Anime Revolution Sprites

You are not connected. Please login or register

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 18  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 10 z 18]

226Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 21, 2013 12:20 am

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru stał spokojnie oparty o zewnętrzną ścianę budynku dla zawodników. Cały czas przyglądał się walce. Chłopak był lekko zaskoczony tym, że to właśnie ta dwójka wykazała się większym rozsądkiem niż Silvia podczas walki z Viegiem. Czyżby Rayem i Max nie byli tacy, za jakich ma ich większość ludzi? W końcu to żona Yoha bardziej naraziła publiczność niż dwóch czołowych błaznów. Może to ona zasługiwała na ten tytuł bardziej niż oni? Któż wie. Nakatoni uważnie przyglądał się poczynaniom wojowników. Obaj postanowili zrezygnować z walki w stadium bazowym i dać z siebie więcej. Shigeru niestety nie będzie miał tej możliwości. Pozbycie się istot wewnętrznych pozbawiło go również transformacji. Dlatego też w jego głowie pojawiło się pytanie, czy pomimo mocy, którą zyskał w Room of Spirit and Time będzie w stanie dorównać Amane na wyższych stadiach Super Saiyana. Czas pokaże.
Arisa siedząc na trybunach również spokojnie przyglądała się walce. W przeciwieństwie do blondynki mała Mayu głośno kibicowała obu zawodnikom. Głośno, jednak nie tak jak jej starsza koleżanka, Hanako. Siostra Maxa krzyczała chyba najgłośniej z całej publiki. Rin uważnie przyglądała się siostrze i księżniczce Iesterii.
Sandra stojąc w budynku dla zawodników i przyglądając się walce usłyszała pytanie padające z ust Yoha. Nieznacznie uśmiechnęła się i na chwile przeniosła wzrok na między-wymiarowego złodzieja.
- Sama nie wiem. - powróciła wzrokiem na arenę. - Nie znam go, ani jego stylu walki. To co pokazał w walce z Gemmei... obawiam się, że to nie wszystko. A wiem, że Gemmei jest bardzo silna. W dodatku nie wyczuwam jego energii, co mnie trochę niepokoi. - zamilkła.
- Jednak aż tak bardzo nie zależy mi na wygranej, by ryzykować życie. Oczywiście dam z siebie wszystko, lecz wygra najlepszy... Jeśli odpadnę w pierwszej rundzie przynajmniej pokażę Mayu, że każdemu może się zdarzyć. - dokończyła już nieco weselszym głosem.
Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej przeciwnik jest Androidem, w końcu nigdy wcześniej z żadnym nie miała do czynienia. Shigeru także jej nigdy o tej rasie nie opowiadał. Po udzieleniu odpowiedzi Sandra w ciszy przyglądała się pojedynkowi.

227Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 21, 2013 2:29 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Kiedy międzywymiarowy złodziej usłyszał odpowiedź wampirzycy, zerknął kątem oka na jej męża opartego o ścianę. Turniej był najlepszą okazją do tego by zmierzyć się z Iesterem, ale pierw trzeba było do niego dotrzeć. Po drodze znajduje się między innymi Viego Insyendar. Nie ma również pewności co do tego, czy Nakatoni zwycięży we wszystkich swoich pojedynkach. Gdyby się nad tym zacząć zastanawiać, będzie miał dość ciężkich przeciwników w przeciwieństwie do Yoha, któremu do pewnego momentu się poszczęściło. Złodziejaszek z lekkim uśmiechem na twarzy wrócił do podziwiania walki dwóch wojowników, których do tej pory uznawano za „największych błaznów” wśród obrońców. Do czołówki zaliczał się także Atsuko, ale to już zupełnie inna kwestia. Po wyrazie twarzy Silvii było widać, że czuje się trochę głupio. Naraziła publiczność oraz sędziego znacznie bardziej niż Raymond, bądź Max.
- Rozumiem. Więc życzę ci powodzenia!
Ciemnowłosa kobieta westchnęła. W pewnym momencie spokojnym krokiem podeszła do Sandry, zatrzymując się obok niej i obserwując trwający cały czas pojedynek.
- Gyokusho to android, dlatego nie jesteśmy w stanie wyczuć jego aury.
Wampirzyca spojrzała na swoją przyjaciółkę, po czym dość wyraźnie się uśmiechnęła. Międzywymiarowy złodziejaszek przez chwilę wyglądał na zaskoczonego. Doszedł jednak do wniosku, że nie ma sensu drążyć tematu i powrócił do oglądania pewnego, fascynującego starcia.
- Głupio zachowałam się podczas walki z Viegiem. Nie tylko byłam nieostrożna i naraziłam widzów, ale również za bardzo chciałam wygrać „za wszelką cenę”. Popełniłam błąd, którego jestem świadoma i który czegoś mnie nauczył. Jeżeli będziesz potrzebowała pomocy, zawsze chętnie ci jej udzielę.
- Hej, Shigeru!
Atsuko podszedł do Iestera, zatrzymując się obok niego. Oczywiście, cały czas z uwagą przyglądał się walce dwójki swoich znajomych. Nikt nie mógł spodziewać się zachowania takiej ostrożności w przypadku obydwu wojowników, dlatego też dla wielu osób, owe starcie okazało się dość dużym zaskoczeniem.
- Co słychać?
Nie da się ukryć, że Atsuko od początku trwania turnieju zamierzał podejść do Nakatoniego i w końcu z nim porozmawiać. Mężczyzn łączyły podobne relacje co Son Goku oraz Vegetę – pod wieloma względami byli również do nich dość podobni. Jedyną różnicą był prawdopodobnie fakt, że nie ciągnęło ich do bezpośredniego starcia ze sobą. Żaden z nich nie miał na tym punkcie obsesji…

228Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 21, 2013 1:04 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru stał na zewnątrz. Nie spodziewał się tego, że ktoś poza nim opuści budynek dla zawodników. No cóż, pomylił się. Yoh postanowił do niego podejść i... zagadać. Gdy Atsuko się przywitał Iester nadal w ciszy przyglądał się walce. Ignorowanie jednak nie zniechęciło złodzieja. Postanowił kontynuować rozmowę zadając pytanie. Shigeru na chwilę przeniósł wzrok na Yoha.
- Mozarta. - odrzekł spokojnie.
Nie była to z jego strony żadna złośliwość. Chłopak posiadał w swoim odtwarzaczu kilka utworów tego znanego w innym wymiarze artysty. Nawet teraz oglądając walkę nucił sobie w głowie jedną z sześćdziesięciu ośmiu oper. W końcu Mozart komponował już mając pięć lat, do dziś cały kocha go świat. Nakatoni był typem osoby, która słucha każdego gatunku muzyki. Tak czy inaczej, po odpowiedzi na pytanie Yoha znów nastała cisza. Shigeru znów skupił uwagę na walce. Mógłby chociaż z grzeczności zapytać co u Atsuko, jednak postanowił nie mieszać się w cudze życie. Po prostu go to nie interesowało.
Sandra natomiast wysłuchała tego, co do powiedzenia miała Silvia. Cenną informacją było to, że jej przeciwnik jest androidem. Dziewczyna mogła wymyślić jakąś strategię. Jednak niezbyt wiedziała jakie są słabe punkty tej rasy. Choć Gemmei, która powinna mieć tego świadomość także nie dała rady, więc...
- Nie przejmuj się. Każdemu się zdarza. Najważniejsze, że nikomu się nic nie stało. A co do pomocy, to chyba na chwilę obecną nie będzie mi potrzebna. - odrzekła z uśmiechem.
- Poproszę cie o pomoc, jeśli uda mi się dotrwać do walki z Yohem. - dodała po chwili.
Dziewczyna była bardzo wdzięczna przyjaciółce za informacje, których jej udzieliła. Wampirzyca cały czas przyglądała się pojedynkowi Maxa i Rayema.

229Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 21, 2013 2:32 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Już w momencie, kiedy Max zaczynał się uwalniać z energetycznych pierścieni, Raymond domyślił się, że nie będzie w stanie dłużej utrzymać tworów. Nowa forma, jaką właśnie osiągnął Iester zaskoczyła młodzieńca, lecz nie pomogła mu uniknąć Lightning Arrow. Próba trafienia Hatsutoku kolejnym atakiem zakończyła się niepowodzeniem. Technika zwyczajnie trafiła w pustkę, zaś Iester zniknął bez śladu. Doszło do chwilowej przerwy od jakichkolwiek działań. Tą właśnie przerwę postanowił wykorzystać Uruka, by zebrać siły i skoncentrować energię na potem. Nagle pojawił się przed nim Max, który z ogromną siłą złapał za twarz przeciwnika i zleciał z nim na dół, wbijając go z impetem w powierzchnię maty. Super Wojownik nie miał zbyt dużo czasu na zapoznanie się z nowym bólem, wywołanym bliskim spotkaniem z twardą areną. Max złapał go za resztki koszulki wyrzucił ponownie w górę, ładując kolejny atak. Raymond próbował uniknąć lecącego w niego Electric Wave'a, lecz otarł się o niego tak blisko, że technika zostawiła po sobie jedynie resztki i tak zniszczonego już ubioru i chwilowo wzmogła krwotok z ran na jego ciele.
(Atakami elektrycznymi ze mną nie wygra i raczej o tym wie. Nie... jemu prawdopodobnie chodzi o samą moc. Nie mam pojęcia, ile może z siebie wykrzesać przy tej transformacji, ale wygląda na to, że i tak mam przerą-... Chociaż?...)
Uruka wyhamował, cały czas mając na uwadze Maxa. Nagle skrzyżował przed sobą ręce, po czym rozłożył je na boki. W tym momencie część obserwatorów - głównie wojowników lub znawców technik - zamarła.

