Anime Revolution Sprites

You are not connected. Please login or register

Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 14 ... 18  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 11 z 18]

251Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sro Kwi 24, 2013 2:38 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Gdy tylko organizatorzy zgodzili się na dalszy udział Yoha w turnieju sztuk walk, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Oczywistym było, że miał ochotę skopać jeszcze kilka tyłków – tym razem hamowała go jednak możliwość użycia czegoś naprawdę niebezpiecznego. Warunki które postawił organizatorom tego wydarzenia ograniczały głównie jego samego – z drugiej strony, może to lepiej? Chodzi przecież o bezpieczeństwo widzów oraz sędziego, który kręci się wokół ringu. Atsuko nie musiał znać powodów dla których jego żona poprosiła go o poddanie się – nieświadomie mógł zdawać sobie jednak sprawę z tego, jakie intencje nią kierowały podczas podejmowania tej decyzji. Chwilę po przedstawieniu warunków powrotu do turnieju, do Yoha stojącego przy organizatorach podszedł Woogy. Szatyn stwierdził, że nikt poza wojownikami chroniącymi Terrę nie będzie tak naprawdę w stanie „wybadać sytuacji” podczas której zagrożona będzie głównie bezbronna publiczność. Yoh wzruszył ramionami na jego propozycję. W sumie, było mu wszystko jedno – na pewno byłby bacznie obserwowany przez resztę zawodników. Po przedstawieniu swoich warunków wydawało się dla niego po prostu oczywistym, że to właśnie oni będą pilnować porządku podczas jego pojedynków. Mimo to, dobrze, że Roleyo zgłosił się do tego zadania przy organizatorach tego jakże wielkiego wydarzenia. Międzywymiarowy złodziej pomachał jednemu z najweselszych wojowników na planecie oraz osobnikom z którymi przed chwilą rozmawiał, wracając do swojej żony, która de facto kawałek oddaliła się od grupy.
- Rzodkiewkowy ogród… Wracajmy do reszty.
- Hehe… Okej.
Małżeństwo spokojnie podeszło do Ayano, Haniko oraz Sandry, które obserwowały starcie mające miejsce na głównym ringu. Nakatoni oraz Amane w końcu zdecydowali się stanąć do walki co ucieszyło nie tylko ich przyjaciół, ale również widzów i osoby odpowiedzialne za turniej sztuk walk.
- W końcu, co?
- A no. Ciekawe jak to się zakończy…
- Pojedynek dopiero się rozpoczął, a ty już myślisz o jego końcu.
W tym samym momencie nastąpił nagły wzrost mocy mający swoje źródło na ringu – był to Amane, który z miejsca postanowił przejsć na pierwsze stadium Super Saiya-jin. Morioka spojrzała na lekko zdezorientowaną Haniko.
- Już wiesz o co mi chodziło?...
Nagle Yuki wzbiła się lekko w powietrze, unosząc rączki do góry. Wypowiedzią, która padła z jej ust zaskoczyła nie tylko swoich rodziców, ale prawdopodobnie kilka innych osób znajdujących się w ich otoczeniu. W tej samej chwili na propozycję Yoha dotyczącą pomocy finansowej odpowiedzieli również Rayem i Rose. Odmówili, co trochę zasmuciło złodzieja. Dziwne, prawda? Od kiedy to złodzieje mają ochotę dzielić się tym co skradli? Można powiedzieć, że Atsuko miał tego wszystkiego pod dostatkiem.
- Wujek Shigeru wygra!
- Trochę szkoda. Ale gdyby coś, wiecie gdzie nas szukać. Zawsze chętnie pomożemy, gdy zajdzie taka potrzeba...
Dopiero teraz do międzywymiarowego złodziejaszka dotarło to, co powiedziała jego córka.
- O… Od kiedy to… uznajesz go za wujaszka?...
- Tata Mayu jest dla mnie bardzo miły, dlatego na niego liczę. Zawsze jak ze mną rozmawia, uśmiecha się.
Silvia spojrzała na ring z lekkim niedowierzaniem i nieznacznym uśmiechem.
- No… trochę mnie zaszokowałaś, kochanie…
- On potrafi się uśmiechać?...

Na dachu budynku dla zawodników Gemmei ziewnęła, uzyskując równowagę po wcześniejszej dyskusji Yoha ze swoją żoną na temat „rzodkiewkowego ogrodu”. Pomysł niby nie głupi, ale wpadać na coś takiego podczas trwania tego jakże wielkiego wydarzenia?
- Nareszcie…

252Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sro Kwi 24, 2013 3:40 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Odepchnięcie Amane przy pomocy Kiaihō dało Shigeru trochę czasu, by wylądować na macie i zwiększyć swój poziom mocy. Super Saiya-jin przyglądał się przeciwnikowi, podobnie jak on jemu. Przez chwilkę walka znowu stała w miejscu. Shigeru przyjmował obecnie pasywną postawę. Horigome nie atakował od razu. Nie był typem dywersanta w przeciwieństwie do swojego kuzyna. On podchodził do walki bardziej strategicznie, czego nauczył się, będąc jeszcze członkiem organizacji Gidayu. Zaczął odlatywać lekko w prawo, potem w lewo. Shigeru bacznie go obserwował, lecz nie wykonywał żadnych czynności. Mężczyzna wykorzystał to, by nieco dokładniej przyjrzeć się samej arenie - jej rozmiarom oraz samej konstrukcji.

- Co on wyprawia?
- Może liczy płytki?
- ...
- Ray... Już wiesz, co on kombinuje, prawda?
- Nie do końca. Obmyśla plan działania, to na pewno. Ja bym od razu zbombardował Shigeru albo cisnął w niego Supernovę.
- Ostatnio we wszystko miotasz te Supernovy, Aniki...
- Bo są skuteczne. A bo co?

Wówczas najmłodsza z rodziny Atsuko zaczęła wykrzykiwać imię swojego faworyta tej walki. Rose i Ray się uśmiechnęli, lecz z zupełnie odmiennych powodów. Dziewczynę ucieszyła sama reakcja Yuki i fakt, że była pełna energii. Rayem natomiast podzielał jej zdanie w kwestii potencjalnego zwycięzcy starcia. Po chwili sam krzyknął:
- Rozwal go, Shigeru!
- O, widzę, że kibicujemy tej samej osobie.
- No co wy, poważnie?
- Nie przepadam za Nakatonim, ale za Amane bardziej.
- Tsa!... Znaczy się... Shigeru lubię, ale Amane to skąpy drań.

Kobieta pokręciła głową i wróciła do oglądania widowiska.

Amane ciągle wisząc w powietrzu miał świetny pogląd na całą arenę. Po chwili wystawił w jej kierunku rękę i wystrzelił z niej kilka energetycznych pocisków. Żaden z nich nawet nie zbliżył się do przeciwnika, którym był Nakatoni. Twory trafiły w różne obszary maty, wywołując niegroźne eksplozje, które mimo wszystko narobiły sporo dymu. Czynność ta powtórzyła się jeszcze kilka razy, aż spora część areny została spowita przez kłęby unoszącego się kurzu i pyłu. Amane zleciał na dół, a gdy stanął na macie powrócił do swojej bazowej postaci i zmniejszył swoją moc do minimalnego poziomu, sprawiając, że stał się praktycznie niewykrywalny. Spokojnie zaczął podchodzić do Shigeru, który z mocno ograniczonym polem widzenia oraz brakiem możliwości wykrycia wroga, powinien dać się dosyć łatwo zajść. Kiedy Horigome dostrzegł same zarysy przeciwnika, momentalnie odbił się od powierzchni maty i podlatując do Shigeru ponownie przybrał formę Super Saiya-jina, po czym wystrzelił w niego całkiem silną falę złotej energii. Plan w odczuciu autora miał spore szanse powodzenia, biorąc pod uwagę chociażby sam element zaskoczenia. Po zaatakowaniu, odskoczył kawałek do tyłu i uformował Kienzany - po jednym na dłoń. Nie rzucał ich. Czekał, by wykorzystać je skontrowania jakiegoś energetycznego ataku ze strony Iestera, a nawet był gotów użyć ich, gdyby doszło do walki wręcz, co było dość, a możliwe, że nawet bardzo niebezpieczne jak na taki turniej. On się tym jednak nie przejmował. Wiedział, że im więcej ran zada Nakatoniemu, tym większe ma szanse na zwycięstwo i zbliżenie się do nagrody. Ciekawe, czy gdyby znał wysokość kwoty, jaką można wygrać oraz sumę, którą gotów był mu odstąpić Shigeru, faktycznie poddałby walkę, czy mimo to i tak zagrałby va banque?...

253Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sro Kwi 24, 2013 4:40 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Po wylądowaniu na powierzchni maty Shigeru tylko stał i obserwował przeciwnika. W pewnym momencie Amane zaczął latać raz w lewo, raz w prawo. Była to doskonała okazja na wyprowadzenie błyskawicznego ataku, z której jednak Shigeru nie skorzystał. Nie po to wylądował chcąc przenieść walkę na ziemię, by teraz znów wzlecieć w powietrze. Gdy oponent wystawił w kierunku areny otwartą dłoń Iester nawet nie drgnął. Cały czas twardo stał w pozycji bojowej, którą przyjął od razu po wylądowaniu. To, że żaden z pocisków nie trafił było dla Nakatoniego chwilowym zaskoczeniem. Nie spodziewał się tego, że jakikolwiek Saiyan będzie w stanie obmyślić jakąś strategię. Rasa ta słynęła raczej z brutalnej i destrukcyjnej walki. Dzięki eksplozjom spowodowanym zetknięciem pocisków z matą na obszarze całej areny wzniosła się spora chmura dymu. Nakatoni nie mógł dostrzec przeciwnika. Horigome powrócił do formy bazowej wykluczając także odnalezienie go po energii. Shigeru przez chwile rozważał aktywację Semmies, które bardzo by mu pomogło w tej sytuacji, jednak an chwilę obecną z tego zrezygnował. Zwyczajnie stał i czekał. Czekał aż Amane zmienił się ponownie w Super Saiya-jina i wystrzelił w niego promień energii. Nakatoni w ostatniej chwili zasłonił się rękoma. Pomimo obrony atak i tak zranił Iestera. Nie tylko zranił, bo pod wpływem siły uderzeniowej Shigeru odleciał trochę w tył. Na szczęście wyhamował przed krawędzią. Nakatoni zatrzymawszy się znów przyjął pozę bojową. Dym jeszcze nie opadł, więc wojownik wolał nie ryzykować. Jednak tym razem czuł przeciwnika i mógł przypuszczać co ten planuje. W pewnym momencie wojownik z ogromną szybkością ruszył wgłąb dymu. Biegł prosto na Amane. Będąc tuż przy nim, lub widząc, że ten rzuca w niego Kienzanem po prostu znika i zaczyna biec z innej strony. Taktykę powtarzał kilkukrotnie. Będąc już przy przeciwniku znikał i pojawiał się z innej strony zaczynając bieg od nowa. Z każdym podejściem nabierał szybkości. Jego celem było zdekoncentrowanie oponenta. Chodziło o to, by nie wiedział, z której strony w końcu nadejdzie atak. Jego szybkość cały czas rosła i rosła. Przy którymś z kolei podejściu, gdy zbliżył się wystarczająco blisko zwyczajnie kucną i kopnął Saiyana w podbródek, tak by wybić go w powietrze. Jeśli plan się powiedzie i oponent będzie w powietrzu Nakatoni wystawia rękę przed siebie i zakreśla w powietrzu półkole. Ruchowi ręką towarzyszyła smuga lodu. Tuż po zakreśleniu łuku na powierzchni areny pojawiło się białe koło, z którego w górę wystrzeliła fala lodowej energii. Była to technika Frozen Tower, która miała na celu zamrożenie znajdującego się w powietrzu Amane. Shigeru zdaje sobie sprawę, że nawet jeśli plan się powiedzie to szanse na pokonanie przeciwnika są znikome. Iester odskakuje na bezpieczną odległość będąc gotowym na unik, gdyby Horigome zaatakował natychmiast po uwolnieniu się.
Jeśli natomiast Frozen Tower nie trafi chłopak teleportuje się na jeden z końców areny i przyjmuje pozę bojową będąc gotowym na unik.

254Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Czw Kwi 25, 2013 12:54 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Horigome widząc biegnącego w jego stronę Shigeru, rzucił w jego kierunku Kienzan celując w nogi oponenta. Iester zniknął chwilę przed trafieniem i tnąca tarcza ostatecznie trafiła w trawnik poza matą, jednocześnie się neutralizując. Shigeru ponownie ruszył na Amane, lecz tym razem z innej strony. Próba wykonania zamachu drugą ręką i trafienia go energetycznym tworem, kiedy był już wystarczająco blisko, skończyła się klęską - przeciwnik znowu zniknął. Czynność ta powtórzyła się jeszcze wiele razy i za każdym razem, Amane pudłował, bądź trafiał w powidoki. W końcu nerwowo rzucił drugim Kienzan'em, gdy Nakatoni zdążył nabrać w swych działaniach naprawdę sporej prędkości. Ślizgiem uniknął lecącej w jego stronę tarczy i zbliżył się do Amane, wykopując go w powietrze. Kiedy Super Saiya-jin był już wysoko w górze, Shigeru zaczął kreślić w powietrzu półkole, a po chwili powstało pod nim lodowe koło. Wystrzeliła z niego fala energii, która zamrażała wszystko, co znajdowało się nad stojącym wewnątrz koła wojownikiem. Amane dostrzegając pędzące w jego stronę zagrożenie, nie miał wiele czasu na podjęcie działań, lecz instynktownie aktywował on technikę Barrier. Czynność ta uratowała go przed zamrożeniem; Frozen Tower utworzyło w powietrzu słup lodu, na końcu którego znajdowało się wyraźne zgrubienie. To właśnie u szczytu powstałej konstrukcji znajdował się uwieziony Super Saiya-jin. Całość nie utrzymała się jednak zbyt długo, bowiem lód zaczął gwałtownie pękać i uległ zniszczeniu pod naporem wyzwolonych przez Amane pokładów energii. Iester szybko odskoczył na bezpieczną odległość i przyjmując odpowiednią dla siebie postawę, czekał na ruch przeciwnika. Horigome uległ kolejnej przemianie; włosy całkowicie uniosły się ku górze, a spojrzenie stało się bardziej... drapieżne. Mężczyznę otaczała złota aura, która po chwili wygasła. Poziom mocy uległ gwałtownej poprawie, zaś po ciele wojownika momentami przechodziły widoczne wyładowania elektryczne. Shigeru spodziewał się ataku, lecz ten nie nadchodził. Amane w formie SSJ2, zwyczajnie unosił się w powietrzu, patrząc z góry na przeciwnika //dosłownie i w przenośni 9 //. Zaczynało go powoli denerwować, że jego oponent wyraźnie unikał bezpośredniego starcia. Tym razem to on przyjął bardziej prowokującą postawę; nie przyjmował żadnej pozy bojowej, ani nawet nie unosił gardy. Wbrew pozorom nie próżnował i zaczął koncentrować energię, na najbliższą okazję do ataku.
Gdyby Nakatoni postanowił zareagować, ten otacza się barierą, podobnie jak w chwili użycia Frozen Tower. Jeśli technika zaczęłaby słabnąć, bądź Iester przebiłby się przez sferę, wykonuje teleportację. Znika z miejsca w którym dotychczas się znajdował i pojawia tuż przed Shigeru, przy czym od razu atakuje go przy użyciu Maximum Flasher, do którego to zbierał dotychczas energię. Wówczas wystrzeliwuje promień, wbijając mu rękę w brzuch.
Jeżeli Shigeru zdecydowałby się na razie nie interweniować, wciąż zbiera energię, pozostając jednak czujnym. W razie zagrożenia, realizuje powyższy plan.

255Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Czw Kwi 25, 2013 2:25 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Soundtrack

Shigeru wiedział, że Frozen Tower nie zakończy walki toteż nie zdziwił się, gdy Amane bez większych problemów uwolnił się z lodowego słupa. Odskoczył w tył i przyjął pozę będąc gotowym do uniku. Niestety Saiyan nie miał zamiaru atakować. Postanowił przejść na wyższe stadium. Nakatoni jedynie się uśmiechnął.
- Nie marnujesz czasu. Może od razu przejdziesz na kolejny poziom? - powiedział stosunkowo cicho.
Iester wiedział, że kolejna transformacja będzie kosztowała jego przeciwnika spore pokłady energii. Jeśli grałby na czas i wytrzymał chwilę walki z Saiyanem poziomu trzeciego byłby górą. Amane po stracie energii stałby się łatwym celem. No cóż, pozostało liczyć, że w ferworze walki Horigome się przemieni. Oczywiście istniały jeszcze próby prowokacji, w których niestety Shigeru nie był dobry. Przynajmniej nie tak dobry jak Viego. Chłopak nie myśląc dłużej zaczął bombardować oponenta serią pocisków Celestial Comet. Niestety wszystkie zostały zatrzymane przez barierę. Nic dziwnego, w końcu są to stosunkowo słabe pociski. Mimo to Iester nie przestaje atakować. Jego celem jest rozbicie bariery. Gdy po ciągłym ostrzeliwaniu bariera wreszcie pęka przychodzi kolej na ruch ze strony Amane. Kuzyn Rayema decyduje się na atak teleportując się tuż przed Shigeru. Błyskawicznie wbija Iesterowi rękę w brzuch i wystrzeliwuje wiązkę energii. Nakatoni łapie wojownika za przedramię, by nie odlecieć pod wpływem jego ataku. Nie ważne jakim kosztem, po prostu chce pozostać na tej pozycji. Maximum Flasher przedziurawił bezrękawnik i dość poważnie zranił wojownika. Shigeru tylko odkaszlną krwią. Mimo bólu na jego twarzy malował się uśmiech. Najwidoczniej miał jakiś plan. Chłopak przy pomocy ciężaru swojego ciała obala siebie i oponenta na ziemie. Przesuwa swoją dłoń po trzymanej ręce Amane, by chwycić go za nadgarstek. Drugą natomiast przeplata pod jego ramieniem i chwyta za swój nadgarstek. Oplata nogami jego nogi, by przypadkiem nie wpadło mu do głowy próbować się podnieść. Shigeru zwiększa swój poziom mocy, by Horigome zbyt łatwo się nie wydostał. Dodatkowo używając swojej mocy powoduje, że jego ręce przymarzają do niego. Iester przy pomocy Nakatoni's Cage ma nadzieje zakończyć pojedynek.
- Poddaj się. - powiedział sprawiając jeszcze większy ból oponentowi.
Jeżeli Amane nie ma zamiaru się poddać Shigeru coraz bardziej wygina jego rękę by zwiększyć ból. Gdyby jednak Saiyan próbował się jakoś uwolnić Nakatoni nie waha się i zwyczajnie łamie mu rękę.

256Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Czw Kwi 25, 2013 8:17 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Mężczyzna nie usłyszał komentarza Shigeru. Wkrótce po tym został on zbombardowany przez masę energetycznych pocisków. W momencie, gdy bariera zaczęła pękać, Horigome zrealizował swój plan, który choć się powiódł, wprowadził go w kozi róg. Shigeru obalił przeciwnika razem z sobą, zakładając mu niebezpieczna dźwignię na rękę. Naturalnie, z początku próbował się wyrwać, szarpać, a nawet wstać, lecz okazało się zdecydowanie trudnym zadaniem. W końcu Shigeru wygiął mu rękę jeszcze bardziej, chcąc zmusić tym samym Saiya-jina do poddania się. Pierwszym dźwiękiem, jaki blondyn z siebie wydobył był oczywiście krzyk, wywołany coraz większym bólem. Mimo wszystko nie miał jednak zamiaru się poddawać, bowiem wciąż był Saiya-jinem, a duma tej rasy eliminuje takową możliwość niezależnie od ceny, jaką miałby przypłacić za swą zażartość. Shigeru z każdą chwilą powodował przeciwnikowi coraz większy ból, lecz ten dalej nie ustępował. W końcu użył większej siły i zwyczajnie złamał mu rękę, mając już dość uporu przeciwnika. Amane zaczął wrzeszczeć z bólu. Może gdyby przeszedł o krok dalej i skorzystał z formy SSJ3 dałby radę się oswobodzić, lecz tego nie zrobił. Dlaczego? Odpowiedź była prosta...

Retrospekcja:
Dzisiejszy dzień. Poranek. Plac przed hotelem, w którym zatrzymała się rodzina Uruki. Wszyscy opuścili już budynek i zebrali się przed nim, by wspólnie ruszyć na arenę. Wszystkim dopisywał humor. No... prócz Amane, któremu zaczynał dokuczać ból głowy.
- Dzisiaj wasz wielki dzień. Może któryś z was nawet wygra ten turniej?
- E tam. Wątpię. Zapisałem się, żeby sobie powalczyć, nie po to, żeby wygrać za wszelką cenę.
- Pieniądze kuzynie, pieniądze.
- A ty znowu o tym samym! Ciekawe, czy zgodziłbyś się brać udział w tym wielkim wydarzeniu, gdyby główną nagrodą był jedynie tytuł, a nie gotówka.

Wszyscy ruszyli w kierunku areny głównej. Mniej-więcej w połowie drogi Rose zatrzymała grupę.
- Chwileczkę.
- Nom?
- Pamiętasz chyba, że nie wolno ci używać Kamehame podczas walki, prawda?
- Teraz też? No weź, przecież to nie eliminacje, a jedna mała Kameha nie zaszkodzi.
- Sorka, Aniki, ale w twoim przypadku, uwierz mi, zaszkodzi i to wszystkim.
- Eh... No dobra! Ale Amane nie będzie używał Super Saiya-jina 3!
- A niby czemu miałby go nie-
- Bo ta transformacja także powoduje spore zniszczenia, a moc jaką emanuje, może być szkodliwa dla widzów.
- No jakie bzdury-
- W sumie, może być w tym coś z prawdy. Amane?
- Dobra, niech wam będzie i tak nie będzie mi potrzebna ta przemiana. Niby na kogo bym miał tam trafić? Yoha? Shigeru? Viega?
- Mnie?...
- Prędzej sami się wszyscy wykończą, a ja załatwię ostatniego w finale.


Budynek zawodników. Chwila po wywieszeniu tabeli walk.
(Nosz kurwa... Nakatoni...)

Wracając do teraźniejszości:
Jeżeli Shigeru puścił Saiya-jina po złamaniu mu ręki, ten przez jakiś czas szamotał się po macie, wijąc się i krzycząc z bólu. Dopiero po chwili wstał i odskoczył kawałek dalej. Spoglądał na Iestera z wyraźną złością w oczach za to, co ten mu zrobił. Było przysłowiowe oko za oko, teraz czas na ząb za ząb. Mężczyzna zastanawiał się, jak ma dalej walczyć, mając złamaną górną kończynę. Nie był w stanie użyć kilku swoich najsilniejszych technik, gdyż wymagały one korzystania z obu rąk. W końcu w jego głowie narodził się pewien, kolejny plan. Amane ruszył z miejsca, lecąc w kierunku przeciwnika i wywołując z nim krótką walkę wręcz. Dosyć dziwna, głupia, ale i odważna akcja, mimo złamanej kończyny. Horigome był prawie pewien, że oponent skorzysta z okazji i spróbuje zadać mu ból właśnie przez skupienie się w pewnej chwili akurat na kontuzjowanej ręce. Nim do tego dojdzie, Amane otwiera usta i wystrzeliwuje w oponenta Zeta Blaster. Następnie odskakuje na bezpieczna odległość i - podobnie jak wcześniej - szykując w ręce tnącą tarczę, czeka na atak ze strony Iestera.
Jeśli Shigeru wciąż uparcie utrzymywałby złamaną kończynę przeciwnika w uścisku, Horigome reaguje podobnie, jak w opisany wyżej sposób - krzyczy i szamota się nawet, jeśli może mu to przysporzyć znacznie więcej cierpienia. Zwiększa swój poziom mocy do maksimum, jaki może osiągnąć, przebywając w formie SSJ2 i próbuje się wyszarpać Nakatoniemu. Gdy to mu się uda, realizuje wyżej opisane czynności. W razie braku dalszych efektów szamotaniny... cóż, próbuje uparcie do skutku, choćby miał lada moment opaść z sił...

257Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Czw Kwi 25, 2013 10:02 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Nakatoni widząc, że Amane nie ma zamiaru się poddać zwiększył siłę nacisku i złamał mu rękę. Pomimo tego nadal utrzymywał dźwignie. Widząc jednak cierpienie oponenta po chwili odpuścił. Z tego powodu Amane nie miał potrzeby zwiększania swojego poziomu mocy. Shigeru wstał niemal w tym samym momencie co jego przeciwnik. Ból spowodowany Maximum Flasher dawał o sobie znać. Chłopak chwycił się za ranę znajdującą się na brzuchu, po czym odskoczył w tył. To samą zresztą zrobił jego przeciwnik. Iester stał czekając na ruch ze strony Saiyana. Nie musiał czekać długo, gdyż już po krótkiej chwili Horigome ruszył na niego wywołując walkę wręcz. Shigeru w głównej mierze tylko się bronił. Oczywiście wyprowadzał co jakiś czas ciosy, jednak celował w tors. Chłopak nie spodziewał się żadnego energetycznego ataku ze strony Amane. Zeta Blaster zaskoczył go na tyle, że nie zdążył go w żaden sposób uniknąć czy zablokować. Atak wybuchł mu prosto w twarz odrzucając go na sporą odległość. Shigeru leżał na macie przez kilka sekund. Na szczęście jego przeciwnik nie wykorzystał tej okazji do zaatakowania a jedynie do odskoczenia i skumulowania energii do następnego ataku. Nakatoni z niemałym bólem wreszcie się podniósł. Jego twarz była poparzona i zakrwawiona. Oczywiście nie były to rany tak poważne jak w przypadku poprzedniego energetycznego ataku. Iester spojrzał na byłego członka Gidayu. Widząc nad jego dłonią unoszącą się, tnąca tarczę uśmiecha się. W jego głowie przez chwile pojawiła się myśl powtórzenia taktyki z początku walki. Niestety, tak szybko jak pomysł się pojawił tak samo został przez Nakatoniego odrzucony. Rany, a zwłaszcza ta po ataku Maximum Flasher mogłaby stanowić nie mały problem. Mimo to na chwilę obecną wojownik postanowił postawić wszystko na jedna kartę. Uniósł lewą nogę lekko do góry i przelewając do niej znaczną ilość energii uderzył w powierzchnie maty. Uderzenie spowodowało, że w linii prostej od Nakatoniego do Amane zaczęły wyłaniać się lodowe kolce. Ruch ten miał spowodować, że Horigome chcąc powstrzymać nadchodzące niebezpieczeństwo zetnie kolce Kienzanem. Jeśli tego nie zrobi to trudno. Tak czy inaczej Shigeru korzysta z okazji i pozostawiając powidok w miejscu gdzie jeszcze chwilę temu stał teleportuje się za przeciwnika - bez względu na to czy uskoczył przed kolcami, czy ściął je Kienzanem - i używając techniki Go to Sleep szybko uderza powierzchnią wyprostowanej dłoni w szyję.
Jeżeli jego taktyka się nie powiedzie to stara się unikać tnącej tarczy przy pomocy ciągłych teleportacji. Tym samym cały czas uważa na ataki ze strony oponenta.

Sandra uważnie przyglądała się walce. Gołym okiem było widać, że żaden z wojowników nie idzie na całość. Przynajmniej jeśli chodzi o techniki energetyczne. Żaden nie pokazał jeszcze czegoś wybitnego. Prawda, ataki były potężne, ale do najpotężniejszych nie należały. Kiedy Amane zaatakował przy pomocy Maximum Flasher wampirzyca dostrzegła jak jej mąż odkasłuje krwią. Chwilę później jednak sytuacja się odwróciła. Nakaotni wykorzystał ten moment do założenia niebezpiecznej dźwigni. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Miała nadzieje, że w ten sposób walka się zakończy. Nie wzięła jednak pod uwagę, tego, że Horigome nie będzie miał wcale ochoty na poddanie się. Gdy Shigeru złamał przeciwnikowi rękę Sandra tylko odwróciła wzrok. Pomimo tego, że nie widziała szamocącego się Saiyana to doskonale słyszała jego krzyki. Gdy obaj zawodnicy byli już na nogach dziewczyna ponownie spojrzała na matę.

W podobny sposób co Sandra zareagowała Mayu. Dziewczynka widząc ojca trafionego energetyczna techniką zakryła oczy rękoma. Odkryła je dopiero po chwili, gdy Shigeru użył na przeciwniku Nakatoni's Cage. Była niemal pewna, że walka się w ten sposób zakończy. Pomyliła się. Po chwili szamotaniny Iester zwiększył nacisk na rękę przeciwnika i zwyczajnie ją złamał. Dziewczynka widząc to odwróciła wzrok i zamknęła oczy. W jej ślicznych oczkach pojawiły się łzy, której jednak nie spływały po policzkach. Mayu słysząc krzyki Saiyana zatkała także uszy. Gdy sytuacja wyglądała już w miarę normalnie powróciła do oglądania walki. Arisa natomiast cały czas z zaciekawieniem przyglądała się całemu widowisku. Wiedziała, że duma Saiyan nie pozwoli Amane na poddanie się. Myślała jednak, że Shigeru mu odpuści. Widząc jak Iester łamie rękę oponentowi nieznacznie się uśmiechnęła. Od początku miała trochę za złe Nakatoniemu, że nie daje z siebie wszystkiego. Shigeru dysponował potężniejszymi technikami niż Frozen Tower, jednak do tej pory żadnej nie wykorzystał. Dlatego tym ruchem w pewnym stopniu odkupił swoje winy. Dziewczyna z zaciekawieniem czekała na kolejny rozwój wydarzeń w tej walce.

258Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Pią Kwi 26, 2013 11:05 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Trafienie Nakatoniego przy pomocy Zeta Blastera usatysfakcjonowało Saiya-jina. Horigome próbował się nawet uśmiechnąć, lecz ból ręki szybko mu to uniemożliwił. Teraz, kiedy nagły zastrzyk adrenaliny minął, a on sam nie wykonywał żadnych dynamicznych czynności, złamanie zaczynało znowu dawać o sobie znaki. Zacisnął jednak zęby i utworzył sprawną ręką, tnącą tarczę. Po chwili Shigeru z impetem nastąpił na powierzchnię areny, co spowodowało wyłanianie się z niej lodowych kolców w linii prostej od użytkownika do Amane. Ten, wedle oczekiwań Iestera, rzucił Kienzanem, ścinając lodowe twory. W tym momencie doszło do dość zaskakującej sytuacji. Jak na złość, oboje wykonali teleportację i pozostawiając powidok w miejscu, w którym stali, pojawili się za swoimi "sobowtórami". Shigeru wymierzył szybkie uderzenie dłonią w szyję, zaś Amane zaatakował łokciem w tył głowy. Oboje zniszczyli jedynie to, co pozostawił po sobie przeciwnik. Dopiero po fakcie odzyskali między sobą kontakt wzrokowy. Saiya-jin znów próbował się uśmiechnąć i mimo bólu kontuzjowanej kończyny, udało mu się to. Grymas zadowolenia nie był bynajmniej spowodowany radością z walki, a widokiem ran, jakich dotychczas udało się zadać przeciwnikowi. Jakby na to nie patrzeć, to właśnie Horigome poważniej zranił oponenta, dzięki częstym atakom energetycznym. Przypłacił to jednak złamaniem prawej ręki. Cały czas bacznie obserwował przeciwnika oraz jego lokalizację na podstawie energii. Nagle poczuł krótki, lecz bolesny ból głowy - chwilową migrenę.
(- Słaby... Jest słaby... Jesteś silny... Zmiażdż go!...)
Usłyszał dziwny głos w swojej głowie. Niby spokojny, lecz zimny i przerażający. Kiedy wypowiedź dobiegła końca, mężczyzna usłyszał huk i zatrząsł mu się obraz przed oczami. Odruchowo pokręcił głową na boki i wszystko wróciło do normy. Nie miał zielonego pojęcia, co się przed chwilą stało, lecz to nie czas, by się nad tym zastanawiać. Zignorował tajemnicze słowa i skupił się na walce. Jeżeli przez ten czas Shigeru próbował zaatakować lub zniknął z pola widzenia, Amane szybko przyłożył dwa palce do czoła i skorzystał z Instant Transmission, by zmienić swoje położenie, zdezorientować wroga i uniknąć ewentualnych obrażeń. Tym razem mężczyzna postanowił skupić się na walce w zwarciu. Miał zamiar przez jakiś czas polegać na sile i atakach fizycznych, by zebrać więcej energii na kolejny - i jak miał nadzieję - ostatni atak energetyczny, którym mógłby zakończyć zwycięsko starcie.
Plan A: Jeśli Iester zaatakowałby Amane wręcz, ten stara się w miarę dobrze trzymać - unikać, bronić, a nawet atakować. Jeżeli nadarzy się okazja, łapie pięść lub nadgarstek przeciwnika i przerzuca go nad sobą, uderzając nim o kafelkową konstrukcję //w przypadku, gdyby walka toczyła się w powietrzu, po złapaniu najpierw otacza się aurą i zlatując na dół, ściąga za sobą przeciwnika//. Sytuację powtarza kilka razy, aż w końcu wykonuje obrót, dosłownie zamiatając przeciwnikiem podłogę i wyrzuca go gdzieś poza teren maty.
Plan B: Gdyby to jednak Shigeru starał się unikać walki, bądź szykował się do użycia jakiejś techniki energetycznej, Amane teleportuje się przed niego, nieco zwiększając swój poziom mocy. Natychmiast wyprowadza silny cios w jego ranny brzuch. Pod wpływem uderzenia powinien on upaść na kolana lub przynajmniej mocno pochylić się do przodu. Wtedy, korzystając z okazji, Horigome znowu uderza przeciwnika, lecz tym razem celując w także poranioną twarz.
Jeżeli Showdown (plan A) lub Suck it, bitch! (plan B) się powiedzie, Amane kumuluje zbieraną energię w ustach. Używa Instant Transmission i teleportuje się do przeciwnika, od razu wystrzeliwując w niego kolejny Zeta Blaster. Gdyby jednak żadna z opcji się nie udała lub plan zatrzymałby się na którymś etapie realizacji, Saiya-jin zwiększa dystans między nim, a Shigeru, po czym łapiąc się za złamaną kończynę, czeka na dalszy rozwój wydarzeń. W razie czego jest gotów poświęcić całą zabraną energię, by odeprzeć ewentualny atak, wystrzeliwując potężną falę energetyczną z ręki. Skupia się jednak głównie na unikach i obronie.

259Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sob Kwi 27, 2013 7:57 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Nic nie zapowiadało tak zaciętego pojedynku pomiędzy Amane, a Shigeru. Co więcej, przez chwilę jeden z nich rozmyślał nawet nad możliwością poddania się za odpowiednią ilość gotówki. Doszło jednak do naprawdę ostrego, pełnego brutalności starcia – podobało się ono nie tylko zawodnikom i przyjaciołom walczących, ale również widzom, którzy początkowo tracili nadzieję na obejrzenie naprawdę ciekawej walki.
W pewnym momencie mogłoby się wydawać, że przewaga zaczęła należeć do kuzyna Uruki, który wystrzelił w Nakatoniego technikę „Maximum Flasher” – szatyn kaszlnął krwią. Po kilku sekundach, fani Horigome mogli dość mocno się zawieść. Shigeru, obalając swojego przeciwnika założył mu naprawdę niebezpieczną dźwignię na rękę, licząc tym samym na poddanie się Saiya-jina. Iester musiał przecież doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że przeciwko przedstawicielowi tak wojowniczej rasy, owe zagranie zwyczajnie może się nie sprawdzić. Nagle nastała cisza – powodem było złamanie ręki Amane. Zawodnik zaczął niesamowicie głośno krzyczeć z bólu, co w efekcie prowadziło do pogorszenia sytuacji.
Yoh z zainteresowaniem przyglądał się pojedynkowi, nie zamierzał przegapić choćby sekundy starcia. Zamierzał dowiedzieć się przynajmniej w niewielkim stopniu, co może go czekać w dalszym etapie turnieju na który w końcu się zdecydował.
Silvia oraz Yuki które obserwowały walkę, zwyczajnie odwróciły wzrok kiedy ręka Amane została złamana. To samo uczyniła Haniko. Dziewczęta zwyczajnie nie zamierzały oglądać zwijającego się z bólu kuzyna Rayema. Ayano natomiast cały czas przyglądała się na wojowników. Na twarzy Gemmei pojawiał się niewielki uśmiech, kiedy pojedynek przybierał naprawdę nieciekawe obroty. Było co oglądać, to pewne. Zarówno Nakatoni, jak i Horigome nie zamierzali odpuścić sobie tej walki. Teraz nie chodziło już nagrodę czy tytuł – liczyła się przede wszystkim duma obydwu obrońców planety.
- To jest prawdziwa walka, a nie przekomarzanie się. Pomimo, że nie zademonstrowali nam jeszcze żadnych potężniejszych technik, to tak czy siak, ich pojedynek utrzymuje naprawdę wysoki poziom.
- Amane jest niesamowity. Pomimo bólu spowodowanego złamaniem ręki walczy na całego, sprawiając problemy Nakatoniemu.
Na twarzy międzywymiarowego złodzieja pojawił się nieznaczny uśmieszek.
- Jak wspomniałem chwilę temu, obydwaj nie dają z siebie wszystkiego. Poza tym, Amane jest Saiya-jinem, w dodatku czystej krwi. Kto jak kto, ale on na pewno nie pójdzie w ślady Rayema. Pomimo bólu jaki teraz sprawia mu ta złamana ręka, będzie walczył dalej.
Yuki podeszła do swojego ojca, łapiąc go za nogawkę spodni. Mężczyzna spojrzał na swoją córkę, klękając i głaskając ją po głowie.
- Co jest, aniołku?
- Dlaczego pan Amane cały czas walczy? To trochę smutne…
Atsuko nie wstając, spojrzał w kierunku areny na której pojedynkowali się obydwaj zawodnicy. Po chwili powrócił wzrokiem na ciemnowłosą dziewczynkę, biorąc ją na ręce i wstając.
- Widzisz, kochanie… Amane to przykład prawdziwego wojownika, który pomimo dość głupiego charakteru, nigdy nie odpuści sobie walki o to co dla niego najważniejsze. Nieważne jakby ciężka była, czy jak mocno ucierpi podczas jej trwania. Chodzi o dumę, a nie pieniądze, która jest dla niego wbrew pozorom ważniejsza niż cokolwiek innego... Niestety, trafił tym razem na godnego siebie przeciwnika.
Wszyscy z ogromnym zainteresowaniem obserwowali naprawdę wspaniałe starcie.

260Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sob Kwi 27, 2013 11:32 am

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Kiedy Nakatoni trafił w powidok przez chwilę stracił koncentrację. Na szczęście dość szybko odzyskał kontakt wzrokowy z przeciwnikiem, który pojawił się w miejscu, gdzie jeszcze chwile temu stał Iester. Shigeru uśmiechnął się nieznacznie widząc, że obaj wpadli na ten sam pomysł. Szatyn wyskoczył wysoko w górę. W tym samym czasie Amane dopadła migrena. Były członek Gidayu nie widząc przeciwnika postanowił użyć Instant Transmission. Błyskawicznie zmienił swoje położenie na macie. Niestety Nakatoni będący wysoko w powietrzu miał doskonały widok na całą arenę. Chłopak utrzymywał się cały czas w górze czekając aż jego przeciwnik w końcu go zauważy. Gdy tak się stanie Iester używa Taiyokena w celu oślepienia Amane. Jeśli Saiyan nie pomyśli o tym, aby spojrzeć w górę Nakatoni po prostu daje mu znać, gdzie jest.
- Ey, na górze! - po czym wykonuje technikę oślepienia.
Ten ruch powinien dać Nakatoniemu chwilową przewagę nad oponentem.

Soundtrack
Chłopak stanął w lekkim rozkroku - nadal znajdując się w powietrzu. Po chwili otoczyła go jasnobłękitna aura. Włosy zaczęły unosić się do góry. Jego poziom mocy rósł. Shigeru zaczął przelewać energię do dłoni używając tym samym techniki Cold Hands Warrior. Całość trwała zaledwie chwilę. Wojownik zaczął z ogromną szybkością lecieć w kierunku oślepionego przeciwnika. W połowie drogi zniknął i pojawił się tuż przed Horigome. Zaczął wymierzać mu potężne i szybkie uderzenia w tors. Cały czas napierał nie dając przeciwnikowi możliwości do kontrataku. Ostatni cios, w który włożył najwięcej energii zadał w podbródek mając nadzieje, że wyśle przeciwnika w powietrze. Jeżeli jego plan się powiedzie chłopak przechodzi do Skull Crushing Finale. Natychmiast teleportuje się za oponenta i chwyta go za tył głowy. Zaczyna lecieć z nim w dół i będąc już przy podłożu zwyczajnie wbija go w matę. Po skończonej kombinacji Nakatoni chwyta się za ranę na brzuchu i znów kaszle krwią. Ból po Maximum Flasher nie ustępuje. Pomimo cierpienia chłopak powoli wzlatuje nad oponenta. Nadal trzyma się za ranę. Zaczyna gromadzić energię potrzebną do techniki Aurora Thunder. Gdy Nakatoni zauważy, że jego przeciwnik zaczyna się ruszać unosi ręce nad głową i sprawnym machnięciem posyła w jego stronę silny lodowy podmuch.
Jeżeli jego plan się nie powiedzie chłopak odpuszcza, odskakuje i czeka na atak ze strony oponenta gromadząc w tym czasie energię.

261Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sob Kwi 27, 2013 8:45 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Po teleportacji Horigome od razu zaczął wyszukiwać energii Shigeru, by odzyskać kontakt wzrokowy. Niestety, w momencie, gdy spojrzał w stronę unoszącego się w powietrzu Iestera, został on oślepiony przez Taiyoken. Mężczyzna odruchowo zamknął oczy i choć starał się pozostać czujnym, nie był w stanie powstrzymać nadchodzącej kombinacji przeciwnika. Nakatoni otoczył się błękitną aurą, zwiększając swój poziom mocy. Następnie przelał energię do dłoni i błyskawicznie ruszył na Saiya-jina, wymierzając mu całą serię uderzeń w tors. Nie będący w stanie się bronić, Amane zaczął tracić równowagę i stawiać kroki do tyłu, wypluwając powoli krew. Nagle Shigeru wymierzył mu potężny cios w podbródek, pod wpływem którego przeciwnik wyleciał w powietrze. Nie próżnując, teleportował się za niego i łapiąc go za tył głowy, ruszył ponownie w kierunku maty, wbijając w nią twarz Amane. Iester na tym jednak nie poprzestał. Trzymając się za ranę na brzuchu, zaczął wzlatywać coraz wyżej, gdzie mógł zbierać energię na użycie kolejnej techniki. Amane przez kilka sekund leżał w bezruchu. Dopiero po chwili uniósł sprawną rękę i podparł się nią o powierzchnię areny. Zaczął kaszleć i pluć krwią, próbując się przy tym podnieść. Shigeru widząc na dole ruch, posłał w tamto miejsce Aurora Thunder. Lodowaty podmuch na obecnym poziomie mocy dosłownie wbił Horigome w powierzchnię maty, na której leżał. Dodatkowo atak wywołał spore pęknięcia pozostałych, budujących ją płytek. Po okolicy zaczęły latać zamrożone szczątki areny i kawałki lodu. W miejscu, w którym jeszcze przed chwilą leżał kuzyn Uruki, unosiły się obecnie kłęby kurzu i pyłu.

Pozostali członkowie rodziny obserwowali walkę z coraz większym zainteresowaniem. Jedynie Rose na jakiś czas przestała obserwować pojedynek, kiedy łamana była ręka Saiya-jina. Później jednak powróciła do oglądania widowiska. Wyglądała na smutną. Żałowała, że przez swoją dumę, mężczyzna musiał cierpieć przez resztę starcia. Kiedy to Shigeru użył Aurora Thunder, na moment zapadła cisza. Wszyscy czekali na efekty działania techniki, a ta wyglądała na naprawdę niebezpieczną w obecnym położeniu kuzyna Rayema.

Soundtrack
Kłęby dymu wciąż unosiły się w miejscu uderzenia lodowego podmuchu. Poziom mocy Amane drastycznie zmalał - spadł niemal do połowy swej wartości w jego bazowej formie. Wszystko zapowiadało, że to już koniec walki, gdyż Amane musiał stracić przytomność. Tylko dlaczego w okolicy wciąż było tyle dymu? Przecież powinien już dawno opaść. Wówczas doszło do podobnej sytuacji jak podczas jednej z walk eliminacyjnych. W jednej chwili z dymu wyłoniła się olbrzymia, koścista łapa otoczona złowrogą, fioletową aurą. Twór z ogromną szybkością powędrował wprost na Shigeru, mając na celu go złapać i z olbrzymia siłą wbić podłoże. Niezależnie od tego, czy Iester ucierpiał podczas tej zaskakującej akcji, czy też zdołał uniknąć obrażeń, koścista kończyna znika tak szybko jak się pojawiła. Kłęby kurzu i pyłu zaczynały w końcu opadać. Po środku dziury w arenie stał Amane; był blady niczym trup, nawet włosy zdawały się być bardziej wyblakłe. Mężczyzna stał z opuszczoną głową, nie wykonując żadnych ruchów. Nie odzywał się ani słowem, choć każdy miał dziwne wrażenie, jakby słyszał ciche "Podejdź..." w swojej głowie. Od czasu do czasu z jego ciała ulatniały się strugi fioletowej energii, lecz poziom mocy wciąż pozostawał grubo poniżej normy.

Pozostali z niepokojem przyglądali się rozwojowi wypadków. Nie dość, że powtórzyła się sytuacja z przedwczoraj, to na dodatek Amane przypominał teraz żywego trupa.
- Co z nim u licha?
- Nie mam pojęcia. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem w życiu, a co dopiero u własnego kuzyna!
- Wygląda... jak trup! Czy on w ogóle jest świadomy tego, co robi?
- Nie jestem pewien...
- Stawiam, że zaraz i tak padnie. Chociaż... ta ulatniająca się energia. Co to takiego?
- Emanuje... złem... Mam nadzieję, że nic mu nie będzie, ani Shigeru.
- Ja też. W razie czego przerwę walkę. Jeśli Horor ma rację, to stoi tylko dzięki sile woli, ale jeżeli się myli...
- ...to mamy kłopot
- dokończył.
(Tylko dlaczego jest taki blady? Przerażasz mnie, Amane...)
Rodzinka czekała na dalszy rozwój zdarzeń. Byli ciekawi tego, co się działo z Saiya-jinem i czy w ogóle walka będzie kontynuowana.

262Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sob Kwi 27, 2013 10:57 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Soundtrack

Dym unoszący się zbyt długo zaniepokoił Nakatoniego. Iester wiedział, że coś jest nie tak. Niestety nie był w stanie uniknąć ataku kościstej łapy. Został mocno pochwycony i wbity w podłoże maty. Shigeru krzyknął z bólu. Na całe szczęście ręka zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Szatyn dalej leżał wbity w matę. Odczuwał ogromny ból. Z wielkim trudem uniósł głowę i spojrzał na oponenta. Wygląd Amane nieco go zaskoczył. Iester czuł, że coś tu jest nie tak. Poziom mocy Saiyana był poniżej średniej, a mimo to co jakiś czas pojawiały się fioletowe strugi energii. Shigeru uniósł wzrok i spojrzał na trybuny. Wiedział, że gdzieś tam siedzą jego córki. Córki, które musi bronić przed tego rodzaju złą energią. Wojownik zacisnął pięści i z wielkim trudem próbował się podnieść. Stanął w szerszym rozkroku, był pochylony lekko do przodu, a ręce mu zwisały. Patrzył pewnym wzrokiem na przeciwnika.
- Tu już... nie chodzi o turniej. Nie wiem... czym jesteś, ale.. nie podoba mi się to... Wybacz... - powiedział ruszając do przodu.
Szedł powoli, chwiejnym krokiem w kierunku przeciwnika. Pomimo tego, że był ciężko ranny nadal posiadał spore pokłady energii. Przez większość walki unikał stosowania ataków energetycznych, poza tym zebrał trochę energii podczas godzinnej przerwy. Oszczędność się opłaciła. Shigeru idąc dalej stopniowo zaczął uwalniać swoją energię. Jego oczy zrobiły się jasnobłękitne. Po chwili ponownie otoczyła go aura, która uniosła jego włosy do góry. Idąc pozostawiał smugi lodu za sobą. Mimo to jego krok nadal był chwiejny i powolny. Jeśli Amane nadal się nie rusza Shigeru jakieś dwa metry przed nim wyzwala jeszcze większe pokłady energii, czemu towarzyszy błysk. Po chwili cała arena pokrywa się lodem, a Iester wymierza oponentowi potężny cios w twarz. Po wszystkim stoi. Tylko stoi.

