Smok usiadł na ziemi, popatrzył się na wszystkich - A zaczęło się od głupich Ruin...

Chłopak usiadł na ziemi, a właściwie to piachu, bo raczej tylko tyle zostało po polu walki XD
- Coś się stało?
- Nie... Jest OK. - po tych słowach chłopak zamknął oczy i położył się. Po chwili chłopaka wyniosło do góry, aż zniknął w chmurach. Nagle na niebie pojawił się błysk i chłopak spadł nieprzytomny na ziemię. Nie miał na sobie koszulki, ani znaków na ciele. Wyglądał normalnie i tak też się stało. Horor się zdematerializował.
- No... Przynajmniej jest jak dawniej... Nie ma Shigen'a, ruiny czyste... Trzeba czekać na kolejnego pojebańca. - dodał wesoło, patrząc na śpiącego Ray'a.

- Nie. Zaczęło się od przybycia pewnego idioty podającego się za dobrego Jigen Tankenka który mnie kur*a na powitanie kopnął podczas odpoczynku na plaży. Cieszę się że mamy to już za sobą. Jak na razie mam dosyć cholernych walk o losy świata. - powiedział leżąc na ziemi i uśmiechając się kiedy czarne chmury znikały.
- To czym się teraz zajmiecie jak wrócicie do domów? - zapytał z ciekawości zebranych chłopaków.

Spojrzał na Rayema i Horora, a następnie się uśmiechnął.
- Uwierz mi Hororze, nie chcę tu więcej takich "pojebańców" jak Shigen. Cudem udało się pokonać jego co w większości nie oszukujmy się było zasługą Viega i Shigeru. Jako jedyni do czasu wparowania Boga Wojny coś zrobili. - powiedział uśmiechając się. Nie zamierzał wstawać.

//Pieczęci znikają wraz ze zniknięciem Boga Wojny, a go tu już nie ma xd Btw. W Shigena walił każdy, nawet osoby które nie pisały, a jednak wcześniej były na polu walki jak np. Shigeru ;s//

Horor znowu się zmaterializował.
- ŻE CO?! NIE CHCESZ WIĘCEJ TAKICH FAJNYCH WALK?! - krzyknął tak głośno, że nawet Ray się obudził, choć nie da się go obudzić nawet miliardem budzików.
- NIE DRZYJ SIĘ HOROR! JA TU SPIĘ! No... już nie...
Po tych słowach zaczął się trochę rozciągać, ale siedział dalej. Tymczasem Horor'a wręcz zamurowało przebudzenie chłopaka.
- To... To dziś ci się nie śniła Ayano? ;O
- ŻE NIBY KTO?! - krzyknął i walnął chowańca tak mocno, że znowu (2x) stał się duchem.
- Boli... - było słychać w tle.

- W sumie też bym się napił. Tak w ogóle, nie uważasz Viego że lepiej sprowadzić już Damensayię na Terrę? Myślę że tam mamy coś do jedzenia i picia, a seryjnie nie mam siły się nawet teleportować. - rzekł do Ketsa, a następnie Viega. Był wykończony. Za nim Bóg Wojny w niego wlazł, leżał na ziemi nie mogąc się ruszyć. Temu udało się z kolei podleczyć ciało chłopaka i jakoś mógł ustać na nogach.
- Ta.. Odpocznę, wrócę do domu, zostanę zapędzony do robienia śniadania, obiadu i kolacji dla dziewczyn, a później będę spał na podłodze jako wynagrodzenie. Pocieszająca perspektywa, wiecie? - powiedział z przestraszoną miną.
- Wbrew pozorom Silvia nauczyła Ayano i Gemmei jak dominować w domu. Nie radzę do mnie wpadać chyba że chcesz zmywać. - powiedział uśmiechnięty do Rayem'a.