Rose i Horor także stanęli w osłupieniu. Chowaniec, który wciąż znajdował się na dachu budynku dla zawodników, lekko otworzył buzię i bał się chociażby drgnąć. Rose z początku zareagowała podobnie. Nie była w stanie uwierzyć w to, co chciał zrobić jej chłopak. Stała cała blada i przyglądała się obecnej sytuacji. Dopiero po chwili wybiegła przed budynek i krzyknęła do Uruki.
- Oszalałeś?! Zabijesz go tym i wszystkich wokół! PRZESTAŃ!
Tak. Wszystko wskazywało na to, że Rayem zamierzał użyć techniki Final Flash. Z początku mogło się wydawać, że to tylko taki blef - atak na psychikę Maxa, by zmusić go do poddania, lecz sam fakt, iż Super Saiya-jin faktycznie zbierał potrzebną energię, był najbardziej niepokojący. Może faktycznie chciał tym nastraszyć Maxa? Kto go tam wie... W dłoniach zaczęły się już pojawiać pulsujące kule złotej energii, które rosły z każdą chwilą. Choć dotychczasowy przebieg walki okazał się zaskakująco bezpieczny jak na tą dwójkę, Ray właśnie tym posunięciem zniszczył sobie opinię u niemal wszystkich oglądających.
- Przerwij to! Słyszysz mnie?! Ray!
Krzyki Rose na nic się zdawały. Młodzieniec zupełnie ignorował jej słowa, nie spuszczając z oczu Maxa. Uruka czekał i zbierał energie tak długo, jak książę Iesterii mu na to pozwalał. Gdy jednak ten postanowił przyszykować własną technikę, zniknał mu z pola widzenia, bądź postanowił zaatakować, Raymond przeszedł do działania. Nie było to jednak zwyczajne wystrzelenie złotej fali. Ku zaskoczeniu obserwatorów zniknął w najbardziej odpowiednim do tego momencie i pojawił się zaraz za Maxem, łącząc przed sobą kule energii w jedną sferę.
- Final Flash! - krzyknął, wystrzeliwując złotą falę energii. Znacznie mniejszą i słabszą niż to, czego spodziewali się inni.
Tutaj po raz kolejny zaskoczył wszystkich, którzy zwątpili w jego inteligencję. Nie tylko wycelował technikę pod takim kątem, by skierowana została w niebo nad oceanem, lecz także włożył w nią trochę więcej mocy, ile według niego wystarczyłoby do znokautowania jego samego.
(Instant Flash? Teraz jestem na prawdę zaskoczona. Nie spodziewałabym się TAKIEGO połączenia dwóch technik.)
Rose i Horor odetchnęli z ulgą, widząc, że głowa rodziny rzeczywiście nie oszalała, a akcja została dokładnie przemyślana, by nikomu nie zagrozić. No... może z wyjątkiem Maxa, w którego to atak został wymierzony. Wszystko jednak zależało od tego, czy Uruka trafił cel i czy jego obliczenia okazały się na tyle słuszne, by tą falą energii faktycznie zakończył walkę. Byłoby dla niego źle, gdyby coś poszło nie tak. Choć Rayem miał mocy pod dostatkiem, jego ciało z pewnością nie wytrzymałoby długo po takim obciążeniu organizmu.

230Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 21, 2013 4:55 pm

Max

Max
Human Interface
Human Interface
Max stał spokojnie patrząc na Rayema ładującego technikę Final Flash. Czyżby pogodził się już z przegraną i postanowił dać szansę przeciwnikowi na wykonanie tego ataku? A może był zbyt głupi by zrozumieć co może zrobić ten atak. Iester przekrzywił lekko głowę, nadal patrząc na przeciwnika. Technika wymagała czasu by mogła zostać użyta. W rękach Rayema pojawiły się kule złotej energii, które z każdą chwilą rosły. Przed budynek wybiegła Rosę, krzycząc do Uruki by przerwał. Saiyanin ignorował dziewczynę, a Max nadal zdawał nie przejmować się zaistniałą sytuacją. W końcu Rayem postanowił przejść do ataku, zniknął i pojawił się za Iesterem. Złączył przed sobą ręce i wystrzelił potężny promień energii.
Siedząca na trybunach i głośna dopingująca swoje brata Hanako, momentalnie ucichła. Nie mogła uwierzyć, że Max dał się tak po prostu trafić. Otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. Otworzyła je jeszcze szerzej, gdy promień techniki się rozpłynął, tym razem ze strachu.
W powietrzu, przed Rayemem lewitował Max, a właściwie jego kawałek. Dolna część ciała została całkowicie oderwana, podobnie było z prawą ręką wojownika. Na kawałku ciała pojawiło się jeszcze więcej ran niż wcześniej. Spojrzał na Rayema, który musiał być w podobnym szoku co Hanako.
-Wszystko poszło zgodnie z planem.
Powiedział Max, jednak nie był to głos należący do Iestera. Niektórym, udało się poznać już jednego z bytów wewnętrznych należących do Hatsutoku, był nim elektryczny wilk, zwany Raiden. I to właśnie jego głos usłyszał Rayem i być może kilka osób znajdujących się odpowiednio blisko. Kawałek lewitującego ciała zaczął iskrzyć. W tym momencie na macie wylądował prawdziwy Max w swojej bazowej postaci, niestety nadal był ranny po ataku Rayema. Kawałek lewitującego ciała przemienił się w Raidena, który podbiegł do Hatsutoku. Max położył mu rękę na głowie po czym zdematerializował byt.
-Dobra robota.
Spojrzał na stojącego przed nim Rayema.
-Pewnie się zastanawiasz jak do tego doszło? To nie takie trudne. Po prostu wykorzystałem krótką chwilę po uderzeniu Lightning Arrow by przywołać tamtego wilka. Następnie przyjął mój wygląd na czas bym mógł trochę odpocząć i zebrać energię. A teraz... Kontynuujmy.
Max ponownie przywdział maskę. Jego pięść pokryła czerwona energia. Iester z niesamowitą prędkością ruszył na przeciwnika. Będąc przy nim wykonał potężne uderzenie w brzuch Uruki. Włożył w to uderzenie na prawdę dużo energii, do tego wzmocnił je techniką zwaną Bala. Spodziewał się, że po tym uderzeniu Rayem padnie na ziemię i nie będzie w stanie się ruszać, podda się, bądź straci przytomność z powodu wycieńczenia. Jeżeli jednak tak się nie stanie. Max potężnym kopniakiem posyła przeciwnika w powietrze, po czym składa ręce podobnie jak do Kamehameha, zbiera w nich energię i posyła w Rayema technikę zwaną Double Flashing Breaker.

231Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 21, 2013 6:56 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Kiedy Max stał w miejscu, przyglądając się, jak Rayem przygotowuje się do użycia Final Flash'a, Super Wojownik uznał, że takie zachowanie ze strony Iestera działa jedynie na jego korzyść. Po teleportacji i wystrzeleniu techniki okazało się, że z przeciwnika Uruki została ledwo połowa jego ciała. Normalnie każdy, a przede wszystkim stojący po dobrej stronie wojownik zacząłby panikować. Raymond jedynie szerzej otworzył oczy. Widział, że coś jest nie tak, zwłaszcza, że widział ile energii włożył swoją technikę. Jego niepewność potwierdziły słowa oponenta, które tak na prawdę nie zostały wcale wypowiedziane przez niego. Chwilę potem pojawił się prawdziwy Hatsutoku, zaś imitacja przybrała swoją prawdziwą postać - wilka. Białowłosy wojownik złożył Uruce jasne wyjaśnienia tego, co przed chwilą zaszło. Ten przechylił głowę na bok, unosząc lekko brwi.
- Sprytne.
Iester ponownie przywdział maskę pustego i koncentrując energię w swojej pięści z ogromną szybkością rzucił się na Raya, by najpewniej zakończyć już tą emocjonującą walkę. Boski potomek ani drgnął, lecz gdy Max był już przy nim i zamierzał wbić swoją rękę w brzuch przeciwnika, ten niespodziewanie zablokował atak przy pomocy lewej dłoni, a ściskając po chwili pięść Visoreda, rozproszył także skupioną w niej energię.
- Nope. Ja mam dość. Poddaję się - oznajmił ze stoickim spokojem, puszczając Maxa.
Przez chwilę stał bez słowa, po czym zszedł z formy SSJ i uśmiechnął się.
- Muszę jeszcze jakoś dokuśtykać do Rose, bo to ona ma zapas senzu przy sobie - oznajmił żartobliwie, po czym dodał. -Gratuluję. Jesteś lepszy na chwilę obecną. Jeśli jeszcze kiedyś dojdzie do walki między nami, to daję słowo, że tak zajdę ci za skórę, że to ty pierwszy stracisz ochotę do walki na co najmniej miesiąc.
Po tych słowach, uśmiechnął się nieco szerzej i skierował swoją rękę w kierunku Maxa, by uścisnąć dłoń zwycięzcy starcia. Zaraz po tym, odwrócił się, zszedł z maty i ruszył w stronę budynku dla zawodników. Kręciło mu się w głowie. Szedł dość powoli, tracąc co jakiś czas równowagę. Na końcu ścieżki, tuż przed wejściem stała Rose. Kiedy zauważył, że niedaleko niej stoją także Yoh oraz Shigeru, chciał im pomachać. W tym właśnie momencie coś na niego spadło i brunet po prostu się przewrócił.
- Co u licha?...
- Pochrzaniło cię, Aniki?!

Tak, był to Horor, który na widok zbliżającego się Uruki, nie wytrzymał i zeskoczył z dachu budynku prosto na niego.
- Ale, że o co ci chodzi?
- Jeszcze raz nas tak nastrasz Final Flashem, to zobaczysz - Rose na 100% cię zabije.
- Eh... Ta, mam tego świadomość... Zejdziesz ze mnie w końcu? Ciężko mi oddychać, no i chciałbym jeszcze wstać.

Chowaniec posłusznie zeskoczył z leżącego Raymonda. Ten wstał i od razu zobaczył stojącą przed nim Rosę. Kiedy spojrzał trochę niżej, ujrzał jej dłoń, na której widniały dwie, zielone fasolki senzu. Chłopak bez gadania przyjął prezent i zjadł, po czym drugą rzucił w kierunku Maxa. Nie trzeba było długo czekać na efekt działania tej nadzwyczajnej fasolki.
- Lepiej? - spytała spokojnie.
Ray spojrzał na siebie i resztki swojego ubrania. Uniósł palec wskazujący prawej ręki ku górze, po czym skierował go na siebie. Wystrzelił z niego pomarańczowy promień, który całkowicie odnowił odzienie chłopaka, przywracając go do pierwotnego stanu.
- Ubraniowy promień zawsze pod ręką!
- Teraz ci lepiej?
- Yup! Wszystko w porządku. Dziękuję za sen-

W tym momencie dostał z liścia w twarz. Momentalnie złapał się za bolące miejsce i odruchowo chciał zapytać za co. Wówczas oberwał po raz kolejny w drugi policzek. Uruka stał, trzymając się za buźkę i patrząc na kobietę wzrokiem obrażonego berbecia.
- Jeszcze raz mnie tak przestraszysz, to użyję na tobie Takashiego.
Uruka momentalnie stał na baczność, a po całym jego ciele przeszły ciarki. Nie wiadomo kim lub czym był "Takashi", lecz musiało to być coś strasznego, skoro w jednej chwili był/o w stanie zapanować nad swawolnym charakterem Half Saiya-jina...

232Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Pon Kwi 22, 2013 7:44 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Na odpowiedź Nakatoniego, mężczyzna w ciemnoczerwonej kamizelce lekko się skrzywił. Oczywiście, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kim był Mozart – jest przecież międzywymiarowym podróżnikiem, prawda? Zwiedził znacznie większą ilość światów niż Shigeru, dzięki czemu posiadał znacznie większy zasób informacji na temat poszczególnych przestrzeni. Pomiędzy dwoma wojownikami na chwilę zapadła cisza, podczas której Rayem rozpoczął magazynowanie energii niezbędnej do użycia techniki „Final Flash”. Czy to zaskoczyło Yoha? Niekoniecznie. Przecież każdy zdawał sobie sprawę z tego, jakim typem wojownika jest Uruka. Tym razem jednak zdziwił większość zawodników, którzy doskonale go znali – „Instant Flash”? Zaprawdę, ciekawe połączenie. W przypadku Hatsutoku, potężna technika wystrzelona w znacznie mniejszej skali, tak czy siak nie przyniosła efektów. Białowłosy również zaskoczył wszystkich, swoją naprawdę przemyślaną strategią. Jeszcze większe zdziwienie spowodowało poddanie się przez Rayema.
- Takich zwrotów akcji się nie spodziewałem...
Gdy Sandra wspomniała o pojedynku z Yohem, ciemnowłosa kobieta jedynie się uśmiechnęła.
- O to bym się nie martwiła. Zobacz…
Pierwszy turniej sztuk walk był pod wieloma względami naprawdę wyjątkowy. Nie tylko przez zawodników posiadających niezwykłe zdolności, ale również dzięki nieoczekiwanym zwrotom akcji. Poza walką, która miała miejsce przed kilkunastoma sekundami, stało się coś jeszcze dziwniejszego – czego nie spodziewał się raczej nikt.

Soundtrack
- Zaraz wrócę pozawracać ci głowę, Nakatoni.
Mężczyzna wzbił się w powietrze i podleciał do sędziego, który stał przy macie. Po drodze minął uśmiechniętego Urukę, na którego zeskoczył Horor, przewracając go. Gdy złodziejaszek znalazł się już na miejscu…
- Cześć. Nazywam się Yoh Atsuko i chciałbym zrezygnować z dalszego uczestnictwa w turnieju.
Silvia nieznacznie się uśmiechnęła. Ayano, Haniko oraz Yuki wyglądały na zdezorientowane, natomiast Gemmei jak zwykle ignorowała wszystko co dzieje się dookoła. Samo wydarzenie było dość… niecodzienne? Międzywymiarowy złodziej kochający walkę odpuszcza sobie udział w turnieju bez konkretnego powodu. Po tych słowach ponownie poleciał do Sandry, Shigeru oraz swojej żony, która stała tuż obok szatynki.
- Dziwne uczucie...
- A co mają powiedzieć ci, którzy nie spodziewali się podjęcia przez ciebie takiej decyzji?

Yuki podleciała do swojego ojca, kopiąc go bezpośrednio w piszczel. Haniko oraz Ayano również po chwili dotarły. Z wyrazów ich twarzy można było wywnioskować, że oczekują przynajmniej cząstkowych wyjaśnień.
- Głupi Yoh… Czemu się poddałeś?
Złodziejaszek pomasował się po obolałym miejscu i wykorzystał okazję do uklęknięcia przy córce. Bez najmniejszego ostrzeżenia ją złapał i wziął na ręce, wstając i uśmiechając się szeroko.
- Bo życie potrafi nas zaskakiwać w takich momentach, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Porozmawiałem sobie z mamą i doszliśmy do wniosku, że mój udział w tym wydarzeniu nie będzie miał już większego sensu.

Retrospekcja:
Soundtrack
Międzywymiarowy złodziej nie miał zielonego pojęcia o co może chodzić jego żonie. Obydwoje powolnym krokiem opuścili budynek dla zawodników, udając się w kierunku wyjścia. Gdy znaleźli się przed ogromną konstrukcją, wzbili się w powietrze. Lecieli przez kilka minut w zupełnej ciszy, co jakiś czas na siebie zerkając. Dolatując do niewielkiego, piaszczystego wybrzeża, wylądowali. Wampirzyca usiadła na gorącym piasku, spoglądając w niebo – było piękne, zaś chmurki okazały się rzadkością. Promienie słońca padające na jej twarzyczkę sprawiały, że wydawała się jeszcze piękniejsza niż zwykle. Yoh zarumienił się na chwilę, lecz szybko doszedł do siebie. Westchnął, siadając obok żony z nieznacznym uśmiechem.
- Więc… o czym chciałaś ze mną porozmawiać na osobności?
- Rozmyślałam trochę nad moim pojedynkiem z Viegiem. To nie był wojownik, który za wszelką cenę zamierzał wygrać.
Atsuko zaczął drapać się z tyłu głowy, przewracając głowę w stronę przeciwną do Silvii. Nie bardzo wiedział o co chodzi partnerce, ale nie miał ochoty rozmawiać na temat Insyendara.
- Nie miej mi tego za złe, ale powinnaś zamknąć ten temat. Za bardzo przejęłaś się swoją przegraną.
Gdyby nie wcześniejsze rozmyślania na temat walki, takie słowa mogłyby zaboleć wampirzycę znacznie mocniej niż mężczyzna przypuszczał. Spodziewała się jednak podobnych wypowiedzi. Zmieniła pozycję – zgięła kolana, położyła na nich ręce, a następnie zerknęła na swojego partnera, kładąc na kolanach również głowę.
- Rzeczywiście, przejęłam się przegraną walką. Ale nie sprowadziłam cię tutaj po to, by rozmawiać o Viegu czy jakimkolwiek z naszych przyjaciół…
- Nie bardzo rozumiem. Możesz trochę jaśniej?
Ciemnowłosa piękność głośno westchnęła.
- Dobrze więc… Chciałabym, żebyś się poddał.

Soundtrack
Cóż, słowa które wypowiedziała wampirzyca okazały się „lekkim” szokiem dla międzywymiarowego złodzieja. Jak mógł poddać się w takiej chwili, kiedy dotarł do ćwierć-finałów? Czy ona jest w ogóle trzeźwa wygadując coś takiego?
- C-… co?
- Przepraszam, ale nie chcę tego powtarzać. Jestem pewna, że słyszałeś.
Atsuko gwałtownie wstał, przyglądając się swojej żonie. Nigdy nie zachowywała się w podobny sposób, a kilka godzin temu zamierzała zrobić nawet z jego głowy naleśnika.
- Niby dlaczego miałbym się poddać, do ciężkiej cholery? Przecież zaszedłem tak daleko!
Mężczyzna zacisnął pięści.
- Zwariowałaś… Jestem w ćwierć-finałach. Nie zamierzam odpuścić sobie walki z najpotężniejszymi wojownikami na planecie.
Żona faceta w ciemnoczerwonej kamizelce westchnęła, odwracając wzrok od swojego partnera.
- Nie ma sensu próbować. Taki wojownik jak ty jest ograniczony do myślenia tylko o walce oraz stawaniu się silniejszym…
- Co?! Wcale nie jestem ograniczony do myślenia tylko na te tematy!
Atsuko spojrzał się na piersi wampirzycy, uśmiechając się przy tym nieznacznie.
- W kręgu moich zainteresowań znajdzie się także miejsce na kilka innych, przyjemniejszych możliwości zagospodarowania swojego czasu wolnego…
- Nie muszę na ciebie patrzeć, żeby wiedzieć, że przyglądasz się moim piersiom. No tak, poza walką i pojedynkowaniem się, jako facet myślisz także o seksie. To naturalne…
Złodziejaszek podniósł swój poziom mocy. Przez dłuższą chwilę był zdenerwowany na swoją kobietę. Nie tylko z powodu docinków, ale również dlatego, że nie była z nim szczera. Dojście do siebie zajęło mu kilkanaście sekund, jednakże, kiedy do nastąpiło, usiadł obok Silvii, przyglądając się jej z dość poważnym wyrazem twarzy. Dopiero teraz postanowiła odwrócić do niego swoją twarz.

Soundtrack
- Może podszedłem do tematu zbyt gwałtownie… Dlaczego chcesz, żebym odpuścił sobie dalsze pojedynki? Przecież wszystkim nam zależało na zwycięstwie.
- Powiedzmy, że przejrzałam plan Viega. Wydaje mi się, że dalszy udział w tym wydarzeniu jest po prostu zbędny.
Na twarzy Yoha pojawiło się zdziwienie. O jaki plan chodziło wampirzycy? Ciemnowłosa nie zamierzała jednak wyjawić szczegółów.
- Wydaje mi się, że już wiem o co chodziło mu z tym „wyzwaniem”, które przegrałam. Powiedzmy, że nie chcę, żebyś popełnił mój błąd. Może kiedyś ci to wyjaśnię…
Złodziej głośno westchnął, przyglądając się w niebo. Na jego twarzy nagle zaczął malować się niewielki uśmieszek – w końcu.
- Zastanowię się, czy będę chciał tych wyjaśnień. W każdym razie… Jeżeli się na to zgodzisz, mam nieco inny plan.
- Ty? Mój mąż wymyślił jakiś plan? Nie wierzę!...
Ciemnowłosa kobieta zaczęła się śmiać. Wyglądała naprawdę pięknie. Kilka minut później mężczyzna wyjaśnił swojej partnerce, jaki ma plan. O tak, jego strategia z pewnością należała do grona tych dziecinnie prostych, jeżeli chodzi o realizację. Co więcej, owe działanie będzie odpowiadało zarówno Silvii, jak i Yohowi. Kiedy walka Sameyara oraz Ketsa zbliżała się ku końcowi, para spokojnie wstała z uśmiechami na twarzach. Przenieśli się bezpośrednio na główną arenę…
Koniec retrospekcji.

