Wiadomość głosowa przekazywana myślami przez modulator do WDG:
[Hirudegaan? Rzeczywiście, było to zbędne, macie multum użytecznych technik. Ale może chciał potrenować w zaświatach... Myślę, czy samemu się tam kiedyś nie wybrać... Żartuję. Po locie z wrażeniami, które ci mogę opisać innym razem dotarłem na planetę Eufui w jakimś potrójnym układzie gwiezdnym. Jakiś przyzwany gigantyczny smok demoluje planetę, więc badam sprawę. Możliwe, że ten smok jest pretekstem, bym się tu pojawił, co by wynikało ze słów przyzywającego, które słyszał jeden z miejscowych. Przesyłamy ci trochę danych, które zebrałem. Wiesz coś przydatnego o tej planecie?]
Damensaya zrozumiała słowa Viega i wysłała dane sensoryczne ze spotkania ze smokiem oraz z podziemi planety.
Viego zleciał na dół, do tymczasowego operatora teleportera. Wylądował obok niego, odrobinkę bardziej z tyłu.
- To brzmiało co najmniej, jakbyś nagle zrezygnował i wolał zostać. To by była...
Korzystając z tego, że się tego nie spodziewał, wepchnął tutejszego na to czerwone pole i poleciał na nie za nim. //oczywiście cały czas się upewniając, że on też wyląduje na tym polu. Jeśli po pierwszym się zaprze... Aż do oporu.//
- ...szkoda.
//Jeśli wszystko poszło jak trzeba// obaj zostali teleportowani na powierzchnię //czyż nie, NPC?//
//Bezczelny jestem, prawda? xd//
[Hirudegaan? Rzeczywiście, było to zbędne, macie multum użytecznych technik. Ale może chciał potrenować w zaświatach... Myślę, czy samemu się tam kiedyś nie wybrać... Żartuję. Po locie z wrażeniami, które ci mogę opisać innym razem dotarłem na planetę Eufui w jakimś potrójnym układzie gwiezdnym. Jakiś przyzwany gigantyczny smok demoluje planetę, więc badam sprawę. Możliwe, że ten smok jest pretekstem, bym się tu pojawił, co by wynikało ze słów przyzywającego, które słyszał jeden z miejscowych. Przesyłamy ci trochę danych, które zebrałem. Wiesz coś przydatnego o tej planecie?]
Damensaya zrozumiała słowa Viega i wysłała dane sensoryczne ze spotkania ze smokiem oraz z podziemi planety.
Viego zleciał na dół, do tymczasowego operatora teleportera. Wylądował obok niego, odrobinkę bardziej z tyłu.
- To brzmiało co najmniej, jakbyś nagle zrezygnował i wolał zostać. To by była...
Korzystając z tego, że się tego nie spodziewał, wepchnął tutejszego na to czerwone pole i poleciał na nie za nim. //oczywiście cały czas się upewniając, że on też wyląduje na tym polu. Jeśli po pierwszym się zaprze... Aż do oporu.//
- ...szkoda.
//Jeśli wszystko poszło jak trzeba// obaj zostali teleportowani na powierzchnię //czyż nie, NPC?//
//Bezczelny jestem, prawda? xd//