Kiedy Toshi rąbnął Maxem o ziemie, chłopaka rzeczywiście dość mocno zamroczyło jednak kierowany złością po śmierci Shigeru niemalże natychmiast się otrząsnął i wystrzelił w przeciwnika kilka elektrycznych pocisków uniemożliwiając mu tym samym otwarcie wiru. Chciał również sprawić by Toshi go puścił. Jeżeli jednak nie udało mu się wyrwać z uścisku, Max używając Blade of Chaos wykonuje pchnięcie w klatkę piersiową przeciwnika, a następnie kilkakrotnie kopie wolną nogą w rękę przeciwnika, którą go trzymał. Po uwolnieniu chłopak wykonuje szybki przewrót w tył i odskakuje w bok chcąc uniknąć tym samym ewentualnego ataku ze strony przeciwnika. Używając Shunpo przemieszcza się jeszcze dalej w celu zwiększenia odległości między nim a przeciwnikiem. Unosi rękę, nad jego dłonią pojawia się tarcza stworzona z energii Ki - Tak, to Kienzan. Max ciska Kienzan w Akamurę po czym znika i pojawia się nad przeciwnikiem, rzucając w niego drugiego Kienzan. Następnie odlatuje na kilka metrów i atakuje przeciwnika używając Raikōhō.
802 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 6:05 pm
Maximus
Dragon Slayer
Nagle otworzył się dziwny portal międzywymiarowy i wyleciał z niego pewien mężczyzna:
Chłopak wyleciał z niego jakby był do niego wepchnięty. Zatrzymał się w locie:
- Zasrańcu! Big Bang Attack!
Kula pomknęła w portal i wleciała do niego. Chłopiec szybko poleciał w stronę portalu, ale ten przed nosem się zamkną.
- Kuuuurrw... Dobra, teraz się jakoś wydostać stąd muszę.
Po czym się oglądną i zobaczył sporą ilość silnych wojowników.
- Pffhuhu...
Wzleciał na sporą wysokość i rozglądał się wyczuwając jakieś znajome energie, lecz żadnych nie było.
Postanowił oglądać toczącą się walkę.
Chłopak wyleciał z niego jakby był do niego wepchnięty. Zatrzymał się w locie:
- Zasrańcu! Big Bang Attack!
Kula pomknęła w portal i wleciała do niego. Chłopiec szybko poleciał w stronę portalu, ale ten przed nosem się zamkną.
- Kuuuurrw... Dobra, teraz się jakoś wydostać stąd muszę.
Po czym się oglądną i zobaczył sporą ilość silnych wojowników.
- Pffhuhu...
Wzleciał na sporą wysokość i rozglądał się wyczuwając jakieś znajome energie, lecz żadnych nie było.
Postanowił oglądać toczącą się walkę.
803 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 6:18 pm
Jata
Moderator
Woogy trochę się przeraził na widok metod budzenia Semeyara, ale jednocześnie się zaśmiał.
W tej chwili pojawił się na polu walki kolejny wojownik.
(Huh. Znowu ktoś nowy? Ilu ich się tu zlatuje?)
Postanowił jednak nie reagować na jego przybycie. Nadal był w Meta Form, więc zdecydował powrócić do bazowej postaci, jako że Rayem został częściowo uleczony i kwestią czasu było, gdy się obudzi.
Z ciała chłopaka zniknął metal, a jego ręka powróciła do normalnej postaci.
Czekał aż Uruka się przebudzi, a jednocześnie obserwował toczącą się walkę.
Jego złość tymczasowo się uspokoiła. Choć to dziwne to udało mu się zapomnieć teraz o ofiarach eksplozji spowodowanej przez Shigeru. Choć gdyby teraz spotkał Nakatoniego to pewnie nie powstrzymałby się od walki z nim, to póki co był spokojny i udało mu się wyluzować.
Słyszał legendę o Smoczych Kulach, a jednocześnie teraz podsłuchał gdzieś że obrońcy mają zamiar z nich skorzystać. Więc mógł być raczej spokojny o to, że wszyscy powrócą do życia, łącznie z Mari. Choć w głębi i tak nie mógł sobie darować tego, że jej nie ochronił...
Jednak na razie o tym nie myślał, ważne jest to, co dzieje się teraz.
W tej chwili pojawił się na polu walki kolejny wojownik.
(Huh. Znowu ktoś nowy? Ilu ich się tu zlatuje?)
Postanowił jednak nie reagować na jego przybycie. Nadal był w Meta Form, więc zdecydował powrócić do bazowej postaci, jako że Rayem został częściowo uleczony i kwestią czasu było, gdy się obudzi.
Z ciała chłopaka zniknął metal, a jego ręka powróciła do normalnej postaci.
Czekał aż Uruka się przebudzi, a jednocześnie obserwował toczącą się walkę.
Jego złość tymczasowo się uspokoiła. Choć to dziwne to udało mu się zapomnieć teraz o ofiarach eksplozji spowodowanej przez Shigeru. Choć gdyby teraz spotkał Nakatoniego to pewnie nie powstrzymałby się od walki z nim, to póki co był spokojny i udało mu się wyluzować.
Słyszał legendę o Smoczych Kulach, a jednocześnie teraz podsłuchał gdzieś że obrońcy mają zamiar z nich skorzystać. Więc mógł być raczej spokojny o to, że wszyscy powrócą do życia, łącznie z Mari. Choć w głębi i tak nie mógł sobie darować tego, że jej nie ochronił...
Jednak na razie o tym nie myślał, ważne jest to, co dzieje się teraz.
804 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 7:42 pm
Ykmo
Sniper
//Czy ktoś tu nie padł ofiarą zasadny nr. 13 ?
Odpisałem wczoraj około 22. A więc tego nie liczymy, ale jednak licząc dziś od 15.00 do godziny 18.22 jest więcej godzin niż 2.
Proszę Admina lub NPC o potwierdzenie lub nie.//
Chłopak został odrzucony przez energetyczne kule, jednak zdołał uniknąć Blade of Chaos. A następnie uniknąć Kienzanów dlatego, że Max był dość daleko strzelając pierwszym chłopak bez problemu przeniósł się gdzieś dalej unikając tym samym i drugiego ataku. Gdy tylko ujrzał jakąś złotą kulę w ręku Maxa szybko wykonał technikę Big Blood Eruption aby ta zneutralizowała atak oponenta. Następnie szybko otoczył się barierą aby nie zostać rannym podczas wybuchu.
13. Czas na zareagowanie na atak to max. 2h (nasze oczywiście). Nie dotyczy to godzin 23:00-15:00, czyli nocy i godzin szkolnych. Po prostu, gdy przeciwnik odpiszę- tj. odpowie na twój atak to w ciągu dwóch godzin maksymalnie, musisz mu odpowiedzieć. Przegrywa ta osoba, która się nie wyrobi i nie zdąży odpisać właśnie w ciągu 2h.
Odpisałem wczoraj około 22. A więc tego nie liczymy, ale jednak licząc dziś od 15.00 do godziny 18.22 jest więcej godzin niż 2.
Proszę Admina lub NPC o potwierdzenie lub nie.//
Chłopak został odrzucony przez energetyczne kule, jednak zdołał uniknąć Blade of Chaos. A następnie uniknąć Kienzanów dlatego, że Max był dość daleko strzelając pierwszym chłopak bez problemu przeniósł się gdzieś dalej unikając tym samym i drugiego ataku. Gdy tylko ujrzał jakąś złotą kulę w ręku Maxa szybko wykonał technikę Big Blood Eruption aby ta zneutralizowała atak oponenta. Następnie szybko otoczył się barierą aby nie zostać rannym podczas wybuchu.
805 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 7:57 pm
Yoh
Site Admin
//Zasady będą z pewnością zmieniane. Proponuję póki co omijać ten punkt i nie stosować się do niego tak bardzo.//
806 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 9:14 pm
Rayem
KOX
Horor obserwując starania Sameyara niemal nie wybuchł śmiechem. Starał się to kontrolować, lecz nie wychodziło mu to najlepiej; zaczął się chichrać niczym pies z jakiejś kreskówki.
