakło mi słów... Musimy jednak ogłosić zwycięzcę pojedynku, którym został… Alister Zeynov. Jego przeciwnik, Yoh Atsuko opuścił ring, pomimo tego, że Alister pozostawał dalej przytomny! Gdy niewielkie szkody na ringu zostaną naprawione, zapraszamy na kolejną, miejmy nadzie-…
W tym czasie, w budynku dla zawodników nastąpił wybuch – z powstałej chmury dymu wyleciał Yoh Atsuko. Komentator ze strachu przewrócił się na trawnik. Ludzie na szczęście nie zaczęli panikować. Nastąpiła jedynie masowa dezorientacja, bowiem nikt nie miał zielonego pojęcia co się właśnie wydarzyło.
- Nie… nie wiem co się stało, ale do budynku dla zawodników zostaną wysłani technicy, którzy zajmą się naprawą szkód...
Do komentatora podszedł Helix. Nameczanin nie brał już udziału w turnieju, a mimo to, pomagał tutaj bardziej, niż ktokolwiek.
- Zajmę się naprawą szkód. Kontynuujcie turniej.
Zielonoskóry wojownik poszedł w kierunku ringu, szybko przywracając go do stanu używalności. Następnie udał się do budynku dla zawodników, gdzie szkody były jednak nieco większe. Na ich naprawę potrzebował nieco więcej czasu.
- Ah… dziękuję!
Komentator ukłonił się odchodzącemu Helixowi, po czym triumfalnie uniósł lewą rękę do góry.
- Zapraszamy wszystkich na kolejne starcie! Kraven Corvinus zmierzy się z Viegiem Insyendarem!

Viego nie pokazał swojej prawdziwej siły w poprzedniej walce. Tym razem będzie jednak nieco inaczej. Kraven jest potężnym wampirem, pochodzącym z rodu Shintaro. Insyendar odczuje opór potężnego przeciwnika już na początku pojedynku, przez co będzie musiał dać z siebie nieco więcej. Jak się okaże, Kraven będzie również bardzo przebiegłym wojownikiem, zaskakując członka V-teamu pewną zagrywką, która zagrozi jego dalszemu uczestnictwu w turnieju sztuk walk. Mimo wszystko, dzięki sprytowi pokona Corvinusa i zwycięży, przechodząc dalej.

Kraven wyszedł z budynku dla zawodników ze skrzyżowanymi ramionami. Dalej odczuwał skutki walki ze członkiem rodziny Sawako, jednakże jego stan zdrowia pozwalał stopczyć mu kolejny pojedynek. Gdy dotarł do ringu, wskoczył na niego, oczekując na oponenta.

299Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Pon Maj 06, 2013 4:05 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
Viego, lecąc jeszcze przez korytarz Miasta, coś włączył na swoim WDG. Sprawiło to, że z Epsilona zaczęła lecieć pewna muzyka.
Viego wyskoczył z Epsilona jak gdyby skakał ze spadochronem i zatrzymał się wisząc w takiej pozycji tuż nad matą. Wyłączył muzykę i wstał.
- Drodzy państwo, zapewniam, że Alister właśnie dochodzi do siebie dzięki naszej poręcznej technologii. Cały czas trzymamy rękę na pulsie, Ali ma udział w następnej walce praktycznie w garści... Dobrze, już nie będę. Ty jesteś Kraven, co? Tak tylko ci mówię, tym razem nie licz na ring-out.
//Hej, tak właściwie. Uwierzenie, że Sandra czy Silvia by się nie przejmowały wyglądem, byłoby trudne. Jak to więc działa, skoro nie mają swojego odbicia? Tak, właśnie patrzę na opis technik Sandry. Mirrors. I zakładam może trochę na wyrost, że z Silvią byłoby podobnie. Chyba. Może. Nie wiem. Whatevs.//
- Taki komediant? Przeciwko wampirowi?
- Chyba nie jestem zbyt znany... Technicznie, w pewien sposób też jestem wampirem. Tylko fajniejszym.
Kraven podniósł rękę. Pojawiła się w niej kulka ciemnoczerwonej energii, która po zmiażdżeniu ręką się rozprysnęła. Odłamki poleciały do krawędzi i rozrosły się, tworząc wysoką na trzy metry barierę - od zewnątrz była przejrzysta, od wewnątrz lustrzana.
Viego rozejrzał się dookoła.
- A jednak ostrożniej, bez ring-outa? Wiesz, jak znikniemy z oczu sędziom, przegrywamy.
- Od zewnątrz jest przejrzysta.
- A, ok.
Viego natychmiast ruszył z ciosem w Kravena, ten jednak zablokował pierwszy atak i wywiązała się wyrównana wymiana ciosów, którą Insyendar pierwszy przerwał, próbując wbić w wampira kulę energii. Odsunęło go to pewien dystans i zmusiło do zmiany strategii. Kraven wyciągnął rękę przed siebie i w momencie, gdy podparł ją drugą, wystrzelił duży, krwistoczerwony pocisk energii prosto w Viega, po czym pognał za nim i gdy Insyendar odbijał atak, ten ciosem w brzuch posłał go na barierę. Została na niej słabo widoczna energetyczna sylwetka po tym, jak Viego zszedł na matę.
Insyendar zaczął zaraz po tym zbierać energię do ładowania ataku. Robił to wyjątkowo nonszalancko, tak, że tylko ładowanie Genki Damy byłoby bardziej oczywiste. Obie ręce Kravena błysnęły w pewnym momencie na czerwono i zaczął on jakby dźgać rękami w powietrzu przed sobą. Pojawiały się wtedy ostrza energetyczne, które wystrzeliwały z jego rąk, lecąc prosto w Viega i przebijając go na wylot wiele razy. Viego się tym zbytnio nie przejmował i zwyczajnie pozwalał przeciwnikowi niszczyć jego normalne ciało tak, że odsłaniało energetyczną formę. W pewnym momencie złożył ręce od razu wystrzelił dość szerokie Daijitsuhō. Objęło ono całkowicie Kravena i rozbiegło się po powierzchni bariery.
No właśnie - rozbiegło się zamiast ją przebić. Zaczęło to zastanawiać Viega, który korzystając z okazji, że jego przeciwnik chwilowo był czymś zajęty //ogniem [/suchar]//, spojrzał w niebo.
[Zachmurzenia brak, do minimum daleko, środek dnia. Gyu, co robisz z moją energią?]
Ja? Nic. Nie czuję, jakby było coś nie tak. ]]
[Ja też. I o to właśnie chodzi.]
Viego zasklepił dziury w ciele i poczekał, aż przeciwnik zacznie być widoczny. W istocie, po chwili Kraven się pojawił. Miał nieco przypalone ubrania i skórę, ale się trzymał całkiem dobrze.
- No hej, nieźle ci idzie. Chyba korzystasz z tego, że nie używam pełni sił.
Kraven się tylko uśmiechnął. Nagle zniknął i pojawił się tuż przy Viegu, po czym wbił mu rękę prosto w ciało. Ku zdziwieniu Viega, pojawił się rozbryzg krwi i zaczął on tracić oddech.
- Co-
Kraven wyciągnął rękę i ją oblizał, po czym splunął na arenę. Odsunął się na drugi koniec areny i zaczynał gromadzenie energii, dokładnie w taki sam sposób, jak Viego chwilę wcześniej. Insyendar zaś, trzymając się jedną ręką za brzuch i pompując w to miejsce energię dla regeneracji, wyciągnął drugą przed siebie i zbierał energię do kontrataku. Kraven wtedy zrobił coś nieoczekiwanego. Nie przerywając ładowania jedną ręką, drugą stłukł fragment bariery za sobą. W jej miejscu pojawiła się czerwono-pomarańczowa chmurka energii, a Kraven natychmiast wystrzelił w Viega swój atak, o wiele silniejszy niż powinien być po takim czasie ładowania. Viego był zaskoczony i choć zdołał wystrzelić kontratak, nie był on wystarczająco silny, by całkiem powstrzymać falę energii.
Jednakże, atak zadał mniejsze obrażenia, niż powinien, a nawet nieznacznie przyspieszył proces regeneracji.
[To... To moja energia! Hej Gyu, już łapię.]
Ale że co? ]]
[To ta lustrzana bariera. Skurczybyk, zdołał mnie oszukać. Pamiętasz jego walkę z tamtym drugim wampirem?]
Jasne, niezły młyn robili. Ten gościu zrobił jakąś barierę, żeby przez przypadek żaden z nich nie wypadł poza arenę, a i tak ją rozwalili. ]]
