Arisa siedziała na łóżku. Cały czas przebywała w świecie wewnętrznym.
Podświadomość:
Dziewczyna stała u podnóża góry, na szczyt której prowadziły liczne schody. Bez słowa ruszyła na górę jednak można było poznać, że wcale jej się to nie uśmiecha. Po chwili dotarła na górę - do miejsca gdzie ostatnio walczyła. Zaczęła się rozglądać. Nigdzie nie było Holocaust Begum.
- Wyłaź! Wiem, że tu jesteś.
- Mało ci po ostatnim razie? - odezwał się głos z góry.
Nagle przed Arisą pojawiła się kobieta demon.
- Wiem, że wiesz o wszystkim co wydarzyło się na równinach. Domyślam się też, że nie chcesz zginąć z jego ręki. Przybyłam po twoją moc.
- Dobre sobie. Myślisz, że od tak dam ci moją moc?
- Wiedziałam, że to powiesz. Mam zamiar z tobą walczyć.
- Kusząca propozycja, niestety odmówię.
- To jak mam mieć z nim jakiekolwiek szansę?!
- Przyłącz się do niego.
- Co?! Chyba se żarty stroisz...
- Pomyśl. Rozłożył was wszystkich tak szybko a ma zamiar jeszcze trenować. Myślisz, że ten czas, który wam dał starczy na dorównanie mu? Mylisz się. Toshi nic mu nie zrobił, Yoh padł po jednym ciosie.
Arisa zacisnęła pięści i rzuciła się na byt wewnętrzny. Oczywiście nie zdołała zaatakować gdyż dostała z kolanka w brzuch. Kobieta demon nie zamierzała na tym poprzestać. Uderzyła ją oburącz w plecy tak, że ta zwyczajnie wbiła się w podłoże.
- I ty masz zamiar z nim walczyć? - powiedziawszy to roześmiała się.
Arisa podniosła się z ziemi.
- To jeszcze nie koniec. - wtrąciła próbując podhaczyć demona.
Niestety, kobieta podskoczyła i zatrzymała się w powietrzu.
- Wiesz, że to nie ma sensu.
Wystrzeliła w jej stronę mroczną falę energii.
- Nie ma sensu jak walka z tym kolesiem.
Arisa uniknęła fali jednak wybuch wytworzony przy uderzeniu ataku o ziemię odrzucił ją tak, że ta wbiła się w skałę.
- Nie bądź taka pewna. - powiedziała ledwo stojąc na nogach.
- Daj spokój, ledwo stoisz na nogach.
Nagle za kobietą tak jak ostatnio pojawiły się schody, po których ta weszła i zniknęła, to samo stało się z schodami. Arisa upadła na kolana. Mimo, że walka nie była długa demon dał jej nieźle popalić.
Świat zewnętrzny:
Dziewczyna nadal siedziała na łóżku. Nagle zdyszana otworzyła oczy. Była już noc. Postanowiła udać się do sypialni Keijiego aby z nim porozmawiać. Wyszła z swojego pokoju i udała się do przyjaciela. Zapukała i nie czekając na odpowiedź weszła. Zauważyła chłopaka leżącego jednak nie śpiącego.
- Nie możesz spać? - zapytała.
- Jak widzę ty też. - odpowiedział z lekkim uśmieszkiem.
- Chciałabym z tobą porozmawiać.
- Słucham.
(To może być ostatnia okazja na rozmowę.)
Dziewczyna położyła się obok niego. Światło księżyca dostawało się przez okno.
- Bo widzisz, my tak naprawdę mamy niewielkie szansę na pokonanie go.
- Masz na myśli tego chłopaka z równin? - wtrącił.
- Tak, właśnie z kimś rozmawiałam. Ten ktoś uświadomił mi, że tak naprawdę nic nie zdziałam podczas walki.
- To samo dręczy i mnie. Do najsilniejszych nie należę, a po tym co zrobił Yohowi zupełnie straciłem nadzieję. Dlatego jutro zamierzam stąd odlecieć i...
- Jak to odlecieć?! O czym ty mówisz? - wtrąciła Arisa.
- Pamiętasz tą kapsułę, którą przyleciał Tsuji z Hanako? Jedną ma Viego, druga jest w naszym posiadaniu. Przerobiłem ją trochę. Zamierzam, póki jeszcze mogę zemścić się na osobie, która wybiła rasę Tsujiego. W końcu jest częścią mnie. Przy okazji trochę potrenuje. Postaram się wrócić na tą walkę, jednak nie obiecuję, że zostanę.
- Zamierzasz mnie zostawić?! - krzyknęła mając gdzieś, która jest już godzina.
- Nie martw się, nie będziesz sama. Jest przecież Hanako, Shigeru no i Max.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Keiji widząc to otarł je po czym uśmiechnął się.
- Nie chcę abyś z mojej winy płakała. Nadszedł czas by odmienić mój los i nie zmienię tej decyzji.
- Ja cię kocham...
- Wybacz, nie mogę odwzajemnić twoich uczuć. Bo jest ktoś kto się lepiej tobą zajmie. Chociaż nie przeczę, że coś do ciebie czuję. Keisuke cię kochał, Tsuji też coś czuł chociaż nawet teraz nie mogę określić czy to była miłość.
Arisa słysząc te słowa podniosła się lekko. Zbliżyła się do chłopaka i pocałowała go. Sam pocałunek trwał kilka chwil.
- Zostań ze mną. - powiedziała zabierając swoje usta od jego.
- Nie mogę... - odpowiedział.
- Wszystko jest już gotowe od dłuższego czasu.
Arisa nie mogła przeboleć, że straci kolejną bliską osobę. W jej oczach ponownie pojawiły się łzy.
- Już mówiłem, że nie chcę abyś z mojego powodu płakała. - powiedział ponownie ocierając jej łzy.
Przez kolejne dwie godziny rozmawiali o wszystkim.
- Chodźmy spać, musimy być rano wypoczęci. - powiedział w pewnym momencie.
Księżyc dalej świecił. Jego światło wpadało przez okno oświetlając łóżko, na którym leżeli oboje. Mimo iż mieli spać żadne tego nie zrobiło, zwyczajnie wpatrywali się w siebie. Arisa była lekko zarumieniona, w sumie był to pierwszy raz gdy spała z chłopakiem w jednym łóżku. Po pewnym czasie oboje zasnęli.