W końcu doszło do obijania twarzy Raya, co w końcu poskutkowało. Nastolatek lekko otworzył oczy, lecz pierwszym, co zobaczył, był liść od Sameyara.
- Ał..! Ejże, kurde, co jest?
Chłopak zrobił jakieś 2 kroki do tyłu. Nagle szybko złapał się za lewe ramię. Najwyraźniej czucie wróciło, a wraz z nim ból. Chowaniec podbiegł do swego pana i zaczął skakać przed nim, wymawiając przy 1 podskoku 1 słowo.
- Aniki! ... Aniki! ... Aniki! ...
Chowaniec wyjął z kieszeni chłopaka 1 senzu, bądź dostał je od Woogyego i ponownie zaczął skakać z fasolką.
- To! ... senzu! ... Pomoże! ... ci! ...
Chłopak szybkim ruchem wziął fasolkę od Horora i zjadł. Po chwili puścił bolące wcześniej ramię i zaczął nim krążyć, najpierw do przodu, a potem do tyłu.
- I jak? Lepiej? - spytał, kończąc "hopsanki".
- Taa... Jeszcze trochę boli, gdy ruszam tą ręką, ale jest ok. Dzięki.
- Ja nic nie zrobiłem. To Samey cię uleczył, a Woogy ochraniał, gdy Max próbował cię dobić zaraz po twoim starciu z Shigeru.
- Aha. W takim razie dziękuję wam. Mam u was dług. - powiedział z uśmiechem, kłaniając się 2 wojownikom.
- Chwila... Że co Max próbował zrobić?!
Chowaniec pokrótce wyjaśnił Uruce, co miało miejsce w czasie jego pojedynku oraz co stało się chwilę po nim.
- Rozumiem... W sumie nie dziwię mu się. On najlepiej rozumiał co kierowało Shigeru. Prócz obecnej złości pewnie to samo nim kieruje lub przynajmniej kierowało.
Rayem dopiero teraz zaczął wyczuwać zebrane tu energie. Wcześniej zupełnie nie zwracał na innych uwagi. Zaczął po kolei "paczyć" w kierunku zebranych tu osób. Ostatecznie jednak wrócił do obserwowania "2 rundy" starcia Max vs. Toshi.
W końcu doszło do obijania twarzy Raya, co w końcu poskutkowało. Nastolatek lekko otworzył oczy, lecz pierwszym, co zobaczył, był liść od Sameyara.
- Ał..! Ejże, kurde, co jest?
Chłopak zrobił jakieś 2 kroki do tyłu. Nagle szybko złapał się za lewe ramię. Najwyraźniej czucie wróciło, a wraz z nim ból. Chowaniec podbiegł do swego pana i zaczął skakać przed nim, wymawiając przy 1 podskoku 1 słowo.
- Aniki! ... Aniki! ... Aniki! ...
Chowaniec wyjął z kieszeni chłopaka 1 senzu, bądź dostał je od Woogyego i ponownie zaczął skakać z fasolką.
- To! ... senzu! ... Pomoże! ... ci! ...
Chłopak szybkim ruchem wziął fasolkę od Horora i zjadł. Po chwili puścił bolące wcześniej ramię i zaczął nim krążyć, najpierw do przodu, a potem do tyłu.
- I jak? Lepiej? - spytał, kończąc "hopsanki".
- Taa... Jeszcze trochę boli, gdy ruszam tą ręką, ale jest ok. Dzięki.
- Ja nic nie zrobiłem. To Samey cię uleczył, a Woogy ochraniał, gdy Max próbował cię dobić zaraz po twoim starciu z Shigeru.
- Aha. W takim razie dziękuję wam. Mam u was dług. - powiedział z uśmiechem, kłaniając się 2 wojownikom.
- Chwila... Że co Max próbował zrobić?!
Chowaniec pokrótce wyjaśnił Uruce, co miało miejsce w czasie jego pojedynku oraz co stało się chwilę po nim.
- Rozumiem... W sumie nie dziwię mu się. On najlepiej rozumiał co kierowało Shigeru. Prócz obecnej złości pewnie to samo nim kieruje lub przynajmniej kierowało.
Rayem dopiero teraz zaczął wyczuwać zebrane tu energie. Wcześniej zupełnie nie zwracał na innych uwagi. Zaczął po kolei "paczyć" w kierunku zebranych tu osób. Ostatecznie jednak wrócił do obserwowania "2 rundy" starcia Max vs. Toshi.
807 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 9:32 pm
Jata
Moderator
- No nareszcie! - krzyknął zadowolony chłopak, gdy zobaczył że Rayem w końcu się obudził.
Obserwował zajście i "hopsanki" Horora, śmiejąc się z niego. Podał mu senzu, który z kolei podał je Uruce. Po krótkiej chwili na podziękowania Rayema odpowiedział z uśmiechem:
- Nie ma sprawy. Taka praca.
Dalej zaczął oglądać walkę.
- Zobaczymy tylko, czy Max skończy tak jak Shigeru... Swoją drogą - niezła robota, Rayem.
Obserwował zajście i "hopsanki" Horora, śmiejąc się z niego. Podał mu senzu, który z kolei podał je Uruce. Po krótkiej chwili na podziękowania Rayema odpowiedział z uśmiechem:
- Nie ma sprawy. Taka praca.
Dalej zaczął oglądać walkę.
- Zobaczymy tylko, czy Max skończy tak jak Shigeru... Swoją drogą - niezła robota, Rayem.
808 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 10:12 pm
Rayem
KOX
Na słowa: "niezła robota, Rayem" chłopak nic nie odpowiedział, jakby Woogy tego zupełnie nie powiedział. Horor spojrzał na swojego pana z lekkim oburzeniem.
- Powinieneś powiedzieć przynajmniej "dziękuję", czy coś takiego.
Nastała krótka chwila milczenia. Ray nie przestając obserwacji starcia, odpowiedział dość poważnym tonem, choć wydawał się zachowywać neutralność:
- Nie widziałem innego wyjścia; musiałem to zrobić. Max i Shigeru się zmienili diametralnie. Przez Nakatoniego i jego stacie z Yohem zginęło wiele istnień, a gdybym pozwolił mu odejść lub kontynuować jego zemstę, mogłoby się to skończyć o wiele gorzej. Nie wykazywał najmniejszych chęci na poprawę, więc wymierzyłem mu taką, a nie inną sprawiedliwość - jego życie, za życie niewinnych.
Chowańca na moment zatkało.
- Wow... Powiedziałeś to tak, jakbyś odpowiadał przed boskim trybunałem. A co z waszą przyjaźnią? No wiesz... twoją i Shigeru?
- Nic. Zrobiłem, co uważałem za słuszne i nie żałuję tego. Jeżeli ponownie spotkamy się twarzą w twarz, to forma naszych więzi będzie zależała głownie od tego, czy wciąż będzie pochłonięty chęcią zemsty, czy nie. Poza tym... walka była przednia.
Horor nic już nie mówił. To co powiedział Ray zdawało się mieć sens. Zrozumiał także pewien bardzo istotny szczegół - to co się jeszcze dzieje sprawiło, że terrańscy wojownicy nie tyle się zmienili, co dojrzeli. Widział to chociażby na przykładzie swojego pana.
- Nigdy więcej 3 walk pod rząd, a już zwłaszcza, gdy 1 z przeciwników jest ktoś z nas... - dodał po chwili.
Horor szybko spojrzał na chłopaka, po czym wrócił do obserwowania starcia.
- Powinieneś powiedzieć przynajmniej "dziękuję", czy coś takiego.
Nastała krótka chwila milczenia. Ray nie przestając obserwacji starcia, odpowiedział dość poważnym tonem, choć wydawał się zachowywać neutralność:
- Nie widziałem innego wyjścia; musiałem to zrobić. Max i Shigeru się zmienili diametralnie. Przez Nakatoniego i jego stacie z Yohem zginęło wiele istnień, a gdybym pozwolił mu odejść lub kontynuować jego zemstę, mogłoby się to skończyć o wiele gorzej. Nie wykazywał najmniejszych chęci na poprawę, więc wymierzyłem mu taką, a nie inną sprawiedliwość - jego życie, za życie niewinnych.