Nagle jego mina spoważniała.
- Nie to że nie chcę takich fajnych walk, bo wiadomo.. Im więcej walczymy tym silniejsi jesteśmy. Ale taki przeciwnik jak Shigen naprawdę był przesadą. Pokonaliśmy go jedynie przez szczęście, a nie umiejętności. Muszę wziąć się poważnie do roboty jeżeli chcę dorównywać kolejnym przeciwnikom. W dodatku, chcę się także dowiedzieć kilku rzeczy o tym całym Bogu Wojny. - powiedział, leżąc na ziemi.

- Ekhym ekhym Smok spojrzał na Raya z głupim jednoznacznym uśmiechem - Ayano i poruszał brwiami w jego stronę - Yoh, ten cały bóg wojny wspominał że wszystko będziesz pamiętać i że wszystko widziałeś, tyle że nie mogłeś nic zrobić. Jakie to do cholery uczycie !

Ray zrobił podobną straszną minę na Smoka, jak przedtem na chowańca. Ale zaraz się uspokoił i zaczął mówić.
- Ta... Ja też bym chciał wiedzieć o swoim. Może mi nie uwierzycie, ale nie pamiętam nawet co robiłem. :ashs:
Horor'a ponownie zamurowało.
- DOŚĆ TEGO! ODCHODZĘ!!! - krzyknął i zaczął się oddalać.
- A jak pójdę do Yoh'a i będę zmywać? - krzyknął do odchodzącego chowańca. Ten zaś się zatrzymał i odwrócił nie ruszając nawet stopami.
- Dobra! Idziemy do Yoh'a!
- Hehe... OK.
Chłopak wstał, ale nie postał tak nawet 5 sekund i znowu usiadł.
- Nie da rady. Bolą mnie nogi.

- No bo wszystko pamiętam, ale muszę się dowiedzieć czemu do cholery ja. Nie wierzę że jedynym powodem jest OmegaDestroyer. Uczucie dość głupie. Czułeś się kiedyś tak jakby ktoś coś robił za Ciebie, a Ty choć chciałbyś to nie masz na to żadnego wpływu? To bardzo podobne. - powiedział patrząc się w niebo.
Także spróbował wstać i nawet chwilę postał na nogach. Po tej chwili upadł na ziemię z rozłożonymi rękami i leżał.
- Ja też nie dam rady. Was przynajmniej ten cały Bóg Wojny uleczył, a mnie? Jedynie moje rany się zagoiły, ale siły w ogóle nie mam. - rzekł ciesząc się i leżąc na ziemi.

- No to zapraszam was wszystkich na pokład Latającego Miasta...
(głos z WDG)Ekhm.
- ... w imieniu pani kapitan oczywiście. Nsaya-chan, podlecisz do nas?
Daj mi chwilkę.
- Dzięki. A, Yoh, miałem takie uczucie. Gdy pierwszy raz jadłem najostrzejszą papryczkę chili na świecie. Nie mogłem się powstrzymać.
//Tak, to było na rozluźnienie atmosfery//
Spojrzał na swoją lewą rękę.
- Cholera, będę musiał przebudować Linker. Przez ostatnie kilka chwil tylko energia od Sol i tej pieczęci go utrzymywała w całości... Źródło zasilania ma dobre, ale konstrukcja jest do zmiany, trzeba oddzielić panel kontrolny od głównego panelu do zmiany formy... Przynajmniej będę miał zajęcie.

- Dobra koniec tego... - powiedział i próbował się podnieść.
Udało mu się wstać i w dodatku nie upaść ponownie.
- YEAH! Mój pan koxi! Może wstać!
Ale radość Horor'a nie trwała długo. Gdy Ray chciał zrobić krok do przodu upadł i leżał na brzuchu.
- E-e-e-e-e-e... ;O
- Hihihihi... Nie, nie dam rady. - chłopak zaczął się śmiać i już nie próbował wstawać.

W sumie - mógłbym już się stąd teleportowac ale wolę poczekac na słit zakończenie..

- Ludzie dajcie skrawek cienia !Chłopak usiadł po turecku - Jakoś wszystko mnie boli...

