Wszyscy byli zaskoczeni dziwnym wyglądem Borysa. Sameyaro zniknął i złapał lecącego Keisuke. Wróciwszy na pole walki, cały czas był w gotowości w razie ewentualnego ataku ze strony potwora.
Keisuke żyje, ale jest nieprzytomny.
Arisa wkurzona tym co się stało, nie miała pojęcia że Keisuke żyje. W przypływie złości rzuciła się na potwora. Kiedy ten próbował zaatakować, unikała zwinnie każdego uderzenia. W pewnym momencie zmaterializowała na prawej ręce mroczny ogień. Wysuwając rękę w tył, utworzyła w niej ognistą kulę, którą ładowała do czasu spotkania z głową (?) monstrum. Kiedy to nastąpiło, uderzyła kulą o czaszkę potwora, a następnie zadała mu niewyobrażalnie mocny kopniak w nos. Borys w tej postaci niewiele sobie robił z zadawanych mu obrażeń.. Nie próbował nawet unikać, z tą masą nie miał jak tego robić. Jednakowoż, uderzenia Arisy niewiele mu zrobiły. Niemożliwość ruchu uzupełniał niewyobrażalną wytrzymałością. Kiedy Arisa odskoczyła kawałek do ataku przystąpił nie kto inny jak Rayem. Wzbijając się w powietrze, zaczął koncentrować niewiarygodne ilości energii. Niebo zmieniało swoją barwę, co chwilę pojawiały się wyładowania elektryczne nad wyspą które niszczyły drzewa jedno po drugim. Zrywał się coraz silniejszy wiatr, a miejscami na wodzie można było dostrzec powstające dopiero trąby powietrzne. Pewnym było że chłopak szykował technikę która byłaby w stanie zmienić planetę w pył. Ale kto by się teraz tym przejmował? Kiedy Rayem ładował technikę, do walki wrócił Max. Z maską pustego pojawił się za potworem i posłał w jego grzbiet dość dużą falę energii elektrycznej. Borys niewiele z tego poczuł, nawet się nie odwrócił. Wkurzony chłopak używając Shunpo przeniósł się prosto przed twarz monstrum i zaczął go ciąć po gębie. Cięcia były jak najbardziej widoczne, ale dosyć szybko się regenerowały. Kiedy Borys próbował zaatakować chłopaka jedną z masywnych łap, ten ledwo bo ledwo, ale uniknął uderzenia i posłał w monstrum jeszcze jedną falę energii elektrycznej. Poczuliście zapach spalonej ludzkiej skóry.. To samo czuł Viego kiedy wcześniej wymiotował. Kiedy więc tylko to poczuł, wzbił się wysoko w powietrze by zrealizować swój plan i nie czuć tego zapachu. Chłopak będąc wysoko w powietrzu ustawił się jakby tworzył Genki Damę, jednak była to całkiem inna technika.
W tym samym czasie, Maximus nie chcąc czekać na to aż ktoś inny zaatakuje wręcz, wysłał w potwora niewiarygodną liczbę niewielkich meteorytów, które spadały z nieba niczym strzały trafiając w bestię, jedna po drugiej. Skutecznie uniemożliwiło to jej ruch.. Ale zaraz? Przecież Borys w tej formie nawet się nie rusza bo nie może. Mimo że niewielkie meteoryty spalały się na skórze potwora, to raczej ten sobie niewiele z tego robił. Wyczuł niebezpieczeństwo. W pewnym momencie podniósł gębę w górę i stworzył nad nią kulę energii w złotym kolorze. Kolejnego jego ruchu raczej się nie spodziewaliście. Z kuli wystrzeliło kilkanaście promieni energii które pomknęły w każdego wojownika na polu walki. Na Wasze szczęście, albo szczęście Arisy, Keisuke znajdował się dosyć daleko.
Kiedy promień zbliżył się do Arisy, osłoniła ją lodowa powłoka. Chyba wiadomo co to oznacza. Shigeru pojawił się zaraz obok niej.
- Zamiast być z Sandrą, ja martwię się o losy tej planety i Wasze.. Eh.. Ale mam pewien powód dla którego muszę to robić. - powiedział chłopak po czym stworzył w ręku lodową lancę i rzucił nią w Borysa. Lanca się wbiła w jego głowę i złamała, kiedy ta zaczęła się regenerować.
- Tak myślałem.. Cóż.. - Shigeru wyciągnął ręce w górę i wzlatując w powietrze, zatrzymał się mniej więcej na tej samej wysokości, jakiej znajduje się Viego.
[Skoro nie można zaatakować, trzeba zamrozić i rozkruszyć na małe kawałki..]
Kiedy promień zbliżył się do Viega w ostatniej chwili osłoniło go Bakudō 88: Danku. Trochę niżej znajdował się Shiganori.. Oczywiście, jak to ma w zwyczaju, nie odzywał się nawet słowem.
Wnioski:
We wszystkich poza Viegiem, Arisą i Keisuke pędzą promienie nieznanej Wam energii. Z tego co większość zauważyła przy Viegu albo Arisie, nie są one mocne, ale lepiej jednak nie sprawdzać czy coś zrobią, kiedy "przyjmie się je na klatę".