//Ketsu, Smoku, biorąc pod uwagę, jaki czas nieobecności podaliście, dzisiaj ostatni raz przejmuję kontrolę nad waszymi postaciami.
Zdanie powyższe nie dotyczy ewentualnych przyszłych sytuacji i koszmaru.//
Ketsu, Smoku, Kogomaru i Chisato wyszli z portalu zaraz po Maximusie i Rayemie i natychmiast tu przylecieli.
Smoku: Możecie walczyć?
Kogomaru: Daj mi krótką chwilkę.
Ketsu: Tylko rozruszam tą rękę.
Chisato zaczęła otaczać swoje ręce czerwoną aurą, zaczęły się one regenerować.
Smoku już miał ruszać, ale wtedy zaczął się zmasowany atak.
Ami udało się odczytać zamiary Keisuke. Łapała mackami i odrzucała w bok dyski, a gdy Keisuke się pojawił tuż przed nią, zatrzymała ostrze między rękami. Widać było trochę krwi lecącej z rąk, ale Ami wykopała Keisuke gdzieś w powietrze.
- Przeszkadzasz. To niegrzecznie.
Katsumi musiał się zmierzyć z dwoma atakami jednocześnie. Na jego nieszczęście Daijitsuhō uniemożliwiało mu uniknięcie ataku swoją mocą wiatru, ale energia Super Saiyana 4 wystarczyła, żeby się przed tym obronić. Spodziewał się dodatkowego ataku, więc tej samej bariery użył, by nie dopuścić do siebie 10x Kamehameha. Dało to jednak chwilę Sameyarowi //jak się twój nick odmienia?// i Maximusowi na dolecenie do Katsumiego. Sameyaro uderzył swoim atakiem, wyrzucając Katsumiego kawałek w przód, prosto na nadlatującego Maximusa. Saiyan zdążył jednak przejść w wiatrową formę, przepuszczając przez siebie lecącego Maximusa, odnosząc jednak lekkie obrażenia.
- Au. Gratuluję.
Zaczął klaskać, przy każdym klaśnięciu widać było małe błyski energii w rękach. Nagle rozłożył ręce w stronę Maximusa i Sameyaro wysyłając w obu strumienie energii, które odrzuciły ich na jakiś kawałek. Zaraz po tym ramiona przy łokciu przeszły w wiatr, a tak "oddzielone" ręce pomknęły w stronę ich obu, łapiąc ich za szyje i rzucając o siebie. Zaraz po tym ręce wróciły do ciała.
W międzyczasie Rayem zaatakował Ami. Gdy znalazł się tuż przy niej, wystrzeliwując Big Bang Attack, ta wyciągnęła rękę, tworząc coś w rodzaju tarczy i sprawiając, że siła wybuchu odrzuciła o kawałek Rayema i to jego spowiła w dymie.
- Zabawne. Nawet gdy świadomie się nie zastanawiasz, mózg i tak przesyła informacje inicjując akcję. Chyba nie myślałeś, że coś tak głupiego zadziała.
Wtedy Ami poczuła dość niepokojącą energię - sam ruch Nightmare Lorda wywołał dostateczne fluktuacje. Ami próbowała odczytać jego intencje, ale gdy tylko spróbowała, zaczęła ją niesamowicie boleć głowa. Złapała się za nią obydwoma rękami i zacisnęła zęby.
- Kim ty... do diabła... jesteś...
Nightmare Lord nagle zniknął i pojawił się przez Katsumim. Nim ten się zorientował, miał już klatkę piersiową przebitą na wylot ciosem ręki. Nightmare Lord patrzył dokładnie na twarz swojej zdobyczy.
Katsumi próbował się jakoś wydostać i zregenerować, ale jego umysł został już zdobyty. Nightmare Lord wydobywał z niego wszystkie najgorsze lęki, tworząc dla Katsumiego istny koszmar i dosłownie niszcząc mu psychikę. Sameyaro i Maximus byli wystarczająco blisko, że mogli zauważyć to, co Nightmare Lord przygotował dla Saiyana. Katsumi zaczął niesamowicie głośno wrzeszczeć, a ostatkiem władz umysłowych przed paranoją zaczął przechodzić w wiatrową formę, by jakoś od tego uciec. Zaczął przekształcanie od dziury w klatce piersiowej na zewnątrz. Było to błędem. Gdy nieprzekształcone zostały jedynie głowa i kończyny, połączone jeszcze wąskim pasem tułowia, Nightmare Lord wejrzał głęboko w oczy Katsumiego, blokując jego moc. Katsumi został uwięziony w takim stanie, a z prawie całkiem usuniętego tułowia trysnęły litry krwi. Katsumi, na swoje nieszczęście, miał jeszcze wystarczająco energii, by zachować świadomość. Nightmare Lord go złapał za głowę i bez jakiegokolwiek szacunku wywalił gdzieś do tyłu.
Katsumi wylądował gdzieś pod Ami. Ta zleciała niżej do niego.
- Szefowo... Błagam... Ten ból... Koszmar...
Ami wycelowała ręką w głowę Katsumiego i ładowała atak, który miał go dobić. Wtedy wewnątrz dziury w jego tułowiu pojawiła się mała czarna kula która zaczęła go wsysać, wywracając na lewą stronę. Jednak nie było mu dane umrzeć szybko i w miarę bezboleśnie. Zaraz po tym kula zniknęła.
Ami była dość przerażona. Nie utratą swojego podwładnego, ale mocą, jaką zaprezentował Nightmare Lord, bez problemu go niszcząc. Korzystała jednak z faktu, że jak na razie Nightmare Lord się nią nie interesował i nie przerywała wysysania energii z planety. Zdobyła się jednak, by się odezwać.
- Cz-czym ty do diabła jesteś?!
]Może jeśli uda mi się przejąć tą całą energię z planety, wystarczy to, żeby go powstrzymać... A może przyłączy się do mnie? Nawet jeśli bym była zmuszona oddać władzę jemu, to lepsze niż umrzeć w taki sposób.
Nightmare Lord nie odpowiadał na jej pytanie, spojrzał tylko na nią z pogardą.
Wszyscy są w naprawdę wielkim szoku po tym, co teraz zobaczyli.