Ray ponownie pojawił się niedaleko Yoh'a. Do pasa miał dobrze przymięty woreczek z fasolkami.
- Hej, Yoh... - chłopak mówił dość cicho, by nikt poza Yoh'em nie mógł go usłyszeć.
- Czy jeśli twój atak nie wypali... Mógłbym z nim trochę powalczyć(sam)?
Pytanie było dosłownie głupie. Jednak Ray był uśmiechnięty i zadowolony. Widać, że na poważnie chciał się z nim spróbować sam na sam. Czyżby "saiyańska determinacja?" XD
- Rayem... Nie wiem, co ci jest, ale chyba do reszty cię pojebało...
- Aj tam... Czepiasz się szczegółów, Horor. - odpowiedział chowańcowi, wciąż uśmiechnięty.
- Hej, Yoh... - chłopak mówił dość cicho, by nikt poza Yoh'em nie mógł go usłyszeć.
- Czy jeśli twój atak nie wypali... Mógłbym z nim trochę powalczyć(sam)?
Pytanie było dosłownie głupie. Jednak Ray był uśmiechnięty i zadowolony. Widać, że na poważnie chciał się z nim spróbować sam na sam. Czyżby "saiyańska determinacja?" XD
- Rayem... Nie wiem, co ci jest, ale chyba do reszty cię pojebało...
- Aj tam... Czepiasz się szczegółów, Horor. - odpowiedział chowańcowi, wciąż uśmiechnięty.