Sandra była zaskoczona dalszym przebiegiem walki. Gdy Shigeru przeszedł do stanowczej ofensywy lekko się uśmiechnęła. Jej mąż zazwyczaj wolał unikać walki, a przynajmniej tej "bezsensownej". Dziewczyna liczyła, że po serii ataków walka się wreszcie zakończy. Nie mogła patrzeć na cierpienie obydwu. Gdyby tylko Nakatoni nie był tak uparty i od początku walczył przy użyciu technik energetycznych może sytuacja wyglądałaby inaczej. Dziewczyna zamarła, gdy z dymu powstałego po Aurora Thunder wyłoniła się koścista ręka, która pochwyciła jej męża. Gdy dym opadł wampirzyca spojrzała na Amane, który wyglądał nieco inaczej. Los znów się odwrócił i ponownie to Shigeru stał na przegranej pozycji. Wtedy jednak Nakatoni podniósł się i z wielkim trudem ruszył na oponenta po drodze zwiększając swój poziom mocy.
- Przestań! - krzyknęła.
- Daj już spokój... to nie ma sensu. Dlaczego? - mamrotała pod nosem.
Dziewczyna nie rozumiała determinacji ani poświecenia obu zawodników. Żaden z nich pomimo odniesionych ran i straszliwego bólu nie zamierzał przestać. Czy ta walka i turniej były tego warte? Na pewno nie, a przynajmniej nie dla tej dwójki. Każdy z nich miał inny cel, dla którego pomimo cierpienia kontynuował walkę.

Gdy Nakatoni przejął inicjatywę Arisa z coraz większym zaciekawieniem przyglądała się walce. W końcu Shigeru postanowił zaatakować na poważnie. Pomimo całej kombinacji wyprowadzonych ataków walka nadal trwała. Gdy z dymu wyłoniła się łapa, która pochwyciła Iestera blondynka wyczuła mroczną energię. Wiedziała, że walka jeszcze chwilę potrwa.
Mayu natomiast z nie małym przerażeniem przyglądała się wszystkiemu co miało miejsce na arenie. Widząc cierpienie ojca zwyczajnie zaczęła płakać. Płakała w ciszy, cały czas z wzrokiem skierowanym w matę, tak by nikt nie mógł zobaczyć jej łez. Wiedziała, że Shigeru jest twardy, ale po prostu nie mogła na to wszystko patrzeć.
Rin natomiast czując energię Amane zaczęła zwyczajnie płakać. Arisa starała się ją uspokoić.

263Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 28, 2013 10:46 am

Jata

Jata
Moderator
Moderator
Woogy stojąc tuż przed budynkiem dla zawodników, z zaciekawieniem oglądał trwający pojedynek. Znał determinację Saiyan - ba, w końcu był w pewnym sensie jednym z nich, lecz nie spodziewał się aż tak dużego oporu ze strony Amane. Szala zwycięstwa przechylała się z jednej strony na drugą. Sama walka pomimo braku tych "niszczycielskich" technik energetycznych była bardzo ciekawa, a zarazem brutalna. Jednym z najciekawszych momentów okazała się przedziwna transformacja Amane. Któż mógłby się spodziewać, że czystej krwi Saiya'jin posiadał będzie taką przemianę? Roleyo usiadł na trawniku i z wielkim zaciekawieniem przyglądał się dalszemu rozwojowi wydarzeń. Gdy cała mata została pokryta lodem przez energię Shigeru, chłopak odczuł roztaczający się wokół areny chłód.
- Widzę, że robi się tutaj noc żywych trupów.
Fakt, był ogromnie zaskoczony formą kuzyna Rayema, lecz zawsze miał w zwyczaju obracanie wszystkiego w żart.

Mari również bacznie obserwowała walkę. Widząc poziom obydwu zawodników jeszcze bardziej przekonała się w twierdzeniu, że trening z Lisą w Komnacie Ducha i Czasu jest bardzo dobrą opcją. W niektórych momentach Sakai miała podobną reakcję do wielu dziewcząt - odwracała wzrok, by nie patrzeć na cierpienie wojowników. Mimo to, starała się badać techniki walki obu i wyciągać z tego wniosku - wbrew pozorom, ta młoda wojowniczka uczyła się cały czas, choćby przez obserwację.

264Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 28, 2013 11:44 am

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
Viego i Kaylin siedzieli i obserwowali walkę, przegryzając sobie jakieś chipsy. Gima była równie spokojna przez cały czas, aż do momentu pojawienia się wielkiej łapy. Celia, Emi i Fis wstały i podeszły do krawędzi, a Daia mało by nie zadusiła Alistera. Bilim z drugiej strony uważniej się przyglądała Gemmei stojącej na dachu.
- A potem się dziwić. Mimo wszystko, mój plan był niekompletny.
F: Co masz na myśli?
- Skupił się na istotach ze swojej natury potężnych, bo wykraczających poza ten świat.
- Właściwie, liczyłem na to, że niektórzy będą równie ogarnięci, a szczególnie Shigeru. Dlatego pominąłem jednego Saiyana.
C: W sumie nie miałeś do niego dostępu w turnieju. Na razie chyyba musimy liczyć na Shigeru.
- Zaczynam zbieranie dodatkowych informacji na temat Amane. Wszelkie niewiadome muszą zostać zniwelowane jak najszybciej.
- Ratunku-
E: Jesteście zbyt dużymi potworami, żeby brać udział w takich turniejach.
- I dlatego właśnie próbujemy coś z tym zrobić.

Viego zaczął korzystanie z Worldwide Reading. Emi i Fis jakoś uwolniły Alistera z miażdżącego uścisku Daii. Kaylin powiadomiła Damensayę o tym, żeby zaczęła pobierać i przetwarzać informacje, które zbiera Viego.
//Taka mała analiza i interpretacja... U mad, Woogy?//

265Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 28, 2013 1:36 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Sytuacja na arenie z każdą chwilą robiła się coraz bardziej napięta. Shigeru, który z trudem stał na nogach, ruszył w stronę Amane, z każdą chwilą zwiększając swój poziom mocy. Amane mimo wszystko nie reagował. Z każdą sekundą napięcie rosło. Nikt tak naprawdę nie wiedział, o co właściwie walczyła ta dwójka. Czy aby na pewno chodziło im wyłączenie o turniej, o dumę? Wszyscy zastanawiali się tylko, jak w obecnej sytuacji zachowa się "truposz". W końcu w jego obecnym stanie, atak mógł nadejść zupełnie znienacka. Nawet w momencie, kiedy nastąpił błysk, a matę spowiła warstwa lodu, Horigome ani drgnął. Dopiero uderzenie Iestera, wysłało go w przymusową podróż. Saiya-jin kilka razy odbił się od zlodowaciałej powierzchni maty, aż w końcu ześlizgnął się z jej powierzchni. Tak, wypadł poza nią i wylądował na otaczającym ją, zmrożonym trawniku. Oficjalnie walka dobiegła końca, lecz... Amane zaczął się powoli podnosić. Słowa Rose i Woogyego porównujące go do żywego trupa, zaczynały nabierać sensu. Mężczyzna zdawał się w ogóle nie zwracać uwagi na ból, ani swoje rany. Co dziwniejsze, po ostatnim uderzeniu nie powinien był nawet drgnąć, a co dopiero się podnieść. Kiedy mężczyzna mozolnie w końcu stanął na równe nogi, wykonał jeszcze kilka chwiejnych kroków, nie mogąc złapać równowagi. Kuzyn Raymonda wciąż nie unosił głowy, a ręce cały czas zwisały swobodnie w dół. Rodzinka Uruki z niepokojem przyglądała się Amane. Kiedy ten wykonał krok do przodu, Rayem miał już ruszyć i obezwładnić kuzyna, lecz ten po prostu upadł. Niepokojące strugi fioletowej energii przestały ulatniać się z jego ciała, a sam Horigome zaczął powracać do normalnego stanu. Nawet jego poziom mocy lekko się podniósł, lecz wciąż pozostawał poniżej normy. Można powiedzieć, że walka dopiero w tym momencie dobiegła końca.
- Już... koniec?... - spytał niepewnie chowaniec.
Rose nie traciła czasu na odpowiedź i od razu podbiegła do leżącego mężczyzny i przy nim klęgła. Następnie odwróciła go na plecy. Jego twarz, choć nieco zmasakrowana uderzeniem o matę i zakrwawiona, nie wskazywała na nic niepokojącego. Włosy i karnacja skóry także zaczynały wyglądać normalnie. Sam Amane był nieprzytomny - w końcu. Rayem i Horor także podeszli bliżej.
- Wygląda na to, że już po wszystkim...
- Taa...
- On w ogóle jeszcze żyje?
- Horor!
- No co? Nie mów, że sama tak przez chwilę nie pomyślałaś.
- ...

Nastała chwila ciszy, którą przerwały słowa Uruki.
- Zabiorę go do sektora medycznego. Niech go najpierw zbadają, potem damy mu senzu.
- Poczekajmy z tym, aż się obudzi. Co jeśli wciąż będzie taki jak przed chwilą?
- ... Zobaczymy...

Raymond położył dłoń na torsie kuzyna i używając Instant Transmission, przeniósł się z nim od razu do sektora medycznego. Rose wstała z oziębionego podłoża i pobiegła do tego samego miejsca, co jej partner. Jedyne chowaniec przyglądał się wszystkiemu, nie mając ochoty się w żaden sposób udzielać. Kiedy został sam, podszedł bliżej budynku dla zawodników i ponownie wskoczył na dach. Zajmując tam swoje dawne miejsce, czekał na kolejną walkę. Stanem zdrowia Shigeru zupełnie się nie przejmował. Wciąż miał mu za złe, co zrobił parę lat temu i nie krył swojej niechęci do tego wojownika. Podobnie zresztą było z drugim Iesterem, choć Maxowi zdołał po części wybaczyć jego "wybryk".

Tymczasem Rose zdążyła wbiec do sektora medycznego. Mimo tego, co Amane zrobił chwilę przed rozpoczęciem swojej walki, wszystko zdawało się być już posprzątane i poukładane na swoim miejscu. Kobieta zaczęła się rozglądać, a po chwili dostrzegła Rayema, stojącego przy grupie lekarzy i pielęgniarek, otaczających jedno z łóżek. Kiedy tylko do niego podeszła, w całym sektorze zaczął się spory ruch.
- Co z nim? Lekarze zdążyli ci coś powiedzieć?
- Nie. Muszą go najpierw podłączyć do kroplówki i odpowiedniej aparatury. Potem zrobią badania i dopiero wtedy powiedzą nam w jakim jest stanie. To może trochę potrwać...
- ...
- dziewczyna spuściła wzrok i posmutniała.
- Chodź, dajmy im w spokoju pracować. Potem do niego zajrzymy.
Raymond objął ręką dziewczynę i wyprowadził z sektora medycznego. Ta, choć z początku nieco się opierała, w końcu zgodziła się wyjść. Oboje opuścili sektor medyczny, a następnie budynek dla zawodników, ponownie wychodząc na zewnątrz. Jeżeli Shigeru nie otrzymał jeszcze pomocy w postaci pewnej magicznej fasolki, podchodzi do niego Rosa, która oferuje mu senzu. Dla niej nie było ważne, czy kogoś znała osobiście, czy też w ogóle. Była zwyczajnie typem opiekuńczej osoby, niosącej pomoc. Rayem natomiast czekał, aż Shigeru zejdzie z areny. Wówczas spogląda w jego kierunku, drapiąc się z tyłu głowy.
- Sam nie wiem, czy gratulować ci wygranej... czy przepraszać z to, co odpalił mój kuzyn pod koniec waszej walki - powiedział wyraźnie zakłopotany.

266Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 28, 2013 3:28 pm

Aki

Aki
Jounin
Jounin
Aki oraz Kazuo przyglądali się z zaciekawieniem walce Maxa i Raya. Była pasjonująca chociażby pod tym względem, że co rusz przewagę zyskiwał kto inny, lecz w końcu Rayem się poddał, a zwycięzcą został białowłosy. Oboje zaczęli bić brawa.
-Wow, należą im się gratulacje.
-No, niezła walka.
-Emm... Chodziło mi o to, że nie narazili praktycznie ludzi na trybunach, ale też.
W gruncie rzeczy Kimura miał racje, ci, po których najmniej można było się tego spodziewać, walczyli z umiarem i powstrzymywali się przed użyciem technik, które mogłyby zranić widzów.
Chwilę po zakończeniu się walki Yoh podleciał do sędziego stojącego przy macie. Atsuko postanowił zrezygnować, co wywołało kilka niefortunnych zdarzeń, zaczynając od buczeń widzów, kończąc na krzykach Woogy'ego. Gdy Roleyo zaczął wykrzykiwać obelgi w stronę chłopaka w kitce, Aki i Kazuo spojrzeli zdezorientowani na siebie, po czym dostali ataku śmiechu, który z trudem zdławili. Wszystko zakończyło się dobrze, Yoh powrócił do walki, a za chwilę miała rozpocząć się walka Shigeru i Amane. No i się zaczęła, lecz początek okazał się zupełnie nie takim, jak każdy przewidywał - wojownicy zaczęli rozmawiać zamiast walczyć. Gdy Mayu spojrzała pytająco na Akiego, ten tylko wzruszył ramionami, samemu nie rozumiejąc zachowania zawodników.
Gdy w końcu wojownicy przeszli do walki, od razu tłum zaczął skandować ich imiona, zapominając o wcześniejszym dialogu. Walka była równie pasjonująca co poprzednia. Tak samo jak podczas starcia Rayema i Maxa szala zwycięstwa szybko zmieniała swojego wybrańca. Gdy najpierw Amane trafił promieniem energii Nakatoniego, to potem Shigeru złamał rękę Horigome. Oboje byli zawzięci, choć można było zauważyć, że żaden z nich nie idzie na całość. Kimura zerkał co jakiś czas na Mayu i Rin, by sprawdzić, jak znoszą walkę Iestera i jak przewidywał, dziewczynki nie mogły wytrzymać widoku ran i cierpienia swojego ojca. Współczuł im, że muszą coś takiego oglądać. W końcu energia Saiyana znacznie zmalała i wydawać by się już mogło, że to koniec walki, jednak stało się coś, co osłupiło większość widzów. Pojawiła się wielka ręka kościotrupa emanująca złowrogą energią, Aki pamiętał ją z eliminacji i od początku walki martwił się, że może się ona ponownie zjawić. Takeda przełknął ślinę. Energia była wyjątkowo mroczna, porównywalna z aurą Camotaru, a najgorsza było to, że ani Aki, ani Kazuo nie mógł przewidzieć tego, jak się teraz zachowa Amane, pozostało tylko liczyć, że nie będzie potrzebna interwencja i żywy trup nie zaatakuje ludzi na trybunach. Gdy tylko łapa chwyciła Nakatoniego, można było usłyszeć płacz, Aki skierował wzrok na Rin - domyślił się, że nie jest ona aż tak świadoma tego, co się dzieje na macie, jednak mroczna energia Amane daje jej się we znaki. Po kilku sekundach zmienił tor swojego wzroku i spojrzał się Mayu, która próbowała jak najlepiej ukrywać to, że płacze, jednak mimo wszystko, jak bardzo możemy ukryć swoje emocje? Kimura spostrzegł jej łzy.
-Nie martw się. Twój tata to potężny wojownik i jakaś tam ręka kościotrupa nie będzie w stanie go powstrzymać. - powiedział do dziewczynki, zdobywając się na lekki uśmiech.
Quincy próbował ją pocieszyć, a także wierzyć we własne słowa, choć nie był ich do końca pewien.

Na trybunach również Lisa obserwowała walkę, podobnie jak jej koleżanka była lekko zdziwiona poddaniem się Raya, choć tego ani trochę nie okazała. Poddanie się za to Yoha nie tyle ją zadziwiło, co lekko zdenerwowało - w końcu to on zaproponował terrańskim wojownikom wzięcie udziału w turnieju, a teraz miał zamiar tak zwyczajnie to olać? W końcu z budynku zawodników rozbrzmiewały się krzyki Roleyo, na co Brown wypowiedziała tylko ciche, ale soczyste "Idiota". Chociaż w sumie dzięki Woogy'emu, buczeniu widzów i prośbie sędziego Atsuko postanowił dalej walczyć w turnieju. Rudowłosa pomyślała, że między-wymiarowy złodziej tak naprawdę sam nie wie, czego chce i odstawił tylko niepotrzebną szopkę. Na szczęście już chwilę później wznowił się turniej i kolejni zawodnicy wyszli na matę. Ten pojedynek podobał się dziewczynie jeszcze bardziej niż poprzedni, oglądała go z zaciekawieniem, a momentami, podczas których Mari oraz inne dziewczyny odwracały wzrok, tak bardzo się nie przejmowała. Jednak gdy na arenie pojawiła się wielka łapa kościotrupa, Brown przeszył nieprzyjemny dreszcz. Miała podobne obawy co jej towarzysze, martwiło ją to, czy Amane będzie wystarczająco świadomy, by nie zaatakować publiki.

W końcu Shigeru zwiększył znacząco swój poziom mocy i zamroził praktycznie całą matę. Chwiejnym krokiem skierował się do swojego przeciwnika i wymierzył mu niesamowicie potężny cios, który odrzucił go na znaczną odległość, ostatecznie wyrzucając go na trawę poza areną. Wydawało się, że to już koniec, lecz Amane mozolnie się podniósł. Kimurze zaparł dech w piersiach, po chwili jednak odsapnął, gdy Horigome upadł ponownie, tracąc ostatecznie przytomność i wolę walki.
-A nie mówiłem? - uśmiechnął się ponownie do małej Mayu.
Takeda za to dalej nie odrywał wzroku od Amane, dopiero gdy podbiegła do niego Rose, młodzieniec wyrwał się z zapatrzenia. Był ciekawy mrocznej formy Saiyana.

Lisa również odetchnęła z ulgą, gdy Amane został znokautowany, a pojedynek zakończony zwycięstwem Nakatoniego. W geście gratulacji Brown klasnęła kilka razy w ręce.
Podczas tego starcia zrozumiała, jak ważnym jest to, by stać się silniejszym. Trening w RoSaT nie mógł zostać odłożony na dłuży okres. Dziewczyny były naprawdę daleko za innymi wojownikami Terry.

267Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 28, 2013 4:22 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru po zadaniu ciosu przeciwnikowi i wyeliminowaniu go po prostu stał. Wiedział, że pomimo tego, walka mogła się jeszcze nie zakończyć. Było w tym ziarenko prawdy, gdyż Amane podniósł się i zaczął iść do przodu. Nakatoni zaczął coraz ciężej oddychać. Mimo to był gotów kontynuować starcie, bez względu na konsekwencje. Na całe szczęście Saiyan po prostu padł. Shigeru odetchnął z ulgą i lekko się uśmiechnął. Jego poziom mocy wrócił do normy, a włosy przestały się unosić. Zmęczony chłopak padł do tyłu podpierając się ręką. Siedział na macie jakiś czas zwyczajnie łapiąc oddech. Wygrał pojedynek, więc publika nagrodziła go gromkimi brawami. Pomimo niezbyt ciekawego początku walka powinna zapewnić nie małą rozrywkę widzom. Chłopak mało sobie robił z owacji. Po chwili z budynku dla zawodników wybiegła Sandra, która dała mężowi jedną fasolkę senzu. Dziewczyna otrzymała ich kilka od Nakatoniego dzisiejszego ranka. Nim Iester zdążył zjeść fasolkę dziewczyna rzuciła się na niego i mocno objęła. Ten tylko lekko syknął z bólu. Po krótkim uścisku dziewczyna puściła wojownika i wstała. Nakatoni włożył sobie fasolkę do buzi i pogryzł. Gdy tylko ją połknął jego rany znikły, a siły powróciły. O tym, ze chłopak chwilę temu walczył mogły świadczyć jedynie zniszczone ubrania. Shigeru podniósł się i objął żonę. Razem zeszli z maty. Idąc w kierunku budynku dla zawodników napotkali Rayema i Rose. Uruka zwrócił się do Shigeru z lekkim zakłopotaniem.
- Przynajmniej się nie poddał i walczył do końca. - odpowiedział nie zatrzymując się.
Sandra tylko spojrzała na Iestera, który z kamienną twarzą szedł przed siebie. Chłopak zaczął rozglądać się w poszukiwaniu Helixa - Nameczanina, który do tej pory odpowiedzialny był za odbudowę maty. Gdy w końcu go dostrzeże podchodzi do niego z pewną prośbą.
- Cześć, świetnie się spisujesz. Gdyby nie ty przerwy pomiędzy walkami byłyby znacznie dłuższe... Mam do ciebie prośbę. Bo widzisz... ja naprawdę lubię ten bezrękawnik. Czy mógłbyś użyć swoich mocy, by 'naprawić' moje ciuchy? Byłbym naprawdę wdzięczny.
Jeżeli Nameczanin się zgodzi Nakatoni dziękuje mu z lekkim uśmiechem, po czym wraca do budynku dla zawodników. Jeśli odmówi to trudno. Tak czy inaczej Shigeru po powrocie do budynku podchodzi do żony.
- Teraz chyba twoja kolej, co? - zapytał mimo, że doskonale znał odpowiedź.
Dziewczyna tylko przytaknęła. Oddała mężowi jego książkę i odtwarzacz MP3, oraz fasolki senzu, by przypadkiem podczas walki nie uległy zniszczeniu. Małżeństwo czekało na ogłoszenie kolejnej walki.

Wygrana Shigeru tak ucieszyła małą Mayu, że dziewczynka natychmiastowo otarła łzy, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Córka Nakaotnich zaczęła głośno krzyczeć razem z resztą publiki. Odwróciła się z szerokim uśmiechem w stronę Akiego, który starał się ją pocieszać.
- Mhm! - przytaknęła, gdy Quincy zadał pytanie.
Rin natomiast uspokoiła się dopiero, gdy mroczna energia Amane się ulotniła. Arisa jedynie lekko się uśmiechnęła widząc koniec walki.
- No, no... - skomentowała krótko.
Blondynka była pod wrażeniem determinacji obu zawodników. W dodatku moc Shigeru, którą uwolnił pod sam koniec zaskoczyła ją. Nakatoni przez większość walki unikał potężnych ataków energetycznych, a tu uwalnia takie pokłady energii. Wszyscy czekali na kolejną walkę, w której udział brać miała Sandra.

268Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 28, 2013 5:19 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Walka pomiędzy Shigeru Nakatonim a Amane Horigome dostarczyła widowni potężny zastrzyk emocji. Nie mieli okazji tutaj oglądać tak potężnych technik energetycznych, jak w wielu poprzednich pojedynkach, a jednak wszyscy byli pod wrażeniem umiejętności obydwu zawodników. Różne grupy widzów różnie reagowały na te najbrutalniejsze sceny - jedni odwracali wzrok nie mogąc na to patrzeć, inni byli jeszcze bardziej tym podekscytowani. W momencie, gdy Amane przyjął bardzo dziwną postać - wszyscy zamarli. Jednak wraz z oficjalnym ogłoszeniem Shigeru jako zwycięzcy, znów słyszalne były wiwaty i oklaski.
- Cóż za niesamowita walka! Trzeba przyznać, że nie brakowało w niej nuty brutalności, gdy żaden z zawodników nie miał zamiaru odpuścić! Gratulacje!
W pewnej chwili sędziemu głównemu przypomniało się ogłoszenie, które miał wygłosić w przerwie pomiędzy walkami.
- Mam także kolejną dobrą wiadomość. Dzięki Waszemu dopingowi, Yoh Atsuko zgodził się dalej brać udział w turnieju!
Znów można było usłyszeć okrzyki zadowolenia. Tymczasem został zapowiedziany kolejny pojedynek...
- A teraz zapraszam wszystkich na kolejną walkę, w której zmierzą się... Sandra Nakatoni oraz Gyokusho Hashimoto!

Gyokusho udowodnił, że jest wyjątkowo niebezpiecznym osobnikiem już nie tylko podczas eliminacji, ale także w walce z Gemmei Nobunagą. Sandra to doświadczona wojowniczka, w dodatku jedna z najpotężniejszych wampirzyc na Terrze. Jednak to nie wystarczy do pokonania cyborga, którym okazał się być jeden z dawnych członków Tesseraktu. Choć nie będzie tego do końca po nim widać - zdecydowanie odczuje opór wampirzycy, lecz nie będzie wahał się użyć tych bardziej niebezpiecznych technik, aby zwyciężyć w kolejnym pojedynku i być może to jeszcze bardziej przechyli szalę zwycięstwa na jego stronę. Sama Sandra wyjdzie cało z tego pojedynku, lecz jej przeciwnik okaże się stać na zbyt wysokim poziomie. Tym samym wzbudzi to coraz większe obawy wśród reszty terrańskich wojowników. Czego szuka tutaj Gyokusho? Jak stał się cyborgiem i zyskał taką moc? Na te pytania z pewnością jeszcze teraz nie poznają odpowiedzi.

