Małe miasteczko portowe położone niedaleko Półwyspu Zaphio. Pomimo ogólnej, niezbyt dużej zamożności wynikającej głównie z jednego sposobu zarobku, jakim jest rybołówstwo, dzieli się na bogatsze i biedniejsze dzielnice. Budynki nie należą tutaj do najpiękniejszych i największych, jednak jest tu coś, co zachwyca przyjezdnych - są to cudowne zachody słońca, które pozwalają zapomnieć o wszechobecnym zapachu ryb.
--------------------------------------
Seth i Alice zbliżali się już do miasteczka. Wojownik szedł z rękami splecionymi za głową. Łańcuchy swobodnie zwisały w dół uderzając co jakiś czas o ostrze miecza. Towarzyszył temu charakterystyczny dźwięk uderzania metalem o metal. Dziewczynka natomiast szła nieco z przodu lekko podskakując z nogi na nogę. Była to zapewne oznaka szczęścia, że w końcu udali się do miasta. Choć nie było ono najbogatsze i nie można było tutaj dostać wszystkiego, co się chce w zupełności wystarczało parce podróżników. Mogli tu kupić najpotrzebniejsze rzeczy. W pewnym momencie dziewczynka podskoczyła i wylądowała na jednej nodze. Rozłożyła ręce na boki i przez chwile tak stała. Seth zupełnie to zignorował i szedł dalej. Zrównał się z nią, po czym zwyczajnie wyminął.
- A co jeśli będziesz chciał coś kupić, a sprzedawca cię zaatakuje? Po zabiciu go weźmiesz towar, za który chciałeś zapłacić? Czy może zostawisz pieniądze martwemu człowiekowi, które nie będą mu już potrzebne? - nawiązała do rozmowy w domku.
Zrobiła to jednak w normalny sposób, nie tak poważny jak miało to miejsce w kryjówce.
- Po prostu pójdę do innego sklepu. - odparł szorstko.
Chłopak nadal szedł przed siebie, a dziewczynka tkwiła w tej dziwnej pozie. Nagle postawiła drugą nogę na ziemi i pobiegła w stronę towarzysza. Natychmiastowo go wyprzedziła i jakiś metr przed nim wykonała półobrót tak, że zaczęła iść tyłem patrząc cały czas na Seth'a. Była cały czas uśmiechnięta, a ręce trzymała za plecami.
- A jeśli byłby to ostatni sklep na świecie?
- Ale tak nie jest.
- Ale co, jeśli by tak było? - zapytała bardziej stanowczo.
- Poczekałbym aż przyślą drugiego sprzedawce, albo podszedłbym do innej kasy, gdyby było ich kilka. - postanowił odpowiedzieć na niedorzeczne pytanie.
- A gdyby nikt nie chciał ci sprzedać, bo zabiłeś ich przyjaciela? Co wtedy?
- Skończmy ten głupi temat. - odparł w końcu.
- Ale... Ale!
- Wszyscy się na ciebie patrzą. - tą wypowiedzią zakończył temat.
(Albo na mnie... Z Furyą chyba rzeczywiście za bardzo rzucam się w oczy.)
Alice nieco się zmieszała. Nieznacznie się zarumieniła i wykonała kolejny półobrót, tak by iść już normalnie. Zmierzali w stronę sklepu. Dziewczynka przy okazji rozglądała się za czymś w rodzaju tablicy ogłoszeń czy czymś takim. Postanowiła, że w drodze powrotnej może zerwie kilka kartek z zadaniami, tak na wszelki wypadek. Jednak teraz najważniejsze były zakupy. W końcu dotarli do sklepu. Weszli do środka.