Raymond z początku stał lekko przerażony, a jednocześnie mile zaskoczony tym, iż Yoh osiągnął poziom znany jako SSJ5. Choć trwało to zaledwie parę sekund. Kiedy spojrzał na swojego przeciwnika, który również przerwał starcie, zauważył szansę na wyprowadzenie jakiegoś skuteczniejszego ataku.
(Cholera, ale to denerwujące. Yoh ma nawet SSJ5 w swoim arsenale, a ja? Nic!)
Chłopak utworzył w lewej ręce złotą kulkę energii, którą zamknął w zaciśniętej pięści. Przy użyciu Shunpo przemieścił się tuż przed smokiem z uniesioną lekko lewą pięścią. W ostatniej chwili nim rozluźnił dłoń, zamknął oczy, dodatkowo obracając głowę na bok.
- Extreme Flash!
Korzystając z faktu, że przeciwnik powinien nabrać się na technikę jego autorstwa, oddala się parę metrów od niego i rozpoczyna ostrzał za pomocą Gekiretsu Madan. Po wszystkim ląduje na ziemi.
Retrospekcja:
9-letni Ray pokonał parę minut temu górskiego tyrana - jaszczura znanego jako 'król Dino'. Obok ciężko rannego, leżącego chłopca pojawił się tajemniczy, długowłosy, siwy nastolatek z kataną. Młodzieniec przykucnął przy dziecku i położywszy mu dłoń na klatce piersiowej, w mgnieniu oka całkowicie wyleczył jego dolegliwości. Mały Uruka przyjął pozycję siedzącą. Nie wyglądał mimo wszystko na zadowolonego.
- Dzi-dzięki. Ale jak to zrobiłeś?
- To nic takiego. Przegrałeś, żeś taki naburmuszony?
- Nie, dokopałem mu i wypędziłem z gór. Po prostu cały czas mam wrażenie, że SSJ było silniejsze.
Tajemniczy nastolatek chwilę się zastanawiał.
- To normalnie. Kiedy pierwszy raz osiągasz transformację jest potężniejsza ze względu na aktywujące ją emocje. Dlatego musisz pamiętać o treningu. W końcu wrogowie nie będą coraz słabsi.
- Wiem, ale przez te treningi nie mam czasu na zabawię.
- Nie musisz cały czas dawać z siebie 100%. Pamiętaj, że najważniejsza jest przede wszystkim regularność.
Ray wstał. Otrzepał ubranie z kurzu i spojrzał w kierunku domu.
- Zapamiętam...
Soundtrack
Przez głowę Raya zaczynały przelatywać różne myśli - gównie te nieprzyjemne, jak potężni przeciwnicy lub śmierć bliskich. Tym razem to nad Uruką zaczynały zbierać się ciemne chmury, a po okolicy ciskać błyskawice. Chłopak bardzo szybko zaczynał się denerwować. Nagle przed oczami błysnęła mu jakaś iskierka. Młodzian zaczął wrzeszczeć wniebogłosy, wyzwalając przy tym złotą aurę. Okolica ulegała stopniowemu niszczeniu, zaś aura wciąż rosła do momentu, aż nastąpił błysk. W jego centrum stał z pochyloną głową Raymond. Tym razem już w postaci Super Saiya'jina. Po chwili podniósł głowę i spoglądał na oponenta.
- Runda druga, skurwysynu...
Wciąż z zapaloną aurą ruszył na smoka z taką prędkością, że niemal natychmiastowo pojawił się przed nim, wymierzając silny cios prosto w jego brzuch, a następnie dokładnie w to samo miejsce, kopiąc z półobrotu, by odepchnąć go dalej. Wówczas Uruka zakłada nad głową 1 rękę za drugą, ładując w ten sposób technikę energetyczną.
- Masenko..! Haa..!
Jeśli wystrzelona fala trafi, Super Saiya'jin zwiększa moc, ponawiając pchnięcie. Niezależnie od efektów tego krótkiego planu ataku, chłopak wisi w powietrzu i tym razem to on czeka na ruch oponenta. Otaczająca go aura się rozprasza pozostawiając specyficzną poświatę.