Chowańca na moment zatkało.
- Wow... Powiedziałeś to tak, jakbyś odpowiadał przed boskim trybunałem. A co z waszą przyjaźnią? No wiesz... twoją i Shigeru?
- Nic. Zrobiłem, co uważałem za słuszne i nie żałuję tego. Jeżeli ponownie spotkamy się twarzą w twarz, to forma naszych więzi będzie zależała głownie od tego, czy wciąż będzie pochłonięty chęcią zemsty, czy nie. Poza tym... walka była przednia.
Horor nic już nie mówił. To co powiedział Ray zdawało się mieć sens. Zrozumiał także pewien bardzo istotny szczegół - to co się jeszcze dzieje sprawiło, że terrańscy wojownicy nie tyle się zmienili, co dojrzeli. Widział to chociażby na przykładzie swojego pana.
- Nigdy więcej 3 walk pod rząd, a już zwłaszcza, gdy 1 z przeciwników jest ktoś z nas... - dodał po chwili.
Horor szybko spojrzał na chłopaka, po czym wrócił do obserwowania starcia.
809 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 10:20 pm
Yoh
Site Admin
Chłopak postanowił się nie odzywać nawet jednym słowem. Po krótkiej sprzeczce z Atsuko oraz słowach Viega, Ayano postanowiła wrócić do Latającego Miasta. Yoh miał nieco inne plany, lecz aby je zrealizować także musiał tam zawitać. Wypadałoby się pożegnać, bynajmniej dlatego że to nie jest przygoda na chwilę - nie tylko trzeba "odnowić zapasy" straconych przedmiotów, ale także przydałoby się nabyć coś nowego. Nastolatek miał świadomość tego że wojownicy i bez niego na tej planecie świetnie dają sobie radę. Raymond Uruka jest na to najlepszym przykładem. Yoh w czasie swojej podróży skupiałby się oczywiście nie tylko na zwiedzaniu przestrzeni czy kradzieżach, ale również wielu wyczerpujących treningach. Atsuko pstryknął palcami.
- Uznajmy że fasolka była prezentem pożegnalnym. Hehe... Door of the World.
Obok niego pojawiło się przejście prowadzące do Latającego Miasta. Wszedł do środka, zaś sam portal się zamknął.
- Uznajmy że fasolka była prezentem pożegnalnym. Hehe... Door of the World.
Obok niego pojawiło się przejście prowadzące do Latającego Miasta. Wszedł do środka, zaś sam portal się zamknął.
810 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 10:33 pm
Jata
Moderator
- Cóż... Brzmi poważnie. Osobiście nie znałem Shigeru i mam w tej chwili gdzieś co robił. Zniszczył kawał kontynentu, zabijając ludzi. Osobiście uważam, że postąpiłeś słusznie... - nie wspominał oczywiście nic o Mari, nie czuł takiej potrzeby.
Woogy w tym momencie dostrzegł znikającego i żegnającego się Yoha.
- Więc się zmywasz? Do zobaczenia!
(Na stałe? Nie, nie możliwe... Nawet gdyby chciał. Na pewno do zobaczenia..)
- Hej, Rayem. Niby przy jakim następnym spotkaniu z Shigeru? Chyba nie zamierzacie go wskrzesić przy pomocy Smoczych Kul?
Dopiero po kilku chwilach do niego to dotarło. Nakatoni nie był nigdy przyjacielem Woogy'ego, w przeciwieństwie do kilku pozostałych obrońców Terry, którzy go dobrze znali. Nie zależało mu więc na ożywieniu Iestera, a wręcz przeciwnie. Nie chciał, aby ktoś taki powracał do życia. Choć inni mogli mieć mieszane uczucie...
Woogy w tym momencie dostrzegł znikającego i żegnającego się Yoha.
- Więc się zmywasz? Do zobaczenia!
(Na stałe? Nie, nie możliwe... Nawet gdyby chciał. Na pewno do zobaczenia..)
- Hej, Rayem. Niby przy jakim następnym spotkaniu z Shigeru? Chyba nie zamierzacie go wskrzesić przy pomocy Smoczych Kul?
Dopiero po kilku chwilach do niego to dotarło. Nakatoni nie był nigdy przyjacielem Woogy'ego, w przeciwieństwie do kilku pozostałych obrońców Terry, którzy go dobrze znali. Nie zależało mu więc na ożywieniu Iestera, a wręcz przeciwnie. Nie chciał, aby ktoś taki powracał do życia. Choć inni mogli mieć mieszane uczucie...
811 Re: Równiny - temat ogólny Wto Lut 21, 2012 10:45 pm
Rayem
KOX
- Czemu nie? Jeżeli wróci jego dawne znaczenie "sprawiedliwości" to warto byłoby dać mu kolejną szansę. Poza tym nie sądzę, by dał sobie całkowicie spokój i nie chciał rewanżu. - powiedział, uśmiechając się pod koniec.
Chwilę później Ray nie mógł wyczuć obecności Yoha i jego "szalonej rodzinki". Nastolatek ponownie się uśmiechnął.
(Czyżby kolejna wycieczka? Heh... Dobrze mieć świadomość, że niektórzy się nie zmieniają...)
Chwilę później Ray nie mógł wyczuć obecności Yoha i jego "szalonej rodzinki". Nastolatek ponownie się uśmiechnął.
(Czyżby kolejna wycieczka? Heh... Dobrze mieć świadomość, że niektórzy się nie zmieniają...)
812 Re: Równiny - temat ogólny Sro Lut 22, 2012 2:51 pm
Yoh
Site Admin
Soundtrack
Gemmei leciała z dużą szybkością nad oceanem. Zatrzymała się między wodami oceanu, a lądem równin i zaczęła się rozglądać.
- Code: MPDF.TS.U00. Wskaż położenie najbliższej smoczej kuli.
Dziewczyna szybko spojrzała się w stronę Eminy, włączając aurę. Z niesamowitą szybkością poleciała w kierunku nieistniejącego już miasta. Szybkość była tak wielka, że ziemię pod nią dosłownie zdmuchiwało na boki. W niecałe dwie minuty, znalazła się nad polem walki, jednak całkowicie zignorowała toczący się pojedynek między Maxem, a Toshim. Miała ważniejsze zadanie niż gratulowanie wojownikom czy witanie się z nimi. Musiała sprawdzić czy smocze kule dalej nadają się do jakiegokolwiek użytku. I trzeba było to sprawdzić dosyć szybko.
Poleciała dalej.
Gemmei leciała z dużą szybkością nad oceanem. Zatrzymała się między wodami oceanu, a lądem równin i zaczęła się rozglądać.
- Code: MPDF.TS.U00. Wskaż położenie najbliższej smoczej kuli.
Dziewczyna szybko spojrzała się w stronę Eminy, włączając aurę. Z niesamowitą szybkością poleciała w kierunku nieistniejącego już miasta. Szybkość była tak wielka, że ziemię pod nią dosłownie zdmuchiwało na boki. W niecałe dwie minuty, znalazła się nad polem walki, jednak całkowicie zignorowała toczący się pojedynek między Maxem, a Toshim. Miała ważniejsze zadanie niż gratulowanie wojownikom czy witanie się z nimi. Musiała sprawdzić czy smocze kule dalej nadają się do jakiegokolwiek użytku. I trzeba było to sprawdzić dosyć szybko.
Poleciała dalej.
813 Re: Równiny - temat ogólny Sro Lut 22, 2012 3:27 pm
Samey
Badass Fighter
Gdy Rayem już się ocknął, ulżyło mu.
-Nie ma za co... najwyżej kiedyś ty pomożesz mi.- Nastepnie usłyszał pożegnanie Yoha i widział jak wchodził w stworzony przez niego portal.
[Huh, a ten gdzie się znów wybiera?]
Chwile później nieopodal nich przeleciała Gemmei wystrzelona jak z armaty, w kierunku gdzie kiedyś była Emina.
-Whoa... e tej gdzie sie tak śpieszy?- Zastanawiał się chwilę, poczym przypomniał sobie o nowym przybyszu.