Kiedy wojownik mniej więcej wyjaśnił, jaki był powód jego decyzji, na twarzy Ayano oraz Haniko pojawiło się zdziwienie. Kto mógłby się spodziewać, by jeden z najpotężniejszych obrońców planety zwyczajnie uległ propozycji swojej żony.
- Tak naprawdę, miałem jeszcze skopać dupsko Alisterowi, a podczas walki z Sandrą zwyczajnie się poddać. Stwierdziłem jednak, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć, skoro tak czy siak planuję odpuścić sobie udział w turnieju.
Morioka spojrzała podejrzliwie w kierunku obydwu wampirzyc.
- A ja dalej nie rozumiem, dlaczego chciałaś, żeby Yoh się poddał…
Ciemnowłosa z lekkim uśmiechem na twarzy spojrzała na Epsilona widocznego gdzieś w powietrzu.
- Powiedzmy… że dostałam pewnego rodzaju nauczkę i nie chciałabym, żeby mój mąż popełnił podobny błąd.
W pewnym momencie, złodziejaszek zerknął kątem oka na Nakatoniego, uśmiechając się.
- Hej, Shigeru. Co powiesz na jakiś lekki sparing po turnieju, na równinach? Przy okazji, może udałoby się zorganizować jakiś piknik.
- Poddał się, ale dalej chce walczyć… Co za Yoh…
- Oj tam, oj tam… Chodzi mi o zwykły sparing, bez jakichkolwiek transformacji czy ataków energetycznych, które mogłyby zaburzyć nam piękno krajobrazu.
- No, tego się naprawdę nie spodziewałam. Sam piknik wydaje się dobrym pomysłem, o ile oczywiście obydwoje znajdziecie czas.
Nagle z ust córki państwa Atsuko padło pytanie, którego nikt się nie spodziewał.
- A będzie tam Rincia?
- No… O ile jej rodzice będą mieli czas na tego typu rozrywki, to myślę że ta-…
- Nie podejmuj decyzji za innych.
Żadnego uderzenia, ciosu poniżej pasa, wystrzału promienia energii w twarz czy wykopu w powietrze? To niepokojące.
- Dobrze. Przepraszam.
Sytuacja wyglądała zabawnie – podobnie jak z Raymondem. Jednego z najsilniejszych wojowników na planecie mogła sobie podporządkować jego życiowa partnerka. „Siła” kobiet jest naprawdę niesamowita, a ten wymiar jest chyba idealnym tego przykładem.

233Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Pon Kwi 22, 2013 10:57 am

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Soundtrack
Chwilę przed końcem pojedynku Maxa i Rayema, Woogy opuścił sektor medyczny i stanął nieopodal wyjścia na arenę w pomieszczeniu dla zawodników - tak, aby mieć dobry widok na to, co się tam dzieje. W momencie, gdy pięść Maxa została zatrzymana przez Raymonda, Woogy lekko się uśmiechnął.
(Oho, teraz się zacznie!)
Tymczasem Uruka oznajmił, że poddaje swoją walkę.
- Coooooooo?
No cóż, zupełnie czego innego spodziewał się po obydwu. Choć walczyli zachowawczo, to nadal zaciekle i sporo z siebie obaj dali, aby ten pojedynek wygrać. Więc w tej kwestii nie można było mieć pretensji do Uruki. No właśnie, w tej sytuacji tak... Za moment jednak Yoh podszedł do sędziego, który stał niedaleko i oznajmił, że chce zrezygnować z turnieju. Roleyo zrobił wielkie oczy i wyszedł na krok przed budynek.
- Coooooooo?! - krzyknął na tyle głośno, że mogła to usłyszeć spora publika.
W pewnej chwili uniósł głowę, twarz mając skierowaną ku górze.
- CIENIAAAAAAAAAAAAAS! - choć był faktycznie zrezygnowany i poniekąd zły na Atsuko, że się tak po prostu poddał, to sama sytuacja mogła się wydawać wielu osobom zabawna ze względu na sposób, w jaki szatyn to zrobił. Krótko mówiąc - w dość głupkowaty.
(I on się nazywa Saiyaninem? Żenujące.)
(Ma więcej oleju w głowie, niż Ty. Walka nie jest wszystkim i na wszystko rozwiązaniem...)
(DLA SAIYANINA JEST!)


Gdy Yoh stał już ze swoją rodziną i tłumaczył swoją decyzję, podszedł do niego Roleyo. Dalej był poturbowany po swojej ostatniej walce, lecz nie zamierzał także zjadać żadnej fasolki senzu.
- Ziomek, mogłeś chociaż podjąć walkę i poddać się w jej trakcie. W takich sytuacjach organizatorzy mogą dostać po dupie, postaw się w ich sytuacji.
Wbrew pozorom nie kierował tego do niego jak pretensji, choć może powinien. Lecz wynikało to ze sposobu bycia Woogyego - nie był zbyt konfliktowy, a przynajmniej starał się takim nie być.
Po chwili jeszcze dodał, z żartobliwym uśmiechem.
- Dobra, i tak wszyscy wiedzą, że się mnie boisz i dlatego się poddałeś!

Tymczasem na trybunach, walkę obserwowała Mari. Choć była lekko zaskoczona poddaniem się Rayema, to można było się tego spodziewać, a przynajmniej po rozgarniętych uczestnikach na ich poziomie. Choć czy tamci dwaj do nich należeli?
Natomiast, gdy Atsuko zrezygnował - dopiero zrobiła zaskoczoną minę. Nie znała powodu, jednak wiedziała, że musi jakiś istnieć. Może jego żona przemówiła mu w jakiś sposób do rozsądku? Tego na razie się nie dowie.
Gdy Woogy wykrzyknął długie "cienias", zrobiła facepalma. Następnie się rozejrzała, jakby trochę zaniepokojona.
- Co? Ja go nie znam. Kto to w ogóle jest? On nie przyszedł ze mną!

234Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Pon Kwi 22, 2013 11:33 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Międzywymiarowy złodziejaszek jedynie zaczął drapać się po uchu, gdy Woogy wykrzyczał na całą arenę, że jest cieniasem. No, cóż… To on zwrócił na siebie uwagę. Przechylając głowę w kierunku szatyna, uśmiechnął się głupkowato – Roleyo akurat zamierzał podejść do niewielkiej grupki stojącej przed wejściem do budynku dla zawodników.
- Tak jakby… mam to gdzieś. Nie chce mi się walczyć, a poza tym, jestem przymocowany łańcuchem do swojej żony. Zrozumiesz jak się ożenisz…
- Chcesz mieć złamany nos, kochanie?
Mężczyzna postawił swoją córkę na ziemi, odsuwając się od obydwu wampirzyc.
- Niee, dzięki.
Po chwili Woogy wyjechał z tekstem, że Atsuko się go boi. Złodziej podszedł do niego powolnym krokiem, zatrzymując się tuż przed głową wesołka. Chwilę tak stał, nic nie robiąc, co mogło być nie tylko denerwujące, ale i niepokojące. Ni stąd, ni zowąd, wyjechał mężczyźnie z główki w twarz.
- Mwahahaha! I co ter-…
W pewnym momencie facet w ciemnoczerwonej kamizelce poczuł, że został chwycony za włosy. Nim zdołał w jakikolwiek sposób zareagować, został przerzucony w powietrzu, a następnie wbity w ziemię. Nie zdążył wstać, a poczuł stopę na głowie, która wbiła mu czaszkę ponownie w ziemię. Silvia ze spokojnym wyrazem twarzy postanowiła zatrzymać swojego męża – wyszło jej to nadzwyczaj skutecznie, a dodatkowo dała mu do zrozumienia, żeby zważał na słowa. Z jej zdaniem należy się liczyć, a on powinien o tym najlepiej wiedzieć.

- Nie powinniśmy mu pomóc?
- Żartujesz? Toż to frajda, patrzeć na to, jak jeden z najpotężniejszych wojowników na planecie jest poniżany przez swoją żonę.
Szeptem do Ayano:
- Jesteś wredna, ot co.
W odpowiedzi:
- Jak chcesz dożyć jutra, to lepiej jej nie przerywać. Uwierz mi, wiem co mówię...

235Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 11:21 am

NPC

NPC
NPC
NPC
Gdy Raymond oznajmił, że się poddaje, sędzia zrobił zaskoczoną minę. Wszyscy raczej spodziewali się, że ten fascynujący pojedynek będzie kontynuowany. Jednak nikt nie mógł zmusić Uruki do dalszej walki.
- No cóż, proszę państwa! Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść! Raymond Uruka przyznając zwycięstwo swojemu rywalowi sprawia, że to Max Hatsutoku przechodzi do ćwierćfinałów! Gratulujemy!
W tym momencie, nim jeszcze organizator zdążył ogłosić kolejną walkę, podszedł do niego Yoh... z prośbą o wykreślenie go z turnieju. Sędzia z początku myślał, że żartuje, później zrobił zaskoczoną minę.
- Jest Pan pewien? Mógłby Pan chociaż spróbować, nawet jeśli nie czuje się Pan na siłach. Zawsze można się poddać w trakcie walki.
Gdy jednak Atsuko zapewnił, że to jego ostateczna decyzja, mężczyzna zrobił zawiedzioną minę. Faktycznie, organizatorom nie na rękę była rezygnacja któregokolwiek zawodnika podobnie, jak jego nie stawienie się do walki. Ale cóż, i tym razem trzeba było uszanować decyzję wojownika.
- Proszę Państwa, mam niestety przykrą wiadomość. Yoh Atsuko, jeden z zawodników, zrezygnował właśnie z turnieju...
W tym momencie powstał jeszcze większy hałas. Najgłośniej zachowywały się dwie grupy kibiców - Ci, którzy wygwizdali Atsuko za jego "tchórzostwo" - jak twierdzili. Oraz Ci... a raczej TE - jego fanki, które głośno zaczęły zwiastować jego imię, aby jednak zdecydował się na udział i walkę w turnieju.
- Proszę Państwa, może Wasz doping sprawi, że Pan Atsuko jednak zechce zastartować! W końcu nieczęsto komukolwiek udaje się zajść tak daleko w takim wydarzeniu i szkoda by było to zmarnować! Damy mu więc czas, aż do jego planowanej walki, aby jednak się zastanowił i to przemyślał. Was zachęcam do wspierania go w wyborze!
W tym momencie do pisku fanek Yoha, dołączyły się inne krzyki, które miały zachęcić go do wzięcia udziału. Cóż, kibice liczyli na wspaniałe widowisko, bez względu, czy był to ich faworyt, czy też nie. Poza tym, taki doping budował przyjemną, budującą atmosferę podczas tego wydarzenia.
- Tymczasem ja zapraszam na matę kolejnych zawodników! Są nimi... Amane Horigome oraz Shigeru Nakatoni!

