Yoh się ocknął.
- Ajć.. - powiedział i powrócił momentalnie do normalnej formy. Podniósł się i złapał za głowę.
- Czyżby to miało na niego jakiś wpływ..? - powiedział do siebie. Nagle spojrzał na rękę, od dłoni do łokcia, była ciemna, jakby cień.
- Nie używałem cienia, co to jest..? - zapytał sam siebie, nie oczekując odpowiedzi.
Widział jak reszta dobija potwora, ale nie zwracał na to uwagi. W brzuchu bestii było coś dziwnego. Coś co zabierało energię Yoh'owi, jednak dawało ją ApocDestroyer'owi.
Yoh się skupił, jego ręka znów przybrała normalny wygląd.
- Chyba za dużo energii dostał. Nie mam większego wyboru, jak nauczyć się kontrolować ApocDestroyer'a. - powiedział do siebie.
Nagle ktoś zawołał Yoh'a.
- Yoh! Yoh, nic Ci nie jest!? - krzyczała Silvia, lecąc do chłopaka.
[Nie.. Nic mi nie jest, ale to co widziałem w nim i przed chwilą było co najmniej dziwne..]
- Ahh! Cieszę się że jesteś cały! Nie walcz już.. Masz, weź. - powiedziała i dała chłopakowi jedną Senzu.
Yoh zjadł fasolkę. Cała jego energia wróciła.
- W sumie, zaraz sami to zakończą. Nie będę się wtrącał. - powiedział do dziewczyny.
Stali i obserwowali walkę z daleka.