Nieopodal maty stał cały czas przygotowany Helix. W przeciwieństwie do wielu innych osób nie widać było po nim jakichkolwiek emocji związanych z całym tym turniejem. Może najwyżej lekkie zdenerwowanie ciągłą potrzebą naprawy ringu. W pewnej chwili podszedł do niego Shigeru z pewną prośbą. Beznamiętna twarz Nameczanina zwróciła się w jego stronę. Dopiero za chwilę wyciągnął rękę w stronę przybysza i wystrzelił wiązkę energii, która sprawiła, że ubranie Iestera wróciło do normy.
[Nie ma bata, to mój najlepszy atak]
- Nie ma za co.
Po tych słowach odszedł i przeszedł do swoich obowiązków związanych z naprawą areny...

Kilka chwil później, niedaleko maty, na dachu jednego z budynków pojawił się Hioku - ten sam, który przegrał finałowy pojedynek z Kazuo podczas wczorajszej części turnieju. Usiadł w miejscu, w którym się pojawił i kierując swój wzrok w kierunku areny, obserwował co się tam dzieje...

269Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Nie Kwi 28, 2013 7:57 pm

Max

Max
Human Interface
Human Interface
Max z uwagą przyglądał się walce. Początkowo myślał, że wszystko zakończy się tym, że Shgieru po prostu przekupi Amane. Nie stało się tak jednak. Horigome postanowił zagarnąć dla siebie całą nagrodę pomimo, że do finału była jeszcze długa droga i nie miał pewności, że w ogóle wygra tą walkę. Niestety tacy byli już Saiyanie. Jeżeli chodzi o samo starcie wojowników, to wydawało się w miarę spokojnie. Shigeru ciągle skupiał się na walce wręcz. Być może nie chciał używać ataków energetycznych by nie narażać publiczności. W pewnym momencie Nakatoni złamał rękę swojemu przeciwnikowi. Było to dość drastyczne i prawdopodobnie wiele osób odwróciło wtedy wzrok. Max usłyszał charakterystyczne "auć" dochodzące z trybun. Najwyraźniej ktoś "poczuł to na sobie". Walka była wyrównana, obaj wojownicy walczyli zawzięcie. Było widać, że każdy z nich chce wygrać. W pewnym momencie, kiedy energia Amane znacznie zmalała, Max myślał, że walka zaraz się zakończy. Stało się jednak coś innego, co wprowadziło Iestera w osłupienie. Na arenie pojawiła się wielka, koścista łapa. Emanowała od niej mroczna energia. Sam Amane wyglądał jak zombie. Było to dość przerażające i niezwykłe pomimo, że koścista ręka pojawiła się też w eliminacjach. Max nie wiedział w jakim stopniu Horigome potrafi nad tym panować. Być może istniało zagrożenie dla publiczności. Reka złapała Shigeru i z ogromną siłą wbiła go w powierzchnię maty. Hatsutoku z przerażeniem patrzył na to co przed chwilą zaszło. Wszystko wyglądało dość groźnie. Miał nadzieję, że Shigeru nic poważnego się nie stało. Nakatoni zaczął powoli się podnosić, a kiedy stanął już na nogach zaczął iść powoli w stronę przeciwnika, pomimo swoich ciężkich ran. Kiedy Shigeru był już wystarczająco blisko Amane, nastąpił błysk i całą arena pokryła się lodem. Horigome otrzymał potężne uderzenie w twarz, które wyrzuciło go poza matę. Widać było, że nie ma jeszcze dość, gdyż zaczął się podnosić. Zrobił kilka kroków w przód, po czym padł. Walka zakończyła się zwycięstwem Shigeru. Max odetchnął z ulgą, że to już koniec. Na arenę wybiegła Sandra by dać Nakatoniemu fasolkę. Kiedy małżeństwo Nakatonich schodziło z ringu, Max, stojący przy wejściu do budynku dla uczestników, położył rękę na ramieniu przyjaciela i zatrzymał go.
-Dobra walka - powiedział, po czym puścił ramię Nakatoniego. Hatsutoku nie wchodził do budynku, postanowił poczekać na zewnątrz, na następną walkę.

Hanako była pod wrażeniem walki Shigeru. Kiedy Nakatoni złamał rękę przeciwnikowi, dziewczynka cicho syknęła. Domyślała się jaki ból odczuwał Saiyanin. Kiedy na arenie pojawiła się wielka łapa wbijające Iestera w ziemię, Hanako była przerażona. Miała nadzieję, że nic złego nie stało się Shigeru, a także, że koścista łapa nie będzie stanowić zagrożenie dla osób zebranych na trybunach. Ręka kościotrupa zniknęła jednak tak szybko, jak się pojawiła. Shigeru, pomimo swoich ran szybko zakończył walkę. Hanako zaczęła krzyczeć razem z Mayu, oraz resztą publiki.

270Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 30, 2013 7:20 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Nakatoni zatrzymany przez Maxa tylko spojrzał na przyjaciela. Nie odpowiedział nawet słowem na gratulacje Hatsutoku. Może dlatego, że sam nie uważał tej walki za dobrą. Zbyt lekceważąco do niej podszedł. Podobnym podejściem przegrał pojedynek ze sługusem Sanjiro. Postanowił, że następnym razem da z siebie więcej już na samym początku. Kiedy komentator ogłosił kolejną walkę Sandra ruszyła w kierunku wyjścia. Shigeru podążał za nią wzrokiem.
- Daj z siebie wszystko. - odezwał się, gdy dziewczyna była już przy wyjściu.
- No jasne. - odpowiedziała odwracając się do niego i robiąc znak victorii.
Nakatoni zrobił kilka kroków w tył i podszedł do znajdującej się przy ścianie ławeczki, na której usiadł. Spuścił wzrok i zaczął nad czym myśleć. W tym samym czasie wampirzyca w końcu opuściła budynek i zaczęła zbliżać się do areny. Weszła na nią po schodkach i stanęła na środku. Przeniosła wzrok na swojego przeciwnika, który w tej chwili wchodził na arenę. Gyokusho stanął na przeciw żony Shigeru. Sandra nie była w stanie wyczuć energii oponenta, co ją trochę denerwowało. Przyjęła pozę bojową i oczekiwała na znak do rozpoczęcia walki. Gdy tylko rozbrzmiał gong dziewczyna ruszyła na Androida z ogromną prędkością. Wymierzyła potężne i celne kopnięcie, które niestety zostało zablokowane. Mężczyzna zatrzymał atak unosząc rękę powodując, że Sandra trafiła w jego przedramię. Atak nie przyniósł żadnego efektu. Android stał niewzruszony. Ten niepozorny atak był tylko sprawdzeniem oponenta. Dziewczyna zwyczajnie chciała go wyczuć. Gdy jej kopnięcie zostało zablokowane natychmiastowo odskoczyła.
- To będzie łatwiejsze niż poprzednia walka. - skomentował.
Sandra milczała. Po części podzielała zdanie swojego przeciwnika, mimo to nie miała zamiaru się poddawać. Dziewczyna wyciągnęła rękę przed siebie i gromadząc energie zmaterializowała krwawoczerwony, energetyczny łuk. Na jej twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech. Naciągnęła energetyczną cięciwę i puszczając ją wystrzeliła w Gyokusho około setki strzał. Hashimoto postanowił obronić się przed atakiem używając energetycznej bariery. Jego plan się powiódł - strzały zostały zablokowane. Mimo to Sandra nie miała zamiaru przestać. Ponownie naciągnęła cięciwę i tym razem posłała większą serię strzał. Większość tak jak poprzednie zwyczajnie zniknęły podczas zetknięcia się z barierą. Cel ostrzeliwania był prosty - osłabienie bariery. Niektóre trafiały w podłoże przed barierą powodując małe wybuchy i dziury w arenie. Dziewczyna nie przestawała strzelać. W końcu bariera zaczęła pękać. Sandra widząc to zebrała trochę więcej energii i teleportowała się nad Androida. Będąc nad pękającą barierą wystrzeliła jedną, potężną strzałę. Przebiła się ona przez barierę i bez problemu wbiła w ramię przeciwnika. Ten jednak dalej stał niewzruszony. Sandra ponownie teleportowała się na obrzeża areny. Spojrzała na mężczyznę z wbitą strzałą. Wyglądał na spokojnego i niewzruszonego. Nic dziwnego, atak nie był specjalnie potężny, ale choć najmniejszy grymas bólu byłby wskazany. Mężczyzna chwycił strzałę i po kilku szarpnięciach wyciągnął ją. Z jego ramienia zaczęła sączyć się krew. Energetyczna strzała rozpłynęła się w jego dłoni. Gyokusho postanowił przejść do ofensywy. Ruszył na Sandrę by nawiązać walkę wręcz. Zaczęła się błyskawiczna wymiana ciosów. To właśnie w tym momencie żona Shigeru nadrobiła nieudane kopnięcie na początku walki. Wymierzyła więcej celnych ciosów niż jej oponent. Gdy mężczyzna miał już odskoczyć w tył, dziewczyna wystrzeliła w jego klatkę piersiową Celestial Beam. Energetyczny promień odrzucił oponenta i powalił go na matę. Wojownik leżał mniej-więcej w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu stał otoczony barierą. Sandra wykorzystała ten czas by zmaterializować na powierzchni ręki ostrze.
- Hand Sonic. Wersja pierwsza. - powiedziała, gdy ostrze było już gotowe.
Dziewczyna wyskoczyła w górę, po czym zaczęła opadać lecąc w kierunku leżącego oponenta. Plan był prosty - wbicie ostrza w mężczyznę. Niestety w ostatniej chwili Gyokusho przeturlał się w bok i wstał. Wampirzyca trafiła w matę. Paradoksalnie dało jej to jeszcze inną szansę do ataku. Podważając ostrzę odłamała kawałek i tak zniszczonej maty trafiając nim w twarz mężczyzny. Tak, strzały uszkodziły matę na tyle, że Sandra była w stanie przy pomocy wbitego ostrza odłamać kawałek kafelki. Gdy Android złapał się za twarz Sandra wbiła mu ostrze w prawą pierś. Hashimoto chwycił ją za nadgarstek, kiedy ta chciała wyciągnąć ostrze. Zastosował w tym momencie podobną strategię, co Shigeru w poprzedniej walce. Uniemożliwiając dziewczynie ucieczkę zaczął wymierzać jej silne uderzenia w brzuch. Po którymś z kolei uderzeniu Sandra plunęła krwią.
- Hand...Sonic. Wersja druga. - powiedziała wydłużając ostrzę.
Dziewczyna wykorzystała fakt, że ostrze jest nadal wbite w oponenta. Wydłużając je w jego ciele zadała mu jeszcze większy ból. Ostrze stało się tak długie, że przebiło Androida. Ból sprawił, że mężczyzna puścił żonę Nakatoniego. Wampirzyca zgromadziła w dłoni energie i posłała Celestial Comet w twarz przeciwnika. W momencie, gdy uderzyła wyszarpnęła ostrzę. Gyokusho zrobił kilka kroków w tył. W ten sposób dziewczyna zaczynała wywalczać sobie przewagę. Odskoczyła kilka metrów w tył i zdematerializowała ostrzę. Android natychmiastowo się wyprostował, jakby nie zważając na ból i otrzymane rany. Zgromadził w dłoni czerwoną kulkę energii i błyskawicznie pojawił się przy Sandrze wbijając jej kulkę w brzuch. Pomimo niepozornych rozmiarów technika była naprawdę silna. Nastąpił sporych rozmiarów wybuch, który odepchnął dziewczynę. Odbiła się kilkukrotnie od maty, po czym zwyczajnie za nią wypadła i wylądowała na tyłku. Jakże głupi sposób na przegraną. Właściwie to cała walka pomimo świetnych zagrań strategicznych z obu stron nie stała na tak wysokim poziomie jak poprzednie. Dziewczyna zwyczajnie okazała się za słaba dla Gyokusho. Wystarczyła chwila nieuwagi, by została wyeliminowana. Na całe szczęście nie odniosła żadnych poważniejszych obrażeń. Siedziała na trawniku za matą trzymając się za brzuch. Pomimo przegranej uśmiechała się. Nie zależało jej na wygranej za wszelką cenę.
- Przegrałam. - stwierdziła dość wesoło.
Hashimoto z lekką pogardą spojrzał na siedząca Sandrę. Najwyraźniej nie miał szczęścia do przeciwniczek. Pierwsza się poddała, druga dała się wyeliminować w tak głupi sposób. Nie umniejszało to jednak wcale jego umiejętnościom. Gdy komentator ogłosi zwycięzce wojownik schodzi z maty i na nic nie zważając udaje się do budynku dla zawodników. Sandra natomiast podnosi się dopiero po chwili, gdy Gyokusho wejdzie już do budynku. Dziewczyna otrzepuje spodnie i podobnie jak jej oponent udaje się do reszty zawodników.