[To nie była ta bariera. Może inni niekoniecznie widzieli, ale my tak, wtedy, gdy walczyli z dużą szybkością. Jeden szczegół - Sawako zdołał w pewnym momencie zajść Kravena od tyłu.]
Emm... Kontynuuj? ]]
[Umiesz tworzyć lustrzaną barierę, a sam nie masz odbicia w lustrze. Wmów mi, że byś z tego nie korzystał do widzenia, co jest za tobą, no dawaj.]
A wampiry od Sawako mają odbicie? ]]
[Tego nie wiem, ale akurat to był atak energią. Takie są widoczne.]
Czyli to nie ta bariera. Co dalej? ]]
[Kraven teraz rozbił fragment swojej bariery i dostał natychmiastowo energię do ataku. A co lepsze, to moja energia. Ta bariera wysysa ze mnie energię, a przy rozbiciu trafia ona do Kravena. I mam wrażenie, że fakt, że jest lustrzana, ma z tym jakiś związek.]
To co robimy? ]]
[Trzymaj się mocno. Zaczyna się burza ogniowa.]
Energia tworząca atak Kravena zaczęła się zbierać w jednym miejscu - Viego odzyskał nad nią pewną kontrolę i zdołał część zaabsorbować. Wynurzył się całkiem zregenerowany, w swojej energetycznej formie. Jeden szczegół był jednak nietypowy dla Kravena - Viego nie zostawiał odbicia w lustrach.
- Co to ma znaczyć?
- Cicho. Przeszkadzasz mi w badaniach.
Viego stał w bezruchu z zamkniętymi oczami. Kraven zaczął biec na niego z wygenerowanymi ostrzami energetycznymi, jednak Viego go odepchnął podmuchem gorącego powietrza. Zaraz po tym otworzył oczy.
- Tak jak myślałem. Wygląda na to, że chciałeś trochę mojej energii, co?
Wokół Viega utworzyła się sporawa aura, która samym ciśnieniem odpychała Kravena od niego.
- To bierz.
Viego szybkim ruchem rozłożył ręce na boki i uwolnił energię we wszystkich kierunkach. Energia zaczęła napierać na barierę i siłą rzeczy była przez nią absorbowana. Jednakże, tym razem było jej zbyt wiele. Bariera się całkiem rozprysnęła pod naporem energii, pozostawiając, tak samo jak wcześniej, czerwono-pomarańczową chmurę.
Aura Viega zgasła i się rozproszyła. Kraven zaczął się śmiać.
- Rozpracowałeś to, co? I mimo wszystko wciąż postanowiłeś mi oddać energię? Jesteś kretynem.
Viego wrócił do normalnej postaci. Nie dało się od niego wyczuć żadnej energii, tak jakby jej nie miał.
- Powiedz, jak się czujesz?
- Co? Praktycznie wygrałem, czuję się zaj-
Nagle na ciele Kravena zaczęły się pojawiać niby-pęknięcia, świecące na pomarańczowo. W pewnym momencie pęknięcia eksplodowały, wyrzucając podmuch energii, poważnie raniąc Kravena i sprawiając, że upadł na arenę w kałuży swojej krwi.
- A jednak, Gyu, wygrałeś zakład. No widzisz.
Viego podszedł do Kravena i przysiadł.
- Pozwól, że ci wyjaśnię w skrócie. To nie była do końca moja energia. Pożyczyłem ją od wszechświata. Problem w tym, że jeśli coś pożyczę, muszę to oddać jak najszybciej, często z odsetkami. Założyłem się więc z gościem mieszkającym w moim umyśle o to, który efekt cię dopadnie - czy ta zbyt duża ilość energii cię rozsadzi, czy wszechświat się upomni o energię, pozbawi cię i tej, którą ci dałem, i reszty twojej własnej. Liczyłem na to drugie, bo byłem ciekawy, czy dałoby się przenieść w ten sposób kontrakt na kogoś innego poprzez energię. Dlatego zapytam jeszcze raz, dla dobra nauki. Jak się czujesz?
Kraven leżał na brzuchu, głową odwróconą w bok. Nic nie był w stanie powiedzieć - łapał oddech.
- Powinieneś mimo wszystko mieć jeszcze wystarczająco swojej energii, by mówić. Oznacza to, że wszechświat się upomniał o moją energię i ode mnie, i od ciebie. Dzięki za twój wkład w rozwój nauki.
Viego podniósł Kravena i odłożył na plecach na ziemię poza areną.
- Daj mi chwilkę.
Viego wstał, rozłożył ręce i uniósł głowę w niebo, pozwalając światłu Słońca go całkiem obmyć. Zaraz po tym podniósł rękę do poziomu nad głową Kravena i drugą ręką zrobił cięcie na nadgarstku. Z jego ręki zaczęła spływać krew, prosto do ust przeciwnika.
- Z tego, co widziałem, niekoniecznie ci smakowała. Ale nie wszystko, co pomaga wrócić do zdrowia, musi być smaczne.
//Gdyby ktoś czytał JJBA lub oglądał dawne OVA z trzeciej części, to by rozpoznał tę scenę. Była taka scena, w której Dio, chcąc zademonstrować lojalność swojego podwładnego, kazał mu obciąć sobie głowę. On to zrobił. Dio wtedy zrobił dokładnie to samo, co Insyendar teraz, jednak jako że Dio był wampirem, uczyniło to też wampirem jego podwładnego, który odłożył sobie głowę na miejsce i mógł walczyć. Zabijając Iggy'ego. IIIGGGGGGGGGGGYYYYYYYYYYYYYYYYYY-//
Zaraz po tym, rana na jego ręce zmieniła się z organicznej w energetyczną i zasklepiła.
- Jeszcze troszkę powoli... Muszę uzupełnić zasoby. Dzięki za walkę.
Gdy sędzia ogłosił zwycięstwo Viega, a medycy przyszli po Kravena, przypomniał im on krótko o specyfice fizjologii wampirów //tak dla pewności//, po czym powoli odleciał do Epsilona i stamtąd do sektora medycznego, zobaczyć, co tam u Alistera.

