- No tak, co zrobisz... W każdym razie, wydaje mi się, że to może mieć związek z tym, że normalnie się tutaj dostałeś. Chociaż, nie jestem pewien. - wyszeptał.

- A kiedy będą gotowe domy?
Viego wolał mieć wszystko przedstawione jasno zanim przekazał ostatecznie swoją część zlecenia. Po tym zwrócił się do Cinga:
- W Korytarzu nie ma strażników, jest tylko jeden gościu, który tym całym przybytkiem zarządza. Widocznie musiał używać innej formy przemieszczania się, innym meta-wymiarem, a to już nie jest Technika Świata. One nie mają wad, mają tylko ograniczenia zapobiegające zbytniej potędze.
Viego sugerował tonem głosu, by na chwilę obecną odłożyć tą dyskusję.

- Zbytniej potędze..? Później Cię wypytam o szczegóły.. - odpowiedział do Viega.
Zauważając że pracownik się do nich zwraca, postanowił wysłuchać go do końca.
- Emm.. Panoramio, powiada Pan? Pasuje mi... Jeżeli jest to spokojna okolica, to dobrze się składa.. A kiedy będą gotowe domy? - powiedział i jednocześnie zapytał pracownika.
- Do.. Garażu..? No dobra.. Ehh.. Dziękuję za wszystko. - rzekł, po czym skierował się do wyjścia, a następnie brał po jednym pniaku, zanosząc je do garażu.

- No nic... - powiedział wzdychając
Cineg zaczął brać po jednym pniu i znosić do garażu. Nie chciał pokazywać ludziom prawdziwych zdolności.

Viego nie ruszał się z miejsca bez otrzymania odpowiedzi na jego pytanie.

Uśmiechnął się.
-Ciesze się panowie że jak na razie się dogadaliśmy. Wasze mieszkania będą gotowe mniej więcej w piątek. Zależy też czy na głowie nie będziemy mieć innych zleceń. Zaznaczył.

- Bueno. No to idę wnieść te pnie.
Viego wyszedł przed budynek i zabrał się do wnoszenia pni do garażu.

Backing up a bit, he turned his back to the desk, grabbing his chin, and thinking for a bit
[To take the Barrow, or not to take it..hmmmmmmm.]
Tendou once again turned forward the man saying:
-Okay, I will take the Barrow, where is it located?

- Ciaossu ! Przyniosłem te pnie. Nie było fajnie, bo spałem pod gołym niebem, ale przynajmniej klimacik był. - powiedział Wzol nawet nie ujrzawszy sprzedawcy.
[Ciekawe gdzie on może być...]

Yoh skończył zanosić swoje pnie do garażu, po czym podszedł do pracownika biura.
- Skończyłem. Piątek, tak? Dziękuję i żegnam.. - powiedział, znowu cicho i udał się w stronę wyjścia.
[Co mogę teraz porobić.. Hmm..?]

Viego zaczął wnosić pnie później od Yoha i Cinga, ale przyłożył się i przeniósł je w miarę szybko, po czym wrócił do budynku i powiedział:
- Moje też wniesione. Piątek, ulica Panoramio. Będę tam. Hasta luego.
Udał się do wyjścia, mijając po drodze Yoha i Cinga, który wnosił ostatnie drzewo.
- Nie wiem jak wy, ja widziałem góry i pustynię na północ stąd. To będzie super miejsce na odpoczynek... i może jakiś trening, żeby się kości nie zastały.
Odchodził powoli od budynku.
- Hmmm... A może parapetówa w piątek? Hasta.
Odleciał w stronę miasta, coraz bardziej się unosząc.

//Hej, NPC, czy czekanie 3 dni, gdy Krycha czeka 2 wynika z tego, że on przyniósł 5 pni?//

-Dobra jest! Piątek, będę pamiętał. -Wyszedł z budynku dosyć wolnym krokiem.

Patrzał jak wychodzą klienci.
-Do widzenia, polecamy się na przyszłość.

//Nie. Bo budowanie, tylu domów na raz na jednej ulicy nie pójdzie tak szybko jak budowanie jednego. A robotników za dużo nie ma.//

Następnie podszedł i usiadł na swoim krześle. I głowę skierował w stronę Tendou.
-Taczka jest na zewnątrz, przy garażu.

Teraz postanowił zająć się niedawno przybyłym klientem.
[Ciaossu? Co to znaczy, dziwny koleś chyba pochodzi z Hiszpanii.]
-Witam, bardzo się ciesze że przyniosłeś. Powiedział szczęśliwy.
-Pnie proszę zanieść do garażu obok sklepu na zewnątrz, i przyjść. Wytłumaczył, i nakazał bo chciał udzielić jeszcze informacji.

Wzol wziął się za przeniesienie pni do garażu.
- Trzeba trochę poćwiczyć. Nie będę przecież swojej mocy tracił, jeżeli mogę użyć ciała, prawda ? - Powiedział do sprzedawcy, gdy wrócił po 4 pniaka.
Po chwili wszystko było już zrobione. Wszedł do biura.
- No, skończone.

Sprzedawca, pociągnął za szufladę i wyjął z niej dokumenty.
-Dobrze. -Proszę napisać tutaj. Wskazał palcem na dokumencie. -Twoje imię i nazwisko.

-Okay, danke.
Thanking the man, Tendou left the building, grabbing the barrow, and heading forward the forest in a comedyish way, moving his legs like scissors.

Ucieszył się że jakoś pomógł Tendou dając taczkę.
-Do widzenia, a raczej do zobaczenia! Wykrzyknął.

[W z o l W r i g h t]
-Done ! Dziękuje panu. Życzę miłego dnia. - Powiedział. Potem wziął dokumenty i wyszedł. Udał się w kierunku nowego domu.

Stopping his car, Tendou got out of said vehicle, heading inside.
-Sorry for taking so long, the Wood is outside, on the Trailer. I got me a car to make this more comfy.

Zaskoczony, nowo przybyłym.
-Witam! No trochę trzeba było czekać, ale jeżeli jest drewno to nie ma problemu. Powiedział zadowolony.
-Drewno proszę włożyć do hangaru, tam na zewnątrz. Wymachując rękoma wskazał palcem.

Maximus zobaczył napis 'Biuro nieruchomości' i wszedł do środka. Znowu zauważył tego chłopaka od, którego czuł jakąś dziwnie znajomą energię.
- Witam. Czy można tu kupić dom? Zapytał.

Headed forward the exit, creating a electric bolt bewteen his fingers to play around as the whole adventuring was boring in his eyes, outside, he turned on his car once again, reversing forward the garage, quickly unpacking the wood into it, then going back
-Done. he said, waiting for the man's response

//I'm doing this just so we can -finally- have a fight that doesn't last for two attacks//

Maximus nie czekając na odpowiedź sprzedawcy zwrócił wzrok na chłopaka i powiedział:
- A więc elektryczność tak? Stawaj do walki!! Wychodź na zewnątrz!
Maximus wybiegł ze sklepu czekając na elektrycznego chłopca.