- To wszystko jest jak piękny sen. Boje się, że zaraz się obudzę i to wszystko pryśnie.
- Masz rację! Nikt cie nie kocha, wszyscy się ciebie boją. Ty sam się siebie obawiasz! - Odezwał się głos w głowie chłopaka.
- Gdyby to był sen czy zrobiłabym to? - Podeszła do Shigeru, chwyciła go za lewą dłoń, stanęła lekko na palcach i dała mu szybkiego całusa w usta. Z uśmiechem na twarzy zrobiła krok do tyłu.
- To wszystko stracisz przez chwile nieuwagi
Chłopak odszedł od drzwi po czym siadł na ławkę stojąca nieopodal.
- Co się stało? Zrobiłam coś?
- Nie, po prostu obawiam się, że to wszystko mogę stracić. Ciebie, Maxa... Jeżeli znowu was skrzywdzę...
- Nie bądź taki pewien, trenowałam nie dasz mi rady.
Spojrzał na dziewczynę z uśmiechem.
- A co z Maxem? - Powiedział podśmiewając się.
- Go też obronię.
Po chwili oboje wybuchli śmiechem. Sandra siadła obok Shigeru i razem czekali na Maxa.

Max wyszedł z biura nieruchomości.
-No, potrzeba nam pni z lasu. Co was tak rozśmieszyło jak wlazłem do środka ?

Chłopak dosłownie przed nosem Maxa wzbił się w powietrze i poleciał w stronę Lasu Selvas.

Chłopak niczym męczennik //znajome, nie xd?// przeleciał nad miastem z 25 pniakami drzew. Ludzie patrzyli na niego jak na idiotę. Byli też tacy którzy krzyczeli - "Męczennik przybył, koniec świata bliski!".
Mimo to chłopak ich zignorował i wylądował obok Max'a, Sandry i Shigeru. Nie zwrócił na nich szczególnej uwagi, a jedynie na biuro przed nim.

- Nieważne Maxiu, nieważne. To co sam nie dasz rady z tymi pniami? Ja se wole odpocząć - Powiedział po czym piącha trafiła w jego głowę od tyłu - była to Sandra.
- Ja ci pomogę. - Powiedziała z uśmiechem po czym wstała.
Chłopak natomiast położył się na ławce.

Max wytrzeszczył oczy.
-Eeee... Dobra, to lecimy.
(Dooobraaaaa, na miejscu Shigeru czasami bym się jej bał.)
Max wyleciał z miasta.

Sandra poleciała za nim, natomiast Shigeru leżał dalej na ławce.
(Hah, nic się nie zmienili)

Max wylądował obok ławki na której leżał Shigeru.
-Mamy pnie. Idę je oddać.

Chłopak usiadł na ławce obok ławki na której leżał Shigeru.
Rozmyślał nad czymś patrząc w niebo.

Dziewczyna w połowie drogi wyłączyła Hand Sonic. Doleciała do ławki gdzie leżał Shigeru. Ten momentalnie usiadł robiąc miejsce Sandrze. Ta jednak nie siadła. Chłopak spojrzał na nią, ta tylko uśmiechnęła się. po czym podeszła do drzwi biura. Gwałtownie odwróciła się.
- A myślisz, ze będziemy mieli ogródek? - Krzyknęła.
Nakatoni uśmiechnął się.
- Będzie wszystko czego będziesz chciała.
Dziewczyna uśmiechnięta stała nadal przed drzwiami czekając na Maxa aby dowiedzieć się jaki dom wybrał.

Damensaya przelatuje nad Eminą na wysokości mierzalnej w kilometrach. Dzięki temu nie będzie za blisko i nie spowoduje zniszczeń, ale będzie dobrze ją widać... i słychać.
- Gdzieś tam musi być ktoś z naszych... Damensaya-chan, czas na Wielkie Wejście.
Wielkie Wejście inaugurowane.
Spod pokładu wysuwają się głośniki, z których zaczyna lecieć pewna piosenka.

//Tak to zaplanowałem xD//

-No, to domek będzie w czwartek.

//Viego mogłeś Justina Biebera puścić//

//Chłopie. Po dwudniowej budowie, którą prowadziłem na księżycu, wracam na pokładzie czarno-czerwonego statku. Back in Black albo idź się utop w oceanie.//

//A piaskownica nie może być ?//

Shigeru zignorował piosenkę jak i wyjście Maxa. Dziewczyna natomiast popatrzyła w niebo słuchając przez chwilę piosenki po czym podbiegła do Maxa.
- Jaki to będzie domek? Duży? Z ogródkiem? I gdzie będziemy za ten czas mieszkać?

//Viego liczyłem na Biebera!!//

Chłopak popatrzył w górę.
- Osz Ty w kurwę.. - powiedział z miną: .
- Ten to zna się na wejściu. I tak nie mam gdzie nocować, bo dom mi robią więc w sumie pójdę sprawdzić co zaplanował. Zapewne kieruje się na pustynię. - powiedział.
Po tych słowach dosłownie zniknął.

Max popatrzył na Sandrę.
-Eee Domek dla 3 osób, z ogródkiem i chyba duży. A Shigeru wymyśli gdzie za ten czas będziemy mieszkać. On jest mistrzem przetrwania w dziczy. Jak chcesz to potem polecimy do kwiaciarni po kwiatki do ogródka.

- Mi jest nawet dobrze tu na ławce ale skoro chcecie zadziwiających widoków to znam jedno takie.
Wstał, spojrzał w górę.
- Co to przed chwilą leciało? Mniejsza, lecimy.
Shigeru teleportował się nad rzekę. Sandra wyczuwając jego energie zrobiła to samo, jednak chwilę to trwało bo ona tak jak chłopak jest w tym kiepska.

-Ehh życie w pośpiechu, nie lubię tego
Powiedział Max po czym teleportował się nad rzekę.

Ketsu doleciał do miasta i skierował się do sklepu spożywczego.

Chłopak przeleciał nad miastem, kierując się do swojego domu.

Ketsu leciał w stronę oceanu.

Ray stanął gdzieś na ulicach miasta. W ręku miał siatkę z zakupami i zajadał palucha z serem.
- A ho czo? - powiedział do siebie, z przekąską w buzi.
Ray poczuł wtedy jakąś mroczną energię. Jednak na razie stanął gdzieś z boku i dokańczał jeść przysmak.

Ray skończył jeść palucha i pobiegł szybko do domu.

- Cóż, gdzie powinnam pójść najpierw, a już wiem.

- To i to mam, co teraz ? hmm chyba wiem i udała się w stronę sklepu spożywczego.