[A ten, to kto? Geez... ]
-Nie ma za co... najwyżej kiedyś ty pomożesz mi.- Nastepnie usłyszał pożegnanie Yoha i widział jak wchodził w stworzony przez niego portal.
[Huh, a ten gdzie się znów wybiera?]
Chwile później nieopodal nich przeleciała Gemmei wystrzelona jak z armaty, w kierunku gdzie kiedyś była Emina.
-Whoa... e tej gdzie sie tak śpieszy?- Zastanawiał się chwilę, poczym przypomniał sobie o nowym przybyszu.
[A ten, to kto? Geez... ]
814 Re: Równiny - temat ogólny Sro Lut 22, 2012 3:50 pm
Jata
Moderator
- Nie znałem go wcześniej. Może to sprawia, że mój punkt widzenia jest taki, a nie inny. Jednak nie wiem, czy ktoś, kto zrobił coś takiego zasługuję na powrót do życia i czy istnieje szansa na to, że się zmieni. Poza tym nie będziemy wiedzieli czy faktycznie go oświeci po wskrzeszeniu, dopóki tego nie zrobimy. A jeśli nie to co? Znów może się powtórzyć to, co już raz zrobił.
Mówił do Rayema. Mówił zwyczajnym tonem, nie był ani bardzo poważny, ani uśmiechnięty.
- A Yoh się gdzieś może wybierał? - teraz się uśmiechnął, zadając pytanie z innej beczki.
Jeszcze po kilku minutach przeszła mu przez myśl jeszcze inna rzecz...
(Hm... Trening z taką osobą jak Rayem, mógłby mi się bardzo przydać...)
Na razie jednak o nic nie prosił. Może później...
Mówił do Rayema. Mówił zwyczajnym tonem, nie był ani bardzo poważny, ani uśmiechnięty.
- A Yoh się gdzieś może wybierał? - teraz się uśmiechnął, zadając pytanie z innej beczki.
Jeszcze po kilku minutach przeszła mu przez myśl jeszcze inna rzecz...
(Hm... Trening z taką osobą jak Rayem, mógłby mi się bardzo przydać...)
Na razie jednak o nic nie prosił. Może później...
815 Re: Równiny - temat ogólny Sro Lut 22, 2012 4:52 pm
Max
Human Interface
Raikōhō i Big Blood Eruption zderzyły się ze sobą w połowie odległości dzielącej walczących wywołując eksplozje, która przesunęła Max'a kilka metrów w tył. Chłopak stał i patrzył na przeciwnika, po chwili kątem oka dostrzegł otwierający się portal, z którego ktoś wypadł. Nie miał czasu się zastanawiać kto to jest i nie interesowało go to zbytnio. Wbił Blade of Chaos w ziemię i przystawił rękę do twarzy. Zmaterializował maskę. W jego lewej dłoni pojawiła się czerwona kula stworzona z reaitsu, a w prawej niebieska stworzona z ki. Iester nadal patrzył na przeciwnika, zbierał energię w obu kulach. W pewnym momencie zniknął i pojawił się na przed Toshim. Ręce miał wyciągnięte przed siebie podobnie jak przy wypuszczaniu Kamehameha. Max wystrzelił potężną falę uderzeniową stworzoną z 2 technik - Cero i Flashing Breaker.
816 Re: Równiny - temat ogólny Czw Lut 23, 2012 4:20 pm
Ykmo
Sniper
Chłopaka na całe szczęście wciąż osłaniała bariera, jednak po kilku sekundach się rozpadła. Chłopaka już tam nie było, pojawił się on za Maxem i mając kulę energii w dłoni wcisnął mu ją w tył głowy. Kiedy kula rozbiła się o głowę przeciwnika Toshi złączył obie pięści i uderzył oponenta w kark, gdy ten upadnie wbija swoją nogę w jego głowę. Potem odskakuje do góry i bombarduje Maxa serią pocisków KI.
817 Re: Równiny - temat ogólny Czw Lut 23, 2012 4:24 pm
Maximus
Dragon Slayer
- Kuurde... Widzę, że tutejsi wojownicy są na bardzo wysokim poziomie, te złączenie technik było super. Szybkość tego drugiego jest niezła.
Powiedział cicho zachwycony walką chłopak.
Powiedział cicho zachwycony walką chłopak.
818 Re: Równiny - temat ogólny Czw Lut 23, 2012 10:23 pm
Max
Human Interface
Kiedy Toshi próbował wbić nogę w głowę Max'a, chłopak przeturlał się kawałek w bok po czym użył Shunpo by zwiększyć odległość między nim a przeciwnikiem. Uniknął tym samym pocisków ki jeżeli takowe zostały wystrzelone. Chłopak pochylił się i oparł ręce o kolana, dyszał. Po chwili maska się rozpłynęła a Iester zaczął kaszleć krwią.
-Cholera... Zasrane boskie formy.
Wytarł krew cieknącą z kącika ust po czym się wyprostował i spojrzał na przeciwnika.
-Kurde, ile on może siedzieć w tej postaci? - Spytał samego siebie. Obok Max'a otworzył się portal, z którego wypadło zanpakutou, które chłopak chwycił nim dotknęło ziemi.
-BanKai.
Iestera otoczyła potężna, żółta aura stworzona z reiatsu i wyładowań elektrycznych. Po krótkiej chwili aura zniknęła, a chłopak machnął zanpakutou rozwiewając tym samym dym powstały podczas transformacji. Używając lewej ręki Max założył maskę i powolnym krokiem ruszył w stronę przeciwnika koncentrując przy tym Kaminari Kibę. W pewnym momencie chłopak zniknął i używając Shunpo zaczął krążyć dookoła Toshiego. W pewnym momencie zatrzymał się przed przeciwnikiem i wykonał bardzo szybkie poziome cięcie w tułów Akamury uwalniając przy tym wyjątkowo potężną Kaminari Kibę.
-Cholera... Zasrane boskie formy.
Wytarł krew cieknącą z kącika ust po czym się wyprostował i spojrzał na przeciwnika.
-Kurde, ile on może siedzieć w tej postaci? - Spytał samego siebie. Obok Max'a otworzył się portal, z którego wypadło zanpakutou, które chłopak chwycił nim dotknęło ziemi.
-BanKai.
Iestera otoczyła potężna, żółta aura stworzona z reiatsu i wyładowań elektrycznych. Po krótkiej chwili aura zniknęła, a chłopak machnął zanpakutou rozwiewając tym samym dym powstały podczas transformacji. Używając lewej ręki Max założył maskę i powolnym krokiem ruszył w stronę przeciwnika koncentrując przy tym Kaminari Kibę. W pewnym momencie chłopak zniknął i używając Shunpo zaczął krążyć dookoła Toshiego. W pewnym momencie zatrzymał się przed przeciwnikiem i wykonał bardzo szybkie poziome cięcie w tułów Akamury uwalniając przy tym wyjątkowo potężną Kaminari Kibę.
819 Re: Równiny - temat ogólny Sob Lut 25, 2012 4:07 am
NPC
NPC
Max oraz Toshi, dyszycie. Wasza energia jest już na wykończeniu. Używaliście zbyt dużo technik energetycznych, niewiele walcząc wręcz - to ma swoje minusy. Energii starczy Wam jeszcze na wykonanie dwóch silnych ataków energetycznych, czterech o średniej mocy lub sześciu słabych.
820 Re: Równiny - temat ogólny Sob Lut 25, 2012 1:16 pm
Jata
Moderator
Woogy jeszcze przez jakiś czas obserwował walkę. Widział jednak, że na razie i tak nie jest potrzebny - Max i Toshi toczyli własny pojedynek, Rayem jest już w pełni sił, Samey również.
Postanowił, przynajmniej w małym stopniu wykorzystać ten czas. Wyciszył się i przeniósł się do swojej podświadomości...
Świat wewnętrzny
Woogy pojawił się na dachu jednego z budynków.
Rozejrzał się po okolicy z lekkim uśmiechem.
- Dawno nas nie odwiedzałeś - odezwał się głos zza jego pleców. Był to Joker Bukkumo, który pojawił się na dachu zaraz po Woogy'm.