//Standard - walka pomiędzy graczami.//

236Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 12:13 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Rodzinka Uruki była zaskoczona decyzją Yoha odnośnie wycofania się z turnieju i choć zarówno sędzia, jak i tłum widzów zaczął zachęcać go do zmiany decyzji, obecnie nic nie wskazywało na to, by wojownik zmienił zdanie. Rose i Horor byli tym faktem nieco zszokowani, Rayem... niespecjalnie. Chłopak założył ręce za głowę i ruszył w stronę wyjścia.
- A ty dokąd? - brunet zatrzymał się i odwrócił do kobiety.
- Idę sobie usiąść na widowni.
- A co z następną walką? Przecież nie wiemy nawet, czy Amane...

Wypowiedź Rose została przerwana przez nagły wybuch w sektorze medycznym. Do pomieszczenia dla zawodników naleciała masa kurzu i pyłu. Po chwili można było usłyszeć dobiegające stamtąd krzyki kuzyna Uruki. Horor zaczął się po prostu śmiać, nie mogąc się powstrzymać, odszedł parę kroków na bok. Rose z niedowierzaniem spoglądała, na zmierzającego właśnie do nich Saiya-jina. Wyglądał na w pełni zdrowego.
- C-co ty zrobiłeś?...
Mężczyzna splunął na podłogę i spojrzał na Rose.
- Wejście smoka, kurwa - odpowiedział wulgarnie, po czym swój wzrok przeniósł na kuzyna. - Walczyłeś już?
- Yup!
- To dobrze, widzimy się w ćwierćfinałach.
- Nope. Przegrałem.
- Ty cieniasie! Weź, wyjdź.

Między kuzynami miało właśnie dojść do głębszej konwersacji, kiedy to sędzia ogłosił kolejną walkę.
- Amane, proszę, bądź ostrożny. Słyszałam jak silny jest Nakatoni. Jeżeli chcesz wygrać, powinieneś potraktować tą walkę na poważnie od samego początku.
Horigome ponownie splunął.
- Ja zawsze biorę walkę na poważnie. Skurczybyk mnie zabił. Będzie żarł gruz z tej maty.
Po tych wyjątkowo pewnych siebie słowach, mężczyzna ruszył w drogę i po chwili wszedł na matę, zajmując miejsce na jednej z jej połówek. Założył jedną rękę na drugą i czekał, aż jego oponent zjawi się na miejsce. Dopiero tuż przed znakiem od sędziego, przybiera odpowiednią dla siebie postawę do walki. On w przeciwieństwie do swojego kuzyna, nigdy nie miał w zwyczaju wykonywać pierwszego ruchu podczas walk i tym razem także nie miał takiego zamiaru.

Rose spojrzała na Raymonda.
- Może poczekasz tu jeszcze bynajmniej do końca walki Amane? Jeśli przegra, wszyscy razem pójdziemy na widownię.
- Yea, whatevah.

Wszyscy stanęli sobie gdzieś przy murku, będąc wciąż na zewnątrz budynku dla zawodników. Zaczynał wiać dość przyjemny, chłodny wiaterek, więc czemu by z niego nie skorzystać?

237Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 12:24 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
//Yoszu, nie wiem czy to ja niezbyt ogarniałem twoje posty, czy ty moje, ale dla jasności: Shigeru stał na zewnątrz budynku oparty o ścianę, Sandra w budynku. W sumie teraz już to niezbyt ważne, bo i tak Shigeru idzie kopać dupska. Btw. Rayem dzięki, że muszę edytowac posta, bo piszesz szybciej.//

Shigeru bacznie obserwował walkę, która doszła do punktu kulminacyjnego. Rayem zaczął gromadzić energię do swojego niesławnego finishera, który już niejednokrotnie przysporzył wielu zniszczeń. Nakatoni liczył tylko, że Uruka zachowa rozsądek, który spowodował, że ta walka była naprawdę świetnym widowiskiem. Final Flash miał wyłonić zwycięzce. Max nie dałby rady kontynuować walki po oberwaniu z tej techniki. Natomiast Rayem po zużyciu tak dużej ilości energii nie pociągnąłby długo. Niestety stało się coś, czego Shigeru nie przewidział. Hatsutoku nie miał nawet najmniejszego zamiaru unikać ataku przeciwnika. Skończyło się to utratą znacznej części ciała. Arisa i Mayu będące na trybunach zamarły. Obie były pewne, że to już koniec Maxa. Kolejny raz popisał się swoja głupotą i nie docenił oponenta. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Iester zrealizował swój plan, dzięki któremu mógł z łatwością zakończyć pojedynek. Niestety Rayem się poddał. Nakatoni zamknął oczy. Było to dla niego kolejne zaskoczenie. Od początku myślał, że będzie miał szansę rewanżu z Uruką. Gdy brunet zbliżał się do budynku dla zawodników Shigeru otworzył oczy i lekko się uśmiechnął w jego kierunku. W tym momencie na Rayema skoczył Horor. Wtedy także odezwał się Yoh, który oznajmił, że zaraz wróci, by jeszcze pozawracać głowę Nakatoniemu. Gdy Atsuko odleciał Iester tylko westchnął. Nie spodziewał się, że między wymiarowy złodziej za chwilę przysporzy mu jeszcze większy powód do westchnięcia. Yoh się poddał. Prawda, turniej był pełen niespodzianek, ale czegoś takiego Shigeru się nie spodziewał. To w końcu Atsuko zebrał wszystkich na turniej, a teraz się wycofuje? A może wszyscy powinni się wycofać, by Alister wygrał? W końcu to jemu najbardziej się należy. Shigeru pokonałby wszystkich ze swojej strony tabelki, Sandra po wygranej z Gyokusho poddałaby się. Jeśli Kraven wygrałby z Viegiem to tez by się podłożył za namową Sandry. Sam Viego także dałby pewnie szanse Alisterowi. Jednak do tego jeszcze długa droga. Gdy Shigeru rozmyślał nad przyszłością turnieju obok Yoha wylądowała Yuki. Dziewczynka miała pretensje do ojca o to co zrobił. W zasadzie to nie tylko ona. Shigeru również chciał się z nim zmierzyć, zwłaszcza gdy Rayem się poddał.
- Udział w tym wydarzeniu nie będzie miał już większego sensu? - powtórzył po Yohu, jednak na tyle cicho, by nikt nie usłyszał.
Teraz i on czuł podobnie. Połowa osób, z którymi chciał się zmierzyć zwyczajnie się poddała. Został jedynie Max i Kraven. Wtedy Atsuko zaczął wszystko wyjaśniać. Gdy skończył podszedł do Shigeru z niecodzienną propozycją. Nakatoni przez chwilę milczał.
- Wydaje mi się, że sparing nie będzie miał większego sensu. - odpowiedział.
Iester wyprostował się i zrobił krok od ściany. Wiedział, że teraz jego kolej. Wszedł do budynku dla zawodników, wyciągnął z kieszeni odtwarzacz MP3 i książkę, które wręczył Sandrze. W przeciwieństwie do wampirzycy Iester już dawno przestał skupiać uwagę na tym, co mówi rodzina Atsuko. Po tym jak żona odebrała jego przedmioty ponownie wyszedł z budynku i ruszył w stronę maty. Szedł naprawdę wolno, gdyż wiedział, że Amane jeszcze nie opuścił sektora medycznego. Głupio by było, gdyby kolejna walka nie odbyła się, przez dyskwalifikacje. Wtedy nagle nastąpił wybuch w okolicach sektora medycznego. Shigeru uśmiechnął się wiedząc, że to właśnie jego przeciwnik wraca do gry. Iester zatrzymał się w połowie drogi, by zaczekać na kuzyna Raya. Amane minął Shigeru i wszedł na mate. Nakatoni odwrócił się jeszcze na chwilę i spojrzał na Sandrę stojącą przy wyjściu z budynku dla zawodników. Chłopak ruszył dalej. Wszedł na matę i będąc już na jej środku włożył ręce do kieszeni. Czekał. Podobnie jak jego przeciwnik. Stał spokojnie w ciszy z zamkniętymi oczami. Shigeru również nie miał zamiaru atakować pierwszy.
- Wyjdź z maty. - rzekł spokojnie.

W tym czasie na trybunach Mayu nadal nie bardzo rozumiała co się dzieje. Spojrzała na Arisę i Akiego.
- Dlaczego pan Rayem się poddał? - zapytała.
- Cóż... Każdy ma swój limit. Gdy długo biegasz, męczysz się. Jak jesteś zmęczona musisz odpocząć. Tak najprościej ci to wytłumaczę.
- A pan Yoh? - zadała kolejne pytanie.
Arisa tylko westchnęła.
- Nie wiem. - odpowiedziała krótko.
Chwilę po tym została zapowiedziana kolejna walka. Mayu słysząc imię swojego taty zaczęła głośno krzyczeć. Arisa również się uśmiechnęła. W końcu mogła zobaczyć Shigeru w akcji po tych pięciu latach. Miała tylko nadzieje, że się nie podda.

Sandra natomiast była trochę zażenowana zachowaniem Shigeru. Wyglądało jakby miał focha na cały świat. Rozumiała go, ale podzielała jego formy protestu. W końcu mógł to przedyskutować z Yohem i Silvią. Może udałoby mu się przekonać ich, by Atsuko jednak wziął udział w turnieju. No cóż... jednak Shigery był jaki był. Sandra spojrzała tylko na zebranych przyjaciół.
- Wybaczcie. - przeprosiła za zachowanie męża.
W przeciwieństwie do większości kobiet z tego świata Sandra nie zamierzała bić swojej miłości. Nie była typem osoby chcącej dominować. Oni w związku zwyczajnie się dopełniali i do wszystkiego, a przynajmniej do większości spraw dochodzili przez rozmowę. Tak czy inaczej wampirzyca wysłuchała propozycji Atsuków.
- Piknik? Czemu nie? Z chęcią przyjdziemy. - odpowiedziała z uśmiechem.
Gdy Yuki zadała pytanie na twarzy Sandry pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. Spojrzała na Yoha i Silvię. Nie rozumiała dlaczego wampirzyca tak karci męża. Oczywistym było to, że Rin będzie z nimi, skoro to rodzinny wypad.
- Oczywiście. - odrzekła córce Yoha.
Rodzinny wypad... tylko jak nakłonić do niego Shigeru?

238Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 12:50 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
- Czy on się... wycofał?...
- Na to wygląda.
- PRZEŻYŁEM!!!
G: Cienias.
- To sama spróbuj z nim walczyć. Hej, Viego, czyli twój plan się udał, nie? Hej, gdzie on?
Alister dopiero zauważył brak Viega.
- Wyskoczył chwilę temu, w normalny sposób. Nie zauważyłeś?
- ...nie?

Viego, będąc niewidzialnym, zostawiwszy sporą część swojej energii u Kaylin i zmniejszywszy się do rozmiarów owada dla dodatkowego uchronienia się przed wykryciem, poleciał do budynku dla wojowników. Podleciał do ucha Silvii i zaczął do niej cicho mówić.
- To twoja robota, prawda? Liczyłem jednak na to, że będziesz chciała mnie zamordować i będzie to stanowić motywację. Egzamin zaliczony w terminie poprawkowym.

239Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 1:07 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Od momentu rozpoczęcia walki żaden z walczących nie miał choćby najmniejszego zamiaru wykonać pierwszego ruchu. Zaczynało to wzmagać napięcie u oglądających, ale także i złość. Widzowie zwyczajnie zaczynali się niecierpliwić. Do podobnej sytuacji doszło podczas eliminacji w walce Yoh vs. Haniko, lecz wtedy nie były to jeszcze tak poważne pojedynki, jak dzisiaj. Słysząc słowa Iestera, Saiya-jin prychnął.
- Sam sobie zejdź. Ułatwisz mi wtedy zdobycie forsy z nagrody.

- Więc tylko dlatego się zgodził wziąć udział w turnieju? Dla pieniędzy? Co za paskudny materialista... - skomentowała, niezadowolona.
Rayem i Horor spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Uśmiechnęli się i wzruszyli ramionami, jak gdyby nigdy nic. Czekali, aż walka się rozpocznie, na co się obecnie nie zanosiło.

Na arenie zamiast prawdziwej walki, doszło raczej do próby charakteru. Zarówno Amane, jak i Shigeru byli uparci i czasem na prawdę niełatwo było się z nimi porozumieć. Teraz wszystko zależało od tego, kto się szybciej przełamie i zaatakuje. Póki co nie zanosiło się na to, by był to akurat kuzyn Uruki. Ten cierpliwie trwał w jednej pozycji i czekał.

240Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 1:44 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Nakatoni słysząc słowa oponenta westchnął. Czy naprawdę Saiyanowi chodziło tylko o pieniądze? Shigeru dalej stał z rękami w kieszeni nie mając zamiaru atakować. Najchętniej położyłby się na arenie czekając aż Amane zejdzie z maty, lub po prostu go zaatakuje. Jednak w takiej sytuacji byłoby to z jego strony głupie. Dałoby to dużą przewagę kuzynowi Rayema. Leżąc nie mógłby odeprzeć, lub uniknąć ataku. Na szczęście nie zanosiło się na to, by Horigome zaatakował pierwszy. Shigeru wyciągnął ręce z kieszeni i powoli zbliżył się do powierzchni maty i zwyczajnie na niej usiadł. Cały czas obserwował przeciwnika będąc gotowym an ruch z jego strony.
- Ładna pogoda, nie sądzisz? - zapytał.
- Nic tylko leżeć w cieniu drzewa i czytać książkę, lub się zdrzemnąć. - dodał po chwili.
Shigeru dalej siedział obserwując Amane. Chciał zobaczyć jego reakcję na wypowiedziane przed chwilą słowa. Iester zamilkł na jakiś czas.
- Szkoda, że twój kuzyn się poddał, chciałem się z nim zmierzyć w następnej rundzie. Może pójdziesz w jego ślady? Odstawię ci trochę pieniędzy z wygranej... nawet większość.
Jeśli Amane się przełamie i zaatakuje Shigeru natychmiastowo znika teleportując się wysoko w górę.

W tym samym czasie Mayu na trybunach jeszcze bardziej nie wiedziała co się dzieje. Chwilę temu dwóch zawodników poddało się, a teraz kolejnych dwóch zwyczajnie stoi sobie na środku maty pomimo tego, że pojedynek się rozpoczął. Dziewczynka spojrzała pytająco na Arisę i Akiego.
- Nie mam pojęcia... - odpowiedziała Arisa zanim Mayu zdążyła zadać pytanie.
Dziewczynce pozostało mieć nadzieje, że może Aki jej wytłumaczy to zachowanie.

Sandra natomiast stojąc z rodziną Atsuko zaczęła przekartkowywać książkę swojego męża. Zaskoczyło ją to, że każda ze stron była... pusta. Skoro nie było w niej nic napisane, to jakim cudem Shigeru niejednokrotnie odcinał się od świata rzeczywistego czytając ją. Może on tylko oszukiwał? Nie... to nie w jego stylu. Dziewczyna musiała poczekać na zakończenie 'walki' męża, by jej to wyjaśnił. Nic jednak nie wskazywało na to, że pojedynek ma się w ogóle zacząć, a co dopiero kończyć.

241Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 2:01 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
//Sandra stała w wejściu do budynku, natomiast Nakatoni oparty był o ścianę przed nim. Wiem o tym doskonale i z taką wiedzą również odpisywałem ^^//

Dla międzywymiarowego złodzieja, odpowiedź Nakatoniego była w pewnym sensie zrozumiała. Mógł mieć mu za złe, że odpuścił sobie dalszy udział w turnieju na który był tak bardzo napalony. Przecież sam ściągał resztę zawodników, informując ich o tym wielkim wydarzeniu. Z drugiej strony, facet znał podejście Iestera – traktował go jak swojego przyjaciela pomimo chłodu, jaki mąż Sandry wokół siebie roztaczał.
Sytuacja z Woogym sprawiła, że twarz złodziejaszka spotkała się z ziemią. Silvia nie zamierzała ukrywać zaskoczenia z powodu reakcji widzów. Spodziewała się tego, że zostanie wygwizdany za rzekome tchórzostwo. Ale „druga szansa” od organizatorów i zachęcanie do przemyślenia swojej decyzji przez widzów nie wchodziły w grę. Ciemnowłosa zeszła z głowy równie zdziwionego mężczyzny, który po chwili wstał i wytarł brudną twarz.
Zaczął przyglądać się wszystkim „swoim fankom” z uśmiechem.

Soundtrack
- Nie sądziłem, że dożyję chwili, kiedy ludzie będą wykrzykiwać moje imię!
Wampirzyca westchnęła.
- Jeżeli chcesz, możesz kontynuować...
- Gdybyś nie miała powodu, nie poprosiłabyś mnie o rezygnację. Od zdania widzów i przyjaciół, ważniejsze jest dla mnie zdanie mojej rodziny, a w szczególności żony.
Na twarzy kobiety pojawił się nieznaczny uśmiech, natomiast do jej oczu napływały łzy, które starała się powstrzymać. Nie takiej odpowiedzi oczekiwała od międzywymiarowego złodzieja. Znowu poczuła się głupio.
- Powiedziałem coś nie tak?!
W tym momencie również Sandra przeprosiła za „olewcze” zachowanie swojego męża. Yoh spojrzał na obydwie wampirzyce oraz odchodzącego w kierunku maty Nakatoniego, nie mając pojęcia co zrobić.
- Kobiety… Nie przepraszaj za niego. Zdaje sobie sprawę z tego, jakim typem człowie-… Iestera jest twój mąż.
- Yoh… Ja po prostu nie spodziewałam się usłyszeć od ciebie… takich słów… Rezygnujesz z czegoś, co kochasz, wiesz?...
Złodziejaszek wrócił wzrokiem na swoją żonę.
- Miałbym zrezygnować z ciebie? Nigdy. Walka nie jest dla mnie najważniejsza.
Ayano spojrzała na Yoha z lekkim zażenowaniem.
- On zadaje te pytania nieświadomie czy przemyśla je w zadziwiająco szybki sposób?
Sandra odpowiedziała na pytanie dotyczące pikniku, które chwilę temu zadał mężczyzna o ciemnych, długich włosach. W tym momencie nastąpiło „wejście smoka” Amane, który wyglądał na w pełni zdrowego wojownika, któremu już nic nie przeszkadzało w kontynuowaniu swojego uczestnictwa w turnieju. Silvia natomiast usłyszała w uchu kilka słów od Viega, co nieźle ją zaskoczyło. Złodziej podszedł do organizatorów, zabierając pod drodze sędziego – na macie i tak nie działo się zupełnie nic. Shigeru i Amane stali bez ruchu, oczekując na to, aż jeden z nich rozpocznie starcie.

Soundtrack
- Żeby nie utrudniać wam jednak zadania, będę walczył dalej. Mam jednak pewien warunek, korzystyny dla obydwu stron. Jeżeli z mojej strony padnie groźba użycia jakiegoś ataku, który będzie zagrażał publiczności, bądź sędziemu znajdującemu się w pobliżu maty, mam zostać automatycznie skreślony z listy uczestników, tak jakbym poddał tą walkę.

Silvia odsunęła się od Sandry, Ayano, Haniko oraz swojej córki, przepraszając je na chwilę.
- Powściekam się chwilę i mi przechodzi, więc nie miałbyś się o co martwić. Do czego miałaby być motywacją nienawiść do sprzymierzeńca? Zamiast Sanjiro obrałabym sobie za cel właśnie ciebie i chociaż wiedziałabym, że nam pomożesz, próbowałabym cię zabić za wszelką cenę. Nieważne... Yoh zdecydował się walczyć, żeby zadowolić widzów. Zamierzałam mu powiedzieć, jaki był powód mojej decyzji, lecz tego nie wymagał. Zgodził się poddać dlatego, że mnie kocha. Myślę, że po walce Rayema i Maxa również weźmie sobie do serca bezpieczeństwo innych. Poza tym, zapewne już zorientowałeś się jakie warunki postawił organizatorom turnieju właśnie w tej chwili. Chyba coś wywnioskował po mojej wypowiedzi, kiedy rozmawialiśmy z Nakatonimi…

Ayano przechyliła głowę w kierunku maty na której nic się nie działo. Westchnęła. Haniko uczyniła to samo. Skoro żaden z nich nie miał zamiaru atakować pierwszy, to jaki sens miała ta walka? W pewnym momencie na arenie rozbrzmiał głos Yoha, który stał przy organizatorach z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Jak „wyżsi” się zgodzą, skopię wam dupy, więc do roboty!

