- Viego, nie. Nie zatrzymacie. - rzekł, wkurzony. Następnie spojrzał się na Toshiego.
- Zostaniesz tutaj. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa. - powiedział, jeszcze bardziej się denerwując.
- Toshi.. Wiem że chcesz dobrze ale to co Nam wtedy zrobili, a zwłaszcza Yohowi. Uwierz mi. On nie potrzebuje towarzystwa.. Nie kiedy jest w takim stanie. - złapała Toshiego za rękę i na ucho dokładniej mu przybliżyła to z czym w dzieciństwie miał styczność Yoh. Nie mogła młodzieńca powstrzymać i nie chciała, ale starała mu się wyjaśnić że w takim wypadku pomoc Yohowi stwarza zagrożenie nie tylko dla osób które są winne, ale również dla przyjaciół.
Jeżeli tam dotrze, nie zapanuje nad sobą.
- Już rozumiesz? - zapytała spokojnie, choć widać było że naprawdę zależało jej na tym by Toshi nie szedł. To się może źle skończyć, a później Theylin będzie miała żal do Yoha. Dodatkowe zmartwienia nie są mu potrzebne.
- Gdzie oni są do cholery?! - krzyknął już naprawdę wkurzony.
- Zostaniesz tutaj. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa. - powiedział, jeszcze bardziej się denerwując.
- Toshi.. Wiem że chcesz dobrze ale to co Nam wtedy zrobili, a zwłaszcza Yohowi. Uwierz mi. On nie potrzebuje towarzystwa.. Nie kiedy jest w takim stanie. - złapała Toshiego za rękę i na ucho dokładniej mu przybliżyła to z czym w dzieciństwie miał styczność Yoh. Nie mogła młodzieńca powstrzymać i nie chciała, ale starała mu się wyjaśnić że w takim wypadku pomoc Yohowi stwarza zagrożenie nie tylko dla osób które są winne, ale również dla przyjaciół.
Jeżeli tam dotrze, nie zapanuje nad sobą.
- Już rozumiesz? - zapytała spokojnie, choć widać było że naprawdę zależało jej na tym by Toshi nie szedł. To się może źle skończyć, a później Theylin będzie miała żal do Yoha. Dodatkowe zmartwienia nie są mu potrzebne.
- Gdzie oni są do cholery?! - krzyknął już naprawdę wkurzony.