Shigeru siedząc na ławce w budynku dla zawodników uśmiechnął się tylko słysząc werdykt. Spodziewał się, że Sandra przegra. Gdy dziewczyna do niego podeszła oboje spojrzeli na siebie szczerze się uśmiechając.
- Dałaś z siebie wszystko. - skomentował.
- No jasne. Przecież mówiłam, że tak zrobię. - odparła.
- Jesteś cała?
- Ta. To nic poważnego. Szkoda marnować Senzu. Przejdę się do sektora medycznego.
Chłopak rozejrzał się po wszystkich zebranych w budynku.
- Ktoś na pewno posiada techniki leczące. Wydaje mi się nawet, że twoja najlepsza przyjaciółka jest w stanie cie uleczyć.
Dziewczyna mimo to nie chciała nikogo kłopotać i po rozmowie z mężem opuściła budynek udając się do sektora medycznego.

Arisa z lekkim uśmiechem przyglądała się całej walce. Wiedziała, że Sandra pomimo, iż będzie walczyć na serio nie da z siebie wszystkiego. Toteż nie była zaskoczona jej przegraną. Mayu natomiast trochę posmutniała. Choć sama odpadła w pierwszej rundzie tu czuła większy żal. Prawdę mówiąc swoją walką praktycznie wcale się nie przejęła. Z całej rodzinki już tylko Shigeru został aktywnym uczestnikiem.

271Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Wto Kwi 30, 2013 7:40 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
- Stanowczo za dużo tego Gidayu.
- Słyszałaś o pogłoskach, że jakaś formacja próbuje się odbudować? Technicznie, pokonaliśmy tylko Trenza z jego świtą oraz jedną z jednostek DG. Oznacza to, że trzy wciąż mogłyby istnieć. Ale jak mówiłem, to tylko pogłoski krążące po Quinta... Chyba niepotrzebnie to mówiłem, prawda?
Oczy Kaylin zaczęły świecić głęboką czerwienią.
- Chyba właśnie zagroziłeś naszej egzystencji.
- Znajdę ich i rozerwę na strzępy. Potem doszczętnie spalę i pożywię się ich prochami i resztkami energii.
- Spokojnie, spokojnie, co ty jesteś, Avatar Tuner? A właśnie, wiecie, czyja walka jest następna?
//Well, zgodnie z tym: http://challonge.com/iatbarspbf ...//
B: Ali i Yoh.
G: No, Ali, powodzenia!
- Moją konsolę pozostawiam Viegowi, kolekcję muzyki Bilim, płaszcz Fis, Tetvarina Emi, Celii moją część ogródka, Daii karnet na miejsca tuż pod sceną na koncerty w Agisyi, Gimie...
- Chyba nie ten karnet, który wygrałeś jeszcze zanim poszedłeś nas szukać? Ważny w ogóle jeszcze jest?
- Jeszcze mnie będzie dołował. Cokolwiek mi w ogóle innego zostało? Tetromatrix, motor i konto w IMAGINE... Chętni?
Będę miał tylko jedną szansę wykonać ten plan. Jedną na tysiąc pierdyliardów. ]]
//Tym razem też nikomu nie powiem. Besides, czy to by coś zmieniło.
I odnosiłem się do Shin Megami Tensei: IMAGINE. MMORPG z ShinMegaTen.//

272Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 9:19 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Atsuko z dużym zainteresowaniem przyglądał się starciu Sandry oraz Gyokusho – jedno z nich miało być przecież jego przeciwnikiem w dalszym etapie turnieju. Gdyby zwyciężyła żona Nakatoniego, nie byłby w stanie dać z siebie wszystkiego i walczyłby tylko dla zabawy. Co innego, jeżeli chodziło o androida, niegdyś należącego do Gidayu. W tym konkretnym przypadku wiedział, że musi się hamować – nie zamierzał jednak przegrać. Czy skreślanie Alistera było „fair” jeszcze przed rozpoczęciem starcia? Owszem, miłym zaskoczeniem byłoby gdyby różnica poziomów pomiędzy wojownikami, nagle się dość znacząco zmniejszyła. Pewnym było przecież, że Zeynov również trenował, a przynajmniej rozmyślał nad tym w jaki sposób stać się potężniejszym i przydatniejszym podczas ochrony Terry. Problemem było to, że złodziejaszek także nie zamierzał się obijać. Gdy Sandra przegrała swój pojedynek, mężczyzna nieznacznie się uśmiechnął. Wampirzyca nie dawała z siebie wszystkiego. Co w związku tym? Ważniejszy był fakt, że nie zamierzała się poddawać przed, ani w czasie trwania walki. Pomimo głupiego sposobu w jaki przegrała, ani Yoh, ani też Silvia nie byli zawiedzieni.
- Jak chcesz to rozegrać? Alister nie jest silny, ale potrafi w przeciwieństwie do ciebie, wymyślić naprawdę przyzwoitą strategię.
- Zawsze działam spontanicznie... Teraz także ruszam bez konkretnego planu działania. Mam jedynie nadzieję, że Ali mnie czymś zaskoczy.
- Nie zamierzasz wyrzucić go poza ring już na początku?
- Hej, to taki sam wojownik jak ty. Chciałbym zobaczyć czego się nauczył przez te pięć lat. Może, jeżeli okaże się dość mocnym oponentem, dam mu nawet przejść dalej?
Ayano postanowiła się na razie nie odzywać. Zamierzała zobaczyć w jaki sposób walkę rozegra Alister. Silvia odeszła kilka metrów dalej, podchodząc do ściany budynku dla zawodników. Oparła się o nią i nieznacznie uśmiechnęła, krzyżując ręce na piersiach. Po Zeynovie można spodziewać się wszystkiego, jeżeli jest członkiem drużyny Viega Insyendara, prawda? Reszta oczekiwała z niecierpliwością rozpoczęcia się tej niepewnej walki. Gdy już Helix naprawi niewielkie zniszczenia płytek tworzących ring, Atsuko po prostu na niego wchodzi, czekając na przeciwnika.

//Właściwie, NPC nie ogłosił oficjalnie walki jeszcze.//

273Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 11:33 am

NPC

NPC
NPC
NPC
Pomimo, że walka nie była równie długa i zacięta jak ostatnie, publiczność była zadowolona, chociażby ze względu na to, w jaki sposób radziła sobie Sandra. Tym samym zyskała wielu nowych fanów nawet mimo to, że przegrała w dość głupi sposób. Wiele osób było także zaszokowanych tym, w jakim stanie jest Hashimoto i faktem, że nic sobie z tego nie robi.
- Ee... Dziękujemy za ten niezwykły pojedynek, gratulujemy Gyokusho Hashimoto zwycięstwa i... zapraszamy go do sektora medycznego!
Android zignorował słowa sędziego i wrócił do budynku dla zawodników. Kilka osób mogło zauważyć, że niedługo potem jego rany zasklepiły się.

- A my zapraszamy na ring kolejnych dwóch uczestników! Są nimi... Yoh Atsuko oraz Alister Zeynov! Powodzenia!

274Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 12:06 pm

Versil Perihelion

Versil Perihelion
Site Admin
Site Admin
//Teraz tak.//
G: No, lecisz.
D: Kibicujemy ci!
E: Tetvarin jest zatankowany?
- Eh... Do zobaczenia, mam nadzieję.
Alister podszedł do krawędzi i wybił się bardzo wysoko w górę, stając się trudno dostrzegalnym z ziemi przez światło słoneczne zza niego. Spadł stamtąd prosto na matę, wyhamowując tuż nad nią i lądując gładziutko.
Uśmiechnął się jedynie do Yoha i skrzyżował ramiona przed sobą. Zmaterializowane bransolety Arkadera zaświeciły się na fioletowo i odrzucenie rąk w dół zainicjowało przemianę do Tenuzar Fusion. Alister przybrał swobodną postawę i obserwował zamiary Yoha.

W rzeczywistości, tuż po wyskoku Alister na krótką chwilę odpalił Bravo Cross-Fusion, wyśliznął się z płaszcza i ze swojej materii po kryjomu wygenerował swoją dokładną kopię, po czym wyłączył przemianę. Kopia, w jego płaszczu, spadła na arenę, zaś Alister wisi w powietrzu i czeka na ewentualność. Ponieważ jest tylko człowiekiem, a w dodatku oddał kopii swój płaszcz, nie powinien być wykrywalny, jeśli nikt się tego nie spodziewa.
//Płaszcz jest praktycznie przesiąknięty jego energią, chociaż niedużą. Powinien dobrze odwracać uwagę. Szczególnie, że - jak wspomniałem - Ali sam swojej energii bez przemiany za bardzo nie ma dużo w stanie podstawowym.

To miała być moja kontra do ewentualnego przejścia w Nightmare Mode i próby zdmuchnięcia egzystencji Tetra. I tak szkoda, by się zmarnowała.

Btw, krótkotrwały przeskok w BCF mógłby równie dobrze być wyrzutem energii dającym napęd w powietrzu.//

Viego zauważył na podłodze malutki energetyczny sześcianik. Podniósł go i obejrzał.
- A to skubaniec.
- Co on zrobił?
- Zobaczysz. Jak to wypali, może być ciekawe.

Nie ruszaj się Ali... Nie mów ani słowa... Jak cię znajdzie, jest po zabawie... ]]

//Właściwie, na początku myślałem, że kopia będzie walczyć, a Alister poczeka w Epsilonie.
Ale to mogłoby być uznane i za dotknięcie ziemi poza matą, i pomoc z zewnątrz.

Kopia tylko kupuje trochę czasu dla Alistera na zorientowanie się i ewentualnie wytworzenie sytuacji zamieszania, w której oryginał będzie mógł zaatakować z zaskoczenia.

Chociaż, to by było zabawne: pojawia się wszechpotężny Nightmare Lord i siłą woli wywołuje wielki rozbłysk energii, który anihiluje Alistera...
...po czym coś sprawia, że Nightmare się potyka i wypada z areny.//

275Główna Arena - Page 11 Empty Re: Główna Arena Sro Maj 01, 2013 3:03 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Kiedy Alister wylądował, a sędzia ogłosił oficjalnie początek pojedynku, Atsuko przez chwilę przyglądał się swojemu przeciwnikowi.
(Nie wiem jak silny się stałeś, ale zamierzam to sprawdzić!)
Nagle, międzywymiarowy złodziej odbił się od płytek tworzących ring, lecąc z ogromną szybkością w kierunku Alistera. Gdy znalazł się przy mężczyźnie, zasymulował wykonanie uderzenia od frontu. W rzeczywistości, nieskuteczny cios wymierzył powidok, zaś facet w ciemnoczerwonej kamizelce pojawił się po prawej stronie Zeynova, wykonując uderzenie łokciem w jego twarz. Prosta kombinacja, której zadaniem jest sprawdzenie reakcji oponenta. Niezależnie od tego czy akcja się powiodła czy też nie, Atsuko odskakuje kilka metrów dalej i przygląda się przeciwnikowi, przybierając pozycję bojową – musiał być gotowy na ewentualny atak, prawda?

Silvia przyglądała się akcji swojego męża, a następnie cicho westchnęła.
- Zadziwiająco spokojne zagranie jak na ciebie… Ciekawe jak zamierzasz to rozegrać.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 11 z 18]

Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 14 ... 18  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 

© 2009-2018 Anime Revolution Sprites. All rights reserved.
Design by Yoh. Thanks for Zbir and Safari.