//Okej, skoro napisałem teraz taki post na początku nie wiedząc nawet, o czym pisać, to w ogóle się nie martwię jutrzejszą maturą z polskiego.

Jednakże, haczyk jest taki, że wcześniej też się nie martwiłem. Ale teraz wszedłem na ujemne wartości.//

300Główna Arena - Page 12 Empty Re: Główna Arena Wto Maj 07, 2013 11:14 am

NPC

NPC
NPC
NPC
Choć większość widzów nie bardzo rozumiała tak na prawdę to, co się wydarzyło podczas tej walki - obaj wojownicy spotkali się z brawami i podziękowaniami od sędziego. Viego został ogłoszony zwycięzcą. Po Kravena przybyli medycy, który nie ukrywali swojego zdziwienia, gdy Insyendar tłumaczył im specyfikę fizjologii wampirów - cóż, najwidoczniej większość ludzi na tej planecie miała jeszcze średnią wiedzę o ich własnym, zagmatwanym i hybrydowym świecie. Doszli jednak do wniosku, że spróbują zastosować się do rad, de facto naukowca.
Gdy Viego odleciał do Epsilona mógł spostrzec niewielką grupę, głównie dziewcząt, na trybunach, która skandowała jego imię oraz mocno mu kibicowała najróżniejszymi okrzykami - "Viego, jesteś najlepszy!", "Wygrasz, jesteś moim idolem!", "KOCHAM CIĘ!".
Cóż... Najwidoczniej nie tylko Atsuko miał swoich fanów wśród publiki. Gdyby ktoś spróbował się przyjrzeć - na pewno odnalazłby wiele grup mocno kibicujących poszczególnym zawodnikom. Znajdowały się wśród nich głównie młode dziewczęta. Oczywiście, mężczyźni również dopingowali... Ale zawodniczki, które już niestety odpadły.
W międzyczasie główny sędzia dysktował na jakiś temat z kilkoma innymi organizatorami. Trwało to krótką chwilę, a następnie przytaknął na coś i wszedł z powrotem na naprawioną po niewielkich szkodach matę.
- Drodzy Państwo! Przed nami kolejna, ostatnia już tej rundy, walka! Lecz zanim wyczytam poszczególnych zawodników, chciałbym coś ogłosić. Po tym pojedynku chciałbym poprosić o zebranie się tylko i wyłącznie samych ćwierćfinalistów turnieju w budynku dla zawodników! Powtarzam: po rozstrzygnięciu tej walki proszę o zebranie się ćwierćfinalistów w budynku dla zawodników! - teraz na chwilę przestał mówić, aby złapać oddech.
- Ale teraz zapraszam na kolejną walkę, którą stoczą... Shigato Rahama oraz Michass Maikeru! Powodzenia!

Shigato nie miał okazji pokazać zbyt wiele w poprzednich etapach Tenkaichi Budokai. Tym razem się to zmieni. Dla Michassa będzie to zdecydowanie wymagający przeciwnik, a walka będzie jeszcze ciekawsza ze względu na to, co wydarzyło się pięć lat temu. To właśnie Maikeru wykończył Shiftera swoją potężną techniką i to on był jednym z tych, którzy nie chcieli pozostawić go przy życiu. Teraz jednak będzie mógł się przekonać, że w Rahamie na prawdę musiała zajść poważna zmiana. Stał się spokojnym i kulturalnym człowiekiem, pozostając świetnym wojownikiem. Będzie stronił od nieczystych zagrań i tego samego oczekiwał będzie od Maikeru. Ten jednak, pomimo swoich wysokich transformacji, będzie miał problemy ze swoim oponentem. Shigato będzie prowadził przez większość pojedynku i w czasie jego trwania to on zostanie jego faworytem. To się jednak zmieni, gdy Michass wykorzysta... cóż, dość wymyślny plan działania, do czego ten saiyański wojownik nie jest zbyt przyzwyczajony. Jednak to będzie jedyny sposób, aby zwyciężyć. Tak czy siak - poniesie spore straty.

//O ile w ogóle Michass się odezwie.//

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 12 z 18]

Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 

© 2009-2018 Anime Revolution Sprites. All rights reserved.
Design by Yoh. Thanks for Zbir and Safari.