//Nie ma to jak pięć razy edytować wiadomość, bo pojawia się nowy post xd//

242Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 2:44 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Amane widząc siadającego Iestera, w ogóle nie zareagował. Nawet jego wypowiedzi na temat obecnej pogody i sposobu spędzenia wolnego czasu nie zmusiły Saiya-jina do działania. Na odpowiedź z początku także nie miał ochoty, dopiero słowa Shigeru odnośnie jego kuzyna zachęciły go do wypowiedzi.
- Jest frajerem.
- Słyszałem to! Po turnieju skopię ci cztery litery!
- słychać było odwet Uruki.
- Nawet nie widziałem jego walki. W sumie to nawet nie wiem, co się działo od mojego wyjścia do sektora medycznego.
W chwili, kiedy Nakatoni wspomniał o nagrodzie pieniężnej, w oczach Amane pojawił się "ten" błysk. Mężczyzna lekko się uśmiechnął.
- Mój kuzyn jest teraz sporo zadłużony. To, co miał, nie starczyło na budowę willi, w której obecnie mieszkamy. Pomyślmy... Jeżeli kwota, którą mi dasz wystarczy na spłatę tych długów... i żebym jeszcze mógł sobie wybudować domek na jakiejś bezludnej wyspie, gdzie miałby spokój od tego całego motłochu... Może i bym rozważył twoją propozycję.
Słowa Yoha zostały zupełnie zignorowane przez Horigome. Co go obchodziła możliwość walki z jednym z najpotężniejszych wojowników na planecie, skoro i tak musiał się teraz zmagać z jednym z nich? Tyle, że w zupełnie innej próbie niż walka...

Pozostali wciąż czekali na rozpoczęcie walki. Tym razem nawet oni zaczynali się niecierpliwić. Najbardziej zaskakujące jednak okazały się słowa Amane, który najwyraźniej faktycznie rozważał propozycję poddania się za sporą sumę pieniędzy z nagrody. Ten szczegół był chyba najbardziej szokujący dla Rose. Czemu tylko dla niej? Horor wiedział, że Amane to pijak i materialista. Rayem natomiast dokładnie analizował każde jego słowo. W pewnym momencie wydał z siebie dość głośny odgłos niezadowolenia. Rosa spojrzała na Urukę.
- Ciebie też tak denerwuje ich podejście do turnieju?
- Powiedział, że chce kwotę, która starczy na spłatę długów. Ale nie pisnął ani słowem, że faktycznie ich na to użyje!
- krzyknął oburzony.
Rosa nie zamierzała tego komentować wykonała facepalma i czekała dalej. Zresztą... chyba nikt nie miał innego wyboru.



Ostatnio zmieniony przez Rayem dnia Wto Kwi 23, 2013 2:47 pm, w całości zmieniany 1 raz

243Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 2:46 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
- Musiałabyś się postarać. Z resztą, planuję malutką ekspedycję w kosmos. Współpraca z innymi cywilizacjami nie zaszkodzi. Musiałabyś najpierw mnie znaleźć, żeby móc mnie zabić. No, zostałem jeszcze tylko ja do usunięcia z turnieju. Zobaczę tylko, jak tam Shifter, o ile pokona Michassa. Jak nie, to idę od razu ustawiać kurs. Jak znasz kogoś, kto byłby chętny na taką wycieczkę, przyślij ich do mnie.
//Słyszałem już o dwóch kandydatach.//
Viego podleciał do ucha Yoha i oddał głos Gyuahenowi.
- Witaj Yoh. To ja, twoje sumienie. Jakoś udało mi się przetrwać. Nie chcesz szaleć. Chcesz zostać ogrodnikiem i hodować rzodkiew.
Zaraz po tym Viego odleciał do Epsilona i się ujawnił.
- O, gdzieś ty był?
- Zaczynałem organizować pewien plan. Kto jest chętny na małą wycieczkę po kosmosie?

244Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 3:13 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Kiedy tylko Amane wspomniał o możliwości poddania się za odpowiednią ilość gotówki, Yoh podrapał się z tyłu głowy, następnie spoglądając na Rayema.
- Rayem, trzeba było powiedzieć, że nie masz kasy. Kilka sztabek złota będzie starczyło na spłatę tych długów o których mówi podróbka Saiyańskiego wojownika stojąca na arenie?
Zaraz po tym, Yoh usłyszał jakiś głos w swojej głowie, który przedstawił się jako jego sumienie. Facet przez chwilę się nad czymś zastanawiał. W końcu spojrzał na swoją żonę z lekkim uśmiechem.
- Jak turniej się zakończy, posadzimy na terenie rezydencji ogromny, rzodkiewkowy ogród!
- Że… co?
- Hę?
- Wielkie rzodkiewki!
- Nie mam nic przeciwko. Zawsze to jakieś inne hobby, niż walka. Skąd ten pomysł, kochanie?
- ŻE… CO?!
- HĘ?!
- Sumienie mi tak powiedziało!
Ayano i Haniko się przewróciły. Nawet Gemmei mało nie spadła z dachu. Silvia się uśmiechnęła, spoglądając w kierunku Epsilona. O tak, to była seria dziwnych sytuacji.

245Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 3:39 pm

Max

Max
Human Interface
Human Interface
Kiedy Rayem zablokował cios Max'a, po czym oznajmił, że nie ma zamiaru już dalej walczyć, Iester nie był zdziwiony. Osiągnął swój cel, choć było to bolesne. Wyprostował się i ściągnął maskę pustego. Spojrzał na Rayema z uśmiechem na twarzy. Wysłuchał co ten ma do powiedzenia i podał chłopakowi rękę i mocno uścisnął.
-Nie wątpię - odpowiedział, słysząc, że Uruka ma mu zamiar skopać dupsko jeżeli kiedyś nadarzy im się walczyć.
Max patrzył na swojego byłego przeciwnika, kiedy ten schodził z areny. Iester dopiero teraz poczuł jak bardzo go wszystko boli to tym starciu. Siadł na macie ciężko dysząc. Zanim zacznie się następna walka minie jeszcze trochę czasu więc mógł sobie spokojnie posiedzieć. Max zauważył, że Rayem rzucił do niego fasolkę senzu. Chwycił ją. Uważał, że to on powinien dać Rayemowi jedną ze swoich fasolek, w końcu to on wygrał starcie, no ale już trudno. Kiedyś na pewno mu się jakoś odwdzięczy. Zjadł fasolkę. Efekt był niemalże natychmiastowy. Rany się zasklepiły, a siły Max'a wróciły. Pozostało mu teraz tylko się umyć i zmienić ubrania. Wstał z maty i ruszył w stronę budynku dla zawodników. Zatrzymał się, kiedy usłyszał, że Yoh ma zamiar zrezygnować z uczestnictwa w turnieju. Było to wielkim zaskoczenie, ale także i ułatwieniem dla wielu z osób biorących udział. No cóż najwyraźniej miał swoje powody. Iester przeniósł wzrok na Shigeru. Uśmiechnął się do przyjaciela. Niedługo przyjdzie im się zmierzyć. Max wszedł do budynku dla zawodników. Otworzył swój portal-magazyn i wyciągnął z niego ciuchy, które zabrał ze sobą na wypadek gdyby jego aktualne uległy zniszczeniu. Zamknął portal i ruszył do szatni. Musiał wziąć prysznic, w końcu nie będzie paradował cały we krwi. Max szybko się opłukał, po czym założył świeże ubrania, które nie różniły się niczym od poprzednich. Iester wrócił przed budynek dla uczestników. Lekko zdziwiony patrzył na to co dzieje się na arenie. Shigeru siedział sobie spokojnie i najwyraźniej próbował przekupić Amane, by się poddał. Całkiem sprytne. Max usłyszał także rozmowę Yoha z rodziną na temat posadzenia, na terenie ich rezydencji, wielkiego ogrodu rzodkiewkowego. Był to dziwny ale za razem ciekawy pomysł. Oparł się o ścianę i wrócił do obserwowania tego co dzieje się na arenie. Zastanawiało go jak to wszystko dalej się potoczy.

246Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 4:01 pm

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Gdy Yoh sprzedał Woogyemu cios z bańki, chłopak lekko cofnął tułów. Mimo to oberwał. Zrobił krok w tył i lekko pomasował się po nosie.
- Musisz zacząć utwardzać czoło. Jak chcesz, zorganizuję Ci kawałek jakiejś ściany do ćwiczeń.
Najdziwniejsze było to, że po chłopaku nie było widać choćby odrobiny zdenerwowania tą sytuacją. W końcu ktoś normalny mógłby się przynajmniej poirytować takim zachowaniem ze strony przyjaciela.
Po chwili Atsuko został dość ostro potraktowany przez swoją żonę.
- Wiesz, tak sobie myślę... Tobie zawsze chce się walczyć. Natomiast ten łańcuch, o którym mówiłeś... Jest chyba grubszy i mocniejszy, niż mogłoby się wydawać.

Za kilka chwil doszło do całej serii totalnie dziwnych zdarzeń. Okazało się, że Yoh ma fanki, wszyscy zaczęli mu kibicować, Amane zrobił "wejście smoka", wraz z Shigeru nie robili na macie nic poza rozmową, Atsuko zdecydował się na turniej, wraz z żoną zdecydował się na uprawę rzodkiewkowego pola...
Woogy stał z miną, która mówiła sama za siebie. Nie nadążał za tym, co się tu działo.
W końcu się otrząsnął i zwrócił do Yoha.
- Organizatorzy mogą nie wiedzieć kiedy tak na prawdę będziesz zagrażał im lub publice. Proponuję więc, żebyśmy my tego pilnowali.
Oczywiście mówiąc "my" miał na myśli terrańskich obrońców, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co i kiedy się działo podczas walki.

Mari siedziała dalej na swoim miejscu na trybunach i również była w szoku widząc to, co zaczęło się dziać przy budynku dla zawodników. W końcu jednak przeniosła wzrok na matę, oczekując aż któryś z zawodników zechce wykonać pierwszy ruch.

247Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 5:07 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru podobnie jak Amane zignorował Yoha. Stwierdził, że skoro Atsuko podlega innym to nie będzie zabawy z walki, jeśli spotkaliby się w turnieju. Iester siedział spokojnie i słuchał swojego przeciwnika. Gdy kuzyn Rayema skończył mówić Nakatoni otworzył oczy.
- Bezludna wyspa, hę? - zapytał spokojnie.
Pomysł był niegłupi. Prawdę powiedziawszy dla Shigeru był on genialny. Sam chwile temu zaproponował żonie przeprowadzkę z dala od cywilizacji. Po prostu miał dość tego przepychu i ciągłego biegu, tak naprawdę za niczym. Świat z chwili na chwilę coraz bardziej przyspieszał i tak naprawdę nie było czasu na odpoczynek. Choćby ostatnie pięć lat minęły błyskawicznie.
- Jak duży jest ten dług? - zapytał ponownie.
Kiedy Amane odpowie, lub też nie Shigeru zwraca się do organizatora.
- Jaka jest nagroda główna?
Nakatoni cały czas siedzi będąc jednak gotowym na atak ze strony oponenta. W razie takowego znika i teleportuje się wysoko w górę.

Arisa siedząca na trybunach powoli zaczynała tracić cierpliwość. Czekała na pokaz umiejętności Shigeru od kilku lat a teraz musi patrzeć na miłą pogawędkę o pieniądzach. Mayu również ponownie usiadła i przestała kibicować. Podparła głowę ręką i czekała na rozwój wydarzeń.

Sandra w ciszy przyglądała się i wysłuchiwała wszystkiego co działo się w obrębie areny jak i budynku dla zawodników. Na chwilę obecną postanowiła się w nic nie mieszać. Głównie dlatego, że wszystko działo się tak szybko, że miejscami dziewczyna miała problemy z nadążeniem.

248Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 5:37 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Gdy Yoh podszedł do sędziego ze swoją propozycją, ten się szeroko do niego uśmiechnął. Ulżyło mu, że mężczyzna jednak zdecydował się na udział.
- Dobrze, możemy przystać na takie warunki. Będziemy mogli to uznać za atak na osobę postronną, który będzie równoznaczny z dyskwalifikacją. Dziękuję za przemyślenie sprawy i powodzenia w dalszych etapach. Pańską decyzję ogłoszę po tej walce.

Gdy miała rozpocząć się kolejna walka, słychać było krzyki i wiwaty. Jednak z każdą chwilą wszystko cichło - każdy chciał usłyszeć, co się dzieje na macie, skoro żaden z uczestników nie wykonał jeszcze ruchu. Początkowo większość kibiców myślała, że to walka na psychikę, co im nawet odpowiadało. Jednak, gdy usłyszeli dialog o pogodzie, pieniądzach i... próbie sprzedania walki, słychać było pierwsze gwizdy i znaki dezaprobaty. Na pytanie Shigeru, sędzia szybko, choć cicho - tak, by tylko on usłyszał - odpowiedział.
- Nagroda wynosi 10mln $. Ale Panowie, zacznijcie walkę. Wszyscy zaczynają się niecierpliwić, a ja będę zmuszony Was zdyskwalifikować, jeśli żaden nie podejmie walki.
Organizatorzy mieli szczerą nadzieję, że w końcu któryś z wojowników przełamie się i w końcu rozpocznie się pojedynek.

249Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 7:55 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
W momencie, gdy Yoh zadeklarował się z pomocą odnośnie długów Rayema, ten zaczął się głupio śmiać. Miał już odpowiedzieć na pytanie odnoście "darowizny" kilku sztabek złota na spłatę zadłużenia, kiedy to do rozmowy wtrąciła się Rosa.
- Przepraszam, to moja wina. Było mi głupio, że pozwoliliście nam u siebie zamieszkać na czas budowy nowego domu, dlatego nie chciałam, żeby wyszło, że wam się narzucamy albo coś w tym stylu. - wyjaśniła nieco zawile, po czym ukłoniła się w kierunku Atsuko, by podziękować za ofertę pomocy.
Nie chciała przyjmować propozycji Yoha. Uważała, że problemów jej ani jej rodziny nie powinni rozwiązywać inni. Raymond słysząc, co powiedziała przed chwilą dziewczyną, spojrzał na przyjaciela. Uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- Tak, to już mój problem - podsumował spokojnie, wracając do obserwacji sytuacji na arenie.

Amane słysząc pytanie, ile wynosił zaciągnięty przez Urukę dług, zaczął wszystko obliczać w głowie. Widać było, jak wprowadza swoje warki w lekki ruch, niby bezgłośnie szepcząc samemu do siebie. Do spłacenia rodzinka miała niecałe 1,5mln $. Pewną część udało się odpracować przez wykonywanie różnych, płatnych zleceń - Rayem oraz wykładanie architektury na uniwersytetach - Amane. Dług wciąż wynosił jednak grubo ponad milion. Saiya-jin obliczył sobie, że wliczając w to wybudowanie sobie komfortowego domku na bezludnej wyspie, zaokrąglenie sobie kwoty do 3mln byłoby chyba najrozsądniejsze. Nie dość, że miałby mnóstwo pieniędzy, gdyby spłacił dług, to na dodatek miałby jej jeszcze więcej, gdyby tego nie zrobił.
- Wliczając w to także koszty realizacji moich planów, byłoby to...
Nagle się zawiesił. W głowie mężczyzny narodził się kolejny pomysł. Tym razem był on raczej głupi i szalony, niż samolubny i przemyślany.
- A gdybym tak zgarnął dla siebie całą nagrodę?... Żyłbym w dostatku do końca swoich dni... Z dala od tych wszystkich debili... z dala od psa Raymonda... Tak, to zdecydowanie bardziej mi odpowiada...
Moment, gdy Amane zaczął gadać sam do siebie, był chyba najbardziej niepokojącym w całej tej "przedwalce".

Horor uznał, że Horigome zwyczajnie odbija od leków, które dostał w sektorze medycznym. Rose była zupełnie zdezorientowana. Jedynie Ray lekko się uśmiechnął.
- Oho, czyli jednak będą walczyć...

Amane stanął normalnie. Przestał już do siebie mówić i wystawił rękę w kierunku Shigeru. Między palcami jego dłoni widać było drobne wyładowania elektryczne.
- Zmiana planów, Nakatoni. Wstawaj - oznajmił, faktycznie dając Iesterowi chwilę na to, by jednak się podniósł. - Postanowiłem zgarnąć całą nagrodę.
Po tych słowach wystrzelił w przeciwnika energetyczny promień, który de fakto trafił jedynie w powidok. Shigeru bez problemów uniknął ataku, teleportując się nad arenę. Uśmiech i w miarę pogodne spojrzenie, które gościły na twarzy mężczyzny jeszcze przed chwilą, zniknęły. Amane momentalnie spoważniał, rozpoczynając tym samym prawdziwą walkę, na którą do tego momentu się nie zanosiło. Horigome się nie patyczkował i z miejsca przeszedł w formę SSJ, po czym zniknął i pojawiając się przed oponentem, wywołał starcie wręcz.

Wszyscy z niemałym zaskoczeniem obserwowali sytuację na arenie. Jedynie Uruka wyglądał na takiego, który to przewidział, choć ostatnio ciężko było po nim cokolwiek poznać. Oparł się o ścianę i z założonymi rękami obserwował tak długo oczekiwane przez gapiów widowisko. Teraz nie liczyło się to, co skłoniło zachłannego Saiya-jina do zmiany postawy, a to, jak przebiegnie rozpoczęta w końcu walka.

250Główna Arena - Page 10 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 23, 2013 8:42 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Kiedy Amane liczył sobie wszystko w pamięci Shigeru siedział spokojnie czekając na wynik. Oczywiście Iester już po usłyszeniu kwoty wygranej był skory podarować kuzynowi Rayema jakieś 9,5 miliona. Oczywiście jeśli uda mu się wygrać. Jeśli nie, uzbierałby tylko kwotę podaną przez wojownika. W końcu dla Nakatoniego honor był jedną z ważniejszych wartości. Gdy Horigome miał już podać sumę Shigeru nieznacznie się uśmiechnął. Wtedy jednak Amane wpadł na jeszcze lepszy pomysł, który niestety nie będzie miał prawa bytu przez jeden, mały szczegół. Saiyan jest dopiero w pierwszej rundzie turnieju, do końca jeszcze długa droga. Gdy Amane wstał Shigeru również ociężale się podniósł.
- A zaczynało być tak mile. - mruknął pod nosem.
Gdy tylko Iester się wyprostował zauważył lecący w jego kierunku promień. Chłopak uniknął go zwyczajnie teleportując się w górę, jak to od samego początku planował. Amane stojąc dalej na macie postanowił przejść poziom wyżej. Po niezbyt udanym początku zanosiło się na poważną walkę.
- Więc tak... - powiedział czochrając włosy z tyłu głowy.
Saiyan zniknął i pojawił się tuż przed Nakatonim rozpoczynając walkę wręcz. Iester starał się na chwilę obecną tylko unikać i blokować ciosy. Wychodziło mu to średnio, głównie przez to, że transformacja przeciwnika zapewniła mu zwiększenie szybkości. Shigeru zdawał sobie sprawę, że na dłuższą metę tak nie pociągnie. Trzeba było przejść do ofensywy. W ten sposób zaczęła się wymiana ciosów. Po chwili Iester postanowił odepchnąć oponenta przy pomocy Kiai-hō. Kupując sobie tym odrobinę czasu wylądował na powierzchni areny. Stanął w lekkim rozkroku, po chwili otoczyła go błękitna aura. Poprzez wyzwolenie większej ilości energii Shigeru chciał zwiększyć swoją szybkość. Wojownik przyjmuje pozycje bojową i czeka na atak ze strony przeciwnika. Cały czas śledzi Amane wzrokiem.

Gdy tylko walka się rozpoczęła na poważnie Arisa wychyliła się bardziej z krzesełka. Była zadowolona, że wojownicy w końcu postanowili walczyć. Jeszcze bardziej ucieszyła się widząc, że nie zamierzają się patyczkować - przynajmniej jeśli chodzi o Amane. Mayu również ponownie zerwała się z krzesełka i zaczęła krzyczeć kibicując tatusiowi. Sandra stojąca w budynku dla zawodników także zaczęła śledzić pojedynek.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 10 z 18]

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 18  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 

© 2009-2018 Anime Revolution Sprites. All rights reserved.
Design by Yoh. Thanks for Zbir and Safari.