Gdy tylko organizatorzy zgodzili się na dalszy udział Yoha w turnieju sztuk walk, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Oczywistym było, że miał ochotę skopać jeszcze kilka tyłków – tym razem hamowała go jednak możliwość użycia czegoś naprawdę niebezpiecznego. Warunki które postawił organizatorom tego wydarzenia ograniczały głównie jego samego – z drugiej strony, może to lepiej? Chodzi przecież o bezpieczeństwo widzów oraz sędziego, który kręci się wokół ringu. Atsuko nie musiał znać powodów dla których jego żona poprosiła go o poddanie się – nieświadomie mógł zdawać sobie jednak sprawę z tego, jakie intencje nią kierowały podczas podejmowania tej decyzji. Chwilę po przedstawieniu warunków powrotu do turnieju, do Yoha stojącego przy organizatorach podszedł Woogy. Szatyn stwierdził, że nikt poza wojownikami chroniącymi Terrę nie będzie tak naprawdę w stanie „wybadać sytuacji” podczas której zagrożona będzie głównie bezbronna publiczność. Yoh wzruszył ramionami na jego propozycję. W sumie, było mu wszystko jedno – na pewno byłby bacznie obserwowany przez resztę zawodników. Po przedstawieniu swoich warunków wydawało się dla niego po prostu oczywistym, że to właśnie oni będą pilnować porządku podczas jego pojedynków. Mimo to, dobrze, że Roleyo zgłosił się do tego zadania przy organizatorach tego jakże wielkiego wydarzenia. Międzywymiarowy złodziej pomachał jednemu z najweselszych wojowników na planecie oraz osobnikom z którymi przed chwilą rozmawiał, wracając do swojej żony, która de facto kawałek oddaliła się od grupy.
- Rzodkiewkowy ogród… Wracajmy do reszty.
- Hehe… Okej.
Małżeństwo spokojnie podeszło do Ayano, Haniko oraz Sandry, które obserwowały starcie mające miejsce na głównym ringu. Nakatoni oraz Amane w końcu zdecydowali się stanąć do walki co ucieszyło nie tylko ich przyjaciół, ale również widzów i osoby odpowiedzialne za turniej sztuk walk.
- W końcu, co?
- A no. Ciekawe jak to się zakończy…
- Pojedynek dopiero się rozpoczął, a ty już myślisz o jego końcu.
W tym samym momencie nastąpił nagły wzrost mocy mający swoje źródło na ringu – był to Amane, który z miejsca postanowił przejsć na pierwsze stadium Super Saiya-jin. Morioka spojrzała na lekko zdezorientowaną Haniko.
- Już wiesz o co mi chodziło?...
Nagle Yuki wzbiła się lekko w powietrze, unosząc rączki do góry. Wypowiedzią, która padła z jej ust zaskoczyła nie tylko swoich rodziców, ale prawdopodobnie kilka innych osób znajdujących się w ich otoczeniu. W tej samej chwili na propozycję Yoha dotyczącą pomocy finansowej odpowiedzieli również Rayem i Rose. Odmówili, co trochę zasmuciło złodzieja. Dziwne, prawda? Od kiedy to złodzieje mają ochotę dzielić się tym co skradli? Można powiedzieć, że Atsuko miał tego wszystkiego pod dostatkiem.
- Wujek Shigeru wygra!
- Trochę szkoda. Ale gdyby coś, wiecie gdzie nas szukać. Zawsze chętnie pomożemy, gdy zajdzie taka potrzeba...
Dopiero teraz do międzywymiarowego złodziejaszka dotarło to, co powiedziała jego córka.
- O… Od kiedy to… uznajesz go za wujaszka?...
- Tata Mayu jest dla mnie bardzo miły, dlatego na niego liczę. Zawsze jak ze mną rozmawia, uśmiecha się.
Silvia spojrzała na ring z lekkim niedowierzaniem i nieznacznym uśmiechem.
- No… trochę mnie zaszokowałaś, kochanie…
- On potrafi się uśmiechać?...
Na dachu budynku dla zawodników Gemmei ziewnęła, uzyskując równowagę po wcześniejszej dyskusji Yoha ze swoją żoną na temat „rzodkiewkowego ogrodu”. Pomysł niby nie głupi, ale wpadać na coś takiego podczas trwania tego jakże wielkiego wydarzenia?
- Nareszcie…
- Rzodkiewkowy ogród… Wracajmy do reszty.
- Hehe… Okej.
Małżeństwo spokojnie podeszło do Ayano, Haniko oraz Sandry, które obserwowały starcie mające miejsce na głównym ringu. Nakatoni oraz Amane w końcu zdecydowali się stanąć do walki co ucieszyło nie tylko ich przyjaciół, ale również widzów i osoby odpowiedzialne za turniej sztuk walk.
- W końcu, co?
- A no. Ciekawe jak to się zakończy…
- Pojedynek dopiero się rozpoczął, a ty już myślisz o jego końcu.
W tym samym momencie nastąpił nagły wzrost mocy mający swoje źródło na ringu – był to Amane, który z miejsca postanowił przejsć na pierwsze stadium Super Saiya-jin. Morioka spojrzała na lekko zdezorientowaną Haniko.
- Już wiesz o co mi chodziło?...
Nagle Yuki wzbiła się lekko w powietrze, unosząc rączki do góry. Wypowiedzią, która padła z jej ust zaskoczyła nie tylko swoich rodziców, ale prawdopodobnie kilka innych osób znajdujących się w ich otoczeniu. W tej samej chwili na propozycję Yoha dotyczącą pomocy finansowej odpowiedzieli również Rayem i Rose. Odmówili, co trochę zasmuciło złodzieja. Dziwne, prawda? Od kiedy to złodzieje mają ochotę dzielić się tym co skradli? Można powiedzieć, że Atsuko miał tego wszystkiego pod dostatkiem.
- Wujek Shigeru wygra!
- Trochę szkoda. Ale gdyby coś, wiecie gdzie nas szukać. Zawsze chętnie pomożemy, gdy zajdzie taka potrzeba...
Dopiero teraz do międzywymiarowego złodziejaszka dotarło to, co powiedziała jego córka.
- O… Od kiedy to… uznajesz go za wujaszka?...
- Tata Mayu jest dla mnie bardzo miły, dlatego na niego liczę. Zawsze jak ze mną rozmawia, uśmiecha się.
Silvia spojrzała na ring z lekkim niedowierzaniem i nieznacznym uśmiechem.
- No… trochę mnie zaszokowałaś, kochanie…
- On potrafi się uśmiechać?...
Na dachu budynku dla zawodników Gemmei ziewnęła, uzyskując równowagę po wcześniejszej dyskusji Yoha ze swoją żoną na temat „rzodkiewkowego ogrodu”. Pomysł niby nie głupi, ale wpadać na coś takiego podczas trwania tego jakże wielkiego wydarzenia?
- Nareszcie…