Ulica na przedmieściach, część osiedla małych domków.

//Btw, tematy z ulicami będą przyklejane dla odróżnienia. Nie będziemy robić kolejnych subforów...//
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Viego przychodzi tu, by zobaczyć swój dom.
- Hmmm... Który to...
Idzie wzdłuż ulicy patrząc to na prawo, to na lewo, szukając jakiegoś oznaczenia //tak, parzyste po jednej, nieparzyste po drugiej stronie//. Im dalej idzie, tym numery domów są mniejsze.
- Tu się budują, tu pusty, 19 - Onitenshi, 18 nie ma, 17 nie ma, 16 pusty, 15 nie ma, 14 - Atsuko, 13 nie ma, 12 - Taimatsu. No, to żem sobie na sąsiada trafił... Idę do środka...
I wszedł do domu z numerem 12 i tabliczką z napisem "Taimatsu".

Szedł wzdłuż ulicy do swojego domu.
- Puuuuusto tu coś.

Chłopak szedł chodnikiem wprost do swojego domu. Zastanawiał się nad kilkoma rzeczami, ale dużo spraw musiał przemyśleć na spokojnie.
- O.. Już doszedłem? - zapytał samego siebie, zdziwiony tym że jest już przy domu.

After reaching the Street, Tendou stood here, in confusion.
-Now, where?

Shane wyszedł na ulice panoramio

-O!Tendou!Szukałeś mnie?Co?Chętnie bym się zabawił ale nie mam czasu!-Powiedział
Shane mrocznym głosem.Jego aura podrzucała jego długie włosy w górę jego krzyż na czole
co chwilkę stawał się z szarego w zółty kolor

-Ummm, okay...
As Tendou was about to head back, he stopped.
-But since I'm already here...
And continued on for the street,

Chłopak pojawił się nagle na ulicy i rozglądał się w prawo oraz w lewo.
- Cholera.. Będzie musiał tędy przechodzić. Nie sposób nie przeoczyć takiej energii.. A w moim mieście nie będzie rzezi. O nie.. - powiedział i wyczekiwał na pojawienie się nieznanego źródła demonicznej energii.

[Mam wrażenie, jak bym znał tą energię.. Ale jest zbyt.. Trudna do rozpoznania w tej formie.. Cholera.]

Shane szedł dalej wzdłuż ulicy i nagle zobaczył yoha
]heheheheheh!To on!Dzięki jego energii vaizarda się wkońcu uwolniłem
-hmph!To nie fair jutro będzie mnie bolało wzsystko!
-Niby czemu tak myślisz?
-przecież on cie zleje!
-heh.Niech sprubóję!]

-Oh witaj!To dzięki twojej energii Vaizarda się uwolniłem!A teraz cie zabiję bo muszę wchłonąć twoją energię!HAHAHAHAHHAHAHAH!-gdy skończył mówić zaczął się upiornie śmiać

- Za dużo się śmiejesz, idioto.. - powiedział do przybysza.
[To Shane.. Cholera! Muszę być ostrożny w dodatku w takim miejscu nie mogę powodować zbyt dużych zniszczeń.. Wiem!]

Chłopak używając Shunpo natychmiast zniknął z oczu Demona, pojawiając się tuż pod jego nogami. Cóż.. Demon, nie ukrywał zdziwienia, takiej szybkości nikt się nie spodziewał, zwłaszcza że nikt nie myślał o tym iż Yoh w ogóle umie używać Shunpo.



Po chwili Yoh mocno kopnął demona w podbródek. Kiedy chwilę odlatywał po kopnięciu, Yoh tylko wyszeptał:
- Bakudou #61, Rikujou Kourou.

Demon został zablokowany przez 6 pasów, z których tylko uwolnienie się byłoby możliwe jedynie dzięki potężnemu Reiatsu... Jakim Demon nie dysponował. Nie było od niego czuć ani trochę tej energii, a nie możliwe jest aż takie zminimalizowanie energii.
Doskonały wybór.