Chłopak nie odwrócił się nawet do istoty.
- Ano, miałem sporo na głowie.
- Niby co? Pomoc tym terrańskim wojownikom? Haha!
- Niby co w tym zabawnego? - w tej chwili odwrócił się do Jokera. Widział na jego twarzy szeroki, szyderczy uśmiech.
- Wszystko. Jak chcesz im pomagać, skoro nawet nie możesz się z nimi równać?
- Może i nie mam tak wysokiego poziomu mocy, ale na pewno dałbym radę.
- Oczywiście, mógłbyś ich nawet wszystkich pokonać.
- Słucham?
- Mógłbyś stać się najsilniejszym z nich. Tylko musiałbyś mi bardziej zaufać...
- Hahaha! Zaufać Tobie? Chyba żartujesz?
- Nie żartuję. Przecież nie chcę przejąć nad Tobą kontroli. Pomyśl - kiedy to tak się stało? Rok? Dwa lata temu?
- Nie próbowałeś, bo nie dawałem Ci okazji.
- Okazji było mnóstwo. Chociażby na wyspie, gdy trenowałeś z Mari. Chciałeś mieć dostęp do większej części mojej mocy. Oczywiście nie chciałeś, by dziewczynie się coś stało, więc poleciałeś na ten zamarznięty ląd. Co ja na to? Udostępniłem Ci większą część swojej mocy, nie próbując nawet przejąć kontroli nad Twoim ciałem...
- Nie do końca. Cały czas po przemianie moje cechy charakteru zmieniają się i wyostrzają, więc całkiem nad sobą nie panuję.
- Hahaha, czego Ty oczekujesz? Stajesz się JOKEREM! To oczywiste, że Twój charakter ulega zmianie... Ja nie mam wpływu na to, czy temu ulegniesz, czy nie.
- Może masz rację, a co było podczas turnieju Dokuohtei Gidayu? I później - gdy trenowałem by nad Tobą całkowicie zapanować? Mocno się przeciwstawiałeś.
- Hahaha! Daj spokój, kiedy to było? Poza tym podczas Dokuohtei może i przejąłem nad Tobą kontrolę, ale gdy tylko skończyłeś walkę - pozwoliłem Ci wrócić do siebie... Jak chciałeś nade mną zapanować to po prostu się przestraszyłem, że już nie będę miał nic do powiedzenia. Ale z czasem zrozumiałem, że nie wcale nie potrzebuję Twojego ciała. Wystarczy, że będziemy współpracować. Chcę tylko, by Joker nie został na świecie zapomniany.
- Co ja słyszę? Ty się bałeś? To coś nowego! W jaki sposób chcesz im o sobie przypomnieć? Niszcząc świat dla zabawy?
- Jeśli tylko zechcesz... - ironicznie się uśmiechnął.
- Będzie jak zechcesz. Mi zależy tylko, żeby nie zapomnieli naszej mocy!
- Naszej? Chyba mojej. To moja moc, a Ty tylko jesteś jej źródłem.
- Czyli jest moja. Dobrze wiesz, że gdybyś pozwolił mi na trochę więcej to moglibyśmy pokonać każdego. Wiesz, że jestem stąd najpotężniejszy, nie potrzebny byłby Ci wtedy nawet ten cały Saiya'jin. W porównaniu do mnie jest zwykłym śmieciem.
Dosłownie w przeciągu sekundy po wypowiedzeniu tych słów, obok Jokera pojawił się Super Saiya'jin w formie SSJ3, który przyłożył Bukkumo potężny cios z kolanka. Zielonowłosy odleciał na parę metrów, jednak nie zleciał z dachu.
- WHO'S THE BITCH NOW?! - krzyknął wściekły wojownik.
Joker wstał i otrzepał z kurzu swój jasny garnitur. Na jego twarzy cały czas widniał szeroki uśmiech.
- Tylko na tyle Cię stać?
- Nie przyłożyłem do tego nawet połowy mojej mocy!
- Oo, zrobiłeś postępy. To już jakieś 5% mojej...
Saiya'jin się mocno zdenerwował tymi słowami. Joker go mocno prowokował tymi słowami. Jednak pomiędzy nich stanął Woogy.
- HEJ! Wystarczy!
- ZARAZ GO ZGNIOTĘ!
- Nie będziecie walczyć!
- Ou, dlaczego?
- Bo ja tak mówię. A to ja tu rządzę.
- Mocne słowa.
Woogy odwrócił się do Super Wojownika.
- Jeśli chcesz walczyć, to ze mną.
Obie istoty się zdziwiły na te słowa. SSJ stanął normalnie z zaskoczoną miną, natomiast Joker, mimo to, cały czas stał szczerząc zęby.
- Dlaczego z Tobą?
- Bo potrzebuję większej swobody korzystania z Twoich transformacji. SSJ2, a zwłaszcza SSJ3.
- Co takiego?! To mnie powinieneś prosić o moc!
Na wściekłość Joker uśmiechnął się Saiya'jin. Bardzo chciał mu dopiec.
- Widzisz? On wie, co mówi.
Joker był na prawdę zdenerwowany słowami Woogy'ego. Chciał się na niego bez słowa rzucić, lecz w ostatniej chwili się opanował.
- Zobaczymy... - odwrócił się i zniknął.
Nastała chwila ciszy, lecz przerwali ją Akira i Fertanka, którzy się pojawili za Super Saiya'jinem.
- On jest na prawdę niebezpieczny - pierwsza odezwała się Fertanka.
- Wiem. I wiem, że nie da mi spokoju. Ale zapanuje nad nim, na pewno - uśmiechnął się.
Saiya'jin stał niecierpliwie.
- To co?! Zaczynamy?! - nie tyle zależało mu na pomocy Woogy'emu, ale chciał udowodnić Bukkumo, że to on jest silniejszy i to jego moc jest bardziej potrzebna Woogy'emu.
- Racja! Zaczynajcie! - odezwał się Akira.
- No, chyba na razie nie mam nic innego do roboty! - uśmiechnął się i stanął w pozycji gotowości przed Super Saiya'jinem. To samo zrobił jego rywal. Fertanka milczała, tylko się odsunęła kilka metrów, żeby nie przeszkadzać w pojedynku. To samo zrobił Akira.
Rzeczywistość
Woogy siedział, medytując. Postanowił spędzić czas w swoim świecie wewnętrznym, póki nie był potrzebny.
Postanowił, przynajmniej w małym stopniu wykorzystać ten czas. Wyciszył się i przeniósł się do swojej podświadomości...
Świat wewnętrzny
Woogy pojawił się na dachu jednego z budynków.
Rozejrzał się po okolicy z lekkim uśmiechem.
- Dawno nas nie odwiedzałeś - odezwał się głos zza jego pleców. Był to Joker Bukkumo, który pojawił się na dachu zaraz po Woogy'm.
Chłopak nie odwrócił się nawet do istoty.
- Ano, miałem sporo na głowie.
- Niby co? Pomoc tym terrańskim wojownikom? Haha!
- Niby co w tym zabawnego? - w tej chwili odwrócił się do Jokera. Widział na jego twarzy szeroki, szyderczy uśmiech.
- Wszystko. Jak chcesz im pomagać, skoro nawet nie możesz się z nimi równać?
- Może i nie mam tak wysokiego poziomu mocy, ale na pewno dałbym radę.
- Oczywiście, mógłbyś ich nawet wszystkich pokonać.
- Słucham?
- Mógłbyś stać się najsilniejszym z nich. Tylko musiałbyś mi bardziej zaufać...
- Hahaha! Zaufać Tobie? Chyba żartujesz?
- Nie żartuję. Przecież nie chcę przejąć nad Tobą kontroli. Pomyśl - kiedy to tak się stało? Rok? Dwa lata temu?
- Nie próbowałeś, bo nie dawałem Ci okazji.
- Okazji było mnóstwo. Chociażby na wyspie, gdy trenowałeś z Mari. Chciałeś mieć dostęp do większej części mojej mocy. Oczywiście nie chciałeś, by dziewczynie się coś stało, więc poleciałeś na ten zamarznięty ląd. Co ja na to? Udostępniłem Ci większą część swojej mocy, nie próbując nawet przejąć kontroli nad Twoim ciałem...
