- Bomba psychologiczna. Zawsze skuteczna. I nie zrobiłbym czegoś takiego, gdybyś nie kombinowała czegoś z Yohem. Albo przynajmniej próbowała to zrobić tak, żeby nie dało się wyczuć energii. Całą moją walką rzuciłem ci wyzwanie, które przegrałaś, dając się złapać. No cóż. Możesz próbować mnie zabić po turnieju. I racja, nie zabiłabyś nikogo z widowni. Ale szefuncio tutaj stał zaraz przy arenie. To nie jest kontrola. Do zobaczenia innym razem. A, tak przy okazji, czy ktoś będzie tęsknił za pierwszym przeciwnikiem Arceba? Jeśli tak, musicie różowego o niego zapytać.
Viego utworzył kartę i tuż po jej zmiażdżeniu przeniósł się do Epsilona.
- Solidnie ją wkurzyłeś. Ona będzie chciała cię zabić.
- Jest za mną w kolejce.
- To dobrze, że będzie chciała. Może oni zapomnieli, ale ja wciąż pamiętam - Sanjiro gdzieś tam wciąż jest. Jeśli mogę w ten sposób być motywacją do wzmocnienia, to dobrze. Ale to tylko poboczny powód.
C: A jaki jest główny?
- Każdy taki turniej prawie zawsze staje się przyczyną jakichś nieprzyjemnych wydarzeń. Jedno już mieliśmy, ale dopiero na samym początku. Gdy pokonam Yoha, poddaję następną walkę. Pozostawmy ten turniej w rękach istot, które nie mogą zniszczyć całej planety machnięciem ręki.
- A jeśli pokonam Yoha?
- Wtedy i tak plan będzie wykonany. Sam widzisz, Silvia próbowała mnie skasować czym tylko mogła, co jeszcze potrafiła kontrolować. To nie jest bezpieczne. Nawet, jeśli oboje byśmy kontrolowali swoje ataki, zawsze jest szansa, że po ich zderzeniu tak już by nie było. I to była tylko próba. Yoh się kontroluje znacznie mniej, nie kalkuluje swoich ruchów aż tak i ma silniejsze bydlęta w sobie. Teraz wyobraź sobie, co by było, gdyby Yoh spotkał się z Silvią w walce. My jesteśmy po prostu na to stanowczo zbyt potężni.
F: Zamierzasz powiedzieć o tym Silvii?
- Nie. I tak by mnie nie chciała słuchać. A Yoh by się o tym wtedy dowiedział. Saiyanie by nie pochwalili takich pomysłów. Saiyan obchodzi tylko walka.
- Silvia nie jest po części Saiyanką?
- Jest. Dlatego tak się wkurzyła. I może właśnie przez bycie Saiyanką skupiła się na walce na tyle, że nie zwróciła uwagi na swoją nieostrożność.
G: Wiesz, że twoje punkty popularności spadły o jakieś 9000?
- Mam to gdzieś. W jednych światach jestem lubiany, w innych nie, w tym siedzę już zbyt długo. A siedzę jeszcze tylko dlatego, że stąd lepiej by było można koordynować ewentualne starcie z Sanjiro. I wiesz, jak się poddam, ci, którym się nie podobał ten zabieg, się ucieszą.
//Dokładnie to, co powiedział pochyły.
Dark Knight, anyone?//
Viego utworzył kartę i tuż po jej zmiażdżeniu przeniósł się do Epsilona.
- Solidnie ją wkurzyłeś. Ona będzie chciała cię zabić.
- Jest za mną w kolejce.
- To dobrze, że będzie chciała. Może oni zapomnieli, ale ja wciąż pamiętam - Sanjiro gdzieś tam wciąż jest. Jeśli mogę w ten sposób być motywacją do wzmocnienia, to dobrze. Ale to tylko poboczny powód.
C: A jaki jest główny?
- Każdy taki turniej prawie zawsze staje się przyczyną jakichś nieprzyjemnych wydarzeń. Jedno już mieliśmy, ale dopiero na samym początku. Gdy pokonam Yoha, poddaję następną walkę. Pozostawmy ten turniej w rękach istot, które nie mogą zniszczyć całej planety machnięciem ręki.
- A jeśli pokonam Yoha?
- Wtedy i tak plan będzie wykonany. Sam widzisz, Silvia próbowała mnie skasować czym tylko mogła, co jeszcze potrafiła kontrolować. To nie jest bezpieczne. Nawet, jeśli oboje byśmy kontrolowali swoje ataki, zawsze jest szansa, że po ich zderzeniu tak już by nie było. I to była tylko próba. Yoh się kontroluje znacznie mniej, nie kalkuluje swoich ruchów aż tak i ma silniejsze bydlęta w sobie. Teraz wyobraź sobie, co by było, gdyby Yoh spotkał się z Silvią w walce. My jesteśmy po prostu na to stanowczo zbyt potężni.
F: Zamierzasz powiedzieć o tym Silvii?
- Nie. I tak by mnie nie chciała słuchać. A Yoh by się o tym wtedy dowiedział. Saiyanie by nie pochwalili takich pomysłów. Saiyan obchodzi tylko walka.
- Silvia nie jest po części Saiyanką?
- Jest. Dlatego tak się wkurzyła. I może właśnie przez bycie Saiyanką skupiła się na walce na tyle, że nie zwróciła uwagi na swoją nieostrożność.
G: Wiesz, że twoje punkty popularności spadły o jakieś 9000?
- Mam to gdzieś. W jednych światach jestem lubiany, w innych nie, w tym siedzę już zbyt długo. A siedzę jeszcze tylko dlatego, że stąd lepiej by było można koordynować ewentualne starcie z Sanjiro. I wiesz, jak się poddam, ci, którym się nie podobał ten zabieg, się ucieszą.
//Dokładnie to, co powiedział pochyły.
Dark Knight, anyone?//