- Nie chcę nic zrobić Shane'owi, ale kim Ty do cholery jesteś? Mogę Cię szybko załatwić, jak nie otrzymam wyjaśnień. I nie szarp się. Dopóki nic nie powiesz, albo nie oddasz Shane'owi tego ciała, dopóty zostaniesz w tych pasach. Spokojnie, mam cały dzień. - powiedział Yoh. Nie żartował, naprawdę zależało mu na odpowiedzi.

-Hmph!Myślisz ,że nie mogę się uwolnić!-Krzyknął Shane do Yoha i użył swojej aury ,żeby się uwolnić
[O Fuck ja nie mogę się uwolnić!]

-Huh.YOH!Przez chwilęgo kontroluję!Przeniosę nas na pustynię ,żeby nic tu nie zniszczyć!-powiedział nagle innym głosem
-SHIHONAGE!-krzyknął Shane łapiąc ledwo wypuszczając ręke z bakudou Yoha za ramię i nagle znikneli

- No to gdzieś tutaj powinien być mój domek. Maximus szedł wzdłuż ulicy.

Chłopak doleciał na ulicę Panoramio i wylądował idąc kawałek na piechotę wprost do swojego domu.
- Wreszcie odpocznę.. Ahh.. - rzekł do samego siebie będąc przy domu.

Doleciał do Panoramio i kierował się ku swojemu domowi.
- Nara, sąsiad!
Rzucił te słowa na odchodnym i wszedł do swojego mieszkania.

Yoh zamknął drzwi swojego domu, a następnie poszedł chodnikiem w stronę centrum miasta. Nie miał ochoty latać, a zastanawiał się nad wcześniejszym snem.

He marched forward Viego's house, hoping he would still remember said thing's location, with sword and hoverboard on his back, Tendou wasn't in a hurry.

Tendou rushed though the street, following to his tagert.

Leciał nad ulicą w stronę centrum miasta.

Leciał wzdłuż Panoramio, jednak nieco wyżej, żeby nie zakłócać spokoju. Cel - numer 12.

Chłopak pojawił się nagle na ulicy, obok jakiegoś przechodnia.
- Dzięki, koleś! - powiedział i wziął Silvię na ręce, a następnie pobiegł z nią w stronę swojego domu.

- Musisz mnie tak nieść, jakbyśmy co dopiero się pobrali? - powiedziała lekko zarumieniona do chłopaka.
- Spokojnie, szybko dotrzemy do mojego domu i Cię puszczę. - powiedział i zniknął wraz z dziewczyną.

Doleciał do ulicy Panoramio.
- Czuję zakłócenia tempospatialne... //łac. tempus - czas, spatium - przestrzeń, tempospatialne - czasoprzestrzenne// Jakby ktoś otworzył portal między wymiarami, ale inny niż normalne Puerta... To trochę jakby... jakby otworzono wejście do miejsca, gdzie czas jest gęsty jak jasna cholera... Pewnie to Yoh, ale mam nadzieję, że coś stabilizuje to na tyle, żeby gęstości czasów tutaj i tam się nie zaczęły wyrównywać...
Poszedł do swojego domu.
[To z domu obok. Na bank Yoh. Ale gdzie poszli... Na pewno nie idą przez Korytarz, tam czas ma niemal zerową gęstość, dlatego Jigen Tankenka mają trochę zahamowane procesy metabolizmu... Dangai? Odpada, cholerny Woźny... Hyperbolic Time Chamber? Możliwe...]

Yoh leciał nad ulicą, nie zastanawiając się nad niczym.
Nie wiadomo gdzie zmierzał.

- Ahh.. No cóż.. Poszedł do domu. - powiedział lekko znudzony chłopak, miał ochotę powalczyć albo przynajmniej pogadać.
Wrócił do normalnej formy.
- Mimo to, będąc w normalnej formie, czuję się lepiej. W każdym razie.. Wrócę do domu. Mam nadzieję że Silvia śpi. - powiedział i pokierował się już na piechotę w stronę domu.

Yoh i Silvia szybko przelecieli nad całą ulicą.

Ketsu poleciał w stronę swojego domu

Ketsu wyleciał z ulicy wprost do centrum miasta