- Nie do końca. Cały czas po przemianie moje cechy charakteru zmieniają się i wyostrzają, więc całkiem nad sobą nie panuję.
- Hahaha, czego Ty oczekujesz? Stajesz się JOKEREM! To oczywiste, że Twój charakter ulega zmianie... Ja nie mam wpływu na to, czy temu ulegniesz, czy nie.
- Może masz rację, a co było podczas turnieju Dokuohtei Gidayu? I później - gdy trenowałem by nad Tobą całkowicie zapanować? Mocno się przeciwstawiałeś.
- Hahaha! Daj spokój, kiedy to było? Poza tym podczas Dokuohtei może i przejąłem nad Tobą kontrolę, ale gdy tylko skończyłeś walkę - pozwoliłem Ci wrócić do siebie... Jak chciałeś nade mną zapanować to po prostu się przestraszyłem, że już nie będę miał nic do powiedzenia. Ale z czasem zrozumiałem, że nie wcale nie potrzebuję Twojego ciała. Wystarczy, że będziemy współpracować. Chcę tylko, by Joker nie został na świecie zapomniany.
- Co ja słyszę? Ty się bałeś? To coś nowego! W jaki sposób chcesz im o sobie przypomnieć? Niszcząc świat dla zabawy?
- Jeśli tylko zechcesz... - ironicznie się uśmiechnął.
- Będzie jak zechcesz. Mi zależy tylko, żeby nie zapomnieli naszej mocy!
- Naszej? Chyba mojej. To moja moc, a Ty tylko jesteś jej źródłem.
- Czyli jest moja. Dobrze wiesz, że gdybyś pozwolił mi na trochę więcej to moglibyśmy pokonać każdego. Wiesz, że jestem stąd najpotężniejszy, nie potrzebny byłby Ci wtedy nawet ten cały Saiya'jin. W porównaniu do mnie jest zwykłym śmieciem.
Dosłownie w przeciągu sekundy po wypowiedzeniu tych słów, obok Jokera pojawił się Super Saiya'jin w formie SSJ3, który przyłożył Bukkumo potężny cios z kolanka. Zielonowłosy odleciał na parę metrów, jednak nie zleciał z dachu.
- WHO'S THE BITCH NOW?! - krzyknął wściekły wojownik.
Joker wstał i otrzepał z kurzu swój jasny garnitur. Na jego twarzy cały czas widniał szeroki uśmiech.
- Tylko na tyle Cię stać?
- Nie przyłożyłem do tego nawet połowy mojej mocy!
- Oo, zrobiłeś postępy. To już jakieś 5% mojej...
Saiya'jin się mocno zdenerwował tymi słowami. Joker go mocno prowokował tymi słowami. Jednak pomiędzy nich stanął Woogy.
- HEJ! Wystarczy!
- ZARAZ GO ZGNIOTĘ!
- Nie będziecie walczyć!
- Ou, dlaczego?
- Bo ja tak mówię. A to ja tu rządzę.
- Mocne słowa.
Woogy odwrócił się do Super Wojownika.
- Jeśli chcesz walczyć, to ze mną.
Obie istoty się zdziwiły na te słowa. SSJ stanął normalnie z zaskoczoną miną, natomiast Joker, mimo to, cały czas stał szczerząc zęby.
- Dlaczego z Tobą?
- Bo potrzebuję większej swobody korzystania z Twoich transformacji. SSJ2, a zwłaszcza SSJ3.
- Co takiego?! To mnie powinieneś prosić o moc!
Na wściekłość Joker uśmiechnął się Saiya'jin. Bardzo chciał mu dopiec.
- Widzisz? On wie, co mówi.
Joker był na prawdę zdenerwowany słowami Woogy'ego. Chciał się na niego bez słowa rzucić, lecz w ostatniej chwili się opanował.
- Zobaczymy... - odwrócił się i zniknął.
Nastała chwila ciszy, lecz przerwali ją Akira i Fertanka, którzy się pojawili za Super Saiya'jinem.
- On jest na prawdę niebezpieczny - pierwsza odezwała się Fertanka.
- Wiem. I wiem, że nie da mi spokoju. Ale zapanuje nad nim, na pewno - uśmiechnął się.
Saiya'jin stał niecierpliwie.
- To co?! Zaczynamy?! - nie tyle zależało mu na pomocy Woogy'emu, ale chciał udowodnić Bukkumo, że to on jest silniejszy i to jego moc jest bardziej potrzebna Woogy'emu.
- Racja! Zaczynajcie! - odezwał się Akira.
- No, chyba na razie nie mam nic innego do roboty! - uśmiechnął się i stanął w pozycji gotowości przed Super Saiya'jinem. To samo zrobił jego rywal. Fertanka milczała, tylko się odsunęła kilka metrów, żeby nie przeszkadzać w pojedynku. To samo zrobił Akira.
Rzeczywistość
Woogy siedział, medytując. Postanowił spędzić czas w swoim świecie wewnętrznym, póki nie był potrzebny.
Ostatnio zmieniony przez Woogy dnia Nie Kwi 01, 2012 6:09 pm, w całości zmieniany 1 raz
821 Re: Równiny - temat ogólny Sob Lut 25, 2012 6:42 pm
Mr.Bercikovsky
KOX
Soundtrack
Sandra z Mayu na rękach pojawiła się na polu walki. Krajobraz zniszczenia spowodowany przez jej męża nie był czymś co dziewczyna chciałaby koniecznie oglądać. Spojrzała na wszystkich przyglądających się walce. W pewnym momencie przeniosła wzrok na walczących.
- Przestańcie!!! - krzyknęła.
W jej oczach pojawiły się łzy. Odwróciła ponownie wzrok w kierunku wszystkich obserwatorów.
- Macie zamiar się tylko przyglądać?! Mogliście to wszystko powstrzymać! Czy naprawdę sprawia wam przyjemność oglądanie walki dwóch przyjaciół?! - krzyczała. Sandra powoli zaczęła obsuwać się na ziemie. Klęcząc zaczęła płakać.
- Straciłam męża, bo popełnił błąd. Nie chcę z tego samego powodu stracić przyjaciela. Tyle razy Shigeru mnie opuszczał. Niekoniecznie z własnej woli, ale zawsze istniała szansa, że wróci. Gdy postanowił zakończyć znajomość ze względu na moje bezpieczeństwo znienawidziłam go... jednak gdy właśnie Max odszukał mnie, bo postanowił przemówić Shigeru do rozsądku nadzieja znów się narodziła. Znów mogłam być z nim. Zaszłam w ciążę, on z troski o mnie i Mayu postanowił zaprzestać walk i zająć się rodziną. Taki był! Troszczył się o najbliższych. Zawsze był przy mnie. Jednak kiedy powróciliśmy znów musiało przydarzyć się coś złego. Nasze dziecko zostało porwane! - Krzyczała dalej.
- Wy wszyscy poszliście z nim i Yohem do innego wymiaru, aby ratować dziewczynki! Byliście jego przyjaciółmi czy nie!? Niestety, wtedy znów musiał mnie opuścić, zresztą jak wy wszyscy. Żaden z was nie mógł wrócić do domu, przez tak długi okres czasu. Gdy jednak wróciliście, on poprzysiągł mi, że nigdy mnie nie opuści. Pamiętam to. Byłyśmy wtedy w ogrodzie z Silvią i Theylin. Aby odrobić jakoś ten stracony czas przygotował przyjęcie na plaży! Był kochającym mężem i ojcem! Potem polecieliśmy na Iesterię gdzie... straciłam przyjaciółkę, szwagra i siostrę przyjaciela, która także była dla mnie bliska. Nie mówiąc już o całej planecie. Wtedy właśnie znów zostaliśmy rozdzieleni, może dla was to było kilka godzin, ale w innych wymiarach czas leciał zupełnie inaczej. Gdy Shigeru i Max wrócili na Terrę popełnili błąd. Błąd, przez który to ja muszę cierpieć! Straciłam męża, nie pozwolę wam zabrać mi przyjaciela!