Poziom mocy nie wydaje się być taki sam, jak przed utratą łączności ze światem wewnętrznym. Jest większy. Zwłaszcza, iż sądząc po "iskierce" oraz towarzyszącej mu obecnie poświacie, wygląda to jakby ponownie "pierwszy raz" osiągnął tą formę.
(Cholera, ale to denerwujące. Yoh ma nawet SSJ5 w swoim arsenale, a ja? Nic!)
Chłopak utworzył w lewej ręce złotą kulkę energii, którą zamknął w zaciśniętej pięści. Przy użyciu Shunpo przemieścił się tuż przed smokiem z uniesioną lekko lewą pięścią. W ostatniej chwili nim rozluźnił dłoń, zamknął oczy, dodatkowo obracając głowę na bok.
- Extreme Flash!
Korzystając z faktu, że przeciwnik powinien nabrać się na technikę jego autorstwa, oddala się parę metrów od niego i rozpoczyna ostrzał za pomocą Gekiretsu Madan. Po wszystkim ląduje na ziemi.
Retrospekcja:
9-letni Ray pokonał parę minut temu górskiego tyrana - jaszczura znanego jako 'król Dino'. Obok ciężko rannego, leżącego chłopca pojawił się tajemniczy, długowłosy, siwy nastolatek z kataną. Młodzieniec przykucnął przy dziecku i położywszy mu dłoń na klatce piersiowej, w mgnieniu oka całkowicie wyleczył jego dolegliwości. Mały Uruka przyjął pozycję siedzącą. Nie wyglądał mimo wszystko na zadowolonego.
- Dzi-dzięki. Ale jak to zrobiłeś?
- To nic takiego. Przegrałeś, żeś taki naburmuszony?
- Nie, dokopałem mu i wypędziłem z gór. Po prostu cały czas mam wrażenie, że SSJ było silniejsze.
Tajemniczy nastolatek chwilę się zastanawiał.
- To normalnie. Kiedy pierwszy raz osiągasz transformację jest potężniejsza ze względu na aktywujące ją emocje. Dlatego musisz pamiętać o treningu. W końcu wrogowie nie będą coraz słabsi.
- Wiem, ale przez te treningi nie mam czasu na zabawię.
- Nie musisz cały czas dawać z siebie 100%. Pamiętaj, że najważniejsza jest przede wszystkim regularność.
Ray wstał. Otrzepał ubranie z kurzu i spojrzał w kierunku domu.
- Zapamiętam...
Soundtrack
Przez głowę Raya zaczynały przelatywać różne myśli - gównie te nieprzyjemne, jak potężni przeciwnicy lub śmierć bliskich. Tym razem to nad Uruką zaczynały zbierać się ciemne chmury, a po okolicy ciskać błyskawice. Chłopak bardzo szybko zaczynał się denerwować. Nagle przed oczami błysnęła mu jakaś iskierka. Młodzian zaczął wrzeszczeć wniebogłosy, wyzwalając przy tym złotą aurę. Okolica ulegała stopniowemu niszczeniu, zaś aura wciąż rosła do momentu, aż nastąpił błysk. W jego centrum stał z pochyloną głową Raymond. Tym razem już w postaci Super Saiya'jina. Po chwili podniósł głowę i spoglądał na oponenta.
- Runda druga, skurwysynu...
Wciąż z zapaloną aurą ruszył na smoka z taką prędkością, że niemal natychmiastowo pojawił się przed nim, wymierzając silny cios prosto w jego brzuch, a następnie dokładnie w to samo miejsce, kopiąc z półobrotu, by odepchnąć go dalej. Wówczas Uruka zakłada nad głową 1 rękę za drugą, ładując w ten sposób technikę energetyczną.
- Masenko..! Haa..!
Jeśli wystrzelona fala trafi, Super Saiya'jin zwiększa moc, ponawiając pchnięcie. Niezależnie od efektów tego krótkiego planu ataku, chłopak wisi w powietrzu i tym razem to on czeka na ruch oponenta. Otaczająca go aura się rozprasza pozostawiając specyficzną poświatę.
Poziom mocy nie wydaje się być taki sam, jak przed utratą łączności ze światem wewnętrznym. Jest większy. Zwłaszcza, iż sądząc po "iskierce" oraz towarzyszącej mu obecnie poświacie, wygląda to jakby ponownie "pierwszy raz" osiągnął tą formę.