Viego leci za Yohem aż traci go z oczu. Leci dalej w tym kierunku i mija arenę, na której walczyli z Dokuohtei Gidayu.
[Yoh. Wrzask. Cholernie głośne wrzaski. Wpierdziesiąt portali. KVRWA MAĆ NIECH TO DIABLI!]
Wykonał kilka szybkich manewrów w powietrzu i już pikował w stronę Yoha, z ogniem otaczającym całą jego prawą rękę. Dodatkowo pojawiały się wokół niej liczne wyładowania elektryczne.
[Skoro Vegito się udało...]
- TENJŌ TENGA, ENRAIKEN!
Z rozmywającą się za nim w powietrzu smugą ognia odchodzącą od prawego ramienia, lecąc w dół z coraz większą prędkością, uderzył w Yoha. Nienaruszony stan był w tej chwili najmniej ważny - utrata kontroli i groźba przybycia jeszcze czegoś w chwili, gdy godziny dzieliły ich od inwazji, były sprawą najwyższej wagi, więc odzyskanie kontroli przez Yoha było priorytetem.
//A raczej rozmowa w tym przypadku za cholerę nie pomoże, jedyna metoda to udarowa.
No co, Yoszak to wytrzyma bez żadnego problemu. W końcu to on sobie wymyślił boga wojny xd//
[Yoh. Wrzask. Cholernie głośne wrzaski. Wpierdziesiąt portali. KVRWA MAĆ NIECH TO DIABLI!]
Wykonał kilka szybkich manewrów w powietrzu i już pikował w stronę Yoha, z ogniem otaczającym całą jego prawą rękę. Dodatkowo pojawiały się wokół niej liczne wyładowania elektryczne.
[Skoro Vegito się udało...]
- TENJŌ TENGA, ENRAIKEN!
Z rozmywającą się za nim w powietrzu smugą ognia odchodzącą od prawego ramienia, lecąc w dół z coraz większą prędkością, uderzył w Yoha. Nienaruszony stan był w tej chwili najmniej ważny - utrata kontroli i groźba przybycia jeszcze czegoś w chwili, gdy godziny dzieliły ich od inwazji, były sprawą najwyższej wagi, więc odzyskanie kontroli przez Yoha było priorytetem.
//A raczej rozmowa w tym przypadku za cholerę nie pomoże, jedyna metoda to udarowa.
No co, Yoszak to wytrzyma bez żadnego problemu. W końcu to on sobie wymyślił boga wojny xd//