Dziewczyna mocno przytuliła córkę. Łzy dalej leciały jej po policzkach.
- Nie mam żalu do Rayema, że pozbawił mnie osoby, którą kochałam... Wiem czego się dopuścił. To Shigeru wcześniej pozbawił was bliskich, jestem tego świadoma. Jednak co takiego zrobił Max?! Chyba chciał skończyć walkę już wcześniej, ale powrócił mając taki sam powód co wy! Pozbawiliście go przyjaciela! Wierzę w niego i wiem, że zdaje on sobie sprawę z tego, że to co zrobił było błędem. Przecież nikogo nie zabił! Nie musicie walczyć! Błagam was, przestańcie! - Krzycząc to wszystko miała przed oczami wspólne chwile z Shigeru. Wszystkie szczęśliwe chwile, które przeżyła. Wszystkie powody do uśmiechu.
Sandra z Mayu na rękach pojawiła się na polu walki. Krajobraz zniszczenia spowodowany przez jej męża nie był czymś co dziewczyna chciałaby koniecznie oglądać. Spojrzała na wszystkich przyglądających się walce. W pewnym momencie przeniosła wzrok na walczących.
- Przestańcie!!! - krzyknęła.
W jej oczach pojawiły się łzy. Odwróciła ponownie wzrok w kierunku wszystkich obserwatorów.
- Macie zamiar się tylko przyglądać?! Mogliście to wszystko powstrzymać! Czy naprawdę sprawia wam przyjemność oglądanie walki dwóch przyjaciół?! - krzyczała. Sandra powoli zaczęła obsuwać się na ziemie. Klęcząc zaczęła płakać.
- Straciłam męża, bo popełnił błąd. Nie chcę z tego samego powodu stracić przyjaciela. Tyle razy Shigeru mnie opuszczał. Niekoniecznie z własnej woli, ale zawsze istniała szansa, że wróci. Gdy postanowił zakończyć znajomość ze względu na moje bezpieczeństwo znienawidziłam go... jednak gdy właśnie Max odszukał mnie, bo postanowił przemówić Shigeru do rozsądku nadzieja znów się narodziła. Znów mogłam być z nim. Zaszłam w ciążę, on z troski o mnie i Mayu postanowił zaprzestać walk i zająć się rodziną. Taki był! Troszczył się o najbliższych. Zawsze był przy mnie. Jednak kiedy powróciliśmy znów musiało przydarzyć się coś złego. Nasze dziecko zostało porwane! - Krzyczała dalej.
- Wy wszyscy poszliście z nim i Yohem do innego wymiaru, aby ratować dziewczynki! Byliście jego przyjaciółmi czy nie!? Niestety, wtedy znów musiał mnie opuścić, zresztą jak wy wszyscy. Żaden z was nie mógł wrócić do domu, przez tak długi okres czasu. Gdy jednak wróciliście, on poprzysiągł mi, że nigdy mnie nie opuści. Pamiętam to. Byłyśmy wtedy w ogrodzie z Silvią i Theylin. Aby odrobić jakoś ten stracony czas przygotował przyjęcie na plaży! Był kochającym mężem i ojcem! Potem polecieliśmy na Iesterię gdzie... straciłam przyjaciółkę, szwagra i siostrę przyjaciela, która także była dla mnie bliska. Nie mówiąc już o całej planecie. Wtedy właśnie znów zostaliśmy rozdzieleni, może dla was to było kilka godzin, ale w innych wymiarach czas leciał zupełnie inaczej. Gdy Shigeru i Max wrócili na Terrę popełnili błąd. Błąd, przez który to ja muszę cierpieć! Straciłam męża, nie pozwolę wam zabrać mi przyjaciela!
Dziewczyna mocno przytuliła córkę. Łzy dalej leciały jej po policzkach.
- Nie mam żalu do Rayema, że pozbawił mnie osoby, którą kochałam... Wiem czego się dopuścił. To Shigeru wcześniej pozbawił was bliskich, jestem tego świadoma. Jednak co takiego zrobił Max?! Chyba chciał skończyć walkę już wcześniej, ale powrócił mając taki sam powód co wy! Pozbawiliście go przyjaciela! Wierzę w niego i wiem, że zdaje on sobie sprawę z tego, że to co zrobił było błędem. Przecież nikogo nie zabił! Nie musicie walczyć! Błagam was, przestańcie! - Krzycząc to wszystko miała przed oczami wspólne chwile z Shigeru. Wszystkie szczęśliwe chwile, które przeżyła. Wszystkie powody do uśmiechu.
822 Re: Równiny - temat ogólny Sob Lut 25, 2012 7:43 pm
Max
Human Interface
Max opierał się na zanpakutou, ciężko dyszał, chciał zaatakować lecz w tedy pojawiła się Sandra z Mayu na rękach. Chłopak w szoku słuchał dziewczyny. Nim skończyła chłopak powolnym krokiem ruszył w jej stronę, chwiał się i wyglądał jakby miał się zaraz przewrócić. Zdjął maskę i dezaktywował formę bankai. Łzy cisnęły mu się do oczu lecz nie potrafił się rozpłakać.
(Aż tak bardzo się zmieniłem?)
Padł przed Sandrą na kolana, a miecz wypadł mu z ręki. Przytulił przyjaciółkę.
-Przepraszam...
(Aż tak bardzo się zmieniłem?)
Padł przed Sandrą na kolana, a miecz wypadł mu z ręki. Przytulił przyjaciółkę.
-Przepraszam...
823 Re: Równiny - temat ogólny Sob Lut 25, 2012 10:16 pm
Samey
Badass Fighter
Sameyaro wysłuchiwał przemowy Sandry, miał juz wybuchnąć śmiechem kiedy to Max chyba zdecydował się poddać i przytulił dziewczynę.
[No nie... co to ma być?! Max czemu okazałeś się takim mięczakiem?]
Chłopak stał na polu walki, ponownie wkurzonem wynikiem walki, zaczął zgrzytać zębami.
-Gdybym tylko...- Szepnął do siebie, i po chwili się uspokoił. Spojrzał na Woogy'ego.
[A ten co... medytować se tu i teraz? Heh, co za typ... ale jakby nie było to już chyba koniec, pozostaje czekać aż tamci zbiorą smocze kule, o ile jeszcze istnieją.]
Gdy tak sobie rozmyślał... i spoglądał przed siebie, uświadomił sobie że jego włosy stały się szaro-brązowe. Na początku pomyślał że to przez pył z pobojowiska, lecz sybko przekonał sie, że to nic z tych rzeczy.
-Co do... kiedy to się stało?- Mówił szeptem sam do siebie, lekko zdezorientowany.
[No nie... co to ma być?! Max czemu okazałeś się takim mięczakiem?]
Chłopak stał na polu walki, ponownie wkurzonem wynikiem walki, zaczął zgrzytać zębami.
-Gdybym tylko...- Szepnął do siebie, i po chwili się uspokoił. Spojrzał na Woogy'ego.
[A ten co... medytować se tu i teraz? Heh, co za typ... ale jakby nie było to już chyba koniec, pozostaje czekać aż tamci zbiorą smocze kule, o ile jeszcze istnieją.]
Gdy tak sobie rozmyślał... i spoglądał przed siebie, uświadomił sobie że jego włosy stały się szaro-brązowe. Na początku pomyślał że to przez pył z pobojowiska, lecz sybko przekonał sie, że to nic z tych rzeczy.
-Co do... kiedy to się stało?- Mówił szeptem sam do siebie, lekko zdezorientowany.
824 Re: Równiny - temat ogólny Sob Lut 25, 2012 10:37 pm
Rayem
KOX
Kiedy na równiami z ogromną prędkością przeleciała Gemmei, Ray poniósł głowę, śledząc ją przez krótką chwilę wzrokiem. Ostatecznie jednak wrócił na dół, a tam... Zauważył Woogyego, który najwyraźniej zaczął medytować.
(Trwa walka, a ten zaczyna zwiedzanie swojej podświadomości? Ostry wariat.)
