Toshi
Soundtrack
Po przybraniu diamentowej postaci, od razu zacząłeś nacierać na swojego oponenta w celu niedopuszczenia do tego, by wykonał jakikolwiek atak. On natomiast zastanawiał się nad czymś zupełnie innym, osłani ając się przed każdym twoim uderzeniem.
(Informacje dostarczone przed śmiercią Ayakashi jednak nie były fałszywe.)
Wymierzyłeś w twarz przeciwnika dosyć silny cios - on jednak zdołał go zablokować. W drugiej ręce utworzył energetyczną kulę, którą w Ciebie rzucił. Odleciałeś kilkanaście metrów w górę wraz z energetycznym atakiem, zaś po chwili zwyczajnie go odbiłeś w górę.
(Ma bardzo zbliżone właściwości do Petropian, ale nie jest "czystym" przedstawicielem ich gatunku. Chodzi tu o możliwość transformacji i zbyt małą masę... Być może jest hybrydą; połączeniem człowieka i przedstawiciela gatunku petrosapien.)
Z ogromną prędkością zacząłeś lecieć w kierunku swojego przeciwnika.
(Moją zaletą są potężne ataki energetyczne. Zapewne chłopak się już domyślił i pomyślał, że w ten sposób może mieć ze mną szansę. Cóż, w pewnym sensie miał rację... Ale nie tędy droga. Gdyby przedstawiciel rasy, którą wyeliminowałem w innym świecie mógł mnie pokonać w tak żałosny sposób, nie zaliczałbym się do elity.)
Gdy byłeś przy oponencie, ten nagle wystawił prawą rękę przed siebie - zauważyłeś, że rusza ustami jakby coś wypowiadał. Nagle z jego dłoni wystrzelił promień energii - początkowo chciałeś go odbić, ale coś popchnęło Cię do tego by jednak wykonać unik. Było to o tyle dobre posunięcie, że kawałek promienia zraniła Cię w rękę - część diamentu z jakiego składało się Twoje ciało w tym miejscu zostało doszczętnie unicestwione. Na Twoje szczęście, była to tak niewielka część, że w łatwy sposób mogłeś się zregenerować. Wiedziałeś jednak, że teraz nie pomoże Ci z tym przeciwnikiem Twoja postać diamentowego wojownika.
(Wiedziałem. Magia przeciwko temu wojownikowi będzie najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście, muszę także walczyć wręcz. Ale sam fakt, że posługuję się atakami energetycznymi, które go zranią w tej formie powinien go nieźle przestraszyć.)
Rayem
Soundtrack
Niespodziewane wystrzelenie w przeciwnika Galactic Donut nie przyniosło skutku. Smok wykonał bardzo szybki unik, a po chwili leciał już w Twoim kierunku. To nie Ty przystąpiłeś do walki w zwarciu - to oponent zmusił Cię do tego, byś się do niej dostosował. Po kilku minutach walki, nagle się zdenerwowałeś - w Twojej prawej dłoni pojawił się Ki Sword. Wykonałeś zamach by zaatakować istotę z którą walczysz, jednak nic z tego - kreatura wykonała unik, następnie odskakując kilka metrów dalej. Ni stąd, ni zowąd, wystrzeliłeś w niego falę energetyczną - lekko zdenerwowany wojownik, zwyczajnie odbił ją za pomocą jednej ręki, gdzie zderzyła się z kulą, którą przed chwilą odbił Toshi.
- Jeżeli stać Cię tylko na tyle, gówniarzu, to odpuść sobie.
(Chłopak ma potencjał, ale boi się lub nie może go w pełni wykorzystać. Trzeba go w jakiś sposób do tego zmusić... Ale jak?)
Yoh
Soundtrack
Kiedy tylko wylądowałeś na ziemi, oponent wyglądał na zaskoczonego tym, że nie został przez Ciebie zaatakowany. Nagłe przejście na postać Super Saiya'jin 4 wywołało u niego jeszcze większe zdziwienie - teraz wiedział, że nie trafił na jakiegoś śmiecia. Dalej jednak pozostawał bardzo pewny siebie, a kiedy już miał zacząć lecieć w Twoim kierunku, zadałeś mu proste pytanie na które miał udzielić równie prostej odpowiedzi.
- Hę?... Jak to? Nie istnieją formy wyższe niż ta na której jesteś, przestań pieprzyć głupoty.
Smok spojrzał na swoich walczących towarzyszy, po czym powrócił wzrokiem na Yoha.
- Twoi przyjaciele nie walczą na zbyt imponującym poziomie. Nie będę spodziewał się po Tobie cud-...
W tym momencie, Twój poziom mocy gwałtownie wzrósł. Niebo nad polem walki przybrało ciemny kolor. Pioruny zaczęły uderzać w losowe miejsca na ziemi, niszcząc je - skalne odłamki natomiast po uderzeniu unosiły się w górze. Twoja masa mięśniowa nagle zaczęła się lekko powiększać, a futro z formy SSJ4 powoli przybierało srebrzysty kolor. Włosy zmieniły swoją barwę na srebrną, zaczynając się wydłużać jak w postaci Super Wojownika trzeciego stopnia.
Zaskoczony tym faktem oponent ciągle przyglądał się transformacji na wyższą formę - po chwili poczuł potężne uderzenie z kolanka w brzuch. Nie zorientował się nawet kiedy otrzymał kolejny cios - tym razem w głowę, który posłał go kilkanaście metrów dalej. Kiedy miałeś zamiar wymierzyć kolejne uderzenie, smok zniknął. Darowałeś sobie i powróciłeś do postaci SSJ4. Przeciwnik pojawił się kilkanaście metrów dalej, lądując na ziemi. Ledwo mógł złapać oddech i miał problemy z równowagą.
- Co to, kurwa było?!... Ja... Ja nawet nie zorientowałem się kiedy nadszedł atak!...
Istota momentalnie ruszyła w Twoim kierunku, wystrzelając w czasie lotu dwa energetyczne pociski o niewielkiej sile. Kreatura nie zamierzała pozwolić na to byś ponownie się przemienił.
Rayem, Toshi
Kiedy niebo zrobiło się ciemniejsze, przerwaliście walkę ze swoimi przeciwnikami - oni również nie zamierzali Was atakować, kiedy zobaczyli co odwala Yoh. Moc jaką dysponował w postaci Super Saiya'jin przeszła ich najśmielsze oczekiwania. Nie byli w stanie zrozumieć, jak jeszcze musicie się doskonalić, a żeby być w końcu zadowolonym.
- Co... Co do jasnej cholery?!...
Wy również byliście zaskoczeni tą mocą, ale dzięki całej tej sytuacji, mieliście szansę na wymierzenie skutecznego ataku swoim przeciwnikom.