//Tak za bardzo nie ogarniam więc jbc. to poprawcie mnie w ooc w następnych postach//

Sandra podniosła się z ziemi. Była zadowolona z wygranej chłopaków.//Oczywiście jeżeli nie została odesłana ^^//
Nakatoni powoli dochodził do siebie, złapał za maskę starając się ją zerwać. W trakcie zrywania włosy powróciły do starego wyglądu, znak na reku znikł a źrenice pojawiły się.
//No to teraz wszystko w rekach NPc czy się udało, jeżeli odpisze to poprowadzę dalej, bo nie ma sensu pisać co robię dalej skoro może się nie udać.//

-I supprose I will stick with V untill something happens. Or stuff.

Chłopak wstał, choć ledwo.
- No cóż.. Przynajmniej nie będziesz się nudził. Planowałem potrenować, ale muszę poświęcić więcej czasu Silvii. - powiedział i stał przyglądając się w niebo.
- Zróbmy imprezę na pokładzie Damensayi z okazji pokonania Shigena. Przynajmniej nudno nie będzie. Ale czy Viego się zgadza? - zapytał chłopaka. Plan nie był zły. Imprezka z okazji pokonania największego koksa którego dotychczas spotkali byłaby dobrym pomysłem by rozluźnić atmosferę, która po ostatnich wydarzeniach była dość napięta.
- Hej, Ketsu. A Ayami? - zapytał z ciekawości zapominalskiego chłopaka.

Yoh podszedł do Sandry i Shigeru.
- Jestem pewny że zdejmiesz tą maskę. Jeżeli będziesz chciał, pomogę Ci go opanować. - odezwał się do Shigeru, ale tak by Sandra to słyszała mając nadzieję na to że chłopak stanie się silniejszy.

Powiedzcie, że nie żyje "" i zaczął się drapac po głowię
Chcę zobaczyc jej minę! ""

Shigeru zerwał maskę.

- Ketsu, jesteś bez serca. Wiesz, jak chcesz to załatwię Ci bilet w jedną stronę do nieba, tylko powiedz "xD" - powiedział do chłopaka stoją obok Sandry, nad Shigeru.

Horor podniósł Ray'a i trzymał go na plecach. Co prawda nie miał ciała, ale teraz wszyscy zaczeliście widzieć jego ducha. Było to dość nie typowe zjawisko, żeby było widać "duchowego" chowańca, ale cóż...
- No dalej Viego! Zgódź się. Będzie balanga!
- Ta... Nawet szklanki nie podniosę... Hehehe...

Chłopak spojrzał na Yoha.
- Ta, dzięki. Może być za cztery dni//Sobota//? Teraz powinniśmy świętować zwycięstwo i nadrobić czas z bliskimi. Jeżeli masz jakieś odpowiednie miejsce to świetnie.
Chłopak czekał na odpowiedź Yoha. Sandra podeszła do Shigeru po czym chwyciła go pod rękę i położyła głowę na jego ramieniu.

Ketsu wleciał do miasta, a jak go jeszcze nie ma to jak będzie to wleci.
//Bye, bye, będę jutro ;|//

Nad równinami pojawia się Latające Miasto.
- Taxi! Tutaj!
Dolna kopuła modułu maszynowego (ta część zrobiona ze statku Friezy, mająca kopułę po środku - właśnie to wystrzeliło) wystrzeliła w dół jako mniejszy z kulistych statków.
- Kto nie może albo nie chce polecieć o własnych siłach, niech wsiądzie tutaj. Ja się przespaceruję.
Poleciał do głównego włazu maszynowni.

CHWILOWE NPC-OWANIE:
Ketsu poleciał razem z Viegiem

Horor wszedł do "windy" z Rayem'em na plecach.
- Pośpieszcie się! On jest ciężki!
- ŻE NIBY JA?! ;O

Chłopak wszedł ledwo bo ledwo, ale wszedł do kopuły.
- Ni cholery. Nie mam siły latać. - powiedział i usiadł w kopule która miała zabrać go na górę.