Niewiele później pojawiła się Sandra z dzieckiem. Jej przemowa sprawiła, że młodzieniec posmutniał. Bądź, co bądź zabił jednego ze swoich przyjaciół. Ostatecznie finał tejże sytuacji sprawił, że na twarzy Rayema pojawił się uśmiech.
Widząc, że Sameyaro najwyraźniej nie jest zbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy, przyglądał mu się przez chwilę z lekkim zdziwieniem. W tym momencie zobaczył także, że kolor jego włosów się nieco zmienił.
- Hej, wyluzuj. Przecież nie wszystko musi się kończyć walką, a nie każda walka śmiercią. Poza tym masz z deka przykurzone włosy. Chyba, że szampon ci farbę zmywa. Chwila, jeśli tak, to znaczy, że ty jesteś siwy?
Chłopak nie bardzo rozumiał, co się dzieje z jego przyjacielem, ale ostatecznie starał się nie robić z tego nie wiadomo jakiej hecy.
(Trwa walka, a ten zaczyna zwiedzanie swojej podświadomości? Ostry wariat.)
Niewiele później pojawiła się Sandra z dzieckiem. Jej przemowa sprawiła, że młodzieniec posmutniał. Bądź, co bądź zabił jednego ze swoich przyjaciół. Ostatecznie finał tejże sytuacji sprawił, że na twarzy Rayema pojawił się uśmiech.
Widząc, że Sameyaro najwyraźniej nie jest zbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy, przyglądał mu się przez chwilę z lekkim zdziwieniem. W tym momencie zobaczył także, że kolor jego włosów się nieco zmienił.
- Hej, wyluzuj. Przecież nie wszystko musi się kończyć walką, a nie każda walka śmiercią. Poza tym masz z deka przykurzone włosy. Chyba, że szampon ci farbę zmywa. Chwila, jeśli tak, to znaczy, że ty jesteś siwy?
Chłopak nie bardzo rozumiał, co się dzieje z jego przyjacielem, ale ostatecznie starał się nie robić z tego nie wiadomo jakiej hecy.
825 Re: Równiny - temat ogólny Sob Lut 25, 2012 11:30 pm
Jata
Moderator
Świat wewnętrzny
Super Saiya'jin właśnei ruszył pełną prędkością na Woogy'ego. Jednak chłopak nie zareagował, tak jakby coś go rozproszyło. Przyjął potężny cios w kość policzkową. Później Saiya'jin dosłownie zbombardował go serią ciosów.
- Co jest?! Dlaczego się nie broni?!
- Chyba coś się wydarzyło w świecie rzeczywistym...
SSJ przestał atakować Woogy'ego, który w ogóle nie spróbował się obronić. Wylądował kawałek od niego.
- Co Ty odwalasz?!
Woogy otrząsnął się po serii ataków i stanął na przeciwko rywala.
- Przykro mi, ale musimy dokończyć to walkę kiedy indziej...
Tamten nie zdążył zareagować, gdy chłopak już zniknął.
- Cholera!!!
Rzeczywistość
Woogy wyczuł, że na polu bitwy pojawiła się nowa osoba - była to Sandra. Nie znał dziewczyny, jednak po jej przemowie zrozumiał, że była żoną Shigeru. Wysłuchał tego, co powiedziała. Był w dość głębokim szoku. Sam nie potrafił wybaczyć Nakatoniemu za to, co zrobił - w końcu zginęła jego przyjaciółka, Mari. Tymczasem, gdy Sandra opowiedziała o tym jaki był kiedyś... Po prostu nie potrafił w to uwierzyć. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.
W tej chwili do dziewczyny podszedł Max, który poprosił ją przeprosił. To jeszcze bardziej zaskoczyło młodego wojownika.
Po dłuższej chwili ciszy, gdy nikt nie reagował - po prostu nie wiedząc jak, Woogy wstał.
- Wystarczy.
Skierował swoje słowa przede wszystkim do Toshiego, który wyraźnie podczas walki próbował zabić Maxa. W sumie, Max w żaden sposób nie zrobił krzywdy niewinnym ludziom. Choć teraz nawet usposobienie do Shigeru zmieniło się u chłopaka. Miał bardzo mieszane uczucia po przemowie Sandry.
Nie wiedział dlaczego, ale bardzo do niego trafiło to, co opowiedziała matka z dzieckiem na rękach. Zazwyczaj ulegał emocjom, ale nie do tego stopnia, aby zmienić tak diametralnie zdanie o osobie, która jest odpowiedzialna za tak wielką tragedię.
Po tym jednym słowie stał jak wryty. Myślał nad tym wszystkim. Jednego dnia wrócił do herosów i tak wiele się wydarzyło.
Gdyby Toshi próbował zaatakować Maxa bez ostrzeżenia - Woogy pojawia się przed nim w formie SSJ starając się zablokować natarcie i skontrować, starając się uświadomić Toshiego, że wystarczy przelewania krwi.
Jeśli jednak nie uda mu się zablokować ciosu to przyjmuje go na siebie, jaki by nie był. Mając nadzieję, że to uświadomi Toshi'ego, że to koniec walki.
Super Saiya'jin właśnei ruszył pełną prędkością na Woogy'ego. Jednak chłopak nie zareagował, tak jakby coś go rozproszyło. Przyjął potężny cios w kość policzkową. Później Saiya'jin dosłownie zbombardował go serią ciosów.
- Co jest?! Dlaczego się nie broni?!
- Chyba coś się wydarzyło w świecie rzeczywistym...
SSJ przestał atakować Woogy'ego, który w ogóle nie spróbował się obronić. Wylądował kawałek od niego.
- Co Ty odwalasz?!
Woogy otrząsnął się po serii ataków i stanął na przeciwko rywala.
- Przykro mi, ale musimy dokończyć to walkę kiedy indziej...
Tamten nie zdążył zareagować, gdy chłopak już zniknął.
- Cholera!!!
Rzeczywistość
Woogy wyczuł, że na polu bitwy pojawiła się nowa osoba - była to Sandra. Nie znał dziewczyny, jednak po jej przemowie zrozumiał, że była żoną Shigeru. Wysłuchał tego, co powiedziała. Był w dość głębokim szoku. Sam nie potrafił wybaczyć Nakatoniemu za to, co zrobił - w końcu zginęła jego przyjaciółka, Mari. Tymczasem, gdy Sandra opowiedziała o tym jaki był kiedyś... Po prostu nie potrafił w to uwierzyć. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.
W tej chwili do dziewczyny podszedł Max, który poprosił ją przeprosił. To jeszcze bardziej zaskoczyło młodego wojownika.
Po dłuższej chwili ciszy, gdy nikt nie reagował - po prostu nie wiedząc jak, Woogy wstał.
- Wystarczy.
Skierował swoje słowa przede wszystkim do Toshiego, który wyraźnie podczas walki próbował zabić Maxa. W sumie, Max w żaden sposób nie zrobił krzywdy niewinnym ludziom. Choć teraz nawet usposobienie do Shigeru zmieniło się u chłopaka. Miał bardzo mieszane uczucia po przemowie Sandry.
Nie wiedział dlaczego, ale bardzo do niego trafiło to, co opowiedziała matka z dzieckiem na rękach. Zazwyczaj ulegał emocjom, ale nie do tego stopnia, aby zmienić tak diametralnie zdanie o osobie, która jest odpowiedzialna za tak wielką tragedię.
Po tym jednym słowie stał jak wryty. Myślał nad tym wszystkim. Jednego dnia wrócił do herosów i tak wiele się wydarzyło.
Gdyby Toshi próbował zaatakować Maxa bez ostrzeżenia - Woogy pojawia się przed nim w formie SSJ starając się zablokować natarcie i skontrować, starając się uświadomić Toshiego, że wystarczy przelewania krwi.
Jeśli jednak nie uda mu się zablokować ciosu to przyjmuje go na siebie, jaki by nie był. Mając nadzieję, że to uświadomi Toshi'ego, że to koniec walki.
Ostatnio zmieniony przez Woogy dnia Nie Lis 04, 2012 11:46 pm, w całości zmieniany 1 raz
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach